Skocz do zawartości

Łapanie w pułapkę męskiego ego


Rekomendowane odpowiedzi

Nad tematem już jakiś czas myślałem. Wpadłem na niego przy pewnej sytuacji. Trafiłem na małe posiedzisko do znajomej, której dawno nie widziałem. Trochę wypiliśmy, muszę przyznać i obgadaliśmy kilkanaście lat życia.

 

W pewnym momencie ona zmienia wątek i mówi, że nie może wejść do internetu.

 

Pytam, jak to? - złapałem haczyk i wpadłem w pułapkę.

 

A, bo już jakiś czas modem nie działa. Może zerkniesz? Mówiłeś, że pracujesz przed komputerem to na pewno znasz takie rzeczy.

 

Niby banalny problem przy towarzyskiej rozmowie, ale czy na pewno?

 

Tutaj na chwilę się zatrzymam. Proszę zwrócić uwagę, jak fajnie zaczyna grać pod moje ego. Łagodne pytanie „może zerkniesz?” – zamiast płacić w serwisie 50 złotych lub więcej, do tego podbitka, że ja się na pewno znam. Narzuca na mnie stopniowo presję. To po prostu czuć.

 

I po takim pytaniu następują zwyczajowo dwie możliwości.

 

1. Można pomóc, co prowadzi znowu do dwóch dróg – sukcesu lub porażki. To moim zdaniem nieistotne, co się uzyska, ponieważ ona już wie, że złapała na haczyk – słabość została okazana. Sukces oczywiście jest praktyczny i stawia mnie w „uprzywilejowanej” pozycji „multitoola” (uwielbiam wskazane określenie) Porażka oznacza po prostu wymianę orbitera i ponowne uruchomienie gry pod męskie ego.

 

2. Można całkowicie odmówić, uciąć natychmiast potencjalnego pasożyta. Tutaj już człowiek naraża się na zły odbiór społeczny oraz właściwie stratę znajomości. Często to istotne konsekwencje, z których kobieta zdaje sobie sprawę, mniej lub bardziej świadomie – tak uważam.

 

Zaproponowałem temat „Łapanie w pułapkę męskiego ego” z prostego powodu. Nawet kobieta, która mówi, abym odkręcił słoik ogórków (a zdarzyło się to w moim życiu wielokrotnie) łapie mnie na haczyk męskiego ego. Oczywiście sama może odkręcić lub podważyć nożem. Małe dziecko to potrafi.

 

Ona jednak daje mężczyźnie satysfakcję udowodnienia potęgi. Zastanówcie się, czy po otwarciu słoika swojej Pani nie poczuliście się lepiej (ta moc, o ja pierdolę)? Jak dla mnie to jest programowanie, wręcz element codziennej manipulacji. Kilka razy da ci słoik otworzyć – wypadasz pozytywnie (oczywiście ten słoik to jeden z wielu przykładów, że zabawny to zabawny, ale lepiej wpada w pamięć, można się z czynnością utożsamić), nie chcesz przecież zawieść swojej księżniczki. Kiedy przydzieli ci inne zadanie lub zasugeruje jakiś problem natury technicznej (osobistej lub innej, nieważne) zaczynasz mieć chęć niesienia pomocy, aby znowu podbić ego (niby robisz dla niej, ale tak naprawdę egoistycznie, bo chcesz wrócić do poczucia potęgi, często się później mówi, a ja tyle jej robiłem rzeczy, a ona mnie w ogóle nie doceniała. A no moim zdaniem nie doceniała z tego powodu, że już od pierwszej zgody na wykonanie zadania okazałeś słabość - kto się przejmuje rybą złapaną na haczyk, wypatroszyć, zjeść i wysrać. Pani sobie od początku myślała, że rozgrywa cię koncertowo, więc gdzie tu ma być wdzięczność). Podejrzewam, że tak właśnie tworzy się mężczyzna od wszystkiego, robotnik. Przydział zadania od pani, satysfakcja z wykonania, sztuczna wdzięczność i powrót do mechanizmu. Często nawet sztuczna wdzięczność i dziękuje nie występuje po pewnym czasie. To już ma być naturalne, że ty robisz i już. Spirala życiowego spierdolenia jednym słowem :) 

 

A co, jeżeli nie zrobisz, nie chcesz robić? - dwie lewe ręce, egoista, dziecko, nieudacznik, gej (no u mnie gej to standard, więc dodaję), oczywiście zagrywka fochem, wyolbrzymianie problemu, skargi w rodzinie i skargi w towarzystwie, np. a wiecie co, mac to nie umie nic zrobić - ponownie atak na ego, no bo jak to, ja nie umiem? Nawet, jak krytykuje to chce złapać na ego :) 

 

Uważam, że przez takie małe, bardzo małe, chociażby wspomniany słoik z ogórkami gierki kobieta doprowadza do absolutnego podporządkowania. Do tego dochodzi emocjonalny sentyment mężczyzny, uroda, białorycerstwo, gdzie negatywne emocje pojawiają się już przy samej CHĘCI odmowy wykonania „drobnej przysługi” kobiecie. Jakie myśli pojawiają się przy chęci odmowy? Dla przykładu, przecież byliśmy umówieni na seks, jak jej komputera nie naprawię to jeszcze skłonna odmówić dania dupy, a ja przecież pornusów już od dwóch tygodni nie oglądam - pewnie u wielu samców znajomy schemat myślowy. 

 

A czy nie jest tak, że z maleńkiej pułapki ego robi się coraz większa pułapka? Co myślicie o zagadnieniu? Jak reagujecie na temat niesienia pomocy samicom bliższym i dalszym? Jakimi zasadami się kierujecie?

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli to faktycznie jest drobnostka to ja staram się takie rzeczy rozgrywać po ludzku na zasadzie: "Mogę zerknąć, ale Ty najpierw zrób to i to." Jak laska się fochuje, to raczej nie mam specjalnych obiekcji żeby zabić śmiechem. Jak się zgodzi to czekam aż spełni swoją część (nie jestem idiotą przecież).

Jak są to grube rzeczy to bez żenady odsyłam do fachowców. W sytuacjach gdzie mogę zaściemniać udaję że na przykład z chęcią bym zrobił, ale się spieszę, a tak w ogóle to od tego jest elektryk/hydraulik/informatyk.

Na nieuniknione fochy polecam szczery śmiech - ale wiadomo jak są emocje to czasami może nie wyjść, więc pozostaje umiarkowany opieprz i lekceważenie.

 

Bardzo dużo zależy od tego kto próbuje na nas wymusić działanie. Z inną intensywnością potraktujemy namolna mamę/siostrę a inaczej ledwo poznaną laskę. Brak przywiązania emocjonalnego pozwala na szerszy i bardziej brutalny wachlarz rozwiązań - co przełoży się na niepisaną opinię szorstkiego drania i sukinsyna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja miałem odwrotną sytuację, będąc za kawalera u bliskiej przyjaciółki u której była też jaj koleżanka, była do wymiany żarówka w jakimś pokręconym żyrandolu, że trzeba było trochę rozkręcać.

Już czekam zadowolony z odczuciem, że jestem jej potrzebny na zlecenie wymiany, gdy ona do koleżanki przyjdzie nazwijmy go Sławek ;) to wymieni.

Jakoś tak się poczułem dziwnie nie potrzeby  jej do niczego,

Teraz zastanawiam się może myślała, że sam skoczę  a chyżo do tej wymiany jak usłyszę, że inny facet ma to zrobić, a ja nic. Z drugiej strony nie odebrałem od niej żadnych negatywów w moim kierunku z powodu mojego zaniechania bo moja reakcja była zerowa.

 

A być może tamtego traktowała jako orbitera od robót domowych :) ja miałem inne zadanie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat opisujący mechanizm "podpuszczania". Oczywiście większość ludzi przechodzi do porządku nad takimi rzeczami, ale jeśli odrzucimy emocje, to równie dobrze powinieneś Ty do niej powiedzieć na przykład: słuchaj, coś mi śmigło nawala ostatnio, może byś spróbowała coś z tym zrobić, fajna laska jesteś? :D I co? Ktoś powie, że to różne sprawy, a ja odpowiem, że to tylko kwestia percepcji, programowania i norm społecznych narzuconych z zewnątrz. Wszystko dlatego, że rządzą nami wyłącznie niemal deficyty a w fundamentach każdego działania stoi egoizm.

Edytowane przez Rysiek
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze zaznaczę, że jej naprawiłem komputer i po kilku dniach poprosiłem specjalnie o drobną przysługę towarzyską, której nie wykonała. Numer skasowany i brak kontaktu. Od razu można poznać człowieka :) Tania lekcja. 

 

Raz się strasznie dałem złapać na podpuszczenie. Niby przyjaciółka chodziła za mną dwa lata z jednym tematem, aż trafiła w mój słaby punkt i ja praktycznie na nieświadomce zrobiłem jej ciężką rzecz przydatną w życiu zawodowym. Kiedy się otrząsnąłem natychmiast wykasowałem numer i zerwałem znajomość. Głupi człowiek jest strasznie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem ostatnio z nowo poznaną Laską taką (przybliżoną) wymianę SMS-ów:

 

[...]

Ona: Jeszcze mogłabym Cię wykorzystać ;)

Ja: Do czego?

Ona: A wiesz, mógłbyś mi pomóc w problemach z komputerem :D

Ja: Spoko, ale to nie są tanie rzeczy.

Ona: Ale ja wiem jak się odwdzięczyć :D

 

Na razie temat wisi w powietrzu. Plan mam natomiast taki, że jak przyjdzie do naprawy tego komputera, to zacznę grać w stylu, że po ośmiu godzinach dziennie lampienia się w ekran nie mam ochoty znów w niego patrzeć, muszę się odprężyć.

Jeśli najpierw gała nie będzie opierdolona, to komputer też nie będzie działał :D

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, forface8 napisał:

 

Ona: A wiesz, mógłbyś mi pomóc w problemach z komputerem :D

Ja: Spoko, ale to nie są tanie rzeczy.

 

Pewnie,  że nie tanie rzeczy. W warszawie fachowcy od tv biora 50 zł za przełączanie nieświadomej babci trybu odbioru tv z hdmi1 na hdmi2,  gdzie telefizor zaczyna normalnie odbierac i takim to cudem dokonują naprawy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rysiek już od dawna jestem społecznym wyrzutkiem. Mieszkam sam, do tego na wiosce (celowe działanie - ucieczka z miasta). Nawet z ludźmi się nie spotykam na co dzień zbyt często, bo pracuję przed komputerem od wielu lat. Bardzo selekcjonuję towarzystwo, a jeżeli chociaż kilka rzeczy nie gra to wracam do bazy :) Najbliższą rodzinę, szczególnie kobiety przekonałem do mojego stylu życia, chociaż chwilę to trwało i teraz mnie bronią przed durnymi pytaniami, typu czemu mac jest sam ciągle :)

 

Teraz mam czas absolutnego odpoczynku od kobiet. Praca, trening, odnawianie relacji z rodziną, nowy projekt biznesowy, na tym się skupiam. Jakoś w samotności się najbardziej odnajduję i absolutnie mi nie przeszkadza, bo robię swoje. Kobiet już miałem wystarczająco, aby przekonać się, że nie warto o nie walczyć. Wręcz kocham ostracyzm i przekonuję się, do czego ludzie są zdolni, kiedy nie działasz ich schematem. Ten, kto mnie polubi to jest moim przyjacielem, zazwyczaj natychmiast. Mnie rodzinka dalsza uważa za czarną owcę, prawdopodobnie za homosia, ale mnie to bardziej bawi i gram takimi kartami właśnie, żeby robić jaja. Grunt, żeby ze sobą sztamę trzymać. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Rysiek napisał:

Fajny temat opisujący mechanizm "podpuszczania". Oczywiście większość ludzi przechodzi do porządku nad takimi rzeczami, ale jeśli odrzucimy emocje, to równie dobrze powinieneś Ty do niej powiedzieć na przykład: słuchaj, coś mi śmigło nawala ostatnio, może byś spróbowała coś z tym zrobić, fajna laska jesteś? :D I co? Ktoś powie, że to różne sprawy, a ja odpowiem, że to tylko kwestia percepcji, programowania i norm społecznych narzuconych z zewnątrz. Wszystko dlatego, że rządzą nami wyłącznie niemal deficyty a w fundamentach każdego działania stoi egoizm.

dobry pomysł, przetestuję :)

 

42 minuty temu, mac napisał:

Jeszcze zaznaczę, że jej naprawiłem komputer i po kilku dniach poprosiłem specjalnie o drobną przysługę towarzyską, której nie wykonała. Numer skasowany i brak kontaktu. Od razu można poznać człowieka :) Tania lekcja. 

 

miałem podobnie; jedna nawet uważała mnie za swojego przyjaciela ( trololo ) prosty test prośba o mała przysługę - ona nie mam czasu itp. bye - co jakiś czas piszę durne smsy itp. czyli szuka dalej frajera - te czasy są już za mną i dobrze mi z tym ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry i ważny temat;

 

Musimy grać w tą grę z wiadomych względów;) 

 

Pytanie na ile bycie biologicznie mężczyzną zniekształca percepcję rzeczywistości i czy jest możliwe dokopać się do programu biologiczno-społecznego aby usunąć filtry?

 

Czy świadomość ma płeć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świadomość? Raczej ma, bo to zestaw cech, które nabywasz wraz z genami, procesem wzrastania, programowania, wpływ środowiska, grupy. To o czym pisze @mac , czyli tego typu postrzeganie rzeczywistości BEZ FILTRÓW mentalnych nazwałbym superświadomością. Mam wrażenie, że jesteśmy świadkami kolejnego skoku w ewolucji gatunku, z homo sapiens na homo conscientia. ;) Niestety, póki co wiąże się to z wyrzuceniem na margines ogółu, bo większość tego co wokół to wyłącznie automaty imitacyjno-naśladowcze a takie spojrzenie budzi najpierw gniew, później strach a na końcu wycofanie i nienawiść. Dobrze, że ja zabezpieczyłem sobie jakieś tam zasoby, bo gdybym znalazł się na obecnym etapie samorozwoju 10 lat temu to skończyłbym pod mostem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat.

Zaczną wypowiedź własna kwaśną miną, o taką - :wacko:

 

A kwaśną dlatego, że zawsze miałem i zdarza się że jeszcze miewam problemy z 'odmawianiem pomocy' kobietom. Niezbyt często ale potem pluję sobie w brodę, bo transfer 'dóbr' w

postaci wiedzy/informacji był ewidentnie jednostronny. Mi pozostaje, teoretycznie, niezmiernie wątpliwa satysfakcja z tego że pomogłem.

Niegdyś transferowano ode mnie umiejętności stricte komputerowe (o, mógłbyś zobaczyć - bo nie działa ... A wczoraj jeszcze działało...) a obecnie - zawodowe. Nie potrafię policzyćna palcach obu rąk i stóp ile razy przez ostatnie lata szukała u mnie porady średnio lub nawet ekstremalnie powierzchownie znajoma kobieta. Przy czym ludzie generalnie nie cenią wiedzy - dużo bardziej 'cenią' skopanie im grządki pod sałatę czy powiedzmy wymianę koła w samochodzie - bo to trzeba się natyrać fizycznie i widać efekt.

Porady opartej na wiedzy - jak przytoczona przez Was np. naprawa komputera - nie docenią. Bo co to za wysiłek - przyszedł, chwilę posiedział, coś tam poklikał. Za przeproszeniem - gówno się napracował ...

 

Teraz atakowany przez kobiety - najczęściej uprzejmie odkręcam kota ogonem, że chętnie bym pomógł ale ... ale to nie moja działka zawodowa - więc idź do X czy Y, że nie naprawiam Windy10 czy nie odzyskuje danych z zaśmieconych bloatwarem, poinstalowanym crapem z sieci laptopów bo coś tam...

 

Ale podświadomie czuję, że mężczyzna czerdziestojednoletni - powinien podchodzić do sprawy bardziej zdecydowanie. Nie i tyle, dziękuję - do widzenia. A nie dyplomatycznie wycofywać się byle tylko panna nie poczuła się 'urażona'. No nie jestem zadowolony z własnych skilli w tym zakresie. Choć i tak jak pomyślę, co była niegdyś - to postęp jest duży. Słabe toto u mnie jest, słabe - biję się w pierś aż dudni.

 

W tym zakresie muszę bardziej popracować nad do ut des. Chyba, kurna, zacznę od błyskawicznej riposty np. - 'dobrze, ale upieczesz mi w zamian dobre ciasto do piątku?'. I zobaczymy co będzie dalej i jak panna rozegra sprawę ...

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rysiek, życie pod mostem nie musi być złe. Na śniadania do kościoła, obiady w jakimś ośrodku dla bezdomnych, umyjesz się na stacji czy po znajomości. Zimą stopem byś pojechał do Hiszpanii, trochę ulotek na plaży poroznosił za eurosy i już na żarcie by było, a o ciuchy zero zmartwień :D

 

Według mnie w każdej sytuacji da się odnaleźć niezłe jaja. Żyłem przez ponad dwa tygodnie, jak bezdomny i to skrajny we Włoszech. Spałem pod drzewami, na ławkach, w metrze, obcy ludzie mnie karmili, zwiedziłem, np. cały Rzym od góry do dołu. Wystarczyło się do ludzi uśmiechać, pokazywać gestami, że jestem głodny i do dzieła. Jadłem nawet w luksusowej restauracji, na tyłach, bo kucharz mnie zobaczył i gestem dłoni zaprosił. Nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy. Myłem się na stacjach benzynowych właśnie.

 

Długo byś prawdopodobnie pod mostem nie posiedział, bo jesteś ogarniętym człowiekiem. Rok, dwa lata i znowu masz w miarę normalne życie :DNajwiększa pułapka to moim zdaniem nie sytuacja życiowa, ale uwięzienie we własnym umyśle. Żyłem tak dwa tygodnie, ale wiem, że wielu żyje tak cały czas. Gdybym miał wybierać to bym na bezdomnego pojechał do Watykanu, Rzym ogólnie. Ustawiają prysznice, żarcie wydają bez gadania, do tego przekimać możesz w odpowiednio wydzielonych strefach. Można wymyślić proste życie absolutnie bez kasy, oczywiście pośrednio przez pasożytnictwo na miłosierdziu innych :D No, ale wtedy dla czystego sumienia wystarczy podjąć drobne prace, np. porządkowe. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Rysiek napisał:

Dobrze, że ja zabezpieczyłem sobie jakieś tam zasoby, bo gdybym znalazł się na obecnym etapie samorozwoju 10 lat temu to skończyłbym pod mostem.

 

Możesz rozwinąć co miałeś na myśli?

Moim zdaniem o wiele łatwiej kumulować kapitał widząc rzeczywistość taką jaka jest naprawdę. Oszczędność też jest prostsza, bo nie wpadamy w wir konsumpcjonizmu, aby coś komuś udowadniać.

 

 

Witaj po przerwie @mac. Myślałem, że już na dobre opuściłeś forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Subiektywny napisał:

Teraz atakowany przez kobiety - najczęściej odkręcam kota ogonem, że chętnie bym pomógł ale ... ale to nie moja działka zawodowa - więc idź do X czy Y, że nie naprawiam Windy10 czy nie odzyskuje danych z zaśmieconych bloatwarem, poinstalowanym crapem z sieci laptopów bo coś tam...

 

 

 

Problem nie leży w fakcie naszej pomocy komuś (nie dzielę na płeć), tylko właśnie zwrotu! Tak zwrotu! Jesteśmy egoistami, wszyscy! To już ustaliliśmy, spróbujmy zatem logicznie pociągnąć wątek:

 

Ktoś prosi Cię o przysługę - egoizm podpowiada Ci, że jak coś zrobisz dla kogoś, to możesz liczyć na zwrot -

 

Tak to działało jeszcze w ubiegłym wieku, dziś ludzie biorą, nie czując zupełnie, że coś dostali, bo większość wychodzi z założenia, że "im się należy" (szczególnie atrakcyjne kobiety - na FB non stop widzę teksty w stylu "mam tu jakiegoś informatyka?" - teraz, jeśli laska ma 800 znajomych i 320 obserwujących TO NIE MA BATA - ktoś się zgłosi. Oczywiście podwaliny jego zgłoszenia będą takie same jak nasze - egoizm, facet zrobi jej kompa a w zamian liczy na to, że wyróżni się z tłumu a ona to doceni. Ze dwa lata temu rozwiązałem w ten sposób poważne zadanie z ekonometrii pewnej kosmetyczce z Torunia - byłem jedyny, bo większość jej znajomych to wyżelowane patafiany z wiedzą o świecie na poziomie psa, czy kota. Przed tematem zrobiłem założenie -słuchaj, robię Ci ten temat, dostajesz piątkę, ale jak będę w Toruniu to zapraszasz mnie do klubu, OK? Jasne, jasne! Zadanie zrobione, egzamin zaliczony, jestem w Toruniu za trzy miechy, piszę do niej wcześniej dając dwa weekendy jako wybór (mogłem sobie dopasować delegację), oczywiście bez założeń typu, że ją przelecę, chodziło po prostu o dobrą zabawę w obcym mi mieście. Jak myślicie? Jak to się skończyło? ;)

 

Idźmy dalej w rozbiorze tematu - sami sobie jesteśmy winni, bo nie cenimy własnych wartości, które w rzeczywistości POZBAWIONEJ manipulacji, są o wiele bardziej cenne niż żel, krata na klacie czy wyczesana koleżanka (ja akurat mimo 4 z przodu nie mam powodu do kompleksu, bo porównując się z kolegami dziewczyn co maja 2 z przodu wyglądam od nich często lepiej, ale chodzi o zasadę). Problemem jest mentalność mężczyzn jako społeczności. Po prostu jedynym wyjście jest zbiorowe zaprzestanie stawiania na piedestale czegoś co jak Marek często wspomina kosztuje 80 złotych. Mamy 21 wiek - cipa jest niczym, a jedynie zbiorowa głupota powoduje stawianie jej na piedestale, przy czym ludzie oświeceni w tłumie zawsze tracą, co udowodniłem wyżej.

 

Kolejna akcja - bejbe, które na skutek mojej niedostępności przez pół roku wciągnęło mu kutasa do żołądka na pierwszej randce, zaraz po okazaniu przeze mnie zainteresowania, zaczeło jebać fochami. Skasowałem temat po dość burzliwym okresie ostrego ruchania jej. Pół roku - list - ona wszystko przemyślała i chce spróbować jeszcze raz. OK, skoro chcesz to działaj a nie onanizuj się listami. To ona już nie chce. Wykazałem czarno na białym, że magnesem jest niedostępność. Problem jest wtedy, gdy nie chcesz grać niedostępnego, bo jest to niezgodne  z naturą CZŁOWIEKA a zgodne z naturą MAŁPISZONA. Wówczas JEDYNA solucją jest dywersyfikacja znajomości - gdy jedna odchodzi, zawsze jest druga i trzecia i tak dalej. Ta co się dobijała w końcu mnie pyta, dlaczego nie możemy zostać przyjaciółmi, jej się tak dobrze ze mną rozmawiało? Czujecie?! Tu jest pies pogrzebany, waliłem dlatego, że ona nasycała swój egoizm w zakresie poznawczym, ale sama nie mogła pojąć, że jej poziom MENTALNY był zbyt niski, abyśmy byli PARTNERAMI a wymiana korzyści sprawiedliwa. To był czysty barter, jak większość relacji międzyludzkich.

 

Ludzie 2.0 powinni dążyć do wymiany korzyści na podobnych płaszczyznach, a jeśli nie mogą w czymś sprostać, to mogą stosować barter, ale ŚWIADOMY. Proste? Jak drut!

 

Niestety w świecie automatów imitacyjno-nasladowczych kraina szczęśliwości jeszcze długo nie zawita pod strzechy.

 

:D

 

@von.hayek

 

Jeśli zaczniesz rozumieć rzeczywistość ZANIM osiągniesz pewien poziom zasobów, to zostaniesz SKAZANY na wegetację w sensie społecznym (poczytaj co pisze @mac) , przez fakt odczuwania DYSONANSU POZNAWCZEGO w chwili "zderzenia" z zachowaniem, elementem rzeczywistości, sytuacją, którą STADO ocenia poprzez filtr programowania, a TY widzisz to bez narzutów społecznych. Wówczas zaczynasz reagować nerwowo, zamykasz się w sobie, bądź widać wyraźną niespójność między tym co mówisz a robisz (jeśli nauczysz się grać). Stado takie jednostki ALIENUJE. Zatem, musisz mieć jakiś fundament, który pozwoli Ci egzystować na satysfakcjonującym DLA CIEBIE poziomie i dopiero pracować nad sobą, chyba że nie masz problemu i możesz zdać się na mieszkanie pod mostem (to nic złego, ale ja nie chciałem, tym bardziej, że sam wychowuję dzieci, za które odpowiadam).

 

Kapiszi? ;)

Edytowane przez Rysiek
Dodanie treści w odpowiedzi na post von.hayek
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Subiektywny napisał:

 

Ale podświadomie czuję, że mężczyzna czerdziestojednoletni - powinien podchodzić do sprawy bardziej zdecydowanie. Nie i tyle, dziękuję - do widzenia. A nie dyplomatycznie wycofywać się byle tylko panna nie poczuła się 'urażona'. No nie jestem zadowolony z własnych skilli w tym zakresie. Choć i tak jak pomyślę, co była niegdyś - to postęp jest duży. Słabe toto u mnie jest, słabe - biję się w pierś aż dudni.

 

parę lat temu też sporo małych przysług narobiłem znajomym kobietom (słabe to było patrząc na późniejsze zachowanie względem mojej osoby, białorycerstwo miałem wgrane jako program startowy ;) );

teraz kwituję krótko - nie da rady, nie zajmuje się tym (często słyszę, ale jesteś informatykiem możesz rzucić okiem - to nie moja działka odpowiadam)  gdy kobieta bierze mnie pod włos czyli wjeżdża mi na tytułowe męskie ego - mówię to nie są tanie rzeczy - mina samiczek pierwszorzędna zdziwienie i niedowierzanie (jak to a kiedyś naprawiał bez mrugnięcia okiem),

reasumując  znacznie uszczupliło mi się grono pseudo koleżanek - życie :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rysiek, ciebie to miło poczytać :D 

 

1. Praktycznie zawsze zwracała mi się pomoc mężczyźnie, koledze, właśnie z terminem odroczonym, już po wykonaniu zadania,

2. Od kobiet trzeba brać zawsze z góry, bo w 90% przypadków nie wywiązują się z danych obietnic. To zabawne, że praktycznie każdy z nas to odczuł u siebie :) 

 

Wsparcie wyłącznie za satysfakcję jest głupotą. Pomagać trzeba mądrze, aby dwie strony miały synergię. Egoizm nie wyklucza wzrostu dwóch stron.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.