Skocz do zawartości

Jak rozwód rodziców zrył mi psychikę


Sceptyczny

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli wybrałem niewłaściwy dział, to proszę Moderatorów o przeniesienie. Napisałem tą historię w ramach autoterapii oraz by pokazać jak wygląda rozwód i proces go poprzedzający z perspektywy dziecka. Mam nadzieję że mój wpis na coś się przyda.

 

Kilka słów na temat rodziców:

 

Mama wychowała się w patologicznej rodzinie. Dziadek (ojciec mamy) regularnie chlał i urządzał awantury. W domu bieda, bo dziadek prawie całą wypłatę przepijał. Babcia musiała pracować po 12 godzin, żeby wyżywić i ubrać piątkę dzieci.

 

U taty podobna sytuacja, jednak alkoholizmu nie było (podobno). Z zewnątrz wyglądali na normalną rodzinę, lecz w domu co chwila kłótnie. Na brak pieniędzy nie mogli narzekać. Dziadek potrafił robić na kopalni nawet po 16 godzin dziennie, żeby kupić samochód. Długo nim jednak nie pojeździli, bo doszło do wypadku w którym zginął brat taty.

 

To tyle jeśli chodzi o wstęp. Jedziemy z tematem. Pierwsze 10 lat mojego życia można by nazwać sielanką. Wyglądaliśmy na szczęśliwą rodzinę. Była kasa, nowe auto i wyjazdy nad morze lub w góry. Wszyscy uważali nas za wzór do naśladowania. W podstawówce byłem chwalony przez wszystkie nauczycielki a nawet samą dyrektorkę. Miałem sporo kolegów i koleżanek, dobrze się uczyłem, przez oba semestry wzorowe zachowanie. Miałem wszystko o czym mogłem marzyć. Nowy rower, piłka, klocki lego i komputer, który w tamtych latach był monstrum wydajności.

 

Na zewnątrz wyglądaliśmy na ideał. Jednak powszechnie wiadomo, że ideał nie istnieje. Przyjrzyjmy się jak to wyglądało od wewnątrz. Krótko mówiąc – było schematycznie. Od poniedziałku do czwartku robota, jedzenie, tv i spanie. Gdy przychodził piątek, zaczynało się picie. Browary lub drinki, czasem wino. W sobotę sprzątanie, zakupy i chlania ciąg dalszy. W niedzielę do kościoła (bo co ludzie powiedzą ?) i jeszcze po piwie. Pragnę nadmienić, że nie pili aż do zgonu, ale wystarczyło na nich spojrzeć i już było wiadomo, że są pod wpływem.

 

Pierwsze poważniejsze pęknięcie w tej strukturze pojawiło się gdy byłem w pierwszej klasie podstawówki (o ile mnie pamięć nie myli). Była zima, śnieg sypał tak, że świata nie było widać.

Mama pracowała wtedy w gabinecie dentystycznym, około 30 km od naszego miasta. Pewnego dnia zadzwoniła i powiedziała, że nie da rady wrócić do domu, bo akumulator w aucie się rozładował, a autobusy nie jeżdżą bo drogi są tak zasypane, że nie da się przejechać. Wróciła następnego dnia koło południa. Ledwo weszła do domu i zaczęła się awantura. Twierdziła, że spała w hotelu, w jednym pokoju z kolegą z pracy, ale w osobnych łóżkach, że niby do niczego nie doszło. Kłócili się przez dobre 3 godziny, a następnego dnia... pieprzyli się jak zwierzęta.

 

Po tej akcji wszystko przycichło na jakiś czas. Ale to była cisza przed kolejną burzą. Mama zatrudniła się w firmie transportowej. Zarabiała więcej niż w poprzedniej robocie, z czasem zaczęła zarabiać więcej niż tata. Pozorny spokój skończył się pewnego sierpniowego popołudnia. Razem z mamą pojechałem na zakupy. Gdy wróciliśmy, na stole stały 3 puszki po piwie, a tata momentalnie zaczął się awanturować. Leciały takie określenia jak: ty tępa pizdo, zakłamana kurwo, pierdolona dziwko, dupodajko itp. I od tamtego momentu chlanie i awantury stały się normą. Nie było dnia bez wrzasków czy szarpaniny. Kilka razy przyjechała policja, ale tylko spisywali raport i odjeżdżali.

Mama przestała się kryć z tym, że kogoś ma. Non stop wisiała na telefonie i pisała sms'y. Ta czynność tak absorbowała jej uwagę, że absolutnie nic do niej nie docierało. „Gadał dziad do obrazu...”.

 

A jak na mnie to wszystko wpłynęło ? Stałem się totalnym outsider'em. Przestałem wychodzić na dwór, zamknąłem się w sobie, zrobiłem się małomówny, uzależniłem się od komputera i jedzenia słodyczy. Totalnie opuściłem się w nauce i pojawiła się nadwaga przez którą stałem się pośmiewiskiem w klasie. Nie wyrabiałem psychicznie, miałem tego dość. Podczas jednej z awantur wyjąłem z szafki nóż i chciałem wbić go sobie w klatkę piersiową, jednak tata zdążył mi go wyrwać z ręki.

 

Po jakiś 2 latach ciągłych awantur w końcu nastąpił rozwód bez orzekania o winie i z podziałem majątku. Od pierwszej awantury do dnia dzisiejszego 3 razy zmieniałem strony konfliktu. W sumie było to wybieranie między złem a złem.

 

Początkowo byłem po stronie matki, ponieważ naiwnie wierzyłem, że nic nie zrobiła (młody i głupi). Rybie łuski opadły z oczu, kiedy przedstawiła mi swojego chłopaka. Na początku traktował mnie jak powietrze, potem otwarcie mnie poniżał i wyśmiewał. Mówiłem to matce, ale zawsze zlewała mnie ciepłym moczem. Nie potrafiłem tam wytrzymać, więc zdecydowałem, że stanę po stronie taty. I znów wykazałem się ponadprzeciętną naiwnością, wierząc że będzie lepiej. Tonący brzytwy się chwyta. Ojciec dalej chlał. Trzeźwy był tylko rano. Gdy wracałem ze szkoły, on już był porobiony. 4 piwa w dni robocze, 6 w weekend. To była norma. Dopóki był trzeźwy to był spokój. Jak tylko się napił to zaraz leciały w moją stronę wyzwiska w stylu – ty gnoju, pasożycie jebany, jesteś taki sam jak matka itp.

 

Nie pamiętam już ile to trwało, ale któregoś dnia zadzwoniła matka i spytała czy nie chciałbym do niej przyjechać na weekend, bo wynajęła sobie mieszkanie. Zgodziłem się i gdy przyjechałem, zaczęła mnie przekonywać, żebym zamieszkał z nią. Na 100% chodziło o hajs z alimentów, ale skąd ja to mogłem wtedy wiedzieć ? Ściemniała jak platforma podczas kampanii wyborczej, obiecywała cuda wianki. Miałem zryty łeb kompletnie. Przeczuwałem że to ściema, ale miałem już dość mieszkania z ojcem więc zgodziłem się. No i skończyło się tak, że byłem traktowany jak pies, strzeliłem kibla w pierwszej gimnazjum i miałem w planach skoczyć z 9 piętra. Tym razem zadziałał instynkt samozachowawczy. Z ojcem nie miałem żadnego kontaktu. Dowiedziałem się sporo później, że wszystkie sms'y były kasowane, a lista połączeń regularnie czyszczona. Mogłem sam zadzwonić, ale nie zrobiłem tego. Dlaczego ? Bo się bałem. Bałem się, że znów usłyszę od niego to samo, co gadał po pijaku. Poza tym, byłem przekonany, że ojciec mnie znienawidził i już nie chce mnie znać.

 

Do spotkania z ojcem doszło jednak dzięki babci. Wtedy powiedział mi, że ciągle do mnie wydzwaniał i pisał sms'y, ale nie było odpowiedzi. Odnowiliśmy kontakt i po jakimś czasie zamieszkałem z nim. Dalej pije, nawet zabrali mu na 3 miesiące prawo jazdy. Jednak tym razem zamiast wyzwisk słyszę pretensje i żale o to, że nie robię tego co on chce. Zupełnie nie dociera do niego, że mam inne cele w życiu. Nauczyłem się mieć wyjebane. We wrześniu wynajmę sobie jakieś mieszkanie, pakuję walizki i arrivederci.

 

 

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Sceptyczny napisał:

Zupełnie nie dociera do niego, że mam inne cele w życiu. Nauczyłem się mieć wyjebane. We wrześniu wynajmę sobie jakieś mieszkanie, pakuję walizki i arrivederci.

 

Tak trzymaj.

W życiu ludzi dorosłych zawsze nadchodzi czas, żeby odciąć mentalną/emocjonalną pępowinę.

Pora na Twoją.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elegancko!

Najważniejsze to być niezależnym. Wracasz do domu, zamykasz drzwi, masz spokój, ciszę.

Praca nad sobą zawsze daj efekty! Na początku są najlepsze postępy więc głowa do góry.

 

Dużo czytaj, próbuj w życiu codziennym wprowadzać pozytywne wzorce myślowe.

BARDZO WAŻNE - otaczaj się tylko pozytywnymi ludźmi. !!!!!!!!!!!!

Jest nieźle a będzie jeszcze lepiej :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

I tak wygląda ta opiewana przez "normalsów" rzeczywistość w domach - jest dzidzia, dom, drzewo, praca i wielkie szczęście. A tymczasem jest gówno.

 

Co do Ciebie kolego, to jak radzą moi przedmówcy NIEZALEŻNOŚĆ FINANSOWA, żeby uciec jak najdalej od tych dwoje toksycznych dla Ciebie ludzi. Ale nie zapominaj o samoocenie, trenuj ją (np. bogging) od rana do wieczora. Koniecznie schudnij, ćwicz pompki, przysiady, podciągnięcia, wznosy nóg (skazany na trening kup), mniej żarcia. Wszystko w Twoich rękach, jak zarządzisz sobie tak będziesz miał. Dla pocieszenia dodam, że znam osobiście ludzi którzy wychodzili ze znacznie gorszych sytuacji. Da się, naprawdę dużo da się.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Aumakua napisał:

I tak wygląda ta opiewana przez "normalsów" rzeczywistość w domach - jest dzidzia, dom, drzewo, praca i wielkie szczęście. A tymczasem jest gówno.

 

- dom jest spoko

- drzewo też daje jakąś satysfakcję jak patrzysz przez kilka dekad jak rośnie

- dzieci zależy od predyspozycji i chęci posiadania < OPCJONALNIE

- jedyną rysą na szkle tego sielankowego życia jest LOSZKA ;)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aumakua Pracuję nad samooceną już jakieś półtora roku. Efekty może nie są powalające, ale jednak są. I tak jest dużo lepiej niż jeszcze 2 lata temu. Jako tako poskładałem psychikę, ale jeszcze sporo roboty przede mną. Kiedy tylko jest okazja, to idę pobiegać, dzięki czemu zrzuciłem 14 kg smalcu (nie żebym się chwalił :D).

 

Ps. Co byś sugerował ? Utrzymywać sporadyczny kontakt czy uciąć go na zawsze ?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...
Dnia 25.08.2016 o 21:35, Sceptyczny napisał:

1 Pracuję nad samooceną już jakieś półtora roku. Efekty może nie są powalające, ale jednak są.

2 I tak jest dużo lepiej niż jeszcze 2 lata temu. Jako tako poskładałem psychikę, ale jeszcze sporo roboty przede mną.

3 Kiedy tylko jest okazja, to idę pobiegać, dzięki czemu zrzuciłem 14 kg smalcu (nie żebym się chwalił :D).

1 Czy masz kogoś kto ocenia twoje postępy ? Czy sam wystawiasz sobie opinię przepracowania na level up ?

2 Jak w.? skoro widzisz horyzont zdarzeń , to masz to gdzieś jasno rozpisane ( w formie trwałej ) do celów porównawczych ,    postępowych ?

3 W jakim czasie 14 kg down? (możesz odmineralizować organizm) ! Jeśli jesteś misiowatej budowy(JA np) to polecam zamienić    bieganie na sporty ogólnorozwojowe w których obciążeniem jest twoje całe ciało  , a obciążasz różne partie nie tylko stawy kolanowe  i więzadła stopowe non stop ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.