Skocz do zawartości

Wciąż bardziej obcy


seba33

Rekomendowane odpowiedzi

Znacie piosenkę Lady Pank "Wciąż bardziej obcy"? Jest tam taki jeden mądry wers, który brzmi mniej więcej tak: "Mieć gdzieś jakiś własny ląd, choćby o te dziesięć godzin stąd...".

 

I to właśnie niech będzie mottem mojej wypowiedzi, a raczej pytania. Otóż ja nie mam takiego swojego lądu, własnego miejsca i wszędzie czuję się obcy. Nigdzie nie mogę zagrzać na dłużej i czuję się jakby dopadła mnie jakaś jebana klątwa. Ale od początku. Po moim urodzeniu rodzice mieszkali z dziadkami od strony mamy. Gdy miałem jakieś dwa lata, Ojciec dostał z zakładu w końcu swoje pierwsze lokum i rzecz jasna przenieśliśmy się. Po kolejnych trzech latach, udało się zamienić mieszkanie na większe i to tam spędziłem cudowne lata dzieciństwa. Pierwsze przyjaźnie, miłosne rozterki - słowem był to taki mój mały świat, azyl. Niestety jak się okazało w wieku czternastu lat (czyli po około dziewięciu latach) mamusia zapragnęła mieć domek. Przedstawiła swoją wizje ojcu i niejako wymogła na nim aby takowy nabył. Nieważne że nie było na to środków, warunków itp. Ojciec wkręcił się pod naporem matki i się zaczęło.

 

Aby ten plan doszedł do skutku rodzice sprzedali własnościowe już mieszkanie, auto garaż i wzięli drogi kredyt. Jednak to wciąż było mało i do tego jakże misternego planu dokoptowano rodziców mamusi. Oni nie poświecili zbyt wiele ( wzięli kredyt kilkunastu tysięcy by wykupić mieszkanie na własność i spieniężyć, poza tym pozostali w swojej małej miejscowości gdzie automatycznie im skoczył status społeczny). Jednak w umowie notarialnej zastrzegli sobie szereg przywilejów takich jak dożywotnia opieka, pogrzeby na koszt moich rodziców, możliwość korzystania z praktycznie wszystkich pomieszczeń w domu (ojciec został właścicielem, a teściowie mieli przywilej dożywotniego mieszkania). Tak więc wszystko pięknie, a jak się okazało był to wstęp do piekła. Dziadki od razu się rozpanoszyli, ciągle płakali jak to im źle, od rodziców odwróciła się niemal cała rodzina, no bo jak oni śmią tak źle traktować biedną parę staruszków. Doszło do tego, że rodzice byli właścicielami, ale tak naprawdę jedynym ich przywilejem było płacenie za wszystko, a dziadki często nie dorzucali się nawet do rachunków. Doszło nawet do tego, że dziadkowie pierw jedli u siebie syty obiad ( my z bratem na to patrzyliśmy), a później szli na dół gdzie my z rodziną jedliśmy często skromniutki obiad, bo na więcej nas nie było stać. Zaczynało się wtedy wypominanie że oni głodni no i rodzice dzielili się nawet tym z nimi.

 

A co się działo ze mną? Nie mogłem odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nowe środowisko mnie nie zaakceptowało i z w miarę towarzyskiego gościa stałem się samotnikiem. W domu na nic nie było pieniędzy, bo trzeba było spłacać kredyt, a dodatkowo utrzymywać dziadków, którzy robili coraz większe jazdy. Mało tego - dom nie był pierwszej nowości i co rusz należało coś naprawiać czy remontować. Ta gehenna trwała blisko sześć lat. Rodzice co chwilę proponowali dziadkom, że sprzedadzą dom i kupią im mieszkanie, ale ci nawet nie chcieli słyszeć. Byli przykładem typowych wampirów emocjonalnych, które żywią się cierpienie. Po wielu chorych jazdach z policją, prawnikami w tle udało się w końcu sprzedać dom i uwolnić od nich. Kupiliśmy nowe mieszkanie w kolejnym mieście i kiedy wydawało się że wszystko będzie dobrze, dała znać o sobie niezbyt odległa przeszłość. Nie miałem znajomych, nie mogłem odnaleźć się w kolejnej już miejscowości, narastały kłótnie z rodzicami. Aż po roku poznałem dziewczynę z drugiego końca Polski. Przez rok jeździliśmy do siebie, aż w końcu postanowiłem się wyprowadzić do niej. Niestety po trzech miesiącach się rozstaliśmy. Mieszkaliśmy z jej rodzicami i czułem że powielam niedawny schemat.

 

Wróciłem do rodziców, znalazłem jakąś tam pracę w której się realizowałem i poznałem kolejną dziewczynę. Niecałe dwa lata, ciąża, ślub i przeprowadzka do niej (opisałem już swoją historię). Nie dostałem na start nic od rodziców, bo raz że spłacali swoje stare długi, dwa - uważali że jestem dorosły i muszę radzić sobie sam. I tak z jedną torbą przyjechałem do kolejnego już miasta. Niestety małżeństwo nie przetrwało długo, a ja wyprowadziłem się do wynajmowanego pokoju. I tak to trwa od dwóchg lat. Nigdzie nie mogę znaleźć miejsca, a kiedy już gdzieś się zaaklimatyzuję to okazuje się że często z nie swojej winy muszę się przeprowadzać. Ostatnio po dwóch (!) dniach meiszkania w wynajmowanym pokoju, okazało się że była ulewa i pokój doszczętnie zalało. ehhh fatum czy klątwa, a może podświadomość i głęboko zakorzeniony żal sprawia że te schematy wciąż się powielają?

 

Ta moja "spowiedź" jest dla mnie swoistym katharsis. Dużo rzeczy zmieniłem w swoim życiu. Dzięki Markowi, forum i Jego felietonach (Za to wszystko powinien dostać pokojowego Nobla) zainteresowałem się podświadomością. Dzięki pracy nad sobą pozbyłem się wpajanego mi przez niemal całe życie poczucia winy, poczucia bycia gorszym. Powoli wraca mi pewność siebie i otwarcie na ludzi, dzięki czemu poznaję nowych znajomych. Wciąż jednak nie mogę ułożyć życia osobistego, rozwód, dwoje dzieci i ponowne zaczynanie "od zera" w wieku 30 lat. Moje życie jest o wiele lepsze od tego, jakim było choćby dwa lata temu ale wciaż czuje na sobie to brzemię. Najgorsze że rodzeństwo ma podobnie: Brat również po rozwodzie, tuła się po świecie, a siostra już w wieku czternastu lat poszła na stancję ( szkoła o specyficznym kierunku w dużym mieście). Rodzice wciąż pytają: "gdzie popełniliśmy błąd?" Nie docierają do nich żadne argumenty, ale pogodziłem się z nimi i stłumiłem żal.

 

Chciałbym teraz zapytać: Czy znacie jakieś konkretne sposoby, jakieś afirmacje, techniki medytacji, które pomogą mi się pozbyć tego wszystkiego z podświadomości? Wiem, że to długofalowy proces, nie stać mnie jednak na psychologa i kozetkę czy też na profesjonalny coaching. Wiem, że muszę sobie radzić sam. Jeszcze raz dziękuję Markowi, bez jego strony i forum chyba bym sobie nie poradził i chyba bym się zapił. Dziękuje za wysłuchanie moich wypocin. Na zakończenie tej peunty podzielę się z wami moją taką osobistą radością, tylko się nie śmiejcie:

 

W sobotę idę po raz pierwszy w życiu na taką prawdziwą imprezę do pubu z nowo poznanymi znajomymi, którzy podzielają moją pasję i akceptują mnie. To taka właśnie moja mała radość i znak, że "demony" przeszłości odchodzą w niebyt.

Edytowane przez seba33
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, seba33 napisał:

Chciałbym teraz zapytać: Czy znacie jakieś konkretne sposoby, jakieś afirmacje, techniki medytacji, które pomogą mi się pozbyć tego wszystkiego z podświadomości?

 

Marek się chyba nie obrazi, bo sam go polecał - Adam Bytof.

 

Za "frytę" masz świetne (format mp3 słuchawki) :

http://www.autohipnoza.pl/nagrania

A najbardziej, z "oczyszczających" polecam "wodospad", "medytację z oddechem" oraz "moc przemian".

 

Do tego:

 

Możesz to przekonwertować na mp3 w trybie online.

 

Ja dzięki Adamowi "zresetowałem" sobie w sumie mózg i oczyściłem z masy shitu.

 

Siadasz / kładziesz się w cichym pomieszczeniu i lecisz z koksem ;)

 

Edytowane przez OnTakiJakis
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie, tez nie moge miejsca zagrzać, mieszkalem w Turcji, w Wielkiej Brytanii, bylem w Niemczech i w calej Polsce...Ciagle czegos szukam, w domu rodzinnym mnie odrzucili, ostatnio natomiast dopadła mnie dziwna niechęc, totalne zniechecenie, wypalenie, po prostu przestalo mi zależeć...

Od ponad dwoch lat przechodze przez dziwny, bolesny okres zycia, wszystko wychodzi na wierzch, nie umiem sie rownierz ostatnio uspokoic i ciagle za czyms gonie...Takze stary, nie tylko Ty masz coś takiego...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Assasyn napisał:

Mam podobnie, tez nie moge miejsca zagrzać, mieszkalem w Turcji, w Wielkiej Brytanii, bylem w Niemczech i w calej Polsce...Ciagle czegos szukam, w domu rodzinnym mnie odrzucili, ostatnio natomiast dopadła mnie dziwna niechęc, totalne zniechecenie, wypalenie, po prostu przestalo mi zależeć...

Od ponad dwoch lat przechodze przez dziwny, bolesny okres zycia, wszystko wychodzi na wierzch, nie umiem sie rownierz ostatnio uspokoic i ciagle za czyms gonie...Takze stary, nie tylko Ty masz coś takiego...

 

 

Raz: Zycie to "ciągły proces developerski", czyli dojrzewamy nieustannie i nigdy nie jesteśmy formą gotową.  Zaczynasz życie w punkcie powiedzmy A, i tak wędrujesz poprzez kolejne punkty, niektórzy zatrzymują się przy C, inni nie zatrzymują się nigdy.

 

Dwa: około 2% populacji posiada pewien szczególny "gen szaleństwa", to taka siła motoryczna pchająca ich we wciąż nowe miejsca. Miał go Kolumb i da Gama. Polinezyjczycy w swych zabawnych łódkach dotarli w te same miejsca wieki przed nimi.

 

Ta gonitwa z czegoś wynika, ale jakie ma znaczenie z czego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Krogulec napisał:

Zgadzam sie z Markiem w wielu rzeczach ale z podświadomiści nie da sie niczego wyrzucić.

Śmiechłem.

Podświadomość - laickim językiem - to najkrócej pisząc zbiór nieświadomych nawyków. Mi się nie raz udało (słowo klucz) zmienić swój nawyk z kiepskiego na lepszy. Poza tym może się mylę, ale nikt tu nie pisał o wyrzucaniu, bo jak będziesz ze swoimi złymi nawykami walczył to tylko je umocnisz. Nawyki trzeba zmieniać.

O podświadomości i tym jak ją trenować jest 3/4 forum, zwłaszcza dotyczące spraw damsko-męskich. Gdzie na empirycznych przykładach wielu Braci możesz sobie przeczytać o zmienionych podświadomych wzorcach - i to nie w czasie niedokonanym ale właśnie DOKONANYM! To już się stało! A Ty przychodzisz i piszesz że to nieprawda, i że się nie da. Because fuck logic.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawyki zakodowane w podświadomości, zaręczam całym sobą, da się zmienić na inne - lepsze z naszego punktu widzenia.

Wymaga to pracy bo im dłużej dany nawyk się zakorzeniał i był 'odgrywany' w życiu codziennym - tym więcej i dłużej kasuje się go

i pokrywa nowym, korzystniejszym nawykiem.

Tym niemniej się da. Roboty sporo - ale się da.

 

@Vercetti- a mógłbyś zamieścić plik mp3 z mocą przemian na jakimś bezpłatnym hostingu i dać linka do niego?

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://autohipnoza.pl/nagrania/82-moc-przemian

 

Cytat

Aby otrzymać link do nagrań (oraz pozostałych nagrań bezpłatnych na serwisie autohipnoza.pl) wyślij pustego maila pod adres: [email protected] a po chwili sprawdź swoją pocztę (zajrzyj też w folder: SPAM ponieważ niektóre serwery tam kierują odpowiedz z autoresponderów).

 

Kopiuję adres i cytuję sposób, jaki autor opisał. Nie zgodził się na umieszczanie w innych serwisach, więc to respektuję - ale i tak jest za darmo. :) 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odpowiadając na pytanie:

" Chciałbym teraz zapytać: Czy znacie jakieś konkretne sposoby, jakieś afirmacje, techniki medytacji, które pomogą mi się pozbyć tego wszystkiego z podświadomości? Wiem, że to długofalowy proces, nie stać mnie jednak na psychologa i kozetkę czy też na profesjonalny coaching. "

 

zgodzę się z wcześniejszymi opiniami, że trzeba dokonać wewnętrznego rozrachunku pomiędzy pomiędzy złymi nawykami, a tymi które chcielibyśmy by w pozytywny sposób towarzyszyły nam na co dzień.

 

Dla mnie to droga poprzez obserwację własnych myśli, identyfikowanie ograniczeń, odkrywanie całej menażerii cudzych myśli. 

To także zmiana optyki w odniesieniu do przeszłych wydarzeń, aktualnie formułowanych ocen w interakcjach międzyludzkich.

 

Codzienna praca polegająca na budowaniu nowych nawyków oraz realizowanie postawionych celów. Człowiek gdy buduje (a może to być cokolwiek - cel w kategorii dnia, miesiąca, roku ) znacznie szybciej wychodzi z sytuacji podbramkowej.

 

W kwestii zarządzania emocjami jest mnóstwo fachowej literatury na forum - mogę z pewnością polecić książkę Marka Divine

The Way of the SEAL: Think Like an Elite Warrior to Lead and Succeed

 

Także upraszczając mój przekaz:

* Obserwować własne myśli

* nie osądzać ludzi - tzn. nazywać rzeczy po imieniu, ale unikać błędnej spirali potępiania czy negacji 

* stawiać cele, a poprzez dyscyplinę ,zaangażowanie i samokontrolę efektów dążyć rezultatów.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.