Skocz do zawartości

Pięć lekcji na spieprzenie sobie życia - wersja damska


Rekomendowane odpowiedzi

Jak już wspominałam – jestem 31-letnią kobietą mającą już spory bagaż doświadczeń życiowych. Uprzedzając zapędy niektórych samców – tak, wiem - jestem na krzywej spadkowej w skali SMV :)

 

Zostałam wychowana w typowej ultra-katolickiej rodzinie i w związku z tym pewne wzorce zachowań mam bardzo mocno zakorzenione. Oczywiście nie mogę zaprzeczyć – otrzymałam i otrzymuję od rodziny dużo pozytywów i wsparcia. Ale do głowy od najmłodszych lat wbijano mi stale: „mogłaś lepiej to zrobić”, „stać Cię na więcej” i moje ulubione „jeśli się nie zmienisz, to nikt Cię nie zechce i zostaniesz starą panną”... Takie niby motywacje ale odbierane przeze mnie jako wpędzanie w kompleksy.

 

Przyczyniło się to do kilku lekcji życiowych, którymi chciałam się z Wami podzielić:

 

Lekcja 1. – „Co inni pomyślą?”

 

Teraz już wiem, że przede wszystkim to ja mam być szczęśliwa, a nie wbrew sobie żyć uszczęśliwianiem innych. Do tej pory niestety zawsze było ważniejsze to, co inni sobie o mnie pomyślą. Nadal zdarza mi się łapać na tym, że przy podejmowaniu decyzji zastanawiam się nad tym, co powiedzą moi znajomi czy rodzina, zamiast myśleć o tym, jak ja się będę czuła. Ale teraz przynajmniej mam tego świadomość i zaczynam pracę nad sobą.

 

Lekcja 2. – „Bo tak nie wypada”

 

Grzecznej dziewczynce nie wypada zostawać na noc u chłopaka... Grzecznej dziewczynce nie wypada się sprzeciwiać i mieć własnego zdania. Jakie to teraz wydaje się zabawne wiedząc, że każdy jest wolnym człowiekiem i ma prawo do własnej opinii na każdy temat.

 

Lekcja 3. – „Zosia samosia”

 

Moja chyba ulubiona lekcja. Prosząc o czyjąkolwiek pomoc pokazujemy, że jesteśmy słabi. I przez to wszystko trzeba robić samemu. Teoretycznie jest to pozytywne – silna niezależna kobieta radzi sobie ze wszystkim. Ale z drugiej strony ma też negatywne konsekwencje. „Zosia samosia” nie ufa, że ktoś może zrobić coś równie dobrze a nawet lepiej niż ona sama. Bierze wszystko na siebie, bo nie potrafi zaufać innej osobie, a dodatkowo każdym by chciała kierować.

 

Lekcja 4. – „Brak szacunku dla siebie i strach przed samotnością”

 

Dzięki tej lekcji boleśnie się przekonałam, jak łatwo można się zeszmacić, otaczając się niewłaściwymi ludźmi, źle dobierając znajomych. Jak własnym dobrym sercem i chęcią niesienia pomocy innym można zniszczyć samą siebie. Jak bardzo lęk przed samotnością potrafi zmuszać do kurczowego trzymania się ludzi, których powinnam omijać szerokim łukiem.

 

Lekcja 5. – „Małżeństwo”

 

W małżeństwie póki co mija mi szósty rok (mam nadzieję, że już ostatni). Męża znam w sumie od 11 lat. Szmat czasu, jedna trzecia mojego życia... Początki były cudowne – motylki w brzuszku, fascynacja, dowartościowanie samej siebie i w miarę wysoka samoocena. On uroczy i kochany, spełniał każdą zachciankę. Był przyjacielem na dobre i na złe, a do tego rozkochał w sobie całą moją rodzinę.

Po 5 latach znajomości zaręczyny i przygotowania do ślubu. Wówczas pojawiły się pierwsze sygnały podświadomości o tym, że powinnam się wycofać. Kilkukrotnie chciałam oddać pierścionek zaręczynowy. Ale za każdym razem wygrywał lęk przed tym, co inni pomyślą na wieść o zerwanych zaręczynach. Cóż – stało się – wyszłam za mąż.

Pierwsze dwa lata były pozytywne. Kolejne już coraz gorsze. Moja samoocena legła w gruzach. Do ciągłych kłótni i wyzwisk kierowanych pod moim adresem („np. „debilka”, „tępa kretynka”, itp.) doszły epitety kierowane w stronę mojej rodziny (rodziców i sióstr). To on decydował, z kim mogę się spotykać, a kto z moich znajomych powinien zniknąć. Kiedy próbowałam inaczej, to były wrzaski i wyzwiska, bo przecież ja jestem zerem.

To wszystko spowodowało, że zaczęłam odcinać się od świata i od życia, które kiedyś tak bardzo kochałam (kiedyś szalona i żyjąca chwilą – teraz znerwicowana, zamknięta w sobie, odpychająca ludzi).

W ostatnim roku pojawiła się jeszcze ona – dziewczyna, która stała się naszą „przyjaciółką”. Często wspólnie spędzany czas – praktycznie każdy wolny weekend. Ona po przejściach, ja w trakcie życiowego spadku. Z nią rozmawiał, ze mną praktycznie czasu nie spędzał. W domu spędzał całe dnie – pracował dorywczo, często na czarno – co oznaczało, że utrzymanie rodziny i opłacanie rachunków tak na prawdę spoczywało na mojej głowie. Dzięki temu mogli całe dnie spędzać na pogawędkach. To ją przytulał na dzień dobry i na do widzenia. Ja byłam trędowata, no chyba że miał ochotę na seks – który stał się przedmiotowy i bez znaczenia, całkiem wyprany z uczuć i emocji. Kilka razy przypadkowo przeczytałam ich rozmowy, gdzie padały słowa „kocham Cię”, itp. Zapytany o te deklaracje twierdził, że traktuje ją jak rodzoną siostrę i że mam nie przesadzać, ogarnąć się i dorosnąć.

W tym stanie spędziłam ostatnie ponad pół roku życia...

 

Konsekwencje

 

Jakie są efekty tego wszystkiego, co przeszłam?

  • problemy finansowe (zaciąganie kredytów - by niczego nie brakowało, by starczało na utrzymanie rodziny – będąc „grzeczną” dziewczynką nie wypada pożyczać kasy od rodziców);

  • problemy zdrowotne;

  • pogorszenie relacji z rodziną, z którą zawsze byłam blisko;

  • ogromny mur, którym się otoczyłam w obronie przed światem i ludźmi (małymi krokami dzięki książkom Marka i lekturze forum udaje się powoli demontować ten mur cegiełka po cegiełce);

  • samoocena na poziomie Rowu Mariańskiego;

  • brak pewności siebie i wiary we własne siły.

 

Decyzja

 

Podjęłam ostateczną decyzję – rozwód i rozpoczęcie życia na nowo. Życia według siebie a nie dla innych.

Decyzję pomogła mi podjąć dobra duszyczka, która potrafiła obalić każdy mój argument za pozostaniem w tym chorym stanie. Która po części zmusiła mnie do zrobienia listy „za” i „przeciw”. Rachunek okazał się prosty.

Obawiałam się rozmowy z rodziną. Ale zaskoczyli mnie swoim pozytywnym podejściem do tej sytuacji. Dostałam wiele wsparcia z ich strony.

Niebawem spotkanie z prawnikiem i początek walki. Do stracenia nie mam nic. A wygrać mogę wszystko – przede wszystkim nowe lepsze życie według moich zasad i zgodnie z moim sercem.


 

To tyle o mnie w największym skrócie. Mam nadzieję, że kiedyś komuś ta historia pomoże. Może trafi tu jakaś samica, która znajdzie się w podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą podjąć właściwe decyzje i przestawić swoje życie na właściwe tory.



 

Edytowane przez kagar
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Witaj @kagar.

 

    To co napisałaś jest za razem pięknym wzorcem kobiety znudzonej i niezrozumianej w związku, jak i również odzwierciedleniem myśli wiodącej na tym forum, czyli.

Umiesz liczyć licz na siebie, nie poddawaj się schematowi i presji społecznej. Ale w wydaniu damskim.

 

   Nic nie mam do Ciebie, jednak nie dawno byliśmy omawiani na pewnym forum kobiecym. Pisząc swojego posta bardzo inteligentnie użyłaś naszych sformułowań, naszego języka, 

naszej myśli. Jesteś albo bardzo 'męska' albo inteligentna. Nie ufam Ci.

 

W/g mnie jesteś prowokatorką lub desantem użytym do 'rozpoznania walką'. Podkreślam nic nie mam do Ciebie, ale będę Cię obserwował.

 

Nie zrażaj się moim postem, pisz dalej, może faktycznie jesteś fajna babka.:)

Edytowane przez Adolf
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że czytam maile przyszłej ex mojego kumpla do swojej przyjaciółki.

Kolegę opisałem na forum, będzie ciag dalszy, później.

 

Jak czytaliśmy te maile, które wysyłała do swojej najlepszejszej psiapsiółki, to mniej więcej tak opisywała jego małżeństwo.

Porażające jednak było to, że wszystkie problemy były wyssane z palca, a on w tym czasie popieprzał na NIĄ zagranicą.

Tylko na nią i jej zachcianki, bo choć mu mówiła, że chce dzieci i się bardzo źle z tym czuje, że nie może zajść w ciążę, to swojej psiapsiule pisała 3 lata wcześniej,

"jak ja bardzo boję się zajść w ciążę jak .....ON przyjedzie:angry:".

Qwa jak to czytaliśmy, to wkurw był, nie będę zaprzeczał.

Maile "zarchiwizowane" na wszelki wypadek;).

 

@kagar

Na netsamice się nabiorą, pisz tam, tu wróżę ci szybkiego BANANA.

SH.

 

1 godzinę temu, Adolf napisał:

Nie zrażaj się moim postem, pisz dalej, może faktycznie jesteś fajna babka.:)

 

@Adolf:lol:, zaczynasz być lepszy od Brzytwy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, kagar napisał:

Zostałam wychowana w typowej ultra-katolickiej rodzinie i w związku z tym pewne wzorce zachowań mam bardzo mocno zakorzenione.

 

Dlatego takich unikam jak ognia...

 

13 godzin temu, kagar napisał:

Do ciągłych kłótni i wyzwisk kierowanych pod moim adresem („np. „debilka”, „tępa kretynka”, itp.) doszły epitety kierowane w stronę mojej rodziny (rodziców i sióstr). To on decydował, z kim mogę się spotykać, a kto z moich znajomych powinien zniknąć. Kiedy próbowałam inaczej, to były wrzaski i wyzwiska, bo przecież ja jestem zerem.
 

 

Jakbym słyszał moją była... Od zer nigdy nie wyzywam, bo każdy zasługuje na szacunek, ale wyzwiska jej rodziny zdarzały mi się w 40% związków, jesli się wpieprzają albo manipulują a Ty jestes tego nieswiadoma i facet zauważa to a do Ciebie nie dociera. Proste i logiczne. (chyba że jest psycholem co sobie znajduję słaby obiekt do wyżywania się, ale wątpię).

 

 

13 godzin temu, kagar napisał:

A wygrać mogę wszystko – przede wszystkim nowe lepsze życie według moich zasad i zgodnie z moim sercem.

 

 

 

Polemizowałbym a że jestem w pracy nie mam czasu na polemizowanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mariuszsoq napisał:

Polemizowałbym a że jestem w pracy nie mam czasu na polemizowanie

 

Co tu polemizować ?

Oznakować, czekać na następne posty przed BANANEM:D.

Pisz więcej kafar(ko), zobaczymy czy nie jesteś Trollką;)

 

BTW.

Mam nadzieję, że sie mylę - chyba okłamuje sam siebie.

SH.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znałem taką jedną, która mówiła / pisała w takim stylu jak ty. Mąż był tym złym i niedobrym a ona taka dobra i zmarnowała sobie życie przy nim. Jak się później okazało pani zaprezentowała bardzo wysoki poziom bajkopisarstwa, bo rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Ale za to ile osób przeciwko mężowi nastawiła (dzieci są w trakcie tej "edukacji") ;)

 

Znam też drugą. Ona taka dobra, kochana a maż jej niby nie doceniał. Dopiero czasami jej się wymsknęło jak to dopierdalała mężowi i usprawiedliwiała to na bardzo durne sposoby. I była potem zdziwiona czemu on ma ją w dupie i spędza czas z inną. Niby nic od niego nie chciała przy rozwodzie... teraz już jednak chce połowę ;)

 

Dlatego po prostu ci nie wierzę i chętnie usłyszałbym męską wersję wydarzeń. Podejrzewam, że byłoby parę nieścisłości.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 - uważam, że każdy może na tym forum pisać co chce. To jak facet pisze to jest prawda, a jak kobieta - to już nie?

Nikt nigdy nie jest bez winy - inni to wypierają, drudzy nie chcą mówić itp

 

A co do @kagar

Wierzę, że mówisz prawdę - ale jak to mówi mój autorytet z zakresu relacji

Cytat

Nie próbuj grać ze mną w chuja bo Cię obserwuję :>

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie jestem w pracy więc będzie krótko.

 

Rozumie brak zaufania - jestem nowa, do tego samiczka ale nie mam nic do ukrycia (chociaż zdjęć mej osoby Wam oszczędze bo aż tak kobieco jak na focie @SledgeHammer nie wyglądam :P ). Chcecie mnie poznać to po prostu pytajcie.

 

Należę do tych osób, które wypowiadają się wówczas gdy faktycznie można do rozmowy wnieść coś wartościowego a zawsze lepiej wychodziło mi słuchanie.

 

Prawda jest taka, że czytając Marka zaczęłam wpajać sobie to o czym pisze bo się z tym zgadzam. Jeśli odbieracie to jako fałsz to trudno. Jeśli uważacie, że nie jestem kobietą to nadal jest to Wasze zdanie, do którego macie prawo.

 

Ja wiem, że zawsze lepiej mi się gadało z facetami bo wolę fakty niż wyimaginowane postrzeganie świata. Co do portali kobiecych to czytanie go byłoby dla mnie największą karą.

 

@Mariuszsoq a gdybyś wiedział, że przykładowo do obrażania mojej siostry wystarczyło to że padło jej imię z moich ust? Nigdy do niczego się nie wpieprzała (choć wole inne słowo) a widywał ją tylko na urodzinach -tak więc nie miał żadnych powodów. On po prostu zamiast jej imienia używał sformułowań typu "ta twoja tępa siostra, zdzira".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kagar napisał:

 

@Mariuszsoq a gdybyś wiedział, że przykładowo do obrażania mojej siostry wystarczyło to że padło jej imię z moich ust? Nigdy do niczego się nie wpieprzała (choć wole inne słowo) a widywał ją tylko na urodzinach -tak więc nie miał żadnych powodów. On po prostu zamiast jej imienia używał sformułowań typu "ta twoja tępa siostra, zdzira".

 

 

no ale o co wiele szumu ? moja ex tak samo afera wielka wsród koleżanek z pracy bo brata powyzywałem od nieudaczników... (koles bez pasji, jakiejs energii zycia, fleja, aby codziennie ryja w alkoholu zamoczyć - od razu do takich mam empatię..)  afera jakbym zabił kogos, powiedziałem to powiedziałem, uważam tak jak uważam i tyle w temacie i na **uj drążyć temat ? o co wielkie halo...  ja tak mam i tego nie ukrywam, ze niekiedy nie kazdy z rodziny dziewczyny/narzeczonej/zony jest lubiany, proste i logiczne, w glowie jakis powód lezy najwidoczniej, ja tez zanim Jej powiedzialem o co mi chodzi, co w nim nie trawie, to najpierw powiedzialem co o nim mysle..

 

ale to taka syzyfowa praca ja powiem A, Ty B i tak wkolko. 

 

 

Ludzie zrozumcie, z partnerami sie rozmawia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Mariuszsoq napisał:

Ludzie zrozumcie, z partnerami sie rozmawia.

 

Masz rację. Jednak rozmowy muszą chcieć obie strony. I to obie strony muszą uszanować to, że każdy ma prawo do własnej opinii.

W mojej ocenie rozmowa to argumenty, co do których druga strona może się odnieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, kagar napisał:

 

Decyzję pomogła mi podjąć dobra duszyczka, która potrafiła obalić każdy mój argument za pozostaniem w tym chorym stanie. 

 

Witaj mam pytanie: co sie stalo, ze po 2 latach Twoj maz tak sie zmienil?

Czy czasem to nie Twoja " dobra duszyczka" czyli nowy mezczyzna to sprawil?:)))

To by wszystko wyjasnialo:))

 

Pozdrawiam serdecznie

S

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że cały temat jest niepotrzebny. Pomyliłaś fora?

Napisz go na jakimś portalu dla kobiet, zyskasz więcej z tego:

Cytat

Mam nadzieję, że kiedyś komuś ta historia pomoże. Może trafi tu jakaś samica, która znajdzie się w podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą podjąć właściwe decyzje i przestawić swoje życie na właściwe tory.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, kagar napisał:

Po 5 latach znajomości zaręczyny i przygotowania do ślubu. Wówczas pojawiły się pierwsze sygnały podświadomości o tym, że powinnam się wycofać. Kilkukrotnie chciałam oddać pierścionek zaręczynowy. Ale za każdym razem wygrywał lęk przed tym, co inni pomyślą na wieść o zerwanych zaręczynach. Cóż – stało się – wyszłam za mąż.

Niesamowita motywacja do wchodzenia w małżeństwo. I ty o coś oskarżasz mężusia, skoro w takim stylu wchodziłaś w związek? Mój śmiech słychać chyba na całym świecie. Hipokryzja znowu hipokryzją pogania :) Już dawno się tak nie bawiłem podczas lektury forum. Dzięki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kootas ić stond:). (wiedziałem, że ten akapit w końcu ktoś zacytuje)

 

@kagar wszystko wskazuje, że jesteś samicą, na 90%.

 

Zdjęć nam nie pokazuj (i tak fałszywki będą), ale nieszczędź słów.

Napisz więcej o sobie skoro nie masz nic do ukrycia;), a szczegółach nie zapomnij, np. "o przypadkowym potknięciu się o fiuta w erekcji"

Jedziesz..........................................................................................

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SLV dobra duszka pojawiła się pierwszy raz końcem lutego 2016 a później ponownie dopiero dwa miesiące temu.

 

A co się stało, że dwa lata po ślubie bańka prysła tak do końca nie wiem. Dwa lata po ślubie skończyłam swoje ostatnie studia, a on przerwał swoje (po raz drugi i już do nich nie wrócił). Później powoli zaczynały się problemy finansowe a my zaczęliśmy się oddalać. O ile początkowo miałam siłe walczyć, to po którymś razie  wysłuchiwania wrzasków zaczęłam budowanie muru nie tylko by odgrodzić się od niego ale tak naprawdę od wszystkich bo w głowie kotłowała się myśl "a co jeśli znowu mu się nie spodoba to, że coś ruszyłam by posprzątać lub zagadałam do osoby która jemu nie będzie odpowiadać"...

 

 

@mac cieszę się, że chociaż ty się dobrze bawisz. Szczerze mówiąc ja teraz też widzę jak bardzo byłam tępom dzidą, która postanowiła cierpieć w imię wyższej konieczności... To jest i zabawne i żałosne równocześnie. Każdy uczy się na błędach a dla mnie to była sroga lekcja.

 

 

@SledgeHammer co chciałbyś wiedzieć? Jakoś prościej mi zawsze było odpowiadać na pytania. Co do fiutów to na dzień dzisiejszy zakosztowałam tylko jednego ;) (z jednej strony to dobrze a z drugiej jeszcze nic nie jest stracone).

Co o mnie? Mam wykształcenie wyższe z rachunkowości i bankowości. Mieszkam sobie na Śląsku i jestem korposzczurkiem. Jeśli nikt mnie nie powstrzymuje to mam milion pomysłów na minutę co powoduje, że ciężko mi usiedzieć w miejscu. Gadułą nie jestem i należę do tych, od których trzeba ciągnąć informacje. Myślę przeważnie 0:1. Walczę zawsze do końca i uwielbiam realizować cele które sobie zakładam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kagar urzekla mnie Twoja historia:))

 

Luka w Twojej histori jest taka ze..no wlasnie, nie wiesz co sie stalo, dlaczego nagle sie cos zmienilo? A moze to wlasnie w Tobie tkwil problem..pomysl nad tym..spojrz szczerze w przeszlosc i odpowiedz sobie na pytanie, bo jak narazie z tego co slysze wszystkiemu winien jest Twoja maz, a moze i Ty dolozylas do tego swoja cegielke?

Chcesz isc do sadu i walczyc z nim..zanim to zrobisz zastanow sie czy postepujesz slusznie i uczciwie.

To tyle od starszej kolezanki:))

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie i Panie ,jak to w życiu bywa" koń utonął ogon pływa"

A powaznie to wśród facetów też zdarzają sie wredne pizdy,

Ktos wyżej wspomniał o złych wyborach, gdybyśmy zawsze dobrze wybierali ,to z czego żyłby Marek:D.

Myślę też że wiekszość opisujących tutaj swoje historie przemilczy jakiś mniej wygodny szczegół,   jakiś gostek kiedyś powiedział "Ten który jest bez winy......"

Dajmy pannie czas, sama sie na tacy "wyłoży".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.09.2016 o 19:38, kagar napisał:

 

W małżeństwie póki co mija mi szósty rok (mam nadzieję, że już ostatni). Męża znam w sumie od 11 lat. Szmat czasu, jedna trzecia mojego życia... Początki były cudowne – motylki w brzuszku, fascynacja, dowartościowanie samej siebie i w miarę wysoka samoocena. On uroczy i kochany, spełniał każdą zachciankę. Był przyjacielem na dobre i na złe, a do tego rozkochał w sobie całą moją rodzinę.

HORMONALNY HAAAY zdobywanie obiektu

Po 5 latach znajomości zaręczyny i przygotowania do ślubu. Wówczas pojawiły się pierwsze sygnały podświadomości o tym, że powinnam się wycofać. Kilkukrotnie chciałam oddać pierścionek zaręczynowy. Ale za każdym razem wygrywał lęk przed tym, co inni pomyślą na wieść o zerwanych zaręczynach. Cóż – stało się – wyszłam za mąż

OBIEKT ZDOBYTY HAAY OPADŁ

.

Pierwsze dwa lata były pozytywne.

PEWNIE EMOCJE NOWE MIESZKANIE COS NOWEGO

 

Kolejne już coraz gorsze. Moja samoocena legła w gruzach. Do ciągłych kłótni i wyzwisk kierowanych pod moim adresem („np. „debilka”, „tępa kretynka”, itp.) doszły epitety kierowane w stronę mojej rodziny (rodziców i sióstr). To on decydował, z kim mogę się spotykać, a kto z moich znajomych powinien zniknąć. Kiedy próbowałam inaczej, to były wrzaski i wyzwiska, bo przecież ja jestem zerem.

ZNUDZENIE FACETEM ON KOCHA STARA SIĘ JEST JESZCZE WDZIĘCZNY ,ROBIENIE MU PO ZŁOŚCI I POD GÓRKĘ TESTOWANIE NA ILE SOBIE POZWOLI ,PROWOKOWANIE DLA ZABAWY BO CI SIĘ QURWA NUDZI OBGADYWANIE DO RODZINY JAK JĄ TRAKTUJE CHOĆ SAMA JESTEŚ TEGO PRZYCZYNĄ DO CZEGO SIĘ NIGDY NIE PRZYZNASZ ....

To wszystko spowodowało, że zaczęłam odcinać się od świata i od życia, które kiedyś tak bardzo kochałam (kiedyś szalona i żyjąca chwilą – teraz znerwicowana, zamknięta w sobie, odpychająca ludzi).

JAKA JA ZNUDZONA BRAKIEM EMOCJI NIC SIĘ NIE DZIEJE ALE ON NUDNY TYLKO O PRACY GADA JEST TAKI PRZEWIDYWALNY JUŻ NIE JESTEM KSIĘŻNICZKĄ

W ostatnim roku pojawiła się jeszcze ona – dziewczyna, która stała się naszą „przyjaciółką”. Często wspólnie spędzany czas – praktycznie każdy wolny weekend. Ona po przejściach, ja w trakcie życiowego spadku. Z nią rozmawiał, ze mną praktycznie czasu nie spędzał.

MIAL FACET DOŚC CIĄGŁEGO NARZEKANIA TO ZNALAZL SPOKOJNIEJSZĄ PRZYSTAN

W domu spędzał całe dnie – pracował dorywczo, często na czarno – co oznaczało, że utrzymanie rodziny i opłacanie rachunków tak na prawdę spoczywało na mojej głowie.

NA CHOOY MA SIE STARAĆ JAK CIĄGLE MAŁO MALO WIECZNIE NIEZADOWOLONA PANI POWIEDZIAŁ SOBIE ZE I TAK GO NIE DOCENISZ WIEC  MA WSZYSTKO W DOOOPIE

Dzięki temu mogli całe dnie spędzać na pogawędkach. To ją przytulał na dzień dobry i na do widzenia. Ja byłam trędowata, no chyba że miał ochotę na seks – który stał się przedmiotowy i bez znaczenia, całkiem wyprany z uczuć i emocji. Kilka razy przypadkowo przeczytałam ich rozmowy, gdzie padały słowa „kocham Cię”, itp. Zapytany o te deklaracje twierdził, że traktuje ją jak rodzoną siostrę i że mam nie przesadzać, ogarnąć się i dorosnąć.

ONA GO USZCZĘŚLIWIA   NARAZIE

W tym stanie spędziłam ostatnie ponad pół roku życia...

DO TEGO BIAŁO RYCERSKA RODZINKA I NAPALONY TYP KTÓRY DAJE EMOCJE WYRUCHA I ZOSTAWI

 

JESTEŚ SCHEMATYCZNA I BANALNA POTWIERDZASZ TYM WPISEM TO CO MAREK PISZE

STANDARDY DZISIEJSZYCH CZASÓW

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kagar nie przejmuj się Lacelot'em, miał chujowy dzień.

                       Mógł cię przerobić ostrzej:).

 

Mimo tego, że w twoich wpisach widzę wiele sprzeczności, które mógłbym wypunktować,

to nie jest moim zamiarem aby cię zniechęcić do pisania na forum.

Nie interesuje mnie (i pewnie nas), czym sie zajmujesz, jakie masz wykształcenie ani ile zarabiasz.

Napisz więcej na temat, który założyłaś i przede wszystkim odpowiedz na pytania:

 

Dnia 9/13/2016 o 18:04, SLV napisał:

spojrz szczerze w przeszlosc i odpowiedz sobie na pytanie, bo jak narazie z tego co slysze wszystkiemu winien jest Twoja maz, a moze i Ty dolozylas do tego swoja cegielke?

 

Piękne pytanko naszej Sylwii;)

+

20 godzin temu, toreador napisał:

@kagar wymień rzeczy którymi Ty przyczyniłaś się do rozpadu związku

 

Dla mnie odpowiedź, na te pytania zajęłaby chwilę, tyle co czas potrzebny na wystukanie w klawiaturę.

Jak masz problem z udzieleniem tak prostych odpowiedzi, to zostaniesz postrzegana jako Troll'ka - bajkopisarka.

 

Jedziesz............................................................................:)

 

* nikt cie nie powstrzymuje, pamiętaj co napisałaś, myślisz 0:1

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.