Skocz do zawartości

Zasada "Trzy lata i ślub" Wg Ojca Szustaka


Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, ThePowerOfNow napisał:

Nie wiem jak Wy , ale ja jestem kilka lat w tył w porównaniu do kobiet jeśli chodzi o randki i umiejętności "knucia" ;).


z tym się zgodzę, że one już wcześniej randkują.  Nie ma się co dziwić szczyl 14-16 lat jest zlewany bo one patrzą na takiego 17-18. No, ale przecież.... po 30 to już zamiana ról...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.09.2016 o 20:20, Długowłosy napisał:

 

Tu bym polemizował bo niejeden ksiądz wymielił więcej panienek niż stado przeciętnych Kowalskich razem wziętych :P

 

Szustaka przesłuchałem całą Pomarańczarnię, kiedy byłem białym rycerzem i wierzyłem w prawdziwą miłość. 

Powiem Wam tak, gość jest ogarnięty, szanuję go choć samemu czasem sobie zaprzecza jak się posłucha kilka pod rząd jego kazań. Ale to tak cały KK tak działa więc..

O. Szustak przyznał się że miał dziewczyny, mówił wielokrotnie, że seks jest piękny, mówił też raz, że z jedną dziewczyną był i tylko się z nią całował, nic więcej. 

Fajnie że są młodzi którzy go słuchają i chcą zakładać rodziny itp itd. 

Krytykujemy księży a Natanek niekiedy to babkom tak potrafi pocisnąć... mówił że jego matka to z ojcem była nawet jeśli ją pił czy bił. A teraz sobie zmieniają jak rękawiczki. też kwestia ubrań w kościele. Jak znajdę to nagranie to podeślę ;)

Kolejny - Pawlukiewicz, mocno nakłaniał ludzi do walki o małżeństwo, sam z wieloma prowadził spotkania. 

No jest to jakiś pozytywny aspekt tego całego bordelu zwanego kościołem, zresztą po owocach ich poznacie. 

Ja sam nie wierzę w kościół i też do końca w to co mówi Szustak nawet ale fajnie, że coś takiego istnieje i działa i młodzi za tym idą.

Pytanie tylko ile to wytrzyma... ano właśnie

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy opowiadałem kobietom ze mieszkam sam i jest mi fajnie i za nic tego nie chce zmieniać, panie hurtowo ''To będziesz sam całe życie?'' nawet w tej sytuacji liczy się ich egoistyczna natura, z punktu widzenia kobiety bycie samemu to coś okropnego. Praktycznie od samego        początku moich krótkich ale bolesnych związków, kobiety  zaczynały kombinować i manipulować, ale jako ze byłem totalna pizdą, to dostawałem po uszach... pamiętna sytuacja gdzie widziałem swoją kobietę w momencie jak oblizuje sie namiętnie z jakimś typkiem, pare chwil wczesniej mnie kochała, ba, nawet zrobiła mi niespodziankę, miało jej nie byc wtedy na balu, ale wpadła, no na tym sie skończyło, potem bolało, oj mocno bolało, ale dało to cenna lekcje...:)

Brak męskiej solidarności, i co o zgrozo zauważam, 99% facetów juz na samym początku konwersacji z kobietami, automatycznie stawiają sie w niższej pozycji...No ale jak ma być inaczej, skoro świat zwalcza mężczyzn do takiego stopnia ze jedyna sytuacja gdzie mogą poczuć sie agresywnie i męsko jest wtedy kiedy ulubiona drużyna wygrywa, w innej sytuacji nie da rady, bo albo go wpierdolą do paki, albo zeszmacą albo co innego...

Natomiast kobiety mają mase przywilej, w takim UK gość został zgarnięty i upokorzony, bo babie coś odpierdoliło i oskarżyła  go o pobicie, facet nawet nie miał prawa się wytłumaczyć, tylko od razu w kajdanki...

Osoba wolna, taka która jest sama, z własnej woli, i jest mu ok, od razu jest kategoryzowany jako odludek, pedał, idiota, jakiś dziwny typ...

Taki mamy świat, dla kawałka cipki potrafiliśmy stracić wielko-pokoleniowe majatki, domy, mnóstwo nerwów, lat życia, rozbić męską solidarność dla kogoś kto nie ma ani kszty honoru, empatii, i gra sobie innymi jak chcę...

 

 

Edytowane przez Assasyn
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dr Mordechaj B'rzyt-wa napisał:

W kościół się nie wierzy.

Z kościołem można się co najwyżej utożsamiać, albo na niego płacić.

Obecność kościoła jest możliwa do sprawdzenia empirycznie = nie jest to wiara, ale wiedza.

Ale można wierzyć w Kościół jako instytucję która coś jest w stanie dac, zapewnić prawda? Np.  załatwić zbawienie. I ja w to że Kościół jest w stanie mi to załatwić to nie wierzę właśnie. Taką wiarę miałem na myśli doprecyzujac swoją wypowiedź

Panie Doktorze :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Aurea_Prima 

 

Bracie, opowiedziałbyś coś więcej o relacjach damsko-męskich pod kątem silnej formacji katolickiej?

 

Kiedy rozpocząłem poszukiwania swojej drogi miałem silny choć dość krótki epizod "katolickiego nawrócenia" przez chwilę wydawało mi się to nawet jedyną słuszną drogą do szczęścia (wiara, modlitwa, seks po ślubie z jedną do końca życia itp. itd.).

 

Mógłbyś skonfrontować z rzeczywistością to co piszą na tych ultra katolickich forach o tym jakie to udane i zgrane małżeństwa?

 

Będę wdzięczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istnieje cała masa księży, którzy mają wiedzę na temat relacji damsko-męskich na bardzo wysokim poziomie. Sam spotkałem takich kilku. Niekoniecznie nawet muszą mieć ją z osobistego doświadczenia. Coś jak lekarz, który zna się na chorobach, ich leczeniu i objawach chociaż sam na nie chorował. Np. zapadło mi w pamięć jak jeden ksiądz ostrzegał kobiety, że to mąż, a nie dzieci ma być dla nich najważniejszy. Czy, że lepiej jest być samotnym niż wiązać się z byle kim albo że ciąża nie jest w żadnym razie powodem do brania ślubu. Takie niby drobiazgi, ale w powszechnej świadomości ludzie myślą, że księża uczą odwrotnie. Tymczasem wielu z nich ma poglądy zbliżone do tych z forum.

 

Ojciec Szostak ma na pewno rację w tym, że nie ma sensu chodzić ze sobą nie wiadomo ile lat. Jeśli kobieta nadaje się na żonę, to trzeba się ożenić. Jeśli coś jest nie tak, to lepiej to skończyć od razu. Oczywiście to wszystko w kontekście katolickiej nauki o małżeństwie.

 

A znacie ten filmik, z testem na miłość według pewnego zakonnika?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Dante napisał:

@Aurea_Prima 

 

Bracie, opowiedziałbyś coś więcej o relacjach damsko-męskich pod kątem silnej formacji katolickiej?

 

Kiedy rozpocząłem poszukiwania swojej drogi miałem silny choć dość krótki epizod "katolickiego nawrócenia" przez chwilę wydawało mi się to nawet jedyną słuszną drogą do szczęścia (wiara, modlitwa, seks po ślubie z jedną do końca życia itp. itd.).

 

Mógłbyś skonfrontować z rzeczywistością to co piszą na tych ultra katolickich forach o tym jakie to udane i zgrane małżeństwa?

 

Będę wdzięczny.

Nie wiem, czy będę w stanie pomóc - znam trzy małżeństwa mocno wrosłe w wiarę katolicką i aktywnie udzielające się w życiu kościoła. Jedno - wydaje się być najbardziej zgodne: samiec stanowi 90% źródła dochodów w rodzinie, trójka dzieci, kobieta zapatrzona w męża jak w obrazek. Wydają się być zgraną parą. Tak to wygląda na zewnątrz. Nie znam ich bliżej. To co na zewnątrz to często pozory.

Małżeństwo nr 2 - on pantoflarz, ona dominuje, on szczęśliwy, że "poświęca się dla żony i dzieci", często mnie strofuje, że o męskości świadczy tylko to, że potrafisz utrzymać i wychować rodzinę.

Małżeństwo nr 3 - poznali się na oazie, wspólne pielgrzymki - mieli ostry kryzys (ona zdradzała, on miał kogoś na boku) - łączy ich dziecko i kredyt - póki co przetrwali.

 

Jeśli chodzi o moje "pojmowanie świata" w tych czasach - najważniejszy był "związek duchowy" pomiędzy dwoma osobami, oraz poświęcenie swoich egoistycznych popędów, ambicji dla rodziny. Nie wiem jak to ogólnie wygląda, ale w moim konkretnym przypadku skończyło się to rogami trochę ponad rok po sakramentalnym "tak".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 16.09.2016 o 22:28, Artem napisał:

Ale można wierzyć w Kościół jako instytucję która coś jest w stanie dac, zapewnić prawda? Np.  załatwić zbawienie. I ja w to że Kościół jest w stanie mi to załatwić to nie wierzę właśnie. Taką wiarę miałem na myśli doprecyzujac swoją wypowiedź

 

To nie jest żadna wiara, tylko wyjątkowo kiepski biznes...

Ty dasz kościółkowi pieniążki i swoje uwielbienie a dostaniesz za to wyimaginowaną, niemożliwą do sprawdzenia korzyść.

Wiara w rozumieniu filozoficznym zakłada wolność od takich ziemskich zależności i odnosi się tylko do sfery niematerialnej (wewnętrznej/psychicznej) człowieka.

 

Mylenie tych dwóch światów i spinanie ich pojęciem 'wiary' wyrządza masę cierpienia na tym świecie i przysparza ogromnych fortun ludziom, którzy podtrzymują tą iluzję semantyczną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filozofia to jedno, bo teraz co robimy to debatujemy nad znaczeniem pojęcia o którym masa wiernych za bardzo nie myśli. Ludzie w większości mają w dupie filozoficzne znaczenie pochodzenia wiary, za przeproszeniem, raczej wolą żywić nadzieję że "to" coś pomoże (np. po śmierci lub za życia) w wyniku strachu, ale też tradycji (bo wypada chodzić do kościoła). A to że jest to byznes no to nawet nie mam zamiaru podważać, bo najlepszy interes jaki można robić to na ludzkich potrzebach i słabościach ;)

Większość ludzi WIERZY jednak w to, że jeśli zrobi A to Kościół/Bóg/Ksiądz/Duch Święty/Jezus/Maryja/Wstaw sobie kogo chcesz/Allach spełni jakieś B. Dam księdzu na tace, wyspowiadam się to wierzę w to, że mi to jakoś pomoże w życiu. Bez takiej wiary ludzie by nawet nie podchodzili do spowiedzi czy nie wrzucali na tacę.

Szustak twierdzi, nie będziesz współżyć przed ślubem, będziesz mieć szczęśliwe małżeństwo, mówiąc w uproszczeniu. I w to wierzy. To nie jest wiara wg Ciebie? Bo według mnie jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obchodzi mnie większość ludzi.

Mnie obchodzą same zależności oraz nazywanie rzeczy i fenomenów właściwymi dla nich określeniami. Inaczej zaczyna się robić BURDEL w semantyce. A jak masz burdel w semantyce to idea 'y' w twojej głowie, którą nazywasz 'x' - w głowie innego człowieka pojawi się jako 'x' i się nie dogadacie, bo obydwoje będziecie się uważać nawzajem za idiotów. 

 

W kościół (jako instytucję) się nie wierzy bo to realna instytucja. Można wierzyć co najwyżej w nadnaturalne 'moce' jego członków - a to nie jest to samo.

Każda wiara - jeżeli jesteś w stanie sprawdzić jej założenia empirycznie - przestaje być wiarą, a zaczyna być WIEDZĄ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.