Skocz do zawartości

Przełomowe momenty, które wybiły mnie z matrixa


Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, Chrumkacz napisał:

W końcu trafiłem przez jakiegoś kwejka na to forum i od tego czasu współczuję kobietom, że są niewolnicami biologii

 

Współczuć nie ma czego, bo tak samo jesteś niewolnikiem biologii, np z natury możesz być agresywny, to tępią to w tobie, z natury chcesz się ruchać, to tępią to w tobie.

Sam tępisz też u siebie słabości.

 

Kobiety też to mogą robić, ale dużo łatwiej zwalają winy na innych, kamulfują swoje błędy i wady, to pełnia fałszwości.

 

Jedyne ich niewolnictwo jest takie jak nasze, podniecenie przy mężczyźnie który zapewnia emocje, a u nas podniecenie przy kobiecie która jest w naszym typie.

 

Co za różnica? Dlaczego im współczuć? Współczujesz sobie, że podobają ci się kobiety w twoim typie? :D No nie, tylko mówisz bezpośrednio prawdę, a kobiety zakłamują.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy pamiętam, zawsze lubiłem towarzystwo ładnych kobiet. Z wielką łatwością przychodziło mi nawijanie makaronu na uszy niewiastom, nie miałem najmniejszych problemów z namawianiem do "złego" .  Nie przywiązywałem się do nich, relacje traktowałem dość egoistycznie, nie przejmowałem się uczuciami kobiet. Zawsze byłem takim ułożonym gnojem. Jednak życie pokazało, że na wszystko przychodzi czas i w moim przypadku również miało miejsce kilka zgrzytów Matrixowych. Biorąc pod uwagę poprzednie posty w tym temacie, będę mało oryginalny -wręcz sztampowy. Miałem dwie sytuacje, które sprowadziły mnie na ziemię i kilka pomniejszych. 

 

1) Kilkuletni związek, ja dość obojętny, częste spory o pierdoły. Sprawy łóżkowe prima sort. W międzyczasie jakieś inne samiczki podrywałem, ale do zdrady żadnej nie doszło - jestem z kimś to nie zdradzam, takie me motto:D Dziewczyna cały czas zabiegała o względy, do czasu... do czasu aż pomyślałem, że może warto zacząć zachowywać się jak w filmach przykazano. Miesiąc lub dwa później związek się rozpadł, uznała, że zaczęła się ze mną czuć jak z przyjacielem. Zbyt miły = pizda nie do związku = przyjaciel. ZROZUMCIE TO BIAŁE CIOTOWATE RYCERZYKI!!

2) Po tym doświadczeniu wróciłem do starych zasad i na nowo poznawałem tabuny dziewczyn, które zlewałem a i tak waliły jak muchy do gówna żeby chociaż spotkać się na chwilę. Tak minęło kilka lat, żyłem sobie szczęśliwie i bezstresowo aż do czasu.. Poznałem pewną pannę * temat opisywałem na forum, wielce wierząca, wielka miłość, wielki zawód:D Stałem się dla niej zajebistym, przewykurwistym białym rycerzem. Podręcznikowym białym rycerzem wręcz. Dbałem, chuchałem z kwiatami latałem i...miesiąc, dwa niby ok, a potem rozstanie bo jej nie pasowało, mnie właściwie też. Jedno wielkie nieporozumienie.

Dwie powyższe historie na stałe utrwaliły mnie w przekonaniu, że nie warto się starać i już. Mniej atencji = większa niepewność niewiasty = zaloty z jej strony = seks bez ograniczeń. Chcesz świntuszyć z dziewczynami ? Skończ z białorycerzeniem!! Chcesz zostać wydymany? Bądź nim nadal..

 

Tyler

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem wiele takich momentów, każdy z nich był przełomowy w jakiś sposób. Opisze kilka z nich z moim komentarzem.

 

- dziewczyna z którą spotykałem się już jakiś czas. Zawsze elegancka i zadbana. Kiedyś nawet zwróciła mi uwagę za bałagan w samochodzie. Byłem młody. Pewnego razu przyjechałem po nią jak byliśmy umówieni na randkę (mieszkała w dużym domu z rodzicami).... Wszedłem i matka powiedziała mi, że jest jeszcze w swoim pokoju więc tam poszedłem za muzyką dochodząca z góry.

 

Wchodzę ....Ona jakby zaskoczona, pierwszy raz tam byłem. Takiego syfu dawno nie widziałem. Syf to odpowiednie określenie. Nie chodzi mi o ciuchy porozrzucane po całym pokoju czy rozwalone kosmetyki. Majtki na podłodze i tego typu rzeczy. Kurz na meblach, gruba warstwa, widać, że dawno nie sprzątane. resztki starego! jedzenia na biurku i szafkach koło łóżka. Kilka filiżanek, które trzeba byłoby odmoczyć aby domyć.... jednym słowem syf. Zaskoczyło mnie to. Później już samice uważałem za straszne syfiary sprzątające tylko na pokaz z wielkim wysiłkiem jakby za karę. Chociaż przyznam poznałem kilak czystych dziewczyn miłujących porządek. Moim zdaniem idzie to w skrajność - albo mega syfiara albo pedantka. Jednak zdecydowana większość to syfiary. Sam jestem pedantem więc jakoś utkwiło mi to w pamięci.

 

- Klasyk tematu. Paczka znajomych. Znamy się kilka lat dość blisko. Kumpel ma super dziewczynę tak wtedy uważałem. Ona sama spokojna i ułożona, w ogóle wtedy patrzyłem na nią jak na ideał, lekko zazdroszcząc kumplowi. Pewnego razu przyłapałem ją z innym kolesiem. W nocy w miejscu gdzie na pewno mnie się nie spodziewała i na pewno była z nim (kochankiem) tam we wiadomym celu. Zjebałem ją odruchowo mimo, że byłem wtedy białym rycerzem .... mniejsza o to. Kumplowi nic nie powiedziałem... meritum: samica powiedziała mi, że On (kumpel - jej facet) " nie dawał jej tego czegoś co potrzebuje" .... teraz rozumiem, wtedy nie rozumiałem. Byli jeszcze ze sobą jakiś czas.

 

- Kolejny klasyk opisany już przeze mnie na forum kiedyś. Jestem można powiedzieć u rodziny na świeta. Pani X ma dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa i jest z Panem Y, który kilkanascie lat temu wziął z nią slub cywilny jak rozwiodła się z 1 meżem... i wziął ja do swojego domu z dwojką nie jego dzieci. Pani X rzadzi juz od dawna jak u siebie i z tego co zdazyłem wywnioskować trzyma łape na całej kasie. Tzn Pan Y oddaje jej całą kase co zarobi.

Swoja drogą bardzo porzadny, uczciwy i spoko chłop. Oboje już dawno tak po 50, dzieci dorosłe. Swoich nie mieli.

 

Przy stole padają podteksty, któraś z Pań z rodziny kręci jakieś podteksty, ze no jak to po katolicku, 2 mąż itp, Niby nie doniej ale wiadomo jak to kobiety.

Na to Pani X odpowiada (zaznaczam, że jej mąż ten 2 siedzi tez przy stole):

- Zostałam sama z 2 dzieci. Nie dałabym rady, musiałam złapać kogoś kto mi się tym zaopiekuje.

 

 

 

Na ten moment tyle, a było tego więcej. Jak coś mi się przypomni na pewno na pisze we wątku,

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, SennaRot napisał:

 

Przy stole padają podteksty, któraś z Pań z rodziny kręci jakieś podteksty, ze no jak to po katolicku, 2 mąż itp, Niby nie doniej ale wiadomo jak to kobiety.

Na to Pani X odpowiada (zaznaczam, że jej mąż ten 2 siedzi tez przy stole):

- Zostałam sama z 2 dzieci. Nie dałabym rady, musiałam złapać kogoś kto mi się tym zaopiekuje.

 

patologia, babsko poczuło się mega pewnie

nie byłbym w stanie z taką osobą siedzieć przy jednym stole

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SennaRot napisał:

Przy stole padają podteksty, któraś z Pań z rodziny kręci jakieś podteksty, ze no jak to po katolicku, 2 mąż itp, Niby nie doniej ale wiadomo jak to kobiety.

Na to Pani X odpowiada (zaznaczam, że jej mąż ten 2 siedzi tez przy stole):

- Zostałam sama z 2 dzieci. Nie dałabym rady, musiałam złapać kogoś kto mi się tym zaopiekuje.

 

 

 

 

tego jest pełno wystarczy się rozejrzeć wokół, u mnie w bloku naliczyłem juz chyba z 8 kobitek (jedno lub dwoje dzieci, każde z innym) które obnizywszy poprzeczkę szukają KOGOKOLWIEK aby im się w miarę żyło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SennaRot napisał:

 

Powiedziała co na prawdę myśli. Chwila szczerości. ;)

podobnie w mojej okolicy, jeszcze roszczeniowe 30 parolatki wybrzydzają ale widać że goście poruch#%#ają i zostawiają je, a parę lat wstecz gwiazdy co 3 miechy inny popychacz z bmw ; co to za gady są :D 

 

 

Edytowane przez Mordimer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maVen napisał:

 

tego jest pełno wystarczy się rozejrzeć wokół, u mnie w bloku naliczyłem juz chyba z 8 kobitek (jedno lub dwoje dzieci, każde z innym) które obnizywszy poprzeczkę szukają KOGOKOLWIEK aby im się w miarę żyło :)

 

Szukają, a czy znajdują ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością nie będę oryginalny w tym co napiszę ale zdecydowana większość wydarzeń mających ogromny wpływ na negatywne postrzeganie związków/ instytucji małżeństwa/kobiet miały miejsce w najbliższym otoczeniu (rodzina, znajomi, sąsiedzi). Dla wytrawnego obserwatora ludzkich zachowań pewne reakcje, schematy musiały być i były w krótkim czasie przyczynkiem do zrodzenia się wielu pytań i wątpliwości odnośnie kobiecej natury jak i relacji męsko-damskich. Oto tylko dwa przykłady skali pogięcia ludzi dla których bycie z kimś guzik wartym jest cenniejsze od bycia samemu

 

  • Kuzyn przerwał świetnie zapowiadającą się karierę naukową dla panienki i dla paru groszy więcej (choć nie wiem czy nie na odwrót a panienka była w pakiecie) spieprzył sobie najlepsze lata. Złamana kariera i de facto całe życie bo cyrograf został podpisany a słuchając nieraz opowieści tego nieszczęśnika czuję jakby pękało mi serce przy jednoczesnej uldze, że nie spotkałem „tej jedynej i na całe życie”. Wół roboczy o „końskim zdrowiu” - słowa jego teściowej, po kilku latach znajomości i ostatecznie małżeństwie zdał sobie sprawę, że to zła kobieta jest choć symptomy tego stanu rzeczy pojawiały się znacznie wcześniej, również przed narzeczeństwem. Chłopak z niską samooceną, który prawdopodobnie nigdy się z niej nie wyleczy, pierwsza kobieta, ona wyszczekana ale sra wyżej niż dupę nosi, ponoć kolejny chłopak w bogatej karierze (nie zdziwiłbym się) ale także z kulejącą pewnością siebie. Wszyscy znajomi i rodzina odradzali wchodzenia w głębszą relację ale wizja wyrwania się dzięki niej z prowincji plus hormony...hormony.

     

  • Dalsza rodzina. Facet w średnim wieku, który wcześnie wszedł w związek zakończony zaobrączkowaniem z panną która delikatnie mówiąc ma problemy z głową. Facet niczego nieświadomy przysięga wierność i takie tam przed „kapłanem”. Po urodzeniu drugiego dziecka zaczynają się jazdy. Oskarżenia o pobicia i znęcanie się nad dziećmi, ciąganie po sądach, szukanie świadków, samookaleczanie się kobity itp. Sprawa ciągnie się kilka lat, zapada wyrok. I co? I nic. Przed rodziną udawanie, że wszystko cacy, wspólne wycieczki, wypady do restauracji, zakochana para, hulanki i swawole na ślubach dzieci, przykładni katolicy. Jaja do spodu. Matrix level master.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

1. Znajomego rodzice się rozeszli. Ma jeszcze młodszego brata. Sam jeszcze studiuje. O pieniądze i rzeczy dla dzieciaków ciężko... Biedna jest przecież sama i mało zarabia. No ale babcia płaci większość rachunków (mieszka piętro niżej), alimenty nie małe. ALE. Na szykowne ciuszki, zabiegi i imprezowanie w towarzystwie podobnych samotnych babeczek co tydz/2tyg zawsze się znajdzie ;)

 

Mówi, że w życiu nie słyszał aby babka wypowiedziała jakieś przekleństwo. Ale jak ojciec przyjedzie po syna ze swoją nową kobietą:  - O znowu z tą KURWĄ przyjechał!  - Jak ta SZMATA ma czelność z nim przyjeżdżać?!

Hahaha. Widziałem to. Wygląda jakby wchodziła w jakiś amok, nie jest sobą. Masakra, taka fala nienawiści... (Oczywiście babcia kościelna aż do bólu.)

 

2. Moja mamuśka kiedyś mi powiedziała:

 

"Drizzt, KAŻDA kobieta będzie chciała Cię wykorzystać tak bardzo jak tylko jej na to pozwolisz. Nie ma znaczenia czy będziesz z tą czy z inną. One takie po prostu są. Będzie tak bez wyjątku. Dlatego musisz być świadomy i jasno stawiać granice. To zależy tylko od Ciebie, bo one wycisną z Ciebie ile tylko mogą."

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Drizzt napisał:

2. Moja mamuśka kiedyś mi powiedziała:

 

"Drizzt, KAŻDA kobieta będzie chciała Cię wykorzystać tak bardzo jak tylko jej na to pozwolisz. Nie ma znaczenia czy będziesz z tą czy z inną. One takie po prostu są. Będzie tak bez wyjątku. Dlatego musisz być świadomy i jasno stawiać granice. To zależy tylko od Ciebie, bo one wycisną z Ciebie ile tylko mogą."

Też mnie matka ostrzegała przed "takom jednom". Niestety nie posłuchałem. Takie rady i tak rzadko działają, bo zazwyczaj "sam wiesz wszystko lepiej". Niestety :P W każdym razie  mamusia spoko, słuchaj mamy (:lol:). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie było przełomu, zawsze obserwowałem różne procesy i poddawałem je rozbiciu na atomy, to jak kształtują się zachowania ludzi, dlaczego tak, co jest przyczyną, jeśli czegoś nie rozumiałem to chciałem zrozumieć, ale nie było łatwo gdyż nie przyjmowałem wytłumaczeń na zasadzie "a bo tak już jest".  Jeśli mi coś nie odpowiadało to miałem problem by się dostosować tylko dlatego, że taką presję wywiera otoczenie owczym pędem. Niestety taka postawa owocuje wieloma kopniakami.

W szkole podstawowej w pewnym momencie też miałem dość mocno wyidealizowany obraz dziewczyn. Tylko w tamtym okresie dziewczyny nie były jeszcze tak obrzydliwie wulgarne i wyrafinowane jak obecnie, nie miały tony tapety w wieku 15-18 lat i nie ubierały się jak tanie kurtyzany. Choć pewne kwestie nie uległy zmianie jak intencje kobiety i cel, zmieniła się trochę forma i metody, oraz wzrósł poziom roszczeniowości. Obserwując rówieśniczki i proces polowania na facetów nie pozostawiało to złudzeń. Jednej nawet zamarzyło się złapanie kogoś na dziecko, totalna desperacja mimo młodego wieku.

Oczywiście istniałoby duże prawdopodobieństwo, że mógłbym wpakować się w jakieś bagno, naprawdę niewiele trzeba, ale nigdy nie chciałem się żenić, od dziecka wiedziałem, ze ta forma mi nie pasuje, dla mnie jest to na równi z założeniem obroży, smyczy i puzdra zważywszy też na to jak działa sądownictwo w Polsce i jak traktowani są mężczyźni w sądach. Mężczyzna z faktu zakucia się w obrączkę nie mają żadnych korzyści nic ich nie chroni, a wielu robi to tylko po to by mieć od czasu do czasu co przelecieć, że się tak wyrażę. Jednak cena jest nieproporcjonalnie zbyt wysoka i nie adekwatna do tych marketingowo podkręconych korzyści.

 

Patrząc na związki kuzynów, kuzynek, znajomych, nigdy nie było tak, że to co na wierzchu jest prawdziwe i ukazuje faktyczne relacje i to tzw. mityczne szczęście w związku, że aż wokół jednorożce biegają, ba unoszą się nad ziemią, zawsze trzeba mieć to na uwadze, że co innego jest na wierzchu, a co innego pod spodem, wyłapywać to co między wierszami. Pisałem już o aktorzeniu, czyli tuszowaniu prawdziwej sytuacji w związku w oczach znajomych i rodziny, a za zamkniętymi drzwiami ukazywała się prawdziwa sytuacja, po pewnym czasie już nie da się tego trzymać w tajemnicy i wychodzi na jaw jak sprawy wyglądają faktycznie.

 

Kiedy kuzyni i znajomi zaczęli się żenić kilkanaście lat temu, jeden po drugim, dość szybko widać było jak niknęli w oczach w zastraszającym tempie. Tak jakby człowiekowi podawać systematycznie trutkę stopniowo go wykańczając i obserwując jak gaśnie. Zdrowie siadało, psychika siadała, frustracja, ucieczka w pracę, nałogi, rozdrażnienie. Nic gdyby to były przypadki jednostkowe ale praktycznie w każdym przypadku dało się zaobserwować ten mechanizm.

 

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego faceci tak namiętnie jeżdżą na ryby. Doszedłem do wniosku, że ryby same w sobie nie są celem w większości przypadków, owszem dla niektórych to sposób na relaks, może i pasja  ale dla sporej części to również pretekst by wyrwać się z domu, chcą trochę normalności i wolą moczyć kij nad wodą niż siedzieć we własnym domu z żoną. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie załamanie nerwowe spowodowane kolejnym rozczarowaniem dało mi wiele do myślenia. Psychiatra do którego się udałem powiem Wam szczerze nie powiedział mi nic nowego a właściwie przewidziałem co mógł mi powiedzieć. Właściwie to poszedłem do niego po tabletki aby funkcjonować jakoś w pracy.

 

Psychiatra mówi mi że muszę się zmienić i dalej ble ble ble co zajeżdżało mi schematami związanymi z byciem białym rycerzem. Szczerze to tylko tu poznałem prawde i całą prawde i to forum wyrwało mnie z matrix i już nie chce tam wracać. 

 

Kiedyś myślałem że kobiety są nieprzewidywalne i czułem się czasami jakbym pływał okrętem bez sternika i koniec był zawszę taki sam .... rozpiepszony na skałach. Doszukiwałem się winy w sobie bo z reguły tak człowiek reaguje ale teraz ... to już inna bajka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki królewskim dowodem - chyba klarowniejszego nie znajdę - było zachowanie mojej długoletniej znajomej. Jako, że poczciwy ze mnie "chłop" rzadko zdarza mi się odmawiać pomocy. Jednak z każdą użyczoną chwilą ludzie, szczególnie panie, uwielbiają domagać się upierdolenia ręki przy łokciu. Tak było oczywiście ze znajomą, której pomocy odmówiłem, gdy smsowaliśmy. Po słowie "nie" dostałem salwę bullshitu "proszę Cię", "gdybyś mnie poprosiłym to zrobiłabym to dla Ciebie", następnie wzbudzenie poczucia winy "jesteś niedobry, już się do Ciebie nie odezwę". Jako, że musieliśmy zobaczyć się 30 minut po korespondencji telefonicznej to zagrywka była ponownie ta sama - atak -> próba wzbudzenia winy ze szklanymi oczami i ostatecznie foch po tym, gdy wyłożyłem kawę na ławę i opieprzyłem publicznie od roszczeniowych księżniczek. Co było po 3-4 h? Gdy jadłem posiłek w bistro, przychodzi damulka z podkulonym ogonem, pyta się czy może przysiąść i przeprasza. Nie muszę chyba dodawać, że cykl uległ resetowi i ruszył na nowo. Każda, ale to każda prędzej czy później potrzebuje typowego zjechania od góry do dołu. Kwestia z jaką częstotliwością to się dzieje i jakich wymaga środków.

 

Kolejny raz, zresztą co pewnie przeżył każdy forumowicz, to moment kiedy byłem typowym białym rycerzem w lśniącej zbroi. Ile to razy usłyszałem - "z Ciebie będzie dobry mąż", "jesteś taki dobry, uprzejmy ułożony" itd. Nie muszę chyba pisać, co z tego miałem. Wynikało to przede wszystkim z mojego niskiego poczucia wartości, które ukształtowało się w wyniku urodzenia i wychowania się w biednym domu jednocześnie przebywając wśród znajomych z klasy średniej + lub wyższej. Wprawdzie moi przyjaciele nigdy nie dali mi powodów do czucia się gorzej, ale jednak wiele rzeczy było poza moim zasięgiem ze względu na finanse.

 

Na szczęście ciężka praca popłaciła i gdy dostałem się na wymarzony kierunek to chwyciłem wiatr w żagle, co zaowocowało nawet delikatną megalomanią. Jednocześnie znalazłem czas na podsumowanie swoich rezultatów na tle miłosnym i od tego czasu już nigdy nie usłyszałem tego, co już wymieniłem. Nie muszę dodawać, że relacje z kobietami ruszyły niczym parowóz.

 

 

Edytowane przez PanDoktur
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, PanDoktur napisał:

Jednak z każdą użyczoną chwilą ludzie, szczególnie panie, uwielbiają domagać się upierdolenia ręki przy łokciu. Tak było oczywiście ze znajomą, której pomocy odmówiłem, gdy smsowaliśmy. Po słowie "nie" dostałem salwę bullshitu "proszę Cię", "gdybyś mnie poprosiłym to zrobiłabym to dla Ciebie", następnie wzbudzenie poczucia winy "jesteś niedobry, już się do Ciebie nie odezwę". Jako, że musieliśmy zobaczyć się 30 minut po korespondencji telefonicznej to zagrywka była ponownie ta sama - atak -> próba wzbudzenia winy ze szklanymi oczami i ostatecznie foch po tym, gdy wyłożyłem kawę na ławę i opieprzyłem publicznie od roszczeniowych księżniczek. Co było po 3-4 h? Gdy jadłem posiłek w bistro, przychodzi damulka z podkulonym ogonem, pyta się czy może przysiąść i przeprasza. Nie muszę chyba dodawać, że cykl uległ resetowi i ruszył na nowo. Każda, ale to każda prędzej czy później potrzebuje typowego zjechania od góry do dołu. Kwestia z jaką częstotliwością to się dzieje i jakich wymaga środków.

 

To jest takie chamskie tworzenie problemu na siłę przez panie. Ciągle trzeba być z nimi w gotowości na obronę ich ataku. Kurwa, kto w miłości atakuje? Chore. Jeszcze uważając się za święte i "z dobrymi intencjami", a jak potrafią psychicznie człowieka styrać to nie ma nikogo jak "kochająca kobieta".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dwa momenty, jeden skłonił do refleksji, a drugi był potężnym kopem, przez który zacząłem pisać na forum.

Pierwszy nastąpił, gdy moja "bejbe" była w ciąży. Po seksie zaczęła krwawić z pochwy.

Pojechaliśmy do szpitala, okazało się, że to nic groźnego, była jedynie przez to bardzo osłabiona.

Wróciliśmy do domu, ja zatroskany żeby "kwiatuszek" miał jak najlepiej i nagle pretensje, ze wody nie kupiłem.

 

Mówię- Kochanie, zapomniałem, mogę kupić

Ona z mordą- jak kurwa zapomniałeś, ty w ogóle kurwa myślisz.

Chwilę, ją uspokajałem i na końcu mówię: Nie wiem już o co Ci chodzi, nie wiem co mam zrobić.

Usłyszałem: To idź się kurwa powieś! 

Rozbiło mnie to totalnie...nie spodziewałem się tego po moim "aniele", chyba tydzień dochodziłem do siebie.

 

Ta sytuacja sprawiła, że przeczytałem kilka artykułów o kobietach, Marka i Kefira, które wcześniej omijałem.

Coś tam dotarło, ale zrobiło się znowu miło w związku, więc pomyślałem: Pierdolenie, nie może tak być jak piszą.

 

No i druga sytuacja, stosunkowo świeża:

Zaczęła ze mną rozmowę

-muszę z Tobą poważnie porozmawiać

No i nawijanie makaronu na uszy, że ona chciała by być ze swoim pierwszym dzieckiem, 

że bardzo mnie lubi, ale źle się czuje w moim domu, że przyrodni bracia powinni wychowywać się razem (mój syn z jej powszednim).

Punkt kulminacyjny: Chcę się wyprowadzić,

do swojego byłego, bo chce mieć dwójkę dzieci przy sobie, a poza tym tam jest jej dom.

To było jak pierdolnięcie młotkiem w głowę. Po chwili rozmowy popłakałem się.

No i wtedy mnie olśniło, że to co pisał Marek, to prawda. 

 

Zapisałem się więc na forum.

Okazało się też, że kobieta ma nowego i powiedziała mu nawet, że się popłakałem-widziałem komentarz na fejsie, 

sugerujący, że wie- co było dla mnie znakiem, że one gardzą słabością.

Mimo to, że z nim była, robiliśmy sobie erotyczne masaże itp. akcje.

Była też porażająca dla mnie rozmowa ,co ona naprawdę myśli o związkach i swej naturze (opisywałem to na forum).

 

Zasłona stopniowo opadła, a moje przekonania zmieniły się niemalże o 180 stopni. 

 

Edytowane przez Zenek
  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie pierwsze zwarcie styków miało miejsce,  gdy obserwowałem jak matka po kłótni z ojcem, nagle łagodniała i robiła maślane oczka. Nie wiedziałem o co chodzi.  Ojciec akurat był zawsze stanowczy i jest dobrym wzorem do naśladowania w relacjach z paniami, tyle,  że pracował  na dwa etaty i rzadko mogłem spędzać z nim czas, przez co wiele się  nie nauczyłem. Dzieło dokończyło zakończenie pierwszego długiego 4 letniego związku słowami ,,miś byłeś za dobry" i odejście panny z uśmiechem do innego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostawiłem babkę z borderline po dwóch latach związku. Nie wyrabiałem psychicznie, białorycerstwo kwitło we mnie silne choć na początku byłem stanowczy, kwestia manipulacji i prania mózgu. (O tym napiszę z czasem w innym dziale)

 

Miałem nadzieję, że takie kobiety to odosobniony przypadek. Niestety nawet te, które nie mają zaburzeń w głowie to jednak przebiegłe i wyrachowane istoty o czym przekonałem się w okresie kwarantanny kiedy to doznałem olśnienia!

 

1. Moja przyjaciółka z którą znam się od dwudziestu lat, taka 6/10. Z facetem jest od 5 lat ale nie kocha go. Jest z nim bo nie ma na horyzoncie lepszej partii. W moim okresie "na świeżo po długim związku" jednego wieczoru wyznała mi miłość i bez mrugnięcia okiem zaczęła wsiadać mi na bata próbując zdradzić swojego faceta.

Byłem trochę w szoku i odmówiłem wkurwiając się niebotycznie zaistniałą sytuacją gdyż znając ją od dziecka nie sądziłem że byłaby do tego zdolna tym bardziej że znałem jej kolesia. 

Spazmy i irracjonalne smsy trwały dwa dni później ucichło. Miesiąc później koleś się jej oświadczył ona przyjęła zaręczyny twierdząc, że "wszystko sobie przemyślała". My już nie utrzymujemy kontaktów.

 

2. Koleżanka ze studiów 7/10, ciało 10/10 lepszego nie widziałem w życiu, serio Panowie... Sytuacja podobna: W moim okresie kwarantanny i również wyznała mi miłość będąc w związku 4 letnim.
Ona ma swoją firmę, bardzo zaradna dziewczyna, utalentowana. On pracował u niej na zmywaku. Przystojny koleś, dobrze zbudowany ale niezaradny. Ona go nie kocha, ale jak mówiła "jest z nim bo nie potrafi być sama". 

Sytuacja u moich znajomych trochę popiliśmy no i gadka na balkonie. Wyżaliła się że kocha się we mnie od kilku lat ale ja wolałem inną (byłem wówczas z borderką) więc ona złączyła się obecnym kolesiem bo nie chciała być sama. 

W czasie tej rozmowy oczekiwała ode mnie jakichś deklaracji no ale bez przesady. Chociaż tym razem nie przepuściłem okazji i wylądowaliśmy u mnie. Sytuacja powtarzała się regularnie. Ona przyjeżdżała co drugi dzień do mojego miasta pod pretekstem spotkań biznesowych więc koleś się nie domyślał niczego. Opowiadała mi w łóżku jakie bajki mu wkręca każdego dnia w każdej strefie życia żeby się niczego nie domyślił, albo żeby ugrać coś dla siebie na jego "nieszczęściu".

W końcu obudziła się we mnie moralność. Powiedziałem jej co o tym myślę, że nie mam zamiaru dalej ciągnąć żadnych romansów i że robi z niego szmatę, nawet jej brewka nie dygnie. Wzruszyła ramionami stwierdziła że jak nie usłyszy ode mnie deklaracji to nie zerwie z nim bo nie chce zostać na lodzie (typowe szukanie drugiej gałęzi). W końcu jednak zerwała ale moja postawa była nieugięta, nie mogłem zaufać takiej kobiecie bo widziałem jak to działa już z jej strony. Jak postąpiła z nim w ten sposób, całkiem pewne, że postąpiłaby tak samo ze mną. Seks zajebisty ale nic więcej. Po miesiącu wróciła do niego, zerwaliśmy kontakt. Spotkaliśmy się przypadkiem na imprezie kilka miesięcy później i sytuacja się powtórzyła. 

 

3. Napisała do mnie laska 7.5/10 na FB (galeria zablokowana, kilka zdjęć na wallu) Myślę spoko. Gadaliśmy 3 dni, z miejsca było grubo. Już zapraszała mnie do siebie do stolicy na noc itd. Dodałem ją do ziomków, patrzę na galerie a ona zaręczona. Przyjęła miesiąc wcześniej! Piszę jej ocb a ona że no tak jest zaręczona ale to tylko już "formalny" jak to określiła związek. Ale że ona już go nie chce. Stwierdziła że mieszkają razem ale się nie dogadują i ona chce że on się wyprowadził. Powiedziałem jej żeby może najpierw ustabilizowała sytuacje a później łapała się innych gałęzi. Oczywiście dostała wścieklizny macicy i zjechała mnie od góry do dołu  mówiąc że jej moralność to jej sprawa bla bla bla. Tydzień później już wstawiała zdjęcia z wycieczki ze swoim kolesiem. Współczuję mu bo na 100% ciąga lachy za jego plecami.

 

4. Jedna ze świeżych celebrytek i moja dobra przyjaciółka. Kariera poszła w dobrym kierunku i wyjechała do stolicy zostawiając tu facetaw którym jest jak mówi zakochana. Koleś mocno ogarnięty materialnie i intelektualnie. Dwa faktultety w branży IT. On nie mógł się jeszcze do niej przeprowadzić bo trzymają go kontrakty. Dwa miesiące wystarczyły by pisała mi, że 3 kolesi do niej podbija i mocno się nimi interesuje. Próbowałem przemówić jej do rozsądku, że tacy "celebryci" z programów TV puszczą ją kantem po pierwszej nocy i niech nie odpiedziela. Nie posłuchała, zostawiła go i moje przypuszczenia się potwierdziły ;) Chciała wrócić do byłego ale on miał głowę na karku i na to nie pozwolił i dobrze zrobił bo mimo, że nie udziela się na salonach ona woli latać teraz za nim niż umawiać się z celebrytami. Może jest jeszcze nadzieja? 

 

Generalnie rzecz ujmując KAŻDA jedna zdradzi jak tylko wyczuje okazje posiadania lepszego samca pod względem materialnym, bądź rokującego na dostarczenie jej wygodnego życia. Zero moralności. Zero wyrzutów sumienia. Zero skrupułów. 

Edytowane przez Elegancki
  • Like 15
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red podpiął/eła i promował(a) ten temat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.