Skocz do zawartości

Decyzja o małżeństwie z perspektywy mężczyzny - pytanie do doświadczonych


Rekomendowane odpowiedzi

19 godzin temu, radeq napisał:

Dziwne, że ta wyjątkowość pojawia się z każdą nową dupą

Lubię mawiać, że każda miłość jest wielka, jedyna i niepowtarzalna. A potem przychodzi następna. Gdybym sobie na to pozwolił, zakochiwał bym się co pół roku. Albo i częściej. 

 

Dnia 2 lipca 2016 o 11:25, mac napisał:

Dalej tego wszystkiego nie rozumiem. Dlaczego? Po co małżeństwo? Co na to wpływa, że chcecie w nim być?

W moim przypadku największą rolę odegrała swego rodzaju presja otoczenia i rodziny. Wówczas jeszcze nie byłem aż taką czarną owcą, powiedzmy, że zaledwie zaczynałem ciemnieć ;) Były jeszcze okoliczności dodatkowe, których nie przytoczę, bo to w sumie był tylko przyspieszacz a nie powód (nie, nie, żadna ciąża itp). Oczywiście nie mam pojęcia dlaczego w formalnym małżeństwie chcą być inni. Przypuszczam jedynie, że ma to pełnić rolę gwarancji (która obecnie jest de facto aktem poddaństwa kobiecie) wyłączności a sama koncepcja narzucona społecznie jest ogólnej rzeszy providerów wygodna, bo pewnie czują się (fałszywie) mniej zagrożeni ze strony innych facetów będących w związkach sformalizowanych. 

 

Sam w każdym razie, lata temu, któregoś dnia powiedziałem Blondi, że nie chcę być mężem i od "dzisiaj" nie jestem. Zdjąłem obrączkę, schowałem w kałamarz dziadka i uzgodniliśmy parę spraw z wewnętrznym nierespektowaniem wcześniejszych formalności włącznie. Dopiero teraz to jest dla mnie wybór wspólnego przeżywania i dzielenia się codziennością. Wiele również upraszcza brak potomstwa, którego nieposiadanie od początku jasno deklarowałem i nie zamierzam tego stanu rzeczy zmieniać.

 

Zatem drogi @mac (i cała reszta sekciarzy), posłuchaj mojej sugestii i nie formalizuj relacji z kobietą nigdy. Bez względu na wszystko. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry temat @mac. Podajecie tu głównie przykłady decydowania się na małżeństwo po dłuższej relacji, a co z tymi mega krótkimi? Chodzi mi o tak zwanych "szybkich Billów", czyli o facetów, którzy oświadczają się np. po miesiącu od poznania samicy - są tu może tacy? A może znacie dobrze takie przypadki? Co się dzieje w głowach takich facetów (poza hormonalnym hajem zakochania, co jest oczywiste), że decydują się załatwić to wszystko ekspresowo. W zasadzie nic jeszcze nie wiedzą o tej kobiecie po paru tygodniach, a już chcą oddawać się w kajdany - intryguje mnie to odkąd poznałem dwa takie przypadki w realu (niestety nie mam możliwości dowiedzieć się prawdy od tych ludzi).  

 

 

 

Edytowane przez Rafelson
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.07.2016 o 11:57, Oświecony napisał:

@mac, ja Ci odpowiem, dlaczego małżeństwo. Dlatego, że jest wiara w miłość, że to jest ta jedna jedyna i chcesz, żeby była Twoja (wierząc, że ślub tak właśnie sprawi, że to jest takie piękne itp.). Chcesz się ustatkować (jakkolwiek to brzmi).

 

Co to [niby] daje? Poczucie jedności! Z kobietą i Wszechświatem!

 

I to wszystko dzieje się na tym haju hormonalnym/emocjonalnym.

To jest straszne, że ślub ma dać gwarancję na drugiego człowieka, na jego postępowanie i zgodność myśli? :D Wiem @Oświecony, że piszesz lekko humorystycznie. W każdym razie uważam to za dobre pytanie. Formalna rejestracja = własność nad człowiekiem? Zwykła bajka moim zdaniem. 

 

Dnia 2.07.2016 o 14:08, RedBull1973 napisał:

Większość się hajta, bo ileż lat można przerabiać schemat:   podryw---> seks---rozstanie, i tak w kółko od nowa...  ?

Każdy chce bliskości z osobą zaufaną, każdy chce mieć kogoś wyjątkowego, i czuć się kimś wyjątkowym dla innej osoby.

Proste :-)

 

To , że potem przeważnie chuj z tego wychodzi, to jest już inna sprawa.

Można realizować schemat wskazany przez ciebie, można z niego całkowicie wyjść, można iść w drogę małżeństwa. Jakie jeszcze drogi mamy do dyspozycji? Ewentualnie dziwki od czasu do czasu. 

 

Każdy chce bliskości z osobą zaufaną. Tak, ale "kobietom nie można ufać" :D W ogóle! :D Prawda? 

 

Czuję się dobrze we własnej osobie i siebie wspieram, zgodnie z ideą sekty. Moim zdaniem lepiej przenieść ciężar bliskości z innych na wewnętrzną moc i myśl, że sobie sam zawsze poradzę. Wiem, to bywa smutne, twarde, ale cóż. Dla komfortu psychicznego i komfortu życia trzeba zmienić "mindset". 

 

Dnia 3.07.2016 o 02:55, Mnemonic napisał:

 

Filozoficznie: są dwie postacie miłości. Dojrzała mówi: potrzebuję cię, bo cię kocham. To często widzę u mężczyzn, choć sam znam parę kobiet prezentujących tę postawę. Druga, niedojrzała mówi: kocham cię, bo cię potrzebuję.  Gdy zmieniają się potrzeby, zmienia się i kochanie. Postawa która bardzo często widzę u kobiet, choć i tu znam kilku facetów żyjących wg tego klucza. 

 

Dziś?

Za kilkanaście dni kończę 45 lat i małżeństwo nie jest mi do niczego potrzebne. Dzieci mieć już nie chcę, zbyt długo żyłem próbując uszczęśliwić innych. Czas na życie dla siebie, zbyt długo trwało zanim zrozumiałem że, nie mamy wpływu na innego człowieka. Żadnego!

 

Dzięki, bardzo mądre słowa. Tak na marginesie. Jak się czuje mężczyzna w takim wieku (nie mówię absolutnie o starości). Jak siebie postrzegasz? Czy takie doświadczenia bardzo zmieniają? Chyba kolejny temat założę o "myśleniu doświadczonych' :D Kolejna sprawa, która mnie interesuje. 

Dnia 3.07.2016 o 11:38, SennaRot napisał:

Puści i żyjący w matrixie, który steruje ich ego, nierozumiejący siebie i natury biali rycerze walczą o samice dążąc podświadomie do małżeństwa. W końcu małżeństwo to miłość a miłość to coś wspaniałego i trwającego do końca życia. Spróbujcie obalić ten mit gdzieś w towarzystwie.

 

Małżeństwo to czysty biznes. Aby wejść i być w nim i wygrać trzeba zachowywać się jak samice. Kalkulować, obserwować i ważyć. Absolutnie zdystansować się do wszystkich emocji.

Obalałem ten mit. Większość myśli, że jestem gejem. Od razu oceniają i wykluczają. Małżeństwo to nie jest czysty biznes dla mężczyzny. Czysty biznes kojarzy mi się z czymś jednak dobrym. W biznesie jest zaufanie. Bez zaufania nie ma prawdziwego, długoterminowego biznesu moim zdaniem. Nie dam rady zachowywać się podobnie do samic. Kalkulacje, manipulacje, ciągłe pożądanie korzyści. Jebać to. Chcę spokojnie żyć, bez kłamstw. Z czystym sumieniem wolę się położyć i mieć sen sprawiedliwego. Zamiast grać, wolę żyć swoim życiem. 

 

22 godziny temu, Endeg napisał:

 

To jest model nazwany LAT = Living Apart Together

 

nie najgorsze jest DINCO = Double Income No Kids

 

ja jednak preferuję własną WIFE = Wasz, Iron, Fuck Etc.

 

Dzięki. Zapoznam się szerzej. Nie wiedziałem o tym. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

Małżeństwo to nie jest czysty biznes dla mężczyzny. Czysty biznes kojarzy mi się z czymś jednak dobrym. W biznesie jest zaufanie. Bez zaufania nie ma prawdziwego, długoterminowego biznesu moim zdaniem. Nie dam rady zachowywać się podobnie do samic. Kalkulacje, manipulacje, ciągłe pożądanie korzyści. Jebać to. Chcę spokojnie żyć, bez kłamstw. Z czystym sumieniem wolę się położyć i mieć sen sprawiedliwego. Zamiast grać, wolę żyć swoim życiem. 

 

Nic dodać nic ująć, esencja tematu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.07.2016 o 14:08, RedBull1973 napisał:

Większość się hajta, bo ileż lat można przerabiać schemat:   podryw---> seks---rozstanie, i tak w kółko od nowa...  ?

Każdy chce bliskości z osobą zaufaną, każdy chce mieć kogoś wyjątkowego, i czuć się kimś wyjątkowym dla innej osoby.

Proste :-)

 

To , że potem przeważnie chuj z tego wychodzi, to jest już inna sprawa.

 

Bardzo Cię szanuję za to co napisałeś i jest w cytacie. Bez zgrywania chojraka, szczerze i prosto. Myślę podobnie.

Dlatego też uważam, że wypowiedzi @Endeg'a, @Brat Jan'a i @Subiektywny'ego świadczą o klasie.

Ciekawe, czy Wasze kobiety doceniają, że mają u boku faceta a nie pikusia (ha ha ha - nawet nie odpisujcie, wiadomo jak jest :P ).

Ale tego, w swojej naiwności,  Wam życzę :)

 

Dnia 3.07.2016 o 02:55, Mnemonic napisał:

Podstawowy błąd taktyczny, który popełniłem polegał na tym, że wyszedłem z założenia, że dziewczę z patologicznych kręgów będzie pragnęło życia, którego nie zaznało w swoim dzieciństwie. To niemożliwe. Nie samo z siebie. Potrzeba mnóstwo pracy i świadomości, że wzorce które posiadam są zjebane.

 

 

Przerabiałem coś podobnego, nie patologię ale niezaradność życiową. Jest tak jak piszesz.

 

 

Dnia 3.07.2016 o 02:55, Mnemonic napisał:

JFilozoficznie: są dwie postacie miłości. Dojrzała mówi: potrzebuję cię, bo cię kocham. To często widzę u mężczyzn, choć sam znam parę kobiet prezentujących tę postawę. Druga, niedojrzała mówi: kocham cię, bo cię potrzebuję.  Gdy zmieniają się potrzeby, zmienia się i kochanie. Postawa która bardzo często widzę u kobiet, choć i tu znam kilku facetów żyjących wg tego klucza. 

 

Amen.

 

Temat mega wartościowy, @mac dzięki za jego założenie :)

 

PS @Rnext - i to jest właśnie to - szczerze, bez pi.rdolenia ustawienie zasad i proste pytanie - albo w to wchodzisz albo się żegnamy bo nie pasujemy do siebie.

 

PS 2

 

4 godziny temu, mac napisał:

Większość myśli, że jestem gejem.

He he he - skąd ja to znam :P:P:P Czasem, jak kto odważniejszy (szczególnie Panie, zawiedzione brakiem deklaracji lub zainteresowania) - impotent :P

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Długowłosy napisał:

Temat mega wartościowy, @mac dzięki za jego założenie :)

He he he - skąd ja to znam :P:P:P Czasem, jak kto odważniejszy (szczególnie Panie, zawiedzione brakiem deklaracji lub zainteresowania) - impotent :P

Nie ma za co. Największe podziękowania składam jednak doświadczonym samcom. Wiele odpowiedzi dało mi mocno do myślenia :) Raczej utwierdziłem się w przekonaniu, że małżeństwo to nie dla mnie. 

 

Chyba, że jakaś mnie omota szatańskim spojrzeniem i złotą cipą :D 

 

HA HA HA, o kurwa. 

 

To by było. 

 

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.07.2016 o 12:17, mac napisał:

Dzięki, bardzo mądre słowa. Tak na marginesie. Jak się czuje mężczyzna w takim wieku (nie mówię absolutnie o starości). Jak siebie postrzegasz? Czy takie doświadczenia bardzo zmieniają? Chyba kolejny temat założę o "myśleniu doświadczonych' :D Kolejna sprawa, która mnie interesuje.

 

Nie wyważaj drzwi otwartych na oścież :P

Życie faceta po 40-stce

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny tamten temat. Mi jeszcze trochę zostało do 40, ale niewiele. Jednak zmiany widać i w niektórych sprawach dość wyraźnie.

- z libido to jest różnie, czasem mam ochotę non stop i wszędzie, a czasami nie mam wcale, szczególnie jak jakiś stresujący okres

- wolę posiadówy w domu/na świeżym powietrzu niż imprezy w jakimś klubie

- czas faktycznie zapierdziela jak oszalały, cały czas mi się wydaje, że np w mojej pracy dopiero co się zatrudniłem a to już ponad 10 lat

- nie mogę już trenować tak jak kiedyś, a to biodro boli, a to czasem kręgosłup

- 22 to jest moja maksymalna godzina i już się:P kiedyś nie do pomyślenia. Muszę spać 8 godzin, inaczej kiszka

 

Ale. Mimo wszystko wydaje mi się, że jest lepiej niż te parę lat temu. Wyszalałem się. Teraz mam znacznie bardziej stabilne życie i sobie je cenie. Generalnie walczę z jedną poważną moją wadą. Chęć posiadania. Kiedyś byłem tego niewolnikiem i brałem masę rzeczy nikomu niepotrzebnych na kredyt/raty i trochę długów miałem. Na szczęście nie odbiło się na mnie bo było mnie jeszcze stać jej spłacać. Pospłacałem kredyty i raty, został mi jeszcze debet na koncie i na karcie. Ale to już dużo nie jest. 

Powiem szczerze że jakby mi się teraz związek rozwalił to by mi się nie chciało już wchodzić w kolejny. Mam w tym związku wszystko czego potrzebuję i wątpię czy któraś byłaby tak dobre w te klocki jak moja ślubna i tak się dogadywał we wszystkich sprawach. Tutaj mimo różnicy charakterów mamy takie samo zdanie na wiele spraw, więc konfliktów między nami nie ma w zasadzie żadnych.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, TragicBronson napisał:

Bardzo fajny tamten temat. Mi jeszcze trochę zostało do 40, ale niewiele. Jednak zmiany widać i w niektórych sprawach dość wyraźnie.

- z libido to jest różnie, czasem mam ochotę non stop i wszędzie, a czasami nie mam wcale, szczególnie jak jakiś stresujący okres

- wolę posiadówy w domu/na świeżym powietrzu niż imprezy w jakimś klubie

- czas faktycznie zapierdziela jak oszalały, cały czas mi się wydaje, że np w mojej pracy dopiero co się zatrudniłem a to już ponad 10 lat

- nie mogę już trenować tak jak kiedyś, a to biodro boli, a to czasem kręgosłup

- 22 to jest moja maksymalna godzina i już się:P kiedyś nie do pomyślenia. Muszę spać 8 godzin, inaczej kiszka

Możesz się wypowiedzieć jeszcze w temacie: decyzja o małżeństwie? Co ciebie skłoniło, itp. Zachęcam do przeczytania początkowych pytań :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to była w moim przypadku formalność i tylko papier który w zasadzie nic nie zmienił. Papier na zasadzie zabezpieczenia się np. na wypadek szpitala, choroby itd. Poza tym byliśmy ze sobą wtedy już 7 lat, a 2 lata mieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu. Ślub nic w tej kwestii nie zmienił. Mieszkania nie przepisałem, akt notarialny jest tylko na mnie. Mamy osobne konta tylko mamy ustalone co kto opłaca, a reszta każdy wydaje na siebie i wg. potrzeb w związku z pojawieniem się dziecka. Akurat my nie mieliśmy, ani nikt nie naciskał. Presji żadnej nie było. Powiem szczerze, że już wtedy myślałem, że to będzie związek na całe życie i od tej pory nic w tej kwestii się nie zmieniło bo między nami się nic nie zmieniło, poza tym jesteśmy mądrzejsi i bardziej doświadczeni. Patrząc po środowisku chyba naprawdę trafiłem na wyjątek, który jest we mnie dosłownie zapatrzony (ale nie na tyle, żebym się w tym dusił).  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, TragicBronson napisał:

Bardzo fajny tamten temat. Mi jeszcze trochę zostało do 40, ale niewiele. Jednak zmiany widać i w niektórych sprawach dość wyraźnie.

- z libido to jest różnie, czasem mam ochotę non stop i wszędzie, a czasami nie mam wcale, szczególnie jak jakiś stresujący okres

- wolę posiadówy w domu/na świeżym powietrzu niż imprezy w jakimś klubie

- czas faktycznie zapierdziela jak oszalały, cały czas mi się wydaje, że np w mojej pracy dopiero co się zatrudniłem a to już ponad 10 lat

- nie mogę już trenować tak jak kiedyś, a to biodro boli, a to czasem kręgosłup

- 22 to jest moja maksymalna godzina i już się:P kiedyś nie do pomyślenia. Muszę spać 8 godzin, inaczej kiszka

 

Ale. Mimo wszystko wydaje mi się, że jest lepiej niż te parę lat temu. Wyszalałem się. Teraz mam znacznie bardziej stabilne życie i sobie je cenie. Generalnie walczę z jedną poważną moją wadą. Chęć posiadania. Kiedyś byłem tego niewolnikiem i brałem masę rzeczy nikomu niepotrzebnych na kredyt/raty i trochę długów miałem. Na szczęście nie odbiło się na mnie bo było mnie jeszcze stać jej spłacać. Pospłacałem kredyty i raty, został mi jeszcze debet na koncie i na karcie. Ale to już dużo nie jest. 

Powiem szczerze że jakby mi się teraz związek rozwalił to by mi się nie chciało już wchodzić w kolejny. Mam w tym związku wszystko czego potrzebuję i wątpię czy któraś byłaby tak dobre w te klocki jak moja ślubna i tak się dogadywał we wszystkich sprawach. Tutaj mimo różnicy charakterów mamy takie samo zdanie na wiele spraw, więc konfliktów między nami nie ma w zasadzie żadnych.

 

Zgodziłbyś się skopiować do :

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie Janie czy mniejszy popęd? Raczej nie. Popęd mam taki sam, czasami wręcz ogromny, ale nie ma z tym problemu, bo moja jest zawsze chętna. Poza obiektywnymi sytuacjami, bo jest małe dziecko kiedy trzeba zaczekać jak zaśnie. A jak nie jest chętna to zawsze zrobi laskę jak mam ochotę. Więc tutaj nie ma z tym problemu. W łóżku u nas jest ciekawie, dla niektórych pewnie nawet zbyt hardcorowo, ale cóż. Może właśnie dzięki temu nie ma między nami niesnasek. Ale jest dużo prawdy w teorii. Ja jestem dominatorem i w życiu i w łóżku, a ona to lubi. Jak każda chyba. Jak robi co jej każę robić itd. To jest duża różnica. Kiedyś się tego wstydziłem, teraz jako bardziej doświadczony uważam to za atut i myślę, że większość nie żałowałaby seksu ze mną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.07.2016 o 00:27, Rafelson napisał:

oświadczają się np. po miesiącu od poznania samicy - są tu może tacy? A może znacie dobrze takie przypadki?

 

rodzice byłej dziewczyny mieli po 27 lat w czasach PRLu , a wtedy to już było staropanieństwo i napiętnowanie.

Oświadczyny po kilku miesiącach były.

 

I aktualna sytuacja gość ultra religijny i oświadczył się po ~roku od poznania. Powód to haj hormonalny i być może chce seksu, bo dosyć religijny jest, a jak wiadomo seks tylko po ślubie.

Ale nie zdziwiłbym się jakby świntuszyli przed ślubem.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie pojawiło się to samo (po ok 5 latach w miarę ustabilizowanego i zbudowanego na moim kłamstwie związku), wtedy myślałem, że już czas (z żadnej strony nie było presji), może nie ufałem jej do końca, ale rękę bym nadstawił i bym teraz kurwa ręki nie miał....  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, zuckerfrei napisał:

U mnie pojawiło się to samo (po ok 5 latach w miarę ustabilizowanego i zbudowanego na moim kłamstwie związku), wtedy myślałem, że już czas (z żadnej strony nie było presji), może nie ufałem jej do końca, ale rękę bym nadstawił i bym teraz kurwa ręki nie miał....  

 

Możesz doprecyzować, co to oznacza "zbudowanego na moim kłamstwie związku"? :) Czyli rozumiem, że u ciebie nie doszło do małżeństwa, ale miałeś już poważne myśli? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, mac said:

 

Możesz doprecyzować, co to oznacza "zbudowanego na moim kłamstwie związku"? :) Czyli rozumiem, że u ciebie nie doszło do małżeństwa, ale miałeś już poważne myśli? 

Tak zaręczyny były tylko i potem kupa (...) co do kłamstwa to opisze moje przygody z samicami od "dnia pierwszego" podesle link jak to będzie gotowe - bo mysle ze będzie troche smiechu i nauki....

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 11.07.2016 o 14:16, ThePowerOfNow napisał:

Rodzice byłej dziewczyny mieli po 27 lat w czasach PRLu , a wtedy to już było staropanieństwo i napiętnowanie.

Oświadczyny po kilku miesiącach były.

 

Bardziej chodzi mi o współczesnych młodych ludzi, bo jak było za PRLu, to wiemy - "stara panna", "stary kawaler", gdzieś tam bykowe w tle i ogólna presja na pozbywanie się z otoczenia niesparowanych, bo to "złe".

Drugi przykład z ultra religijnymi osobami jest dość łatwy do odgadnięcia, czyli fakt zdjęcia embarga na bzykanie po sakramentalnym "tak" w kościele, co jest dla takich osób jedyną alternatywą. W sumie osób, które pod taką właśnie motywacją to zrobiły znalazłbym kilka w moim otoczeniu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1.07.2016 o 15:08, mac napisał:

Jestem zatwardziałym kawalerem, jeszcze kilka lat przed 30. Małżeństwo to według mnie koszmar. Na ten moment. 

 

Zastanawiam się, w jakich okolicznościach podejmuje się decyzję o małżeństwie. Chciałbym dopytać tutaj doświadczonych kolegów. 

 

Jak to się dzieje, że się oświadczacie, idziecie podpisywać papiery i angażujecie się w całe to przedsięwzięcie? Czy byliście z tego zadowoleni w ogóle? 

 

Kiedy mężczyzna przeskakuje mentalnie ze stanu "jestem w związku" do stanu "chcę być w małżeństwie"? Czy naprawdę chce, czy bardziej musi lub skłaniają do tego inne okoliczności? Jaki schemat myślowy tutaj występuje, jak to w ogóle w sobie trawicie? 

 

No i najważniejsze pytanie, po co? Czy warto w jakichkolwiek okolicznościach obecnie nałożyć sobie stan małżeństwa? 

 

 

 

Ja jestem w wieku 50+. Za tzw. moich czasów nie było praktycznie innej formy związków niż małżeństwa ( początek kat 90-tych ). Decyzję o małżeństwie we wszystkich znanych mi osobiście przypadkach ( w tym i moim ) podejmowane były w stanie głębokiego haju hormonalnego ( stan zakochania ).  Ja biorąc ślub już wtedy w zasadzie wiedziałem, że robię głupotę, ale rozum mówił mi jedno, a hormony ( tj mała głowa ) drugie . Oczy mi zaszły wiadomo czym. 

 

To w sumie ciekawe. Wszyscy w rodzinie z mojego pokolenia są już po rozwodach, większość jest w związkach, ale nikt, ale to nikt po raz drugi się nie zaobrączkował. Wśród kumpli jest to samo- same konkubinaty porozwodowe. Czy warto się żenić? Oczywiście, że nie. Małżeństwo w 99% znanych mi przypadków robi z facetów frustratów. Przykład pierwszy z brzegu:

 

http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/4860-tom123-moja-historia/&page=1

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.07.2016 o 00:41, Rafelson napisał:

Bardziej chodzi mi o współczesnych młodych ludzi, bo jak było za PRLu, to wiemy - "stara panna", "stary kawaler", gdzieś tam bykowe w tle i ogólna presja na pozbywanie się z otoczenia niesparowanych, bo to "złe".

 

Najciekawsza para, która wzięła niedawno ślub, to gość, który póki co studiuje jakiś słaby kierunek , a dziewczyna stomatolog...

To właśnie ta religijna para, która poznała się w grupie młodzieży katolickiej.

 

A tak to w otoczeniu głównie dziewczyny w moim wieku 27 lat powychodziły za mąż, a faceci przeważnie wolni lub w związkach.

Kilka dziewczyn wyszło za górników (fenomen).

Na jednej sesji zdjęciowej tej górniczej pary po weselu, było foto z tabliczkami: mąż trzyma tabliczkę: "ja zarabiam", a żona trzyma tabliczkę "ja wydaje" i taki motyw sesji zdjęciowej był.

Zapadło mi to w pamięci i dziwnie się z tym czuję, pomimo uśmiechu ludzi i radości na tym zdjęciu...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 11.07.2016 o 17:28, mac napisał:

Możesz doprecyzować, co to oznacza "zbudowanego na moim kłamstwie związku"? :) Czyli rozumiem, że u ciebie nie doszło do małżeństwa, ale miałeś już poważne myśli? 

Może w ostatniej chwili ogarnął to:

Kurwa dlaczego wcześniej nie było internetu

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, kryss napisał:

Czy to aż takie istotne że to plagiat, ważne żę po ludzku 

Kiedy mam świadomość plagiatu odrzuca mnie od człowieka, który publikuje materiał i nazywa go własnym, prawdziwym. Nie jest w stanie taki ktoś mnie przekonać już do niczego, bo to pospolity oszust. Tak to odbieram :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.