Skocz do zawartości

Rozstanie, dziecko, strategia,


Rekomendowane odpowiedzi

Miałem dzisiaj w spokoju obejrzeć mecz, ale okoliczności nie pozwalają (piszę śledząc jednocześnie finał więc może być nieco chaotycznie). Nie będę się zanadto rozpisywał, będzie jeszcze okazja żeby podzielić się z Braćmi całą historią ku przestrodze. 

W skrócie. Z Panią przeżyliśmy razem 9 i pół roku (konkubinat, naciskom na małżeństwo ze strony rodziny i otoczenia nie uległem). Pani bardzo zręczna w urabianiu płci przeciwnej  i przy tym obiektywnie atrakcyjna. Już w początkach naszej znajomości dwóch rycerzy, którzy zabiegali wcześniej o jej względy wychlapało mi się przy wódeczce żebym na nią uważał. Do wiadomości przyjąłem, uznałem to za żale odtrąconych absztyfikantów i postanowiłem zaryzykować. To był czas kiedy odrestaurowywałem się po poprzednich przejściach z kobietą. Zająłem się sobą - książki, hantle, długie spacery. Ochłodzenie tudzież zerwanie relacji z ludźmi, którzy w tamtym trudnym dla mnie okresie mnie olali. Dużo samotności i rozmyślań, które utwierdziły mnie w moich twardych przekonaniach na temat samiczej natury i tego, że dzisiaj całe społeczeństwa stają się kobietą. Uzbrojony w ten sposób podjąłem się szturmu na tak trudną do zdobycia twierdzę. :)

Z początku wszystko w naszym związku układało się tak jak to sobie zaplanowałem. Byłem wprawdzie na silnym ,,haju'', ale przejawy czułości ograniczałem do minimum. Pani miała świadomość, że jest kilka kręcących się wokół konkurentek i bardzo się starała. Nie zapomnę jak po pierwszej drobnej sprzeczce wyszedłem z domu mówiąc, że to koniec a ona szukała mnie po całym osiedlu po to żeby ze łzami w oczach błagać mnie publicznie żebym wrócił. Przyznam, że nawet nieswojo się wtedy poczułem. :)

A teraz klasyka. Wszystko zmieniło się wraz z narodzinami dziecka. Mnie pochłaniała w całości praca i Syn - czułem się świetnie w roli ojca. Pierwszą wpadkę Pani zaliczyła kiedy zorientowałem się, że w czasie kiedy ja usypiam wieczór w wieczór Syna ona flirtuje na pejsbuku ze znanym nam obydwojgu wykładowcą miejscowego uniwersytetu. Na rozmówkach się zresztą nie skończyło, wysyłała mu swoje nagie zdjęcia. Moja reakcja: ucinasz to natychmiast, zakaz korzystania z komputera. Pani przez kolejny rok chodziła jak w zegarku. Ale po roku nastąpiła recydywa. W międzyczasie odnowiłem stare kontakty i raz na miesiąc-dwa spotykałem się na mieście z kumplami. Pani na to, że ona też by chciała gdzieś wyjść z koleżankami. Pomyślałem, że takie duszenie jej w domu może w końcu przynieść więcej złego niż dobrego dla mnie i dla Syna, a jeśli coś ma się stać to i tak nie jestem temu w stanie zapobiec. Zgodziłem się. 

A teraz Bracia zgadnijcie co się wydarzyło dalej? Już podczas drugiego wyjścia Pani zrobiła loda w toalecie poznanemu pół godziny wcześniej studencikowi z Wrocławia o czym zresztą dowiedziałem się dopiero jakiś czas później.

Dla dziecka ciągnąłem to jeszcze przez długi czas zanim podrośnie. Emocjonalnie z kurewką nic mnie już od dawna nie łączy. Poprosiłem grzecznie o zachowanie pozorów w domu. Sam spuszczam ciśnienie dyskretnie na boku, a jej postawiłem tylko warunek żeby nie kompromitowała Syna w miejscach publicznych. Niestety Panią po trzech latach znowu poniosły emocje. Tym razem mówię do widzenia.

Moje pytania dotyczą kwestii czysto formalnych. Z podziałem majątku i ewentualnymi alimentami na niezaradną życiowo żonę nie mam problemu - przed instytucją małżeństwa się wybroniłem. Wiem, że szans na opiekę nad Synem żadnych nie mam, znajomi już temat przerabiali a zgromadzoną dokumentację mieli imponującą. Zresztą Pani czując pismo nosem zabrała się od razu za zacieranie śladów - to zostawię na osobny wątek.

Finansowo i tak trochę popłynę. Pani zawsze dbała o to żeby stworzyć odpowiednie pozory wśród mojej najbliższej rodziny i jest w tej chwili dla niej w większym stopniu ,,córką'' niż ja synem. Z tego co dzisiaj usłyszałem od dwóch zaufanych w rodzinie osób to plan jest taki, że ona mieszka z moim Synem w mieszkaniu stanowiącym własność moich rodziców, a ja będę musiał coś wynająć. Już z tytułu samego tego będę jakieś 500 zł w plecy (koszty wynajmu kawalerki minus koszty czynszu w mieszkaniu 80 metrów kwadratowych) plus alimenty w wysokości 1500 PLN (bo Syn musi coś jeść a Pani jest na minimalnej pensji i gówno mu mimo buńczucznych deklaracji zapewni) plus zabawki i ubrania dla Syna, na którego nigdy nie skąpiłem i zwyczajnie nie potrafię, ale to było od zawsze uwzględnione w budżecie.

Do czego zmierzam. Mam problem z alkoholem. Typowe ,,wieczorne'' picie - firmy i dzieciaka nie zaniedbuję, ,,żonę'' jeśli zaniedbuję to umyślnie. :) Planowałem udać się właśnie na dłuższy odwyk, ale teraz mam wątpliwości. Po pierwsze co do sposobu w jaki może wykorzystać później papiery przy rozstrzygnięciach dotyczących opieki nad Synem. Po drugie to boję się, że mi rozwali relacje z wspólnikami w międzyczasie, a wiem że jest do tego zdolna. Pomijam już, że wartość przedmiotów zgromadzonych w mieszkaniu stanowi ok. 1/2 jego wartości (mam parę dość drogich hobby).

Proszę Braci o kilka zdrowych kopniaków, bo nie chciałbym spierdolić czegoś na starcie do nowego życia. ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem na szybko i po kilku piwkach więc mogę coś spierdolić.

Chyba bym nie pozwolił aby babsztylek mieszkał w mieszkaniu TWOICH rodziców, czyli popraw relacje z rodziną.

No i zrób coś z tym piciem. Przynajmniej tak, aby ona i dziecko nie widzieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babsztylek 

3 minuty temu, Damian napisał:

Przeczytałem na szybko i po kilku piwkach więc mogę coś spierdolić.

Chyba bym nie pozwolił aby babsztylek mieszkał w mieszkaniu TWOICH rodziców, czyli popraw relacje z rodziną.

No i zrób coś z tym piciem. Przynajmniej tak, aby ona i dziecko nie widzieli.

Na to czy babsztylek zamieszka u moich rodziców nie mam już jak sądzę wpływu. To ich pierwszy ukochany wnuczek, Pani ich w międzyczasie odpowiednio urobiła, a że są to zarazem uczestnicy marszów KOD z powołania to reszty możesz się domyślić. ;) Wszelkie fakty i dowody to dla nich tylko moje ,,urojenia''.

Z piciem chcę coś zrobić - dla siebie i dla Syna. Pytanie co zastanę po 3 miesiącach odwyku?  Wiesz, nie chciałbym żeby się okazało, że Syna nie mogę widywać, w firmie spłacają właśnie moje udziały, a z mieszkania poznikały moje rzeczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że niepotrzebnie trzymałeś ją po 1 odkrytej zdradzie (i tak dobrze, bo większość nie odkrywa) to zapewne wiesz że to był największy błąd. Nie mniejszy niż związanie się z manipulatorką i kombinatorką, bo słyszałeś że jest biegła w urabianiu mężczyzn (i pewnie wszystkich wokół).

 

Powiedzmy, że sam sobie na resztę odpowiedziałeś. Co byś nie zrobił, jakie dowody byś nie dostarczył, to i tak na końcu wygra kobieta. Raz, że wszyscy jej ufają i wszystkich urobiła pod siebie, a dwa, że nikt w męskie zażalenia nie wierzy. Twój problem. Szkoda że tą wiedzę ogarnia się zdecydowanie za późno.

Ona z dzieckiem może zwiać, a nawet powiedzieć że ojciec umarł. Dziecko to właśność kobiety i jedyne co możesz zrobić, to iść na jej "kompromisy" jak to nazwie, czyli jej warunki. Powiedz, że musicie w koncu sie rozstac, ale chcesz dla dziecka jak najlepiej i wysluchac jakie ma argumenty. Czego potrzebuje ona i dziecko. Jak juz wysluchasz to na wiekszosc musiałbys się zgodzić, przytakiwać, wszystko żeby nie utrudniła ci kontaktu i nie namieszała mocniej w życiu. Zemsta kobiet rzeczywiscie moze byc okrutna, dlatego wiekszosc nie ma co sie dziwic jest uległa kobietom.

 

Chcesz miec dobre stosunki, to tylko na jej zasadach. Z alimentów nie zrezygnuje będąc taką niezaradną, więc nie liczyłbym się z tym że utrudni ci 100% kontaktu z synem.

Nie napisałeś ile on ma lat i jakie do ciebie sam ma podejscie, bo w końcu on będzie cię pamiętał i sam zdecyduje w końcu kto i jak go traktował. Zakładam też że manipulowała dzieckiem, by też stworzyć obraz złego ojca, lub dobrej siebie?


Co do wzbudzania poczucia winy, czy strachu. Musisz sie z tym i tak zmierzyć, bo to jedne z najsilniejszych kobiecych broni. Jak już z nią uzgodnisz wszystko, to walcz o samego siebie jeśli chodzi o ten alkohol. 3 miesiące to i tak mało jak na przekrój życia, a i nie masz pewności że sie na tym skonczy. 3 miesiące to zwykle tylko wybadanie terenu.

 

W tej chwili leczenie to by było przyznaniem się do obwinienia ciebie i w ten sposób sam dostarczyłbyś dowodów, ale nie macie ślubu więc jedynym problemem jest dogadanie się z nią. Jeśli miała problem z twoim piciem to mozesz liczyć na jej łaske, że zrobisz to dla niej i rodziny, mimo że rozbitej. Swietnie wykreowala sie na świętą, nie jej wina, a jeszcze pewnie jest zła na ciebie za to że punktowałeś jej zdrady. Jak chcesz mieć szansę spokój i kontakt z synem (bo pewności nigdy z kobietami nie ma, nawet jak zrobiłbyś 100% czego chce), to musisz choć w jakiejś części te winy wziąć na siebie. Smutne, ale prawdziwe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Mnemonic napisał:

Są również tzw oddziały dzienne, zajęcia terapeutyczne od 8 do 15 a potem zajmujesz się swoim życiem.

Każdy sąd lub instytucja publiczna przychylniejszym okiem patrzy na chorego będącego w trakcie leczenia, niż takiego będącego w ciągu.

Też skłaniałem się ku temu żeby zaliczyć krótki detox, a później pójść na dzienną. Ale z racji tego, że jeszcze przez pewien czas bylibyśmy zmuszeni mieszkać razem to mam obawy. Ona zrobi wszystko żeby mnie wciągnąć na powrót w picie - to jest jedyny argument jaki jej pozostał: ,,może i jestem dziwką, ale ty to dziwkarz i w dodatku alkoholik''. Muszę się odciąć całkowicie na czas jakiś od ,,tzw. ludzi, którzy chcą dobrze'', inaczej nic z tego nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że niepotrzebnie trzymałeś ją po 1 odkrytej zdradzie (i tak dobrze, bo większość nie odkrywa) to zapewne wiesz że to był największy błąd. Nie mniejszy niż związanie się z manipulatorką i kombinatorką, bo słyszałeś że jest biegła w urabianiu mężczyzn (i pewnie wszystkich wokół).

 

 

 

Ależ ja to wszystko przewidywałem zanim się z nią związałem :) Po prostu przyszedł czas, gdzie chciałem mieć potomstwo, najlepiej płci męskiej. Kogoś komu przekażę bezinteresownie zgromadzone w przeciągu życia zasoby bez zastanawiania się w jaki sposób je roztrwoni. I mam Syna, który jest ,,ładny'' (Panie zgodnie twierdzą, że to przyszły uwodziciel), chyba nawet troszkę nazbyt bystry jak na swój wiek, a przy tym SZCZERZE mnie kochający. 

Nigdy nie wątpiłem, że ,,kobieta sama w sobie'' to tylko alegoria ,,prostytutki''.  Mój błąd polegał na tym, że w pewnym momencie uwierzyłem,  że kobieta jest w stanie zmienić się dla dziecka, a to jest gówno prawda,  Dziecko jest dla niej ważne tylko w momencie zapłodnienia. Potem staje się elementem gry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabezpiecz kase i wszystko co masz wartosciowego to podstawa zeby zyskac argument ,wyprowadz z domu wszystko co wartosciowe tak zeby nie mogła nic sprzedać,bo przepadnie.

Zbieraj wszystkie rachunki.

Jesli chodzi o alkohol to zadbaj zeby nie mogla Ci tego udowodnić, słowo przeciw słowu to słaby dowód.

W tej chwili nie polecałbym zamknietej terapii, idz do AA może psychologa z tym nie zwlekaj, może sie okazać że zamkniety odwyk nie jest konieczny.

Mój przyjaciel CHLAŁ , od kilku lat nie pije dał rade bez zamknietego odwyku, On nie ma dzieci, Ty masz wieksza motywcje.

Zacznij od kasy , rzeczy wartościowych i psychologa, i pamietaj że ona nie bedzie mieć zadnych skrupułów , a Ty masz wiele do stracenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam mechanizmy, ale za każdym razem coś mnie boli, kiedy czytam. @Herbu Mizogin to już wiem, skąd nick :D W każdym razie od siebie zalecałbym odwyk, w jakiejkolwiek dyskretnej postaci. Z prostego powodu. Inaczej (lepiej) myślisz, kiedy jesteś NAPRAWDĘ trzeźwy. Chyba wielu braci przyzna rację. A lepsze myślenie to jednak spory argument, aby przestać chlać, chociaż na jakiś czas, żeby się przekonać. Widzę po wpisach, żeś człowiek doświadczony i inteligentny, więc tym bardziej odwyk zadziała pozytywnie. 

 

Rodziny bym na twoim miejscu jednak nie skreślał (mówię bardzo poważnie). Rodzina to zawsze krew. Nie wierzę, że nie da się wspólnego języka w rodzinie znaleźć, nawet na minimalnym gruncie. Udało mi się przeprogramować po roku, trochę dłużej moją matkę, z którą miałem okropne relacje przez ostatnie lata. Teraz jest naprawdę super i komunikacja się poprawiła. Mieszkam sam, ale mam świadomość, że jednak matka mnie wspiera, także w moich przekonaniach i je zaczyna rozumieć, a nawet mocno popierać. Przełam się, bo skoro twoi rodzice będą blisko matki i dziecka to warto mieć z nimi porozumienie, nawet z czysto praktycznych powodów, aby wiedzieć, co się dzieje - faktycznie. 

 

Zatem rodzina to rodzina. Niezależnie od tego, jakie posiadają przekonania, nawet skrajne. To tylko jedna z warstw. Gdzieś tam kryje się miłość do najbliższych. Musi. Także ciebie miłość obejmuje. Wiem, że łatwo się gada. Oceń sytuację i wybadaj wspólny grunt do rozmów. 

 

Co do reszty spraw się nie wypowiadam, bo brak doświadczenia. W powyższych przerobiłem pewne rzeczy. 

 

Trzymaj się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Herbu Mizogin said:

Też skłaniałem się ku temu żeby zaliczyć krótki detox, a później pójść na dzienną.

 

Sam detox nic nie daje poza usunięciem objawów odstawienia, do rozpoczęcia trzeźwienia potrzebna Ci jest psychoterapia indywidualna i grupowa. Program krótki to chyba 6 lub 8 tygodni na oddziale, - to chyba najskuteczniejszy sposób aby się  wyrwać z otoczenia i zacząć uczyć się radzić sobie z emocjami w konstruktywny sposób oraz zmieniać myślenie bo abstynencja pozbawiona terapii (zmiany siebie), to tylko "dupościsk" czyli odroczenie w czasie momentu kiedy mocniej/głębiej/dłużej popłyniesz w alko. Jeśli nie masz na to czasu (praca/itp) to pozostaje terapia ambulatoryjna, czyli w zależności od etapu terapii 1, 2 lub 3 spotkania w tygodniu, i przynajmniej na początku trzeźwienia trzeba mocno sie kontrolować tak żeby nie zapić. Skąd jesteś? placówki mają rożne programy, wiec w większym ośrodku można niemal przebierać w ofertach. Pełny program to chyba około 2 lat. Na koniec zasadnicza uwaga - bez uczciwej terapii będzie Ci bardzo ciężko coś skutecznie poprawić w poczuciu satysfakcji i zadowolenia z życia. Terapia to duża zmiana, powiedzenie i przyznanie się przed sobą i ludźmi do wielu rzeczy (w tym bolesnych /wstydliwych/itp)  jest trudne ale to najlepsza możliwa okazja aby naprawić i nastawić we właściwym kierunku swoje życie. Im szybciej podejmiesz terapie tym mniejsze będziesz mieć straty w wyniku picia.

ps. wygląda na to że jesteśmy w podobnej sytuacji, więc głowa do góry , Bracia Ci nie pozwolą sczeznąć w butelce musisz za to chcieć wcielić w życie i zaakceptować duże zmiany w swoim myśleniu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim Braciom za rady i słowa wsparcia.

Postanowiłem podomykać pewne sprawy i iść na 10-dniowy detoks. Co do kolejnego etapu to skłaniam się jednak ku zamkniętemu leczeniu. W obecnej sytuacji kontakt z otoczeniem, wyłączając najbardziej zaufane osoby, mógłby źle wpłynąć na proces trzeźwienia. 

 

13 godzin temu, Brat Jan napisał:

@Herbu Mizogin

baba Cię zdradza, a Twoi rodzice chcą jej zapewnić darmowe mieszkanie i pewnie jakieś wsparcie finansowo opiekuńcze żeby mogła dalej się kurwić ?

 

Są rzeczy, o których największym mizoginom się nie śniło. :) Z różnych względów, o których nie będę teraz wspominał mam fatalne relacje z rodzicami. W dodatku matka to DDA, więc z założenia za źródło wszystkich problemów w naszym związku odpowiada w jej przekonaniu wyłącznie alkohol. Z dowodami na balety synowej nawet nie chce się zapoznać. Stworzyła sobie utrwalany latami obraz ,,drugiej córki'' (tak ją nazywa) niepokalanej dziewicy i nic do niej nie trafia. Mechanizmy wyparcia w wersji hard.

 

10 godzin temu, zuckerfrei napisał:

A w jaki sposób, dowiedziałes się o studencie z Wrocławia? Czy pytales o niego Panią? Proszę rozwiń?

 

Wymusiłem kiedyś na niej to wyznanie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mam podobne relacje rodzicami, na podobnym poziomie. Twierdzą, że ex to ich córka i muszą o nią dbać, a na mnie ciągle napieprzają. Znają wszystkie szczegóły, nawet z opowieści ex i wielokrotnie mówili sami, że to ona postępuje niewłaściwie. Gdy tylko znikałem, dalej robili to samo i tysiąc razy zadawali te same pytania. Ja odpowiadałem, niby rozumieli, ale po chwili znów byli po jej stronie.
Kiedyś próbowałem im to wszystko wyjaśniać, tłumaczyć, ale to jest beton. Mają swoją wersję i trzymają się tego.
U mnie była jeszcze sprawa rozwodowa i "kochani rodzice" poważnie myśleli o tym, aby zeznawać w sądzie przeciwko mnie "bo agniesia ich prosiła". Wiedzieli bardzo dużo i gdyby stanęli po stronie prawdy, to dziecko miałoby teraz oboje rodziców, a nie matkę i tatę kilka godzin w tygodniu.
Na szczęście nie poszli do sądu.
Próbowali zrobić ze mnie chorego psychicznie i nalegali na wizytę u psychiatry ;-) Zgodziłem się na spotkanie z psychologiem, którego znałem wcześniej. On wytłumaczył im kilka rzeczy i jednak nie poszli do sądu zeznawać przeciwko mnie. Mnie poradził utrzymywanie chłodnych relacji do zakończenia sprawy rozwodowej - aby nie zdecydowali się świadczyć przeciwko mnie. Po rozwodzie można je zerwać całkowicie, co też czynię i miałem to zaplanowane od dawna.

Teraz zapraszają "agniesię" na różne rodzinne okazje. Sami jeżdżą do ex teściów... np.: na urodziny mojej córki i nie robią kompletnie nic, aby dziecko mogło spotkać się w tym dniu z tatą. Takie zryte łby. Dobrze by było mieć z tymi ludźmi normalne relacje, ale czasami się nie da. Sprawy rozwodowej i czasu, które dziecko straciło bez taty nie da się już cofnąć, więc nie wiem, co musiałoby się stać, abym w ogóle próbował nawiązać z nimi jakieś relacje.


Jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem, to w przypadku, gdy nie ma rozwodu, jest znacznie łatwiej. Przede wszystkim dlatego, że nie ma wojny rozwodowej.
Kwestii walki o dziecko mógłbym trochę pomóc, bo sam męczę się z tym jakieś 2,5 roku, a i tak to dopiero początek. Teraz czekam na apelację od wyroku rozwodowego i gdy tylko się uprawomocni, to sprawa o opiekę nad dzieckiem trafi do sądu rejonowego. Być może wniosę o kasację wyroku ze względu na rażące błędy sędziego, ale to zależy od apelacji.

Psychopatkom wydaje się, że dziecko jest ich własnością i należy tylko i wyłącznie do nich. Nie rozumieją tego, że dziecka nie interesują relacje pomiędzy rodzicami. One chcą mieć dwoje rodziców razem.

Matki-psychopatki wykorzystują dzieci tylko i wyłącznie do własnych celów. Z reguły są to alimenty. Nie chodzi o opiekę nad dzieckiem, miłość czy cokolwiek innego.

Znam kilka przypadków, kiedy sądy uparcie przyznawały opiekę nad dzieckiem matce.... w końcu dzieci się wkurzyły i po spotkaniu z tatą powiedziały, że nie chcą do matki wracać. Dzieci teraz mieszkają z ojcami. A co z matką? - Jakoś zapomniała o dziecku. Chyba każda poszła do swojego nowego "partnera". Nawet nie dzwonią do dziecka, a o spotkaniu nie ma nawet mowy. Ojcowie nie utrudniają im kontaktów z dziećmi w żaden sposób.

Jeżeli nawet sąd przyzna Ci kontakty z dzieckiem w ograniczonym zakresie i będą one realizowane, to nie ma szans na zniszczenie Waszych więzi. Kiedyś bałem się o to, że ex zniszczy moje relacje z córką. Nie udało jej się. Wręcz przeciwnie - są one coraz lepsze. To, co dajesz dziecku od momentu narodzin, wraca. Dziecko pamięta bardzo wiele rzeczy. Może nie pamiętać konkretnych wydarzeń, ale wie, że np.: tata był zawsze, kiedy go zawołało, tata zawsze odpowiada na wszystkie pytania, tata zawsze traktuje je poważnie, tata zawsze mówi prawdę.

Po 2,5 roku manipulacji ze strony ex i jej rodziny widzę, że zaczyna się to obracać przeciwko niej.
Dziś, gdy odbierałem córeczkę od jej matki, córka powiedziała do niej:
- Mamo, tylko nie wychodź na balkon i nie patrz, dobrze?
- Ale dlaczego?

- No nie wychodź.

- Ale dlaczego mam nie wychodzić?
- Bo... bo... bo napuścisz gorącego powietrza.


Później córka powiedziała mi, że nie chciała, aby matka patrzyła na nas przez balkon, bo wtedy nie mogłaby przytulić się do mnie ucałować.

Dzieci są znacznie mądrzejsze niż psychopatkom się wydaje. Mają bardzo dobrą pamięć. Obserwują wszystko, co się wokół nich dzieje. Potrafią nawet wyczuwać nastrój rodziców. Czasami mogą nie wiedzieć do końca dlaczego z jednym z rodziców jest im lepiej, a z drugim - gorzej, ale potrafią to ocenić.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.