Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Ze zgrozą obserwuję swój umysł i emocje - widzę wyraźnie jak w słabszych chwilach (np. teraz, przysięgałem nie pisać na stronach i nie nagrywać na YT a mnie potężnie "ciśnie", muszę też stworzyć nagranie motywacyjne a to olbrzymia ilość ciężkiej pracy) mój umysł ucieka ku źródłom przyjemności: 

 

1. Chciałbym się naćpać, chociaż próbowałem i wiem że mimo euforii narkotycznej, Duszę nadal ćmi jak bolący ząb po lekach przeciwbólowych. To niesamowite, ale nawet opiat nie daje uwolnienia od bólu Duszy. To straszny stan, z jednej strony ciało wibruje przyjemnością, a z drugiej coś mocno w środku nie gra i rodzi się silne poczucie niestabilności, że odbywa się proces nad którym nie mam kontroli i jestem tym zdezorientowany. Właśnie dlatego nie biorę, chociaż mógłbym.

 

2. Najebać się. Jest wesoło, są pomysły, ale też emocje których nie kontroluję, dziwne stany emocjonalne które nie pilnowane, uciekają w cudacznych kierunkach. Jestem zawsze przyjazny po alkoholu, ale dla mnie kiepski to przyjaciel - niewiele daje, bardzo dużo zabiera. O zmęczeniu i słabości po piciu nie wspominam, o kacu też nie bo go nie miewam... nie kładę się spać pijany, więc budzę się trzeźwy. Jak umierasz (w sensie świadomości), tak się odradzasz w następnym życiu (podobno).

 

3. Najstraszniejsze. 

 

Umysł chce związku, przytulenia, seksu znacznie mniej, jestem romantykiem... moja największa słabość, to pewien typ oczu. Dziś mnie pierdolnęło z całą siłą, gdy przypadkiem obejrzałem klip Pani Seleny Gomez. Wiedziałem że to jakaś małolata, kolejna gwiazdka co dawała Biberowi, ale jej oczy... głębokie, ciemne, skrywające tajemnicę i lekko drwiąco uśmiechnięte... oczywiście pod nimi kryje się znany nam system operacyjny, ale Dusza jest zafascynowana, oczarowana.

 

Właśnie tu gdzie jestem, jest pewna kobieta, która nie ma cycków, jej ciało mi się nie podoba, charakter nawet miły ale poglądy to zgroza... ale ma właśnie takie oczy. Ciemne, lekko drwiące, może ironiczne, głębokie. No i od dwóch lat o niej myślę, chociaż nie wzbudza we mnie pożądania. Nie wiem czy byłbym w stanie ją przelecieć - pewnie tak, wyobraziłbym sobie inną, złapał za włosy jedną ręką, drugą mocno za twarz żeby wiedziała że posiadł ją samiec... musiałbym ją brutalnie potraktować, zerżnąć jak ostatnią szmatę, ale to z miłości dla tego typu oczu, fascynacji.

 

I to jest straszne, bo mimo lat uczenia ludzi o co chodzi, ja nadal jestem słaby jak dziecko. Mam potężne ograniczenia, słabe punkty i rysy na psychice, które można bezwzględnie wykorzystać. Może dlatego prowadzę ascetyczny, samotniczy tryb życia, chowam się. Zanim nie zdobędę pełnej mocy miłości do siebie, jeśli z tej latami rozbijanej skały nie wypłynie miłość i szacunek do siebie (czyli przyjemność), jestem bezbronny jak dziecię, jak liść na silnym wietrze.

 

Warto znać swoje ograniczenia - bo to pozwala unikać nam tego, co nas zniszczy.

 

Tak więc - jestem słaby. Akceptuję to z życzliwością. Pewne zmiany w osobowości muszą trwać - daję sobie spokojnie i z miłością na to czas. Zero presji, tylko praca nad sobą i szacunek do tego, co się we mnie pojawia. Tak to widzę. Już nigdy nie dam się nabrać na gwałt na sobie, zmuszanie się, presję, wewnętrzne wrzaski na swe emocje, czyli wewnętrzne dziecko, podświadomość, Duszę. Tylko życzliwość, miłość i zdecydowanie w kierowaniu tym dzieciaczkiem. Wychowano mi go w bardzo zły sposób, gdy jeszcze mój umysł był za młody by zrozumieć co mi robią - teraz mój umysł jest na tyle jasny, że ja sam mogę wychować swoje własne, wewnętrzne dziecko, i żadnych doradców mi nie trzeba. Niech zajmą się sami sobą.

 

Dopóki jest cierpienie wewnątrz mnie - dopóty doświadczam owoców złego wychowania mojego wewnętrznego dziecka przez innych (księża, rodzice, otoczenie, media, mody itd).

 

Szkoda że nie jestem władcą w dawnych czasach - porwałbym sobie taką Panią i trzymał w haremie, odwiedzał wedle potrzeb. Czasem popatrzył, może porozmawiał przy dobrym alkoholu, a może bezlitośnie zerżnął? Czemu nie?

 

 

 

To te oczy:

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, mam to samo, wiem na czym to wszystko polega, o co kaman, ale i tak mam chwile słabości...

 

Tłumacze to sobie, że tyle lat złego programowania w parę dni nie można usunąć, ale głowa do góry, bo już sama świadomość to wygrana!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Aumakua napisał:

3. Najstraszniejsze. 

 

Umysł chce związku, przytulenia, seksu znacznie mniej, jestem romantykiem..

 

Ale czy nie można sobie na to pozwolić jednocześnie kontrolując, żeby nie popłynąć po całości ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba się nie da. Albo kontrolujesz, albo ktoś (coś) kontroluje ciebie. Nie da się wziąć łyka do połowy.

 

Myśle też że ci słabsi zawsze będą romantykami i muszą o wiele więcej włożyć wysiłku w poprawe siebie, niż inni.

Coś jak baby, bo to jednak kobietom się przypisuje romantyczne (uczuciowe) zachowania i brak im kontroli nad nimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im bardziej uwalniam się od emocji tym bardziej wchodzę w tą czarną dziurę o której wspominasz.

Mój umysł i ciało reaguje tak samo - obżarłbym się czekoladą, pomasturbował z milion razy, najebał się do porzygu, napisał do byłej - jednym zdaniem - ZESZMACIŁBYM SIĘ.

Ale to dobra oznaka - że idziemy w dobrym kierunku. Tak działa ewolucja - przejść przez dyskomfort i wytworzyć w sobie postęp.

 

Tam na dole, a jest to głównie - wstyd, strach , apatia, żal.

To są ogromne emocje i ogromne pokłady posiada każdy z nas kto nie ćwiczył z tymi emocjami i stanami świadomości.

 

Muszę Ci przyznać rację Marku - emocje są ciągiem - za każdą stoi koleina - inna. Ale wierzę, że jak w tej sztuczce z chustkami - jest koniec i na końcu jest oświecenie - wolne od emocji i myśli.

Ale boli i to strasznie, dodatkowo ego wpierdala się w to wszystko i straszy i wywołuje wstyd - broni się na każdy możliwy sposób.

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aumakua czasami w gorszych chwilach też tak mam, że siedzę i myślę, że chciałbym żeby teraz koło mnie była jakaś kobieta, która by nie zadawała żadnych pytań tylko po prostu przytuliła. Jednak po chwili uświadamiam sobie, że zazwyczaj kiedy tego potrzebowałem, bo trafiał się gorszy dzień albo moment w moim życiu to kobiety zostawiały mnie wtedy samego. Czasami nawet potrafiły jeszcze czymś dowalić i dobić.  Mogłem za to liczyć na kumpli z którymi mogłem pogadać, liczyć na ich wsparcie i co jakiś czas pytali czy jest lepiej i jak mi idzie. I kiedy sobie o tym pomyślę to przechodzi mi chęć na związek z kobietą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek, to przecież naturalne mieć w sobie taką chęć posiadania bądź przelecenia kobiety. Jaka to słabość? Słabością jest tylko i wyłącznie postawienie jej na piedestale. Ja mam zawsze jakieś baby wokół siebie, jeśli nie jest to stały związek to przynajmniej chętne koleżanki. A nawet będąc w związku umawiam się z innymi laskami, żeby nie być podatnym na żadne groźby czy szantaże ze strony laski.

 

Słabość to jest wtedy jak ona traktuje Cię jak psa a Ty się na to godzisz. Jak zarastają oczy cipką i przestajesz logicznie myśleć. To to jest wtedy SŁABE.

 

 

 

Co do ćpania i picia - to jest ewidentnie słabo - 100 razy bardziej polecam sport, daje lepszego kopa i nie ma kaca, w dodatku ma wartość dodaną w postaci lepszego wyglądu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku dla nas zawsze będziesz kimś wielkim i pamiętaj o tym.

 

A co do tej pani, to warto zastosować porównanie, które dość często lubię stosować dla samego siebie, gdy łapię podobne momenty.

 

Pomyśl sobie tak kobieta jest jak samochód to jaki posiadasz model tak naprawdę nie ma prawa dawać ani odbierać Ci szczęścia. Selena Gomez to ferrari, a dajmy na to jakaś tam pani to Skoda Fabia :D Więc jeśli sam w sobie mogę poczuć rozkosz na myśl o samym sobie, to znaczy, że tak naprawdę tego wszystkiego nie potrzebuję. Proste nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, gdybyś był słaby, nie stworzyłbyś tego wszystkiego, co stworzyłeś, nie zrzeszyłbyś tylu konkretnych ludzi, nie napisałbyś książek i można tak wymieniać dłużej.

 

Każdy ma jakieś tam słabości (ale to nie znaczy, że ogólnie jest słaby). Ja np. w zestawieniu z tym co napisałeś mogę uznać, że jestem ''mocny'', ale mam inne swoje słabości, o których się nikomu nie śniło. Tylko ostatnio jakby coraz bardziej gasły... Zgadnij, dzięki komu? Dzięki Tobie i Twoim naukom. Moim zdaniem - zdecydowanie słaby nie jesteś. Jesteś człowiekiem, po prostu. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja Marku zaproponuje Ci powrót do książki OSHO "Dojrzałość, Miłość, Samotność".

 

Wiem, że ją czytałeś, ale w moim odczuciu pomoże Ci ona z tym rozdwojeniem, które w Tobie wyrosło. Prywatnie uważam, że to już pokonany ogrom dystansu w drodze do opanowania Ego :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek, najważniejsze, że potrafisz się do tego przyznać i mówisz to otwarcie.  Jesteśmy tylko ludźmi, każdy kto nie jest jakimś popierdolonym psychopatą ma chwile słabości. 

Sam fakt, że zdajesz sobie z tego sprawę czyni Cię dużo silniejszym niż niejeden ultra męski twardziel naładowany testosteronem, który nie zdaje sobie sprawy ze swoich słabości, wdepnie w jakieś gówno typu narkotyki, hazard, jakaś patologiczna niunia, a potem pożera go depresja, leży jegomość zarzygany i zasrany we własnym łóżku i palcem nie może ruszyć. 

Taki Nergal - bardzo inteligentny facet, Książę Ciemności, który żyje według swoich zasad, nie bał się podrzeć biblię w katolickim kraju, facet z mega jajami. 

Wydawałoby się że jest psychicznie silny jak tur, ale i jego nie ominęła emocjonalna "sraczka" po nieudanym związku: 

http://www.fakt.pl/kobieta/plotki/nergal-chodzi-do-psychologa-po-rozstaniu-z-partnerka/s3x8fsr

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo co Marek, z tym że ja nie akceptuję swojej natury. Mało tego, budzi we mnie wstręt i gniew. Zastanawiałem się nad tym kiedyś, bo jeśli przyjmiemy, że to co obserwujemy jest zdeterminowane, to wszelka szarpanina nie ma sensu, bo im bardziej próbujemy odejść od narzuconej nam ścieżki, tym większe cierpienie wewnętrzne się pojawia. Z drugiej strony, to być może właśnie coś, co zwiemy naturą, w ten sposób pozbywa się niechcianych genów, innych niż zbieżne z prawdziwą stroną tego co nas otacza, czyli czystym złem z ludzkiego punktu widzenia (neutralnie natura jest obojętna)? Życie nauczyło mnie,że nie warto okazywać prawdziwej natury, bo jest ona z automatu korelowana ze słabością, szczególnie przez kobiety, a tymczasem jest ona tak naprawdę...siłą. Wszystko zależy od optyki, im bardziej zwierzęca, tym bardziej będziemy postrzegani jako słabeusze.

 

Mam w głowie jakby dwa systemy, silniejszy dziś - racjonalny, który kieruje moim działaniem i słabszy, emocjonalny, który silnie domaga się atencji i powoduje targania wewnętrzne. Innymi słowy, chyba jak Marek wiem, że coś muszę zrobić, bo inaczej urwie mi jaja, ale programowanie powoduje, że ciągle czuję się rozerwany.

 

Nie ma siłacza na emocje związane z kobietami, chyba że osobnik jest psychopatą. Nergal to kiepski przykład, bo to zamaskowany romantyk, podobnie jak Beksiński.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ryśku!! :D "Janek Pradera" z tej strony.

 

Właśnie zawitałem tu do Was chłopy ;). Witam Tu, a nie tam.

 

Dnia 11.07.2016 o 12:16, M.Dabrowski napisał:

Myśle też że ci słabsi zawsze będą romantykami i muszą o wiele więcej włożyć wysiłku w poprawe siebie, niż inni.

Coś jak baby, bo to jednak kobietom się przypisuje romantyczne (uczuciowe) zachowania i brak im kontroli nad nimi.

 

Jest w tym trochę racji, ALE w mojej opinii Ci romantycy z jednej strony bardzo cierpią w obecnej sytuacji, a jednocześnie zdają sobie sprawę z tego, że jedyną opcją na uleczenie jest przejście na złą stronę mocy - zezwierzęcenie :D, co z kolei przy pełni świadomości może wywołać jeszcze większy ból.

 

ZAPOZNAJ SIĘ Z REGULAMINEM

PRZYWITAJ SIĘ W ODPOWIEDNIM DZIALE

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 11.07.2016 o 11:44, Brat Jan napisał:

 

Ale czy nie można sobie na to pozwolić jednocześnie kontrolując, żeby nie popłynąć po całości ?

 

Dnia 11.07.2016 o 12:16, M.Dabrowski napisał:

Chyba się nie da. Albo kontrolujesz, albo ktoś (coś) kontroluje ciebie. Nie da się wziąć łyka do połowy.

 

 

Ale da się wziąć mały łyk zamiast zachłystywać się łapczywie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.