Skocz do zawartości

Przełomowe momenty, które wybiły mnie z matrixa


Rekomendowane odpowiedzi

Ja zauważyłem co się dzieje i jak to działa po kilku jasnych, schematycznych sytuacjach z moją dziewczyną i innymi, ale zmieniłem po tym strasznie podejście do niej (na takie - czy jestem z nią, czy sam to i tak jestem szczęśliwy i jest mi dobrze).

 

1. Kiedyś - początek naszego związku - byliśmy razem może z pół roku - byłem u kolegi i wypiliśmy po kilka piw, wracając zadzwoniłem do niej i miała wyrzuty i pretensje, że jej nie powiedziałem, że idę pić, że nic nie wiedziała, że co jakby się coś stało. (jakiś czas po tym faktycznie się tłumaczyłem, że idę do kumpla na piwo, później dorosłem i przestałem, teraz mówię, że widzę się z tym i z tym tu i tu i koniec moich wyjaśnień)

 

2. Zaczęła pracę na wakacje - strasznie przy tym narzekając, że ciężko, że gorąco, że zmęczona. Wytłumaczyłem jej, że to praca na 2 miesiące, zarobi swoje i będzie miała, to mówiła, że nie znam ciężkiej pracy, że nigdy tak nie pracowałem, że co ja tam wiem -  odbiłem piłeczkę, przypominając sytuację, że kilka lat temu jeszcze w trakcie szkoły pracowałem na prawie 2 pełne etaty przez pełne 2 miesiące (40h tygodniowo w jednej pracy + około 30-40h tygodniowo w drugiej) tylko po to, żeby zdobyć doświadczenie i zarobić (jak na wtedy) dobre pieniądze, to i tak skwitowała że to inna praca i inna sytuacja, po czasie, jak tamten czas zaczął owocować w sferze zawodowej to podobno zrozumiała że faktycznie miałem ciężko i dużo robiłem :lol:. Otworzyły mi się oczy, że tak samo może być po ślubie - ja będę jak wół siedział po godzinach, ona paniusia na paznokciach z koleżankami :rolleyes:.

 

3. Po tamtej sytuacji zacząłem intensywnie myśleć, czytać i jak już wiedziałem co może być grane to zacząłem wspominać i mówić, że jak ślub to tylko intercyza - płacz, że jej nie ufam. Płacz, że już zakładam nasze rozstanie. Płacz, że jak się bierze ślub to wszystko staje się wspólne (tu zapaliła się czerwona, ogromna lampa, wręcz reflektor). Płacz, że nasi rodzice nie mają intercyz i wszystko jest dobrze. Tutaj każda próba wyjaśnień kończyła się tym, że ona takiego ślubu nie chce, a jak ja mówiłem, że nie chcę ślubu bez intercyzy to było że ona nie chce wcale - powiedziałem, że okej, mi ślub niepotrzebny.

Po tym zacząłem odkładać pieniądze na wkład własny do mojego mieszkania. Za 2 lata planuję wziąć kredyt, mając całkiem niezły, jak na mój wiek wkład własny.

 

4. Było straszne ciśnienie na wspólne zamieszkanie w wynajmowanym mieszkaniu. Ona się uczy, ja pracuję i uczę się zaocznie. Ona całe pieniądze które ma dostaje od rodziców - spytałem ile dostaje w tym momencie na życie - powiedziała kwotę, stwierdziłem, że okej, nie ma sprawy, ale ja z mojej wypłaty na życie i wynajem przeznaczę tyle samo co ona i ani grosza więcej - już było coś nie tak, już mówiła, że nie to nie, nie musimy razem mieszkać. Stanęło na tym, że zacznie pracować na stałe i skończy szkołę to dopiero wtedy jest możliwość zamieszkać razem - muszę wyczuć jak zachowuje się taka osoba w dorosłym, normalnym życiu. Życie na koszt rodziców różni się diametralnie od tego gdzie zarabia się i pracuje samemu. 

 

5. Zainteresowania i hobby - zauważyłem, że sam mam ich krocie, w tym dwa przewodnie - takie bez których już nie umiałbym żyć, to jest niejako podstawa mojego życia. Ile widziałeś kobiet, które mają tak samo? Ja żadnej. Wszystkie, które znałem miały słomiany zapał i później powrót - życie tylko i wyłącznie pracą/szkołą i życiem swojego partnera niczym pijawka.

 

 

Wiele innych spraw z innymi kobietami mi jeszcze otworzyło oczy, moje podejście w trakcie ostatnich 3 lat zmieniło się o 180 stopni - najpierw jestem ja i moje potrzeby, później kobieta. Nigdy inaczej i nigdy odwrotnie.

  • Like 27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dostaniu kopa od loszki dostawałem " dobre rady "  , miałem wtedy już ten stan oszołomienia i amplitudy jeden dzień romantyk ;P a w następnym zaczynałem zdawać sobie sprawę że to jest jakieś bagno  anty-matrix  .

 Od znajomego Beta-providera  tekst wypowiedziany z taką głęboką mądrością i wyższością ;)  " ...będziesz wiedział że to ta jedyna...  " . Dziś facet ,nie ma żadnego hobby a miał 2-3 takie ciekawe poważne zainteresowania,które go pochłaniały , jest portfelem praca non stop  a dzieci zwracają się do niego jak do gorszej osoby,niunia stalowe spojrzenie i pogardliwy ton. Kiedyś potrafił toczyć jakieś ciekawe dyskusje przy stole , dziś szybkie odpowiedzi i powierzchowna wiedza. 

- od znajomej ,że loszka na pewno ma drugiego bo  ona tak samo robiła i żebym walczył ze zdwojoną siłą o loszkę,niech zobaczy jak mi na niej zależy ...

 

- zdarzenie typu "nieświadomy gold digger" kiedy wyjmowałem mój  plecak z dobrej klasy samochodu "kumpla" i miałem w ręku kluczyki ,z zainteresowaniem na mnie patrzyła fajna niunia ,do której jakiś czas później pojechałem autobusem :D  ,żebyście słyszeli ton i wrzask jak się na miejscu dowiedziała że nie mam samochodu ! bliższa znajomość trwała 1 dzień 

- koleżanka ,która wyzywała kumpla za to że się ożenił i nie zaprosił ją na wesele  ;) mówiła że pójdzie  na wesele i się zemści /ona mu pokaże z wyrazem twarzy niczym Alien Ridleya Scotta .. .. Najlepsze jest to że sama dała  kosza kumplowi  ...  

 

Tak wygląda człowiek w tym stanie ;P  LINK

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moje pierwsze prześwity głębszej świadomości pojawiły się już w gimnazjum, kiedym to zastanawiał się "jakże to jest, że dziewojki mówią, piszą, piszczą tyle o wnętrzu, duchowości i "miłości", a jednocześnie nawalają-inwestują tyle w swoje ciało i wygląd, oraz ignorują tych najbardziej dobrych, oraz lecą za byle obcym przystojnym ćmokiem z dalszej wsi na nowym rowerze?". To skłoniło mnie do dalszych obserwacji i poszukiwań prawdziwej wiedzy zamiast powierzchownych filozofii blogowych o podrywie na komplementy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.03.2017 o 12:35, ciekawyswiata napisał:

 Inna sytuacja, która wybiła mnie z matrixa, to sytuacja, gdy kumpel skrytykował drugiego kumpla, że ten za bardzo się stara w robocie i nawet wcześniej kończy przerwę, żeby więcej zrobic. Powiedział mi, że nikt nie lubi, gdy ktoś się wyróżnia czy wybija ponad stado.

 

Odseparuj się od takich ludzi jeśli możesz, osoba która tak spuszcza Cię na dół gdy się zaczniesz wybijać:

- spróbuje Ci to odebrać,

- zrobi z Ciebie w otoczeniu najgorszego skur... jeśli nie będzie najpierw w stanie Ci tego odebrać co osiągasz.

Wiem jak to brzmi ale prawda jest na tyle brutalna, że jeśli kiedyś byłeś nisko albo nawet w życiu upadłeś to Ci którzy to widzieli i ściągali Ciebie na dno zrobią potem wszystko, żeby zrzucić Cię z drabiny rozwoju gdy zaczniesz się wspinać wyżej. Dlatego czasem takich ludzi niestety trzeba dobić (niedosłownie) i zgasić jak peta bo narobią Ci tylko kłopotów.

Ni mówię że zawsze tak jest ale dosyć często tak bywa, więc w życiu uważaj co komu mówisz i jak się zachowujesz bo będzie to może wykorzystane przeciw Tobie.

 

Dnia 14.03.2017 o 22:58, swIP napisał:

Jeśli chodzi o mnie to białym rycerzem byłem do 30 roku życia :( 

Szkoda, że mój ojciec nie przekazał mi tej wiedzy.

 

Jak większość tutaj, chwała tym którzy odnaleźli tą społeczność w wieku dwudziestu paru lat, co pozwoli nam się nauczyć na waszych błędach. Czasem tylko boli jak widzisz ludzi generalnie Ci mega bliskich i nie rozumieją co chcesz im przekazać, będąc dalej białymi rycerzami walonymi w dupę bez sentymentu przez system.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra. Opiszę i ja mój moment przebudzenia/

 

 Spotykałem się na pierwszym roku studiów z taką laseczką . Na wakacje wyjechaliśmy razem do pracy za granicę i wynajmowaliśmy mieszkanie u jednej kobiety. I ta kobieta była ewidentnie pierdolnięta, robiła jazdy o wszystko, zjadliwy nienawistny typ nauczycielki chemiczki.

 

I w szczytowym momencie kłótni , ona rzucała taki "argument" : " NIE TY NIE MASZ RACJI JA MAM RACJE". Robiła to w taki charakterystyczny sposób.

 

I potem jak już z laseczką byliśmy sami to śmialiśmy się z tamtej wariatki i z tych jej słów, z tego jak je mówiła, jakie to wszystko było absurdalne.

 

Minęło kilka miesięcy , wróciliśmy do Polski. I nagle w któtni ta laseczka zaczęła mówić DOKŁADNIE tak samo. Jakby sobie sampel wkleiła. ctr c ctr v. 

 

No to ja mówię do niej : no co ty ? Poważnie to robisz ? Przecież tak mówiła tamta wariatka. 

 

Ale ona nic. W transie,  w szale, wpatrzona w pustke napierdala słowotok ... 

 

i wtedy się obudziłem...  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, KurtStudent napisał:

I w szczytowym momencie kłótni , ona rzucała taki "argument" : " NIE TY NIE MASZ RACJI JA MAM RACJE". Robiła to w taki charakterystyczny sposób.

 

Zapewne wyniosła poziom dyskusji z domu skoro rzuca tekstami typu "nie masz racji ja mam rację" "koniec dyskusji" itp. to są teksty typowe dla pokolenia 50+. Więc wyniosła to zapewne od matki bądź ojca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Krzysiek1991 napisał:

 

Zapewne wyniosła poziom dyskusji z domu skoro rzuca tekstami typu "nie masz racji ja mam rację" "koniec dyskusji" itp. to są teksty typowe dla pokolenia 50+. Więc wyniosła to zapewne od matki bądź ojca.

To są raczej teksty typowe dla pieniacza nie kontrolującego swoich emocji, który nie ma nic do powiedzenia jak tylko manifestowanie swoich poglądów niepopartych wiedzą ani zdrowym rozsądkiem.

Edytowane przez Mordimer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja dziś opowiem o zupełnie innym matrixie z którego wyszedłem w ciężkim szoku i, cóż trzeba to przyznać, nadal w nim jestem, choć zdecydowanie bardziej pozytywnie.

 

Otóż, całe lata szkoleń kravmagi, wielu instruktorów na wielu zajęciach wbijało mi do głowy prostą zasadę obrony przeciw nożowi.

1- spierdzielaj najszybciej jak możesz.

2- jak nie możesz uciekać to:

- kontra na ramię z nożem i jednocześnie

- cios wyprowadzony w szyję.

3 - w zależności od rozwoju sytuacji różne typy przejęcia noża.

 

Aż ostatnio kolega namówił mnie na trening "defendo" (skandynawska sztuka samoobrony), na którym też były techniki obrony przed nożem. 

I okazało się, że to czego uczono mnie przez tyle lat, można włożyć w skarpety. Jest niewiele warte, co najwyżej jako pokazówka na treningu.

Nowy sposób samoobrony ma zupełnie inny sposób ułożenia dłoni, jest inna kontra na atak nożem, po czym następuje... niemal identyczne przejęcie jak w krawce. Jednak te pierwsze kilka decydujących o życiu sekund jest zupełnie inne, na dodatek o wiele bardziej skuteczne niż w krawce.

Powiem Wam, szok to mało powiedziane.

 

Wracając zaś do tematu wyjścia z matrixa, mi w wyjściu pomogła moja ślubna, która w pewien wigilijny wieczór, bez żadnej zapowiedzi, bez słowa wyjaśnienia, ot tak sobie, spakowała dzieci i siebie i wyjechała spędzić kolację z teściami, olewając mnie i moich rodziców, z którymi byliśmy umówieni, że przychodzimy do nich. 

To było mega bolesne doświadczenie. Po nim zrozumiałem, że ona może mi to zrobić w każdym momencie i efekt będzie dokładnie taki sam. Szok i niedowierzanie. Dużo czasu upłynęło od tych świąt. Bardzo się w tym czasie zmieniłem, co wyszło mi zdecydowanie na dobre. Za to ślubna nie może sobie odżałować tamtej akcji, mętnie tłumacząc czemu żałuje. Śmieszą mnie jej wyjaśnienia, bo ja doskonale zdaję sobie sprawę czego ona żałuje. Żałuje tego, że w niewłaściwym momencie strzeliła tego focha, przez co zupełnie mnie na niego uodporniła.

 

Czasem człowiek ma w życiu po prostu odrobinę farta :-)

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapomnę też pewnej wymownej sytuacji z życia na studiach. To jest dla mnie "taka sytuacja" :D.  W mieścinie, gdzie studiowałem, raz obgadujemy ze znajomymi jakieś sprawy przy ulicy, czekamy akurat przed sklepem jubilerskim, zajeżdża niezłe auto, wychodzą dwie kobiety... Jedna absolutne 10/10 z naturalną urodą ok. 30 lat, wszyscy to "wyczuliśmy", ona wchodzi do jubilera i ogląda... Otóż idzie mi  o ten ekspresyjny obraz: ta supersamica plus złoto w sklepie jubilerskim - to aż krzyczało we mnie : prawdziwa dupa prawdziwie kosztuje!!!! Niezapomniany pejzaż natury...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.05.2017 o 18:40, K272 napisał:

Śmieszą mnie jej wyjaśnienia, bo ja doskonale zdaję sobie sprawę czego ona żałuje. Żałuje tego, że w niewłaściwym momencie strzeliła tego focha, przez co zupełnie mnie na niego uodporniła.

 

Czasem człowiek ma w życiu po prostu odrobinę farta :-)

 

Jak to zwykle u loszek, one nigdy szczerze nie żałują że np. zdradziły tylko żałują/wkurzają się że to wyszło. Schemat. I jeszcze do tego  myślenie : to wszystko wina Asi/Kasi/Srasi że Ci powiedziała bo tak byśmy się nigdy o to nie pokłócili :lol:. Uwielbiam to

Edytowane przez jaro670
  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 płacimy w formie SMV - czyli też atrakcyjność ale plus władza i zasoby? (czy to nie za dużo? :O)

Tak, liczy się to, że nie poszło po jej myśli = interes nie wyszedł jakiś, a nie jakaś tam obiektywna uczciwość czy kultura. Ta etyka sytuacyjna, konformistyczna to u kobiet przybiera forme wręcz kabaretową. Wina nie jej ,to przez węża albo Adama męża :)


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, AdamPogadam napisał:

 płacimy w formie SMV - czyli też atrakcyjność ale plus władza i zasoby? (czy to nie za dużo? :O)

 


 

Właśnie to nie dużo bo gdyby emocje to był ''stan'' to wtedy byłoby dużo ale że to ''proces'' to jest jak jest . Moge oczywiście sie mylić ale chyba to dobrze powiedziałem .

 

Tak od siebie dodam że ja mam te przełomowe momenty non stop, aż dziwie sie że tkwiłem w tym rynsztoku wiele lat. Do dzisiaj mam lekkie problemy z wątrobą :D

To jest samonakręcający się biznes dla władców świata - zrozumiałem też dlaczego jest tyle alkoholu i fajek w sklepach . Toż to lekarstwo dla bety .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To i ja wtrącę swoje 5 groszy. 

 

Pół roku spędzone jako orbiter pewnej jawnie wyrachowanej samicy, która jak się okazało ciągnęła nie tylko zasoby materialne swoich adoratorów i bad-boyów, którzy brali co chcieli, utarło mi w głowie schemat pasujący mniej lub więcej do każdej nowo poznanej i tych już poznanych samic. 

 

Choć nadal zdarzają się sytuacje uświadamiające mi iż nie do końca wyszedłem z matrix'a wiem ze jestem na dobrej drodze.

Podejrzewam że zobaczę jeszcze wiele ciekawych sytuacji (przeżyje? może lepiej nie) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie o męskim  umyśle w matrixie, chociaż moim zdaniem w ogóle to kobiety przede wszystkim w tym tkwią. Wiecie, ona sobie wierzy w co chce i nazywa jak chce, ale podświadomość/instynkty ciągną zawsze do zasobnych i atrakcyjnych genetycznie typów którzy są w jej zasięgu/środowisku. Skutkiem jest często umysłowy sajgon u kobieciny, bo jakże wyobrażała sobie wielką bezinteresowną miłość jak z disneya, a tu skutki są odwrotne, często dla nich niezauważalne, bo są w amoku hormonalnym na jakiś czas np. wszyscy widzą, ze córka biznesmena wyszła za przystojnego biznesmena obiektywnie, ale dla niej to tylko "szczegóły" i zazdrość ludzka (sam życzę im dobrze... ale widzę fakty). Zachowują się schematycznie, jak androidy biologiczne w tym zakresie, ale kończy się często w toksycznych związkach z alfą czy samotnością z dzieckiem po nim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie martw sie o kobiety i ich matrix.

Doskonale daja sobie rade a ty tego i tak nigdy nie zrozumiesz tak jak mrowka nie dogada sie z krokodylem.

Wszystkie takie kalkulacje na dupe sie nadaja. Mozna tylko zajac sie soba i zrobic z siebie mezczyzne.

To jedyna sensowna droga.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.05.2017 o 21:55, JoeBlue napisał:

Nie martw sie o kobiety i ich matrix.

Doskonale daja sobie rade a ty tego i tak nigdy nie zrozumiesz tak jak mrowka nie dogada sie z krokodylem.

Wszystkie takie kalkulacje na dupe sie nadaja. Mozna tylko zajac sie soba i zrobic z siebie mezczyzne.

To jedyna sensowna droga.

 

Ja nie chcę tak, chodzi mi po prostu o rację tego stanu rzeczy. To tak jak z tym gadaniem, że kobita często sama nie wie co chce - a wynika to z tego, iż jej instynkty pchają ją do jednego, a umysł do innego ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie, proszę mi wybaczyć dłuższy post, niż zwykle.

 

Spotkałem dzisiaj przypadkiem znajomą z dawnej pracy, przypadkiem weszliśmy na siebie, ona z dzieciakiem na zakupach, ja wracałem z kina. Tak się złożyło, że towarzyszył jej, nasz inny znajomy z tej samej pracy - inny dział, inne wszystko - w trakcie rozmowy okazało się, że są parą. Do czego zmierzam...

 

Tak się złożyło, że miałem z tą dziunią taki typowy wakacyjny romansik, trwający 3 miesiące - ja byłem singlem jeszcze wierzącym w jakiekolwiek ostatki Biało-Rycerstwa - ona zaś, miała kryzys w małżeństwie i zastanawiała się nad rozwodem. Dzisiaj wiem, że szukała emocji na zewnątrz, ja korzystałem bo jako jeszcze Biały-Rycerzyk wierzyłem, że jej na mnie zależy, co pokazywała każdego dnia w pracy i po pracy; na piwie i w łóżku...słowem - zero tajemnic mieliśmy przed sobą. W tym miejscu warto dodać, że nie miałem wtedy jeszcze stanowiska liderskiego, zaś owa samiczka była na tym samym stanowisku co ja.

 

Dziwiłem się, że między nami jest tak zajebiście, podczas kiedy w domu miała ciągły koszmar...bynajmniej wtedy wyznawałem takie myślenie - a teraz poczujcie w jakim g***nie siedziałem; owa samiczka miała dziecko ze swoim partnerem, nie mieli ślubu, wszyscy mieszkali u ojca dziecka, który wtedy był pośrednikiem sprzedaży nieruchomości a więc dobrze zarabiał. Dzisiaj wiem, że to ją przy nim trzymało - wtedy zastanawiałem się, czemu typa nie zostawi? Widzicie....Odlotowy, nie był kiedyś taki Odlotowy, jak teraz.

 

Skończyło się tym, że się rzecz jasna zakochałem, ona niby też ale jednak postanowiła to zakończyć i jak każdy frajerzyk, wylądowałem w Strefie Przyjaźni - po niedługim czasie okazało się, że w między czasie spotkała się jeszcze z kilkoma facetami. Jakoś na Święta Bożego Narodzenia przyznała mi się, że jednak jej stały partner nie chce z nią być ale z uwagi na dziecko pozwala im mieszkać u siebie, po czym sam się wyprowadził do innej kobiety.
Już w tym miejscu moje Biało-Rycerstwo powinno się skończyć, ja jednak tłumaczyłem to wszystko sobie, że ,,tak musiało najwidoczniej być" czy inny chłam w stylu ,,przeznaczenie..." czy ulubione loszkowe powiedzenie, że ,,nie byliśmy sobie pisani" Za kolejne pół roku, loszka odziedziczyła po majętnych dziadkach trochę szmalu, trochę na nowy start dostała od rodziców swoich oraz rodziców ojca jej dziecka - co za patola?! - ogarnęła własne mieszkanie, na obrzeżach miasta, zaczęła inwestować w swój rozwój i tak dalej. Oczywiście dalej mieliśmy kontakt, oczywiście ja dalej liczyłem, że może jednak mnie dostrzeże ponownie. A skąd! Dowiedziałem się później od niej, że żyje z gościem poznanym na studniach, pracującym w budowlance...a więc dzisiaj wiem, że znalazła łosia co jej po kosztach mieszkanie zrobi, wyremontuje, umebluje...tak też się stało. Wtedy jednak nastąpiły zmiany zawodowe u mnie i u niej - drogi nam się rozeszły.

 

Dzisiaj powiedziała, że ten budowlaniec to nie było jednak ,,to" i go pogoniła - dzisiaj wiem, że wykorzystała samca do końca a gdy nie był już jej potrzebny, pogoniła go. Obecnie ma kolejnego faceta, który pracuje w byłej firmie, w której razem pracowaliśmy w jednym dziale. Jest z nim jakieś pół roku - najbardziej żal mi tylko jej dzieciaka, który obserwuje jak przy mamusi co jakiś czas znajduje się inny facet; nie dopytywałem o ojca dzieciaka - oczywiście od razu zaczęła wypytywać mnie o wszystko. Rzuciłem na odchodne kilka bajeczek, stwierdziła, że koniecznie musimy odnowić znajomość i poznać się na nowo. Numerami się co prawda wymieniliśmy ale nie sądzę abym się do niej odezwał - nie potrzebuje w życiu urozmaicenia w postaci czyszczenia komina, z g**na, które tam się znajduje - a tym by się skończyło.

 

Kwintesencją końca mojego Biało-Rycerstwa, jest ubiegłoroczny dzień urodzin, kiedy odkryłem, że kobieta, z którą jestem dobre 2 lata zdradza mnie z moja gośćmi jednocześnie. Żebyście słyszeli jej tłumaczenia - koniec końców z jednym z tych gości się zaręczyła.

 

To tyle ode mnie! Jeśli dotarłeś do tego miejsca - bardzo dziękuję, że poświęciłeś czas na tą historię.

  • Like 24
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, AdamPogadam said:

Ja nie chcę tak, chodzi mi po prostu o rację tego stanu rzeczy. To tak jak z tym gadaniem, że kobita często sama nie wie co chce - a wynika to z tego, iż jej instynkty pchają ją do jednego, a umysł do innego ?

Mozesz nie chciec, twoje prawo. Jak ona nie chce - mozesz miec sex sam ze soba, nikt nie broni.

Kobieta wie czego chce ale nie mysli tak jak ty. Nie jestes na etapie zeby ją zrozumiec.

Dokladnie tak jest, jej instynkt to jedno a rozsadek to drugie.

Sex to dla kobiety instynkt.

Dla mezczyzn rozsadek to elementarz dlatego nie maja sexu bo to inna bajka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mam obecnie 34 lata. W wieku 20-30 miałem kilka normalnych zwyczajnych związków, jedne dłuższe, inne krótsze, nic szczególnego. Ale zawsze to ja byłem porzucany, zostawiany, zawsze one odchodziły. Fakt, że zawsze mierzyłem bardzo wysoko i ja raczej przeciętny chłopak zawsze byłem z pięknościami 10/10 (choć to oczywiście subiektywne). Nie rozumiałem co robię nie tak, gdy starałem się im dogadzać, robić dla nich wszystko, być tym białym rycerzem. One mnie zostawiały po pół roku, po roku, po 2 latach chyba najdłużej. Mówiły że nie są gotowe na poważny związek itd, że potrzebują być same itp, a co się okazywało - zawsze po miesiącu już były z kimś nowym, kimś przystojniejszym ode mnie, z lepszym autem, lepszym mieszkaniem i lepszymi zarobkami. 

 

Zacząłem ogarniać co się dzieje dopiero w wieku około 30stki. Może dlatego, że większość znajomych już było w stałych związkach, po ślubie. Zacząłem obserować, że okazuje się że wszystkie te podchody kobiet są tylko po to by złapać jak najbogatszego faceta, żeby się ustawić za jego pieniądze. Nagle po ślubie się okazuje że kobiety rezygnują z pracy, albo jeśli pracy nie miały i szukały - przestają szukać, albo natychmiast chcą dziecko = rezygnują z pracy, itd. Nagle zauważyłem, że moi koledzy po ślubie mają o wiele gorsze życie niż przed. To był pierwszy moment gdy zacząłem się nad tym zastanawiać.

 

Po 30stce już coraz bardziej uważałem na kobiety. Przykładów mógłbym opisać wiele, ale przytoczę tylko jedną historię (może inne opiszę później).

Ja - wtedy świeżo po 30stce, ona ciut przed 30stką. Poznaliśmy się typowo przez znajomych, mniejsza z tym. Nic o niej nie wiedziałem, ale dziewczyna 7/10 więc ładna, także po wymianie numerów trochę pisania i spotkania na kawę. Spotkań było wiele. Na początku ją poznawałem, później niedowierzałem że ona taka jest, więc jeszcze kilka razy się spotkałem z nią. Zanim to zakończyłem. Opiszę kilka faktów o niej, czego się dowiedziałem od niej samej:

- kobieta lat prawie 30 , nigdy w życiu nie pracowała, jest na utrzymaniu rodziców, mieszka z nimi (nie są bogaci, przeciętna rodzina z bloku z osiedla z lat 70)

- nigdy nie była w związku, podejrzewam że zawsze pojedyncze randki i faceci uciekali gdy bliżej ją poznali, w sumie jak ja

- całe dnie spędza na oglądaniu filmów , bardzo chętnie o tym opowiada i w zasadzie nic poza tym nie robi

- opowiada cały czas co sobie kupiła (nie są to jakieś wielkie kwoty, nie jest rozrzutna, ale samo to że chwali się na co wydaje pieniądze rodziców)

 

Jej podejście do mnie (i do facetów ogólnie):

- rozmawialiśmy o tym kilka razy, ona uważa że to facet ma pracować i utrzymać rodzinę, a kobieta absolutnie nie powinna pracować, bo tak było u jej rodziców i dziadków

- jak najszybciej ślub i dziecko

- podpuściłem ją i zapytałem jak sobie wyobraża dzielenie się rachunkami i wydatkami na życie, skoro nie zamierza pracować, odpowiedziała że to kobieta powinna trzymać całą kasę którą facet zarabia i powinna wydzielać na co trzeba wydać, bo tak było u jej rodziców i dziadków

- jak najszybciej ślub i dziecko

- seks... jaki seks... ogólnie tego tematu unika

- jak najszybciej ślub i dziecko

 

A teraz kilka faktów z naszych spotkań:

- na pierwszym spotkaniu oczywiście ja płaciłem za wszystko, na kolejnych też się starałem, choć coś mnie tknęło gdy ona zawsze wybierała najdroższe rzeczy z menu (restauracje, kawiarnie), np. pytałem ją na co ma ochotę sugerując wybór napoju bo umawialiśmy się na kawę, to ona na to "a ja bym zjadła obiad" :) 

- jak się umawialiśmy na kolejne spotkanie, to niby żartem mówiłem "ostatnio ja Cię zapraszałem, to teraz Ty zapraszasz" - od razu zaczęła przeciągać datę spotkania, odkładać, a jak ja zapraszałem to każdego dnia miała czas

- kilka razy powiedziała coś w stylu - uwaga to naprawdę cytat  - "ooo otworzyli nową restaurację niedaleko, musisz mnie tam zaprosić" - nie powiedziała, że może byśmy tam poszli, może się tam wybierzemy, itp, tylko musisz mnie zaprosić. I to nie była jednorazowa sytuacja, wiele razy tak mówiła.

- kilka razy też mówiła: może zabierzesz mnie na wycieczkę do Krakowa/nad morze itd? chodziło jej o wspólny wypad na weekend, ale wprost sugerowała że ja mam za wszystko zapłacić, nie mówiła "może sie wybierzemy" tylko "może mnie zabierzesz" , więc nigdy taki wypad nie doszedł do skutku...

 

Mógłbym tak jeszcze wymieniać dalej przykłady jej zachowania. Ja już po kilku spotkaniach wiedziałem, że pora uciekać, ale z czystej ciekawości spotkałem się jeszcze kilka razy, nawet za cenę tej kawy, po prostu mnie to śmieszyło - a że w ogóle nic do niej nie czułem to mogłem obiektywnie obserować zachowanie typowej kobiety:) Potem zakończyłem znajomość, ale.................. ona się we mnie zakochała:) Tak mi napisała i nie odpuszczała przez długi czas:) Na szczeście po ignorowaniu jej w końcu odpuściła. Śmieszna historia i dała mi dużo do myślenia o kobietach.

 

  • Like 19
  • Haha 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.