Skocz do zawartości

Stały związek z kobietą - plusy i minusy


Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, WOLAND napisał:

Ostatnio w pracy rozmowa zeszła na to czemu nie mam kobiety,odpowiedziałem zgodnie z prawdą -nie lubię być ograniczany przez nikogo i kontrolowany gdzie,z kim i po co wychodzęB)

Mnie wszyscy próbują przekonywać o tym, że nie wszystkie kobiety są złe, tylko ja trafiłem na złą.
Niektórzy oburzają się, gdy mówię, że wszystkie są takie same, a jeśli znajdzie się jakaś wyjątkowa, to "jedna na milion".

Trochę wkurza mnie takie gadanie, bo sam wiem, czego potrzebuję. Sam podejmuję decyzje. Gdybym chciał, to pewnie już dawno bym z kimś był. Tylko po co? Znowu wchodzić w to samo bagno? Nie znam kobiety, która różniłaby się od innych na tyle, aby warto było wiązać z nią swoją przyszłość. Jeśli nawet jakaś odróżnia się od tłumu, to i tak po pewnym czasie wychodzi na to, że jest identyczna, jak pozostałe.

Jakiś czas temu było mi trochę przykro, że nie mam jakieś fajnej laseczki przy sobie i sam siedzę w domu. Później przypomniałem sobie, jak to było z ex i od razu mi przeszło. Życie singla naprawdę jest fajne. Robię to, co chcę i kiedy chcę. Mogę co tydzień chodzić do knajp i poznawać nowe samice. Nikt mnie nie ogranicza w żaden sposób. Jeśli będę  chciał, to będę jeździł Fiatem Pandą i nikt mi nie będzie truł dupy, że "sąsiad ma Audi". Jeśli będę miał ochotę, to kupię sobie przyczepkę kempingową i wypruję na całe lato na wiochę. Nikt mi nie zabroni :D Mogę mieć w domu telewizor, a mogę go wypieprzyć. Nikt mi nie będzie truły, że nie ma na czym oglądać serialu.
Ja widzę same plusy. Minusów brak.

Ktoś powie: "ale jesteś samotny". Nie, nie jestem. Nie muszę mieć kogoś na stałe, aby mieć kobietę przy swoim boku. Nie muszę z nikim mieszkać, aby spotykać się z kobietami. Na tym to wszystko polega. Wiążąc się na stałe, lub jeszcze gorzej - żeniąc z samicą, automatycznie ograniczamy sobie dostęp do innych samic. A po co? Może jakaś przypadkowa dziewczyna spotkana w Żabce okaże się fajniejsza od obecnie posiadanej samicy? Nie warto siebie ograniczać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Dobi napisał:

Trochę wkurza mnie takie gadanie, bo sam wiem, czego potrzebuję. Sam podejmuję decyzje.

Ktoś powie: "ale jesteś samotny". Nie, nie jestem. Nie muszę mieć kogoś na stałe, aby mieć kobietę przy swoim boku.

 

Tylko że takie myślenie przychodzi po mocnych przejściach. Człowiek wie jak było i jak może być. Nie chce lub boi się powielić poprzednich klimatów. Dziwię się facetom którzy po rozwodzie ponownie wstępują w związek małżeński. 

20-sto paro latek może tego nie zrozumieć - nie czuć.

 

Pytanie też czy nie tęsknimy do tego życia z ex kiedy było dobrze - bo przecież kiedyś było prawda? A mówienie, że teraz jest nam dobrze .... może to taki mechanizm obronny umysłu.    

Ja bynajmniej jeszcze walczę z przeszłością - na szczęście wygrywam.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Instytut Kinseya w USA potwierdził, że tylko 20% par uważa, że warunkiem bycia ze sobą jest wyjątkowo namiętny seks; 80% traktuje seks jako miłe ukoronowanie innych relacji, które towarzyszą związkowi. "

 

ze strony :

http://www.menshealth.pl/seks/Seks-8-mitow-obalonych,4257,6

 

Także Bracia nie samą dupą żyje samiec :)

Jak widać żeby zaistniał udany związek muszą być jakieś wspólne zainteresowania.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Normalny napisał:

Pytanie też czy nie tęsknimy do tego życia z ex kiedy było dobrze - bo przecież kiedyś było prawda? A mówienie, że teraz jest nam dobrze .... może to taki mechanizm obronny umysłu.    

Ja bynajmniej jeszcze walczę z przeszłością - na szczęście wygrywam.

W moim przypadku - nie.

Jedyne, co było dobre, to poczucie pewnej stabilizacji. Chociaż i tak nigdy nie było wiadomo, o co samica się dopieprzy, co jej się nie spodoba, jakie będą jazdy.

Po rozwodzie byłem w paru związkach i zawsze jest tak samo. Na początku wszystko fajnie i pięknie, ale w pewnym momencie zaczyna się czepianie o wszystko, o byle pierdoły. O każde słówko, o najmniejszy gest. Planowanie wspólnego życia bez mojej zgody i nawet wiedzy.
To akurat były związki z kobietami, które miały własne dzieci, więc było parę dodatkowych minusów:
- chciały, abym ich dzieci traktował lepiej od mojego własnego;
- miały pretensje o to, że nie myślę o ich dzieciach, tylko o moim;
- chciały ustawiać życie we trójkę - bez mojego dziecka;

- wszystkie zniechęcały mnie do walki o córkę, oczywiście pod pretekstem dobra dziecka: "nie walcz z matką Zuzi", "zostaw to tak, jak jest" itp.

Poza tym widzę, jakie jazdy w domu mają koledzy i nie chcę mieć tak samo. Niby wszystko fajnie, ale nigdy nie potrafią się wyluzować, nigdy nie umieją myśleć o sobie, często tłumaczą się ograniczeniami "bo żona coś będzie gadać". - Po co mi to? Ja się pytam! Po co coś takiego? To jest tak, jakby na siłę zakładać sobie kaganiec i krótki łańcuch.

Ja akurat mam gdzieś to wszystko i w ogóle mam w dupie związki. Nigdy nie staram się jakoś szczególnie o kobiety. Być może dlatego odchodzą, bo zawsze mówię wprost, co mi się nie podoba. Nie udaję, że jest dobrze, kiedy wcale dobrze nie jest. Jeśli szuka księcia, to niech idzie dalej. Ja księciem nigdy nie będę i nie zamierzam być.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi wspomniałeś o kobietach, które zniechęcały Cię do walki o swoją córeczkę. One, jak podałeś, były po rozwodzie i miały swoje maluchy.

 

A napisz proszę, jaki stosunek miały te dziewuchy do ojców swoich dzieci. Zakładam, że ONE również nie chciały, aby ich poprzedni faceci mieli kontakt ze swoimi pociechami. Tylko przelew na konto ustalony przez sąd i koniec. Mylę się?

Edytowane przez FoxMulderJr
literówka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, FoxMulderJr napisał:

@Dobi wspomniałeś o kobietach, które zniechęcały Cię do walki o swoją córeczkę.....

 

A napisz proszę, jaki stosunek miały te dziewuchy do ojców swoich dzieci.

 

Dobre pytanie. Tez jestem ciekaw Twojego doświadczenia.  

Moja ex żona spotyka się z bogatym gościem. Zaprzyjaźnia moje dziecko z jego dziećmi (tez po rozwodzie ale dzieci jego z matką są oczywiście). Wściekam się gdy pomyślę z on może stworzyć nową "rodzinę" z moim dzieckiem,  że ten Matrix się im uda. Wypala to mnie :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z nich była negatywnie nastawiona do ojca swoich dzieci, ale nie zauważyłem jakiejś szczególnej nienawiści. Nie znam szczegółów, nie wiem, co tam było między nimi i nie interesowało mnie to w ogóle. Z jej opowieści i z opowieści jej znajomych wynika, że zostawił ją dla innej wtedy, gdy była w ciąży z młodszą córką. Nawet się nią nie interesował. To jest całkiem możliwe, bo młodsza nie bardzo chce utrzymywać z nim kontakt - starsza bardzo chętnie spędza z nim czas.
On akurat nie płaci alimentów, ma komornika na głowie i fundusz alimentacyjny. Jest z inną kobietą. Starsza córka odwiedza go wtedy, kiedy chce właściwie. Młodsza - nie chce, choć czasami do niego zagląda. Starsza nocuje - młodsza wraca do domu.

W drugim przypadku było narzekanie na ex. Nie znam gościa i nie wiem, co to za człowiek. Jak sama mówiła ta dziewczyna, chciała mieć dziecko (niby z powodów zdrowotnych - lekarz powiedział, że jeśli w najbliższym czasie nie zajdzie w ciążę, to może już nigdy nie mieć dzieci). Tutaj też nie znam szczegółów, bo nigdy mnie to nie interesowało. Ona i jej rodzina mówili to samo - gość, to taki mamusi synuś, który tylko jej słuchał. Jak było naprawdę - nie wiem. Faktem jest, że mieszkali u niej, więc z jego "teściami", więc na tym polu mogły być jakieś nieporozumienia. Ta akurat utrudnia mu kontakty z synem i jak twierdzi - on nie bardzo interesuje się dzieckiem, nie potrafi się z nim bawić itp.


W pierwszym przypadku rodzice rozwiedli się, gdy ona miała chyba kilkanaście lat. Ojciec znalazł sobie inną, później chyba kolejną z dziećmi. Dzieci obcej kobiety traktuje lepiej niż własne. To znam tylko z ich opowieści.
W drugim przypadku - rodzice żyją razem. Całe życie pracował ojciec, a matka siedziała w domu i wydawała jego kasiorę. Nie mieli najgorzej, bo on był maszynistą w PKP Cargo i dorabiał na budowach. Widać, że to dość pracowity człowiek, choć czasami lubi wypić. Nie byłem świadkiem żadnych dziwnych akcji po alkoholu z jego udziałem, ale oni opowiadali, że mu bije. Nie wiem, nie znam się.

Obie niby mnie wspierały w dążeniu do tego, aby córka miała oboje rodziców, jednak bardzo często mówiły: "Daj sobie spokój", "Odpuść", "Nie walcz z matką Zuzi". Obu bardzo przeszkadzało to, że za bardzo skupiałem się na moim dziecku i sprawach w sądzie. Fakt, wtedy żyłem tylko tym - po prostu człowiek tęskni za dzieckiem. Teraz trochę to "przetrawiłem" i nie walczę z wiatrakami. Robię swoje. Na pewne działania przyjdzie czas. Można to tłumaczyć tym, że chciały, abym w końcu zaczął żyć normalnie, ale ja wiem, że nie o to chodziło. W tamtym czasie miałem sporo spraw na głowie.

Relacje z ich dziećmi miałem, moim zdaniem, dobre. One oczekiwały jednak jakiejś wielkiej miłości. Po kilku miesiącach znajomości - tak się nie da, to nigdy nie zadziała. Jedna wprost powiedziała przy rozstaniu, że jej córki co najwyżej toleruję. No to co ja mam robić? - Kochać je, jak swoje? Co ona sobie myślała?


Jedna obiecywała, że mi pomoże, ale po rozstaniu zmieniła zdanie i próbowała mi wszystko utrudniać. Nawet nawiązała jakiś kontakt z ex. Próbowała mnie szantażować na wiele sposobów, ale mam na nią sporo haków, więc chyba zrezygnowała z wojny ze mną.
Po roku od zerwania znajomości czasami jeszcze pisze SMSy albo wiadomości na Facebooku. Nie odpowiadam, ignoruję. Nie ma sensu wdawać się w dyskusję.

W obu przypadkach dało się odczuć, że one szukają przede wszystkim nowego ojca dla dzieci, a nie partnera dla siebie. Bardziej interesowało je to, aby mężczyzna całkowicie zaakceptował ich dzieci. To, jakim był partnerem, nie miało większego znaczenia.


Kiedyś wydawało mi się, że skoro ja mam dziecko, to związek z kobietą z dziećmi powinien się udać, że to będzie się jakoś równoważyć. Nie, nie będzie.
Doświadczenia wielu osób wskazują, że mężczyzna jest w stanie zaakceptować nieswoje dzieci, ale kobieta - nigdy. Choć nie wiem jak by się starała, to zawsze jej własne dzieci będą lepsze, o nie zawsze będzie dbać bardziej.

 


Związek kobiety z dziećmi z nowym mężczyzną nie zadziała nigdy, gdy ona szuka nowego ojca dla nich. Nie ma takiej możliwości. Nawet jeśli przez pewien czas wszystko będzie wyglądało dobrze, to w ostatecznych rozrachunki i tak runie. Mężczyzna nie może wchodzić w rolę, która nie należy do niego. Miejsca ojca dzieci jest już zajęte. On był w nim wcześniej. Nie da się go wymazać i wstawić kogoś nowego. To tak, jakbyśmy próbowali zmieniać własnych rodziców na inne osoby. Zadziała? - No nie bardzo.
Dla kobiety jej własne dzieci są najważniejsze. To jest normalne i zawsze tak będzie. One były już zanim pojawił się nowy partner, wiec on dołącza do ich rodziny. Problem polega na tym, że kobiety nie akceptują dzieci swoich partnerów. Nie chcą, aby dla niego one były najważniejsze. Dla nich najlepszym rozwiązaniem by było, aby partner pozostawił swoje dzieci, płacił grzecznie alimenty i skupił się na nowej partnerce i jej dzieciach.

Edytowane przez Dobi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że większość osób uważa, że po ślubie to raczej same minusy. U mnie nie jest tak źle.

 

Plusy:

+ mam super pomocnika do opieki nad dzieciakiem

+ ma kto mi gotować i prasować

+ bardzo dobry seks (nie tak często jak za czasów gdy byłem singlem, ale za to o wiele lepszy)

+ wszystko w mieszkaniu jest ogarnięte a ja angażuję się tylko w sprawy trudniejsze, których ona nie ogarnie

+ mam czas na pracę i odpoczynek

+ pamięta żebym podzwonił do kumpli, wyskoczył czasem z kimś na piwo dla podtrzymania znajomości (nie dotyczy takich kumpli, którzy preferują skoki w bok)

 

Minusy:

- jest zazdrosna o motor i mam czas tylko parę godzin tygodniowo na to hobby

- cały czas muszę pamiętać, że trzeba trzymać ją krótko, inaczej próbuje wejść na głowę

 

Ale do udanego związku potrzebna jest ogarnięta samiczka. Ja moją poznałem przez przypadek. Z laskami typu księżniczka, borderka, narcyzka itd itp - stały związek to katastrofa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Dobi napisał:

One były już zanim pojawił się nowy partner, wiec on dołącza do ich rodziny. Problem polega na tym, że kobiety nie akceptują dzieci swoich partnerów. Nie chcą, aby dla niego one były najważniejsze. Dla nich najlepszym rozwiązaniem by było, aby partner pozostawił swoje dzieci, płacił grzecznie alimenty i skupił się na nowej partnerce i jej dzieciach.

 

W takim razie, gdzie jest ta słynna propagowana głownie przez kobity tolerancja (ona może mieć dzieci, on już niekoniecznie)? Nie ma, a jak jest to tylko na pokaz.

 

Skoro my w większości (na forum w mniejszości :lol:  )  przypadków jesteśmy w stanie uszanować i łożyć na nieswoje dziecko ( słynne nieważne kto zapłodnił, ważne kto wychował) to dlaczego to nie działa w drugą stronę? Dlaczego kobietom tak ciężko zrozumieć, że facet może również mieć dziecko z poprzednich relacji i chce o nie zadbać? Czy chodzi o wydawanie przez niego dodatkowych pieniędzy (poza nakazanymi sądowo alimentami) i poświęcanie uwagi ( automatycznie mniej czasu na nią i jej potomstwo) swojemu maluchowi?

 

Ps. pytania retoryczne :lol:

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, ThePowerOfNow said:

jak się poznaliście?

Na portalu randkowym. Ale na portalach poznałem setki lasek i większość nadawała się tylko do jednego. Tą zresztą traktowałem tak samo jak inne, dopiero po czasie przekonałem się, że naprawdę fajna samiczka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałem, że przez przypadek poznałem. Porównanie do "szrotu" jest dobre, tam też przez przypadek może się trafić coś dobrego.

Ja nie mam pomysłu, jak w prosty sposób znaleźć ogarniętą samiczkę. Bo moim zdaniem one na początku się maskują, a dopiero po czasie wychodzi ich prawdziwe oblicze. Ogromnymi szczęściarzami są Ci, którzy od razu widzą, że laska się nie nadaje do niczego. Ja tak nie miałem i straciłem wiele czasu na dupy, które były nic nie warte.

Edytowane przez wojskowy33
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uprzejmie informuje, że jednym z najważniejszych plusów stałego związku z kobietą jest możliwość przyzwyczajenia się do smaku serwowanych przez nią potraw. Bo na początku to bywa różnie (*)...

 

S.

 

(*) warunek -  zachodzi jedynie wówczas gdy pani przyrządza posiłki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, FoxMulderJr napisał:

Dlaczego kobietom tak ciężko zrozumieć, że facet może również mieć dziecko z poprzednich relacji i chce o nie zadbać? Czy chodzi o wydawanie przez niego dodatkowych pieniędzy (poza nakazanymi sądowo alimentami) i poświęcanie uwagi ( automatycznie mniej czasu na nią i jej potomstwo) swojemu maluchowi?

Znamiennym jest fakt, że jedna z nich o rozstaniu poinformowała mnie po jakichś świętach. Mieliśmy jechać razem do kogoś z jej rodziny. Ja miałem być kierowcą, bo ona chciała "świętować". W tym dniu miałem spotkanie z moją córką i zrezygnowałem z wyjazdu.
Myślę, że to jej bardzo przeszkadzało - ona robi sobie jakieś plany, a ja spędzam czas w inny sposób... i to bez niej.


W propagandzie "nieważne, kto jest ojcem, ważne, kto wychowuje" chodzi o usprawiedliwianie puszczalskiej natury samic. Chcą przekonać mężczyzn, że akceptując ich dzieci, będą kimś lepszym, wzniosą się ponad takie prymitywne sprawy, jak przekazywanie genów itp.


To już jest szczyt:
comment_GJOBY2sVBsMgOzN2FU3G9v5uBVMg28oj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie plusy i minusy bycia z kobietą w związku przedstawiają się następująco:

 

Plusy:

+ Brak zazdrości, gdy dobrze ją wychowasz

+ Stały, zajebisty seks

+ Niesamowite wsparcie w samorealizacji

+ Dużo czasu na samorozwój (nie musisz oglądać się za innymi)

+ Otrzymasz dużo wiedzy o kobietach, nawet jak po jakimś czasie się rozstaniecie

+ Brak chorób wenerycznych (regularne wizyty u ginekologa)

 

Minusy:

- Wierność i walka z ochotą "na skok w bok"

- Duże przywiązanie, w efekcie ogromny ból przy rozstaniu

- Przejedzenie się daną osobą

- Zazdrość

- Im bardziej atrakcyjna jest kobieta tym bardziej musisz jej pilnować

Edytowane przez Prostak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.09.2016 o 23:46, Mariuszsoq napisał:

wygryw ????????????? zostałem wyzwany , że tak robi przegraniec, bo wygraniec kupuje nowe labo (fakt stac mnie, ale to nie tedy droga w majej wiosne)

 

że jestem niedojrzały, stać mnie na wydech Akropovica (30 tys zł) a dla niej mnie nie stać....  moje auta to stan umysłu.


Jak spiewal kukiz - "odpierdol sie, oddupcz sie - za swoje pije ja, ile chce". Zasada na cale zycie. Zarobilem? To sobie wydaje na co chce - chuj ci do tego. Chcesz miec torebki za 20tys? Zarob sobie i kup. Nie powiem, ze wiekszosc - ale te bezuzyteczne karyny uwielbiaja wydawac czyjes pieniadze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem:

Z czasem i tak będziesz mniej ruchał nie ważne jak silnym Samcem Alfa będziesz czemu:

Wraz z czasem relacji (słowa związek już nigdy nie użyje) i tak ona jest coraz bardziej Ciebie pewna nie ma chuja we wsi, testy będą coraz silniejsze a więc szlaban na dupę itd. (Parafianin o tym pisał)

Zamiast nie ruchania jak u pantofli w cale, będziesz miał silne shit testy coraz silniejsze ale po ich zdaniu będziesz miał mega ruchańsko.

A więc wzór coraz dłuższy czas relacji = tym więcej testów i coraz silniejszych

P.S Kiedyś jebnę wzór opisujący te zależności. 

 

Do Prostaka gościu "sufit Ci się na łeb spierdolił"

"- Im bardziej atrakcyjna jest kobieta tym bardziej musisz jej pilnować"

Pogrzało Cię chłopie widzę że za chuja nie kminisz zasad tej gry Wódz Marek pisał wiesz jak utrzymać swoją drogą atrakcyjną kobietę sam to widzę

Ona może mieć "każdego" taką tylko będzie miał ktoś kto ją ma W DUPIE

A ty napisałeś na odwrót pilnowanie samicy to oznaka MEGA słabości

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Zaczynając swoją spowiedź dziecięcia wieku muszę wyznać, że wielka szkoda, że dopiero po kilkunastu latach pożycia małżeńskiego zgłębiłem pojęcie Trzeciego Aksjomatu. I wszystkim którzy nie są w związkach małżeńskich lub nieformalnych bardzo polecam Drogę III Aksjo. To najlepsze, co może zaistnieć w życiu z punktu widzenia obiektywisty, racjonalnego egoisty i sku*wiela.
Wchodząc w związki bowiem uzyskujesz korzyści niewspółmierne do wkładu. Za dostęp do narządów płciowych partnera/partnerki zgadzasz się na ryzyko trafienia na spier*olonych teściów, fochatą babę i rezygnację z realizowania swoich pasji oraz wydawania swoich ciężko zarobionych pieniędzy na co chcesz bez jęczenia jakiegoś gówniaka albo dwóch że Brajanek potrzebuje stówy na dwudziesty piórnik w pokemony albo wycieczkę do figloparku. Rezygnując ze związku unikasz sytuacji że nagle współmałżonkowi "miłość" się na pewnym etapie odwidzi i pójdzie sobie do jakiejś tępej karyny albo będzie prał cię po mordzie za to że zupa jest za słona. A facet uniknie ryzyka nabijania się na inne bolce przez jego atencyjną żonę której kupuje futra i torebki Loius Vuitton nie wiedząc że ma doprawione rogi jak dorodny byk na rykowisku. Będąc najczęściej zdradzanym z jakimś spoconym dresem dającym jej "emocje". Dzieci też na pewnym etapie życia pięknie kopną was w zadek i wtedy będziecie kwiczeć że zamiast skupić się na sobie i pomnażać kapitał gonicie za babami szczującymi kawałkiem cyca. Ale nie, bo społeczeństwo zaczadzone kultem pary nie dopuszcza do siebie myśli że ktoś woli racjonalnie wykorzystywać swoje zasoby. Gardźcie ludzkimi śmieciami pytającymi "kiedy wreszcie sobie kogoś znajdziesz".

 

Panowie, który to? :)

http://piekielni.pl/75014 - komentarze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.09.2016 o 13:04, ThePowerOfNow napisał:

 

Pewien użytkownik z forum @Pikaczu twierdzi, że takie portale to "szrot" .

Jak widać się myli.

Jestes kobietą?zawsze sie możesz zalogowac na szrot.pl.widze ze nazwa przypadła tobie do gustu.moja pół boskosc jest nieomylna co do relacji miedzy ludzkich

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wojskowy33 jak bardzo ufasz swojej kobiecie? Pilnujesz ją? Jak oceniasz jej urodę? Jesteś pewny, że nigdy Cię nie zdradzi?

 

Wracając do tematu. O ile jeszcze wejdę w związek, to z taką dziewczyną/kobietą która jest wolna od posiadania potomstwa i o myślenia o takowym. Nie ma mowy. Nie czuję powołania i NIGDY nie poczuję do bycia ojcem. Nie moja bajka.

I to będzie duży plus. Oprócz sexu rzecz jasna ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11.09.2016 at 0:29 PM, melanger said:

@wojskowy33 jak bardzo ufasz swojej kobiecie? Pilnujesz ją? Jak oceniasz jej urodę? Jesteś pewny, że nigdy Cię nie zdradzi?

Nie pilnuję bo nie mam potrzeby. Potrafię odróżnić samiczkę, która zdradzi od takiej, która tego nie zrobi pod warunkiem odpowiedniego dbania, żeby się nie nudziła. Urodę oceniam na 7-8.

Jak nie planujesz być ojcem to nie myśl o małżeństwie. Bo to kompletnie bez sensu. Jedynie przy dzieciach żona jest potrzebna bez nich nie ma to racjonalnego uzasadnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.