Skocz do zawartości

Brak seksu


everyman84

Rekomendowane odpowiedzi

19 godzin temu, parafianin napisał:

To o czym piszesz, to tylko potwierdzenie tego co wiemy o kobiecej naturze.
Zrywałeś z kobietami co pokazywało dominację, podświadomie że to ty jesteś ten lepszy, wyższy status. Przy takim zachowaniu kobiety wybaczają wszystko.
Jak byłbyś tym porzuconym to nie licz na nic oprócz łatki frajera, który się nie nadaje, jest winnym, bydlakiem, albo wszystkie odmiany określenia słaby.

 

Zrywałem, porzucałem - reakcje były różne - od rozpaczliwych prób utrzymania związku po próby wyrafinowanej zemsty - zależnie od osobowości panny


Teraz odpowiedz sobie na pytania.

Jaka jest szansa by mężczyzna wziął pod opieke słabą kobietę, ba, pozwolił jej nie pracować, była przez niego rozpieszczana, adorowana, miała wszystko ogarnięte, zabezpieczone, nauczał ją, prowadził, zarażał zainteresowaniami, zwiększał jej pewność siebie eliminowaniem jej słabości.

I teraz jaka jest szansa że kobieta zrobi to samo w stosunku do mężczyzny? (mając na uwadze, że kobiety eliminują posiadających słabości z obiegu seksualno-miłosnego, po to mają te swoje testy i manipulacje).

 

nie o tym pisałem - ale dosć tu wspomnieć casus inwalidy, którego kobieta po wypadku nie porzuciła, a wręcz oddała mu całe swoje życie, bezwarunkowo

2 pytanie.

Dlaczego kobiety cenią dominację, zaradność, zasobność, hojność, wsparcie emocjonalne, a same nie oferują tego wszystko mężczyźnie? To pokazuje że TO KOBIETY SĄ POTRZEBUJĄCYMI, co się wyklucza z tym, by to ich potrzebować i jednocześnie je mieć.

 

Oczywiste walory są cenione, nieprawda, że nie oferują tego mężczyznom - wymownym przykładem są wszystkie historie "kalibabkowe", gdzie kobiety oddałyby wszystko, żeby tylko z nimi był

3 pytanie.

Czy czasem nie jest tak że my chcemy być potrzebni kobietom, dlatego odrzucamy zadufane w sobie aroganckie, niezależne, silne, nie szanujące nas księżniczki? Które pokazują się tym jako męskie i jest to kompletnie odpychające?

 

zadufane i wredne panny odrzucamy z powodów oczywistych - ale wielu mężczyzn ulega wyrafinowanej manipulacji ze strony "kobiet fatalnych" - przed tym należy się bronić, a nie przed kobietami w ogóle :)

A teraz do sedna.

Kobieta szuka bezpieczeństwa, a bezpieczeństwo uzyskuje z kimś kto JEJ ZAPEWNIA STABILIZACJĘ, a nie ona jemu.

 

zasadniczo tak być powinno i takie podejście jest jak najzupełniej naturalne. Nie oznacza to, że nie istnieją kobiety, które dążą do zdominowania faceta w związku i dobrze się w takiej sytuacji odnajdują. I są faceci, którym to odpowiada. Mi osobiście nie leży taki model, ale znam takie przypadki, dożywają razem szczęśliwie do późnej starości


Nie bez powodu kobiety lubią też zaradność, bo wiedzą że ktoś obdarzony taką cechą NIE POTRZEBUJE nikogo, a szczególnie kobiety. Da radę sam, zrobi wszystko sam, zarobi na każdą zachciankę, będzie podejmował DOBRE decyzje i to on za nie weźmie odpowiedzialność. On też poniesie konsekwencje, nie ona. Ona jest zwolniona z tego i w takim środowisku czuje się dobrze.


Nawet w filmach pokazuje sie, ze to rycerz ratuje kobietę, a nie gdy kobieta ratuje mezczyzne i dzięki niej np on osiąga jakieś sukcesy. Prędzej kobieta kaszalot zamienia sie w łabędzia, ale w życiu realnym taka kobieta by zostawiła tego mezczyzne, bo poczułaby ze juz przewyzszyla go wartością, a w filmie zostaja razem.

 

ech, o filmach już tu pisano, zwłaszcza o "komediach romantycznych" - ale znów kłania się wymowny przypadek inwalidy

Po co opiekować się kimś kto opieki nie potrzebuje? Kto jest silny, zdrowy, zaradny, władczy, dominujący i ma wszystkie cechy samca alfa? Nie można. Jedyne kobieta moze sie czuc potrzebna by wprowadzić w nim jakieś poprawki typu by mniej klnął. Wielkie to zapotrzebowanie nie jest, to tylko egoistyczny cel kobiety: urabianie pod swój ideał.

Tak realnie, jak kobieta moze poczuwac sie potrzebną? Jakich czynów się dopuści, by to okazać? Bo odpowiedzialność rozumiem poprzez działanie. Jak ona mu pomoże? Jak dla mnie to typowe matkowanie, co się zdarza, co nie znaczy że jest to reguła i nie znaczy że kobiete to nie męczy.

Kobieta wiesz kiedy może być potrzebna? Kiedy jej super ogarnięty samiec alfa zachoruje raz do roku. Ona wtedy wyskoczy mu do apteki po tabletki i powie mu "misiu, będzie dobrze". Do tego można kobiety potrzebować, a potem znowu będziesz ceniany za efekty i albo całe życie utrzymujesz status samca alfa, albo go tracisz - potrzebując kobiety i podejmując złe decyzje za które jesteś winny. I masz jaja by to przyznać, w przeciwienstwie do kobiety która zwala odpowiedzialność na ciebie (sprawdz jak wysoki % kobiet składa pozwy rozwodowe, inicjuje rozstania zawsze z winy mężczyzny).

 

Tak to już jest, że my, mężczyźni, zdradzamy częściej i częściej dajemy powody do zerwania związku, rozwodu itd. - to, że rozbuchany feminizm powoduje aberracje w sądach, to już inna sprawa

Jakby kobiety chciały się czuć potrzebne to nigdy by nie odrzucały niepewnych siebie wrażliwców bez pracy i samochodu, czy rozprawiczałyby ofiary losu, które nie umieją nawet zagadać. Nie gardziłyby słabościami i nie żyłyby zyskiem, tylko same byłyby dawcami. Tak nie ma, a jeśli są to wyjątki nikogo nie interesują bo trudno je spotkać i trzeba wybierać w tym co jest w standardowym wyposażeniu kobiety.

 

Nie twierdzę, że nie ma podłych bab na świecie - są, znam takowe ;) Ale znam także świetne kobiety - i nie są to "faceci z piczkami", ani "baby z jajami" - to zupełnie normalne kobiety, nie piętrzące przed swoimi facetami niebotycznych wymagań, doskonale znającą swoją rolę w związku itd. i chcące czuć się potrzebne swojemu mężczyźnie.

 

Szukajcie, a znajdziecie!

Ale jak będziecie sobie bezrefleksyjnie pozwalali indoktrynować jedynie słuszny model "biologiczny"  - to zostaną wam do dymania kozy i owce (to celowo i ironicznie w odniesieniu do apoteozy islamu w innych wątkach).

 

Mężczyzna z krwi i kości intuicyjnie wyczuwa charakter kobiety i bardzo rzadko zdarza się, żeby został przez nią wystawiony - bo sam ją wystawi wcześniej.

Ale i żaden Herkules nie jest w stanie uniknąć koszuli Dejaniry - takie jest życie.

 

Odnośnie innych komentarzy do mojej wcześniejszej wypowiedzi - więcej dystansu i więcej poczucia humoru zalecam! ;-)

Mam dużo więcej, niż 30+ i swoje przygody z kobietami liczę w setkach.

Może kiedyś opowiem o ciekawszych przypadkach - ale wcześniej pewnie dostanę bana za niepoprawność polityczną...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, Ivan.Grozny said:

Nie twierdzę, że nie ma podłych bab na świecie - są, znam takowe ;) Ale znam także świetne kobiety - i nie są to "faceci z piczkami", ani "baby z jajami" - to zupełnie normalne kobiety, nie piętrzące przed swoimi facetami niebotycznych wymagań, doskonale znającą swoją rolę w związku itd. i chcące czuć się potrzebne swojemu mężczyźnie.

Dokładnie tak. Ja aktualnie jestem z taką w związku i jest to jak najbardziej możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

 

Zasada jest taka: jeśli coś cie uwiera i wkurwia, to weź się za to i rozwiąż ten problem. To tak jakbys chcial pojezdzic mercedesem SL a wszyscy kumple mowili by Ci: nie, mercedesy sa chujowe, stary! Mercedes nie da Ci szczescia, kup sobie skode fabie po tuningu! Jesli skoda cie nie uszczesliwi, to mercedes tez nie. 
Rozumiesz bezsens? Musisz doswiadczyc.

Mnie wkurwia ze jestem chudy. Z jednej strony musze to zaakceptowac, z drugiej strony nie robiac z tym nic czuje sie wkurwiony i to ile lasek da mi dupy i ilu kumpli powie mi ze fajnie wygladam nie ma większego znaczenia, ja i tak musze to zrobic dla siebie.

 

 

Tutaj pelna zgoda. Tez mialem etap, ze chcialem cos, a otoczenie mowilo: po co ci to, daj se spokoj itp. Ale ja chce, bo mi to potrzebne - i nic nie pomoga jakies moralizatorskie gadki z otoczenia, ze to, czego ja potrzebuje jest bez sensu. 

 

Co nie zmienia faktu, ze nie przecenialbym tego seksu. Jest fajny, ale nie warto scinac glow (w tym swojej) dla niego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to wszystko rozumiem, nie chcę nikogo przekonywać że ma "złą kobietę" czy coś w tym stylu, tak jak nigdzie tego nie pisze, że kobiety są złe. Odbieracie to w babski, emocjonalny sposób, co mnie z lekka dziwi, kiedy dopiero co czytam wojskowego który pisze że kobiety mają niezbyt ciekawe i dobre osobowości. To jak w końcu? Albo A albo B.

Casus kalibabki to nic innego jak trafienie na desperatki uzależnione emocjonalnie, chore kobiety. Jak by je nie skrzywdził, one by i tak mu wybaczyły. One inwestowały w niego, na odwrót niz w relacji gdzie kobieta góruje samooceną, bo wtedy to mezczyzna inwestuje i trudniej mu znalezc zastępstwo. Kobiecie latwiej, ale tym desperatkom juz nie. Desperatki nie mają wymagan co juz pisałem. Wystarczy BY JE CHCIEĆ. Prog atrakcyjnosci ustawiaja sobie na tak niski, ze wystarczy zainteresowanie nimi, spedzanie z nimi czasu, seks, wiadomo. I nastepuje uzaleznienie.

Do tego gosc potrzebował pomocy, a kobiety ktore sie zakochują są oczywiscie skłonne do pomocy. Tego nigdzie nie neguję. Kobiety bardzo lubia poprawiac mezczyzn, urabiac ich, a pomoc dla kobiety tez jest wazna, bo z reguly są empatyczne. Mało tego. Jest typ osobowosci u kobiet (jeden, dany) ktory ma osobowosc pomocnika-lekarza. Zazwyczaj sa to kobiety nadwrazliwe, z syndromem "kochania za bardzo", zakompleksione, naiwne, dziecinne, latwo sie zakochujące, potrzebujące. Dlatego swoją pomocą czują że sie w zyciu spełniają, tak, do tego marzą mieć swojego ksiecia wiec pomagaja mu by tym księciem był. Ale to zawsze kobiety problemowe są, mają swoje za uszami, dlatego przyciagaja takich ktorzy je wykorzystują, a one nie umieją odejść. To jest dokladnie ta sama sytuacja jak kobieta wiaze sie z bad boyem, ktory wywoluje mase emocji i kobieta nie moze o nim kompletnie zapomniec, odejsc. Chce go zmienic. Nie neguje tego nigdzie, tylko tlumacze mechanizmy doboru i zachowania.

Casus inwalidy? Wyjatki, ktore potwierdzaja regule. Gdyby bylo inaczej juz pisalem nikt by nie miał problemow z kobietami, bo byłyby proste do zrozumienia, proste do zaspokojenia (a to są studnie bez dna), nie miałyby wymagan jakie mają. Nie gardziłyby słabościami w dany sposób segregując sobie populacje mezczyzn. Jeden jest uzyteczny do wywoływania wilgoci pomiedzy nogami, drugi do bezpiecznego zwiazku, a trzeci tylko na przyjaciela bo np jest rozmowny i tez uczuciowy, ale nie prezentuje cech z ktorych kobieta moglaby skorzystac, wiec odpala go. Jak sie kobieta boi czegos stracic, to tez wie ze musi hamować swoje zapędy. Ale to trzeba miec bogatą ofertę, lepszą niż inni, najlepszą na jakie daną kobiete stać. I byc moze takie wlasnie teraz dopiero trafiliscie, wczesniej tez myslac ze kazda z osobna byla wyjatkowa, a jednak sie to konczylo co sobie racjonalizujecie, jak my wszyscy.

Czyli kobieta jest fajna DO CZASU. Do czasu aż sie nie znudzi, nie minie chemia, nie pozna lepszego, nie zauwazy w nas słabości, gdy ma zapewnione wszystko czego chce, a nie gdy to ona musi dawać.

Oboje z was jak pisaliscie mieliscie setki doswiadczen, poznaliscie setki kobiet, takze bliżej. W jaki sposób statystyczny mężczyzna ma z tego cokolwiek wyciągnąć dla siebie?
Mając lat 20-30, nie ma możliwości poznac setek i to blizej. Normalny gosc jest zajety innymi sprawami niz ciaglym poznawaniem kobiet, pracą, rozwojem. Kobiety są pomiedzy tym wszystkim i nigdy w takich liczbach. Wy widocznie mając lat więcej, poznając setki kobiet błądziliście, doswiadczaliscie. Jedyne co tym przekazujecie to co baby czyli:
- nie wszystkie są takie same (w tym aspekcie o ktorym pisze m.in gardzenia slabosciami i gdy to one maja wyzsze wymagania w stosunku do innych niz siebie samych)
- należy kurwa szukać, szukać, szukać, szukać, szukać

Tworzycie mit pierdolonego płatka śniegu, wyjątkowej kobiety, która jest inna niż wszystkie. Bardzo romantyczne. Szkoda tylko, że to nieprawda. W konstrukcji psychicznej są niesamowicie podobne, mają dany zestaw hormonów które sterują ich zachowaniami i doborem danego mezczyzny. Jest to jebana natura, ktora krzyżuje dane sobie geny. Kobieta podnieca się tylko przy kimś kto pasuje do niej genetycznie, szanuje kogos tylko kto ma wyzszy status. I nie warto prawic o wyjątkach, gdzie kobieta karierowiczka, z kasą przygarnia ciepłą kluche ktora zajmuje sie dziecmi, a ona jest z tego powodu szczesliwa i go wielce kocha. Nie zachodzi to w przyrodzie. Kobiety szukaja zawsze jak najlepszych genow i nigdy nie są wystarczająco zadowolone - zawsze mysla "a może kurwa mogłam mieć lepszego?".

Zapominacie też o tym o czym pisałem wcześniej. Tak niby dociera, zgoda była, a później z mózgu wyparowuje.

Pisałem ci wojskowy że w końcu znalazłeś taką "lepszą", dlatego że
- zdobyłeś obycie z kobietami, czyli podniosłeś umiejętności, pewność siebie, co zmienia zachowanie kobiety - bo inaczej traktują kogoś kto nie umie nawet dotknąć kobiety, a innego który pewnie zabiera się za nią i wie co robić
- po czasie, po latach zwiększyliście swoje smv, swój status, swoje zasoby, co kolejny raz mowie zmienia zachowanie kobiety. To nie kobieta się zmieniła, tylko wy się zmieniliscie na + i dzięki temu wydaje się wam że w koncu inna kobieta

Kobiety zachowanie zmienia się w zaleznosci
- od roznicy na wasza korzysc w atrakcyjnosci
- szacunku, czyli tu tez trzeba miec status, a m.in one bardziej szanują kogoś doświadczonego, kogoś starszego, zawsze tak było, bo one pragną zysku, a to im ten zysk zapewnia, także negują chłopięce niedojrzałe zachowania, czyli zawsze jak ktos ma lat naście, czy 20, ma nikłe doświadczenie bedzie gorzej sie prezentował dla kobiety niz ten co juz z niejednego pieca chleb jadł, to sie dzieje tylko i wylacznie na poziomie emocji, a nei logiki

Bo kto to powiedział? Grunt to się w kobiecie nie zakochać. Miej wyjebane, a będzie ci dane. Nie jest tak? Jest. Zawsze pomaga niedostepnosc emocjonalna, zawsze pomaga pewnosc siebie, zawsze pomaga posiadanie, a nie potrzebowanie. Roznica w atrakcyjnosci pomaga byc pewniejszym siebie przy danej kobiecie, ale tez obycie z kobietami wieloletnie pomaga, by nie traktowac je jak te płatki śniegu. Adorować tak, ale nie robić z nich bóstwa ulegając. Co też przekłada się na mniejszą zależność emocjonalną od nich.

Do tego wojskowy dziwi mnie to co piszesz, bo dopiero co się przyznałeś że myślisz o byłej, będąc z aktualną. Kurwa, to przecież wiadome, że jak kobieta nie ma kontroli (nie jestes full zakochany w aktualnej) i widzi że jest niżej w skali atrakcyjności to zachowuje sie lepiej. To ciagle tlumacze. Pozycja, status, wladza, dominacja, doswiadczenie. I to sie uzyskuje z wiekiem. I z tym sie zgadzacie, wiec bycie potrzebną jak pisałem: w pierdołach, do dowartościowania się gdy juz samoocena słaba i typ kobiety matki teresy. W innym przypadku jak pisał OnTakisJakis gdy nie bedziesz dawał rady z czyms, stracisz pracę, zdrowie itd to spokojnie mozna powiedziec ze w 80% przypadkow kobieta takiego delikwenta zostawi i splunie jeszcze na niego. I to potwierdza sie w statystytkach rozwodow i pozwow inicjowanych przez kobiety. Nie dlatego ze misiu jest niedobry, bije ją, tylko dlatego że baba sobie znalazła juz lepszą gałąź i chce przeskoczyc z wyrachowania.

Autor tematu jak przeczytalem z kolei widac od razu ze nie lubi siebie. To na pewno nie jest jeden powod, ze nie ma seksu to od razu czuje się gorszy. Na penwo jest tego wiecej. Kobiety uciekają wlasnie dlatego, ze nie jest szczesliwy i jest potrzebujący. Kobiety takich nie chcą i tyle. Tu nie ma zdziwienia. Trzeba siebie ciagle rozwijac, a wtedy kobiety przyjdą i same beda blagac o to by je pokochać, bo uroda stygnie szybko, nie ma juz adoracji ze strony wszystkich, wiec łapią się byle czego i minimalnie pokornieją. Ale jak widac po np forumowych kolezankach nie wszystkie.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, parafianin napisał:

Tworzycie mit pierdolonego płatka śniegu, wyjątkowej kobiety, która jest inna niż wszystkie. Bardzo romantyczne. Szkoda tylko, że to nieprawda. W konstrukcji psychicznej są niesamowicie podobne, mają dany zestaw hormonów które sterują ich zachowaniami i doborem danego mezczyzny. Jest to jebana natura, ktora krzyżuje dane sobie geny. Kobieta podnieca się tylko przy kimś kto pasuje do niej genetycznie, szanuje kogos tylko kto ma wyzszy status. I nie warto prawic o wyjątkach, gdzie kobieta karierowiczka, z kasą przygarnia ciepłą kluche ktora zajmuje sie dziecmi, a ona jest z tego powodu szczesliwa i go wielce kocha. Nie zachodzi to w przyrodzie. Kobiety szukaja zawsze jak najlepszych genow i nigdy nie są wystarczająco zadowolone - zawsze mysla "a może kurwa mogłam mieć lepszego?".

 

 

Wyjatki sie zdazaja. Ale to 0,0001% wszystkich kobiet. Reszta tak jak napisales: kobiety sa bardzo podobne, zeby nie napisac "takie same". Ergo: wymienialne.

 

P. S. Kurwa, dlaczego ja potrzebowalem tyle lat, zeby to zrozumiec?? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Doug said:

 

Wyjatki sie zdazaja. Ale to 0,0001% wszystkich kobiet. Reszta tak jak napisales: kobiety sa bardzo podobne, zeby nie napisac "takie same". Ergo: wymienialne.

 

P. S. Kurwa, dlaczego ja potrzebowalem tyle lat, zeby to zrozumiec?? 

 

Spoko, do mnie to dotarlo jakos poczatkiem roku, po prostu trafilem na odpowiedni przypadek. Nie sadzicie, ze jest tak, ze im nizsze poczucie wlasnej wartosci ma panna tym bardziej potrzebuje sobie je podbic statusem drugiej osoby?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od strony psychologicznej tak jest, bo jak ktos jest pusty to należy go wypełnić. Jak ktos czegos nie ma, to ma wieksze potrzeby. Zamiast sama sobie zapewnic, to szuka kogos kto jej zapewni. I w tym przypadku np nudna kobieta, szuka kogos kto zapewni jej ciekawe zycie. Ona w nastepstwie uzna ze go usidliła, ze jest taka fajna, ze zdobyla takiego fajnego, wiec wartosc w zwiazku tej kobiety rosnie.

Od strony biologicznej jest hipergamia, wiec nawet jakby kobieta ma wysokie poczucie wlasnej wartosci to i tak szuka kogos o jeszcze wyzszym statusie, kogos lepszego. W innym przypadku nie bedzie szanowala, bedzie sie czule lepsza. Dlatego mamy tyle narcyzek gardzących mezczyznami i uznajacych nas w wiekszosci za nieatrakcyjnych, bo kobietom pozwolono na rozwoj, na dominację, mają władzę i przywileje. Dostaja zainteresowanie i nie mozna ich krytykowac, nie mozna mowic prawdy. Programuje sie wielbienie kobiety i uleganie im. Kobieta rozpieszczana zawsze urosnie na narcyza, a wiec kochac będzie, ale tylko siebie. Bedzie egoistką z żądaniami, a nie bedzie dawała. Bedzie zbyt prozna. To jest nienaturalne i psuje kobiety, jesli dominują, a w naszej obecnej zachodniej kulturze tak wlasnie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, parafianin napisał:

Ja to wszystko rozumiem, nie chcę nikogo przekonywać że ma "złą kobietę" czy coś w tym stylu, tak jak nigdzie tego nie pisze, że kobiety są złe. Odbieracie to w babski, emocjonalny sposób, co mnie z lekka dziwi, kiedy dopiero co czytam wojskowego który pisze że kobiety mają niezbyt ciekawe i dobre osobowości. To jak w końcu? Albo A albo B.

 

Paraf, sorry, to ty walisz tu emocjami nadźgane ściany tekstu. Nie piszesz wprost, że kobiety są złe, ale że są pojebane - co niewiele zmienia ;)

Casus kalibabki to nic innego jak trafienie na desperatki uzależnione emocjonalnie, chore kobiety.

 

Nie, znów pudło - Kalibabka potrafił zmanipulować praktycznie każdą - w tamtych czasach było to zresztą dużo łatwiejsze, niż dzisiaj - o czym jeszcze wspomnę

 

5 godzin temu, parafianin napisał:


Casus inwalidy? Wyjatki, ktore potwierdzaja regule.

 

Mogę powiedzieć, że w tych przypadkach spotykamy kobiety absolutnie wyjątkowe - i nie jest to potwierdzenie "twojej" reguły. Zazdrościć takich kobiet! Wiem, o czym mówię.

 

 

Gdyby bylo inaczej juz pisalem nikt by nie miał problemow z kobietami,

Są mężczyźni, którzy naprawdę nie mają problemów z kobietami!

 

 

 

5 godzin temu, parafianin napisał:

 


Czyli kobieta jest fajna DO CZASU. Do czasu aż sie nie znudzi, nie minie chemia, nie pozna lepszego, nie zauwazy w nas słabości, gdy ma zapewnione wszystko czego chce, a nie gdy to ona musi dawać.

 

A kobieta powie, że facet jest fajny do czasu itd... - upadek obyczajów, rozpasany kult totalnej konsumpcji stymulowany prymitywnymi popędami (seksem!! a jakże!), zmiany w sposobach komunikacji, instrumentalne traktowanie kobiet przez mężczyzn są przyczyną zmian behavioru dzisiejszych, zwłaszcza młodych kobiet, których postawy roszczeniowe już tylko rosną - ale to jest wina mężczyzn, którzy doprowadzili do tego stanu rzeczy - na szczęście jest szansa na świecie na odwrócenie tego trendu (ale nie poprzez implantację islamu, hahahah :)

Oboje z was jak pisaliscie mieliscie setki doswiadczen, poznaliscie setki kobiet, takze bliżej. W jaki sposób statystyczny mężczyzna ma z tego cokolwiek wyciągnąć dla siebie?

 

Młodzież, zwłaszcza ta tutaj na forum powinna starać się zrozumieć, że przeżyje najpierw pierwsza "miłość", potem pierwsze rozczarowanie - to się powtórzy jeszcze kilka razy, aż w końcu osobnik dojrzeje do prawdziwego związku - pointa: nie ma się co załamywać jakąkolwiek "miłosną" porażką - tylko dziękować Bogu, że można na luzie, bez żalu i "na legalu" mieć kolejną miłość, kolejną kobietę :) za milosne/zwiazkowe porażki nie winić kobiet, bo to nie ma żadnego sensu! :D


- należy kurwa szukać, szukać, szukać, szukać, szukać

 

Tak! Dokładnie - zwłaszcza w dzisiejszej rzeczywistości. I brać z życia, co dla siebie najlepsze!

Tworzycie mit pierdolonego płatka śniegu, wyjątkowej kobiety, która jest inna niż wszystkie. Bardzo romantyczne. Szkoda tylko, że to nieprawda. W konstrukcji psychicznej są niesamowicie podobne, mają dany zestaw hormonów które sterują ich zachowaniami i doborem danego mezczyzny. Jest to jebana natura, ktora krzyżuje dane sobie geny. Kobieta podnieca się tylko przy kimś kto pasuje do niej genetycznie, szanuje kogos tylko kto ma wyzszy status. I nie warto prawic o wyjątkach, gdzie kobieta karierowiczka, z kasą przygarnia ciepłą kluche ktora zajmuje sie dziecmi, a ona jest z tego powodu szczesliwa i go wielce kocha. Nie zachodzi to w przyrodzie. Kobiety szukaja zawsze jak najlepszych genow i nigdy nie są wystarczająco zadowolone - zawsze mysla "a może kurwa mogłam mieć lepszego?".

 

ZAWSZE i baba, i chłop będzie myślał, że mógł trafić w życiu lepiej - to jest zupełnie normalne!!! I zdrowe!!! - natomiast co kto z tym myśleniem zrobi, czy je wcieli w życie - to już zupełnie inna historia. Niektóre i niektórzy nie mogą się oprzeć, żeby nie spróbować - ale większość (jak na razie) się powstrzymuje kierując się normami moralnymi, poczuciem odpowiedzialności, lojalnością - a nie chwilowym mentalnym lub chemicznym pożądaniem.

Zapominacie też o tym o czym pisałem wcześniej. Tak niby dociera, zgoda była, a później z mózgu wyparowuje.

 

[...]

 

Dalej powtarzasz już tylko forumowe prawdy objawione - a ja Ci, Parafianinie polecę znakomitą lekturę (innym forumowiczom i forumowiczkom także!

 

To "Duma i uprzedzenie" Jane Austen (tak, baba napisała!) - doskonała "wywisekcja" kobiecej natury i psychiki. Ciężkie to dzieło - ale naprawdę warto!!!

 

 

 

Dodam jeszcze, że trafiłem na to forum przypadkiem, poczytałem i wręcz wszystko mi opadło ;) - ale nie z powodu "olśnienia prawdą" - tylko stwierdzając smutny fakt dla rodzaju męskiego:

- wielu z Was trudno zaakceptować odrzucenie przez kobietę, zerwanie związku, rozwód itd. - to jest normalne - zostaje zdeptana ambicja, duma i ego, rozchwiana osobowość, ale

- przyjęcie do wiadomości/świadomości obowiązującej tu "prawdy objawionej" pozwala wyeksportować winę na zewnątrz, i jakoś podnieść się z gleby, ale

- ciągle pozostaje fakt, że jakaś baba, na której koniec z końcem Wam zależało wybrała innego - i z całą pewnością nie tylko z powodu nagłej orgii chemicznej, ale pewnie z wielu innych powodów, których lepiej nie rozkminiać, bo można se zrobić tylko krzywdę - i tutaj jedyną radą, którą mogę dać młodym, to dajcie sobie z tym siana raz na zawsze; nie wmawiajcie sobie, że wszystkie baby są pojebane i rządzi nimi tylko i wyłącznie zew natury (bo nie rządzi) - szukajcie i nieustawajcie - jeszcze nie raz porzucicie i zostaniecie porzuceni - a jak już znajdziecie model optymalny, to najzwyczajniej w świecie dbajcie o nią/niego - nie oznacza to stania się pluszowym misiem.

Na forum jest trochę sensownych rad, jak dbać o kobietę - jak poczujecie, o co naprawdę chodzi, sami znajdziecie i sami do tego dojdziecie. Powodzenia!!!!

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam, czytam, czytam. Musiałbym jednak znowu odpisać jakimś bardzo długim postem, na co moze sie zbiorę pozniej. Zgadzam sie z wieloma rzeczami które piszesz, jak postawienia sprawy że mogliśmy brać więcej win na siebie, ale nie moze to byc reguła. Jesli mowisz ze pozwalamy kobietom na zbyt duzo, to takze trzeba wymagac odpowiedzialnosci za ich wlasne zachowania, troche stępic tą cząstke złej natury, co jednoczesnie przeczy temu by je wybielac (co sie im udaje). Poza tym czemu piszesz o kalibabce, czy ze zostaniesz zbanowany za niepoprawnosc polityczną gdy bedziesz pisał o jakichs historiach?
Nie wydaje mi sie zeby forum bylo poprawnym politycznie, bo jak zauwazasz tu mowi sie wiecej niz mniej. Takze jesli bedziesz mogl rozwinac te tematy to pisz od razu, moze sie czegos dowiem(y) i naucze(my).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, parafianin said:

Pisałem ci wojskowy że w końcu znalazłeś taką "lepszą", dlatego że
- zdobyłeś obycie z kobietami, czyli podniosłeś umiejętności, pewność siebie, co zmienia zachowanie kobiety - bo inaczej traktują kogoś kto nie umie nawet dotknąć kobiety, a innego który pewnie zabiera się za nią i wie co robić
- po czasie, po latach zwiększyliście swoje smv, swój status, swoje zasoby, co kolejny raz mowie zmienia zachowanie kobiety. To nie kobieta się zmieniła, tylko wy się zmieniliscie na + i dzięki temu wydaje się wam że w koncu inna kobieta

Dokładnie tak jest jak piszesz. Ale trzeba dodać, że ta obecna nie jest borderką. Co robi ogromną różnicę. A to żeby się przekonać, czy laska ma porytą psychikę też nie jest takie proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, wojskowy33 said:

Dokładnie tak jest jak piszesz. Ale trzeba dodać, że ta obecna nie jest borderką. Co robi ogromną różnicę. A to żeby się przekonać, czy laska ma porytą psychikę też nie jest takie proste.

 

Jak doszedles, ze tamta byla borderka? Darla ryja, czy to byly jakies inne objawy? Zastanawialem sie kiedys czy tez na taka trafilem, ale nie wszystkie rzeczy sie zgadzaly. Pytam z ciekawosci...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Poziomskoro się tylko zastanawiałeś, to prawdopodobnie nie była to borderka. Nie da się odpowiedzieć na Twoje pytanie w krótki sposób. Polecam blog: "koniec toksycznych" oraz materiały z tego forum.

 

18 hours ago, parafianin said:

Do tego wojskowy dziwi mnie to co piszesz, bo dopiero co się przyznałeś że myślisz o byłej, będąc z aktualną. Kurwa, to przecież wiadome, że jak kobieta nie ma kontroli (nie jestes full zakochany w aktualnej) i widzi że jest niżej w skali atrakcyjności to zachowuje sie lepiej. To ciagle tlumacze. Pozycja, status, wladza, dominacja, doswiadczenie. I to sie uzyskuje z wiekiem.

Tak, z tym zgadzam się w pełni. Ale nigdy nie myślałem, że ona zachowuje się lepiej przez to. Wydawało mi się, że ona jest wyjątkowa. Ale masz rację, ona mogła mieć wielu facetów a wybrała mnie bo byłem niedostępny i miała poczucie, że mogę łatwo zniknąć z jej życia. I jako jedyny nie biegałem za nią, co ją strasznie wnerwiało.

Edytowane przez wojskowy33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, wojskowy33 said:

@Poziomskoro się tylko zastanawiałeś, to prawdopodobnie nie była to borderka. Nie da się odpowiedzieć na Twoje pytanie w krótki sposób. Polecam blog: "koniec toksycznych" oraz materiały z tego forum.

 

Znam ten blog, inaczej bym na to nie wpadl i wlasnie duzo rzeczy sie zgadza. A moze po prostu miala glowe skoszona. Prawie na jedno wychodzi...w kazdym badz razie niezle mi glowe porysowala no ale ja ją tak bardzo skrzywdzilem przeciez. :D Dlugo by pisac...sorry za OT.

Edytowane przez Poziom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, więc jedziemy.


"Są mężczyźni, którzy naprawdę nie mają problemów z kobietami!"

Są naturalnie predysponowani do tego, ale nie każdy takie cechy posiada. Pisałem to w odniesieniu do tego, że kobiety odrzucają kogos kto posiada słabości, w
odroznieniu od tych co sobie radzą (plus). Mają za mało, żeby być cenionymi przez kobiety w dłuższym okresie. Problemy z kobietami biorą się tylko z niewiedzy na ich
temat, tego czego potrzebują i czego tak naprawde chcą. Słuchając kobiet nigdy się tego tak naprawde nie dowie, a zostanie tylko sługusem który spełnia ich zmienne
kaprysy i daje sie wodzić za nos manipulacjom.

Czytalem niedawno kolege, ktory podaje iz jego zwiazki trwaja maksymalnie 3 miesiace, dlatego ze nie daje sobie wejsc na glowe i to on rządzi. Kobiety widząc że nie
działają na niego manipulacje, obiecywanie przez nie gruszek na wierzbie (milosc do konca zycia he he he) odpuszczają go sobie, ale te kobiety jednak nadal ma.


Im wiecej posiadasz, im bardziej zasobny jestes, atrakcyjny, dominujacy, TYM WIECEJ KOBIET PRZYCIAGNIESZ KTORE BEDA ZAKOCHANE SZCZERZE I MILUTKIE (zachowanie). Dlatego
kompletnie nie działa argumentacja, że w końcu się znalazło inną niż wszystkie, po latach poszukiwań, porażek. Najpierw trzeba sprawdzić czynniki wywołujące dane
zachowanie kobiet względem nas, a potem sprawdzać czy to kobieta jest inna, czy czasem my nie jesteśmy inni i dlatego zachowanie kobiety się zmieniło. One są zbyt
podobne psychicznie (+ ich potrzeby) by nie móc wiedzieć jak uzyskiwać ich zainteresowanie, oraz lepsze zachowania. One manipulują, ale także są bezbronne w starciu z
emocjami, więc jeśli potrafi sie je wywoływać, być atrakcyjnym, to ma się lepsze kobiety i w wiekszej ilosci.

Oczywiscie ze powielam "prawdy objawione" po to by sie podeprzec w argumentacji.

Ja jestem zdania że zachowanie kobiety zależy od nas, czyli to w jakimś stopniu nasza "wina". To my pozwalamy kobietom być takimi. Dlatego mówie, że jeśli rozwinąłeś
się w czasie, to możliwe że i pierwsza kobieta z którą nie wyszło, teraz by była tą z którą by wyszło. Nie dlatego że nastąpiła zła selekcja, ale że my się
rozwinęliśmy.

Piszesz ze obwiniamy kobiety o niepowodzenia, ale osobiscie tego nie widzę. Mozna sie przyznac do:
- złego wyboru kobiety, ponieważ nie mieliśmy dużej przewagi atrakcyjności (ciul, niech uczą o hipergamii w szkole)
- była zaburzona ale jej atrakcyjność przykrywała niedostatki
- zaufania jej, ponieważ nie znało się jej natury i dzięki temu następowało ewentualne rozczarowanie (bo ona mówi misiu co, bez intercyzy, nie ufasz mi? ja taka dobra
jestę)

Jak się nie zna podstaw gry ani jej warunków, to w jaki sposób chcesz grać? Grasz po omacku, lub na warunkach kobiety, a to sie nie konczy dobrze bo władza kobiety
rozpuszcza, gdyż były są i będą bardziej egoistyczne niż my i to wynika z ich słabości. Niestety tak jest. Dlatego slabi mezczyzni sa odrzucani, bo kobiety widzą
podobienstwo, zbyt mały zysk, lub stratę. Zakochanie OFF. I mozesz sobie byc miły i dobry. Nie ma to znaczenia.

Każda kobieta może ci wcisnąć np że się za mało starałeś, albo za dużo starałeś i przypisać winę tobie. Winą jest tylko brak wiedzy, że to jest manipulacja która ma za
zadanie zniszczyc poczucie wlasnej wartosci, a kobieta uniknac kary za wlasne zachowania np oszustwo.
Kobieta nie moze gorowac nad mezczyzna, by szanowała. A bez szacunku miłości nie ma, a wiec i nie ma dobrych zachowan, są zdrady i inne posrane zachowania. Jeśli się
góruje nad kobietami, ma się te cechy alfa, to kobieta potrafi pokazywać multum czasu tylko swoją dobrą stronę natury, a nikt nie przeczy że ją posiada. Bo jakby nie
posiadała, to byśmy nie chcieli sie z kobietami wiązać. Trzeba jednak znać też tą złą i znać ryzyko, znać powody jej ujawiania.

Jak tlumaczysz danej kobiecie np poczekaj, rozwine sie z czasem, to zobaczysz ze sama bedziesz bardziej zadowolona. Zobaczysz ze np jak wyprostuje jakis problem, to i
ja bede inaczej sie zachowawal (pewnosc siebie, pozytywne nastawienie) i dzieki temu ona bedzie bardziej zakochana. Np skonczysz studia, awansujesz.
Ale kobiety oceniaja tylko tu i teraz, emocjonalnie. Teraz nic nie czuje? To mysli ze nigdy nic nie poczuje. Teraz sie zachowuje fatalnie to caly czas taka bedzie.
Nieprawda. Kobieta ma plynne emocje i zalezne od obiektu z ktorym sie widuje. Ona nie uznaje sie za jednostke autonomiczną, tylko daje przyzwolenie sobie na
popełnienie np czynu amoralnego przy mężczyźnie którego nie szanuje, z którym nie łączy ją żaden interes. Gdy nie opłaca się jej być miłą, a opłaca być niemiłą i np go
wykorzystać. To dlatego w sądach najczesciej kobiety nie maja zadnych skrupułów by doszczętnie ogołocić chłopa, wypedzic na bruk i uważać że mają dobry powód do tego.

Powod do zemsty kobieta zawsze sobie wynajdzie i usprawiedliwi zawsze swoje złe zachowanie. Dlatego nalezy sie rozwijac, by miec lepsze kobiety. Rozwoj zawsze pomoze
mezczyznie. Kobiecie mniej, bo w polu makro zawęża sobie pule dopasowań.


Zobacz sobie jedno zdanie.

"kobiety nie doceniają, więc nie ważne ile byś się starał i tak będzie niezadowolona". Dalej prawo Briffaulta itd.

Można to odczytać emocjonalnie, że ktoś kto tak pisze odczuwa jakieś emocje mówiąc o tym, ale możesz to odczytać jako fakt, tak jakbyś powiedział że każdy człowiek
posiada parę nóg. Tyle, żeby ten fakt ci jakoś tam zgodził się z twoją rzeczywistością, to musisz go doświadczyć. Faktycznie można być "skrzywdzonym" w jakims sensie,
ale każdy mezczyzna tego doswiadcza. Masy odrzucen, porzucen, zjebek, zlewek. To my prezentujemy zasoby, a kobieta wydaje werdykt; zaslugujesz na mnie, albo nie. Bede
ci mowila o milosci, albo nie. Bede brała co dajesz, albo nie. Taka nasza rola by byc aktywnym, brac na klate konsekwencje (nawet nieswoich dzialan), a kobieta dzieki
manipulacjom kary i odpowiedzialnosci unikac, co im sie swietnie udaje.

Siedzac cicho i biorąc na klate wszystkie problemy jest bardziej honorowe, ale po to jest forum by dyskutowac i byc moze niektorych uswiadomic. Kobiety za to
rozmawiaja bardzo duzo, manipulując, uzyskujac przywileje. Nie mozna ciagle siedziec cicho bo dochodzi do ich wladzy, co czyni spoleczenstwa slabszymi i bardziej
nieszczęśliwymi (sorry tak jest, kazda kultura matriarchalna w koncu upadała). Mezczyzna jest wykorzystywany, kastrowany psychicznie i nie moze sie bronic. Musi sobie
tylko radzic z tym co mu dane. Np placic alimenty kiedy stroną winną rozpadu malzenstwa jest kobieta, ale dzieci z automatu sa przyznane jej jak wlasnosc. Nie masz
wiedzy o tym, wiec wierzysz kobiecie, dajesz slub, intercyze, a potem sie dziwisz ze kobieta utyla, nie stara sie, zdradza, cholera wie co jeszcze. Nie poznasz regul
gry nie rozmawiajac o tym I NIGDY Z KOBIETĄ.

Jeśli ktoś doświadczał tego wszystkiego to wie na czym to polega, a jeśli błądził i nie znał przyczyn to dzięki temu je pozna. Jeśli jeszcze nie doświadczył to znaczy,
że ma na tyle wysokie SMV może z natury, może wypracował, albo znalazł sobie kobietę o niższym poziomie która jest w niego zapatrzona (zakochana szczerze), że ta
kobieta po prostu siedzi cicho i jej starcza co ma. Albo jest tak sprawną manipulatorką, że ukrywa swoje nastawienie, gra role zakochanej, by za plecami szukać lepszej
gałęzi (vide temat Assasyna - prawdopodobnie rogacz sądzi że ma przykładną kobiete w zwiazku). Dlatego dobrym zwiazkiem nazywa się jest ten, w którym nie odkryje się
np zdrady, a nie w którym ta zdrada faktycznie nie zaszła.
Z drugiej strony jest jeszcze chemia, która steruje też kobiecym zachowaniem na + więc bedac pewnym ze "mam inna niz wszystkie" jesli nie byłeś z nią np co najmniej
kilku lat (zdecydowanie powyżej 3 MIESZKAJĄC ZE SOBĄ NA STAŁE) to jest to naiwnosc.

Pisze wprost. Jest wielka różnica między kimś złym, a kimś pojebanym. Dla jednych być pojebanym to interesować się kobietami, rozpracowywac ich metody, a dla drugich
tarzanie się w piasku.
Dla jednych złe jest kłamstwo, a dla drugich złe jest pozwalanie na kłamanie. Dla jeszcze kogoś innego złem jest tylko wtedy, gdy inni robią źle, a sobie wszystko
wybacza. Relatywizm 5 latka, które stosują dorosłe kobiety. Sami nadajemy zdarzeniom i wyrazom emocjonalnie znaczenie.

Manipulacje tak samo, mogą być dobre, a mogą być złe. Jak powiem ze kobiety lepiej manipulują niż my, to te obrażalskie odbiorą to jakbym sie na nie żalił. A przecież
moge chwalić i zazdrościć.

Na jednym przykladzie zobrazuje, własnym zeby bylo najblizej jak sie zmienia zachowanie kobiet wzgledem nas, kiedy sie rozwijamy.

Jak mialem lat 16 czy 17, pocalowalem pierwszy raz dziewczyne to zrobilem to fatalnie, zabieralem sie do tego jak pies do jeża, byłem drętwy i mechaniczny. Wiele
kobiet mnie odrzucilo wtedy dlatego ze nie działałem, albo nie działałem na nie dobrze. Brakowalo mi obycia, doswiadczenia, techniki, pewnosci siebie. Czy bylem innym
czlowiekiem niz teraz, ze mnie odrzucaly, a dzis robi to mniej kobiet? Bylem nawet lepszy (wg tego co kobiety gadają), bo nie wiedzialem nic o kobietach, traktowalem
je jak bóstwo, nie widziałem wad w nich, nigdy nie krytykowałem, nie rozumiałem czym sie kierują. Byłem ślepcem i głuchym. Slyszalem ze nie mozna generalizowac, kazda
kobieta jest inna, wyjatkowa i zgadzałem sie z tym. Mimo to kobiety były mniej zainteresowane niz dzis. Czemu? Bo posiadalem mniej, bylem dla nich tylko młokosem,
ktory nawet nie potrafi wzbudzic w nich usmiechu, ktory nawet nie powie pewnie szczerego komplementu, bo boi sie odrzucenia. Ta sama kobieta dzis ktora mnie odrzucila
snuje plany jakby mnie tu usidlić i juz jestem dla niej nagle atrakcyjny. Juz zachowuje sie o wiele lepiej niz wczesniej, jest milsza, starająca się. Jest starsza,
obnizyło sie jej smv, jest pokrzywdzona przez innych, wiec spokorniała, a ja lekceważe ją i wyznaczam granice. Nagle roznica w smv dziala na moja korzysc, wiec pytanie brzmi:

- czy jakbym ją poznał dziś, a nie wiedział jaka była wcześniej to bym uznał że jest wyjątkowa, inna? i plotł bzdury, że da radę spotkać taką, nie wiedząc czemu zmieniła zachowanie wobec mnie?

To jest 2 etap rozwoju seksualnego kobiety. Czyli w mlodosci spluwała na miłych chłopaków, a po 30stce, z dzieciakami, nagle "potrzebuje milego i zaradnego, ktory
bedzie dobrym ojcem dla jej dzieci". I juz na takiego delikwenta nie pluje, bo dobrze wie ze na wiecej nie zasługuje. To jest tylko rewizja swojego spadku atrakcyjności, a nie spotkanie wyjątkowej.

To samo, gdy byłem w lepszym stanie, pewniejszy siebie, wiecej zartowalem przyciagalem wiecej kobiet niz wtedy gdy byłem powiedzmy w stanie obojetnosci, albo smutku
(np po porzuceniu). Wtedy przyciagalem "przyjaciolki", ktore wszystko rozgadywaly. TO tez byla nauka, ze kobietom cos mowic to porazka, a juz na pewno nie o
słabościach. Strzal w kolano, gdzie później to wykorzystają tylko i wyłącznie na własną korzyść nie mając nic sobie do zarzucenia. To też możesz odebrać emocjonalnie,
ja odbieram to jako nauke jak postępować, by "żyło sie lepiej".

Kobiety gardzą słabościami?
No to mamy 2 wyjscia.
- slabosci ukrywac, zmieniac po swojemu, samemu z nimi walczyć (i zaimponowac kobiecie tym)
- liczyc ze ktoras z kobiet zakocha się w tych słabościach (nigdy tego nie osiągając, bo nimi gardzą)

Jedyne co nie moge robic by poderwac kobiety to
- nie mowic o sobie zle, nie marudzic, narzekac
- nie mowic o kobietach zle (pierwsza zasada the red pill - nie rozmawiaj z kobietami o kobietach - jak rozmawiasz to twoja wina że odrzuciła cie, bo kobiety nie

znoszą słuchać prawdy o sobie, chcą sie czuć dobre, wyjątkowe i koniec, dlatego najwiekszy strzał w kolano: kobieta wie, że wiesz i że przesiadujesz na forum gdzie
choćby można to odczytać jako sporą dawke szowinizmu, albo jak niektorzy sądzą mizoginizmu gdzie to sie ma nijak do mizoandrii gdzie wystepuja o wiele bardziej rozswscieczone zachowania kobiet, a mizoandrią sie to nie nazywa)

Tylko czlowiek pozytywny (mówiący o pozytywnych rzeczach), pewny siebie, zaradny, ogarniety, zadowolony z siebie, tylko taki przyciagnie masę kobiet. Inny zadowoli się
tymi 4/10 z wieku 30 lat, kiedy maja parcie na szybkie usidlenie, czy na dziecko. I tez tylko wtedy gdy nie bedzie sie żaliło, bo to w kobiecie wywoła tylko i
wylacznie negatywne emocje i zamiast się przyznać do błędu, poprawić, mieć honor, to powie "szukaj innej jak ci źle". No sprobuj skrytykowac kobietę, spróbuj. Ale
jesli twierdzisz ze są takie ktore przyjmuja krytyke i poprawiaja sie, to jesli tego doswiadczcze to nie omieszkam zweryfikowac swoich poglądów i wierzyc w ten płatek śniegu.

Z reszta tak samo jak u nas. Nikt nie lubi ponuraków narzekajacych na cały swiat. Masz umiec, masz wiedziec, masz sie rozwijac. Dlatego np jak ktos ma lat 30 i jest
prawiczkiem, to jego pewnosc siebie przy kobietach moze byc fatalna i dla niego najwazniejsze jest zaliczyc kilka, lekcewazyc je, nie pragnac zeby sie w nim zakochały
i naprawiły mu samoocene swoja "miloscia". Wszystko, tylko nie to. I nie przyznawac się, bo kobiety tego nie zaakceptuja. To czysty pragmatyzm, to nie wstyd ze sie cos robilo.
To sztuka posiadania wiedzy czego kobiety pragną i jak sie zachowuja w starciu z prawdą.

Bez doswiadczenia i wiedzy nic nie zrobisz. Dlatego trzeba przerobic iles kobiet, by zrozumiec. Pozniej szukac wiedzy o tym jak np to forum i dopasowywac klocek do
klocka. Zbudowac nowe przekonanie oparte na twardych fundamentach i uwolnic sie od programowania spolecznego, ktorym jestesmy mamieni. Matrixu.

Nawet podam taki przykład jednego osiłka, grał w czymś takim jak Agent bodaj. Pozytywny człowiek, zawsze mowi zeby chronic kobiety, rozpieszczać, oddawać im wszystko
co się posiada, by bron cie panie boże nie czuły się źle. Twardy, więc mówi że on może spać na śmietnisku, a kobiecie oddałby ciepły schron. Totalny białorycerz.
Wszystko fajnie, tylko do czasu, bo puściła go w trąbe mimo bycia takim ideałem. Jaki uzyskal efekt swoim zachowaniem?

Jeszcze to bardzo ważne
"ZAWSZE i baba, i chłop będzie myślał, że mógł trafić w życiu lepiej - to jest zupełnie normalne!!! I zdrowe!!! "

Nie wiem, ja mam inaczej. Jak podejmuje jakąś decyzje, to wiem że jest albo najlepsza, albo w ogóle jej nie podejmuje. Nie ma półśrodków. Także jeśi biore sobie daną
kobiete, to wiem że jest najlepsza i jest to moja odpowiedzialność. Jeśli ta kobieta nie jest najlepsza i skrycie marze o lepszej, to nie zawracam jej gitary. Jak chce
mieć modelke to idę po modelke, musze znać reguły gry i wiedzieć ile musze zaoferować by raczyła sie mną zainteresować. Jeśli sie nie uda, to moja wina. Jeśli mnie
oszuka - jej wina. Jeśli znam nature kobiet i wiem że pierdolą jedno, a robią drugie, to sprawdzam po czynach, a gadanie wypuszczam drugim uchem.
Co innego kobiety, te potrafią super oszukiwać innych i siebie same, nie mając z tym żadnego problemu bo obwiniają innych o własne decyzje. Mówiąc: to on mnie chciał,
on uwiódł, mógł odczytać że jestem oszustką, że nie kocham go, a nie odczytał. Idiota z niego. Nakłamałam go, nazdradzałam, narobiłam nadziei, a idiota się starał, dał
się wykorzystywać myśląc że z nim będe. I sie w duszy smieją uznajac ze są to słabości przez co dają sobie prawo osobnika wyeliminować z obiegu. Bezwzględność poziom
maksymalny.

I nie poprawiają się póki solidnej kary nie dostaną i nie boją się, że dostaną ją drugi raz. Tyle ze u nas kobiety się nie kara, a szuka powodu do bezpodstawnej
nagrody, zainteresowania i ochrony. Do zrzucania z nich odpowiedzialności dokładnie tak jak chcą by było. I to tez jest fakt. Ostatnio podawalem jak wygląda
równouprawnienie w pigułce.

Jak mowi Lew-Starowicz. Kobieta ma 500 powodów by zdradzić. Może to być dowolna pierdoła, nawet że rok temu zapomniałeś jej złożyć życzenia na jakieś tam święto. Jak
komuś coś nie wychodzi, to szuka rozwiązania. Może pomyśleć, że wina jest w nim (zapomniałem o tym święcie, mam nauczke, od dziś będe zawsze pamiętał o świętach żeby
tylko mnie nie zdradziła), albo wina jest w innych (i tak znalazłaby dowolny powód na zdradę, jeśli nie ten, to zupełnie przeciwny np że byłem zbyt dobry i pamiętałem
o wszystkich datach, a ona chciała poczuć dreszczyk emocji). I na co się przejmowac, na co nadawać temu emocjonalne znaczenie? Nie ma. Są tylko fakty, informacje,
przyczyny, skutki, rozwiązania.

Znajomosc kobiecej natury nie oznacza tego, że się ją obwinia o niepowodzenia związkowe.
Piszesz, że sądzimy, że kobieta kieruje sie zewem natury. W wiekszosci przypadkow tak. Emocjami. Ale do tego dochodzi wyrachowanie, zimna, chłodna kalkulacja co sie
bardziej opłaca. Nigdy nie opłaca sie miec straty, więc słabości będą odrzucane, jeśli jest szansa tych słabości przy sobie nie mieć.

Ja zawsze tak mowie: mamy to na co zasługujemy. Jeśli interesuja sie mna kobiety 4/10 to uwazam ze na tyle zasługuje i jesli cos mi nie pasuje, to musze cos zrobic, by
miec atrakcyjniejsze. Gdzies mamy rozbrat w rozumowaniu, ale że jak mniemam nie jesteś baba, to da się coś z tych rozmów wycisnąć konstruktywnego.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parafianin: Bardzo konstruktywny i treściwy post. Ktoś mi kiedyś powiedział, że powinienem sobie mówić komplementy do lustra i moje poczucie wartości powinno wynikać ze mnie, a nie z moich sukcesów, czyli powinno być niezależne od tego co mi się przytrafi, na kogo trafię itp.

 

Jak dla mnie to jest dopiero matrix, matrix we własnej głowie zrobiony sobie samemu, zamiast matrixa serwowanego nam przez społeczeństwo, kulturę i religię. O ile nigdy ten społeczny matrix na mnie nie działał i w sumie odkąd miałem parę lat wiedziałem że nie chcę mieć nigdy dzieci, wiedziałem też że innym będzie się to w czasie zmieniało, a ja pozostanę niewzruszony, to faktycznie tak jest do tej pory. Jednak w romantyczną miłość wierzyłem do około 20 lat.

 

Pewnie będzie to trochę niepopularne, z obowiązująca linią myślenia na tym forum, ale napiszę że właśnie do tego wieku moje jakieś tam sukcesy z kobietami były większe niż później. Od kiedy zacząłem postrzegać rzeczywistość jako betonową, szarą, przytłaczająca i pełną ukrytych motywów którymi kierują się ludzie (nie tylko kobiety), nie będąc tego nawet świadomymi, całe moje życie zaczęło przypominać jeden z więziennych filmów.

 

Zupełnie jakbym został wrzucony do tego świata za karę, miał się tu męczyć, do czasu aż mnie zdrowie nie opuści i w wieku 80 lat w szpitalu z powtykanymi rurkami w każda dziurę ciała i tak umrę lub jeśli będę miał dostatecznie duże jaja, to popełnię samobójstwo wcześniej. Bo nic, ale to absolutnie nic dobrego na tym świecie nie ma.

Po obejrzeniu filmu matrix  doskonale rozumiałem Cyphera, który powiedział agentowi Smithowi że chce być z powrotem podłączony pod matrix i niczego nie chce pamiętać, niczego nie chce wiedzieć. Rzeczywistość po odłączeniu okazała się dla niego zbyt przytłaczająca.

 

Mam bardzo silne opory żeby zacząć tworzyć matrix we własnej głowie, na swój własny użytek. Uważam to za zbrodnię na samym sobie, ale w alternatywie mam piekielny obraz planety, gdzie urocza uśmiechnięta i kochająca się rodzinka wpierdala wesoło przy stole kotleta z zamordowanego wcześniej w super bolesnej śmierci zwierzęcia. Matrix nie tyczy się tylko zachowania kobiet moi drodzy bracia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, everyman84 napisał:

Parafianin: Bardzo konstruktywny i treściwy post. Ktoś mi kiedyś powiedział, że powinienem sobie mówić komplementy do lustra i moje poczucie wartości powinno wynikać ze mnie, a nie z moich sukcesów, czyli powinno być niezależne od tego co mi się przytrafi, na kogo trafię itp. Przeczytaj jakąkolwiek książkę Marka. temat samooceny, wzorców i afirmacji przewija się tam regularnie.

 

Jak dla mnie to jest dopiero matrix, matrix we własnej głowie zrobiony sobie samemu, zamiast matrixa serwowanego nam przez społeczeństwo, kulturę i religię. Czego się więc boisz? Co masz do stracenia? Twoje życie przeżyjesz tylko Ty. O ile nigdy ten społeczny matrix na mnie nie działał (czyżby?) i w sumie odkąd miałem parę lat wiedziałem że nie chcę mieć nigdy dzieci, wiedziałem też że innym będzie się to w czasie zmieniało, a ja pozostanę niewzruszony, to faktycznie tak jest do tej pory. Jednak w romantyczną miłość wierzyłem do około 20 lat. <---- Więc jednak społeczny matrix na Ciebie działał, ponieważ romantyczna miłość jest jednym z elementów indoktrynacji.

 

Pewnie będzie to trochę niepopularne, z obowiązująca linią myślenia na tym forum, ale napiszę że właśnie do tego wieku moje jakieś tam sukcesy z kobietami były większe niż później. Od kiedy zacząłem postrzegać rzeczywistość jako betonową, szarą, przytłaczająca i pełną ukrytych motywów którymi kierują się ludzie (nie tylko kobiety), nie będąc tego nawet świadomymi, całe moje życie zaczęło przypominać jeden z więziennych filmów.

Bo to po części prawda. Ta planeta to piekło i więzienie. Ale jedyne co się liczy to jak najwięcej się UCZYĆ. Powody są dwa. Po jednym na każdy z głównych nurtów filozoficzno-metafizycznych.
1. Dla materialistów - powód jest prozaiczny - im więcej wiesz i umiesz, tym więcej masz.

2. Dla idealistów - powód jest nieco bardziej złożony i ciekawy, po pierwsze żyje się lżej a po drugie w niektórych teoriach zakłada się przetrwanie świadomości jako formy energii po śmierci a wraz z nią całej sumy doświadczeń życia.

Same plusy dodatnie. Do roboty.

 

Zupełnie jakbym został wrzucony do tego świata za karę, miał się tu męczyć, do czasu aż mnie zdrowie nie opuści i w wieku 80 lat w szpitalu z powtykanymi rurkami w każda dziurę ciała i tak umrę lub jeśli będę miał dostatecznie duże jaja, to popełnię samobójstwo wcześniej. Bo nic, ale to absolutnie nic dobrego na tym świecie nie ma.

Po obejrzeniu filmu matrix  doskonale rozumiałem Cyphera, który powiedział agentowi Smithowi że chce być z powrotem podłączony pod matrix i niczego nie chce pamiętać, niczego nie chce wiedzieć. Rzeczywistość po odłączeniu okazała się dla niego zbyt przytłaczająca.

Będę brutalny - słabe musi odpaść. Oprócz pracy nad swoimi wzorcami postrzegania rzeczywistości nie masz innego wyjścia. Do wzorców dostosują się uczucia i samopoczucie.
 

Mam bardzo silne opory żeby zacząć tworzyć matrix we własnej głowie, na swój własny użytek. Uważam to za zbrodnię na samym sobie, ale w alternatywie mam piekielny obraz planety, gdzie urocza uśmiechnięta i kochająca się rodzinka wpierdala wesoło przy stole kotleta z zamordowanego wcześniej w super bolesnej śmierci zwierzęcia. Matrix nie tyczy się tylko zachowania kobiet moi drodzy bracia. <---- Zakładam, że jednak nie przeczytałeś ani jednaj książki Marka?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem tylko "Stosunkowo Dobry" autorstwa Marka. Wysłuchałem też kilkanaście jego nagrań na youtubie. Rozumiem, że Twoje sugestie odnośnie tego że niby nie przeczytałem, wynikają z tego że się nie zastosowałem do Jego rad, zgadza się ?

 

W sumie chuj mam do stracenia, powinienem to w końcu zacząć to robić, bo tak jak teraz to żyć się nie da, a i świata nie poprawie będąc w tym stanie.

 

Zawsze miałem kłopoty z robieniem sobie pozytywnych autosugestii, bo trąciło mi to między innymi skurwysyństwem kobiet  czyli zakłamywaniem rzeczywistości na potęgę dla własnej korzyści. Kiedy to one wytną jakiś numer, to później potrafią i tak to sobie w główce obrócą, że wychodzą jeszcze na poszkodowane i wielce dobrotliwe we własnych oczach oraz oczach ich jebanych rycerzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.05.2016 at 20:45, parafianin napisał:

Jaka jest szansa by mężczyzna wziął pod opieke słabą kobietę, ba, pozwolił jej nie pracować, była przez niego rozpieszczana, adorowana, miała wszystko ogarnięte, zabezpieczone, nauczał ją, prowadził, zarażał zainteresowaniami, zwiększał jej pewność siebie eliminowaniem jej słabości.


Tylko jesli bedzie miala 18lat, ciasna cipke, byla ladna i chlonela wszystko jak gabka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, everyman84 napisał:

Przeczytałem tylko "Stosunkowo Dobry" autorstwa Marka. Wysłuchałem też kilkanaście jego nagrań na youtubie. Rozumiem, że Twoje sugestie odnośnie tego że niby nie przeczytałem, wynikają z tego że się nie zastosowałem do Jego rad, zgadza się ?

Raczej chodzi o to, że piszesz coś takiego: Matrix nie tyczy się tylko zachowania kobiet moi drodzy bracia. ludziom, którzy już ten temat poznali i teoretycznie (w formie książek Marka) i praktycznie na własnym doświadczeniu. Nie chcę się przez to jakoś chwalić, ale no takie są fakty. Poczytaj sobie co już napisaliśmy na forum na ten temat.

W tym kontekście trochę zabawnie zabrzmiało to co napisałeś w swoim poście, który jest cały czas pełen oznak niskiej samooceny i emocjonalnego doła.

 

1 godzinę temu, everyman84 napisał:

Zawsze miałem kłopoty z robieniem sobie pozytywnych autosugestii, bo trąciło mi to między innymi skurwysyństwem kobiet  czyli zakłamywaniem rzeczywistości na potęgę dla własnej korzyści. Kiedy to one wytną jakiś numer, to później potrafią i tak to sobie w główce obrócą, że wychodzą jeszcze na poszkodowane i wielce dobrotliwe we własnych oczach oraz oczach ich jebanych rycerzy.

A tu na niebiesko podałem Tobie Twój 'matrix'.
Kobiety zachowują się tak a nie inaczej nie dlatego, że są skurwysynami (chociaż są takie przypadki) ale dlatego, że zostały tak BIOLOGICZNIE ZAPROGRAMOWANE i w przerażającej większości nie mają tego świadomości.

Czego jak widać kompletnie nie zrozumiałeś z książki Stosunkowo dobry, bo swobodnie można to z niej wywnioskować.

Dlatego też wszystkie swoje fuckupy z kobietami zjebałeś TY! Tylko TY i nikt inny jest za to odpowiedzialny! Nie zwalaj winy na kogoś innego, tylko zacznij nad sobą pracować.

Na początek polecam książkę tego samego autora - 'Co z tymi kobietami'. Może co nieco Ci wyjaśni na temat postrzegania płci.

Jak autora ładnie poprosisz to zdaje się dostaniesz ją za darmo w formie ebooka. A potem zacznij trening.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, everyman84 napisał:

Zawsze miałem kłopoty z robieniem sobie pozytywnych autosugestii, bo trąciło mi to między innymi skurwysyństwem kobiet  czyli zakłamywaniem rzeczywistości na potęgę dla własnej korzyści

 

Jesteś pewien, że wiesz coś o rzeczywistości?

 

Ty robisz dokładnie to samo tylko korzyści nie są dla Ciebie tak oczywiste bo jesteś skonfliktowany wewnętrznie.

 

Twoje obniżone samopoczucie to normalny stan. Na szczęście przejściowy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Parafianin:

Wiedziałem, że tak będzie :) (że pierdolniesz ścianę tekstu i znów napiszesz to samo, co zawsze ;-)

 

Nie mam siły pieprzyć się z edytorem, bo właśnie wróciłem z upojnego wieczoru z super atrakcyjną damą... było bosko! (ale nie zostałem do rana z powodu... mniejsza z tym ;)

 

Powiem tak, w miarę krótko:

 

1. Ustawiłeś sobie swój mind s stosunku do kobiet w pozycji "game" - słabo, bo na dłuższą metę nic Ci to nie da - możesz wygrać bitwę, ale nie wygrasz nigdy w ten sposób całej batalii = nie utrzymasz związku z kobietą - chyba, że nie o to Ci już chodzi - to spoko ;)

 

2. Brzytwa gdzieś tam w wątku napisał i twardo podtrzymuje, że "baby są tak zaprogramowane biologicznie i szlus" - i Ty się pod tym podpisujesz w całym swoim poście - ja się z tym nie zgadzam; biologia to tylko jedna strona medalu - druga to szczególne cechy psychologiczne, czyli osobowość danej samicy - jeśli będziesz się skupiał tylko na opanowaniu w kobiecie tylko jej nastrojów powodowanych jakąś burzą hormonalną, to i tak wtopisz

 

3. Związki oparte wyłącznie na "chemii" w dłuższej perspektywie zawsze skazane są na porażkę - i to kompletnie niezależnie od tego, czy facet był słaby, czy nogę mu urwało, czy mu już nie staje itd. - tylko związki, w których istnieje wspólnota celów, porozumienie i chęć rzeczowego i wzajemnego zrozumienia swoich potrzeb mają szansę na długą, nawet dozgonną karierę - a żeby móc w ogóle rozmawiać o wspolnocie celów, związem musi mieć solidne podstawy - czyli przede wszystkim facet musi w nim być facetem - nie oznacza to, że musi być adonisem i herkulesem ani samcem alfa - wystarczy, żeby sam wiedział, czego chce i był konsekwentny w dążeniu do osiągniecia swoich celów życiowych. Jeśli facet mgliście postrzega własną przyszłość, to nie stanowi oparcia, fundamentu - nie dla samicy, ale dla związku - i per saldo przegra - ale nie dlatego, że "tak sa zaprogramowane baby", tylko dlatego, że jest ogólnie cienki.

 

4. Związki rokują dość dobrze, kiedy zaczynają się od przyjaźni, od poznawania się w dłuższym czasie, zanim pojawi się chemia. Związki z tzw. "zauroczenia" (miłość od pierwszego wejrzenia) mogą przetrwać tylko w opcji "przyzwyczajenia", do momentu kiedy na horyzoncie nie pojawi się lepsza, bardziej atrakcyjna i dostępna opcja - i to dotyczy obu stron!!! I nie chodzi tu o "słabość" aktualnego partnera, tylko o jego braki w stosunku do lepszej opcji (czy to będzie kasa, większy ptak w przypadku kontr-samca, albo lepsza w łózku i chętna do ciągłego bzykania, superatrakcyjna kontr-samica) - wtedy baba rzucająca aktualnego samca będzie to sobie racjonalizować (np. "słaby był", "nie dawał mi tego, czego chciałam") chcąc zmniejszyć/wyeliminować poczucie winy po swojej stronie, a facet rzucający aktualną samicę dla lepszej opcji z reguły spierniczy i urwie kontakt, żeby nie musieć jej spojrzeć w oczy i sypać głowę popiołem itd.) - oboje będą sobą samym manipulować tak, żeby się pozbyć odpowiedzialności za de facto zrobienie partnera w ch** (bo obiecywało się hohoho, a może i więcej)

 

5. Zarówno porzucony facet jak i baba odczuwają to podobnie podle. To, jak które sobie z tym radzi, zależy przede wszystkim od charakteru osobnika (czyli mitycznej "siły psychicznej"); osobnik pewny siebie radzi sobie z taką sytuacją szybciej i sprawniej, niż osobnik, dla którego partner był "psychiczną ostoją" i w związku z obecnością którego osobnik wiązał i plany na przyszłość, ale i z nim kojarzył poczucie "szczęścia" - a w szczególności jeśli rosło mu poczucie własnej wartości. I tutaj możemy mieć do czynienia z sytuacją, kiedy "średni" samiec (ale nie w tzw. skali SMV, tylko w ujęciu całokształtu swojej osoby) był związany z bardzo atrakcyjną samicą, która nie daj Boże była jeszcze od niego lepsza intelektualnie (to się zdarza) - wtedy taki samiec, jeśli zostanie porzucony, traci wszystko (głównie w jego mniemaniu), co miał najlepszego. I nie może tego zaakceptować mentalnie i psychicznie. Wtedy zaczyna się racjonalizacja, a jak brak atutów, to najlepiej wziąć i zgnoić samicę ;) - i żeby było jasne - u bab jest tak samo! To dlatego gnoją samca, i dlatego, żeby nie musieć przyznać się do własnych błędó, słabości itd.

Nawiążę tu jeszcze do propagowanych teorii związanych z islamem itd. - w tego typu kulturach kobiety zostały sztucznie ubezwłasnowolnione przede wszystkim z powodu lenistwa i samo-wygody samych mężczyzn, którzy, chociaż będąc silniejszymi fizycznie, i tak musieli walczyć o kobiety między sobą. Żeby uniknąć ryzyka odebrania "swojej" kobiety przez innego samca, utworzyli coś na kształt uniwersalnego "prawa własności", a dalej to już poszło... ;)

 

Mi taka kultura i cywilizacja nie odpowiada - lubię zawalczyć o kobietę, a jeszcze bardziej lubię, kiedy kobieta chce zawalczyć o mnie! Nie ma nic przyjemniejszego dla faceta, niż widok zainteresowanej nim samicy. To takie pierwotne, zwięrzęce wręcz :) i tak znakomicie podnosi poczucie własnej atrakcyjności/wartości :)

 

Jak sprawić, by kobieta zechciała zawalczyć? I jak sprawdzić, czy to właśnie "ta" kobieta?
Być atrakcyjnym i próbować!!! I nie polegać na "chemii", bo to naprawdę za mało! - odnośnie "być atrakcyjnym" - każdy może! i każdy może być atrakcyjnym na swój właściwy sposób - bo "każda potwora ma swojego amatora"!

 

Z innej strony - większość mężczyzn, zwłaszcza młodych (przechodziłem przez to) myśli, że laskę wystarczy dobrze przelecieć i załatwione, raz na zawsze ;) Jest już "moja", oszalała od chemii i amen!

Otóż, niestety, to nie wystarczy!

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Z innej strony - większość mężczyzn, zwłaszcza młodych (przechodziłem przez to) myśli, że laskę wystarczy dobrze przelecieć i załatwione, raz na zawsze ;) Jest już "moja", oszalała od chemii i amen!
Otóż, niestety, to nie wystarczy!"

O tym pisze. Zbyt słaba oferta. Im więcej zrobisz DLA kobiety, im więcej posiadasz, tym więcej będzie "kochać". Siłą jest poświęcenie, siłą jest możliwość dawania. Siłą kobiety jest możliwość brania tego wszystkiego, usidlenia jak najzasobniejszego mężczyzny,

"każdy może być atrakcyjnym na swój właściwy sposób - bo "każda potwora ma swojego amatora"!"

Owszem, możesz mówić tak do kobiet, nie do nas. Kobieta zawsze sobie tam kogoś znajdzie, bo to jej się oferuje. Mezczyzna musi sobie zasluzyc, musi sobie to wypracować, musi być kimś, musi mieć. Rozwój, nie roszczenia jak w przypadku kobiet.

Tak jak one sądzą że w seksie udając orgazmy przekupią tak danego mężczyzne. To jest oczywiście tylko egoizm, ponieważ boją się mu w twarz powiedzieć prawdy by ich nie zostawił. A akurat z tymi co sie chętnie wiążą to oni ich orgazmami kompletnie sie nie zajmują. Daje tyle = płacisz byciem grzeczną i seksem. End, finito.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie wszedłem tutaj, bo przez przypadek przeczytałem posta o niepowodzeniach u chyba XYZ... a więc z czystej solidarności zechciałem mu pomóc. Widzę, wiele wypowiedzi ale ja dorzucę coś od siebie. Tak się składa, że mam pewne zdanie na temat wrodzonych predyspozycji u facetów :) Myślę, że to trochę sprawa przereklamowana. Ja w życiu miałem partnerek tak chyba coś około 25 , 26 nie chce mi się teraz liczyć. Były różne, kilka księżniczek też bym znalazł w tym stadku :) Pasztet , taki przez duże P to jeden - ale byłem już na głodzie...( dobrze, że nie mam psa bo straciłby do mnie szacunek po tym wyskoku )  Byłem zdradzony , i byłem gościem, z którym zdradzano. Czy sam zdradzałem - to jeśli nawet , to nigdy wam tego nie powiem  ( nigdy ale to nigdy się nie przyznawajcie do zdrady, choćby chuj na chuju stawał ) Jak wasza laska złapie was na zdradzie to mówcie, że akurat potknąłeś się i wbiłeś przez przypadek kutasa w jakąś leżącą tam akurat laskę .

To porada , jaką dostałem dawno od pewnej pięknej dziewczyny, a która uratowała mi w życiu dupę.

Ale znam facetów o o wiele większym przebiegu , mam dobrego kolegę co ma na liczniku coś chyba ponad 200 babeczek... znaczy twierdzi, że po 200 przestał liczyć. To po jakimś czasie już tak mu się poprzestawiało od tego ruchania, że zaczął jeździć po swingers klubach i zaliczać hurtowo po 5 na raz ( tak jest to możliwe ale o tym później )

Tak więc faktycznie jeśli chodzi o wygląd to tragedii nie ma no ale do Ronalda to im daleko .

majątku jakiegoś wielkiego tam nie ma też. A wiesz co jest ?

Taka fajna pewność siebie, ale taki jakby brak żadnego obciachu... i wiesz co? To, nawet chyba gdzieś Marek wspominał w swojej książce.

Wiesz ile razy Taki gość dostał kosza od dupy, został odrzucony czy coś tego typu ? W chuj razy , i wiesz co? i nic... pierdoli to i idzie dalej, tak jakby zupełnie go to nie dotyczyło , Nie przejmuje się.

ale nie udaje , że się nie przejmuje a w domu siedzi przed lustrem i napierdala afirmacje ( nie mam nic przeciwko - to pomaga , ale od siedzenia w kiblu przed lustrem , laska nie zastuka do Twoich drzwi ) , musisz wyjść z domu,

Nie wiem jak kolego wyglądasz ale postaraj się o swój wygląd, to, że Ty uważasz, że wyglądasz ok to jeszcze nie wszystko, zapytaj jakichś fajnych lasek , najlepiej kilku,

Bo jak ja widzę chłopa z brodą jak mikołaj, czy przebranego za żołnierza w środku miasta, czy wyglądającego jak kurwa taternik w polarku i z czekanem za paskiem w Biedronce na zakupach... no to ci faceci, też myślą, że wyglądają zajebiście ..no ale tak niestety nie jest. ( albo stety - mniejsza konkurencja )

Więc ogarnij swój wygląd w konsultacji z jakąs fajną dupą - nie wierzę, że takiej nie znasz - chociaż jako koleżanki. Poproś o pomoc , nie wstydź się jej - nie wyjdziesz na silnego gościa - ale warto poświęcić jedna koleżankę - dla wielu fajnych dupeczek.

I atakuj wiele dupeczek - tak właśnie robią faceci, którzy ruchają - uwierz mi... nie kasa, nie wygląd ronalda - ale taka trochę świrnięta pewność siebie. To działa...

   A teraz do chłopaka, który pisał, że poszedł na dziweczki i nie STANĄŁ na wysokosci zadania :) a napisał coś jeszcze o samobójstwie. Że mu się nie chce życ itd

A Ty myslisz , że Ty jeden tak masz ? No to ci powiem - nie . WIelu facetów tak ma - ja też tak miałem - już mi laska leży rozłożona a tu zwis - konsternacja :)

I bardziej chcesz walić tym bardziej wisi :D 

To oczywiście psychika tak działa, jak Ci na dupie nie zależy to kutas stoi jak maszt a jak laska  jest zajebista i Ci w chuj zależy to masz zwisa i blamaż przed dupeczką.

A więc jesli chcesz być w 100 % pewnym swojej sprawnośći - skombinuj sobie Viagrę , albo jakąs postać syldenafilu , nie polecam czarnego rynku.

Możesz pójść do lekarza - seksuologa i jak mu powiesz , że masz tego typu problem, to na pewno Ci wypisze odpowiednią receptę - nie wstydź się , oni mają takich przypadków wiele.

Kupisz dobry środek w aptece i pojedziesz na całego a dupeczka będzie zachwycona. Nie przekraczaj zalecanej dawki, nie mieszaj z Red Bullami i podobnym syfem, Jesli trenujesz i bierzesz suple z Argininą to w ten dzień je odstaw :)

To świetny sposób , sam fakt, że masz taką tabletkę w kieszeni robi robotę , będziesz miał zwisa to nie wpadniesz w panikę, tylko wyjdziesz do łazienki połkniesz tabletkę, wrócisz , poudajesz jakieś pieszczoty i za 20 min do dzieła na całego. To cenna rada i weź sobie ją do serca - warto .... Dla młodych chłopaków ( prawiczków) dobry sposób na pierwsze ruchanko .

Oki , może się to komuś przyda :) mam nadzieję, lecę na siłkę bo barki się same nie zrobią , Pozdrawiam

 

 

 

 

 

A więc moja rada ( dla większości niezorientowanych - nie wiem czy temat był poruszany na forum , ale jak był to dla przypomnienia )

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.