Skocz do zawartości

W odpowiedzi na temat "Seks jako karta przetargowa w związku"


Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 8.08.2016 o 12:58, Anno napisał:

Jak u was (samice) wygląda terror wewnętrzny na posiadanie dziecka, ten prawdziwy generowany emocjami oraz ten generowany społeczeństwem presją otoczenia? Oczekuje szczerej odpowiedzi :)


Z racji wieku (23l.) nie mam parcia, ale nie ukrywam, że chciałabym urodzić dziecko po 28 r.ż., jak już ogarnę pracę i będę godnie zarabiać. Chyba że ten mityczny instynkt macierzyński nigdy do mnie nie zawita lub zawita dużo później.
Presja społeczna mnie nie obchodzi, bo nigdy nie kieruję się tym, co o mnie pomyślą inni. Moje życie, moja dupa, moja sprawa. Mama do tej pory nie chce mi wybaczyć, że nie chcę ślubu :P

Facet mi ostatnio zaczął przebąkiwać, że będę jego żoną i urodzę mu dzieci. No ok, odparłam, pogadamy o tym za parę lat, jak będziemy jeszcze razem i dobijemy wieku 27-28, bo wcześniej o zakładaniu rodziny myśleć nie chcę. A jeżeli będę miała parcie, a on uzna, że chce poczekać dłużej (nic dziwnego, w końcu facet), to ja mu podziękuję za współpracę i poszukam szczęścia gdzie indziej. 
PRZYSIĘGAM, brzydzę się wrabianiem w dziecko tak samo mocno, jak zdradą. W sumie to jest zdrada.
Poza tym, serio - wolę nie mieć dziecka, niż spłodzić je z kimś, kto nie zasługuje na miano partnera i ojca. Dziecko to ja mogę mieć przy okazji, z miłości, celem przypieczętowania związku i pogłębienia relacji z mężczyzną, a nie na siłę, bo mi macica zaczyna usychać. I tak kiedyś uschnie, a dziecko zawsze można adoptować.

Tak, to jest szczere. Choć pewnie znaczna większość, zgodnie z wyznawaną przez Was dewizą "to, co baba mówi, obróć o 180*" mi nie uwierzy. Nie musi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Pantera napisał:

Tak, to jest szczere. Choć pewnie znaczna większość, zgodnie z wyznawaną przez Was dewizą "to, co baba mówi, obróć o 180*" mi nie uwierzy. Nie musi.

Nie wierzę :P I to wcale nie dewiza, tylko doświadczenie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stąd uważam, iż zadawanie pytań kobietom jest nielogiczne, drodzy Panowie. Przecież znacie odpowiedzi, czyż nie? :)

Ja z doświadczenia (założyłam nowy temat) z kolei widzę, że większość facetów dba o kobiety będące zimnymi sukami, a te grzeczne im się nudzą.
Różnica jest taka, że staram się nie wpychać wszystkich do jednego wora.
Zgodnie jednak z męską logiką - powinnam.

I szczerze? Mocno krzywdzące są takie stwierdzenia, bo, drogi mac,  nie miałeś styczności ze wszystkimi kobietami tego świata. Ale uogólniaj, jeśli ma Ci to poprawić humor ;)

Edytowane przez Pantera
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.08.2016 o 12:58, Anno napisał:

Jak u was (samice) wygląda terror wewnętrzny na posiadanie dziecka, ten prawdziwy generowany emocjami oraz ten generowany społeczeństwem presją otoczenia? Oczekuje szczerej odpowiedzi :)

 

A wypowiem się, wiem że czekacie ;) 

 

Terror wewnętrzny? Porównaj to do sytuacji, gdy dobijasz 30stki i jeszcze nigdy nie zamoczyłeś. I jeśli tego nie zrobisz w najbliższym czasie fiut Ci odpadnie i nie poruchasz do końca swoich dni. Mniej więcej tak mają kobiety, które we właściwym czasie nie zajdą w ciążę. No przyznasz, że ciśnienie jest ;) Kobieta w ciągu całego życia produkuje ok. 400 komórek jajowych. Jak to się ma do Waszego pierdyliarda plemników? 

 

Terror generowany emocjami? Uczestniczenie w dorastaniu małego człowieka jest najlepszym co człowiek może przeżyć - moim zdaniem. Do tego kobieta doświadcza czegoś wyjątkowego - w jej organizmie tworzy się nowy człowiek. Myślę, że każda kobieta chciałaby wiedzieć jak to jest. Ba, czytałam nawet, że gdyby mężczyźni mogli być na jeden dzień kobietami to właśnie tego chcieliby doświadczyć. Oczywiście, można to spłycać, pisać, że bakterie też się rozmnażają i będzie to prawda, ale jednak uczucie gdy mała główka jest wyczuwalna we wnętrzu Twojego ciała jest nie do opisania. 

 

Terror generowany społeczeństwem? Na pewno ma jakiś wpływ. Ja akurat "wyrobiłam się" z pierwszym dzieckiem w akceptowalnym przez społeczeństwo terminie, ale wiem, że koleżanki które nie mają dzieci z zazdrością patrzą na fotki bobasów wklejane na fejsie. Nad głową wisi dodatkowo magiczna cyferka "35", bo to jest granica "rozsądnego" macierzyństwa, po tym wieku wzrasta prawodpodobieństwo chorób itp. Gdyby Wasz czas był ograniczony pewnie też mielibyście większe ciśnienie, ale ponieważ macie na to praktycznie całe życie (JKM ma ponad 70lat i dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym...) to ciśnienia nie macie. "Nie dziś, to jutro". "Nie ta, to następna". My tego luksusu nie mamy. 

 

Mam nadzieję, że dość jasno? :> 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza granica to 30. Kolejna to 50/60 jak jest parcie na wnuki.

 

Obecnie obserwuję jak mój różowy lvl30up i teściowa lvl60up reagują na parcie emocjonalne po pojawieniu się potomka.

 

Teściowej to się uruchomił gadzi mózg - kontakt z rzeczywistości bardzo utrudniony, widać jak chce wrócić do czasów swojego macierzyństwa. Podkrada dziecko choćby na chwilę, czuć ze ucieka jej czas ze nie będzie mogła przeżyć tego wszystkiego jeszcze raz. Ciekawe musi mieć stany emocjonalne ze próbuje jeszcze raz przeżyć swoją historie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 11.08.2016 o 16:21, Pantera napisał:

Tak, to jest szczere. Choć pewnie znaczna większość, zgodnie z wyznawaną przez Was dewizą "to, co baba mówi, obróć o 180*" mi nie uwierzy. Nie musi.

 

Odnośnie tego, czy wszystkie jesteście takie same czy nie, istnieje spore prawdopodobieństwo, że zarówno wy, jak i my mamy wszyscy rację.

 

Znacie jakąkolwiek dziewczynę około 18-letnią, która chciałaby zdradzić i nie widzi w tym nic złego? Pewnie nie. Za to pewnie wszystkie dziewczyny w tym wieku mają pogardę do zdrady, uważają, że nie powinno się tak krzywdzić drugiego człowieka. No więc skąd bierze się około 40% kobiet, które chociaż raz zdradziły? Skoro w młodości wszystkie zarzekają się, że to ohydne? Odpowiedź jest prosta - z braku doświadczenia życiowego.

 

Dziewczyna ma 20 lat. Poznaje swojego pierwszego chłopaka. Ma niewielkie potrzeby seksualne, w młodości seks dla kobiet też super przyjemny nie jest, więc laska spokojnie daje radę bez epickich chwil uniesień, bo jak sama mówi "są rzeczy ważniejsze niż seks". Jest wyrozumiała dla mężczyzny jak za bardzo nie daje rady, standard. Zdrady sobie nie wyobraża. Seks jest wystarczający.

 

Dziewczyna dorasta, ma 25-30 lat i zaczynają się zmiany. Rośnie u niej poziom testosteronu, ochota na seks coraz większa. Rosnące libido kobiety zbiega się ze słabnącym faceta - testosteron z wiekiem spada, a siedzący tryb życia spowodowany pracą, brak aktywności fizycznej spowodowany brakiem czasu (dziecko) powoduje, że facetowi za bardzo się nie chce. I zaczyna się coś, czego kobieta wcześniej nie doświadczała - frustracja spowodowana brakiem wystarczającej ilości seksu. W młodości potrzeby były mniejsze, a facet nalegał, więc kobietka miała seksu aż nadto jej potrzeby. Dlatego nie rozumiała, jak można zdradzić. Teraz zaczyna rozumieć. Dodatkowo, po latach seksu z jednym facetem zaczynają dokuczać myśli "ciekawe jakby to było z innym". Czy byłby lepszy od mojego obecnego. Czy byłoby mi lepiej? Może ja nawet nie wiem co to dobry seks, tylko mi się tak wydaje, w końcu z nikim innym się nie kochałam?

 

Dziewczyna ma 35-40 lat, dzieci odchowane, życie stabilne pod każdym względem, także seksu - raz na jakiś czas, bo chłop zmęczony, a jej libido rośnie. Kobieta w pełni ukształtowana, zero wstydu, wie czego chce i się nikim nie przejmuje. Chce eksperymentów, chce szaleć, chce robić coś, czego nie robiła w młodości - tylko że chłop jakby mniej chciał. Frustracja spowodowana brakiem satysfakcjonującego seksu rośnie. A głupie myśli ciągle narastają. Od 15 lat kocham się z jednym człowiekiem, ciekawe jakby to było z innym. Wyższym, albo z większym penisem. Bardziej draniowatym, albo własnie czulszym i delikatniejszym. Po prostu innym. Mało tego, w związku posucha. Od kilku lat nie usłyszała "kocham cię". Komplementy raz na ruski rok. Spontaniczne wypady, kwiaty? Wiele lat temu może i tak. Dziewczyna zaczyna tęsknić za dawnym życiem, jak to było mieć motylki w brzuchu i czuć się pożądaną.

 

Kobieta zaczyna rozumieć powagę sytuacji - to już ostatni gwizdek, kobieta do 40 może wyglądać jeszcze gustownie i kogoś do siebie przekonać. Nagle w pracy poznaje przystojniaka, który ma na nią ochotę. Robi dokładnie to, czego jej mąż nie czyni - mówi jej, że jest piękna, adoruje ją, w jego oczach widać pożądanie. Kobieta przy nim czuje się naprawde piękna, jak za dawnych lat. No i chłop solidnie zbudowany, wysoki, pewnie sprzęt też nie mały. I zaczyna się mętlik w głowie - z jednej strony mam męża, z drugiej - zaniedbuje mnie. Dobrego seksu nie miałam od kilku lat, od kilkunastu motylków w brzuchu. A to ostatnia szansa, jak nie teraz to być może i nigdy. No i w końcu zobaczyłabym, jak to jest z innym. Może to byłby najlepszy seks w życiu? Życie ma się tylko jedno.

 

Co robi dziewczyna? Poddaje się i zdradza, ciekawość i głód uniesień zwyciężyła. Jak się tłumaczy? To było silniejsze ode mnie. Oczywiście że było. Szkoda tylko, że w młodości zapierałaś się, że jesteś inna, lepsza, że ty nie zdradzisz. Nigdy. 

 

Jakby to Joker powiedział - ludzie są dobrzy, póki wszystko idzie zgodnie z planem. Ale kiedy pojawiają się kłopoty, ci cywilizowani ludzie gotowi są pożreć siebie nawzajem.

 

Młode dziewczyny problemów życiowych nie mają, więc się mądrzą, że ona to by tak nie zrobiła, nie wrobiłaby w dziecko faceta, że to gorsze niż zdrada. Ale jak będą miały 30 lat i przez chwilę słabości zrobią dziecko innemu - pojawi się problem. Jak powiem prawdę, moje życie jest skończone. Jak nie powiem - jakoś to będzie. Co robi dziewczyna - z wyrzutami sumienia zataja wszystko i wciska mężowi cudzego dzieciaka. Tak będzie lepiej. Ten schemat działa wszędzie. Dziewczynie, która nie narzeka na seks łatwo jest powiedzieć "w związku są rzeczy ważniejsze niż seks". Ale jak pozna taka pana z małą kuśką i seks będzie beznadziejny, ta sama pani zmieni zdanie i uzna, że jednak seks jest na tyle ważny, by zakończyć znajomość. Skąd ta zmiana zdania? Z przybyciem doświadczenia. Wcześniej nie wiedziała, jak to jest nie mieć fajnego seksu. Teraz wie i nie daje sobie z tym rady.

 

Kończąc - dziewczyny, być może faktycznie jesteście lepsze niż inne. Ale to na razie, póki wszystko idzie zgodnie z planem. Czy nadal takie będziecie, jak pojawią się jakiekolwiek problemy (brak emocji, choroba męża, problemy finansowe) - czas pokaże ;)

 

Cytat ode mnie "To, że kobieta czegoś nie robi, nie znaczy, że tego nie zrobi"

Edytowane przez Mayki
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 11.08.2016 o 16:21, Pantera napisał:



A. Facet mi ostatnio zaczął przebąkiwać, że będę jego żoną i urodzę mu dzieci. No ok, odparłam, pogadamy o tym za parę lat, jak będziemy jeszcze razem i dobijemy wieku 27-28, bo wcześniej o zakładaniu rodziny myśleć nie chcę.

B. A jeżeli będę miała parcie, a on uzna, że chce poczekać dłużej (nic dziwnego, w końcu facet), to ja mu podziękuję za współpracę i poszukam szczęścia gdzie indziej. 
 

 

Cudowny przykład na stosownie przez kobiety podwójnych standardów oraz 'moje jest mojsze', dzięki @Pantera:*

 

W punkcie "A" - jak facet chce a ja z kolei nie chce to facet ma to przyjąć do wiadomości i się koniecznie dostosować.

W punkcie "B" - jak ja będę chciała a z kolei facet nie będzie chciał - to niech spada, pójdę do innego !

 

Dobre :D

 

giphy.gif

 

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Subiektywny napisał:

W punkcie "A" - jak facet chce a ja z kolei nie chce to facet ma to przyjąć do wiadomości i się koniecznie dostosować.

W punkcie "B" - jak ja będę chciała a z kolei facet nie będzie chciał - to niech spada, pójdę do innego !

 

Kwintesencja "kobiecości".

 

Potem wielkie zdziwienie, że rozgarnięci mężczyźni tratują kobiety co najmniej z politowaniem.

 

Przecież zazwyczaj wystarczy zarzucić randomowy temat i pozwolić otworzyć usta czy dotknąć klawiatury i następuje autokompromitacja. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.07.2016 o 20:16, Trzynastka napisał:

Ogólnie jestem pełna podziwu dla mężczyzn, którzy będąc w związkach wytrzymują owy szantaż miesiącami czy nawet latami.

 

Wiesz albo wytrzymują ...albo szukają na boku. Słyszałam kiedyś  że z seksem jest jak z jedzeniem....jak nie dostaniesz w domu to zjesz na mieście...coś w tym chyba jest;)

Mój kolega (45lat), żona, 2 dzieci, fajna firma...mój kolega tylko był do zarabiania...a żona wydzielała mu seks jak jałmużną. Nagroda-seks, kara-brak seksu nawet 6miesiecy(!!!)

Kolega w akcie desperacji szukał na boku...doszło do tego że zaczął zdradzać żonę...końcu trafił na 24 letnią dziewczynę, która miała być tylko "jednorazowym numerkiem", ale przerodziło się to w długi romans...w końcu kolega zostawił żonę i zamieszkał z kochanką ...teraz już żoną. Pominę fakt że zostawił żonie(miał też wyrzuty sumienia że "zostawił" dzieci) w sumie wszystko aby mieć święty spokój.

Gość jest szczęśliwy, wyprowadził się do innego miasta, otworzył nową firmę (ponieważ na umiejętności)...a seks ma kiedy chce:)

Niewiarygodne jest to, że jego była żona do dziś (minęło chyba z 5lat)...nie rozumie jak on mógł jej to zrobić, przecież była taką wspaniałą żoną;) 

A co do podziwu ...to chyba albo słaby charakter, niska samoocena... obawa przed np. stratą dzieci...albo  kredyt hipoteczny który cementuje związek bardziej niż ślub. Dla mnie to nie podziw ...to raczej litość.

Proszenie o seks jest upokarzające, a wykorzystywanie "go" jako nagrody/kary jest straszną podłością.    

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.