Skocz do zawartości

Pomocy! Żona to zimny, wyrachowany tyran.


Rekomendowane odpowiedzi

Dostałem właśnie pocztą pantoflową ;). Kolejny który właśnie przypierdolił w ścianę:

 

"Bardzo ważna i poważna rzecz.
Moja sytuacja jest zła, ale nie piszę w celu usłyszenia (przeczytania) słów pocieszenia. Etap żalu, bólu (tego najgorszego), dezorientacji i poczucia strasznej krzywdy -już chyba mam za sobą.
Obecnie jestem na etapie próby poskładania swojego życia od nowa, ale chciałbym uniknąć możliwych (czyhających na mnie) błędów, niebezpieczeństw. Na tym etapie mogłyby mnie mocno zdemolować...
O czym mówię?
-Otóż:
Jestem już dorosłym facetem, mam ("jeszcze") swoją małą rodzinę. Małą, lecz najbliższą i najważniejszą: żonę (b. ładna, zadbana, po 30-tce) i świetną, mądrą i wrażliwą 8-letnią córeczkę. Mam też, niestety swój dramat: żona oznajmiła mi ok. 2 miesiące temu, że już mnie nie chce. Po prostu -już nie chce i już. Postanowiła (jak potem zrozumiałem, pod dużym wpływem rozmów z najbliższą jej osobą z jej rodzeństwa) to jakiś czas wcześniej, a mnie po prostu poinformowała o swojej decyzji...
Pomijam teraz etap moich reakcji, rozpaczliwych prób naprawy, zrozumienia, itp.
Decyzja została podjęta poza moją wiedzą. Nie zostałem zaszczycony informacją o powodzie (powodach). Na początku tylko coś na odczepnego, ale bez przekonania, często podawane różne sprzeczne wersje -aż wreszcie obecnie: całkowity brak rozmów, brak kontaktu i okazywanie nienawiści połączonej z obrzydzeniem.

-I na tym etapie moja ogromna prośba do osób mających jakąś wiedzę w tego typu delikatnej materii (może doświadczenie, przeczucie, intuicja, logika???):
Doradźcie.
Co robić? 
Pomóżcie mi znaleźć (teoretyczną) przyczynę. Jak to możliwe, żeby po prostu -ni stąd, ni z owąd -kobieta (żona i matka) funkcjonująca w całkiem niezłej rodzinie, mająca dobrą pracę (działalność gosp.), czująca z mojej strony niezmiennie od lat miłość, oddanie itp. -podjęła NIEODWOŁALNĄ decyzję o rozwodzie?

Od razu wyjaśniam: najprawdopodobniej nie ma nikogo na boku.
Jedyne, co mi powiedziała (kiedy jeszcze ze mną rozmawiała), to że się "wypaliła", już do mnie nic nie czuje, chce jeszcze coś w życiu przeżyć, spróbować jeszcze czegoś, itp.

Potem się zamknęła w szczelnej skorupie -w stosunku do mnie. Bo ze wszystkimi innymi żyje w super układach, świetnie się bawi gdy jest w dowolnym innym towarzystwie niż moje.
Mnie ignoruje, jeśli już coś musi powiedzieć (mieszkamy nadal razem -zresztą nadal jesteśmy małżeństwem formalnie), to mówi z ogromnym ładunkiem negatywnych emocji, jakby specjalnie dobierała słowa mogące mnie zranić. 
Kolejne moje próby nawiązania z nią kontaktu słownego ucięła w sposób następujący: zadzwoniła na policję i stwierdziła, że ja się awanturuję, nie pozwalam jej spokojnie funkcjonować. Po 2 lub 3 takich zgłoszeniach założyła mi Niebieską Kartę. Nie wiem dokładnie na jakiej podstawie (trochę czytałem o jej procedurze), bo nie występowała z mojej strony żadna przemoc, tym bardziej, że podczas interwencji domowej, policjanci stwierdzili brak jakiejkolwiek przemocy, brak awanturowania się z mojej strony. 
Żona jednak mocno nalegała żeby sporządzili notatkę z interwencji. Jak się domyślam: notatka stała się dla niej punktem zaczepienia do uruchomienia wobec mnie procedury Niebieskiej Karty...
Tylko pytanie: czy na podstawie JEDNOSTRONNEJ relacji i bez dowodów potwierdzających jakąkolwiek przemoc z mojej strony -jest legalne założenie mi tej Niebieskiej Karty?
Oczywiście, wiem, że to ma być dla niej jeden z argumentów na rozprawie rozwodowej. Ale czy można na podstawie jednostronnego pomówienia założyć współmałżonkowi Niebieską Kartę? 
Jeśli tak, to czy ja mogę zrobić to samo wobec niej (wyrównanie szans w tym zakresie)?
Jeśli nie, jak się zachować, gdzie zgłosić nadużycie, przekroczenie uprawnień przez policję?
Podczas rozmowy z policjantami słyszałem od nich, że "najlepiej dla dobra dziecka, żebym się nie odzywał do żony gdy ona nie chce (a nie chce teraz wcale, ciągle)", a tak jeszcze lepiej, to "żebym się wyprowadził, żeby dziecko miało spokój"... 
Moje wątpliwości wzbudza fakt, czy policjanci mogą mi coś takiego radzić/polecać (w końcu byli służbowo i umundurowani, więc chyba to nie jakaś "przyjacielska" rada) abym zrobił?
Czy policjanci, wobec braku jakichkolwiek znamion przestępstwa, mogą zajmować stanowisko w naszym wewnętrznym konflikcie rodzinnym i opowiadać się ewidentnie po jednej stronie?
Jeśli nie, to gdzie najlepiej zgłosić ich postępowanie wobec mnie?
Czy policja może (czy ma takie prawo) polecić mi, abym "nie rozmawiał z żoną, gdy ona tego nie chce"?
Czy mogą mi zabronić chodzenia za nią (np. w sklepie), kiedy ona wyraxnie mnie unika i chce odejść ode mnie jak najdalej? -przy czym wyjaśniam, że nie mówiłem do żony nic wulgarnego, przykrego ani głośnego. Po prostu kilka razy zwróciłem się do niej po imieniu i spytałem, czy możemy porozmawiać, czemu ciągle się odwraca ode mnie i prosiłem, żeby zaczekała.

Bardzo proszę o jakieś wskazówki -może ktoś ma wiedzę fachową w tym temacie -czy te zachowania są kolejnym zbieraniem argumentów przeciwko mnie w zaplanowanej przez żonę rozprawie rozwodowej?
Dodatkowo: czy może na podstawie tych notatek policyjnych i (nieuzasadnionej) Niebieskiej Karty zażądać podczas rozwodu skutecznie wyeksmitować mnie z domu? Dom jest jej (nie mam żadnych roszczeń majątkowych wobec niej), ale ja jestem w nim zameldowany i włożyłem mnóstwo pracy w jego remont oraz rozbudowę.
Ostatnio zauważyłem kolejną rzecz: żona kupiła (lub od kogoś dostała) cyfrowy dyktafon i nagrywa chyba wszystko, cokolwiek się dzieje w domu. Nie mam sobie nic do zarzucenia, ale czy to ciągłe nagrywanie może wskazywać na ewentualne jej dalsze kroki?
Co może chcieć uzyskać -wiedząc, że żadnych moich ekscesów z pewnością nie będzie, żadnych wulgaryzmów itp.
Czy poluje na jakieś pojedyncze zdania, rzucone w nerwach? Czy jest jakiś sens, jakieś logiczne wyjaśnienie ciągłego nagrywania (najczęściej ciszy lub kroków i odgłosów np. nalewania wody, krojenia chleba)?

Jeśli są tu jacyś znawcy tej tematyki -lub może jasnowidze: POMÓŻCIE! Bo człowiek w potrzebie.
To mój pierwszy dodany wykop. Pierwszy raz odważyłem się publicznie napisać o tak intymnej kwestii -ale sam już nie daję rady. Nie umiem ogarnąć tej sytuacji, czuję się z tym wszystkim dziwnie źle. Nie mam zidentyfikowanego wroga lub może nie widzę w sobie przyczyny mogącej wywołać AŻ taką dramatyczną (ewidentnie: tylko dla mnie) sytuację.
P.S.
chyba najważniejsze: 
-nie nadużywam alkoholu (obecnie nie piję wcale) i nigdy nie nadużywałem
-nie zażywam narkotyków
-nie palę papierosów
-nie włóczę się po knajpach, po kumplach, itp.
-nie mam kontaktu z hazardem ani innymi uzależnieniami
-nie zdradziłem jej, nie szukam okazji do zdrady
-nie biłem jej nigdy (tym bardziej teraz)
-nie jestem ani zbyt towarzyski (otwarty na wszystkich), ani zbyt "bucowaty"
-nie ma z pewnością powodu do wstydu za mnie ze względu na wygląd ani ze względu na inteligencję czy też poziom kultury osobistej

O co więc chodzi??
Pomóżcie!!!"

 

źródło:

http://www.wykop.pl/artykul/3260813/pomocy-zona-to-zimny-wyrachowany-tyran/

 

Ktoś ma tam konto? Dajcie mu namiar na forum, zanim narobi głupot. Po za tym uważam, że tutaj dostanie sensowniejsze i konkretne rady.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już dałem namiary do pewnego tematu na tym forum

http://www.wykop.pl/link/3260813/pomocy-zona-to-zimny-wyrachowany-tyran/#comment-37865847

Jak trzeba będzie to na pm mogę mu podesłać link do tego wątku. 

 

Co do porad to są w większości spójne z tym co tutaj jest głoszone, więc tragedii nie ma. Oby tylko załapał o co w tym bajzlu chodzi. 

Edytowane przez balagan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny tekst, pokazujący jak to wszystko działa. Ja bym napisał mu co zrobić, ale jak wiecie, jestem tam dożywotnio zbanowany przez Sławusia. 

 

Naprawdę współczuję temu mężczyźnie, cios w plecy z zaskoczenia, szok, niedowierzanie, wiara że błaganiami i logiką można cokolwiek poskładać... powinien przeczytać "Kobietopedię", może jest już na tyle pogodzony z losem, że załapie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz to raczej niech chłopak przeczyta podręcznik "Survival ABC przetrwania" , jak przy pomocy scyzoryka zbudować szałas. Marku na "Kobietopedię" to o jakiś rok świetlny za późno. Można chłopakowi przesłać również adresy Markotów w jego okolicy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym już to gdzieś czytał....,a może widział.....aaaa tak przezyłem to jakiś czas temu , brrrrrr

Współczuje mu , bo wiem co to znaczy, tyle że ja nie błagałem i nie prosiłem, było mi łatwiej bo już czytałem teksty Marka.

Oby tu trafił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech ta naiwność.

Laska raczej ma już w miarę pewną opcję zapasową a on jest przekonany, że jakakolwiek kobieta może odejść do nikogo (bo uważa że "ona nikogo nie ma na boku"). 

IMO dużo wcześniej, po drodze przegapił wiele "czerwonych lampek".

Mam nadzieję że dojdzie do siebie. 

 

Z męskiego punktu widzenia w odniesieniu do małżeństwa, powiedzenie "lepiej późno niż wcale" jest przegadane, bo powinno mieć wycięte wyrazy: "późno" i  "niż".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schemat, wręcz nudny przypadek -niczego nieświadomy facet nadal myśli, że kobitki to miłe, słabiutkie istotki, które jak się raz zakochają to nigdy nie zostawią mężczyzny.

Zapewne za dużo nie zarabia, średniak ze średnią urodą co mu się udało dorwać dobrą dupę - haj emocjonalny opadł, laska się skapnęła że lepszych gości może gościć miedzy jej nogami, a nie ten ciamajda życiowy.

 

i.... BENG - "siema koleś, rozwód chcę" obuchem w łeb

 

Standard.

 

Co nie znaczy, że nie warto się zakochiwać w kobietach ;)

Edytowane przez GluX
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, TPakal1 napisał:

Teraz to raczej niech chłopak przeczyta podręcznik "Survival ABC przetrwania" , jak przy pomocy scyzoryka zbudować szałas. Marku na "Kobietopedię" to o jakiś rok świetlny za późno. Można chłopakowi przesłać również adresy Markotów w jego okolicy. 

 

 

Też byłem w takiej sytuacji. Wyebany z mieszkania przez żoncię i teściową. I pytanie co dalej. Trzeba szybko ochłonąć i zacząć myśleć logicznie. Ja miałem ten "luksus", że mogłem kilka nocy przespać się w pracy, gdzie miałem nawet prysznic i pralkę. Koledzy się śmiali, że mogę się tam zameldować ha ha ha :P Udało się pożyczyć trochę kasy od brata i wynająć pokój pierw w hotelu, a później na dłużej w mieszkaniu. Pilem do nieprzytomności. Rodzinka się odwróciła, stać mnie było na najtańszy makaron z "Biedry". Myślałem o samobójstwie, ale bałem się bólu. Potrzebowałem kogokolwiek, nie było nikogo (brat, który jedyny się odzywał był za granicą). Ale przetrwałem. Mocniejszy, silniejszy, tylko jakby mniej ufny do ludzi.

 

Jeśli chłop ma mocną psychikę to sobie poradzi.

Edytowane przez seba33
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miły oddany chłopak, nie za bardzo towarzyski, zwykły taki, wierny, nie bije, nie pije, nie bajeruje innych kobiet, a kobitce wrażeń się chce. Zamiast sie przyznac jak jest to zwala całą winę na niego i wyładowuje sie na nim, a głupi mysli ze wie o co chodzi. Najpewniej ona ma juz innego, wiec jasne ze ten jest dla niej tylko wadliwym meblem w domu, ktore zamiast grzecznie czekać na wyrzucenie, to jeszcze docieka dostając tępe odpowiedzi i negatywne emocje.

 

I tylko tacy maja szanse sie nauczyc jakie są kobiety ;) Ale to tylko szansa. Pytanie czy skorzysta.

 

 

 

1 godzinę temu, GluX napisał:

Co nie znaczy, że nie warto się zakochiwać w kobietach ;)

 

Warto, tylko po to by dostać po dupie i nauczyć się że jednak nie warto ;)

Edytowane przez M.Dabrowski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, M.Dabrowski napisał:

Warto, tylko po to by dostać po dupie i nauczyć się że jednak nie warto ;)

 

Ależ to piękne uczucie, które warto doświadczać (jak ktoś mi powie, że napisałem "walczyć" to palnę w karczycho).

To że są pośród nas faceci, którzy dają/dali się wnęcić w zobowiązania, które nie są dla nich korzystne to ich sprawa - białych rycerzy.

Uzależniają szczęście od drugiej osoby itp

 

Ale miłość... sama w sobie, jest pięknym uczuciem. Ale jak z alkoholem - trzeba mieć głowę na karku bo ma moc atomową.

@M.Dabrowski - czasem mam wrażenie, że cały Twój hejt na kobiety to taka kompensacja frustracji w życiu, że chyba Ci nie idzie.

W myśl zasadzie: "sąsiad mnie zrobił w ciula to teraz wszyscy są źli na ziemi" oraz "jak mi idzie źle to oni są huje"

 

Mi się powodzi - nie jakoś super, ale źle też nie jest.

Też miałem przejaw hejtu na laski po tym co odjebała mi ex, ale koniec końców - one są jakie są i to jak winić zebrę za to, że ma paski na ciele albo lwa, że jest mięsożerny - taka natura.

Marek wykłada tutaj świetny materiał nt natury kobiet ale to nie powód żeby wchodzić w filozofię, że kobiet nie warto mieć w życiu - warto i wręcz powinno mieć - seksualność każdy z nas ma i jej nie oszukasz - ale nie mówię tutaj, żeby być w małżeństwie, ze wspólnotą majątkową i mieszkaniem na kredytem na pół.

 

Nie przechodźmy ze skrajności w skrajność - a niech równowaga i rozsądek nas prowadzą.

Edytowane przez GluX
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluX Nie ma co wyciągać całości do jednego zdania. Zakochiwać się nie polecam, bo to uległość wobec kobiety i wyniesienie jej na piedestał. Zwykła racjonalność mną kierowała w tej odpowiedzi.

Im mniej emocji tym lepiej z kobietami, im bardziej zakochany tym pewniejsze że kopnie w dupę. To warto wiedzieć ;)

 

Co innego "kochać", bo czemu nie, fajne uczucie, bezwolne. Byle nie było związane z oczekiwaniem czegoś w zamian. Nawet nie ma co wierności oczekiwać przy takim kochaniu i to jest fajne. Stan zakochania i haj mniej, bo mija i jak kobiecie opadnie szybciej, albo nigdy go nie miała, a ty tak, to jest kaplica w takiej relacji ;)

Edytowane przez M.Dabrowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówiłem o miłościu, tylko zakochaniu, a to zwykle jest jednostronne albo jest tak, że jedna strona kocha bardziej. Jeśli mężczyzna to ma przesrane. W połaczeniu z normami społecznymi gdzie mezczyzna ma mniej opcji wyboru do zakochania i seksu niz kobieta, to on jest stroną inicjującą, dającą więcej, bardziej potrzebującą seksu, dlatego zakochanie w takiej formie (ktore uprawia wiekszosc z nas i chłopak z wątku) prowadzi tylko do nieszczęścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, seba33 napisał:

 

 

Też byłem w takiej sytuacji. Wyebany z mieszkania przez żoncię i teściową. I pytanie co dalej. Trzeba szybko ochłonąć i zacząć myśleć logicznie. Ja miałem ten "luksus", że mogłem kilka nocy przespać się w pracy, gdzie miałem nawet prysznic i pralkę. Koledzy się śmiali, że mogę się tam zameldować ha ha ha :P Udało się pożyczyć trochę kasy od brata i wynająć pokój pierw w hotelu, a później na dłużej w mieszkaniu. Pilem do nieprzytomności. Rodzinka się odwróciła, stać mnie było na najtańszy makaron z "Biedry". Myślałem o samobójstwie, ale bałem się bólu. Potrzebowałem kogokolwiek, nie było nikogo (brat, który jedyny się odzywał był za granicą). Ale przetrwałem. Mocniejszy, silniejszy, tylko jakby mniej ufny do ludzi.

 

Jeśli chłop ma mocną psychikę to sobie poradzi.

 

Opisywałeś swoją historię? Ostro było.

 

Taki jest skutek oszukania nas co do natury kobiet, straszliwe cierpienie, choroby, samobójstwa (niektórzy) - trzeba to zmienić, coś zrobić. Nie można stać bezczynnie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Kolejne moje próby nawiązania z nią kontaktu słownego ucięła w sposób następujący: zadzwoniła na policję i stwierdziła, że ja się awanturuję, nie pozwalam jej spokojnie funkcjonować. Po 2 lub 3 takich zgłoszeniach założyła mi Niebieską Kartę.

 

Dzięki Ci losie/boże/szczęśliwy trafie/jakiejkolwiek innej sile wyższej, że 20 lat byłem rycerzem, a jak skończyłem to... sami wiecie.

 

Uniknąłem niesamowitego syfu, w który pewnie bym się wpakował, gdybym na forum nie trafił. Kto by mnie nauczył

7534557.3.jpg

gdyby nie forum? Może jeden kumpel, a może bym go wcale nie słuchał, a może bym się ocknął za 20 lat na sali sądowej... 

Ojciec spokojny i bezkonfliktowy, jeden wujek uległy, drugi obojętny, trzeci rycerzyk. Sąsiedzi cicho jak mysz pod miotłą, kumple w bielutkich zbrojach całują ziemię tam, gdzie stały kobiety...

 

Nikt by mnie tego nie nauczył. Do wszystkich: to prawdziwy skarb, że tu jesteśmy. Markowi za to dzieło należy się największy szacunek. 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, VascoDaGama napisał:

estem już dorosłym facetem, mam ("jeszcze") swoją małą rodzinę. Małą, lecz najbliższą i najważniejszą: żonę (b. ładna, zadbana, po 30-tce) i świetną, mądrą i wrażliwą 8-letnią córeczkę. Mam też, niestety swój dramat: żona oznajmiła mi ok. 2 miesiące temu, że już mnie nie chce. Po prostu -już nie chce i już.

 

Dobra, chociaż smutna historia! Aż chciałoby się napisać "a nie mówiłem!?"... W takiej sytuacji facet będzie potrzebował mocnego wsparcia i się w końcu jakoś ogarnie. Tylko dziecka szkoda, bo córka będzie pewnie taka jak matka niedługo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Bobby napisał:

Tylko dziecka szkoda, bo córka będzie pewnie taka jak matka niedługo.

 

Nie córki szkoda, tylko wszystkich baranów których wycedzi do ostatka ;)

To wszystko będzie postępować i jets to pewne. Im słabszy mężczyzna, tym kobieta ukazje silniej swoje negatywne cechy. Tak to jest jak się odbiera władzę i autorytet mężczyznom. Konflikty w domu murowane, rywalizacja, nie ma przypisanej roli, a nawet jak jest to rola uległa mężczyzny co też nie jest dla nikogo ani wartościowe ani pouczające ani nie zapewnia zadowolenia, ani trwałości związku, ani pożądania. Co tu dużo mówić, jak się szeroko spojrzy to władza kobiet jest minusem dla wszystkich i dla nich samych też. Jedyne na czym mogą korzystać to tylko jak są ładne na jakieś ustępstwa w pracy, jeżdżeniu na wielu kutasach (ale często będąc tylko zabawkami seksualnymi), czy okradaniu miłych, zaangażowanych mężczyzn bez wiedzy. W jaki sposób mają dobre cechy u kobiet się wykształcić przy takiej formie ich uprzywilejowania? Nie ma, dlatego córka, następna córka i wszystkie dalej będą takie same, aż w końcu nikt nie będzie chciał się rozmnażać... albo będziemy zmuszani (brakuje bykowego), czy też wszystkie kobiety pójdą w in vitro. Pojebanie z poplątaniem przez tą kapryśność i władzę z której nawet nie umieją skorzystać tak by żyło się wszystkim lepiej.

Edytowane przez M.Dabrowski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Aumakua napisał:

 

Opisywałeś swoją historię? Ostro było.

 

Taki jest skutek oszukania nas co do natury kobiet, straszliwe cierpienie, choroby, samobójstwa (niektórzy) - trzeba to zmienić, coś zrobić. Nie można stać bezczynnie.

 

 

Tak Marku opisywałem jakiś rok temu. A teraz przypominam, by młodsi stażem Bracia pod żadnym pozorem nie uzależniali się od innych ludzi, a już tym bardziej od kobiet. I broń boże nigdy nie myślcie, że jakoś to będzie.

 

Bo nie będzie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9.07.2016 o 18:33, M.Dabrowski napisał:

Warto, tylko po to by dostać po dupie i nauczyć się że jednak nie warto ;)

 

Dnia 9.07.2016 o 19:03, GluX napisał:

Ależ to piękne uczucie, które warto doświadczać (jak ktoś mi powie, że napisałem "walczyć" to palnę w karczycho).

To że są pośród nas faceci, którzy dają/dali się wnęcić w zobowiązania, które nie są dla nich korzystne to ich sprawa - białych rycerzy.

Uzależniają szczęście od drugiej osoby itp

 

Ale miłość... sama w sobie, jest pięknym uczuciem. Ale jak z alkoholem - trzeba mieć głowę na karku bo ma moc atomową.

@M.Dabrowski - czasem mam wrażenie, że cały Twój hejt na kobiety to taka kompensacja frustracji w życiu, że chyba Ci nie idzie.

W myśl zasadzie: "sąsiad mnie zrobił w ciula to teraz wszyscy są źli na ziemi" oraz "jak mi idzie źle to oni są huje"

 

Mi się powodzi - nie jakoś super, ale źle też nie jest.

Też miałem przejaw hejtu na laski po tym co odjebała mi ex, ale koniec końców - one są jakie są i to jak winić zebrę za to, że ma paski na ciele albo lwa, że jest mięsożerny - taka natura.

Marek wykłada tutaj świetny materiał nt natury kobiet ale to nie powód żeby wchodzić w filozofię, że kobiet nie warto mieć w życiu - warto i wręcz powinno mieć - seksualność każdy z nas ma i jej nie oszukasz - ale nie mówię tutaj, żeby być w małżeństwie, ze wspólnotą majątkową i mieszkaniem na kredytem na pół.

 

Nie przechodźmy ze skrajności w skrajność - a niech równowaga i rozsądek nas prowadzą.

 

@M.Dabrowski  warto, ale jak @GluX wspomniał, żeby nie zaślepiła, rozsądek i dbanie o własne interesy ponad wszystko.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.