Skocz do zawartości

Jak osiągnąć wielki sukces? Śmiać się z niego.


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Żeby coś w życiu osiągnąć, trzeba motywacji, pracy, szczęścia, intuicji i wstrzelenia się w "lukę rynkową". 

 

To ważne, oczywiście. 

 

Ale najważniejsze jest to, co transerfing nazywa "brakiem poczucia ważności", a ludzie nie wierzący w "ezo bajki" pojmują jako nadawanie zbyt dużego znaczenia. Jeśli za bardzo Ci zależy, przeciwnik to natychmiast wychwyci i wywinduje cenę... bądź zrobi o wiele gorsze rzeczy. Ideałem jest budowanie jakiejś struktury (biznesu, organizacji) i postawa "to fajna sprawa, ale gdy upadnie nic złego się nie stanie".

 

Zdaniem magii, taka postawa to 99% sukcesu i zaczynają się dziać cuda. Wystarczy wizja, trochę wiary... i wszystko układa się niejako samo z siebie. Śmiejesz się z magii... a korzystali z niej najwięksi tego świata... motłoch nie mógł tego zrozumieć, dlatego był motłochem.

 

Ale jak tego dokonać? 

 

Jest sposób.

 

Systematycznie wyobrażaj sobie wszystkie swoje ważne sprawy - stosunki między bliskimi członkami rodziny - biznes - pieniądze - przyjaciół; z perspektywy kosmosu. Czyli jesteś na zewnątrz i oglądasz wirującą kulę ziemską (niebocentrycy mnie zajebią), wyobrażasz sobie jak mijają setki i tysiące lat, a wszystkie sprawy które uważasz za WAŻNE, są zagrzebane w ziemi i oceanach. Na "nasze" miejsce przychodzą nowe narody, nowe religie, przekonania, systemy społeczne, mody i trendy... Twoi bliscy od setek lat użyźniają ziemię, Ty też tam leżysz... Twoje plany, marzenia, ambicje... wszystko pochowane w ziemi, która rodzi pomidory, ogórki i rzodkiewki wzrastające na substancjach z ciała które kiedyś zajmowałeś.

 

Wszystko co jest ważne, z punktu widzenia kosmicznego jest śmieszne. Po prostu śmieszne. Inaczej się tego nie da nazwać.

 

Właśnie wtedy czujesz, że wszystko co tworzysz, jest śmieszne. To bardzo obniża poczucie ważności, powodując że działasz agresywnie, lekko, ze swobodą i na luzie... a wtedy faktycznie, wszystko może się wydarzyć. Idziesz do przodu jak czołg. Bawisz się zwycięstwami, po prostu się tym wszystkim zabawiasz. I tyle.

 

Spróbuj tego z każdą życiową sytuacją, problemem.

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr. David Hawkins mówi dokładnie to samo.

 

 

Jest jeden szczegół - ważne, żeby mieć dobrze przepracowane emocje w tym punkcie, a to znaczy.

 

Powiedzmy, że chcemy BMW M4 - ale dalej boimy się np. że ktoś nam ukradnie, porysuje i będziemy się martwić - skąd wezmiemy na OC i AC? Czyli ogólnie z naszym celem związane są złe emocje - wtedy jest to nieskuteczne - podświadomość i ego broni nas przed bogactwem - bo uważa, że będziemy cierpieć - a tak mamy 2,5 tyś na rękę - jeździmy tramwajem - co możemy stracić? tramwaj?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.07.2016 o 11:42, EnemyOfTheState napisał:

Miej wyjebane a będzie ci dane :P

 

Sprawdza się. 

Testowałem ostatnio w podrywaniu nastawienie typu "a co się stanie jak spróbuję to zjebać?". Skuteczność nieco wyższa niż przy przejmowaniu się a zabawa dużo lepsza i mniejsze obciążenie psychiczne. Do tego inne odczucia i doświadczenia płynące z odważniejszego czasem wręcz bezczelnego działania. 

 

Inne fajne przekonanie - I tak nie masz w życiu nic na własność. Auto się zużyje/zepsuje/zostanie ukradzione, zdrowie stopniowo ubywa. kobieta ... (chyba nie trzeba komentarza) - nie przyzwyczajaj się, skup się na sobie i tym co daje Ci szczęście. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.07.2016 o 10:25, Mosze Red napisał:

Sukces to 90% ciężkiej pracy, 9 % talentu i 1% szczęścia. Należy ciężko pracować czekając na szczęście ;) 

 

Już widzę jak niewolnicy zbierający bawełnę popierdalają Meśkiem za 200 patoli :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Damian napisał:

 

Już widzę jak niewolnicy zbierający bawełnę popierdalają Meśkiem za 200 patoli :P

Jak czytam takie teksty to przypomina mi sie dwóch Cyganów, którzy mieszkali godzinke drogi odemnie...Jeden 23 lata, drugi 22...

Pierwszy jezdzil Mercedesem SlR-em, wtedy to auto bylo warto na pewno koło bańki, drugi jezdzil Ferrari 599 GTB...

A tu zdjecie tego Mesia, po wyscigu w ktorym bracia sie scigali na wisłostradzie w Warszawie...Chłopak przeżył...

 

slrwyp-de1da441a158ac3eabeefc9fe.jpg

 

 

Edytowane przez Assasyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.