Skocz do zawartości

Nakręcanie emocjonalne kobiet - czyli sztuka przetrwania.


Alias

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłem tematu skupiającego się na tej kwestii, aczkolwiek parę wypowiedzi związanych przeczytałem w założonym przez @Tamten Pan : " Najgorsze błędy na randkach (grzechy nieporuchalne i zaniedbania niejebliwe)".

Proszę szanownych braci o podzielenie się doświadczeniami, poglądami na tę sprawę, technikami zasłyszanymi lub wypróbowanymi, czyli wszystkim co z tym związane.

Także powyższa wypowiedź słowem wstępu, przejdźmy zatem do dyskusji.

 

Spotkałem się ostatnio z niewiastą, początek rozmowy, lekkie wątpliwości z jej strony wyczułem, postanowiłem wybadać ją wzrokiem, uporczywym lecz nienachalnym patrzeniem w twarz, szczególnie oczy.

Przynęta zarzucona, niewiasta złapała się. Potem przeszedłem do zadawania pytań, zaczynam  zdobywać informacje, przy okazji "oddaję jej inicjatywę" w rozmowie;). Znowu się złapała, ujawnia się powoli gadulstwo i potrzeba rozmowy o własnej prywatności, standard. Ja cierpliwie słucham i obserwuję każdy ruch, wkręcam coraz mocniej śrubę, aby wyrzuciła jak najwięcej informacji rzutujących na dłuższą relację.Popłynęła... Pomiędzy zmianą tematów jakieś ironiczne wstawki,droczenie, wypowiedzi o "bezczelnym zabarwieniu". W jej oczach powoli pojawiają się "kurwiki", coraz bardziej żywiołowe ruchy z jej strony, bariera przełamana myślę sobie. Działam dalej, żadnego przeciągania tematów z mojej strony, odpowiedzi zwięzłe, brzmiące enigmatyczne dla niej. Potem spacer, skracam dystans w miarę upływu czasu, ona także dąży do kontaktu, zapada noc, styki zaczynają się przegrzewać, coraz dłuższe wymiany spojrzeń( czuję jej mocny puls), przytulanie, obtarcia itd.

Ja dalej trzymam się planu, rzucam niekiedy jakieś uwagi co do wyglądu, cielesności ogólnie, bez komplementów( no może z 1 padł ode mnie:P), ona zaczyna chwalić mój wygląd i ubiór, na chłodno przyjmuję( żadnych dziękuję ani łechtania ego).

W końcu mówię, że się zbieram, ona chciałaby przedłużyć(w pewnym momencie schodzimy na temat pobytu u niej,waha się), stawiam na swoim, czas na pożegnanie.

Ona bez namysłu: "Spotykamy się w ten i ten dzień" .

Ja:"Może, zajęty jestem, jak już, to wieczorem".

Zgodziła się od razu.

Przyjeżdżam do domu, ona po chwili pisze SMS-a, coś tam odpisuję i zaznaczam,że już nie mam siły, idę spać, przyjmuje do wiadomości.B)

 

Co o tym myślicie? 

 

Edytowane przez Alias
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to jednak ona byla góra,a nie ty w wojnie emocjonalno-ktokomubardziejwejdziedoglowy.Bo gdyby to bylo dla ciebie "normalna" sytuacja to nie opisal bys w tego w ten sposob.W ogole byc moze bys tego nie opisal bo kto np. opisuje wyjscie do sklepu".Chyba ze taki masz styl opowiadania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już nie raz o tym piszę. Podrywanie, zdobywanie itp to jest złe słowo. Bo stawia kobietę wyżej od Ciebie - "muszę ją zdobyć". Zdobyć to można Mount Everest albo Nobla.

Kobietę się poznaje i tworzy relacje. Kumpli też zdobywasz czy poznajesz? Mówisz sobie "zrobię wszystko, żeby być jego ziomkiem"? No właśnie.

 

Ty się bawisz w jakieś gierki, udajesz kogoś innego niż jesteś. Czemu nie jesteś sobą - nie masz odwagi na to? Później jeśli wyszedł by z tego LTR to będzie chujowo.

Laska będzie miała poczucie, że została oszukana - bo byłeś kim innym na początku niż teraz - dostaniesz masę shit testów, które nie będą po to, aby Cię przetestować tylko wyżyć się na Tobie - kłótnie bez powodu itp.

 

Bądź facetem - bądź szczery - Jak Ci się podoba to powiedz - jak to dla Ciebie za mało, że Ci się tylko podoba i musi być między wami chemia to mów to i respektuj.

 

Im więcej filozofii w tym wszystkim tym facet mniej skuteczny - bo nawiązywanie relacji jest naturalne - natura MUSIAŁA coś takiego wytworzyć bo inaczej byśmy nie przetrwali.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Długowłosy

Przyznaję się, że nie sprecyzowałem ostatniej części, kontekst miał się odnosić do LTR i dlatego postanowiłem w takim, a nie innym dziale założyć temat, a sytuacja posłużyła jako przykład do rozważań, czy takie "podkręcanie" warto w niektórych sytuacjach stosować na dłuższym dystansie(dzięki za ostrzeżenie:D).

 

@Tarnawa

Aż śmiechłem, jak zobaczyłem Twój post;), przesadziłeś z tym zakochaniem.

Oddzielam sferę prywatną( tą stricte osobistą) od towarzyskiej.

Miłość(jeżeli można ją jakoś zdefiniować) tylko wobec siebie czuję(przynajmniej cały czas nad tym pracuję), co przekłada się na relacje z kobietami, jestem wobec nich bardziej wyrozumiały i dbam o to, żeby obie strony miały zabawę ze wspólnie spędzonego czasu bez zbędnych napięć(wiadomo, emocje też okazuję , inaczej jaki miałoby to sens,ale z odpowiednią kontrolą).

Dlatego się nad tym zastanawiam, bo chcę pogłębiać wiedzę i tym samym trzymać przysłowiową "ramę".

 

@GluX

Gdzie ja powyżej napisałem, że próbuję kogoś zdobyć? Jestem w pełni sobą, mam świadomość tego co robię, nie mam chęci okłamywać jej albo w przyszłości innych, (w razie jakichś wątpliwości szczerze, nic na siłę ), mam zamiar stopniowo odkrywać swoją osobowość. Zachowuję pewien margines, żeby kobieta miała (jeżeli relacja  trwa dłużej) przyjemność z poznawania mnie. Moim zdaniem na tym polega budowanie związku, by nie udzielać od razu jednoznacznych odpowiedzi na wszystkie pytania i rozwiewać wszelkie wątpliwości, lecz stopniować napięcie w związku, bo inaczej jeden partner szybko znudzi się drugim. Z tego co zaobserwowałem, większość facetów chce pokazać, jacy to oni są zajebiści, aż do mdłości i robią to na jedno kopyto, czyli sypią swoimi atutami na lewo i prawo, za jednym razem. I potem zdziwienie, gdy po paru miesiącach relacja gaśnie  i związek nie przetrwał nawet tych magicznych 2 lat.:P Oczywiście zakładam w różnych sytuacjach wiele znaczących czynników, ale ten wspomniany wyżej wydaje mi się szczególnie ważny, dlatego rozpocząłem temat.

Nie ma miejsca na manipulacje z mojej strony ani żadne dziwne akcje."Zasady się nie zmieniają" w myśl filmu pt."Filth" (polecam), przynajmniej u mnie w tej subtelnej materii.

PS. Jak czytam Twój post, to wydaje mi się, jakby mówił do mnie jakiś "coach":D.

 

Moim głównym celem przy zakładaniu tego tematu było poznanie Waszej opinii, jak ten mechanizm funkcjonuje szczególnie w dłuższych związkach, bo jeszcze w takich nie byłem. Zamiast tego skierowaliście uwagę na tę konkretną sytuację, za co dziękuję, ale nie o taki efekt mi chodziło;) Za wszelkie niejasności przepraszam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Alias napisał:

Przyjeżdżam do domu, ona po chwili pisze SMS-a, coś tam odpisuję i zaznaczam,że już nie mam siły, idę spać, przyjmuje do wiadomości.B)

 

Co o tym myślicie? 

 

Ja myślę, że muszę napisać maila i to po angielsku, coś tam napiszę, ale jeszcze nie wiem co !!

A to ważny mail jest, jak dotrze to on/ona mi coś tam odpiszę.

BTW.

Żebyś wiedział jak mi się nie chcę;)

 

Moja przeintelektualizowana odpowiedź = twojemu pytaniu.B)

SH.

Edytowane przez SledgeHammer
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, GluX napisał:

Już nie raz o tym piszę. Podrywanie, zdobywanie itp to jest złe słowo. Bo stawia kobietę wyżej od Ciebie - "muszę ją zdobyć". Zdobyć to można Mount Everest albo Nobla.

 

@GluX ukazałeś sedno sprawy, facet udający kogos innego to facet totalnie niepewny siebie, swojej wartości...W momencie kiedy Ona to zauwazy, drogi @Alias dostaniesz mase testów z którymi nie dasz sobie rady, testy samicy dostosowane sa bardzo czesto do osobowosci i charakteru samca, udajac kogos innego a bedac małym, dostaniesz taki test ze Cie poskłada, mało tego, niunia zrozumie ze masz ja za idiotke, myślac ze ja oszukasz tym ze udawałes mocnego, twardego samca...wtedy możesz pakować Mandżur :) 

Wtedy mozesz zapomniec nawet o dotknięciu sutka...przez bluzke...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod względem psychicznym nic nie muszę udawać, taki mam komfortB). Każdy test to mała okazja dla mnie pod względem przyjęcia nowej nauki, co za tym idzie rozwoju, także pełen luz z mojej strony.

@Assasyn Już mi życie obrzydziłeś:D.

Bracia,  chciałem poznać Waszą opinię na ten temat z szerszej perspektywy, a krążymy tylko wokół tej jednej sytuacji, w jakim celu?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alias

 

Jeśli chodzi o nakręcanie kobiety to zawsze mówię "żadnej kobiecie nie udało [wstaw co chcesz]".

 

Typu "wiesz co, dzisiaj te wszystkie wyzwolone kobiety, mnie to nudzi - chciałbym, żeby kobieta mi zrobiła dobry placek, po prostu jak prawdziwa kobieta - może to seksistowskie i w ogóle - ale uważam, że natury nie oszukasz".

 

Zgadnij co będę jeść na 100% w ciągu 2 tygodni.

 

I w sumie można też tutaj podawać nawet nasze fantazje seksualne [nie, te z karłem i osłem odpadają :lol:]

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie konkrety.;)

Rzucasz taką sugestię-wyzwanie, później przypominasz o niej między wierszami, czy z zegarkiem na ręku dostajesz "niespodziankę" bez "upominania się", jak często takie praktyki się sprawdzają ?

 

PS. Ja bym nazwał te fantazje fetyszami, ale jak tam chcesz.:lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Alias napisał:

Wreszcie konkrety.;)

Rzucasz taką sugestię-wyzwanie, później przypominasz o niej między wierszami, czy z zegarkiem na ręku dostajesz "niespodziankę" bez "upominania się", jak często takie praktyki się sprawdzają ?

 

PS. Ja bym nazwał te fantazje fetyszami, ale jak tam chcesz.:lol:

 

 

Im jestem lepszą partią tym skuteczność tego jest coraz większa.

Jako, że nie lansuję się z hajsem i sporo oszczędzam - o czym nie wspominam laskom to jeszcze nie jest to aż tak mocne - chyba, że bym kupił jakieś nowe autko w leasingu.

Ale co ja będę pussywagon kupował - jak nie mam problemu z seksem ;)

 

 

A tym nakręcaniem robię z niej kogoś szczególnego - bo nagle jest wyjątkowa dla mnie jeśli tego dokona.

To tak jakby laska powiedziała facetowi - "wiesz, wszędzie te pizdy w rurkach, a ja potrzebuję faceta co potrafi mi szafki podokręcać bo mi piszczą ciągle, och... ile ja bym dała, żeby spotkać takiego faceta..."

95% facetów - następnego dnia ubrałoby się z zestaw fachowca + skrzynka narzędzi i koczowało pod drzwiami młodej damy cały dzień. Już nie chodzi o seks nawet, ale wykazanie się, że jest się facetem.

Bo ile masz sytuacji, żeby dowieść tego, że jesteś męski poza seksem?

Edytowane przez GluX
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, GluX napisał:

 

Im jestem lepszą partią tym skuteczność tego jest coraz większa.

Jako, że nie lansuję się z hajsem i sporo oszczędzam - o czym nie wspominam laskom to jeszcze nie jest to aż tak mocne - chyba, że bym kupił jakieś nowe autko w leasingu.

Ale co ja będę pussywagon kupował - jak nie mam problemu z seksem ;)

 

 

A tym nakręcaniem robię z niej kogoś szczególnego - bo nagle jest wyjątkowa dla mnie jeśli tego dokona.

To tak jakby laska powiedziała facetowi - "wiesz, wszędzie te pizdy w rurkach, a ja potrzebuję faceta co potrafi mi szafki podokręcać bo mi piszczą ciągle, och... ile ja bym dała, żeby spotkać takiego faceta..."

95% facetów - następnego dnia ubrałoby się z zestaw fachowca + skrzynka narzędzi i koczowało pod drzwiami młodej damy cały dzień. Już nie chodzi o seks nawet, ale wykazanie się, że jest się facetem.

Bo ile masz sytuacji, żeby dowieść tego, że jesteś męski poza seksem?

 

Całkiem sporo takich sytuacji istnieje, w sumie, to większość życia musimy udowadniać swoją męskość: w pracy, w codziennych rozmowach, na gruncie emocjonalnym, czy w logiczno - racjonalnym postrzeganiu rzeczywistości.

Wymagania wobec mężczyzn, jak sam z pewnością wiesz, ciągle rosną, presja społeczeństwa coraz większa, wielu nie potrafi się odnaleźć w tym grajdołku, dlatego żniwa zbiera np. depresja. Jedynym wyjściem jest chyba ustalenie własnego tempa i  odcięcie od wpływu otoczenia w pewnym momencie, na zasadzie: żyję w społeczeństwie, trzymam się konwenansów w towarzystwie itd. , ale z jasno ustalonymi granicami, na swoich zasadach i nikt nie ma prawa w nie ingerować bez świadomego przyzwolenia. Ale czy tak w ogóle się da? No właśnie...

 

Wracając do tematu, czy taka "wymuszona" wyjątkowość nie jest problematyczna później?  Według mnie znika wtedy  element własnej inicjatywy, zaskoczenia partnera, oczywiście przy częstym stosowaniu tego typu "sugestii", z powodu warunkowania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alias bardzo dobry post. Zauwazyłem u siebie sporo takich zachowań. Problem w tym że zacząłem sie bardziej izolowac od ludzi. Zawsze ceniłem sobie mozliwośc dokładniejszego poznania człowieka z którym przebywam. Gnidy trzeba jak najdalej od siebie trzymac ale miec na nich oko, a ludzi którzy sa w porządku cenić. Czasem moga sie okazac gnidami, ale na to trzeba byc zawsze gotowym co nie znaczy że nalezy to brać pod uwagę w codziennych relacjach - raczej na zasadzie doraźnych zachowań i szybkiej reakcji. Z szybką reakcją zawsze miałem problem bo jestem flegmatykiem i wole sobie przemyśleć sytuację i potem podejść do tego na spokojnie (ale nie zawsze jest to możliwe co wkurza mnie niemiłosiernie).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 15.08.2016 o 17:56, Alias napisał:

 

@Tarnawa

Aż śmiechłem, jak zobaczyłem Twój post;), przesadziłeś z tym zakochaniem.

Oddzielam sferę prywatną( tą stricte osobistą) od towarzyskiej.

Miłość(jeżeli można ją jakoś zdefiniować) tylko wobec siebie czuję(przynajmniej cały czas nad tym pracuję), co przekłada się na relacje z kobietami, jestem wobec nich bardziej wyrozumiały i dbam o to, żeby obie strony miały zabawę ze wspólnie spędzonego czasu bez zbędnych napięć(wiadomo, emocje też okazuję , inaczej jaki miałoby to sens,ale z odpowiednią kontrolą).

Dlatego się nad tym zastanawiam, bo chcę pogłębiać wiedzę i tym samym trzymać przysłowiową "ramę".

 

 

 

Ciesze sie że cie rozbawiłem ale jeśli kochasz siebie to nie przejmujesz się nikim a ty ją analizujesz coś nie caman jesteś albo zakompleksionym chłoptasiem albo początkującym psychopatą :)

 

Jesli obserwujesz  otoczenie to nie kochasz siebie ..........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Tarnawa napisał:

Ciesze sie że cie rozbawiłem ale jeśli kochasz siebie to nie przejmujesz się nikim a ty ją analizujesz coś nie caman jesteś albo zakompleksionym chłoptasiem albo początkującym psychopatą :)

 

Jesli obserwujesz  otoczenie to nie kochasz siebie ..........

Szybko wydałeś osąd (może jestem zupełnie kimś innym, np. Alias - nurek głębinowy-w sumie nick może sugerować wieloraką tożsamość-brzmi ciekawie):lol:   Trzymam się własnych zasad, jestem sobie wierny( tak rozumiem miłość do siebie)  , z uwagi na naszą schematyczność ,stałem się wyrozumiały wobec siebie i innych, dopóki ktoś nie próbuje mną manipulować bezczelnie i bez mojej zgody narusza moją prywatność. Jeżeli obserwuję otoczenie, to dlatego, że pragnę poznawać świat, chłonąć go wszystkimi zmysłami, nie jest to bierne, chłodne, psychopatyczne obserwowanie;). "Analizuję" (bardziej pasuje "zastanawiam się" , jaka jest, co sprawia mi radość, prawdziwą radość odkrywania) , moim zdaniem ona też ma z tego radochę.

Wyjaśnij mi proszę, dlaczego obserwacja otoczenia kłóci się w jakikolwiek sposób z miłością do siebie?:ph34r:

Mam się tak tłumaczyć z Waszych osądów, a myśl przewodnia tematu dotyczy innej kwestii, boli Was coś, może noga albo kręgosłup? :lol:

Czyli wychodzi na to, że wszyscy tutaj jesteśmy zakompleksieni i psychopatyczni przy okazji , bo wszyscy chyba chcemy lepiej zrozumieć kobiety( bez analizy zachowań ciężko coś wywnioskować), co nie?:D

 

Edytowane przez Alias
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alias

Po pierwszym spotkaniu z panią której prawdopodobnie przypadles do gustu możesz spodziewać się ideału, ona nie panuje nad emocjami, chce być najlepszą, schody zaczną się jak w to uwierzysz.

Nie wiem ile masz lat, ale naprawdę ciężko oddzielić haj hormonalny od racjonalnego myślenia.

 

Twój post wynika z powiedzmy tzw.wstepnego zauroczenia 

 

I jeszcze jedno, nie próbuj manipulować, to ich działka, trzymaj się swoich ram, bez względu na wszystko masz być wierny sobie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już doświadczyłem jej paru emocjonalnych smaczków :D(każda ma podobnie,ciągle wałkowany temat na forum), jakbym tylko miał cień podejrzenia, że jest ideałem, wtedy by mnie dawno w jej towarzystwie nie było, chyba nudniej być nie może, także wiesz.:D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alias tak sobie przeczytałem pierwszego posta i wiesz co Ci powiem?

I tak się ten temat z panną uwali.

Z prostej przyczyny. Jak chcesz wyruchać pannę, to nie możesz MYŚLEĆ.

Myślenie i analizowanie sytuacji zabija w relacji całą 'magię' i flow.

Wiedza wiedzą, ale w działaniu nie chodzi o wiedzę ale o emocje i o to kto lepiej je w sobie widzi i wykorzystuje na swoja korzyść, co nie ma kompletnie nic wspólnego z logiczną analizą.

 

Jak poznajesz pannę to nie ciśnij jej, nie dołuj psychicznie na samym początku. 

Bądź zwyczajnie leniwy i czekaj kiedy ona sama zacznie Cię testować. A stanie się to na 100%.

Po co się ujawniać? Po co samemu wyskakiwać z jakaś dominacją i próbą ustawienia panny na początku?

Chcesz sprzedać wszystkie swoje asy z rękawa jakie masz? A niestety widać, że nie masz ich zbyt dużo.

Na początku najważniejsze jest poczucie humoru, bo ono informuje pannę że ma do czynienia z inteligentnym typem. Chłód i dystans nie są wskazane.

 

Pamiętaj jeszcze o 3 rzeczach:
1. Komu mniej zależy, ten kontroluje sytuację. Twoje ciśnięcie, próby zwodzenia pokazują, że Ci zależy. To są subtelne sprawy i musiz być wyczulony gdzie leży granica swobodnego flirtu a gdzie zaczyna się zadawanie niewygodnych pytań - a to drugie zabije każdą początkującą znajomość.

2. Z poprzedniego punktu konkluzja jest prosta - jak sprawiasz wrażenie wyluzowanego, pewnego siebie, wesołego gościa to panna sama zacznie za Tobą latać i się łasić bez stawiania jej w ogniu 'niebezpiecznych' pytań z Twojej strony.

3. Rzetelną obserwację na terenie 'wroga' przeprowadzasz w taki sposób, żeby on nie wiedział, że jest obserwowany.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda ,że nie przeczytałeś następnych postów, trochę wyprostowałem swój tok myślenia.;)

Ad.1 Uzależnienie od kobiet najlepiej zwalczyć pasją;) Granica jest cienka, przyznaję, jeżeli wkrada się pozerstwo, wtedy po sprawie.

Ad.2 Nie zadaję niebezpiecznych pytań, które mogły by jej jakiś dyskomfort sprawić, sama chce, żebym jej zadawał pytania, ja też, na razie obojgu odpowiada, wie mniej o mnie, niż ja o niej, ale sprawia jej przyjemność odkrywanie mojego punktu widzenia, mi również, niech pyta(lepsze to niż jakby miała się nie odzywać:lol:), wątpliwości jakieś zawsze pozostaną, dbam o to.

Ad.3 Poprzez takie wzajemne zadawanie pytań, czynię owe obserwacje niepostrzeżenie, "wróg" myśli, że słowa wszystko wyjaśniają, a tu czyny, mimika i ruchy więcej informacji przekazują.;)

 

PS. Język posiada ograniczenia, dlatego ciężko opisać daną sytuację wypełnioną emocjami, po prostu trzeba w tym uczestniczyć i wyczuć partnera, takie moje zdanie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.08.2016 o 07:49, Alias napisał:

 

Całkiem sporo takich sytuacji istnieje, w sumie, to większość życia musimy udowadniać swoją męskość: w pracy, w codziennych rozmowach, na gruncie emocjonalnym, czy w logiczno - racjonalnym postrzeganiu rzeczywistości.

Wymagania wobec mężczyzn, jak sam z pewnością wiesz, ciągle rosną, presja społeczeństwa coraz większa, wielu nie potrafi się odnaleźć w tym grajdołku, dlatego żniwa zbiera np. depresja. Jedynym wyjściem jest chyba ustalenie własnego tempa i  odcięcie od wpływu otoczenia w pewnym momencie, na zasadzie: żyję w społeczeństwie, trzymam się konwenansów w towarzystwie itd. , ale z jasno ustalonymi granicami, na swoich zasadach i nikt nie ma prawa w nie ingerować bez świadomego przyzwolenia. Ale czy tak w ogóle się da? No właśnie...

 

Wracając do tematu, czy taka "wymuszona" wyjątkowość nie jest problematyczna później?  Według mnie znika wtedy  element własnej inicjatywy, zaskoczenia partnera, oczywiście przy częstym stosowaniu tego typu "sugestii", z powodu warunkowania.

 

Zaczynam dochodzić do wniosku, że jedynym wyjściem z tych wymagań społecznych to je kurwa olać i robić co się chce. Bez kitu - im bardziej dokręcam u siebie śrubę - biorę nadgodziny, nie wyjeżdżam na wakacje bo zapierdol, firmie kocioł - bla bla bla -tym bardziej nieszczęśliwy jestem. Kiedyś kurwa przyjdzie czas kiedy będę sobie pracował po max 4h a resztę będę robił co uwielbiam - albo lepiej - robił tylko to co uwielbiam.

 

 

A co do mind setu na kobitki - rób to co kochasz, naturalnie nawiązuj kontakty - spędzaj świetnie czas tak jak chcesz - seksy - te wyuzdane - przyjdą same.

Im bardziej jestem uśmiechniety i bardziej robię sobie wyjebane na wszystko tym moje kontakty - wszędzie - się polepszają.

 

 

Więc drogi samcu - miej wyjebane - na wszystko co chcesz.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.