Skocz do zawartości

Przełomowe momenty, które wybiły mnie z matrixa


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Dobi napisał:

Nie masz racji.

Żona nie jest krewną, to jest oczywiste:

Art. 617. § 1. Krewnymi w linii prostej są osoby, z których jedna pochodzi od drugiej. Krewnymi w linii bocznej są osoby, które pochodzą od wspólnego przodka, a nie są krewnymi w linii prostej.

 

Jednak jest rodziną w sensie prawnym:
Art. 23. Małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w małżeństwie. Są obowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli.

Co ciekawe, nawet po rozwodzie członkowie rodziny żony są powinowatymi:

Art. 618. § 1. Z małżeństwa wynika powinowactwo między małżonkiem a krewnymi drugiego małżonka. Trwa ono mimo ustania małżeństwa.
§ 2. Linię i stopień powinowactwa określa się według linii i stopnia pokrewieństwa.


Żona nie jest rodziną w sensie biologicznym. Gdyby była spokrewniona z mężem, to oczywiste, że do zawarcia małżeństwa nie mogłoby dojść. Jest jednak rodziną w sensie prawnym. Jej rodzina, to powinowaci. 

Kodeks rodzinny i opiekuńczy - wspaniały pomnik komunizmu. 

 

Niemniej, będę obstawał przy swoim. Żona nie jest rodziną. Męża łączy z żoną jedynie stosunek prawny. Stosunek prawny można rozwiązać, więzów krwi nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomnik komunizmu, czy też nie - stanowi obowiązujące prawo w Polsce. Nie ma innego. Można się z nim nie zgadzać, ale trzeba przestrzegać.

W sensie biologicznym żona nie jest rodziną. W sensie prawnym - jest.


Poza jest jeszcze inny aspekt. Po zawarciu małżeństwa powstaje nowa rodzina. Jeżeli jedna ze stron twierdzi, że mąż/żona rodziną nie jest, to coś tutaj nie gra. W ten sposób ta osoba mówi wprost, że ma w dupie wcześniejsze ustalenia, umowy i regulacje. Ona wie swoje. 
To tak, jakby żona powiedziała wprost, że jesteś tylko zwykłym frajerem, z którym ona mieszka. Nie ma żadnych zobowiązań wobec Ciebie. Może robić, co chce. Nie jesteś dla niej nikim ważnym i oprócz aktu prawnego nic jej z Tobą nie liczy.

To nie jest normalne. Tym bardziej w momencie, kiedy w rodzinie pojawiają się dzieci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Mordimer napisał:

i jeszcze mały cytacik - "i znów tyle lat na nic"... 

Nie osiągnęła celu, jakim był ślub i dzieci, więc dla niej ten czas był zmarnowany. Nie ma znaczenia to, czy było dobrze z gościem, czy nie. Liczy się cel i jego osiągnięcie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aczkolwiek z punktu moralności może to nie jest na miejscu na krótki czas od śmierci, choć z drugiej strony czas mija i trzeba coś ze swoim życiem robić. Wczoraj w filmie taki cytat .... kobieta to aktywa o krótkim terminie ważności ... wiec nie ma się co dziwić że kobieta działa dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi

 

Absolutnie nie neguje obowiązujących norm prawnych.

 

Niemniej, uważam że we współczesnym świecie nie można uważać kobiety za rodzinę, właśnie że względów jakie napisałeś. Żona ma męża za źródło zasobów, z którym mieszka. Dla lepszej gałęzi porzuci go bardzo szybko. 

 

Przy tym ja nie neguje podjętych zobowiązań względem żony i dzieci. Sądzę jednak że należy podejść do tego bez emocji, na chłodno. Czyli dokładnie tak jak obowiązywało to przez tysiące lat. Ślub z miłości to wymysł naszych czasów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo nie mogłem skumać, o co braciom chodzi. Wreszcie mnie olśniło!

Wyraziłem się nieprecyzyjnie.

Teraz już wiem, że żona to nie rodzina. Kilka lat temu myślałem inaczej i wierzyłem w bajki, że dla żony najważniejszy powinien być mąż, a dla męża - żona. O ile z mojej strony tak było, to ona inaczej do tego podchodziła.

Swoją drogą... pamiętam jej straszne oburzenie, gdy po jej tekście, że "mąż, to nie rodzina" ja zacząłem mówić, że moją rodziną jest tylko córka, a ex jest tylko żoną. Mówiłem i okazywałem to codziennie, że tylko córka się dla mnie liczy i jest dla mnie najważniejszą osobą. Widać było jej wściekłość. Myślała, że znalazła frajera takiego, jak jej własny tatuś... Nie ze mną te numery! Choć wtedy byłem jeszcze rycerzykiem, to i tak z domu wyniosłem pewne zasady. Między rodzicami bywało różnie, ale zawsze było wiadomo, że ojciec rządzi. Wiele decyzji podejmują wspólnie, ale każde z nich ma kawałek własnego życia, własne zainteresowania, znajomych. Matka piecze ciasta i gotuje, a ojciec hoduje gołębie i króliki ;-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Mordimer napisał:

mimowolnie obserwuje samiczkę lat 24 , miesiąc po śmierci chłopaka zaczyna wrzucać nowe odpicowane zdjęcia na portalach i sama zagaduje na spotkanie - i jeszcze mały cytacik - "i znów tyle lat na nic"... 

 

1) Zerwałem z dziewczyną, bo zbyt rządziła Sobie (z mojej winy głównie).

2) Wysyła mi groźby, że Sobie coś zrobi i że będzie o mnie walczyć, a w tym czasie czytałem artykuły Pana Marka i wiedziałem , że ściemnia.

3) Ale byłem trochę niedowiarkiem i już mnie sumienie zaczęło gryźć... , ale zobaczyłem ją na mieście z nowym typem.

Aktorstwo level 999. :) Zabawne to :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

życie,

ja nawet nie wiem czy w byłych związkach za białorycersta nie miałem rogów ;)

niewiele mnie to interesuje teraz, od kolejny temat do przepracowania, myślę że będe nabierał coraz lepszej wprawy, ale ile czasu mi to zajmie to nie wiem zbyt dużo niewłaściwych wzorców 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Przypomniało mi się jeszcze ostatnio - przedostatni związek, kobieta starsza ode mnie 4 lata, po 30-stce, to było ponad rok temu.

Pytała mnie żartem pół - serio:

"Będziesz starszym na ślubie kumpla, a Ty kiedy byś chciał się hajtnąć? Ja na to, że nigdy. Jak to? Przecież kiedyś każdego to czeka? -Mnie nie, zresztą męczą mnie sztuczne imprezy, udawane uroczystości, papierki, które mają odmienić los człowieka, a są jedynie rytuałem, czy rodzina widziana raz od dzwona, której fałsz i przyklejany uśmiech jest oczywisty, a rodzina z którą ma się kontakt to jednostki... po co robić wesele, skoro można pojechać dookoła świata, albo do Australii? Prawdziwa miłość, przetrwa bez względu na sakramenty, obyczaje i tradycję."

 

Tak jej odpowiedziałem, po czym kilka tygodni później zakończył się związek, cichym wygaszaniem, bo widziałem, że dziewczyna chce przyszłego "Pana Młodego", a ja w tej roli siebie nie widzę. Nie miałem jaj żeby zamknąć ten związek odrazu bo jednak dziewczę było zdaje się wrażliwe, a poczucie humoru i rozmowy były mocną stroną tej relacji. Jednak teraz mam jaja żeby w związek nie wejść :)

Edytowane przez Kamil0s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 07.07.2016 at 6:09 PM, Silny said:

Wieczorem nie mogę się dodzwonić, w końcu odbiera i szepcze że śpią w innych pokojach i on się chciał do niej włamać, krzyczę co się dzieje, a ona chichocze i mówi że musi się rozłączyć bo on się chce do niej włamać.

Ja miałem podobną sytuację, zabrałem młodziutką blondynkę z dużym biustem do hotelu. Wiedziałem, że jest zaręczona ale nie przeszkadzało mi to. W trakcie zadzwonił jej zazdrosny chłopak i powiedziała mu, że jesteśmy na kawie i tylko rozmawiamy. Ja w tym czasie zwolniłem tylko ruchy, żeby się nie wydało co naprawdę robiliśmy. Teraz ona jest już jego żoną.

 

On 28.08.2016 at 11:04 AM, Barhar said:

Części z was wyda się to dziwne, bo zdrada itd. Ale kurde każda przecież przy sprzyjających okolicznościach zdradzi jak ktoś dobrze zagra na emocjach.

Dokładnie i jak będzie miała pewność, że nikt o zdradzie się nie dowie.

Dla mnie Twoje podejście wydaje się bardzo dojrzałe. Na kobietę trzeba patrzeć tak jak na auto. Mamy 10-cio letnie auto, które kupiliśmy używane, to co nam robi za różnicę, że ktoś przejedzie nim parę kilometrów mniej czy więcej? Tak samo trzeba wyluzować z samicą. Najważniejsze aby nam dawała tak jak chcemy i kiedy chcemy.

 

Edytowane przez wojskowy33
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.07.2016 o 15:18, The Saint napisał:

Jedna kuzynka jest z jamajczykiem, druga z egipcjaninem. Zagadka. Z kim związałą się ta cudowna wychwalana dziewczyna?  >:ph34r:

 

Związała się z Ninją?!!! HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA

 

Dnia 28.08.2016 o 01:27, Dobi napisał:

Najzabawniejsze jest to, że ex zniszczyła rodzinę po to, aby żyć z matką.

 

Podobnie sytuacja rozwija się u mnie, choć powiedziałbym jest jeszcze w powijakach. 

 

Czekam przygotowany :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mosze Red podpiął/eła i promował(a) ten temat

Dzisiaj zajęcia na uczelni, mamy w grupach przygotować "sposoby profilaktyki uzależnienia od alkoholu". Odezwała się jedna z samic. Powiedziała, że jak mąż przychodzi pijany do domu to ona może zadzwonić na niego na policję, potłuc samej naczynia, że niby on to zrobił, a on się nie wybroni, bo nie będzie pamiętał jak było. Szczyt skurwysyństwa jak dla mnie, mogła od razu powiedzieć, że ją zgwałcił to by miała go z głowy na kolejne 5 lat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waginator To jest standard przy rozstaniach, szczególnie przy rozwodach.

Najlepsze jest to, że takiej babie uwierzą wszyscy. Rzadko można spotkać normalnego policjanta. Jeśli trafi się jakaś niedopchnięta feministka, to jeszcze doda coś od siebie i pozamiatane.

Wielokrotnie prosiłem o interwencję policję, gdy ex odpierdalało. Gdy przyjeżdżała ta rąbnięta, bez zapoznania się ze szczegółami, leciała do ex z pytaniem: "co on zrobił?".
Normalni policjanci po krótkiej rozmowie z ex sami mi mówili, abym trzymał się od niej z daleka, bo jest pierdolnięta i może walnąć się w łeb, a mnie oskarżyć o pobicie, a wtedy musieliby mnie zamknąć. Jeśli muszę przebywać w jej otoczeniu, to na wszelki wypadek powinienem wszystko nagrywać - dla własnego bezpieczeństwa.

Ale ta porąbana wie najlepiej...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.11.2016 o 23:35, Waginator napisał:

Dzisiaj zajęcia na uczelni, mamy w grupach przygotować "sposoby profilaktyki uzależnienia od alkoholu". Odezwała się jedna z samic. Powiedziała, że jak mąż przychodzi pijany do domu to ona może zadzwonić na niego na policję, potłuc samej naczynia, że niby on to zrobił, a on się nie wybroni, bo nie będzie pamiętał jak było. Szczyt skurwysyństwa jak dla mnie, mogła od razu powiedzieć, że ją zgwałcił to by miała go z głowy na kolejne 5 lat.

Kiedyś pracując w korpo, na jednym ze spotkań integracyjnych jedna z dziewczyn rzuciła zbliżonym hasłem. Również chodziło o wrobienie męża w coś czego nie zrobił, a później wezwaniu policji. Wszystkie dziewoje od razu w zachwyt, śmiechy, przytakiwania. Panowie ucichli.

Ale w końcu jeden wypalił do tej laski: "Pierdolnij sobie siekierą w łeb, tylko tak porządnie, a jak już będziesz zdychać na podłodze to zadzwoń wtedy na policje. Może mąż dostanie więcej lat, ale przynajmniej uwolni się od ciebie" Mniej więcej oczywiście.

Kiedyś nie rozumiałem.

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.11.2016 o 22:25, Dobi napisał:

Rzadko można spotkać normalnego policjanta

To już nawet nie chodzi o to. Ludzie po prostu trzymają się od tego syfu z daleka i sciśle trzymają się jedynie przepisów i często zmanipulowanych faktów bo niestety mimo że czasami jak chłopi zachowują się idiotycznie i na własne życzenie kręcą na siebie bata. Sąd, prokuratura to nie psycholog. Oni opierają się na udokumentowanych rzeczach a wiadomo że to czubek góry lodowej. Nikt w tych urzędach nie wnika i wnikać nie będzie. Trzeba o swoje zadbać i się martwić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maVen - Nie w tym rzecz.

Niektórzy policjanci, urzędnicy, prokuratorzy i sędziowie zakładają z góry, że mężczyzna jest winny. To mężczyzna ma udowadniać, że nie jest pijakiem i złodziejem. Kobieta nie musi robić nic. Wystarczy, że rzuci hasło i facet ma przerąbane, bo wszyscy lecą jak popierdoleni, aby ratować biedną kobietę. Nie zdają sobie sprawy z tego, że sami są ofiarami manipulacji.

Podam konkretny przykład:
Gdy na interwencję przyjeżdżała pierdolnięta feministka, to z góry zakładała, że ja zrobiłem coś ex - choć to ja ich wzywałem. Od razu miała pretensje do mnie. Gdy nagrywałem całe zdarzenie, to potrafiła rzucić do mnie: "No, teraz to jest pan spokojny, bo nagrywa... a ciekawe jak się zachowa, gdy nie będzie nagrywał." Ja nie robiłem kompletnie nic. Chodziło o prostą sprawę, a prawo było po mojej stronie. Wiedziałem, że postępuję właściwie i policjanci nie mogli mi kompletnie nic zarzucić. Wręcz przeciwnie - powinni ukarać ex za bezpodstawne wezwanie i złożyć zawiadomienie o niewykonywaniu postanowienia sądu.
W momencie, gdy w podobnej sprawie przyjeżdżali doświadczeni policjanci, najpierw rozmawiali ze mną. Ja wyjaśniałem po krótce sprawę, następnie rozmawiali z ex. Po rozmowie z nią to oni mnie przed nią ostrzegali. To oni mówili, że nie powinienem przebywać pobliżu niej, bo jest tak pierdolnięta, że może walnąć się w łeb i oskarżyć mnie o pobicie, a wtedy będą musieli mnie zamknąć. To policjanci sami mówili, abym używał urządzeń nagrywających jeśli ex jest w pobliżu.

Niby policja, a podejście do sprawy jakże różne.
Okazuje się, że można podejść do sprawy w miarę obiektywnie. Wystarczy wykonywać swoje obowiązki bez zbędnej ideologii feministycznej.

Są kobiety, które zachowują się normalnie, nie mówię, że nie. Spotkałem jednak kilka popierdolonych na odpowiedzialnych stanowiskach. W przypadku mężczyzn - nie mam zastrzeżeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dobi napisał:

@maVen - Nie w tym rzecz.

Niektórzy policjanci, urzędnicy, prokuratorzy i sędziowie zakładają z góry, że mężczyzna jest winny. To mężczyzna ma udowadniać, że nie jest pijakiem i złodziejem. Kobieta nie musi robić nic.

 

Pokrótce wytłumaczę. Wszystkich w/w obowiązują przepisy i wykonują swoje czynności, bliżej lub dalej, ale w zakresie pewnego algorytmu wyznaczonego przepisami. I w tym momencie następuje pewna kaskada zdarzeń, gdzie generalnie mężczyźni polegają już na samym początku. Normalni mężczyźni, nie piszę o patologii.

 

Normalna rodzina, żona chce 'sfabrykować' dowody. Odstawia szopkę i teatr, wzywa policję. Jak znam policjantów - za pierwszym razem przy czymś takim nie dowierzą. Oni mają nosa, widzą że sytuacja nie dotyczy 'patologii' więc coś im będzie się nie sumować. Za pierwszym razem duże prawdopodobieństwo, że poza notatką z interwencji - nic innego nie będzie.

Potem panna strzeli kolejny teatr, odstawi szopkę, łkając zadzwoni i ... no właśnie. Żaden zdrowy na umyśle policjant nie zaryzykuje niepodjęcia czynności za n-tym razem.

Bo jak nie daj Boże coś się wydarzy - utną mu głowę służbowo. A i panna skargę do przełożonego złoży za niepodjęcie czynności.

I na dzień dobry mamy celowo przez kobietę 'sfabrykowany' dowód. Solidny i urzędowy.

Teram jak podejdzie to tego dowodu prokurator czy sędzia? Komu da wiarę? Aktom sprawy z policji czy Twoim zeznaniom? A zważ, że fraz 'to nie ja! to nieprawda! jestem niewinny!' będącym zwykłym łgarstwem słyszeli już tyle, że są na to zaimpregnowani jak dobra kurtka przeciwdeszczowa na jesienną pogodę.

 

Taka powiasta - znajomi mieli w ramach praktyk miesiąc w areszcie śledczym na montelupich. W ramach praktyk były m.in ankiety wśród lżejszego kalibru pensjonariuszy owego przybytku. Jedno z pytań dotyczyło kwestii, jeśli dobrze pamiętam, czy osadzony poczuwa się do winy. 99% - co nie powinno dziwić, nie poczuwało się do niczego. Siedzieli na skutek wredności prokuratora, stronniczości sądu, fałszywych zeznać zazdrosnych kamratów itd. Dosłownie kilku - przyjmowało winę na siebie. Reszta wypierała ją cała siła swojego jestestwa.

 

Więc nie dziwcie się, że instytucje mają specyficzne podejście do frazy 'to nie prawda! jestem niewinny'. A mając do wyboru dokument a wasze słowa - oprą się na dokumencie. To w dalszym postępowaniu, jeśli zacznie mataczyć 'aktorka' i zmieniać zeznania, kluczyć itd - mogą zacząć drążyć sprawę. Ale jak aktorka jest dobra - to i własne matactwo wytłumaczy emocjami, nerwami i teatralnie zaleje się strumieniem łez. Boooo tooooo taaaaaakieeeeeeee staraaaaaaaaaszneeeeeeeee, buuuuuuuuuuu, chlip chlip...

 

A facet? Najpierw siedzi z szeroko otwartymi oczami niedowierzając co się dzieje, a gdy są już 'sfabrykowane' dokumenty po myśli partnerki - dopiero się budzi i zaczyna działać. I generalnie - poniewczasie. Ponadto - działać biernie - prawie zawsze wyłacznie poprzez zaprzeczenie czyli broni się zamiast samemu atakować. A potem? A potem już leci dalej (prokuratura, sąd) wedle ustawionego na początku programowania.

 

Przykro mi to pisać, ale my - mężczyźni, że tak to ujmę - normalni, mamy małe szanse w takim starciu z dobrą aktorką na dodatek zmotywowaną do działania. Niebieska karta jak w szwajcarskim banku! Kojarzycie tą scenę z Fight Clubu, gdy Nolan udaje się na rozmowę do szefa, sam się bije, demoluje sobą pokój szefa a później zakrwawiony klęczy przed nim szlochając 'nie bij mnie proszę' - i tylko tą ostatnią scenę widzi ochrona ? Szef ugotowany !!!

 

 

 

Identyczna sytuacja panowie.

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Subiektywny Wiem o tym wszystkim i znam te mechanizmy.

Chodziło mi o coś innego.
Miałem na myśli to, że niektórzy ludzie z góry zakładają, że to mężczyzna zrobił coś złego. Bez zapoznania się ze sprawą. Jeszcze zanim zaczną w ogóle pytać, co się dzieje, czego dotyczy interwencja. W ich głowach po prostu siedzi obraz złego mężczyzny, który znęca się nad żoną i dziećmi. Baba nawet nie musi nic mówić - oni już są po jej stronie. Zanim ktokolwiek zdąży się przedstawić, oni już wiedzą, kto jest katem, a kto - ofiarą.

Zdaję sobie sprawę z tego, do czego baba jest zdolna i unikam sytuacji, po których ktokolwiek mógłby mi coś zarzucić.

Zawsze działam w granicach prawa. Wielokrotnie próbowała mnie oskarżać o różne rzeczy, ale nigdy jej się to nie udało. Wiem, co robię i dlaczego, a jej tylko się wydaje.


Nie tylko policjanci są stronniczy i z góry zakładają winę mężczyzny. W tym wszystkim przodują chyba lekarze i pracownicy szkół, którzy na siłę mieszają się w sprawy, które ich nie dotyczą.

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Dobi napisał:

Nie tylko policjanci są stronniczy i z góry zakładają winę mężczyzny

Nie zgadzam się z tym aczkolwiek nie mogę zakładać że w większości wypadków tak jest. Znam dużo policjantów i wiem jak z reguły jest. Generalnie czasami jest tak łatwiej bo większość nie chce walczyć z chorą patologią zachowań kobiet. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No i to działa.

Ja testuję wiedzę na loszkach z roboty, bo z nimi spędzam najwięcej czasu.

Na początku śmiały się, gdy coś mówiłem, ale teraz widzę, że traktują mnie inaczej niż pozostałych facetów.
Mnie traktują poważnie. Wielokrotnie już przekonały się, że mam rację, że potrafię odczytać ich reakcje, że potrafię je przewidzieć. Nie żartują ze mnie jak kiedyś. Czasami nawet same pytają: "Co ona teraz myśli, czy jest zła?".

Sam jestem pod wrażeniem. Tym bardziej, że jedna z nich jest psychologiem! Gdy zaczyna swoje gierki, ja spokojnie wyjaśniam wszystkim, co ona właśnie robi, np: "teraz gra ofiarę i próbuje wzbudzić współczucie.... a teraz próbuje podbić moją samoocenę i myśli, że dzięki temu zmienię swoje postępowanie wobec niej..." :D 

Świetna zabawa :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.