Skocz do zawartości

Toksyczny związek - ewakuacja?


Rekomendowane odpowiedzi

Chłopie kończ ten temat bo nic z tego nie wyciśniesz a im dłużej czekasz tym gorzej. Teraz stoisz nad wylanym mlekiem i strzaskaną butelką i próbujesz wszystkich w koło przekonać że jak będziesz wystarczająco męski i stanowczy to butelka się poskleja sama, a mleko wpłynie do środka. Przestań się oszukiwać i skończ trwonić czas, masz przed sobą jeszcze całe życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Senso

Masz bardzo dużo racji,  bracia  radzili  by jednak trochę ja sobie podporządkować bo potem w  trakcie rozwodu może dzięki temu mniejsze jaja robić. 

 

Ja też podchodzę do tego jak do treningu na przyszłość.  jeśli z  nią poradzę sobie chodź trochę to z  innymi  będzie dużo łatwiej bo to ciężki przypadek :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przyszlyrozwodnik Nie wiem, co one mają w tych łbach, ale bardzo często się z tym spotykam. Z resztą sam tak miałem.

 

W momencie, gdy ex zaczęło odpierdalać i powiedziała wprost, że mąż nie jest rodziną, bo w każdej chwili można go zmienić... a rodzina, to matka, ojciec, brat, kuzyn, babka, ciotka, cała swoją uwagę zaczalem poświęcać córce. Była zazdrosna o to, że córka woli bawić się ze mną, a nie z nią (chociaż ona miała na to cały dzień, a ja tylko czas po pracy). Gdy bawiliśmy się razem, potrafiła włazić pomiedzy nas, aby nas rozdzielić. Wtedy córka szybko przebiegała z drugiej strony, aby być obok mnie :D

 

Nie zapomnę, jak podczas kąpieli ex bawiła się z córką w robienie herbaty. Trzymała kubek, a córka nalewala do niego wodę. Córka zabrała jej ten kubek i podała go mnie :D Chciała zrobić herbatkę dla taty ;)

 

Nie rozumiem tej zazdrości o dzieci u bab. Mężczyźni chyba nie mają czegoś takiego, nie rywalizują z dziećmi o uznanie kobiety.

Czasami mysle, że problem polega na tym, iż one tak naprawdę w ogóle nie kochają własnych dzieci. Nie ma w nich żadnych ludzkich uczuć. Dzieci są narzędziem do osiągnięcia określonych celów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przyszlyrozwodnik , ja Ciebie do niczego nie namawiam, nie piętnuję, zrobisz co uważasz. Możesz z nią być. Mężczyzna jest inteligentny i w sposób świadomy może manipulować kobietą, ona manipuluje jedynie podświadomie - takie mam obserwacje wieloletnie. Skoro jesteś w stanie nią manipulować to i możesz to robić tak, żeby chciała z Tobą być. Nie zmienia to faktu, że ona będzie taka, jaka jest. Nigdy się nie zmieni. To miej na uwadze. Jeśli nie zmieniła się w tyle lat, bądź pewien że tak pozostanie. Prawda jest taka, że już po miesiącu-dwóch znajomości można zauważyć czego się spodziewać za 10-15 lat... Jeszcze raz: zrobisz jak chcesz, ale ona się nie zmieni. Wiem, doświadczyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi U mnie sytuacja między moją żoną a dzieckiem wygląda identycznie. Do łez rozbawiła mnie sytuacja kiedy w pracy do wykonywania pewnego zlecenia potrzebowałem używałem ozdobnych kamieni (takich nic nie wartych) z chyba akrylu, różnokolorowych i ładnych. Wziąłem dwa duże zielone kamyki dla córki bo wiedziałem że jej się bardzo spodobają. Dałem je małej która oczywiście była zachwycona a moja żona na to  do córki "widzisz kochanie tatuś mógł by dać jeden kamyczek tobie a jeden mamusi ale woli dać oba tobie" - no kurwa zazdrosna o kamyczek

 

Takie zachowania są częste, kiedy córka się do mnie przytuli czy sama z siebie da buziaka to żona przybiega z krzykiem że ona też chce i ją mi z rąk wyrywa. 

 

Mała często mówi że chce iść do tatusia, ale tak jak piszesz ja o to nie zabiegam, nie staram się być lepszy i mnie nie kuje zazdrość kiedy czasem mała powie ze chce do mamy. Faceci wg mnie do takich sytuacji podchodzą normalnie a kobiety dostają szału. 

 

@Medulla_Oblongata Zdaję sobie sprawę z tego że masz rację. Wiem że ogromnym nakładem mojej pracy jestem w stanie ją w jakimś stopniu kontrolować ale ten związek to będzie wieczna walka na śmierć i życie oraz stan pernamentnego kryzysu. W sumie to sam mam już straszliwy mętlik w głowie bo świadomość oraz  logika mówi "spieprzaj gdzie się da i to natychmiast" to jednak wewnętrzne JA jeszcze nie potrafi dokonać tego kroku. Pod wpływem twojej wypowiedzi napisałem o to zapytanie do Marka w wątku Samcze Radio. Zobaczymy może się do tego ustosunkuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przyszlyrozwodnik - Najważniejsza sprawa - w przypadku rozwodu masz jakieś 80% szans na to, że sąd ograniczy Ci na siłę kontakty z córką. Oczywiście na wniosek jej matki i dla dobra dziecka.

Myśląc o rozwodzie, facet musi naprawdę bardzo dobrze to wszystko zaplanować, aby baba nie mogła wyciągnąć żadnego argumentu przeciwko niemu. Nie wystarczy być dobrym tatą, aby móc wychowywać swoje dziecko po rozwodzie. To matka musi być naprawdę popierdolona, aby sąd zdecydował o tym, że jednak ojciec będzie dziecko wychowywał. Tutaj nie obowiązuje zasada domniemania niewinności. Tzn. obowiązuje tylko w przypadku baby. Facet zawsze jest winny, jeśli swojej niewinności nie udowodnił.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak pisze @Dobi . Dlatego nie ma co spieszyć się z rozwodem, póki nie ma pewności, że stara loszka out a dziecko zostanie w domu. A jak to zrobić zgodnie z prawem to nie mam pojęcia.

 

A z tym nie robieniem loda to ręce mi opadają. Bo te kurwy nie robią loda swoim mężom, ale jak pozna fajnego kochanka, to obciąga do końca bez oporów i jeszcze się chwali kochankowi, że pierwszy raz w życiu połknęła. A na palcu obrączka :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, przyszlyrozwodnik napisał:

- no kurwa zazdrosna o kamyczek

 

 

Baby takie są.

Ostatnio nieopatrznie pochwaliłem przy mojej matce jej wnuczkę która zawsze dla mojej mamy była oczkiem w głowie że super zupę zrobiła i że po prawdziwym żurku człowiek musi być spocony. Za chwilę to powtórzyłem a moja matka; no już nie przesadzaj że cię to tak bardzo rozgrzało. Aha, załapałem motyw w sekundę, jedna baba chwalona a druga nie i już krzywe spojrzenia. To chuj że pochwaliłem ukochaną wnuczkę babci, baby to baby.

Ostatnio już perfidnie komplementuję najbrzydszą laskę w jakimś układzie towarzyskim, nie dość że brzydkiej zrobię frajdę to lubię patrzeć jak te ładne sie wkurwiają na maxa:)

 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670 - To się nazywa: "zarządzanie emocjami". Ja to robię z laskami w robocie ;) 
Już dawno mówiłem im, że niedługo się pokłócą, bo za bardzo są "psiapsiółami". Nie myliłem się. Teraz niewiele ze sobą rozmawiają. Jedna obgaduje drugą za plecami... no i git.. Mnie to pasuje. A nie chciały wierzyć... ;) 

 

Gdy byłem w małżeństwie, to zawsze mówiłem dobrze o żonie. Oczywiście jak ugotowała coś, co mi nie smakowało, to mówiłem o tym wprost - jej rodzina ma taki nawyk, że wszyscy włażą sobie w dupę. Żarli to choć im nie smakowało - było naprawdę kiepskie. Ale to jest członek rodziny i trzeba chwalić! 
Takie ściemy wymyślali, aby pochwalić siebie nawzajem, że uszy więdły.

W towarzystwie stosuję te same metody, co Ty :D Zwracam uwagę na kobiety, które mi się podobają. Nie na te, które myślą, że są piękne. Szlag je trafia, że aż miło popatrzeć :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dobi napisał:


W towarzystwie stosuję te same metody, co Ty :D Zwracam uwagę na kobiety, które mi się podobają. Nie na te, które myślą, że są piękne. Szlag je trafia, że aż miło popatrzeć :D 

 

No to jest piękny motyw.

Ale zwróć uwagę jakie to jest perfidne że te ładne "przyjaźnią się" z brzydkimi głównie w celu podkreślenia własnej urody, używają jako czynnik kontrastujący.

Jeszcze jedna rzecz mnie zdziwiła w tym przypadku z matką. Ona nie powiedziała wprost że aż tak smaczna jak mówię ta zupa nie jest. Nie nie na to se kobita nie pozwoli. Wolała przerzucić odpowiedzialność na mnie że jak mogę czuć że ta zupa aż tak mnie rozgrzała, czytaj smakowała. 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, jaro670 said:

Ale zwróć uwagę jakie to jest perfidne że te ładne "przyjaźnią się" z brzydkimi głównie w celu podkreślenia własnej urody, używają jako czynnik kontrastujący.

Na imprezach to fajnie działa. Pełno parek: ładna+przydka. Jak 2ch kolesi podbija do nich i obaj okazują zainteresowanie ładnej, to ta brzydka od razu mówi jej do ucha: nudziarze, dawaj spadamy. Ale jak kolesiwe pomyślą i obaj podbijają, dla ściemy do brzydkiej, to brzydka zachwycona a ładna zainteresowana, dlaczego kolesie woleli brzydką. Testowaliśmy to z kumplem wiele razy i zawsze ten sam schemat. Witać, że soft u kobiet w większości działa powtarzalnie.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.11.2016 o 07:51, Dobi napisał:

@przyszlyrozwodnik - Najważniejsza sprawa - w przypadku rozwodu masz jakieś 80% szans na to, że sąd ograniczy Ci na siłę kontakty z córką. Oczywiście na wniosek jej matki i dla dobra dziecka.

Myśląc o rozwodzie, facet musi naprawdę bardzo dobrze to wszystko zaplanować, aby baba nie mogła wyciągnąć żadnego argumentu przeciwko niemu. Nie wystarczy być dobrym tatą, aby móc wychowywać swoje dziecko po rozwodzie. To matka musi być naprawdę popierdolona, aby sąd zdecydował o tym, że jednak ojciec będzie dziecko wychowywał. Tutaj nie obowiązuje zasada domniemania niewinności. Tzn. obowiązuje tylko w przypadku baby. Facet zawsze jest winny, jeśli swojej niewinności nie udowodnił.

 

To jest dla mnie mega problem, nie chce stracić kontaktu z córką. Dodatkowo dom w którym będzie mieszkać mała jeśli żona z nią ucieknie jest toksyczny aż oczy pieką. 

 

Dnia 30.11.2016 o 18:50, wojskowy33 napisał:

Dokładnie tak jak pisze @Dobi . Dlatego nie ma co spieszyć się z rozwodem, póki nie ma pewności, że stara loszka out a dziecko zostanie w domu. A jak to zrobić zgodnie z prawem to nie mam pojęcia.

 

A z tym nie robieniem loda to ręce mi opadają. Bo te kurwy nie robią loda swoim mężom, ale jak pozna fajnego kochanka, to obciąga do końca bez oporów i jeszcze się chwali kochankowi, że pierwszy raz w życiu połknęła. A na palcu obrączka :mellow:

 

Z lodem to mnie już nie tylko ręce opadają jak na nią patrzę ;P Zastanawiałem się nad sposobem mniej zgodnym z prawem aby wymusić na niej agresywne zachowanie które bym nagrał ale nie wiem czy zdobędę się na to. 

 

 

Czytam "co z tymi kobietami" i jestem aż wstrząśnięty. Zwłaszcza felietonem o pozostawaniu w związku ze względu na dzieci, bardzo trudny i mocny tekst. Kiedy ją skończę kupuję pakiet 3 pozostałych książek. BTW ogarnąłem sobie przeróbkę pdf na audiobook za pomocą IVONY i jak ktoś nie ma czasu na czytanie to bardzo polecam tą formę. Tym sposobem książka leci w samochodzie i na słuchawkach w trakcie pracy. Trzeba tylko znieść że tekst Marka czytany jest przez beznamiętny KOBIECY głos, co mocno kontrastuje z treścią ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia własnego i innych wiem, że jeżeli baba nie zgodzi się na to, aby dziecko mieszkało z ojcem, to nie ma na to najmniejszych szans. Może się nad nim znęcać, niszczyć je psychicznie, a i tak każdy ma to w dupie. Wiele dzieci żyje w prawdziwej patologii, bo tak ustalił sąd na żądanie "mamusi" - oczywiście "dla dobra dziecka".

Żadna przemoc psychiczna nie ma znaczenia. Jedynie przemoc fizyczna otwiera tym baranom w sądach oczy. Wtedy już nic nie da się ukryć. Jeśli dziecko ma połamane nogi i ręce albo pociętą twarz, wtedy zaczynają działać. Wszystko tylko po to, aby nie wybuchła afera w mediach. 

Wiem, że na baby działają naprawdę mocne haki. Same muszą zadać sobie sprawę z tego, że mają dużo do stracenia. Wtedy da się z nimi jakoś rozmawiać... o ile nie pójdzie do adwokata. Jeżeli nawiąże kontakt z psychopatą, to zabroni jej rozmawiać z mężem i będzie dążyć do wzniecenia konfliktu nawet wtedy, gdy go w ogóle nie ma. No musi być konflikt, bez tego sądy w Polsce nie mogą istnieć. Wtedy trzeba ustalić miejsce pobytu dziecka przy matce, bo oczywiście ojciec jest agresywny i nie potrafi dzieckiem się zajmować. To jest standard.

Materiały dowodowe w postaci nagrań mają znaczenie tylko wtedy, kiedy dostarcza je baba. Jeżeli mężczyzna chce coś udowodnić, to sędzia ma je w dupie. Wszystko zgodnie z prawem, bo przecież sąd ma swobodę oceny materiału dowodowego :) Może uznać, że nagranie, na którym "mamusia" katuje dziecko nie jest wystarczającym dowodem przeciwko niej. Bardziej wiarygodne mogą być jej zeznania, że to ojciec bije dzieci.

Oto Polska właśnie.

Nagrania jednak dobrze jest mieć, ale trzeba z tym uważać. Mnie bez przerwy napierdalają za to, że nagrywam ex zawsze, gdy jest w pobliżu. Doradzał mi to mój adwokat, a także policjanci, których ex wzywała na interwencję. To oni stwierdzili, że ona jest niebezpieczna i sama może walnąć się w pusty łeb, a później oskarżyć mnie o pobicie, dlatego powinienem wszystko nagrywać.
Sąd nie powołał policjantów na świadków, w ogóle zlał ten temat.... i uznał, że to ja jestem potworem, bo nagrywam. Zgodnie z logiką, jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to nagrywanie mu nie przeszkadza, prawda? - W sądzie nie ma logiki.
 

W sprawie dzieci w Polsce jest po prostu przepierdolone.
Pisałem o tym w paru tematach. Może napiszę jeszcze jeden zbiorczy o tym, jak wygląda małżeństwo i ewentualny rozwód od strony prawnej i dlaczego nie warto w to wchodzić.


Przed całą akcją dobrze jest zebrać informacje. Jeśli jeszcze nie kontaktowałeś się z innymi ojcami, to radzę to zrobić. 
Na facebooku jest wiele grup ojcowskich.
Szczerze mówiąc, to odradzam DzielnyTata i DzielnyOjciec. Oni są zafiksowani na jednym punkcie i nie myślą rozsądnie.

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny - Mnie tak agresja naprawdę nie dziwi w przypadku ojców, którym odebrano dziecko. Jeśli chodzi o "szefów" tych organizacji, to agresja jest zastanawiająca. Po kilku latach powinni już jakoś ogarniać swoje życie.

DT jest zafiksowany na punkcie opieki naprzemiennej i alimentów. Ich argumentacja jest trochę bezsensowna - porywanie dzieci, przetrzymywanie, ustalanie miejsca zamieszkania przy rodziców, który dziecko zabrał. To nie jest ani fajne i dobre dla dziecka. Ja nigdy bym tak nie zrobił.

Jest wiele grup, gdzie ludzie potrafią naprawdę sensownie doradzić. Niektórzy już wywalczyli własne dzieci i dzielą się swoimi doświadczeniami.
Są nawet tacy, którzy walczą z sądami - skutecznie. To jest jednak ryzykowna droga, szczególnie w małych miastach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Dobi napisał:

Jest wiele grup, gdzie ludzie potrafią naprawdę sensownie doradzić. Niektórzy już wywalczyli własne dzieci i dzielą się swoimi doświadczeniami.
Są nawet tacy, którzy walczą z sądami - skutecznie.

 

Wrzuć w dziale dzieciaki jakieś infa na ten temat. Konkretne grupy czy strony. Przyda się mi i może innym kiedyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dobi napisał:

Z doświadczenia własnego i innych wiem, że jeżeli baba nie zgodzi się na to, aby dziecko mieszkało z ojcem, to nie ma na to najmniejszych szans. Może się nad nim znęcać, niszczyć je psychicznie, a i tak każdy ma to w dupie. Wiele dzieci żyje w prawdziwej patologii, bo tak ustalił sąd na żądanie "mamusi" - oczywiście "dla dobra dziecka".

Żadna przemoc psychiczna nie ma znaczenia. Jedynie przemoc fizyczna otwiera tym baranom w sądach oczy. Wtedy już nic nie da się ukryć. Jeśli dziecko ma połamane nogi i ręce albo pociętą twarz, wtedy zaczynają działać. Wszystko tylko po to, aby nie wybuchła afera w mediach. 

Wiem, że na baby działają naprawdę mocne haki. Same muszą zadać sobie sprawę z tego, że mają dużo do stracenia. Wtedy da się z nimi jakoś rozmawiać... o ile nie pójdzie do adwokata. Jeżeli nawiąże kontakt z psychopatą, to zabroni jej rozmawiać z mężem i będzie dążyć do wzniecenia konfliktu nawet wtedy, gdy go w ogóle nie ma. No musi być konflikt, bez tego sądy w Polsce nie mogą istnieć. Wtedy trzeba ustalić miejsce pobytu dziecka przy matce, bo oczywiście ojciec jest agresywny i nie potrafi dzieckiem się zajmować. To jest standard.

Materiały dowodowe w postaci nagrań mają znaczenie tylko wtedy, kiedy dostarcza je baba. Jeżeli mężczyzna chce coś udowodnić, to sędzia ma je w dupie. Wszystko zgodnie z prawem, bo przecież sąd ma swobodę oceny materiału dowodowego :) Może uznać, że nagranie, na którym "mamusia" katuje dziecko nie jest wystarczającym dowodem przeciwko niej. Bardziej wiarygodne mogą być jej zeznania, że to ojciec bije dzieci.

Oto Polska właśnie.

Nagrania jednak dobrze jest mieć, ale trzeba z tym uważać. Mnie bez przerwy napierdalają za to, że nagrywam ex zawsze, gdy jest w pobliżu. Doradzał mi to mój adwokat, a także policjanci, których ex wzywała na interwencję. To oni stwierdzili, że ona jest niebezpieczna i sama może walnąć się w pusty łeb, a później oskarżyć mnie o pobicie, dlatego powinienem wszystko nagrywać.
Sąd nie powołał policjantów na świadków, w ogóle zlał ten temat.... i uznał, że to ja jestem potworem, bo nagrywam. Zgodnie z logiką, jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to nagrywanie mu nie przeszkadza, prawda? - W sądzie nie ma logiki.
 

W sprawie dzieci w Polsce jest po prostu przepierdolone.
Pisałem o tym w paru tematach. Może napiszę jeszcze jeden zbiorczy o tym, jak wygląda małżeństwo i ewentualny rozwód od strony prawnej i dlaczego nie warto w to wchodzić.


Przed całą akcją dobrze jest zebrać informacje. Jeśli jeszcze nie kontaktowałeś się z innymi ojcami, to radzę to zrobić. 
Na facebooku jest wiele grup ojcowskich.
Szczerze mówiąc, to odradzam DzielnyTata i DzielnyOjciec. Oni są zafiksowani na jednym punkcie i nie myślą rozsądnie.

 

 

Niestety ale nie mając w tej kwestii doświadczenia a jedynie info od innych ojców wiem że nie mam szans na stałą opiekę nad mała. Nie uda mi się udowodnić że jest pijaczką, bije dziecko itp bo tego nie robi a jak sam zauważasz znęcania psychicznego nikt w sądzie nie bierze pod uwagę. Można próbować walczyć o opiekę naprzemienną ale i to w polskim sądzie jest niemal cudem. Bardzo martwi mnie fakt iż córka jest bardzo mała, zaraz skończy 3 lata co oznacza że ledwo zapamięta okres kiedy z nią mieszkałem. Mam z nią taki świetny kontakt. 

 

Tak czy siak, nagrywam wszystko wokół siebie 24h - raz o mało nie wpadłem ale się udało. 

 

Najczęściej padającym z jej ust słowem od jakiegoś czasu jest "najważniejsza". Chce czuć że ona jest najważniejsza i odmienia to przez wszystkie przypadki. To jest problem bo ja nie mam zamiaru wokół niej skakać i się jej podlizywać a to dla niej właśnie jest pokazywanie że jest najważniejsza. 

Od niedawna wcale nie pijemy oboje alkoholu (ja przestałem gdy wziąłem się ostro za ćwiczenia a ona sam nie wiem czemu, chyba po raz milionowy też bierze się za odchudzanie które nigdy nie nastąpi) ale wiem że na święta "pęknie" i zacznie pić swoje ulubione winko. Jednym ze sposobów by zrobić z niej agresora jest sprowokowanie kłótni jak będzie trochę wypita. Może zrobi coś nieobliczalnego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja córka miała 2,5 roczku, gdy zaczęła się walka rozwodowa.

Tak małe dzieci nie pamiętają szczegółów tego, co się działo, ale pamiętają emocje i to, co przeżywały. Córka wie, że tata zawsze traktuje ją poważnie i nigdy nie oszukuje - dlatego teraz ma do mnie zaufanie.
Na początku było bardzo trudno. Robiłem wszystko, aby córka możliwie najłagodniej przez to przeszła. Niestety przez matkę-psychopatkę było to niemożliwe. Wielokrotnie wyrywała mi z rąk córkę, która krzyczała przeraźliwie, że chce zostać z tatą. Szlag mnie trafia, jak teraz to sobie przypomnę. Tępa dzida sama widziała, jak dziecko przeżywa rozstanie z tatą, a i tak wmawia sobie, że tata dziecku jest niepotrzebny, bo ma babkę...
Żadne dowody i argumenty przeciwko ex nie były brane pod uwagę. Nawet na sali sądowej udowodniłem wiele jej kłamstw, z których nie potrafiła się tłumaczyć i sama się "zakręciła", gdy przedstawiłem dokumenty... a ona i tak jest wiarygodna dla sądu. To moim zeznaniom sędzia nie dała wiary.

Ta cała sprawa rozwodowa, to jest taki teatr. Niech facet myśli, że może coś zrobić. Wyrok już zapadł, ale scenkę musimy odegrać....

Na początku córka nie rozumiała, co się dzieje. Chciała mieć dwoje rodziców jednocześnie. Gdy była u mnie, to ciągle chciała oglądać film z wesela. Dziś już nie chce na to patrzeć. Mówię jej prawdę. Nie wie, co się stało i dlaczego. Z resztą sama zaczęła o wszystko obwiniać matkę - zauważyła, że nie może spędzać z tatą tyle czasu, ile chce, bo matka dzwoni i każe wracać. Nerwowo reagowała na telefony od niej.

Dobra. Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo zaczynam się denerwować.

W każdym razie, musisz wiedzieć, że szanse na opiekę naprzemienną są znikome, jeśli "mamusia' się na to nie zgodzi.
Znam konkretny przypadek, gdzie ojciec wychowuje jedno dziecko w opiece naprzemiennej od lat (bo mamusia się zgodziła), a drugie - z inną matką, spotyka raz na parę miesięcy (mamusia skutecznie izoluje dziecko od taty i nikt z tym nic nie robi). Dla sądu nie ma znaczenia to, że dla pierwszego dziecka jest dobrym ojcem. "mamusia" drugiego dziecka powiedziała, że on jest zły i to się liczy. To jest najważniejsze.

Dziecko bardzo cierpi przez rozstanie rodziców. Jeśli suki grają  nimi, to już w ogóle jest tragedia. To wszystko jednak wraca po pewnym czasie. Później chodzą stare babki i żalą się, że dzieci o nich nie pamiętają.... Ale nie przyznają się nikomu, że spierdoliły życie własnym dzieciom.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.12.2016 o 13:02, Dobi napisał:

Moja córka miała 2,5 roczku, gdy zaczęła się walka rozwodowa.

Tak małe dzieci nie pamiętają szczegółów tego, co się działo, ale pamiętają emocje i to, co przeżywały. Córka wie, że tata zawsze traktuje ją poważnie i nigdy nie oszukuje - dlatego teraz ma do mnie zaufanie.
Na początku było bardzo trudno. Robiłem wszystko, aby córka możliwie najłagodniej przez to przeszła. Niestety przez matkę-psychopatkę było to niemożliwe. Wielokrotnie wyrywała mi z rąk córkę, która krzyczała przeraźliwie, że chce zostać z tatą. Szlag mnie trafia, jak teraz to sobie przypomnę. Tępa dzida sama widziała, jak dziecko przeżywa rozstanie z tatą, a i tak wmawia sobie, że tata dziecku jest niepotrzebny, bo ma babkę...
Żadne dowody i argumenty przeciwko ex nie były brane pod uwagę. Nawet na sali sądowej udowodniłem wiele jej kłamstw, z których nie potrafiła się tłumaczyć i sama się "zakręciła", gdy przedstawiłem dokumenty... a ona i tak jest wiarygodna dla sądu. To moim zeznaniom sędzia nie dała wiary.

Ta cała sprawa rozwodowa, to jest taki teatr. Niech facet myśli, że może coś zrobić. Wyrok już zapadł, ale scenkę musimy odegrać....

Na początku córka nie rozumiała, co się dzieje. Chciała mieć dwoje rodziców jednocześnie. Gdy była u mnie, to ciągle chciała oglądać film z wesela. Dziś już nie chce na to patrzeć. Mówię jej prawdę. Nie wie, co się stało i dlaczego. Z resztą sama zaczęła o wszystko obwiniać matkę - zauważyła, że nie może spędzać z tatą tyle czasu, ile chce, bo matka dzwoni i każe wracać. Nerwowo reagowała na telefony od niej.

Dobra. Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo zaczynam się denerwować.

W każdym razie, musisz wiedzieć, że szanse na opiekę naprzemienną są znikome, jeśli "mamusia' się na to nie zgodzi.
Znam konkretny przypadek, gdzie ojciec wychowuje jedno dziecko w opiece naprzemiennej od lat (bo mamusia się zgodziła), a drugie - z inną matką, spotyka raz na parę miesięcy (mamusia skutecznie izoluje dziecko od taty i nikt z tym nic nie robi). Dla sądu nie ma znaczenia to, że dla pierwszego dziecka jest dobrym ojcem. "mamusia" drugiego dziecka powiedziała, że on jest zły i to się liczy. To jest najważniejsze.

Dziecko bardzo cierpi przez rozstanie rodziców. Jeśli suki grają  nimi, to już w ogóle jest tragedia. To wszystko jednak wraca po pewnym czasie. Później chodzą stare babki i żalą się, że dzieci o nich nie pamiętają.... Ale nie przyznają się nikomu, że spierdoliły życie własnym dzieciom.

 

To co piszesz jest przerażające.  uważam że takim postępowaniem kobiety w  imię niby mieści niszczą i okaleczaja  swoje dzieci. społeczeństwo ba to pozwala i jeszcze popiera bo  matka w  końcu pokazała ojcu dziecka kto tu rządzi. 

 

Dawno dawno temu rozmawiałem z  moja o  sprawach  kiedy matka ogranicza widzenia z  dzieckiem ojcu,  przysięgala  wtedy że nigdy nie robiła by czegoś takiego chyba żeby facet zagrażal  dzieciom. jak wiadomo przysięga kobiety oznacza tylko to że wtedy w tej chwili wierzyła w to co mówi i bardzo ciekawy jestem co z tego w jej głowie zostało. 

 

U  mnie trwa festiwal roszczeniowej  postawy,  bo na Mikołajki  dostała nie taki prezent jak chciała i  nie w taki sposób jak chciała.  do tego dziś w  wieczór mikolajkowy  zamiast spędzać wspaniałe wieczór z nią to siedzę z JEJ  babcią u  lekarza  bo potrzebowała  pomocy. (Poprosil  mnie o  to  treść) 

Straszne to wszystko jest. 

 

Skończyłem czytać "co z tymi kobietami" i  obawiam się trochę "kobietopedii"  duży wstrząs,  duża ilość  kłamstw w  które wierzyłem zostało mi ujawnionych.  to niewiarygodne  że tu trafiłem na to forum. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przyszlyrozwodnik - Dla baby nie ma czegoś takiego, jak "dobro dziecka". One czegoś takiego w ogóle nie znają. Mało tego - większość z matek nie ma nawet poprawnych relacji z własnymi dziećmi, traktują je jak laleczki do zabawy. Nie potrafią dzieci wychowywać, pokazywać im świata. Mają tylko wymagania i co rusz stawiają im ograniczenia - "tego nie wolno!" - dlaczego nie wolno? - "bo nie!".

Moja córka skarży się, że matka nie pozwala jej nawet biegać po mieszkaniu, bo sąsiad się skarży. Teraz córka ma 5 lat, ale takie akcje były od samego początku... a jaki hałas może zrobić na przykład dwuletnie dziecko? - No żaden!
Gdybym ja miał takich sąsiadów, to opierdoliłbym ich jak bure suki. Nie będą mi tu decydować, co moje dziecko może robić w moim domu!

Dlatego u mnie córka biega ile chce. Robi, co chce. Nawet jej nie uciszam, gdy się wygłupiamy i trochę hałasuje. Wie, że u taty może. Jeśli z czymś przesadza, to od razu mówię, że nie wolno i egzekwuję to.

Po rozwodzie dla bab mają znaczenie tylko dwie rzeczy:
1. Dowalenie byłemu mężowi - A najłatwiej to zrobić, odbierając mu kontakt z dzieckiem, które on kocha.
2. Pieniądze w postaci alimentów - W polskich sądach jest tak, że jeśli matka izoluje dziecko od jego taty, to dostaje wyższe alimenty - bo przecież ojciec nie wychowuje dziecka. 
Opieka naprzemienna zależy tylko i wyłącznie od tego, czy baba się na to zgodzi. Nie znam przypadku, aby sąd ustalił tę formę opieki w przypadku braku zgody "mamusi".

Jest jeszcze jedna ciekawostka. Wszędzie pojawiają się kobiety, które żalą się na ojców swoich dzieci, bo ci się nimi nie interesują... No nie interesują się, bo prawdopodobnie zrezygnowali z walki o dzieci i zaczęli układać sobie życie. Wtedy taka loszka nie może szantażować byłego męża dzieckiem, bo niby jak? - Skoro on nie interesuje się dzieckiem, to i tak izolowanie go od taty nic nie da.

Nie znam żadnego przypadku, aby baba żądała, by sąd zobowiązał ojca dziecka do utrzymywania kontaktów z dziećmi (a jest taki ustawowy obowiązek). Znam natomiast bardzo wiele przypadków, że "mamusia" pozwala tylko na minimalny kontakt z dzieckiem. Kontakty te bardzo często uniemożliwia przez całe lata... i nic.

Polskie prawo jest złe, ale nie jest jakieś najgorsze. Problem w tym, że za ladą w sądzie siedzą baby, które patrzą tylko w jednym kierunku. Widzą tylko dobro "mamusi", nazywając to "dobrem dziecka".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.12.2016 o 19:31, Dobi napisał:

@przyszlyrozwodnik - Dla baby nie ma czegoś takiego, jak "dobro dziecka". One czegoś takiego w ogóle nie znają. Mało tego - większość z matek nie ma nawet poprawnych relacji z własnymi dziećmi, traktują je jak laleczki do zabawy. Nie potrafią dzieci wychowywać, pokazywać im świata. Mają tylko wymagania i co rusz stawiają im ograniczenia - "tego nie wolno!" - dlaczego nie wolno? - "bo nie!".

Moja córka skarży się, że matka nie pozwala jej nawet biegać po mieszkaniu, bo sąsiad się skarży. Teraz córka ma 5 lat, ale takie akcje były od samego początku... a jaki hałas może zrobić na przykład dwuletnie dziecko? - No żaden!
Gdybym ja miał takich sąsiadów, to opierdoliłbym ich jak bure suki. Nie będą mi tu decydować, co moje dziecko może robić w moim domu!

Dlatego u mnie córka biega ile chce. Robi, co chce. Nawet jej nie uciszam, gdy się wygłupiamy i trochę hałasuje. Wie, że u taty może. Jeśli z czymś przesadza, to od razu mówię, że nie wolno i egzekwuję to.

Po rozwodzie dla bab mają znaczenie tylko dwie rzeczy:
1. Dowalenie byłemu mężowi - A najłatwiej to zrobić, odbierając mu kontakt z dzieckiem, które on kocha.
2. Pieniądze w postaci alimentów - W polskich sądach jest tak, że jeśli matka izoluje dziecko od jego taty, to dostaje wyższe alimenty - bo przecież ojciec nie wychowuje dziecka. 
Opieka naprzemienna zależy tylko i wyłącznie od tego, czy baba się na to zgodzi. Nie znam przypadku, aby sąd ustalił tę formę opieki w przypadku braku zgody "mamusi".

Jest jeszcze jedna ciekawostka. Wszędzie pojawiają się kobiety, które żalą się na ojców swoich dzieci, bo ci się nimi nie interesują... No nie interesują się, bo prawdopodobnie zrezygnowali z walki o dzieci i zaczęli układać sobie życie. Wtedy taka loszka nie może szantażować byłego męża dzieckiem, bo niby jak? - Skoro on nie interesuje się dzieckiem, to i tak izolowanie go od taty nic nie da.

Nie znam żadnego przypadku, aby baba żądała, by sąd zobowiązał ojca dziecka do utrzymywania kontaktów z dziećmi (a jest taki ustawowy obowiązek). Znam natomiast bardzo wiele przypadków, że "mamusia" pozwala tylko na minimalny kontakt z dzieckiem. Kontakty te bardzo często uniemożliwia przez całe lata... i nic.

Polskie prawo jest złe, ale nie jest jakieś najgorsze. Problem w tym, że za ladą w sądzie siedzą baby, które patrzą tylko w jednym kierunku. Widzą tylko dobro "mamusi", nazywając to "dobrem dziecka".

Trzy razy zbierałem się żeby Ci odpisać ale ciągle mi coś przeszkadzało w trakcie. 

Co do sędzin to liczę że za kilka lat kiedy dojdzie do wymiany pokoleniowej i odejdą postkomunistyczne obiboki przyjdzie jakiś nowy standard. Obym się nie pomylił. 

Też mam wrażenie że na więcej wolności córce pozwalam, oczywiście moja żona uważa że ją rozpuszczam mimo iż kiedy mała przegnie reaguje bardzo stanowczo. Ale żonie nie przegadam bo jest nauczycielką więc ma "licencje na rację" w sprawie dzieci. Nie da się jej przekonać. 

 

Chciał bym podziękować @Silny za odpowiedz w radiu samiec na moje pytanie. Nie wiem czy moja żona ma borderline - kilka osób po poznaniu mojej historii to podejrzewało ale prawdy nie dowiemy się nigdy bo ona nigdy się nie zgodzi na terapię. Na pewno ma wszystkie objawy DDA, swoją bezdennie niską samoocenę podnosi jedynie na mnie, moim kosztem. Jeśli ja ją uwielbiam, komplementuje itp itp to jest przez chwilkę ok. Sama dołuje siebie i swoje otoczenie, do wszystkiego jest negatywnie nastawiona. Nagrywam jej akcje regularnie od pół roku, mam już sporą biblioteczkę nagrań od wielkich afer po histeryczną reakcję na moją propozycję pójścia na terapię (zrobiłem to specjalnie by w sądzie wykazać że miałem dobre chęci). Będę robił to nadal. Wcześniej wyznaczyłem jej i sobie termin do końca roku, albo będzie lepiej między nami albo się rozwodzimy ale teraz zastanawiam się nad przesunięciem tego terminu aby zdobyć więcej nagrań, czegoś tak spektakularnego jak to o czym mówiłeś w nagraniu. 

niezależnie czy ona jest prawdziwą borderką czy tylko DDA z syndromem księżniczki jestem po tych latach wrakiem. Zdaję sobie Marku sprawę że będę potrzebował profesjonalnej pomocy psychologicznej by pozbierać się po tym "związku". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze są nauczycielki i inne wszelkiej maści "pedagożki" i "psycholożki". Zawsze uważają, że wszystko wiedzą lepiej.

Bardzo długo obserwuję zachowanie bab w stosunku do dzieci i widzę, że to nie jest wychowanie, ale tresura.
Przy ojcu dzieci rzeczywiście mogą więcej i pozornie może to wyglądać tak, że ojciec je rozpuszcza, ale to tylko złudzenie. Dzieci są grzeczne wtedy, kiedy ojciec tego od nich wymaga. Wykonują jego polecenia i mają z tatą dobry kontakt.
Przy matce jeśli już coś robią to tylko ze strachu albo poczucia zagrożenia.

Moja córka bardzo często nawet w sklepie pyta: "tato, a te słodycze będą mi smakować?". Jeśli tata powie, że nie będą, to ona nawet nie chce ich próbować. Wie, że tata mówi prawdę :) 
Przy matce to nie działa. Matce nigdy nie zadaje takich pytań.

To jest zupełnie inny świat.
Faktem jest, że dziecko potrzebuje obojga rodziców. Szkoda, że tak wiele osób tego nie rozumie.


Po ostatnich wiadomościach o śmierci małych dzieci miałbym ochotę rozpierdolić wszystkich tych sędziów i innych debili.

Jeśli ojciec chce zajmować się własnym dzieckiem, to sądowe kurwy wysyłają go do RODK/OZSS, aby baby - "psycholożki" oceniły, czy może spotykać się z dzieckiem.
Najczęściej jest tak, że nawet gdy nie mają nic do zarzucenia, to i tak wymyślą coś, aby uzasadnić, że dziecko ma być z matką.
Suka w todze ustala dziecku kontakty z tatą na poziomie kilku godzin w tygodniu i stawia jeszcze dodatkowe warunku. Bardzo często ogranicza przy tym władzę rodzicielską...

 

Ale jak "mamusia" znajdzie sobie nowego fagasa, to nikt nie wysyła go na badania, żaden sąd nie ustala jego kontaktów z dziećmi, które mieszkają z "mamusiami". Nikt tego nie kontroluje, nie ocenia, nie nadzoruje. To ojciec jest traktowany jak zbrodniarz, który krzywdzi własne dziecko, ale zupełnie obcy człowiek może robić, co mu się tylko podoba.... no i są tego efekty.

Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej widzę skurwielstwo w tym wszystkim. Nie w przepisach czy w orzecznictwie, ale u samych podstawy, w założeniach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przyszlyrozwodnik Widzę u Ciebie to samo podejście jak u autora wątku Czas decyzji. Po sukcesach regresja. Zaczynasz myśleć o zmianie ostatecznego terminu, który wcześniej sam sobie wyznaczyłeś. W ten sposób utrwalasz w sobie przekonanie, że Twoja obietnica jest gówno warta. Obietnica, którą złożyłeś najważniejszej osobie w życiu, czyli sobie. Sabotujesz się.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety @toreador masz trochę racji. Mam wiele sprzecznych myśli w głowie  ... jednak ciągle działam.

 

w sobotę kłóciłem się z moją czyli normalka ale one zaczęła wyciągać coraz bardziej temat dziecka więc postanowiłem za radą Guru sprowokować ją do czegoś szalonego. Zrzuciłem na nią "bombę" i powiedziałem prost "Nie będzie żadnego drugiego dziecka ani kredytu na mieszkanie, nie zgodzę się na nic z tych rzeczy aż nasz związek nie wyjdzie z kryzysu"  Wiem doskonale że już nie wyjdzie ale przewidywałem ciekawą reakcję i nie pomyliłem się. Zaczęła tak histeryzować jak jeszcze nigdy, rzucała się po meblach, łkała krzyczała, itp itp

najciekawsze nagrało się pięknie na dyktafonie

(Żona) Wiesz dobrze że ostatnio nie radzę sobie ze sobą! Nie potrafię znieść nerwów, jestem bliska jakiejś nerwicy albo depresjii, przez ciebie taka jestem, nie potrafię już sobie z tym ani ze sobą poradzić
(Ja) Sama mówisz w jakim to strasznym stanie jesteś, czy uważasz że to odpowiedni czas na dziecko?

(Ż) Jak możesz!!?? Powinieneś mnie teraz wspierać, zrobić wszystko bym wróciła do formy a ty się jeszcze nade mną znęcasz, dowalasz mi w takiej chwili 

Kobieca logika lvl 9999999 . Później stwierdziła że jeżeli ja uważam że nie jest czas na dziecko to ona uważa że to nie jest czas na seks (nie mogłem wytrzymać i się zaśmiałem pod nosem- takie to przewidywalne)
Na dowód tego próbowała zmusić mnie do ....sexu. Zrzuciłem ją z siebie stanowczo mówiąc NIE, więc wpadła w jeszcze większą histerię, 

Było jeszcze kilka prób wymuszenia na mnie reakcji, np wyszła z pokoju łkać w kuchni , wróciła po 20 minutach z pretensjami że za nią nie poszedłem żeby ją pocieszyć.


Nie wiem czy to wystarczy żeby w razie czego udowodnić w sądzie że jest niezrównoważona, ale zawsze coś, 

Jak bracia oceniacie moje zachowanie? czy gdzieś złamałem ramę?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, przyszlyrozwodnik napisał:

Nie wiem czy to wystarczy żeby w razie czego udowodnić w sądzie że jest niezrównoważona, ale zawsze coś

To wszystko za mało. 

Na babę trzeba mieć naprawdę mocne argumenty.
Jeśli chodzi o faceta, to wystarczy, że podniesie głos i już jest agresywny, zły, niedobry, nieobliczalny, nadpobudliwy itp.itd. Cała litania. Nawet nie musi być żadnego nagrania. Wystarczy, że baba tak powie.

Jeśli chcesz cokolwiek ugrać w sądzie, to musisz mieć naprawdę mocne dowody przeciwko niej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.