Skocz do zawartości

Problem z zachowaniem


CfanyLis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, od czasu gdy obserwuję siebie zauważyłem u siebie takie coś:

-gdy rozmawiam z kimś miłym również jestem miły i sympatyczny

-gdy z kimś bezczelnym również jestem bezczelny i chamski

-gdy z kimś kto mówi gwarą również mówię gwarą itd.

 

Wynika z tego problem, gdy spotkam dwie takie osoby z którymi rozmawiałem w inny sposób np. ktoś miły ze mną rozmawia i podchodzi ktoś bezczelny, nie wiem jak się zachować, jak rozmawiać, boję się, że gdy będę bezczelny w stosunku do tego drugiego pana ten pierwszy się obrazi bo nie jestem sobą, z nim tak nie rozmawiam itp.(boję się że pomyśli sobię, że udaję, że nie jestem sobą, zakładam maski - choć to normalne z szefem w pracy rozmawia się inaczej niż z kolegą lecz świadomość tego nie pomaga) Staję się zamknięty, przestaję się odzywać, odsuwam się na bok, spada pewność siebie do zera. Inni mówią mi, że jestem dziwny.

Tak samo gdy poznałem dziewczynę i jej matkę. Najpierw rozmawiałem z matką - byłem miły i spokojny - wiadomo rozmowa ze starszą osobą. Gdy podeszła córeczka bałem się być w stosunku do niej lekko bezczelny gdyż ciągle myślałem co jej matka o mnie pomyśli, zwyzywa mnie jak ja się do jej córki odnoszę itp.

 

Gdy poznaję nowych ludzi samemu nie ma problemu, jestem otwarty i pewny siebie natomiast gdy jestem z jakimś znajomym to zachowuję się tak jak przy nim - gdy on bezczelny to i ja itd. Gdy ktoś mnie obraża lub wyśmiewa wiem jak się zachować - z tym nie ma problemu, nie pozwalam się tak traktować.

 

Najlepsze jest to, że gdy chodziłem do szkoły wszystko było ok, miałem dużo kolegów, byłem lubiany itp.

Zaczeło się to chyba wtedy, gdy zacząłem interesować się samorozwojem, obserwacją siebie itp. Zacząłem oceniać każde swoje/czyjeś zachowanie, każdą reakcję.

Chyba za dużo myślę, wszystko staram się ocenić, ciągle myślę jak być sobą, czy jestem sobą itp.

Czy dwa skrajnie różne zachowania w stosunku do różnych ludzi są normalne? Chodzi mi o normalną rozmowę (z jednym rozmawiać z szacunkiem i kulturą a z drugim bez pierdolenia i to w tym samym miejscu i czasie) Mam tyle pytań i już sam nie wiem gdzie szukać na nie odpowiedzi.

Co o tym myślicie? psychiatryk?

 

Edytowane przez CfanyLis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Dnia 23.08.2016 o 14:36, Robson napisał:

Brak umocnionej i stabilnej osobowości, odbierasz ludzi empatycznie i dostosowujesz się, bez prowadzenia.

Pracuj nad ukształtowaniem siebie (kim jestem)

Masz mniej niż 25 lat.

Norma.

 

Następny :D

 

Dziennie sobie to pytanie zadaję "kim jestem?" 

Z wiekiem trafiłeś.

Dobrze, że to normalne - choć bardzo przeszkadza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Robson napisał:

Przejdzie ;)

 

Samo raczej nie. Dlatego teraz sam "na siłę" przy każdej możliwej okazji przełamuję się.

Dziwne jest to, że gdy już się odważę rozmawiać to po pewnym czasie wstyd i zażenowanie znika - czuję się spokojnie i pewnie.

Natomiast gdy po kilku dniach spotykam ponownie te osoby to znowu pojawia się ta niepewność i znów muszę walczyć z samym sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, CfanyLis napisał:

Dziwne jest to, że gdy już się odważę rozmawiać to po pewnym czasie wstyd i zażenowanie znika - czuję się spokojnie i pewnie.

Natomiast gdy po kilku dniach spotykam ponownie te osoby to znowu pojawia się ta niepewność i znów muszę walczyć z samym sobą.

Gdy byłem w zbliżonym wieku, miałem podobne problemy. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Wtedy postanowiłem z tym walczyć i nadarzyła się okazja - prowadzenie szkoleń w firmie. Zgłosiłem się do tej roboty. W sumie szef i tak by mnie wyznaczył, gdyby nie było chętnych, więc ułatwiłem mu zadanie ;)
Taki skok na głęboką wodę. Oprócz tego, że trzeba gadać do obcych ludzi, to trzeba mieć wiedzę, jakiś plan szkolenia i generalnie coś tam ogarniać.

Przeszło.


Ale to jeszcze nie było "to".
Najlepsze efekty daje podeście typu "w dupie to mam". Tak. Mam w dupie to, co inni o mnie myślą. Mam czasami coś do przekazani im, ale kompletnie mnie nie obchodzi, jak oni to odbierają (no chyba, że zależy mi na tym, aby odebrali to w odpowiedni sposób... ;) tu już podpada pod manipulację, a nad tym trzeba trochę poćwiczyć).

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Robson Nie użalam się nad sobą tylko się zastanawiam czy to normalne. Mówicie, że tak więc dziękuję za wiedzę :)

 

@Dobi Podejście "w dupie to mam" używam w kontaktach z dziewczynami i ładnie działa - nie myślałem nawet żeby używać tego do wszystkich ludzi. Do najbliższych nie wypada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna sprawa - że z postawy 'kameleona' powinno się wyciągać jak najwięcej doświadczenia - właśnie z zakresu kompetencji miękkich (interpesonalnych i intrapersonalnych).

Ja potrafię na poziomie rozmowy dostosować się praktycznie do każdego.

 

To zajebisty trening z zakresu operowania pojęciami oraz sterowania emocjami rozmówcy.

Im bogatsze doświadczenie - tym szerszy podświadomy zasób pojęciowy = lepsza, szybsza komunikacja, mniej problemów, więcej korzyści i lepszy wizerunek.

 

Nie traktuje tego jako czegoś złego - wręcz przeciwnie. To poligon. Ucz się.

 

Ja mam równo 3 dyszki na liczniku i nadal nie mam spójnej osobowości, a co się nauczyłem przez ten czas - to moje i nikt mi tego nie zabierze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, CfanyLis napisał:

Podejście "w dupie to mam" używam w kontaktach z dziewczynami i ładnie działa - nie myślałem nawet żeby używać tego do wszystkich ludzi. Do najbliższych nie wypada.

U mnie działa.

Mam w dupie większość rodziny. Nie utrzymuję praktycznie żadnego kontaktu z tymi, którzy mnie wkurwiają.
Ciągłe to ględzenie: Tobie się nie uda. Ty się do tego nie nadajesz. Twoja wina itp. itd.
Nie chce mi się tego słuchać. Wszyscy myślą, że wiedzą lepiej ode mnie, jak powinienem żyć.


Matka od dawna próbowała zrobić ze mnie wariata, psychopatę. Byłem z nią u psychologa. Gość pogadał z nią, ze mną, później z obojgiem starych i znów ze mną. Powiedział mi wprost: "Teraz radzę zachowywać dobre relacje z rodzicami, aby nie poszli do sądu zeznawać przeciwko panu. Później może pan zerwać z nimi kontakt całkowicie. Jest pan dorosłym człowiekiem, żyje samodzielnie, po co utrzymywać kontakt z ludźmi, którzy mają na pana zły wpływ?"

Potwierdził to, co już dawno planowałem zrobić. Teraz mam ich kompletnie gdzieś. Nie mam zamiaru naprawiać relacji z nimi, bo to nie ja je spierdoliłem. Oni sobie coś wbili do łbów i ciągle się tego trzymają. Całują po dupie mojego brata, oddając mu wszystko, no i fajnie. Niech mu jeszcze kapliczkę postawią i modlą się do niego. Szczęścia im życzę.


Jak nas uczy historia, rodzice często faworyzują jedno z dzieci, oddając mu wszystko. Później to dziecko ma ich głęboko w dupie i zwracają się o pomoc do tego, które zostało przez nich skrzywdzone. Ja moim starym nie pomogę w żaden sposób, choćby błagali o kawałek chleba pod moimi drzwiami. To są dorośli ludzie i sami powinni wiedzieć, jak należy się zachowywać. Dziecko ma prawo popełniać błędy.


To, co Ty zrobisz, zależy od Ciebie. Ja przedstawiłem tylko mój punkt widzenia.
Ze starymi nie utrzymuję praktycznie żadnego kontaktu od ponad roku i jest mi z tym dobrze. Poważnie. Początkowo trochę brakowało rodziny, ale teraz mi przeszło. Nie mam zamiaru wkurwiać się przy kolacji wigilijnej. Słuchać o tym, że "to twoja wina". itp. itd. Wolę opierdolić karpia sam w domu w spokoju.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.