Skocz do zawartości

Jesteś gówno wart - mindset nie dla każdego w rocznicę obecności na forum


Rekomendowane odpowiedzi

  • Długowłosy zmienił(a) tytuł na Jesteś gówno wart - mindset nie dla każdego w rocznicę obecności na forum

Podobnie, jako "wyzwanie", można traktować chodzenie na rozmowy o pracę na stanowiska nieco przekraczające kompetencje danego samca.

Nawet jeśli dostaniecie pytania, na które nie będziecie znali odpowiedzi wiecie w jakim kierunku się dokształcać i gdzie szukać informacji.

Z każdego zdarzenia należy po prostu wyciągać pozytyw, a każda przekopka życiowa powinna wzmacniać, a nie osłabiać.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafne spostrzeżenia, aczkolwiek jak wspominałeś, nie jest to droga dla wszystkich. Próbowałem realizować swoje cele życiowe w ten sposób i w pewnym momencie zawsze przychodziło wypalenie i dół, które na kilka dni pozostawiało mnie bez ochoty do jakiejkolwiek aktywności. Pozbierałem się, odbudowałem, żeby później znów upaść patrząc z zazdrością na innych, że im się udaje. Moim zdaniem ciągłe porównywanie zaprowadza w ślepy róg, ponieważ zawsze znajdzie się od nas ktoś bogatszy, bardziej atrakcyjny, czy bardziej inteligentny. To wszystko zaprzątało mi głowę i blokowało moje działania. Nie potrafiłem się zmotywować na tyle, żeby podołać zadaniu. Przerastało mnie to. Poddawałem się.

 

Teraz działam w oparciu o zupełnie inny system motywacji. Przestałem sobie zaprzątać umysł podrzędnymi sprawami. Małymi krokami realizuje elementy, które układają się w obraz mnie w przyszłości. Reszta jest robiona przy okazji lub w dużym uproszczeniu, aby nie marnować na to czasu. Czuję się bardziej szczęśliwy, nie łapią mnie doły i jestem bardziej efektywny niż przedtem.

 

Post był rozległy, więc odniosę się do podsumowania:

1. Dużo medytuj i czytaj o rozwoju duchowym - w chwilach dołka to Cię uratuje - dostałem to kiedyś od koleżanki, polecam sprawdzić wykłady tego mnicha https://www.youtube.com/results?search_query=ajahn+brahm Porusza on wiele tematów i myślę, że większość znajdzie coś dla siebie.

2. Pracuj z ludźmi lepszymi od siebie - robię to i bardzo się cieszę, że mam ku temu okazję

3. Przebywaj w towarzystwie które Cię motywuje - nad tym chciałbym popracować. Bardzo na miejscu wydaje się być tu powiedzenie "Jeśteś średnią 5 osób, z którymi najczęściej przebywasz"

4. Bierz się za rzeczy, przy których inni wymiękają - to Twój drogowskaz - ciężko mi to odnieść do mojej pracy

5. Pokonaj swoje demony - rób to w czym jesteś słaby - czy nie lepiej poświęcić ten czas, aby być w czymś dobrym, szczególnie w tym co nas interesuje?

6. Nie łam się i nie odpuszczaj

7. Pamiętaj - czy wygrasz czy przegrasz, zależy od Ciebie

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Om nom nom napisał:

Trafne spostrzeżenia, aczkolwiek jak wspominałeś, nie jest to droga dla wszystkich. Próbowałem realizować swoje cele życiowe w ten sposób i w pewnym momencie zawsze przychodziło wypalenie i dół, które na kilka dni pozostawiało mnie bez ochoty do jakiejkolwiek aktywności. Pozbierałem się, odbudowałem, żeby później znów upaść patrząc z zazdrością na innych, że im się udaje. Moim zdaniem ciągłe porównywanie zaprowadza w ślepy róg, ponieważ zawsze znajdzie się od nas ktoś bogatszy, bardziej atrakcyjny, czy bardziej inteligentny. To wszystko zaprzątało mi głowę i blokowało moje działania. Nie potrafiłem się zmotywować na tyle, żeby podołać zadaniu. Przerastało mnie to. Poddawałem się.

 

Trafiłeś w sedno - to nie jest dla każdego. Z kilku powodów:

1. Nie każdy jest w stanie wytrzymać huśtawki i jazdy jakie się robią w głowie. Ale da się jest spacyfikować rozwijając się duchowo oraz medytując.

2. Ludzie, którzy chcą tak żyć muszą się nauczyć doceniać samotność i to dwóch rodzajów. Po pierwsze - kiedy przychodzi dołek, zamykasz się w sobie, robisz rachunek sumienia w ciszy kontemplujesz, wstajesz i maszerujesz dalej. Po drugie - samotność związaną z tym, że inni nie są w stanie wytrzymać takiego napięcia - po prostu odpuszczają. Tu rzucasz na szalę wiele, szczególnie w pracy, bo albo wygrywasz albo przegrywasz wszystko.

3. Zajmowanie się tym w czym jesteś słaby rozumiem nie jako rozdrabnianie się ale jako szlifowanie tych elementów potrzebnych Ci w codziennym życiu, które wymagają dopracowania oraz zwiększenia wysiłków żeby je opanować - chodzi o nieunikanie wyzwań. Przykładowo - część ludzi skupia się w pracy tylko na zadaniach (ze swojej dziedziny) w których jest dobra, resztę zrzucając na kolegów - błąd - trzeba chwytać byka za rogi ;)

4. Próbowałem żyć inaczej. Nie da się w moim przypadku. Dlatego zamknąłem opisany w poście etap życia i wróciłem na pełne morze, z bezpiecznej zatoki ;)

 

Życie i sukces to moim zdanie, implementacja do własnej głowy tego co działa u danej jednostki. Nie jesteśmy tacy sami, jesteśmy różni ;)

 

PS Dzięki za link :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

 

Dnia 15.08.2016 o 11:02, Długowłosy napisał:

O kobiecie z którą spędziłem ten kawał czasu nie mogę powiedzieć złego słowa - mój ulubiony typ urody, semicki (wielokrotnie pytano mnie czy nie jest z południa europy / żydówką), skromna, pracowita oraz przede wszystkim dbającą o swojego faceta i o to, żeby były mu dobrze. Te 5.5 roku nauczyło mnie, że LTR z dobrze dobraną kobietą jest czymś naprawdę fajnym. Kłótni między nami nie było prawie w ogóle, kwestie łóżkowe to miód i malina (ogólnie stąd właśnie wyniosłem przekonanie, że najlepszy seks jest tylko między ludźmi, którzy są w związku i trochę się znają). Co nie zatrybiło? Jakoś od około 3 lat trwania związku zacząłem mieć cykliczne sny, które łączyły, po przebudzeniu, dwa odczucia -  "jest za łatwo" oraz "nie robisz kolejnego kroku". Stąd, z dnia na dzień, postanowiłem to skończyć

 

A co by miało być tym kolejnym krokiem?

ślub / dzieci itd. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Bardzo fajny post.

Przez większość spraw chyba już przeszedłem "dzięki" rodzicom ;) "dzięki", bo zawsze robili mi pod górę, musiałem sam wszystko zdobywać, zawsze próbowali mi dopierdolić, ale ja się nie poddawałem. Cios zadany przez najbliższych boli najbardziej. Na ich uderzenia już się uodporniłem, więc nikt obcy nie jest w stanie mnie zranić.

Co do pracy, to nie zawsze da się spełnić wszystkie warunki. Czasami praca przestaje dawać satysfakcję i po prostu nudzi. Ja zawsze przestawiam to sobie jakoś w głowie. Odcinam się od wszystkiego, włączam ulubioną muzykę i robię wszystko najlepiej jak potrafię. Jakąś już tam pozycję w zespole sobie wypracowałem. Niektórzy próbują to podkopywać, ale mam to w dupie. Wiem co i jak. Inni też to wiedzą.
Wyznaję zasadę: "Wszystko rób najlepiej, jak potrafisz". Nawet jeśli nie doceni tego 500 osób, to zawsze może znaleźć się ta jedna, która to zauważy. Ja tak miałem wielokrotnie. Ludzie wiedzą, jakie mam podejście do pracy. Szczerze mówiąc, to mógłbym teraz nawet ściemniać, a i tak mieliby dobre zdanie na mój temat. Potrafię powiedzieć kierownikowi wprost, że pierdoli głupoty i umiem to uzasadnić. Wielokrotnie się z nim kłóciłem i nigdy nic mi za to nie zrobił. Wie, że racja jest po mojej stronie ;)

Ludzie w robocie mnie wkurzają, dlatego robię swoje. Skupiam się tylko na tym, co mam do wykonania. Robota jest poniżej moich oczekiwań i po prostu mnie nudzi, dlatego muszę się czymś rozpraszać ;) No, ale jest. Przynajmniej płacą ;)

Każdego dnia trzeba być lepszą wersją siebie z wczoraj :) Chociaż trochę. Nie można stać w miejscu, trzeba oczekiwać coraz więcej. Najlepiej powyżej kwalifikacji, zdolności, wykształcenia - to zmusza do ciągłego rozwoju.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji poruszenia tego tematu w dyskusji z @jaro670:

wezmę i to odkopię. No dobra, i tak jest przyklejone. W każdym mąć razie ;) kiedy przyszedłem na forum i to przeczytałem, od razu pomyślałem sobie że to nie dla mnie.

 

Na pewnym poziomie słabości, w chwilach kiedy nasza samoocena dopiero gramoli się z ziemi, każden jeden taki i tym podobny tekst, ta cała "sól na rany", dojebie Cię do gleby. Jeżeli jednak już wstałeś i idziesz w jakimś kierunku, to w chwilach rozleniwienia danie takiej ostrogi i kopa w dupę ambicji może się opłacić.

 

Zalety tego podejścia:

1) motywuje, zwłaszcza na krótszą metę,

2) daje poczucie kontroli i sprawczości w życiu,

3) pomaga w opuszczeniu swojej strefy komfortu i budowaniu pewności siebie opartej na doświadczeniu.

 

Wady:

1) opiera się na wkurwieniu,

2) w razie niepowodzeń nadmiar takich myśli łatwo może zdołować i doprowadzić do załamania.

 

Patrząc wstecz zauważyłem, że ta postawa nie zawsze była mi obca. Od małego byłem bardzo ambitny: chciałem pokazać tym skurwysynom (czyt. wszystkim i każdemu z osobna, wliczając w to Istotę Najwyższą B)na co mnie stać. Po drodze przyszło totalne załamanie związane z brakiem ogarnięcia ws. bytowych i damsko-męskich. Wyszły na wierzch złe wzorce i niewłaściwe wartości, których ciężar mnie przygniótł. Z tego dołu wygrzebuję się mniej lub bardziej skutecznie dopiero od paru lat: przez większą część swoich lat 20. byłem w czarnej dupie. Dlaczego o tym piszę? 

 

Cały czas chodzi o mindset, ten tutaj. Próbuję pracować nad sobą mniej więcej tak jak @jaro670:

 

przyznam bez bicia, że jestem w tym niesystematyczny i niekonsekwentny i najczęściej wolę po prostu słuchać Marka, czytać forum i rozkminiać, żeby w miarę bezboleśnie nasiąkać prawidłowym myśleniem. Uważam, że jak ktoś ma jeszcze problemy z poczuciem własnej wartości to na początek o wiele lepiej jest zaadaptować sobie tą postawę:

Tym bardziej dziwi mnie fakt, że po kilku miesiącach jestem w stanie znaleźć pozytywy w podejściu, które opisujesz tutaj. Czyżbym dochodził do siebie? :D

Chyba nie tak do końca: dla mnie powiedzenie sobie: "nie dasz rady, jesteś gówno wart" wciąż może prędzej zakończyć się dołem i zniechęceniem niż wzrostem motywacji. To mindset tylko dla silnych, co mają już mocne podstawy.

 

Ambicja to świetna sprawa, ale zaakceptowanie świata wydaje mi się ważniejsze. Chodzi o to, żeby nie latać wiecznie wkurwionym albo sfrustrowanym. Dlatego dodałbym jako uzupełnienie: uznaj, że są ludzie, którzy przewyższają cię w różnych rzeczach i pogódź się z tym. Ktoś to napisał na forum w innym temacie, jak myślę, bardzo trafnie. Mam nadzieję, że kiedyś będę na tyle mocny żeby szerzej skorzystać z rad zawartych tutaj...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Doskonale zdaję sobie sprawę, iż zaproponowany przeze mnie mindset nie jest dla wszystkich. On boli, uwiera jak kamień w bucie, powoduje częste mind fuck'i, zwątpienia ale... daje też kosmiczne efekty. Po prostu jest to benzyna, którą możesz się oblać i podpalić albo zatankować rakietę i polecieć nią na swój księżyc. Twój wybór :)

Czy jest to dla Ciebie dowiesz się po pierwszej załamce - w tym systemie myślenia nie ma miejsce na tłumaczenie porażek osobami trzecimi - za nie winny jesteś Ty.

Ok więc jak - dasz radę tak postrzegać rzeczywistość czy wymiękasz? ;) Bo słyszałem, że miękka fajeczka z Cieb

 

Tak gwoli uzupełnienia @Ziomisław. Adaptujcie to, co pasuje Wam, forum to tylko drogowskaz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński przestał(a) promować i odpiął/ęła ten temat
  • 1 rok później...
  • 2 miesiące temu...

@DługowłosyBardzo ciekawe spojrzenie na świat i otaczające nas sytuacje w życiu codziennym.Pomaga to przyjmować porażki jako budujące sukcesy :)

W moim odczuciu jeśli ktoś jest osobą wrażliwą to zdecydowanie nie będzie jego droga.Taka osoba musi być cały czas stymulowana przez siebie oraz innych że jest dobrym,wartościowym człowiekiem.Kontakty z wampirami emocjonalnymi i toksycznymi ludźmi(większością ludzi)bardzo osłabiają i utrudniają funkcjonowanie.

Twoja technika jest fantastyczna dla osób które są już bardzo stabilne emocjonalnie,mają dużą bazę doświadczeń,mówiąc krótko są "mocno zahartowane".

Myślę że takich ludzi jest stosunkowo za mało i zdecydowanie większy zakres czasu i wiedzy powinno się inwestować w szacunek do siebie,życie w zgodzie z własnym ja,tak jak wspominałeś rozwój duchowy,akceptację(poczucie własnej wartości).Jeśli już taką solidną podstawę posiadamy to można w pełni działać i każdą porażkę przekształcać w naukę.

Chociaż pamiętać należy że nie zawsze "to co nas nie zabije to nas wzmocni" 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.