Skocz do zawartości

Czy możliwe jest wyciągnięcie kogoś z matrixu?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam bracia.
Chciałbym opisać przypadek mojego przyjaciela.

Faceta poznałem kilka lat temu. Nasze relacje układały się zawsze wzorowo, podobne poglądy i zainteresowania sprawiały, że nigdy razem się nie nudziliśmy. Od pewnego czasu Krzyś ma dziewczynę. Fajna dziewucha, bardzo inteligentna, młodsza od niego i o zdecydowanie wyższym SMV, wspólne zainteresowania, godziny rozmów, sielanka. Nie bez znaczenia będzie dla historii fakt iż Monika jest z bogatego domu, a Krzyś, tak jak wasz uniżony sługa Arystyp wywodzi się z plebsu. Wszystko układało im się wzorowo, poza częstymi kłótniami, ale kto się nie kłóci, prawda?

 

Życie sprawiło, że mieszkamy z Krzychem teraz daleko od siebie i nie widzimy się codziennie. Przez rok nie widzieliśmy się wcale. Później odnowiliśmy kontakt i przyjechałem do niego napić się wódeczki jak za starych dobrych czasów. Monika była okropna, co chwilę marudziła, nie odzywała się w ogóle, na pytania odpowiadała tak by od razu ucinać tematy. Dziwne, ale co tam, przyjechałem do Krzyśka, a nie do Moniki. Nazajutrz Monia nim podniosła się z łóżka zrobiła Krzychowi jazdę o chuj wie co. Krzysiek był bardzo zdenerwowany i zacząłem czuć się jak persona non grata, więc ulotniłem się jeszcze pijany przed południem (taksówką oczywiście!).

Wtedy już wiedziałem co się dzieje - częste kłótnie o pierdoły = masa shit testów, które jednak Krzysiek jako artysta, osoba bardzo wrażliwa oblewał jeden za drugim. Monika doskonale nauczyła się wprowadzać go w taki stan emocjonalny w jakim chce aby w danej chwili się znajdował (nawet wywołać jego łzy w kilka chwil) = całkowita kontrola nad Krzyśkiem.

Po tym spotkaniu dowiedziałem się, że Monia była bardzo niezadowolona z przebiegu naszego spotkania, więc kolejne odbywać się będą bez jej obecności. Zachowywaliśmy się za głośno, blablablabalabla....

Spotkanie było jednak z tych spokojniejszych, bo z krzysiem lubimy dobrze dać w palnik, generalnie nigdy Monika nie narzekała na nasze zachowanie, teraz było inaczej.

 

Spotkałem się z Krzychem jeszcze kilka razy po tym zdarzeniu w odstępach parotygodniowych - zawsze tylko na kilka godzin, na sucho i zawsze miał przynajmniej z 2 telefony od Moniki po których widać było, że nerwy mu grają i jest roztrzęsiony - no kurwa po prostu to aż krzyczy, że chce mu ze mną kontakt ograniczyć. Gdy przyjechałem do niego raz podczas nieobecności Moniki, praktycznie nie pogadaliśmy - 90% uwagi Krzyśka była zaabsorbowana sprzątaniem domu i gotowaniem jakiejś tam specjalnej pieczeni dla Moniki, którą bardzo lubi. Generalnie wyszedłem po 2h, bo stwierdziłem, że jeszcze raz się mnie spyta "ale to jak myślisz, będzie Monia zadowolona jak wróci?" to będą straty w ludziach.
Krzysiek zrobił się bardziej powściągliwy do mnie. Próbowałem z początku napomknąć mu parę rzeczy z wiedzy guru, naprawdę delikatnie - zignorował je zupełnie. Wspomniałem mu o forum i książkach, że jest wiedza o kobietach, na którą mółby rzucić okiem - zupełnie nie był zainteresowany.

Często do siebie dzwoniliśmy i rozmawialiśmy (wspólne zainteresowania) - ostatnio rozmowy ustały. Krzysiek nie dzwoni, gdy ja zadzwonię to nie odbiera, albo akurat autem jedzie, albo zaraz wychodzi i 3 min moze mi poswiecic. Wiecznie zajety, wiecznie coś robi, a w tonie da się wyczuć coś dziwnego.

 

Jego sprawa, jego szczęście i jego decyzje. Wiem, że nie powinienem się wpierdalać i tego nie robię. Wiem też jak to się wszystko skończy i, że wtedy dopiero odzyskam przyjaciela - najprawdopodobniej jak Monika skończy studia. Wiem, że być może jeśli ja mu wtedy wsparcia nie okażę to nikt może tego nie zrobić.

Ciekawe tylko jak on w tym momencie odbiera moją osobę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red napisał w jakiś swoim temacie - że nie robi interesów z pantoflarzami.

 

Ja bym dodał od siebie do tej reguły - nie przyjaźnię się pantoflarzami.

 

Znajomość ok - pogadać parę minut nikomu nie zaszkodzi ale jeśli chodzi o współpracę, głębszy kontakt to ucinam.

A wiesz czemu? Bo to działa też na mnie, nagle jakoś potem też jestem bardziej zdenerwowany, nie bardzo układają mi się związki, jakaś kłótnia wpadnie itp.

Jeśli chodzi o ludzi o różnych poziomach świadomości to zawsze wszystko jest ciągnięte w dół. Aby kogoś wyciągnąć do góry - trzeba mieć jego przyzwolenie jaźni - a o to trudno.

Zwykły matrixianin można dać swoje przyzwolenie zazwyczaj w momentach kryzysowych - np kiedy stracił wszystko, jest po rozwodzie z miłością swojego życia itp itd

 

Jedyne co - to wyślij mu link do strony Marka i utnij kontakt.

Nie zbawisz nikogo, nie masz takiego poziomu świadomości, aby być Jezusem.

Ale musisz mu dać szansę, choćby promyczek.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, GluX napisał:

Ja bym dodał od siebie do tej reguły - nie przyjaźnię się pantoflarzami.

 

Z pantoflarzami nie da się przyjaźnić i to nie dla tego, że mają jakieś cechy charakteru uniemożliwiające to.

 

Przyczyna jest trywialna "pani im nie pozwala" i "pani tak im organizuje czas, żeby nie mieli czasu dla przyjaciół".

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich doświadczeń nie da się. Człowiek zmienia swoje przekonania na całkiem odwrotne tylko wtedy, gdy natknie się na "zło" i go bardzo mocno zaboli, ale szansa nie wynosi 100% ponieważ usprawiedliwia jak tutaj, swojego oprawcę.

 

Tłumaczyłem na przykładach to dostawałem odpowiedzi

 

1. To pojedynczy przypadek i moja wina

2. Czasami ona tak się zachowuje, tak już jest

 

Gdy powiedziałem że należy zmienić swoje zachowanie, by dostać inny rezultat to dostawałem

 

1. Po co mi to, przyzwyczaiłem się

2. Nie będe dla kobiety się zmieniał

3. Chcesz nam zaszkodzić?

 

I

 

Nie wszystkie kobiety są takie.

 

Czemu z nią jesteś? Bo jest piękna, jest mi z nią dobrze.

 

Tacy ludzie lubią ten stan. Nie zabieraj im tego, by się upadlali.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu chciało pomóc takim agentom, każdy przegrał :P Ja na pewno i to wielokrotnie. Szkoda czasu. Mężczyzna zarośnięty cipą to nie jest już człowiek :D Nawet sam byłem w odwrotnej sytuacji. Ziomki chciały mnie zbawić, a ja uważałem ich za idiotów. Oczywiście jeden z tych ziomków został przy mnie, aż do tej pory. Mamy niezłe gnicie z różnych historyjek. Bądź cierpliwy, jeszcze będziesz miał szansę się wykazać i okazać zrozumienie. Nie bierz do siebie za bardzo. To jest klasyka gatunku :D Sądzę, że na 99% go nie uratujesz. Każdy ratuje się sam. Można tylko mądrze pomóc w procesie. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Arystyp napisał:

Wiem też jak to się wszystko skończy i, że wtedy dopiero odzyskam przyjaciela - najprawdopodobniej jak Monika skończy studia. Wiem, że być może jeśli ja mu wtedy wsparcia nie okażę to nikt może tego nie zrobić.

Ciekawe tylko jak on w tym momencie odbiera moją osobę.

Zapewne odbiera jako zagrożenie dla jego związku, boi się że przez Ciebie straci ukochaną

 

Pozostaje cierpliwie czekać z podaniem "pomocnej dłoni" na zakończenie związku przez jego babę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W taki sposób Panie niszczą osobowość mężczyzny, zabijają spontaniczność, autonomię, pozbawiają "jaj". Taki jego wybór, albo się chłopak zakochał (to kaplica), albo posmakował szpary (jeszcze minimalne szanse). Najgorsze, że kobiety takie gierki bardzo często uprawiają nieświadomie, robią to bo tak są zaprogramowane. Robią wszystko, aby zająć i zaabsorbować faceta tylko i wyłącznie sobą, aby był ich satelitą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam próbowałem kilka osób zarazić naszym myśleniem. Niestety nic z tego nie wyszło. Przy rozmowie będą Ci potakiwać, ale zaraz potem o wszystkim zapomną. Jak baba. Chyba tylko jeden kumpel co jakiś czas zajrzy tu na forum, ale on też nie jest ograniczany przez kobietę (nia ma stałej).

 

Żeby komuś pomóc musi być inicjatywa z drugiej strony. Chęć zmiany, pomocy. Bez tego ani rusz. Zastanów się dlaczego tu trafiłeś. Prawdopodobnie sam szukałeś rozwiązania, czułeś, że coś nie gra. Ewentualnie znajomy Cię nakierował podczas Twoich rozterek. Jednak zapalnik był w Tobie. Prawda?

 

Nic na siłę. Jak mu zaczniesz opowiadać o zagrywkach jego kobiety, albo co szczerze myślisz o takim związku to już możesz pożegnać kolegę. Chyba, że go kobita zostawi, to może wtedy sobie przypomni. Może.

 

Ja zazwyczaj rzucam zajawkę pt. Radio Samiec, Samcze Runo, forum i koniec. Nie tracę więcej czasu i nie zagłębiam się, żeby na siłę coś komuś tłumaczyć. Będzie chciał to źródła ma. Jak wykaże inicjatywę to możemy podyskutować. Jednak z tymi na koniu zawsze kończy się na pierwszym etapie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem męski jest też taki, że chcąc być konkretnymi, twardymi i zdecydowanymi - musimy mieć też takie poglądy. Sztywne i twarde, przez co nie łatwo zmienić zdanie jak kobiecie, a zakochanie w kobiecie i uzależnienie od niej, od seksu, czy jej gierek (łącznie z wmówieniem przez nią poczuciem winy) prowadzi do zaniku instynktu samozachowawczego. Broni się swojej decyzji i swojego poglądu, bo to przynosi przyjemność, uwolnienie od tego poczucia winy. Kobieta steruje samooceną, daje nagrody i kary. Kary dotkliwe, nagrody tylko takie by zamknąć japę. Minimum wkładu, maksimum zysku. To kobieca dewiza.

 

Niech każdy przeżywa życie jak jest i póki nie prosi o pomoc, to najpewniej nie ma po co się wysuwać z radami. Raz można, powiedzieć że ostrzegasz, jak będzie chciał się zgłębić w to to jesteś do dyspozycji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie pomagam. Był okres kiedy mocno angażowałem się, aby uświadomić bliskim znajomym pewne zależności, chciałem ich wyciągnąć z szamba w którym pływali po same uszy, bo mi na nich zależało. W zamian dostawałem łatki desperata, przegrywa, frustrata, mizogina, geja :) , "pewnie z kobietami mu nie wychodzi", a ludzie odbierali mnie dosyć agresywnie, bo burzyłem ich świat i nie chcieli do tego dopuścić. Oczywiście nigdy nikogo nie atakowałem, tylko subtelnie, ze smakiem i wyczuciem podsuwałem swój punkt widzenia, argumenty, tak aby ktoś sam się z tym skonfrontował, ale tak jak mówią chłopaki, nic na siłę.

Teraz się nie angażuję. Po prostu na chłodno obserwuję, słucham. Nawet ich rozumiem. Mają swoją strefę komfortu wypracowaną przez lata i jest im z tym widocznie "wygodnie" :D Trzeba czasem pomyśleć o sobie. Nie będę się wpompowywał emocjonalnie na nic.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arystyp nie próbuj, bo i tak nic nie wskórasz. Ja swego czasu też miałem kolegę. Poznaliśmy się na kursie zawodowym, później nasze drogi się rozeszły, a potem dość nieoczekiwanie zaczęliśmy razem pracować. No i kumpel się otworzył przede mną. Otóż miał żonę, troje dzieci. Żona wyjechała na kilka miesięcy do Stanów. Jemu się nudziło, no i zaczął flirtować przez internet. Jego błąd - przyznaję. No i synek, który był informatykiem pierw zobaczył nieusuniętą historię, a później złamał hasło do maila. Skopiował i wysłał mamusi wszystko. Kolega był już po paru spotkaniach z tamtą, notabene też nieszczęśliwą mężatką. No i żonka po powrocie postawiła ultimatum - "albo ja, albo ona"!

 

No i kolega wybrał tamtą. A co tamta zrobiła? Powiedziała mu, że jednak nie chce się wiązać z nim i wraca do męża. Kolega rozgoryczony, sam przyznał że chyba spotykała się z nim po to by się chwile dowartościować, poczuć emocje, a gdy już się to stało wróciła do starego. Niestety jego małżeństwa już się nie dało uratować. No i gość się błąkał wynajmował kawalerki, przeszedł kilka ciężkich rozpraw o alimenty, natrzaskał długów. I poznał kolejną. Babinka po rozwodzie z dwiema dorastającymi córkami. Z tego jedna w ciąży nie wiadomo z kim, ale swojemu chłopakowi wkręciła że to jego (temat na osobną historię. W skrócie: Chłopak pojechał zapieprzać do Anglii, a córunia brała kasę od neigo wychodziła dalej na impry i wraz z matką kombinowały jak zrobić, żeby przez wspólnych znajomych nie dowiedział się, że ona imprezuje).

 

Wracając do kolegi. Gość początkowo miał jak u pana boga za piecem. Misiu, misiaczki chcesz kiełbaski przysmażonej, z cebulką czy bez tititit :P No i kumpel się wkręcił, kupował nawet córce majtkki i staniki ciążowe, bo ona taka biedna. Po jakimś czasie jego foczka już nie była taka gościnna. Nie pozwalała mu spać ze sobą, znikała na noce itp. To się chłop postanowił ewakuować. Ale hola, hola. Nie miał kluczy do jej meiszkania, więc loszka postawiła warunek: Zapłacisz mi 3000 to ci oddam rzeczy. Kumpel "spłacał" ją trzy meichy, spał w pracy, chodził w jednych gaciach.

 

Gdy się trochę ogarnął, poznał przez neta kolejną "foczkę", tym razem z dwójką dzieci. Foczunia od razu mu zaproponowała mieszkanie itp. I to samo jedzonko, super sex itp. Po kilku miesiącach " szczęśliwego pożycia" odezwała się do niego matka ze Stanówi zaprosiła do siebie. Tam miał wszystko: załatwioną pracę, lokum itp. No i był przez kilka miesięcy za oceanem, spłacił długi, zaczął sie ogarniać i mógł starać się o obywatelstwo, bo matka miała. Ale co, miłość do loszki kazała mu wracać. No i wrócił, zostawiając matkę i brata w Stanach, którzy pukali się tylko w czoło.

 

A teraz morał: Gdy po tej opowieści pokazałem mu nasze forum i Samcze Runo kolega tylko zerknął, na odczepnego powiedział, że kiedyś tam przejrzy. I dalej żyje w matrixie. Czekam tylko kiedy powie, że ta loszka też go wyebała. :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym tylko zauważyć, że ten mechanizm jest tak powtarzalny że aż przykre. Wiele z okazów ma ta skrzętnie skrywana przypadłość nadmiernej kontroli - różnica jest tylko w stopniu maskowania :)

 

Schemat ma rożne wariacje ale podstawowe to:
- niewygodny znajomy - wbijanie na psyche misiowi, ze go nie szanuje, ze sobie za dużo pozwala, ze do niej podbija, że na nią patrzył tak czy siak itp. itd. (a jak wyzwolony z matrixa to już masakra - każdy powód będzie dobry)

- utrzymujesz kontakt z wieloma ludkami - jechanie po misiu ze dla wszystkich ma czas tylko nie dla niej, że zaniedbuje królewnę + standardowe jechanie na poczuciu winy

- masz wiele koleżanek - zrobi wszystko by misiowi obrzydzić każdą po kolei albo po prostu postawi ultimatum a mis z oczami w vaginie po prostu przytaknie

 

Sygnały ostrzegawcze:

- nadmierne telefony i interesowność gdzie jesteś i co robisz (i oczywiście dlaczego nie dogadasz królewnie)

- próba komentowania kogokolwiek z twoich znajomych na serwisach społecznościowych (próba ingerencji to już czerwona lampka)

- grzebanie po kompie, dyskach, telefonach bez opieki - większość nie wytrzyma i jak znajdzie zdjęcie byłej z gołymi cyckami to zaraz zrobi wam awanturę - ewakuacja

 

Już tu gdzieś pisałem, miałem dobrego wieloletniego przyjaciela ale jego żona zrobiła wszystko co w jej mocy żeby wbić mu na psyche, że chce dla niego źle :) Bylem tym niewygodnym znajomym wyłamującym się z reszty jego znajomych, który zerżnął polowe jej rówieśniczek w tym mieście i w dodatku w kilku kwestiach mu imponowałem - oczywista oczywistość ze bylem "nie dość poważny" by utrzymywać kontakty :) I w takiej sytuacji jak mam mu powiedzieć że brnie w guano po kolana - przecież to tylko woda na jej młyn i oczywiste potwierdzenie wszystkiego co mu nawciskała przez kilka lat.

 

Jak zawodniczka jest dobra w te klocki i dobrze manipuluje cipka to zapomnij, że kumpel przejrzy na oczy zanim nie zmiażdży go emocjonalnie.

 

Budzą się zawczasu nieliczni, reszta musi spotkać się ze ścianą - a nawet i wtedy co niektórzy mogą obwinić cały świat i CIEBIE że im wcześniej nie powiedziałeś - nie dogodzisz :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy możliwe jest wyciągnięcie kogoś z matrixu ? Dobre pytanie, szczerze uważam że nie. My jako ludzie bardzo rzadko słuchamy, często (rodzina, kolega, lub osoba przypadkowo napotkana) chce podzielić się informacją, lub doświadczeniem,  ale niestety jeśli w danym momencie zycia temat nie jest dla nas interesujacy to olewamy sprawe i zapominamy. Tak juz niestety jest we wszystkim w naszym zyciu.

Myśle ze większość tutaj osób posiada jakiś jeden wspolny mianownik. Mozliwe ze jest to ciekawość, albo towarzyszace osamotnienie i poczucie wyzszosci często mające podloze patalogiczne (złe relacje w domu) które potęguje pozniejsza walke z tym co nas otacza, a walka często łaczy się z poszukiwaniem. Jest masa rzeczy które się na to składają. Generelnie zmierzam do tego, ze szukanie tzw odpwowiedzi prawdopodobnie występuje u kazdego z nas, ale kiedy do tego dojdzie ? Ciort wie. Zazwyczaj jest to maly impuls w postaci ulotki, cytatu w ksiazce, lub obejrzanego serialu. Oczywiscie im wieksze zainteresowania i problemy w mlodosci, tym wieksza szansa ze natrafisz na coś co Cie zaciekawi i pogłebi poszukiwania.

 

 

Edytowane przez Jacol1986
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam wszystko to co napisali moi przedmówcy.

Powstałaby tu ściana tekstu gdybym zaczął opisywać z osobna każdą moją próbę wpłynięcia na znajomych facetów będących w władaniu swoich drugich połówek (jak to romantycznie  zabrzmiało).

Czasem w żartach tylko mówię do nich ,że są "impregnowani na wiedzę" o prawdziwej naturze kobiet, oczywiście w odwecie słyszę tylko "co ja wiem o kobietach" skoro nie mam żadnej na stałe :) No cóż, właśnie przychodzi ten czas na zweryfikowanie kto miał rację, ich "związki" kończą się ... i przychodzi czarna rozpacz.

 

Myślę ,że szkoda marnować nasz cenny czas oraz energię na takie bezsensowne działania. Taki delikwent jeden z drugim MUSI na własnej skórze poczuć negatywne skutki działania matrix'a, innego wyjścia nie ma, to oni muszą uczynić pierwszy krok w tym kierunku a nie my za nich (muszą tego chcieć).

Na kilkudziesięciu chłopa żadnego nie udało mi się uświadomić w jakim bagnie są przed dostaniem łomotu od życia, niestety :wacko:

Nie twierdzę ,że taka operacja jest niemożliwa do przeprowadzenia, może byłem za mało przekonujący ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ale jakim cudem wywieramy taki wpływ na Was. Nie dopuszczam tutaj myśli o długotrwałych szantażach emocjonalnych (brakiem seksu przede wszystkim), ale raczej myślę o codziennych rzeczach i zdarzeniach, które powodują tak nadmierne przywiązanie i swego rodzaju "poddaństwo". Czym jesteśmy Was tak w stanie omamić, że wybieracie te paskudne kobiety, stawiacie na piedestale, już nie ganicie ich za marudzenie ("bo przecież jest zmęczona, będę wyrozumiały"), brak obiadu ("bo przecież musiała zostać dłużej w pracy") czy zaleganie z praniem. Jak to się dzieje, że możecie zostać tak "urobieni" i pozostawać w błogiej nieświadomości, a później oddalać się przy tym wszystkim od przyjaciół i osób, które szczerze Wam mówią, że coś tu jest nie tak. 

Jestem pod wrażeniem naszej mocy sprawczej i bezmyślności, która niejednego pociągneła/pociągnie na dno. Tylko gdzie ten męski rozum, trzeźwy, analityczny osąd, asertywność i zdecydowanie się w takich sytuacjach (albo raczej procesach) podziewają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, mela napisał:

Panowie, ale jakim cudem wywieramy taki wpływ na Was. Nie dopuszczam tutaj myśli o długotrwałych szantażach emocjonalnych (brakiem seksu przede wszystkim), ale raczej myślę o codziennych rzeczach i zdarzeniach, które powodują tak nadmierne przywiązanie i swego rodzaju "poddaństwo". Czym jesteśmy Was tak w stanie omamić, że wybieracie te paskudne kobiety, stawiacie na piedestale, już nie ganicie ich za marudzenie ("bo przecież jest zmęczona, będę wyrozumiały"), brak obiadu ("bo przecież musiała zostać dłużej w pracy") czy zaleganie z praniem. Jak to się dzieje, że możecie zostać tak "urobieni" i pozostawać w błogiej nieświadomości, a później oddalać się przy tym wszystkim od przyjaciół i osób, które szczerze Wam mówią, że coś tu jest nie tak. 

Jestem pod wrażeniem naszej mocy sprawczej i bezmyślności, która niejednego pociągneła/pociągnie na dno. Tylko gdzie ten męski rozum, trzeźwy, analityczny osąd, asertywność i zdecydowanie się w takich sytuacjach (albo raczej procesach) podziewają.

 

Poczytaj sobie o tym jak ludzie się zachowują którzy byli torturowani psychicznie i jak zaburza im się osąd sytuacji, jak zmienia się ich charakter w starciu z oprawcą, a wy w manipulacjach jesteście mistrzowskie, choć nie każda robi to świadomie (foch w psychologii to już najniższy wymiar kary psychicznej, jeśli oczywiście mężczyzna jest zaangażowany to odczuje go na sobie - a jeśli udawany jeszcze mocniej). Kobieta "czuje" w danej sytuacji jak się zachować i się zachowuje tak, aby uzyskać jak najwięcej od swej ofiary.

 

Do tego dodaj zakochanie, pociąg seksualny (wagina), poczucie obowiązku (odpowiedzialność) i honor (dam radę, dotrzymam słowa, żaden ból dla mnie niestraszny), jeszcze dodatkowo presję rodziny, kolegów (własnych), koleżanek (jej, jak i innych kobiet), dziecko (znowu odpowiedzialność i poświęcenie). Jest masa narzędzi wywierania wpływu pomocna kobietom, by mężczyzna chodził jak w zegarku i robił dla kobiet coś czego nawet nie chce (nie chciał).

 

Do tego brak znajomości psychiki, w czym jesteście z założenia lepsze. Nawet mało inteligentna kobieta może (i chce) iść na psychologa, a mężczyzna zanim się nauczy to trochę musi przerobić. Zwyczajnie dla większości nie jest to interesujący temat. Coś jak bawienie się lalkami. Ciągle tylko dom, więzi międzyludzkie, rodzina, miłość, a mężczyzna coś innego, wiedza, konstrukcje, technologie, sport, aktywności (w tym seks, więc to jest pierwsza z motywacji która każe mężczyźnie zainteresowaniem się psychiką, jeśli nie ma efektów).

 

Jak dokładniej poczytasz forum, to zobaczysz jak kobiety się zachowują w związkach, czy przy rozstaniach, na salach sądowych, albo przy samym zapoznawaniu i jak mnoga ilość jest gierek psychicznych które stosują. Jedne bolą, jedne mają boleć, drugie mają tylko sprawdzać stan zaangażowania.

 

Edytowane przez M.Dabrowski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, mela napisał:

Jak to się dzieje, że możecie zostać tak "urobieni" i pozostawać w błogiej nieświadomości, a później oddalać się przy tym wszystkim od przyjaciół i osób, które szczerze Wam mówią, że coś tu jest nie tak. 

 

Tak nawiasem mówiąc ciekawie zbudowane zdanie. Tylko krok do wniosku, że w sumie to wina faceta, że baba manipuluje, bo sie daje, jego wina, że baba kłamie, bo jej wierzy i w ogóle jego wina, bo facet to ma być facet ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Arystyp napisał:

 

Tak nawiasem mówiąc ciekawie zbudowane zdanie. Tylko krok do wniosku, że w sumie to wina faceta,

jak zawsze

że baba manipuluje  bo sie daje jak sie daje to sie kraje

jego wina, że baba kłamie jak sie daje to sie kraje

bo jej wierzy i w ogóle jego wina jak sie daje to sie kraje

,bo facet to ma być facet ;)a to juz nie facet

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej ocenie niemożliwe lub mało prawdopodobne jest wyciągnięcie kogoś z matrixu jeśli nie pojawi się sytuacja, która wyzwoli u delikwenta jakieś refleksje, czyli dostanie kilkukrotnie pod rząd "kopa w twarz" i to zrzuci mu klapki z oczu. Jedynie w przypadkach gdy ktoś nie jest zabetonowany mentalnie, da sobie zaszczepić myśl, że faktycznie coś jest nie tak ale i tak musi doświadczyć kopa, bo zdanie otoczenia będzie traktowane jako wrogość. Presja społeczna, schemat, indoktrynacja, programowanie wzorców zrobiło swoje.

 

Przerabiam to na przykładzie mojego "znajomego" z którym mam częsty kontakt i bywam u niego dość często z powodu powiązań rodzinnych. Choć po tym co widzę moje wizyty będą coraz rzadsze bo da się wyczuć, że moja obecność jest niemile widziana, a zgodnie z nickiem jestem wnikliwym obserwatorem i widzę wszystko z dużym wyprzedzeniem, ot taka intuicja :).  W przeszłości wpadał do mnie dość często teraz już praktycznie wcale.

Oboje nie mają za wiele jeśli chodzi o stan posiadania, przy czym ona nie ma nic, i nie mam tutaj tylko na myśli sfery materialnej, ale również intelektualnej, a nawet estetycznej. On jednak ma dom z ogrodem i trochę ziemi, które odziedziczy, a w momencie gdy będzie zagospodarowanie przestrzenne tych gruntów, ziemia nabierze wartości, no i oczywiście syndrom białego rycerza, plus waginalne embargo.

 

Już na tym etapie nie mają o czym ze sobą rozmawiać, dosłownie pustka, nie chcę używać określenia tępa strzała ale tak należałoby ją zdefiniować zważywszy, że intelektualnie są to niziny, a każdego przelicza przez pryzmat $. Ale cóż, ślub już wkrótce. Widzę w co się chłopak pakuje i dołuje mnie fakt, że nic z tym nie można zrobić bo sygnały są już tak oczywiste, że trzeba być ślepcem by nie widzieć ustalonego scenariusza, ona już tak wiele razy się odsłoniła, że nie ma wątpliwości co do intencji i kalkulacji. Ale on tego nie dostrzega gdyż ma tak mocno schemat wbity do makówki, że nie dostrzega, że jest wadliwy.

Ona bardzo często się obraża o nic,  na zasadzie foch celem wymuszenia, ostrych konfliktów nie widziałem, ale poczekajmy do momentu aż otrzyma "dyplom" zawarcia związku. Wówczas maska spadnie, lub spadnie dopiero jak uzyska to o co gra czyli dziecko.

 

Jakiekolwiek rady, czy sugestie ostrożności, owocują tym, że obecnie "znajomy" się do mnie zdystansował i chyba jestem traktowany jako nieudacznik, gdyż on ma wpojony bardzo mocno schemat, a ja kompletnie jestem poza schematem w wielu dziedzinach, co powoduje, że wydaje mu się iż to w co brnie wiąże się z definicją szeroko pojętej "dorosłości".  Schemat ten też nakręca fakt, że wszyscy jego kuzyni są w związkach i ma wyidealizowany obraz tych związków bo widzi ich powierzchowność, a nie wie jak to wygląda faktycznie od zaplecza bo każdy się maskuje.

Z racji tego, że jestem kawalerem i być zamierzam, traktuje mnie jako kogoś kto nie ma pojęcia o tematyce związków (przecież nie trzeba się żenić by wiedzieć jak sprawy wyglądają), a dystans pojawił się w momencie gdy wykazałem mu szaleństwo w podejmowanej decyzji i zagłuszaniu oczywistych sygnałów, wykazałem mu w punktach, łopatologicznie w jakiej jest sytuacji. Efekt jest taki jak pisałem, czyli mocne zdystansowanie się i postawienie bariery co w konsekwencji ma formę lekkiej niechęci. Ale cóż, prawda boli, a była podana w bardzo wyważonej i delikatnej formie gdyż nie mam w zwyczaju angażować się w czyjeś decyzje.

Aktualnie ów "znajomy" odciął się od wszelkich swoich znajomych, ona w miejsce jego znajomych wcisnęła swoich, cały dzień podporządkowany jest temu co ona chce, wszelkie plany są takie jak ona chce, zadziwiające jak szybko facet może stracić jaja i nie być tego świadomym.

 

Sytuacja innego znajomego któremu żonka przyprawiła rogi. Jedno dziecko, rozeszli się, rozwód, sprzedaż majątku. Pamiętam jak czuł się gdy się wyzwolił, usta mu się nie zamykały gdy mówił jakim był głupcem i że w końcu ma to za sobą, 10 lat męczarni. Ale co zrobił po jakimś czasie (około roku)? Znowu wszedł w to samo bagno z tą samą kobietą, pojawiło się drugie dziecko i teraz na swoich plecach buduje dom smarkając krwią od pyłu i zaharowując się w imię złudzeń. Ma świadomość manipulacji przez kobietę, ma świadomość pewnych spraw, ale jak widać wygodniej jest się unieszczęśliwiać niż wyjść z matrixu. I jak nazwać taką sytuację? 

 

Więc tak jak jeden z kolegów wyżej napisał, podejmowane prób uświadomienia go nic Ci nie da oprócz tego, że będziesz traktowany jak ktoś kto się wtrynia w nie swoje sprawy, albo ktoś kto nie ma pojęcia o "dorosłych poważnych związkach" rodem z filmów i seriali i finalnie będziesz intruzem. po prostu tacy ludzie oszukują samych siebie bez względu na wszystko.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry Panowie.
Miło widzieć, że oświeconych jest aż tylu. W realu nie spotkałem nikogo, kto by się nad Matrixem zastanawiał. 

Nie mogłem się powstrzymać i nie opowiedzieć wam historii, której byłem świadkiem kilka tygodni temu.

Rozmawiałem z moim znajomym niedaleko jego domu w ogrodzie. Żartowałem sobie, że stoimy dalej, żeby żona nie słyszała o czym mówimy, on się tylko zaśmiał z mojego żartu. Gość zawsze starał się pokazać, że jest zaradny, że nosi spodnie w tym związku. Do niedawna tak też o nim myślałem.

 

Wszystko się zmieniło, kiedy z domu wyszła jego żona, podeszła do niego i go z liścia w potylicę, jak gówniarzowi, aż plasło! I jej komentarz do niego w stylu "ty buraku". Gość poczerwieniał i się słowem nie odezwał, ani się nie zająknął. Minę zrobił tylko. A ona na luzie, odwróciła się i wróciła do domu. Zdaje się, że jego żona w dobitny sposób pokazała publicznie gdzie jego miejsce.

 

Dodam tylko, że znacznie ponad połowa "rodzinnych" dochodów generuje żona i finansowo kontroluje związek. Jej SVM jest na pewno wyższe niż jego. Chłopina jest w słabszej od niej pozycji na płaszczyźnie wyglądu, finansów i przede wszystkim pozycji społecznej. Jednak usilnie wmawia sobie i chyba znajomym, że jest inaczej i że kontroluje sytuację. Co gorsze ma potężny syndrom wyparcia. Bo już 15-minut później mówił, że taka sytuacja nie miała miejsca.

 

- nim zaczniesz się udzielać na forum przywitaj się w odpowiednim dziale

- zapoznaj się z regulaminem i zasadami

- zapoznaj się z poradnikami

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Obserwator Stada napisał:

Oboje nie mają za wiele jeśli chodzi o stan posiadania, przy czym ona nie ma nic, i nie mam tutaj tylko na myśli sfery materialnej, ale również intelektualnej, a nawet estetycznej. On jednak ma dom z ogrodem i trochę ziemi, które odziedziczy, a w momencie gdy będzie zagospodarowanie przestrzenne tych gruntów, ziemia nabierze wartości, no i oczywiście syndrom białego rycerza, plus waginalne embargo.

 

Już na tym etapie nie mają o czym ze sobą rozmawiać, dosłownie pustka, nie chcę używać określenia tępa strzała ale tak należałoby ją zdefiniować zważywszy, że intelektualnie są to niziny, a każdego przelicza przez pryzmat $. Ale cóż, ślub już wkrótce. Widzę w co się chłopak pakuje i dołuje mnie fakt, że nic z tym nie można zrobić bo sygnały są już tak oczywiste, że trzeba być ślepcem by nie widzieć ustalonego scenariusza, ona już tak wiele razy się odsłoniła, że nie ma wątpliwości co do intencji i kalkulacji.

 

Ona bardzo często się obraża o nic,  na zasadzie foch celem wymuszenia, ostrych konfliktów nie widziałem, ale poczekajmy do momentu aż otrzyma "dyplom" zawarcia związku. Wówczas maska spadnie, lub spadnie dopiero jak uzyska to o co gra czyli dziecko.

 

Jakiekolwiek rady, czy sugestie ostrożności, owocują tym, że obecnie "znajomy" się do mnie zdystansował i chyba jestem traktowany jako nieudacznik, gdyż on ma wpojony bardzo mocno schemat, a ja kompletnie jestem poza schematem w wielu dziedzinach, co powoduje, że wydaje mu się iż to w co brnie wiąże się z definicją szeroko pojętej "dorosłości".  Schemat ten też nakręca fakt, że wszyscy jego kuzyni są w związkach i ma wyidealizowany obraz tych związków bo widzi ich powierzchowność, a nie wie jak to wygląda faktycznie od zaplecza bo każdy się maskuje.

 

Aktualnie ów "znajomy" odciął się od wszelkich swoich znajomych, ona w miejsce jego znajomych wcisnęła swoich, cały dzień podporządkowany jest temu co ona chce, wszelkie plany są takie jak ona chce, zadziwiające jak szybko facet może stracić jaja i nie być tego świadomym.

 

 

To też dobry przykład jak dużo manipulacji kobieta używa by przejąć kontrolę nad mężczyzną, ale też czy on jest inteligentny? Powątpiewam.


I o tym słuchałem niedawno nagrania. Kobiety nie lubią inteligentnych mężczyzn, którzy widzą wielotorowo, wiele warstw zdarzeń i możliwości. Kobiety lubią prostych i użytecznych, a że zarabiają kasę nie znaczy że są wybitnie inteligentni ale zapewnią przetrwanie, lub luksusy i to jest cel główny. To takie kłamstewko żeby kobieta zamiast powiedzieć że poleciała na kasę to mówi że na intelekt i wnętrze. Zakłamywanie rzeczywistości to kobieca najlepsza sztuczka, a ci najgłupsi w to wejdą.

 

Człowiek oświecony, który otwarł oczy prawdopodobnie potomstwa mieć nie będzie i taki inteligentny gen zginie.

 

1 godzinę temu, Johnny napisał:

Gość zawsze starał się pokazać, że jest zaradny, że nosi spodnie w tym związku.

 

Wszystko się zmieniło, kiedy z domu wyszła jego żona, podeszła do niego i go z liścia w potylicę, jak gówniarzowi, aż plasło! I jej komentarz do niego w stylu "ty buraku". Gość poczerwieniał i się słowem nie odezwał, ani się nie zająknął. Minę zrobił tylko. A ona na luzie, odwróciła się i wróciła do domu.

 

Dodam tylko, że znacznie ponad połowa "rodzinnych" dochodów generuje żona i finansowo kontroluje związek. Jej SVM jest na pewno wyższe niż jego. Chłopina jest w słabszej od niej pozycji na płaszczyźnie wyglądu, finansów i przede wszystkim pozycji społecznej. Jednak usilnie wmawia sobie i chyba znajomym, że jest inaczej i że kontroluje sytuację. Co gorsze ma potężny syndrom wyparcia. Bo już 15-minut później mówił, że taka sytuacja nie miała miejsca.

 

 

Ja bym to nie mógł inaczej nazwac niż to, że tacy ludzie są chorzy psychicznie. Nie widzę nic zdrowego w życiu w oszustwie, wypieraniu.

Może chorzy rządzą światem, zdrowych się linczuje, izoluje by poczuli się gorsi i wyginęli.

Widać ile ataków jest na choćby to forum, ale o dziwo mało kobiet bo one potrafią naprawdę za kość wejść i wiele energii włożyć żeby tylko udowodnić że ktoś jest "winny", głupi, niedojrzały, nieudany i inne cechy.

 

Poza moją opinią widać na tacy jak wiele znaczy górowanie nad kobietą w każdej sferze życia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.