Skocz do zawartości

Pod kloszem


CiętyKot

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci
Dziś będzie trochę narzekania,jakiś czas temu zrobiłem prawo jazdy B. Niego mam sam własnego samochodu,choć ojciec posiada dwa w tym jeden cały czas stoi. W momencie zapytania o wzięcie go słyszę musisz się wprawić w jeździe przy czym moja jazda jest co najmniej dobra.Może czasami mocniej cisnę gaz ale to głownie ze względu na słabą jednostkę w tym pierdol**ym pierdzikóku. Mogę jeździć,ale tylko razem z nim z początku na tą propozycję nawet przystałem . Mimo,że jestem cwaniakiem to nie zaszkodzi mi przejeździć kilku godzin w taki sposób. Zrobiłem to głownie z chęci uniknięcia z nim konfliktu.Swojego auta nie pozwoli nawet tykać. W momencie gdy chcę go wziąć i gdzieś skoczyć samemu słyszę masę farmazonów o brawurze młodych kierowców i o takich różnych bajkach z mchu i paproci. Frustrację moją potęguje to,że ten rzęch jest często pożyczany znajomym,którzy kręcą nim "kilometrówkę",ale apogeum mojego wkur**wienia osiągnąłem wtedy gdy usłyszałem prośbę o umycie auta dla kogoś tam. Poczułem się wtedy jak ostatni debil.Teraz kompletnie nie mam ochoty tym jeździć z tatusiem lub z kimś bo ani to nie ma sensu ani nie sprawia radości
Innym powodem mojego wkurwa jest to,że jestem pasjonatem motoryzacji i do zadowolenia wystarczyłby mi nawet zwykły w123 do remontu,który sam dałbym radę ogarnąć,mówiąc to słyszę samochód nie ma się podobać tylko ma jeździć i mieć  rocznik
W jaki sposób mogę się uprosić o tego rzęcha na teraz do siebie ?
Nie uśmiecha mi się cały czas zapierdalanie wszędzie z buta/rowerem czy autobusem 
Pozdrawiam i przepraszam za wulgarny język

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cięty.

 

   Synek to masz pecha. Twój stary chroni swój dorobek życia.:D, Po za tym Ci nie ufa, żąda praktyki, gdzie masz ją zdobyć?:)

To życie, musisz to przetrwać. Nie proś, pokaż że masz wyjebane na auta rodziców, zaciśnij zęby, przeczekaj. Niedługo ojciec będzie coś potrzebował, abyś gdzieś pojechał, coś załatwił.

Wtedy będziesz miał pole do popisu. Odmów tłumacząc że źle się czujesz jeżdżąc jego autem, bo zbyt duża presja i obawy że uszkodzisz jego auto, bo to dorobek całej rodziny. Odwróć kota ogonem.

Bądź po prostu sarkastyczny. jeżeli ojciec jest kumaty, załapie.

   Mój młodszy synek też miesiąc temu odebrał prawko. Ale nie mam problemu aby brał moje auto (Ford Transit), lub matki, mały dupowóz. Od czegoś musi zacząć. Forda mi już przytarł, bo gabaryty ciut

większe. Zresztą starszy Synek parę lat temu zrobił to samo w 'okularze', jak posiadałem. Cóż wychowanie dzieci polega również na inwestowaniu w umiejętności dzieci, co procentuje w przyszłości.

Nie opierdoliłem Synków za straty finansowe, wliczyłem to w koszta, wiem że źle się z tym czuli, to mi wystarczy. Ale nie przeszkodziło mi to aby drzeć z nich łacha i wytykać brak umiejętności z uwagi na małą praktykę za kierownicą. Kurwa mistrzowie kierownicy się znaleźli.:D:D

  Mam nadzieję że jesteś świadomy swoich niskich umiejętności jako kierowca! Jeździj tak aby nikt przez Ciebie nie musiał płakać. Miej szacunek do maszyny, jej możliwości i pamiętaj że dostałeś prawo do korzystania z niebezpiecznego narzędzia które może kogoś lub Ciebie zabić.

 

  Odnośnie W210, propsy. Miałem dwie 'Beczki", jedyne auta które sobie chwalę do dzisiaj, obierz taki cel, kup doprowadź do porządku,(części są tanie), i śmigaj z zimnym łokciem jak prawdziwy koneser.

 

Ojcu wybacz, martwi się o Ciebie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, CiętyKot napisał:

W momencie zapytania o wzięcie go słyszę musisz się wprawić w jeździe przy czym moja jazda jest co najmniej dobra.Może czasami mocniej cisnę gaz ale to głownie ze względu na słabą jednostkę w tym pierdol**ym pierdzikóku. 

...

W momencie gdy chcę go wziąć i gdzieś skoczyć samemu słyszę masę farmazonów o brawurze młodych kierowców i o takich różnych bajkach z mchu i paproci.

 

Po pierwsze sam sobie przeczysz. Jak widać sam piszesz że czasami dociśniesz :).

Po drugie to nie są "bajki z mchu i paproci". Twój ojciec tak mówi, nie dlatego że gdzieś to usłyszał tylko sam pamięta jak jeździł w Twoim wieku, tylko do tego Ci się nie przyzna :).

Pokaż że jeździsz spokojnie i sobie zapracujesz na zaufanie. Za darmo nic nie ma w życiu.

 

1 godzinę temu, CiętyKot napisał:

Innym powodem mojego wkurwa jest to,że jestem pasjonatem motoryzacji i do zadowolenia wystarczyłby mi nawet zwykły w123 do remontu,który sam dałbym radę ogarnąć,mówiąc to słyszę samochód nie ma się podobać tylko ma jeździć i mieć  rocznik

W jaki sposób mogę się uprosić o tego rzęcha na teraz do siebie ?
Nie uśmiecha mi się cały czas zapierdalanie wszędzie z buta/rowerem czy autobusem

 

No właśnie. Znowu chcesz za darmo i uważasz że coś Ci się należy. Jeśli jesteś pasjonatem to znajdź sobie pracę przez wakacje i sobie kup sam. Ja pierwszy pojazd też kupiłem za pieniądze zarobione na wakacjach. Straszny złom to był, do remontu i w następne wakacje za kolejne zarobione pieniądze go wyremontowałem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to się wkurwiłem.

 

@Adolf. Samochód to nie jest żadne niebezpieczne narzędzie. Chyba, że np. hamulce poszły się jebać, ale nawet wtedy nie jest niebezpiecznym a źle działającym narzędziem.

I nikt nie robi łachy dając jebane uprawnienie do kierowania samochodem. Chyba tylko w PL są z tym problemy. W dowolnym innym kraju to formalność.

 

Nie dalej niż w ten piątek o mało nie rozjechał mnie pewien ciul w sportowej bemce, daję głowę, że prawko miał. Inny ciul miał podobne zapędy, miło było go zobaczyć kilka km. dalej w rowie.

 

Sam prawka dzięki uprzejmości szefa tutejszego łordu nie mam. I chuj.

Znajoma jakoś nie robi problemu z chwilowym użyczeniem kluczyków. Autko jest mniej więcej warte tyle co mieszkanie, w którym sobie pomieszkuję.

I chuj kurwa ja pierdolę. ZAUFANIE, NIEBEZPIECZNE NARZĘDZIA. PIERDOLENIE JEDNO WIELKIE.

 

Skoro ojciec Ciętego pajacował za kółkiem nie jest to powodem żeby syn miał z tego powodu utrudnione życie. Chce jeździć niech jeździ. Jak kogoś zabije to będzie trup. Cięty pójdzie do mamra chyba, trup spocznie w pokoju i tyle.

Tyle w temacie bo nie ma sensu bić piany o oczywistości.

 

Gdyby kogoś interesowało co by się stało gdybym uszkodził samochodzik... .

Nic kurwa, kupi se w razie czego nowy.

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wroński. Przyjacielu.

 

  Za dużo się tego na oglądałem, wiem o czym piszę. Brawura i brak umiejętności zabija!

Jeśli nie hamulce, to szereg innych złożonych przyczyn mogą wpłynąć na zdarzenie drogowe, w wyniku którego ktoś może ucierpieć. Doświadczenie kierowcy jest tu istotne, bo może przewidzieć.

Strach i rozsądek uwzględniający rzeczy których nie da się przewidzieć, często ratuje życie i zdrowie nasze i innych uczestników ruchu drogowego.

 

Prawka nie zdobyłeś, bo odpuściłeś. Nie chciało Ci się walczyć z systemem. Synek zdał za 7-mym razem. Da się? Trzeba trochę wsparcia i odporności psychicznej.

Nie korzystaj z samochodu nie mając prawka, bo w razie nieszczęścia, ubezpieczalnia Cię zniszczy. Do końca życia będziesz pracował aby zapłacić komuś odszkodowanie.

 

A do nieszczęścia naprawdę dużo nie trzeba.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego daily cara nie mogę tykać niestety,a co do śmiercionośnej broni mam na myśli 51km bestię :P.A tak poważnie denerwuje mnie to szczególnie dla tego,że gdy ktoś chce pożyczyć taką taczkę do jazdy to niech sobie ją umyje i tyle. Ojcu bym raczej umył,ale komuś kto za frajer pożycza no ku*** jak może jeszcze zatankować,sprawdzić poziom płynów i dopompować opony. Słyszę taki farmazon za rok będziesz miał jaki kurr rok to nie jest kwestia finansów podkreślam. Gdyby to jeszcze chodziło o jakąś niezłą sucz a to o zwykłe radło.Za rok nawet będę miał jakiś niby budżet zapewniony ciekawszy,pyta mnie się co bym chciał a ja że 123 lub 124 na ropę.W odpowiedzi słyszę,że takie auta stoją tylko u mechanika (bez komentarza).
Co do pomocy to dośc dużo pomogłem jak nie sam zapie%# przy remontach... 

Po części mądrze mówisz,z tym bezpieczeństwem,ostatni raz autem jechałem miesiąc temu,a egzamin zdałem już jakiś czas temu zdając go za pierwszym razem.
Pisząc to czuję się jak bananowa roszczeniowa pizda,ale do aut mam słabość. 
 

Edytowane przez CiętyKot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, CiętyKot napisał:

Jego daily cara nie mogę tykać niestety,

 

Wyrazy wspolczucia z powodu nieogarnietego starego.

 

Gdyby pomyślał, to już by odbył z toba kilkanaście jazd szkoleniowych w ekstremalnych warunkach, żebyś poczuł, jak łatwo można się autkiem wypieprzyć, i jak łatwo można je uszkodzić.

 

Moja dziatwa ćwiczyła pod moim okiem już od 12 roku życia. Po zrobieniu prawka dołożyłem im parę groszy do 10-letniego wozidełka w średnim stanie (celowo - tanio, i niewielka szkoda, jak rozwalą) - buda była w stanie średnim, ale zawias, motor i hamulce ok, do jazdy, 60KM. Dziatwa przejechała kilkadziesiąt tysięcy km, zanim autko się zużyło.

Nauczyli się jeździć, naprawiać drobne usterki, radzić sobie na drodze, parkować, tankować, płacić wyższe koszty za ciężką nogę itd... - teraz nie mam z nimi żadnego problemu "motoryzacyjnego".

 

Pogadaj ze starym, może mu się zechce zainwestować trochę czasu i wysiłku, żeby na starość miał sprawnego kierowcę ;-)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej mnie wkurwia to że znajomek pożycza sobie auto na jakiś długi czas bo nie jeździ dwoma na raz,a ja muszę jak jakiś cajmr jeździć na smyczy musząc się o to prosić jeszcze. Co do funu z auta większy miałbym chyba z nawet takiego starego helmuta którego bym pimpował niż z jakiegoś bezpłciowego brzydkiego śmiecia. Wielkości kartonu po butach Sorry bracia,ale muszę tą chujnię gdzieś wyrzucić.A ja mam dumę jak pieprzony paw i nie będę się prosił o jakiś kurs po mieście przy czym jeżdżę albo jak mi dyktują czyt. jak paniusia lub jak mam wkurwa to jadę jak człowiek czyli dynamicznie. Paradoksalnie byłbym teraz nawet zadowolony nawet z tego radła,ale chuj czekaj rok tylko za czym Znam takich co za wszystkim czekają i im życie przez palce przecieka. Wtedy jak miałem to coś myć to dostałem apogeum wkur$%@$....

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że to co piszesz o "przyciśnięciu" to nie jest wcale śmieszne. Widziałeś kiedyś wypadek? Ludzi wrzeszczących i piszczących z bólu? Ludzi z uciętymi nogami bo "przycisnęli"? Rozmawiałeś z chirurgami, którzy tym się zajmowali na codzień? Z policjantami? Byłem np. w Konstancinie, gdzie leżą goście co lubili "pocisnąć" bo frajer przed nimi jechał za wolno - jak płaczą i modlą się o śmierć?

 

Twój ojciec ma trochę racji. Samochód to nie zabawka. Mam prawko prawie 20 lat i uważam że na drodze nic nie umiem, za mało doświadczenia - a Ty ledwo zdałeś prawko i "ciśniesz"?

 

Nie czepiam się Ciebie broń Boże, ale spójrz z punktu widzenia taty - może się po prostu o Ciebie boi? Ja znam ojców co stracili dziecko w wypadku (np. mój brat umarł w wypadku z tirem), i trudno sobie wyobrazić coś takiego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Adolf napisał:

To życie, musisz to przetrwać. Nie proś, pokaż że masz wyjebane na auta rodziców, zaciśnij zęby, przeczekaj. Niedługo ojciec będzie coś potrzebował, abyś gdzieś pojechał, coś załatwił.

Wtedy będziesz miał pole do popisu. Odmów tłumacząc że źle się czujesz jeżdżąc jego autem, bo zbyt duża presja i obawy że uszkodzisz jego auto, bo to dorobek całej rodziny. Odwróć kota ogonem.

 

Kolega Adolf dobrze prawi. Miałem to samo ze swoim tatą kilkanaście lat temu, kiedy jeszcze można było robić kat. B mając 17 lat.

Jak Jasiu tatusia kilka razy podwoził gdzieś, żeby mógł coś załatwić lub przywoził z imprezy firmowej, to było dobrze. Jak Jasiu chciał z kolegami na imprezę pojechać (bo jako jedyny miał prawo jazdy i samochód do dyspozycji), to już nie było tak różowo. Trzeba było tydzień wcześniej nadskakiwać, żebym dostał auto. Dał może ze 2-3 razy w przeciągu roku. Kiedyś mnie to wkur...ło, ale teraz to rozumiem - martwił się o mnie, nie ufał mi. Bał się, że wypiję jakiego browara, albo koledzy będą podjudzać, żeby przycisnąć na pedał.

 

Zmieniło się to po jakimś roku, jak już miałem 18 lat, gdy zacząłem się buntować. Chciał, żebym go gdzieś zawiózł. Powiedziałem, że nie pojadę. Dlaczego? Tydzień temu nie chciał mi dać auta na imprezę, to ja też go nie będę woził. Przez miesiąc była cisza na temat auta. Ja o nie nie prosiłem, on też nic nie mówił. Przyszedł pierwszy po prośbie. Zawiozłem, ale jednocześnie powiedziałem mu co mi leży na wątrobie. Od tego momentu miałem auto kiedy chciałem, a jemu nie było potrzebne. Zobaczył jak jeżdżę, zrozumiał, że nie wariuję za kółkiem i co ważne - nigdy nie nadużyłem jego zaufania. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje marne 5 groszy.

Kolego, Ty NIE umiesz jeździć. Ty dostałeś papier, że nie rozjebiesz się na pierwszym lepszym przypadkowym drzewie.

W razie jakiejkolwiek kolizji Twój Stary dostanie taką zwyżkę na OC że się posra z wrażenia.

Moja rada- idź do byle jakiej roboty i kup jakieś małe gówno z badziewnym silniczkiem 1.0 czy coś. Osobiście polecam to co kupiłem jako pierwsze-Fiat Uno. Da się wszędzie podjechać, jak stukniesz to nie ma żalu, auto proste jak jebanie, wszystkie części po 30zł, ubezpieczenie tanie jak barszcz:D Moim zdaniem małe auto i mały silnik najlepiej uczy pokory na drodze- masz świadomość że auto to nie bezpieczny bunkier, a wyprzedzić Cie może średnio wyżywiony kogut z pobliskiej wsi. No chyba ze chcesz wyrywać panienki - na Uno to chyba tylko w krajach 3-go świata:D

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, CiętyKot napisał:

Najbardziej mnie wkurwia to że znajomek pożycza sobie auto na jakiś długi czas bo nie jeździ dwoma na raz,a ja muszę jak jakiś cajmr jeździć na smyczy musząc się o to prosić jeszcze. Co do funu z auta większy miałbym chyba z nawet takiego starego helmuta którego bym pimpował niż z jakiegoś bezpłciowego brzydkiego śmiecia. Wielkości kartonu po butach Sorry bracia,ale muszę tą chujnię gdzieś wyrzucić.A ja mam dumę jak pieprzony paw i nie będę się prosił o jakiś kurs po mieście przy czym jeżdżę albo jak mi dyktują czyt. jak paniusia lub jak mam wkurwa to jadę jak człowiek czyli dynamicznie. Paradoksalnie byłbym teraz nawet zadowolony nawet z tego radła,ale chuj czekaj rok tylko za czym Znam takich co za wszystkim czekają i im życie przez palce przecieka. Wtedy jak miałem to coś myć to dostałem apogeum wkur$%@$....

 

 

    

     No teraz młody mi podpadłeś.

 

Co, starzy dobrze sytuowani? Bogaty z domu jesteś? Takie auto mi się nie podoba?

 

To kurwa weź się do roboty. Zarób sobie i kup to wymarzone. Daj coś od siebie. Masz prawko i należy Ci się? Wal się i coś pokaż, że warto w Ciebie inwestować.

 

Ja pierdolę, ta roszczeniowa młodzież!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adolf napisał:

Wroński. Przyjacielu.

 

  Za dużo się tego na oglądałem, wiem o czym piszę. Brawura i brak umiejętności zabija!

Jeśli nie hamulce, to szereg innych złożonych przyczyn mogą wpłynąć na zdarzenie drogowe, w wyniku którego ktoś może ucierpieć. Doświadczenie kierowcy jest tu istotne, bo może przewidzieć.

Strach i rozsądek uwzględniający rzeczy których nie da się przewidzieć, często ratuje życie i zdrowie nasze i innych uczestników ruchu drogowego.

 

Prawka nie zdobyłeś, bo odpuściłeś. Nie chciało Ci się walczyć z systemem. Synek zdał za 7-mym razem. Da się? Trzeba trochę wsparcia i odporności psychicznej.

Nie korzystaj z samochodu nie mając prawka, bo w razie nieszczęścia, ubezpieczalnia Cię zniszczy. Do końca życia będziesz pracował aby zapłacić komuś odszkodowanie.

 

A do nieszczęścia naprawdę dużo nie trzeba.

 

Swiete slowa @Adolf, w swoim zyciu mialem cztery ciezkie wypadki w tym jeden z nich bardzo ciezki, cudem zyje...

Co bylo powodem? Brawura, roztargnienie, i bardzo male wtedy doswiadczenie i obycie z jazda...

Testosteron buzuje to chlopak chce sie popisywac, dobrze ze Bog czuwal nad moja wtedy glupota...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie w tej chwili zaspokoił by mnie i ruchawy malczan chodzimi o konieczność płaszczenia się by móc z kimś pojechać o samodzielnej jeździe nie ma nawet mowy . Takie małe autko właśnie ma Uno podobne,a drugie to rakieta,co do przyciśnięcia mam na myśli ruszanie jak jest nerwowe krzyżówka mam wolne długo wyczekiwane i czasem mu w tedy depnę.Tak to easy rider

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechałem ok 1 mln. km. i nadal robie głupoty, nie ma dobrych kierowców, sa tylko ludzie którzy lepiej lub gorzej prowadza.

Corka 3 miechy ma prawko dalem jej do uzytku stare pierdzidło, i juz był klaps, ma powiedziane ze koszty pokrywa sobie sama....,popłaci to pokory nabierze.

Choc oczywiscie sie martwie o małpe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nie mogę nawet po pierdolone bułki pojechać chociaż moimi największymi problemami są parkowanie równoległe daję radę ale to trwa trochę i może jazda na czuja a nie na wskazówkę choć to im nie przeszkadza (mam na myśli zabudowany dwupasmowa brak przejść 60 co i tak w porównaniu do innych jest bezpiecznie. Choć czasami ojciec sam jedzie 80+ ,ale dobra...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, CiętyKot napisał:

Choć czasami ojciec sam jedzie 80+

1. To jest jego auto,

2. Pewnie ma prawko co najmniej 20 lat.

3. On jako właściciel auta i Twój ojciec odpowiada pośrednio za siebie i Ciebie

4. Jego stać na mandat i pokrycie kosztów ewentualnego dzwona.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem kieeeeedyś podobnie - z tymże tata obiecał że jak zdam prawko to kupi mi jakiegoś taniego szrota/dołoży/będzie dawał jeździć swoim a później uznał że nie bo nie i że "muszę przejechać 5000 km żeby nabrać doświadczenia" :D Ciekawe gdzie i jak.

No i co - nie jeździłem przez wiele wiele lat (zdałem prawko około 18 roku życia, teraz mam 26) i później musiałem uczyć się jazdy praktycznie od nowa. Mieszkałem po różnych krajach i tak naprawdę dopiero od jakichś 7 miesięcy jeżdżę regularnie.

 

 

Ale wniosek jest prosty i jakże bezprecedensowy:

 

Chcesz auto?
To sobie kup.

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, CiętyKot napisał:

A ja nie mogę nawet po pierdolone bułki pojechać chociaż moimi największymi problemami są parkowanie równoległe daję radę ale to trwa trochę i może jazda na czuja a nie na wskazówkę choć to im nie przeszkadza (mam na myśli zabudowany dwupasmowa brak przejść 60 co i tak w porównaniu do innych jest bezpiecznie. Choć czasami ojciec sam jedzie 80+ ,ale dobra...

 

 

  Młody. A co ty masz  takie ciśnienie na kierowanie samochodem?

 

Wyluzuj. Może Twój stary to widzi i myśli za Ciebie?

 

Za bardzo napalony jesteś na to kierowanie! Naprawdę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu wpadły mi w przednie łapy pewne statystyki. Mianowicie: w naszym miodem i mlekiem płynącym kraju zgonów z udziałem broni palnej jest kilkanaście sztuk, w tym zabójstw 3 do 5, do tego wypadki i samobójstwa. W tym samym kraju i w tym samym czasie zgonów z udziałem pojazdów mechanicznych jest w granicach 1500-2000. Ciekawe prawda? Tylko rak i samobójcy są wyżej! Na dictum, że samochód  nie jest narzędziem niebezpiecznym podpowiem, że tylko w minioną majówkę zginęło tak całkiem na śmierć ponad 30 osób. A kolejna majówka przed nami.

 

Mam nawinięte na koła zawodowo i prywatnie grubo ponad milion km. Dawno przestałem je liczyć. Praktycznie wychowałem się w garażu i mając lat 12 samodzielnie potrafiłem powozić Wartburgiem czy Fiatem 125p, to zasługa mojego ojca, który berbecia sadzał na kolanach i powoził Syreną. Mając 13-14 lat warowałem w oknie kiedy ojciec wraca z pracy, żeby chociaż do garażu auto wstawić. A z wiadrem, gąbką i szmatą mogłem przy nim siedzieć cały dzień. Przynajmniej mama wiedziała gdzie jestem :P.

 

Dziś zawodowo mam tak, że bywają dni w których kilka razy dziennie muszę pogonić cudze auta, których wartość często kilkakrotnie przekracza mój roczny dochód. Prywatnie mam tak, że na co dzień raczej jeżdżę sam, ale parę razy w roku z 3 pasażerami ruszam gdzieś w trasę, min 700 km w jedną stronę. Gdy wsiadam za kółko borę w ręce nie tylko kierownicę, ale również odpowiedzialność za pasażerów albo powierzony mi sprzęt. Tę odpowiedzialność wpoił mi mój stary, miał swoje wady ale paru rzeczy mnie nauczył dobrze.

 

Sam też jestem ojcem. I moja córa zanim zdała egzaminy (za 5 razem, ale to bez znaczenia, ważniejsze jest, że zdała samodzielnie) to przed kamienicą czekało już jej własne auto. Zarejestrowane i ubezpieczone na nią! Sama zarobiła kasę, ja pomogłem kupić i wykorzystałem umiejętności i możliwości co by to pierdzidełko pierwsze było sprawne i bezpieczne.

Pamiętam jej pierwszy samodzielny wyjazd, gdy z pól godziny po starcie zadzwonił mój telefon to o mało zawału nie dostałem!!! A młoda pytała: - JAK SIĘ WLEWA PALIWO!!! To chyba najlepiej obrazuje poziom szkolenia kierowców w tym kraju :P. I tak Ci powiem młody bracie, że pomimo tego, że jeździ już czwarty rok, zmieniła sobie auto na mocniejsze i samodzielnie wyrusza w całkiem dalekie podróże, to mojego SMOKA i tak w łapy nie dostaje. A ja gdy zachleję gdzieś na mieście i tak wołam taksówkę :)

 

Sam mam etylinę zamiast krwi, świetnie rozumiem parcie na kółko, po tylu latach i kilometrach jazda autem wciąż sprawia mi ogromną radość, ale... młody... JĘCZYSZ!

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i trochę jęczę,ale miałem obiecane tamto jeżdzikółko,a okazuje się że mam czekać pieprzony rok. Usłyszałem tym radłem nie będziesz przecież jeździł...,a miałem obiecane,po prawku JAK ZDASZ ( słuchałem przed egzaminem o tym jak to nie zdają...tydzień)go będziesz miał na początek ,a tu...To mnie boli w wkurwia ten brak konsekwencji ii niedotrzymywanie słowa.
PS.Tamten Pan kolejna celna odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwszym poście nasuwa się mi obraz Twej osoby. Małolat, który gdy ma w tym interes jest spokojny, ale wystarczy iskra, by stał się porywczym jeźdzcem bez głowy. Zero zimnej krwi.  i nie dziwię się ojcu. ten zna cię od małego lepiej niż ty sam siebie.
Wymagasz, oczekujesz, naciskasz, żądasz, napierasz.  Ja pierdole. Dajesz coś od siebie w domu? Udzielasz się od zawsze, pomagasz, czynnie uczestniczysz w życiu, nie przynosisz im kłopotów na co dzień, przykładasz się do nauki, pokazujesz w ogóle że warto Ci zaufać coś powierzyć? 
To męskie forum, dlatego piszę co myślę. 
Widze tu rozkapryszonego małolata, który tupie nóżką bo nie dostał obiecanego prezentu na święta. prawko zrobiłeś samodzielnie, czy może Ci fundneli? odpracowałeś to jakoś? 
Nazwałeś siebie cwaniakiem - to brzmi ostro. Zbliżają się wakacje. To dużo czasu. Poinformuj, że w tym czasie będziesz zarabiał na swój samochód. Zapunktujesz u niego i bardzo prawdopodobne jeśli jest spoko gościem, że widząc Twoją determinacje, trud, wysiłek i poświęcenie swojego wolnego czasu po prostu Ci dołoży i pomoże kupić coś po wakacjach. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.