Skocz do zawartości

Decyzja o małżeństwie z perspektywy mężczyzny - pytanie do doświadczonych


Rekomendowane odpowiedzi

"you are not just looking at marriage proposals - you are looking at the model for the entirety of married life"

 

Okurna, tu mnie coś tknęło. Pamiętam moment, gdy się zaręczałem - przeżywałem to emocjonalnie bardzo silnie, choć dość znaczna była też myśl pt. "ja pierdolę, czy ja na pewno to sobie dobrze przemyślałem?".

W każdym razie podczas wręczania pierścienia nie przyklęknąłem - panna się co prawda zgodziła, ale później przy każdej kłótni wracała do tamtego momentu i suszyła mi głowę o brak tego cholernego kolana na podłodze.

Koniec końców wszystko się zjebało na pół roku przed wyznaczonym terminem ślubu (wyprowadziła się z dnia na dzień), przeżyłem to emocjonalnie jeszcze silniej, ale teraz (po prawie 2 latach) myślę, iż bardzo dobrze się stało, że się zesrało.

 

Można rzec, że moje dotychczasowe związki były w dużym stopniu białorycerskie, choć też niepozbawione dużego instynktu samozachowawczego, nigdy nie dałem się wpierdolić na żadną minę podsuwaną mi przez kobiety, a trochę ich było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdecydowałem się na małżeństwo, bo tego wtedy chciałem. Byłem białym rycerzykim, pełnym naiwności i miłości :)

I taki pozostałem w sporej mierze szczęśliwy żyjąc w swojej iluzji do czasu romansu mojej qrewny :)

No i był szok, i inne takie. W końcu trafiłem jakoś na samcze, na forum i zrozumiałem, że przy takim moim pizdowatym zachowaniu to zupełnie naturalne, że zostałem zdradzony :D

Teraz jedyne co mnie zniechęca do małżeństwa to właśnie zdrada, ale pracuję nad tym, by mieć to w dupie (mam na myśli przyszłe zdrady, bo pewnie i tak będą), bo mam sporo plusów z tego małżeństwa i w perspektywie przyszłości może ich być więcej.

Od czasu do czasu żona mnie tylko wkurwi, ale podchodzę do tego coraz spokojniej.

Gdyby takie forum było gdy byłem młody i jakimś cudem przetrawiłbym te wiadomości ... to nie wiem czy bym się zdecydował na ślub. Pewnie na starość jest wygodniej jak się ma żonę/męża ... ale tego tak na prawdę nie wiem, bo jeszcze przed 40 jestem :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żona jest lekarzem, więc samo to daje sporo plusów.

Łatwo dostępny seks teraz, bo nie powiem, zanim stałem się chamem i chujem, to kiepsko z tym było :D

Kwestia finansowa - nie mamy rozdzielności, ale kasę 2-3 lat mamy osobną. Jak ostatnio byłem bez pracy, to nie musiałem przyjmować jakiejkolwiek pracy i mogłem spokojnie kilka miesięcy poczekać na coś co mi odpowiada. Wprawdzie w tym okresie trochę pofikała i nasłuchałem się jak to ja mogę się zachowywać jak taki najważniejszy, a nic z siebie nie daję :D

Ja z siebie nie daję za wiele, bo ani nie sprzątam, nie zmywam, nie prasuję, no, od czasu do czasu coś ugotuję, bo bardzo to lubię robić, ale pilnuję się, by nie było to za często.

Zastanawiam się chwilami nad rozwodem, ale plusów z rozstania poza swobodnym ruchaniem małolat to jakoś nie widzę.

No i kolejnym bardzo dużym plusem jest to, że się w Niej nie zakocham :D

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Barhar napisał:

Łatwo dostępny seks

 

19 minut temu, Barhar napisał:

Kwestia finansowa - nie mamy rozdzielności, ale kasę 2-3 lat mamy osobną.

 

20 minut temu, Barhar napisał:

Ja z siebie nie daję za wiele, bo ani nie sprzątam, nie zmywam,

 

20 minut temu, Barhar napisał:

Zastanawiam się chwilami nad rozwodem, ale plusów z rozstania poza swobodnym ruchaniem małolat to jakoś nie widzę.

No i kolejnym bardzo dużym plusem jest to, że się w Niej nie zakocham :D

 

Widzę, że mamy zbliżone podejście do małżeństwa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3.07.2016 o 09:54, mac napisał:

Jedyne rozwiązanie, jakie mógłbym zaakceptować to moja niezależność, jej niezależność i pewien przedział wspólnego spędzania czasu. Po spotkaniu powrót do siebie i widzenie od czasu do czasu. 

 

Widzę @mac, że mamy dość podobne marzenie ;)

 

Mnie na ostatnim jakimś tam zjeździe rodzinnym zaskoczył mój wujek, który wiekiem zbliża się powoli do 60-ki i który z ciotką, jest już jakieś 27 lat po ślubie, mają dwójkę dorosłych dzieci oraz jest to ogólnie małżeństwo (niby) zgodne i (niby szczęśliwe), do tego wujek dość sporo zarabia i jest to ogólnie człowiek na jakimś tam poziomie. Akurat przy stole padł temat żenienia się i wujek nagle bez żadnej krępacji, powiedział że on teraz jakby był znowu młody, to po pierwsze ożeniłby się najwcześniej koło 40-stki, a po drugie może nawet w ogóle by się nie ożenił. Co jak co, ale po tym wujku takich słów się nie spodziewałem i przyklasnąłem jego słowom. Nie muszę chyba dodawać, że reszta rodziny przy stole była trochę zbita z tropu po jego słowach i nastąpiła po tym wyznaniu lekko skrępowana cisza ;)

 

Edytowane przez Rafelson
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio moja koleżanka (nazwijmy ją A.) opowiadała mi o przypadku z jej pracy, gdzie pewna kobita stwierdziła, że skoro urodziła dwójkę dzieci, to już mężowi nie daje...

A. uznała to za skandal, stwierdziła że "większość bab jest takich, że szybko łapią chłopa, a potem bachora na szybciora, i radź se teraz chłopie", i zauważyła, że sporo małżeństw tak się właśnie smutno kończy.

A. jest to dziewczyna, z którą mam dobry, zdrowy kontakt (podobnie jak z jej mężem). Nie mają dzieci (bo oboje nie chcą), za to współdzielą różne hobby i żyje im się dobrze. Życzyłbym sobie takiego właśnie związku.

Myślę że jest to chlubny wyjątek wśród kobiet - z tego co pamiętam, ona nie bardzo potrafiła się dogadywać z innymi kobitami, i zawsze preferowała towarzystwo mężczyzn, ponieważ odpowiadali jej intelektualnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.07.2016 o 16:13, ThePowerOfNow napisał:

 

Najciekawsza para, która wzięła niedawno ślub, to gość, który póki co studiuje jakiś słaby kierunek , a dziewczyna stomatolog...

To właśnie ta religijna para, która poznała się w grupie młodzieży katolickiej.

 

A tak to w otoczeniu głównie dziewczyny w moim wieku 27 lat powychodziły za mąż, a faceci przeważnie wolni lub w związkach.

Kilka dziewczyn wyszło za górników (fenomen).

Na jednej sesji zdjęciowej tej górniczej pary po weselu, było foto z tabliczkami: mąż trzyma tabliczkę: "ja zarabiam", a żona trzyma tabliczkę "ja wydaje" i taki motyw sesji zdjęciowej był.

Zapadło mi to w pamięci i dziwnie się z tym czuję, pomimo uśmiechu ludzi i radości na tym zdjęciu...

 

Może A. mieć dzieci nie może, lub jest jakoś skrzywiona, bez urazy;  nie ma siły żeby baba nie chciała mieć dzieciaków wystarczy, że po przebywa wśród małych pociech i  instynkt odzywa się na to nie ma siły wśród kobiet

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie nalezaloby najpierw sprawdzic kiedy i przez kogo instytucja malzenstwa zostala wprowadzona. Potem sprawdzilbym jak zyli np dawni Slowianie, jakie mieli obyczaje, jak wyglądalo rodzenie i wychowanie dzieci. Potem sprawdzilbym roznice pomiedzy: milosc, zakochanie, przywiazanie, oczekiwanie, wymaganie, ograniczenie, wolnosc. Potem tez sprawdzilbym aktualny system religijno-polityczny zarzadzajacy chociazby wspolczesna Europa. Ale ten prawdziwy, nie gloszony w mediach i liderow.

Dopiero wtedy bedziemy miec dobre podstawy myslowe, zeby stworzyc wlasciwy model relacji damsko meskich i rozmnazania.

 

(sorry za brak polskich literek, mam dziwna klawiature).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.07.2016 o 01:51, Rafelson napisał:

 

Widzę @mac, że mamy dość podobne marzenie ;)

 

Mnie na ostatnim jakimś tam zjeździe rodzinnym zaskoczył mój wujek, który wiekiem zbliża się powoli do 60-ki i który z ciotką, jest już jakieś 27 lat po ślubie, mają dwójkę dorosłych dzieci oraz jest to ogólnie małżeństwo (niby) zgodne i (niby szczęśliwe), do tego wujek dość sporo zarabia i jest to ogólnie człowiek na jakimś tam poziomie. Akurat przy stole padł temat żenienia się i wujek nagle bez żadnej krępacji, powiedział że on teraz jakby był znowu młody, to po pierwsze ożeniłby się najwcześniej koło 40-stki, a po drugie może nawet w ogóle by się nie ożenił. Co jak co, ale po tym wujku takich słów się nie spodziewałem i przyklasnąłem jego słowom. Nie muszę chyba dodawać, że reszta rodziny przy stole była trochę zbita z tropu po jego słowach i nastąpiła po tym wyznaniu lekko skrępowana cisza ;)

 

Kurcze to widzę, że to nie takie rzadkie refleksje u wujków. Mój wujek w wieku około 68 lat. Dwójka dorosłych dzieci, córka i syn, mieszka na prowincji, dom, ogród, sporo ziemi zarówno wokół domu jak i uprawnej. Ciotka też w sumie w porządku przynajmniej z perspektywy mojej jak pojawiałem się tam od dziecka.

Ale jakieś dwa lata temu usiedliśmy razem na zewnątrz na ławce i tak po chwili analizy tematyki rozwodów, małżeństw ze względu na bardzo trudną sytuację jego syna, który wozi się po sądach w sprawie właśnie rozwodu, po chwilę trwającej ciszy w zadumie, wujek wypalił, że gdyby teraz miał taką możliwość to za żadne skarby by się nie ożenił. Wujek nigdy się z takich rzeczy nie uzewnętrzniał zwłaszcza do mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Obserwator Stada napisał:

Kurcze to widzę, że to nie takie rzadkie refleksje u wujków. Mój wujek w wieku około 68 lat. Dwójka dorosłych dzieci, córka i syn, mieszka na prowincji, dom, ogród, sporo ziemi zarówno wokół domu jak i uprawnej. Ciotka też w sumie w porządku przynajmniej z perspektywy mojej jak pojawiałem się tam od dziecka.

Ale jakieś dwa lata temu usiedliśmy razem na zewnątrz na ławce i tak po chwili analizy tematyki rozwodów, małżeństw ze względu na bardzo trudną sytuację jego syna, który wozi się po sądach w sprawie właśnie rozwodu, po chwilę trwającej ciszy w zadumie, wujek wypalił, że gdyby teraz miał taką możliwość to za żadne skarby by się nie ożenił. Wujek nigdy się z takich rzeczy nie uzewnętrzniał zwłaszcza do mnie.

 

Nie jest to rzadkie, ale mężczyźni zauważają to przeciętnie po 40-50 roku życia i też nie zawsze wywlekają. Dlatego jak red mówi, flaszka się przydaje na stole i poważna, nieoceniająca rozkmina nad prawdziwym sensem małżeństwa czy rodziny i jego wypaczeniem przez kobiety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Obserwator Stada napisał:

Kurcze to widzę, że to nie takie rzadkie refleksje u wujków.

 

1 godzinę temu, M.Dabrowski napisał:

Nie jest to rzadkie, ale mężczyźni zauważają to przeciętnie po 40-50 roku życia i też nie zawsze wywlekają.

 

Myślę, że wielu z nich zatrzymuje swoje rozczarowanie dla siebie, karmiąc swoje postępujące zgorzknienie i beznadzieję, więc raczej nigdy nie poznamy pełnego obrazu jak to jest "wspaniale po ślubie", bo mało kto lubi się przyznawać do błędów, które zostają na (w teorii) całe życie. Na pewno też można się od takowych wujków i tym podobnych delikwentów sporo dowiedzieć na jakichś długich (jak trochę sugeruje @M.Dabrowski), zakrapianych imprezach typu wesele/imieniny, kiedy to alkohol rozwiązuje im języki. Nawet można wtedy taką osobę podpuścić i zapytać o te kwestie. Może wtedy akurat sypnie szczerą prawdą na temat tej całej "ambrozji małżeńskiej". ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.