Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Osobiście metoda jest prosta jak drut - odczuwam emocję, która stoi za danym impulsem - u mnie zawsze za tył był wstyd. Odczuwam go i pytam się samego siebie skąd to jest i co to jest. Ego Ci powie jak się spytasz.

 

Jeśli dalej mam parcie na coś, to po prostu dalej robię ten nawyk - ale bez obwiniania sie.

Podczas wykonywania nawyków próbuję być w pełni świadomy i widzieć to co jest realnie - anie to co się mi zdaje - czyli w 100% próbuje być tu i teraz.

 

Nawyki już same odpadają, aż dziwne że to jest tak łatwe - żadnej silnej woli, zmuszania się, katuszy itp.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie bracia!

Nie wiem, czy jest to właściwy wątek, ale tytuł bardzo pasuje do stanu, który przed dwoma godzinami przeżyłem.

Ponad pół roku regularnego czytania forum powoli zmienia mnie z człowieka odbierającego rzeczywistość na poziomie faktów i  mającego wiele problemów emocjonalnych w opanowaną, pewną siebie jednostkę. Ostatnio głównie pod wpływem forum, książek i audycji naszego guru (wiele wątków, a także książki i audycje "przerobiłem" po kilka razy, jednak całej wiedzy jeszcze nie zgłębiłem) poczułem (jak ja to sobie nazywam) "życiowe flow". Postanowiłem więc bardziej zająć się szeroko pojętym samorozwojem i wprowadzić kilka zmian w swoim życiu (jak na razie wszystko idzie pozytywnie).

 

Nigdy nie byłem osobą kreatywną i zaczęło mnie to drażnić. Czując flow, obserwując (na razie drobne) sukcesy w innych dziedzinach życia postanowiłem napisać piosenkę :D Z uwagi na to, że nigdy nie próbowałem czegoś takiego dokonać, postanowiłem wesprzeć się krótką medytacją, a że nie mam w tym wielkiego doświadczenia, sięgnąłem po youtube. Nie chcę robić reklamy, wpisałem po prostu "medytacja kreatywności" i wybrałem z wyników ten oto film:

 

 

W domu byłem zupełnie sam, więc instrukcje mówiące by wypowiadać na głos pewne zdania potraktowałem poważnie. Gdy powtórzyłem na głos afirmacje wypowiadane przez lektora poczułem w sobie falę dziwnej emocji, która wywołała u mnie łzy na policzkach (przez zamknięte oczy :P ). Gdy medytacja się skończyła byłem troszeczkę roztrzęsiony. Po niecałej minucie buchnąłem płaczem  jak dziecko, ryczałem i zanosiłem się z przerwami prawie pół godziny. Musiało to wyglądać nawet komicznie, bo chodziłem po domu, gadałem sam do siebie "kurwa chłopie co się z tobą dzieje?", a to wszystko szlochając jak zbite dziecko. Nadmienię jeszcze, że płacz ten kojarzę teraz raczej z pozytywnymi emocjami niż z negatywnymi, coś jak wzruszenie się podczas szczęśliwego zakończenia filmu, tylko o wiele intensywniej.

 

Czy, któryś z braci posiada wiedzę, która wytłumaczyła by mi stan jakiego doznałem, jego przyczyny, ewentualne konsekwencje? Czy do tego wydarzenia powinienem w ogóle przywiązywać większą wagę?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arystyp Najprawdopodobnien przebiłeś się do bezpośredniego kontaktu z podświadomością.

Ja miałem podobne odczucia w trakcie czytania De Mello - Przebudzenie.

Czysta ekstaza, wielka miłość do siebie, radość i poczucie, że czuwa nade mną Boska miłość były niesamowite. Od tamtego doświadczenia sporadycznie, acz coraz częściej pojawia się we mnie podobny wachlarz emocji.

Wiem już do czego dążę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://porozmawiajmy.tv/zlam-paradygmaty-postrzegania-tego-swiata-czesc-3-aleksander-berdowicz/comment-page-1/#comment-27508

http://www.czarymary.pl/s/q-David+Hawkins?ref=czarymary  David R. Hwakins odnośnie Gluxa.

Tylko facio orzechowy dźwięk psuje. "aż wkurwia":)

Edytowane przez PexGdynia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc Panowie wczoraj po godzinnym uwalnianiu i odpuszczaniu negatywizmów poczułem coś podobnego do błogości w brzuchu , trwało to między pół minuty a minutę . Później wróciły stare negatywne stany , ale myślę że zaczynam się przebijac przez syf . Najpierw odpuszczam to co czuję najmocniej i stosuję Bogging i odpuszczam opory przed odczuwaniem pozytywizmów z Boggingu . Cos sie dzieje . Pozdrawiam :)

 

 

Dnia 12.07.2016 o 09:02, GluX napisał:

Ja jestem w momencie, że niektóre emocje przychodzą ze zdwojoną mocą - bo jestem bardziej otwarty na emocje, ale...potrafię wejść w stany np. miłości lub radości - które nie są zależne od czegokolwiek. Piękna sprawa.

 

Mi również sporo negatywowó powywalało teraz bo się mocno otworzyłem na emocje , ale sa też momenty przy uwalnianiu , gdy czuję błogośc - sekundy ale jednak 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Siergiej9 napisał:

Mi również sporo negatywowó powywalało teraz bo się mocno otworzyłem na emocje , ale sa też momenty przy uwalnianiu , gdy czuję błogośc - sekundy ale jednak 

 

Co ciekawe w stanie radości lub miłości gdy ćwiczę potrafię ćwiczyć bez żadnego problemu 20-30% ciężej (mieć większy ciężar bez uszczerbku na technice) - jestem taki spokojny i ześrodkowany. Nie pobieram super oddechów przy wyciskaniu itp.

 

Dziwna sprawa, ale Hawkins opisuje to w książce właśnie - że przy wyższych stanach - współpraca organizmu wzrasta. Doświadczyłem tego.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, GluX napisał:

 

Co ciekawe w stanie radości lub miłości gdy ćwiczę potrafię ćwiczyć bez żadnego problemu 20-30% ciężej (mieć większy ciężar bez uszczerbku na technice) - jestem taki spokojny i ześrodkowany. Nie pobieram super oddechów przy wyciskaniu itp.

 

Dziwna sprawa, ale Hawkins opisuje to w książce właśnie - że przy wyższych stanach - współpraca organizmu wzrasta. Doświadczyłem tego.

Wg mnie Hawkins ma rację w tym co opisuje , ja ostatnio czesto mam stan ochoty ( kalibrowany powyżej 300 ) , mocno się uspokajam przy laskach coraz mocniej jestem obecny także jest moc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 13.07.2016 o 12:14, GluX napisał:

Podczas wykonywania nawyków próbuję być w pełni świadomy i widzieć to co jest realnie - anie to co się mi zdaje - czyli w 100% próbuje być tu i teraz.

Miewasz tak, że odpłyniesz w emocje tracąc dystans? Zauważyłem, że jak sobie na to pozwolę, to dokopuję się bezpośrednio do przyczyn określonego nawyku.

Wychodzą traumy z dzieciństwa, wiem czemu myślałem o sobie w określony sposób itp. Jak przerobię to w ten sposób, to następnym razem ta sama emocja,

odczuwalna jest w inny przyjemniejszy sposób. Dodatkowo zaobserwowałem, że istnieją schematy emocjonalne, które wydają się negatywne, ale po zrozumieniu

i pogodzeniu się z nimi, można je wykorzystać bardziej adekwatnie do sytuacji(bardziej na spokojnie). Jakby zakładanie odpowiedniej maski, do aktualnie panujących warunków zewnętrznych.

To moja obserwacja z dzisiaj, a niemalże z dnia na dzień zmieniam swoje postrzeganie spraw związanych z emocjami. Jest ciekawie, choć początki były bardzo nieprzyjemne.

Nie znam metody Hawkinsa, ale widzę, że polega mniej więcej na tym samym co integracja cienia. Mam wrażenie, że jak się ruszy ten cały proces, to odwrotu już nie ma, idzie samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekanie w nawyki - to jest masakra dla mnie. Mam tak głównie gdy muszę się uczyć - nagle po 2 godzinach przeglądania neta i grani w gry "budzę się" i mówię sobie "kurwa, gdzie ja byłem" - osobiście bardzo mnie to przeraża.

Zapewne większość środowiska jest w tym stanie większość czasu.

 

Początki są bardzo trudne - bo tutaj trzeba się uporać z ogromnymi pokładami wstydu i strachu - tych najniższych emocji/stanów świadomości. A wiadomo, byliśmy tym karmieni od małego.

Dzięki wyższym poziomom świadomości widzę również stany świadomości i na "oko" mogę ocenić w jakim kto się znajduje.

Automatycznie już widzę ludzi z dużymi pokładami wstydu - to zawsze jest człowiek który przed samym pytaniem mówi: "a mogę zadać Ci pytanie?"

 

I tak, jak się ruszy proces - to nie ma powrotu - świadomość następuje i obejmuje coraz to większe obszary.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja praktykuję jeden, pod warunkiem,że nie jestem akurat rozpierdolony emocjonalnie na głębokim pokładzie przez jakąś tępą dzidę o fizyczności modelki. ;) Zakładam buty, koszulkę z maratonu i zapierdalam minimu dychę. Nie ma bata żebyś po takim wysiłku miał choć cień złego samopoczucia. Jak mało to kilka razy w roku funduję sobie takie imprezy:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kluczem do dobrej kondycji psychicznej jest DYSTANS do życia. Z dystansu problemy stają się małe. Złe dzieciństwo należy odciąć grubą kreską jako niebyłe, nieistotne-istotne jest tylko to, co jest teraz i co będzie potem. Gdy świat zapierdala w niewiadomym celu, przystańmy. Po pierwsze reset-zająć się sobą, ogarnąć sprawy rodzinne i zawodowe-już wspominałem o konieczności niezależności i mieszkania samemu.

Mając dystans chyba niepotrzebne stają się techniki służące pokonaniu problemów?

 

Jeśli ktoś powie, że łatwo powiedzieć, tylko jak ten dystans uzyskać-w moim przypadku dzięki religii. Przystanąłem na chwilę w swoim życiu, spojrzałem na ten cały bałagan i zacząłem robić listę priorytetów. Za największy uznałem zbawienie, a więc co będzie ze mną przez wieczność.

 

Potem sprawy doczesne. Jaki ma wpływ religia na dystans do życia? Choćby taki, że nagle przestałem dążyć do sukcesu zawodowego za wszelką cenę, kosztem wyborów moralnych. Biblia, np. Księga Przysłów to bardzo pomocna lektura. Kiedy myślisz o tym, co teraz w perspektywie tego, co wieczne, przestajesz się spinać na sukces i na to, co myślą o Tobie inni. Owszem, masz ambicje i chcesz je zrealizować, ale w odniesieniu do wieczności. Ludzkie namiętności oceniaj przez pryzmat ludzkości jako zbioru maleńkich mrówek na Ziemi. Pewien rabin powiedział, że ''wszystko już było''-ja to rozumiem tak, że nie ma co się napinać i stresować swoją pozycją, otoczeniem, dążeniami-bo skoro coś było, jest i długo będzie, jak choćby ludzkie namiętności czyli np. walka o pieniądze, miłość, przyjaźń-to znaczy, że obiektywnie, patrząc na to z boku nie jest niewiarygodnie ważne, jakby miał się od tego zawalić świat-w końcu nie od dziś istnieją zdrady, kłótnie, niepowodzenia-a świat jak stał, tak stoi.

 

Czy należy wobec tego rzucić wszystko i zamieszkać w pustelni? Jeśli ktoś chce, to tak-ale większości ludzi zalecam po prostu dalej wytyczać sobie cele i je realizować, ale modyfikując je poprzez wzięcie poprawki na to, że wszelkie kłody pod nogami to ''już było'' i skoro upadłeś, powstaniesz.

 

Pamiętajcie, że konieczne jest odcięcie się od ludzi, którzy ściągają w dół, a więc choćby gderliwych durnych bab, robiących z drobnostek trzecią wojnę, gardłując bez potrzeby-a więc powtarzam-mieszkać samemu, być niezależnym.

 

Ponadto warto poświęcać czas na regularne rozmyślania o życiu i rozpatrywanie wszelkich spraw w świetle dystansu do świata.

 

Niektórzy zalecają w piłce pressing-ja zalecam w życiu dystans.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od ostatniego czasu wychodziły same negatywne emocje ze mnie. Dosłownie. Można powiedzieć, że całe gówno i syf, które miałem w sobie po prostu ze mnie wyszło. Posiadałem wcześniej poczucie, że jest we mnie coś więcej, zaznałem uczucia stanu w którym byłem pełen energii, wewnętrznej radości i szczęścia. ale coś mnie blokowało żeby go utrzymać i przywołać o tak o. Zacząłem to zgłębiać i obserwować o co chodzi. Czemu jestem zblokowany i nie mam dostępu po prostu do tej wewnętrznego stanu radości i beztroski.

 

I wyszło to ze mnie. Głównie był to wstyd. Miałem wmówiony w sobie wstyd do bycia szczęśliwym, ale też strach. Negatywne wzorce wypłynęły, a co pojawiło się potem? W pierwszej chwili po prostu byłem wykończony, ale spokojny. Kolejne dni aż do dzisiaj są niesamowite co tu dużo opisywać. Jestem pełen niesamowitej energii, odczuwam spokój, harmonię. Jestem po prostu naćpany endorfinami. Po prostu pomyślę sobie np. " Jestem cudowny" i natychmiast odczuwam niesamowitą radość i energią. Coś niesamowitego. To tak jakbym się przebił do mojego wewnętrznego dziecka,a ono w końcu się uwolniło i w pełni realizowało. Umiem wybuchnąć radosnym śmiechem bez powodu.

 

Wiecie co jest najlepsze od kiedy zacząłem pracę nad sobą? Pozbyłem się nerwicy. Całkowicie! Jestem do cholery wolnym, świadomym człowiekiem i w pełni to czuję! Ja tutaj teraz rządzę :D

 

Co dziwne i fascynujące jest to, że potrafię wyczuć stan innych osób.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa- przygotuj się na gorsze dni, na początku będzie tyle samo złych dni co dobrych, potem będzie stabilizacja w zakresie dobrym. Ważne, żeby mieć świadomość, że to przechodzi i bedzie dalej lepiej. To na pewno.

 

@AdrianoPeruggio - polecam dla Ciebie "mocy czy siła" też Hawkinsa - akurat czytam to i bardzo by Ci spodobało.

 

@Rysiek Judasz - zgłębiam dalej Hawkinsa - opisuje jasno - ciało i umysł jako odbiornik świata, po bieganiu zwyczajnie wprowadzasz swój odbiornik świata w specyficzny stan - dlatego masz dobry humor i życie wydaje się inne

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie , GluX dzisiaj znowu miałem fale szczęścia , 4 krotnie w ciągu godziny popłakałem się ze szczęścia jadąc samochodem tak z siebie - po prostu , że żyję , odczuwałem bardzo dużo szczęscia mimo że nic sie nie wydarzyło ciekawego dzisiaj . Stany szczęscia zaczynają sie pojawiać częsciej .  Polecam dalszę pracę , Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Siergiej9 napisał:

Panowie , GluX dzisiaj znowu miałem fale szczęścia , 4 krotnie w ciągu godziny popłakałem się ze szczęścia jadąc samochodem tak z siebie - po prostu , że żyję , odczuwałem bardzo dużo szczęscia mimo że nic sie nie wydarzyło ciekawego dzisiaj . Stany szczęscia zaczynają sie pojawiać częsciej .  Polecam dalszę pracę , Pozdrawiam :)

 

Podobnie, wczoraj tryskałem radością i poczuciem samozadowolenia. Coś wspaniałego. Kopiemy dalej @Siergiej9

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś aż do południa byłem pełen radości i energii. Wyszedłem z towarzystwem i nagle coś się we mnie zaczęło dziać bardzo negatywnego. Poczułem strach, ale nie taki mały tylko taki naprawdę zwierzęcy strach, chciałem uciekać jak najdalej zaszyć się gdzieś. Po prostu uciec. Musiałem jakoś się wytłumaczyć, że źle się czuję i wróciłem do domu. Cały czas dziwnie odczuwam to, że jestem przerażony i cały rozstrojony.

 

Takie coś czułem bardzo, ale to bardzo dawno temu. Myślałem, że jednak sobie z tym poradziłem. Czyżby to były te gorsze dni?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobię felieton Panowie - może jutro - nt huśtawki emocji, skąd one się biorą i jak im zaradzić

 

Ciekawe dalsze obserwacje:

 

Ogólnie coraz bardziej układa mi się życie,  rzeczy które mi szkodzą odchodzą same - po prostu mnie już tak nie rajcują - siedzenie przed kompem, gry, coraz bardziej widzę, że muszę odejść z pracy - nie jest to po prostu miejsce w którym się dobrze czuję.

 

Dwa - większy impuls od otoczenia - gdy idę w stanie ochoty wszyscy się na mnie patrzą - zapewne stałem się bardziej przystojny/atrakcyjny dla otoczenia. Do tego stopnia, że ostatnio obca osoba powiedziała mi "dzień dobry" gdy szedłem dzielnicą oddaloną od domu o jakieś 6km - a więc w sumie obcym terenem. Z drugiej strony był wczoraj impuls negatywny - widziałem, jak pijany ziomek - lat ok 30. dosiadł się do kobiety - i już tam próbował zagadywać w sposób bardzo nachalny. Widziałem, że się boi - dotknąłem tylko jego ramię palcem - zrozumiał o co chodzi. Później groził mi, że jestem pizda, mimo że trenuję, "chodź wychodzimy" - okropnie się bałem, tak jak w gimnazjum gdy starsi próbowali coś wymusić na mnie. Ale potem zrozumiałem, ze to tylko emocja - choć czułem strach to był on taki "prosty" - w sensie, że nie było w tym lęku - a bardziej podwyższona uważność. Nie mniej bardzo stresująca sytuacja dla mnie z racji, że nienawidzę się bić - choć uważam że powinno się umieć (jak ze strzelaniem z pistoletu). Później szybko odczułem wsparcie świata i praktycznie po 2 godzinach zapomniałem, że coś takiego miało miejsce.

 

I właśnie wsparcie świata - coraz bardziej widzę jego działanie. Wyobraźcie sobie, że teraz przechodząc przez świata stoję jedynie może w 10% przypadków kiedy muszę przejść. Akurat jak przychodzę do przejścia włącza się zielone.

Przedwczoraj spóźniłem się na tramwaj - więc pojechałem następnym - potem przypadkiem podjechał spóźniony autobus, w którym kierowca zaczekał na mnie - z racji, że było późno to patrzę gdzie on jedzie - pierwszy raz nim jechałem.

Patrzę a tam nie ma tablicy w środku - z rozkładem - przez jakie przystanki jedzie dana linia. Kierowca sam do mnie mówi "To jest autobus 64, gdzie Pan chce jechać?" - Ja: "Na Matejki tym dojadę?" K: "tak" Ja: "dziękuję!".

 

 

W ilu przypadkach kierowca sam do was zagadał albo obca osoba wam powiedziała "dzień dobry"? Dla mnie to były nowe rzeczy. Ale zapewne zaczną się powtarzać. Po prostu - bo tak jest bardziej praktycznie.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, GluX napisał:

W ilu przypadkach kierowca sam do was zagadał albo obca osoba wam powiedziała "dzień dobry"? Dla mnie to były nowe rzeczy. Ale zapewne zaczną się powtarzać. Po prostu - bo tak jest bardziej praktycznie.

 

Widzę, że nie tylko Ciebie to spotkało. Wczoraj wbiłem do sklepu, ekspedientka 8/10 sama z uśmiechem na twarzy powiedziała mi pierwsza dzień dobry, sama spytała się czego potrzebuję i czy może pomóc. Nie powiem byłem w lekkim szoku. 

 

Przykład z dzisiaj. Był trochę ciężki zapiernicz w pracy, byłem zmęczony i jak najszybciej chciałem wrócić do domu. I wiesz co przyszedł kierownik i mówi do mnie, że mnie wcześniej zwolni. 

 

No szok. Wcześniej też zdarzały mi się takie przypadki. Potrzebowałem pieniędzy i nagle znalazłem czyjś portfel. Portfel oddałem właścicielowi, a ja sam dostałem sporą sumkę w podzięce. I wiele innych.

 

Niesamowite. 

 

Dostroisz się do energii i natury świata, a on zacznie Cię wspierać w każdym pułapie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kolejny godmode z poniedziałku

 

Wracam  z pracy busem - "kurwa, zapomniałem że dziś mi się skończył karnet na siłkę" - jako, że mam wszystkie koszta obliczone na miesiąc co do 10zł to musiałbym pędzić do banku stać w kolejce itp żeby wypłacić z konta oszczędnościowego, do którego mam celowo utrudnione dotarcie, żebym nie wydawał za wiele. Bo zapomniałem, że karnet mi się kończy w niedzielę.

Albo czekać na matki boskiej pieniężnej - więc stracić przynajmniej jeden trening. 10 min później - sms - uznanie na konto - WYPŁATA - YEA! Zdziw bo 8ego już przyszło, a nie 10 jak zawsze.

 

Ok, teraz do bankomatu bo na siłce tylko gotówka - no tak, ale bankomat jest w centrum handlowym i zanim tam bym doszedł to 10 min - patrzę - kierowca się jebnął i pomylił trasę - jak żyję w tym mieście od 4 lat to była pierwsza sytuacja w której kierowca się pomylił. Wysiadłem 300 metrów od centrum handlowego.

 

Wszystko się odegrało w ciągu 10 minut. Świat mnie zadziwia.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kolejne sprawozdanie z kolejnych sesji uwalniania:

 

Wszystko idzie w mega fajnym kierunku, zawsze miałem w sobie pokłady takiego strachu przed wejściem do pomieszczenia gdzie jest więcej ludzi i przywitaniem się.

Dziś tego nie odczuwam, mało tego - dużo osób się z miłą chęcią wita ze mną - mam wrażenie, że emanuję bardzo fajną energią do otoczenia.

 

Dwa, nie jestem w stanie utyć :/ narzuciłem sobie większą kaloryczność, na regenerację  kolana - nie mogę tyle zjeść.

Jedyne miejsce gdzie mogę jeść jakies chujowe jedzenie to praca - nie wiem czemu. Może wpływ otoczenia? Nie wiem.

Ale zawsze miałem problem z tym, że jadłem więcej niż potrzebowałem i musiałem się mega pilnować - dzisiaj nie mam z tym problemu żadnego.

Nawet jak zjem słodkie to potem po prostu nie zjem czegoś i bilans kaloryczny jest zachowany.

 

Trzy - wczoraj podczas uwalniania doszedłem do jakiś głębszych pokładów - momentalnie powiedziałem "on jest nasz".

Nie wiem co to było, czy może jakieś ciało astralne - ale tego już nie ma. Chyba.

@Aumakua - są jakieś sposoby na sprawdzenie czy ma się krokodyle w sobie albo inne ciała?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Brzytwa zmienił(a) tytuł na Uwalnianie emocji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.