Skocz do zawartości

Toksyczny związek - ewakuacja?


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia, trafiłem na to forum poszukując pomocy i rady co uczynić w mojej sytuacji. Zdaje sobie sprawę z błędów jakie popełniłem za młodu ale niestety mają one decydujący wpływ na mój dzisiejszy stan. 

 

Jestem z moją żoną od ponad 10 lat, po ślubie od 5 i mamy jedną 3-letnią córkę. Moja żona od zawsze była dominującym charakterem( i przy okazji DDA z wręcz despotycznym ojcem ) a ja mając 15 lat gdy zaczęliśmy się spotykać byłem niedoświadczonym dzieciakiem dostosowywałem się do jej potrzeb i chciałem być "dobrym chłopakiem". Naciskała na mnie wymuszając rok po roku kolejne ustępstwa a ja przekonany że poświęcam się dla dobrej kobiety robiłem wszystko czego żądała. Karmiłem jej potrzebę atencji poprzez wycofywanie się z życia towarzyskiego itp. Doszło do stanu w którym jesteśmy tylko my. Ja i ona, jej wybuchy zazdrości powoduje nawet nasza córka. Od miesięcy słyszę że dla dziecka jestem lepszy niż dla niej. 

 

Jakieś pół roku temu zdałem sobie w końcu sprawę  (nie wiem jak można być tak ślepym) że żyje w jakiejś chorej rzeczywistości.
 Robię w domu praktycznie wszystko ale ona tego nie docenia, o wszystko ma do mnie pretensje. O źle poukładane garnki, źle odkurzone itp. Później ma pretensje ze nie jestem dla niej miły, że za mało się odzywam, że się o nią nie staram. 
Nie ważne co robię, jak bardzo się staram zawsze jest źle. Kiedyś też bardzo dużo na mnie narzekała ale z czasem to nabrało na sile. Sama z siebie powiedziała że mnie kocha chyba z rok temu a gdy ją zapytam wprost czy mnie kocha to odpowiada "nie", "może trochę" albo najczęściej "nie wiem bo jesteś niedobry". Dziś jesteśmy niemal odzwierciedleniem jej rodzinnego domu tylko ze ona jest despotą a ja ofiarą. Na każdą moją uwagę że bez przerwy są jakieś problemy kłótnie wywołane przez nią itp od samego początku związku odpowiada że to normalne że wszyscy się kłócą w związkach tylko o tym nie mówią i ja też nie mówiłem. Zwierzyłem się ostatnio ojcu, co usłyszałem? "musisz przetrzymać może z czasem będzie lepiej"
Seks to porażka, wiecznie jest zmęczona zapracowana boli ją głowa. Jeśli już się zgadza to po pół godziny namawiania i robi to z widoczną niechęcią i prosi bym się pospieszył.

Stałem się kłębkiem nerwów , córka na pewno to dobiera, Widzę po jej zachowaniu że czasem woli spędzać czas ze mną niż z matką. Ona się wścieka krzyczy itp, jest dobrą matką to jej zawsze przyznam ale to ze jest choleryczką jakiej nie widział świat odbija się na wszystkich. Nasz związek jest w pernamentym kryzysie , ale ona bez przerwy gada o przyszłości, że chce drugie dziecko itp. Nie stać nas, nie mamy warunków, kilka miesięcy temu stała z walizką w drzwiach kiedy się jej naprawdę stanowczo postawiłem ale teraz mówi mi o dziecku i kredycie na mieszkanie. 

 

Nie kocham jej już, przynajmniej tak myślę ale nie potrafię jej świadomie ranić. Wychowano mnie w bardzo katolickiej rodzinie i zawsze szukam rozwiązania dobrego dla każdego które nikogo nie zrani a jeśli już to mnie samego byle by nie cierpieli ludzie z mojego otoczenia.  

 

Czytając wątki na tym forum oraz w innych miejscach doszedłem do wniosku że chciał bym odejść i zacząć nowe życie. Brak mi jednak jaj, stanowczości i pewności siebie żeby to zrobić. Podczas takich afer jakie dzieją się kiedy się jej postawię w jakiejkolwiek kwestii zawsze pada temat rozwodu. Kilkukrotnie zapytała mnie czy jestem z nią tylko z powodu dziecka, albo twierdziła że wystarczy jedno moje słowo a ona się wyniesie. Zawsze chciałem odpowiedzieć "TAK wynoś się, jestem z tobą bardzo nieszczęśliwy" ale nie potrafiłem przepchnąć tego przez gardło. Czułem fizyczny ból z tym związany i odpuszczałem mówiąc "nie, zostań, jakoś to musimy ułożyć " czułem się potem z tym fatalnie jak ostatnia szmata. 

 

Pytanie do was Bracia , co w takiej sytuacji? Jak zwalczyć tą niemoc lub może jednak próbować ją zmienić? powiedziałem sobie ze do końca roku muszę stać się szczęśliwszym człowiekiem i wprowadzić rozwiązanie w życie z nią lub bez niej. 

Nie opisałem tu bardzo wielu aspektów bo nie chcę zaczynać wątku bardzo długim wpisem ale więcej wyjdzie w trakcie naszych rozmów i wybaczcie chaos. Z oczywistych względów nie mogę tego wpisu dokonać w domu przy komputerze a jedynie w pracy na szybkiego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam ustawiłeś sobie NICK "przyszłyrozwodnik" więc decyzję już chyba podjąłeś ;)

Kobiety DDA tylko dla najsilniejszych psychicznie i twardo stawiających granice a i nawet takich po latach prania głowy potrafią zniszczyć. Byłem z kimś podobnym kiedyś co prawda nie w związku małżeńskim ale trochę to trwało i podziękowałem. Czułem się z tym dużo lepiej chociaż proces detoxu potrwał trochę. Dzisiaj nie wyobrażam sobie żebym miał wchodzić związek z kimś podobnym. Wtedy trzymała mnie tylko jej uroda i nic więcej.

 

W wypadku Twojego związku to ona by musiała przyznać, że coś jej z nią nie tak. Ludzi DDA leczy się u psychologa czasami LATAMI a i tak nie ma gwarancji, że będzie ok. Taki związek dla normalnej osoby to ciągła walka i przeciąganie liny. Musisz się non stop kontrolować. Nie ma możliwości żebyś na chwilę odpuścił, cały czas siedzisz w jej głowie i zastanawiasz się co zaraz odjebie. Albo jest spokojnie i myślisz kiedy znowu coś odwali. Skoro ona nie widzi problemu to pewnie nie ma opcji o jakiejkolwiek terapii. A to jest podstawa żeby cokolwiek zmienić. 

 

Odwrócenie ramy w tym związku zakończy się i tak rozstaniem albo jeszcze gorszym piekłem kiedy zaczniesz przejmować kontrolę. Kiedyś podjąłeś złą decyzję przez brak doświadczenia i teraz płacisz za to frycowe.

Dobrze, że ustaliłeś termin ostateczny do kiedy ma się to zmienić. 

Chcesz to możesz się bawić w przejmowanie kontroli nad nią i odwróceniem swojej ramy w tym związku. Ale nie sądzę, żeby w tym wypadku to pomogło. Ona sama musi przyznać, że ma problem i pójść na terapię. 

 

Zdecyduj SAM czy chcesz tak żyć do końca życia. A gwarantuje Ci, że będzie jeszcze gorzej.

Ja bym zadbał o dziecko i uciekał gdzie pieprz rośnie bo za bardzo cenię sobie spokój i higienę mojego umysłuB)

Edytowane przez infamous
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co Cie dotknęło to wręcz idealny przykład syndromu sztokholmskiego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_sztokholmski). Jesteś tak zdominowany i sponiewierany przez swoja żonę, ze nawet myślenie o odejściu sprawia Ci ból.

 

Na Twoje nieszczęście jechałeś od małolata wtłoczonymi szablonami ze kobiety traktuje się jak księżniczki i w dodatku trafiłeś na taka która miała oczywiste problemy w kontaktach z ojcem. W takim zestawieniu uszło by jeszcze gdybyś to ty był tyranem, od niej wymagał i to ty ja przeciągał - niestety jest odwrotnie.

 

Z obecnym nastawieniem niewiele zdziałasz - zmień to.

 

Kup dyktafon i się z nim nie rozstawaj. Wypisz na kartce plusy i minusy waszego związku i zacznij w końcu wyciągać wnioski.

 

Opcje są dwie:

1. odchodzisz - bądź wtedy przygotowany na każde możliwe skurwysyństwo ze strony swojej małżonki (DYKTAFON) jest tutaj wiele tematów jak się do tego przygotować psychicznie i jak się zabezpieczyć, zaraz ktoś podrzuci.

2. próbujesz coś zmienić - chodzenie po szkle boso ale zakładam ze dla dziecka warto spróbować się przemęczyć jeszcze troche

 

Zacznij od odbudowy swojej samooceny, zacznij coś robić dla siebie, zmień fryzurę, zacznij biegać kup sobie lepszy ciuch, podbij swoja wartość - zacznie czuć ze przestała Cie obchodzić i będzie wierzgać - nie daj się. Jeśli robisz za nią wszystko - przestań. Pokaz jej ze potrafisz być naprawdę zły dla niej - w końcu i tak Cie za to kara.

 

Nie dyskutuj z kobieta. Nic jej nie wytłumaczysz a zwłaszcza logicznie. To tak jak byś logicznie i emocjonalnie chciał nauczyć psa ze nie szcza się na dywan - to tylko pies. W momencie w którym poczuje się niepewnie przez Twoja zmianę zachowania i podejścia zacznie Cie shit-testować na potęgę - musi sprawdzić czy to tak  na chwile czy już na stale zmieniłeś stosunek do niej. Musisz trzymać ramę, nie daj się wyprowadzić z równowagi, śmiej się jej w twarz ;) Moze się zdarzyć ze taka sytuacja będzie jej na rękę - wtedy możesz być pewien ze w zupie znajdziesz szkło. Skąd szkło? Bo już dawno zajebałeś porożem o żyrandol. 

 

Niezależnie od tego czy chcesz odejść czy walczyć - ustal rozdzielność majątkowa, wymagaj równego udziału w opłatach i rachunkach. Jeśli to ty ja utrzymujesz to zacznie jej rosnąć dług względem Ciebie - użyteczne przy rozwodzie.  Zacznij oszczędzać i przygotowywać się na opcje wyjścia niezależnie od tego czy chwilowo będzie lepiej. 

 

Nie żebrz o sex i nie daj się jak sama przyjdzie, teraz ty nie miej ochoty. Skoro i tak już nic do niej nie czujesz a na krzyżu Cie ciśnie - idź na divy, z rozwaga żeby przy rozwodzie nie była to Twoja wina - choć i tak pewnie będzie, przecież i tak już jesteś zły i najgorszy :) 

 

Nagrywaj wszystkie konwersacje z nią i z dzieckiem jak mówi o mamie. Jeśli zacznie cie szarpać i grozić policja pozwól jej, a policjanta weź na bok i odtwórz groźby. Poproś o sporządzenie notatki i uzyskaj jej kopie.

 

Podsumowując:

- niezależnie od wszystkiego kup dyktafon

- rozdzielność majątkowa, oddzielne konta, wymagaj udziału w opłatach

- dokumentuj wszystko

- trzymaj ramę, nie daj się sprowokować
 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, przyszlyrozwodnik napisał:

Zawsze chciałem odpowiedzieć "TAK wynoś się, jestem z tobą bardzo nieszczęśliwy" ale nie potrafiłem przepchnąć tego przez gardło.

Może zacznij od tego, aby to jej powiedzieć. Odważ się, tym bardziej, że jak widać przestaje Ci na niej zależeć. Może wreszcie pogadacie ze sobą naprawdę szczerze. Podejrzewam, że to niewiele zmieni, ale spróbować warto. Wywal jej co Ci leży na wątrobie, jakie masz do niej zastrzeżenia. Z pozwem rozwodowym zawsze możesz przecież do sądu wystąpić, ale zrób wszystko, aby ta decyzja była uznana przez Ciebie jako ostatni i ostateczny krok kończący twój związek.

 

Widać, że jesteś z kobietą od 15 - tego roku życia, to może świadczyć, że nie masz zbyt dużego doświadczenia z zakresie postępowania z kobietami. Ta jedyna - najpierw dziewczyna i narzeczona, później żona nie daje Ci pełnego oglądu na temat kobiecego świata. Ale z decyzją o rozwodzie nie śpiesz się, daj sobie więcej czasu, upewnij się, czy dojrzałeś do tej decyzji. Poza tym jest córka, wiadomo, że sąd przyzna matce opiekę nad nią, Ciebie obciążając obowiązkiem alimentacyjnym. Jesteś młody, możesz zawsze zacząć nowe życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem Ci nie wprost.

Jest takie powiedzenie w piłce nożnej, że gra się na tyle na ile pozwala przeciwna drużyna.

Ty pozwalasz przeciwnej drużynie, z tego co czytam, na wiele. Więc w sprzężeniu zwrotnym dostajesz to co dostajesz - permanentne sytuacje podbramkowe, z których coraz ciężej Ci wyjść obronną ręką.

Zanim podejmiesz jakąkolwiek wiążącą decyzję - solidnie popracuj nad swoją postawą i generalnie - nad sobą. Dopiero będąc pewnym siebie i świadomym mężczyzną możesz zabrać się za sanowanie swoich aktualnych problemów. Czy będziesz naprawiał relację czy też ją kończył - wybór jest Twój, Twoje są również konsekwencje, zarówno te pozytywne jak i negatywne.

Tak czy inaczej - jedynie będąc silnym i stabilnym wewnętrznie mężczyzną będziesz w stanie konsekwentnie zrealizować plan i ściśle się go trzymać. W innym przypadku - pożrą Cię wątpliwości, wyrzuty sumienia i spiętrzające się przeciwności.

 

S.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij od odbudowy swojej samooceny, zacznij coś robić dla siebie, zmień fryzurę, zacznij biegać kup sobie lepszy ciuch, podbij swoja wartość - zacznie czuć ze przestała Cie obchodzić i będzie wierzgać - nie daj się. Jeśli robisz za nią wszystko - przestań. Pokaz jej ze potrafisz być naprawdę zły dla niej - w końcu i tak Cie za to kara.

 

Zanim to zrobisz idź do łazienki (gdziekolwiek) gdzie będziesz sam, sciagnij spodnie, majtki, zobacz co masz miedzy nogami?

Wiszą? 

- No właśnie! 

Powiedz to na głos i zacznie działać.

 

 

 

Czasem błędy z młodości - płacić trzeba całe życie! Do góry głowa!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, nikt z nas za Ciebie, Twoich jaj nie odzyska (albo nie wyhoduje). Musisz mieć niesamowitą wyporność, że to znosisz. Tylko owa wyporność jest skierowana przeciwko Tobie, zamiast działać na Twoją rzecz. Osobiście bym nie udźwignął tego typu kobiety w pobliżu. To jedna z moich silniejszych alergii. Nawet na kurz mam mniejszą (w sumie żadną). Jam człek kochający spokój. Nie uczestniczę w psychozach, bo nie lubię i ogólnie zbyt "zarobiony jestem" ;) żeby chcieć tracić czas na jakieś gierki itp pierdoły. Więc zachęcam innych do tego samego, bo zbyt wielu złamanych na różne sposoby facetów już widziałem.

 

Pkt 1. Decyzja - musisz ją podjąć. Żyjesz własnym życiem czy życiem zombie. Żadnego z Was ta sytuacja nie rozwija, odchodząc (jakkolwiek) być może większą przysługę oddasz partnerce niż sobie. Pomyśl o tym, zwłaszcza w kontekście poczucia winy. Przecież ona sama deklaruje i okazuje (bo i mówi i robi) że jest z Tobą nieszczęśliwa. Jeśli naprawdę tak cierpi, uszczęśliw ją odchodząc. Tym bardziej, że któregoś dnia możesz się bardzo zdziwić.

 

Pkt 2. Działanie - krótko: plan i konsekwencja, będąca skutkiem decyzji z pkt. 1.

 

W kwestii kredyt i kolejne dziecko - spierdalaj!!! Rozumiesz rolę do której zostałeś przydzielony?

 

W kwestiach rozwodowych - nie znam się, nie wypowiem, ale jest tu wystarczająco sporo cennych wątków. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm czegokolwiek nie zrobisz to będzie tak k*rwa ciężka walka, że nie masz pojęcia.
Najgorsze że masz córkę. Gdyby nie to to byłoby łatwiej.
Opcje masz trzy:
-zostawić to tak jak jest i do końca życia realizować się jako niewolnik

-postawić sprawę jasno: jestem facet, mam jaja odchodzę ale wcześniej kupić dyktafon i zebrać niezbite dowody na winę kobiety

- moim zdaniem najlepsza (tak mówię bo już jestem wolny jak ptak:D ): znaleźć inną robotę w innym mieście/państwie i SPIERDALAĆ BEZ SŁOWA

 

Ta trzecia metoda to skurwysyństwo -wiem. Szkoda tylko że katowanie psychiczne i jakiekolwiek tam masz już nim nie jest. To, że ktoś Ci życie rujnuje już jest okey.
Tak jak mówiłem, najgorzej że masz córkę.
Ale dla przykładu: mój sąsiad dorwał kobietę. Zrobił dziecko wziął ślub. Po dwóch latach z dnia na dzień spier*olił:D ch*ja go było widać. Po 7 latach wrócił, na motorze zadowolony w ch*j.
Przyjechał pogadać, tak na kawę:D Jak gdyby nigdy nic:D
Nie słuchać mnie bo ja życie traktuje bardzo lekko. Tak czy tak kiedyś umrzemy i ch*ja wtedy będziesz się przejmować czy brałeś ten rozwód czy nie.
Pomyśl, ktoś wygrał w Totka 3 bańki. Godzinę później lekarz mu mówi że zostały mu 3 dni życia bo jest chory. TO JEST DOPIERO PRZEJE*ANA SYTUACJA

 

Tak całkiem serio: chłopie bierz życie w swoje łapy. Poboli, poboli i przejdzie. Wtedy przyjdziesz tutaj i podziękujesz chłopakom.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, qbacki napisał:

Po 7 latach wrócił, na motorze zadowolony w ch*j.

Heh, ja ostatnio wynająłem całkiem fajny samochód ;-) na odwiedziny u syna. Loszka nie chciała się gaznąć...synek jeszcze za mały :D. Ok, niech ma całe życie z buta! A jej rzekomy (zmyślony) gach niech przyjeżdża po nią autobusem:D.

Tak jak piszą bracia, to na prawdę dziwne czasy. Cierpią i kobiety i mężczyźni. Większość idei sprało nam tak mózgi, że musimy powrócić do korzeni, do normalności. I to chyba jedyna słuszna idea jaką mógłbym głosić. Bracie, przyszły rozwodniku, mi udało się z podobnej sytuacji wyjść obronną ręką i mimo strat, jestem na +. Nigdy nie jest za późno, ale im dłużej będziesz się wahał, tym gorzej, "umrzesz" jeszcze przed śmiercią.

Zgubiłeś się, więc odnajdź się.  

Edytowane przez Mr Bread
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij czynić wszelkie przygotowania do rozwodu, bo to , że się rozejdziecie (wcześniej czy później), jest dla mnie wręcz PEWNE !

Szkoda każdego Twojego dnia, szkoda życia i nerwów na takie gówno, w którym tkwisz...

 

Doskonale znam takie klimaty z autopsji, 18 lat byłem w podobnym, zajebiście "szczęśliwym" małżeństwie.

Znam też historie kumpli po rozwodzie ,oraz masę historii z tego forum.

Nie widzę najmniejszych szans! Owszem, możesz z nią życ nawet i do śmierci, ale na 100% będziesz NIESZCZĘŚLIWY...

 

Np. ja o rozwodzie myślałem już po paru miesiącach od wyroku (ślubu) , i tak potem przez 18 lat , co kilka miesięcy...

NIE MA NA CO CZEKAĆ -  NIE NAPRAWISZ JUŻ TEGO....SZKODA CZASU I NERWÓW !!!

Jak to mądrze powiedział Urban - "...rozwieść się należy już wtedy, gdy się po raz pierwszy o tym POMYŚLI..."

 

Nie zmienisz już tego, nie zmienisz swojego życia z TĄ KOBIETĄ, będzie już tylko coraz gorzej, oczywiście z drobnymi przerwami na fajne , lecz krótkie momenty.

 

Przede wszystkim przygotuj i ukryj gdzieś kasę, zabezpiecz i wywieź poza dom cenne rzeczy (fotki, pamiątki itp.)...

 

Zresztą , najlepiej to poszukaj tematu  "Poradnik rozwodnika", który kiedyś zacząłem tu pisać.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, przyszlyrozwodnik napisał:

Robię w domu praktycznie wszystko ale ona tego nie docenia, o wszystko ma do mnie pretensje. O źle poukładane garnki, źle odkurzone itp. Później ma pretensje ze nie jestem dla niej miły, że za mało się odzywam, że się o nią nie staram. 

 

Dużo podobieństw z moją historią.

Te garnki, sprzątanie, zajmowaniem się dzieckiem - pewnie robisz to "bo tak powinno być", bo masz rodzinę i chcesz dbać o nią. Może nawet jesteś z tego dumny, a zabawa z córką daje ci satysfakcje. Ale to wszystko zniechęca  żonę do ciebie. Drażni ją. Jak to Marek mówi - ona chce samca. A wy pozamienialiście się rolami. Może nawet zazdrosna jest o córkę. Nie wprost ale podświadomie.   

Najgorsze że będziesz się w takiej relacji wypalał - a to może skończyć się nerwami lub chorobami. Z drugiej strony pewnie zależy ci na bliskości z córką - dlatego nie wiesz co zrobić. Musisz zdecydować, ale nie spiesz się. Posłuchaj, poradź się ale to ty zdecyduj. Nie wyznaczaj sobie terminów, daj sobie czas, bądź pewny niezależnie od decyzji.

 

8 godzin temu, przyszlyrozwodnik napisał:

Nasz związek jest w pernamentym kryzysie , ale ona bez przerwy gada o przyszłości, że chce drugie dziecko itp. Nie stać nas, nie mamy warunków, kilka miesięcy temu stała z walizką w drzwiach kiedy się jej naprawdę stanowczo postawiłem ale teraz mówi mi o dziecku i kredycie na mieszkanie. 

 

 

Żaden kredyt!!!! A jeśli już to kiedyś jak będziesz niezależny od niej finansowo.

Żadnego kolejnego dziecka!!!! Masz córkę. Możesz realizować się już jako ojciec (jeśli się rozstaniecie będziesz cierpiał, wiem coś o tym i inni co tu są a mają małe dzieci też. A córkę masz jeszcze małą - osobiście ja chciałbym jeszcze z takim dzieckiem być na stałe w domu. Nie wiadomo jak też żona zachowa się gdy odejdziesz - walka dzieckiem jest wśród kobiet modna. Jesteś gotowy na płacenie alimentów i odwiedzanie dziecka?)

Drugie dziecko + kredyt? Chyba że to jej metoda abyś został .

 

7 godzin temu, Subiektywny napisał:

Tak czy inaczej - jedynie będąc silnym i stabilnym wewnętrznie mężczyzną będziesz w stanie konsekwentnie zrealizować plan i ściśle się go trzymać. W innym przypadku - pożrą Cię wątpliwości, wyrzuty sumienia i spiętrzające się przeciwności.

 

Słusznie. Ale siłę i stabilność prawdopodobnie znajdziesz niestety lub stety poza małżeństwem. Wasz związek was wyniszcza. I ciebie i żonę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę się mylić ale przedstawię mój punkt widzenia.

 

Bracia na serio myślicie, że On przejdzie ten rozwód? Przecież Ona go zajedzie, zniszczy psychicznie. W ogóle nie jest do tego gotowy, nie zdaje sobie sprawy z tego co go czeka. Nie zna natury kobiet, jeszcze nie wie jak daleko potrafią się posunąć i jak są bezwzględne.

 

No okey, powiedzmy, że się rozwiodą. I co spotka kolejną kobietę i będzie z nią postępował tak jak teraz? Przecież od samego początku napisał, że szedł na ustępstwa, robił wszystko aby zaspokoić swoją kobietę. Ona go wyczuła i drenowała, testowała. Dobrze znany proces. W końcu brak seksu i koniec tzw miłości. Dobrze wiecie kim jest On w tym związku dla niej. Czy w ogóle jest jeszcze kimś? I ten wzorzec jej ojca - despoty. Ona krzyczy do niego żądając od niego pewnych cech i zachowań - na wzór ojca ( kredyt na mieszkanie, 2 dziecko - męskie decyzje).

 

Facet nie ma nic, kompletnie nic pojęcia o kobietach, ich logice, emocjach, funkcjonowaniu. Myśli, że będąc spolegliwym, dobrym, sprzątającym i wszystko robiącym i wszystko znoszącym to będzie dla niej dobrym mężem. Tak kończą biali rycerze. We własnej matni i niezrozumieniu zachowań kobiety, procesów.

 

Do tego widzicie jakie Ona miała wzorce rodzinne. Ojciec despotyczny. Mąż całkowicie spolegliwy.

 

Krótko i na temat dla autora wątku: zapoznaj się z materiałami na forum. Przeczytaj książki Marka - zacznij od "Co z tymi kobietami".

Musisz zrozumieć mechanizmy jakie zachodzą, procesy. Nie masz nic pojęcia o tym jak funkcjonują kobiety i jak myślą i jak czują. Zupełnie to jest inaczej niż u Nas. Musisz to zrozumieć.

 

Znajdź sobie jakąś odskocznie aby regenerować psychikę. Może jakiś sport?

 

 

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, nieidealny świat napisał:

Podsumowując:

- niezależnie od wszystkiego kup dyktafon

- rozdzielność majątkowa, oddzielne konta, wymagaj udziału w opłatach

- dokumentuj wszystko

- trzymaj ramę, nie daj się sprowokować

 

 

W zasadzie chłopaki wszystko już napisali.  Dodam od siebie, że trochę szkoda, że bomba wybucha teraz kiedy córka ma 3 lata. To trochę mało, żeby dobrze nawiązać więzi z córunią. Optymalnie to by było jak córcia miałaby co najmniej 7-8 lat lub nawet 10.  Szkoda.

 

Musisz się szykować do rozwodu. Takiego w czasie którego posiwiejesz. Bo "twoja" DDA urządzi ci taki rozwód na jaki ją stać. Wiem bo rozwodziłem się z DDA i do tego psychicznie chorą i z zaburzeniami osobowości.

 

Napiszę, że twój związek nie jest toksyczny - to jest KATASTROFA. Myślałem, że to ja miałem źle ale widzę, że może być naprawdę tragicznie. Zostałeś zeszmacony do granic możliwości, do granicy BUNTU, który się już pojawił. Zostałeś przyparty już do muru. Zrobiła z Ciebie NIEWOLNIKA. Brakuje jeszcze tylko łańcucha i skobla w ścianie do którego będzie cię przypinać zaraz po przyjściu z pracy.  Gada o dziecku dla swojej ochrony gdyby przypadkiem wpadła z gachem, wtedy nagle zaciągnie cię do łóżka i będzie bez gumy ze strzałem do środka - a potem miiiś zaciążyłam, cieszysz się? Najlepiej nie chodź z nią już do łóżka.

 

Dlatego też musisz się RATOWAĆ. Musisz działać po cichu i ostrożnie. Uważam, że nagłe ruchy nie będą dobre. W innych postach pisałem o terapii małżeńskiej. Wiem, że jak zaczniesz z nią gadać na ten temat że to ona coś zawiniła, że z nią coś nie tak, że ona potrzebuje pomocy - to będziesz mieć awanturę.  Dlatego też udaj, że to TY potrzebujesz pomocy (bo faktycznie potrzebujesz ale innej)  i chcesz być lepszym mężem i żeby ona była zadowolona i że uważasz że potrzebujesz pomocy fachowca - namów ją na terapię ale pod pretekstem, że to dla ciebie ma być.

 

I tu miej dyktafon - albo taki dedykowany, albo wbudowany w komórkę - komórkę możesz trzymać na stole i nikt się nie zorientuje (ale najpierw przetestuj działanie).

 

Zaciągnij ją na tą terapię - i zacznij poruszać wszystkie niewygodne jej tematy - ale stopniowo żeby od razu nie wstała i nie wyszła - i wszystko nagrywaj - tylko uważaj, żeby o sobie jak najmniej.

 

To będzie OBRONA w sądzie - nie dowody tylko obrona przed SĘDZINĄ, która za wszelką cenę będzie chciała zrobić z ciebie osła, bandytę i chorego psychicznie - żeby móc ci przypisać winę. Po to aby "twoja" żona dostała alimenty na dziecko i na siebie.

 

Rób to co piszą chłopacy ale nie zaraz na drugi dzień - ale powoli. Tak jak gotuje się żabę.  Tak żeby zobaczyła w ostatniej chwli, że już podają ją do stołu.

 

Jak wyskoczysz nagle z rozdzielnością - będzie podejrzliwa - i nie da się na rozdzielność namówić. Wtedy tylko Sąd.  Wymyśl jakiś poważny powód - np że chcesz zainwestować kasę ale to ryzykowny interes i boisz się, że mogą potem wejść na majątek rodziny i zostaniecie z niczym, że to dla jej i dziecka ochrony.  Dobrym motywem może tu być kredyt jaki ona chce wziąć - powiedz że ok ale najpierw rozdzielność też dla ochrony rodziny.

 

Pamiętaj powolutku.  Oczywiście idź do innego banku i załóż tam konto, adres do korespondencji podaj np rodziców, żeby poczta nie przychodziła do domu. Potem dyspozycja w pracy żeby kasę przelewali na to nowe konto, potem rób przelew na to wspólne z tytułem przelewu takim jak firma robi tobie - baba będzie myśleć że kasa dalej przychodzi z twojej firmy. Wszelkie premie dodatki kasę na święta oczywiście zostawiasz na nowym koncie a na wspólne idzie goła pensyjka. Potem możesz nawet wymyślić obniżkę pensji. Lub przeniesienie na gorsze stanowisko za mniejsza kase. nie będzie problemu bo odcięci jesteście od ludzi - przynajmniej Ty bo ona pewnie nie.

 

Koniecznie zbieraj kasę - będzie ci bardzo potrzebna.

 

Jeżeli macie w koncie tzw linie kredyt/debet - zlikwiduj to koniecznie. żebyś nie musiał tego sam spłacać.  Wszelkie operacje na kasie - tylko przelewy. Gotówki nie trzymaj w domu. W historii konta ma być ile weszło ile wyszło i kto to robił.

 

Albo wynieś albo skopiuj wszystkie ważne dokumenty. Swoje wynieś z domu. zabezpiecz swoje pamiątki (już pisali o tym).

 

Dlaczego piszę, zębyś wszystko robił powoli i spokojnie. Piszę ze swojego doświadczenia. Żaba ma być do końca nieświadoma. Gdy się zorientuje za wcześnie, to wtedy chyba lepiej będzie się wyprowadzić. Niż narażać na różne jazdy i żeby córa na to patrzyła.

 

Nie ma innej drogi niż rozwód - nic nie naprawisz. A będzie tylko gorzej. Zdecyduj czy chcesz być poniewierany całe życie. Czy normalnie żyć.   Wiem co piszę, bo już 3 lata żyję bez psychicznie chorego z DDA i zaburzeniami osobowości pasożyta.  Zaczynam odżywać, i również dzięki temu forum wiem już świadomie jak sobie radzić w relacjach z kobietami i co ucinać już na samym początku.

 

Musisz to zrobić i przez to przejść. potem otrzepiesz się z gówna i zaczniesz normalnie żyć jak człowiek. Gwarantuję ci to.

 

-----------------------------------

 

Dodam jeszcze jedno

 

Zacznij zbierać dowody jej zachowań, nagrania, może wideo jakiejś jej akcji - wszystko ma znaczenie. Nagraj jak jest wiecznie niezadowolona, ma wieczne pretensje o wszystko, jak ja namawiasz na seks a ona ma to w dupie, jak poważnie o tym pomyślisz to jak jesteś w domu to dyktafon ma być cały czas włączony. Mimochodem nagrasz takie rzeczy które mogą tobie uratować 4 litery w sądzie.  Mi nagrania przypadkowe się przydawały aż na 3 rok procesu rozwodowego - a wcześniej myślałem że to śmieci. Inicjuj rozmowy na trudne tematy. Proś ją o terapię małżeńską niech odmawia - nagraj to jako dowód że chciałeś ratować ten syf ale ona wiecznie stawała w poprzek.

 

Może nawet ponagrywaj teściów i ich stosunek do ciebie - pociągnij ich za język co myślą o tobie i twojej rodzinie i o córce. O wychowywaniu twojej córki. ITD.  to ważne bo oni będą świadkami na twoim rozwodzie i będą gadać o tobie pierdoły - a ty będziesz mieć nagrania.  Tak samo z waszymi znajomymi jeśli są pociągnij ich za język i nagrywaj. Ważne są koleżaneczki żony - tam też warto pogadać i ponagrywać - bo też będą świadczyć w sądzie. Ponarzucaj tematy czy u was w małżeństwie jest ok, kto co robi, kto sprząta, pracuje opiekuje się dzieckiem - to byłyby nieocenione nagrania w sądzie na kłamliwych świadków.

 

 

 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, bardzo dziękuje za taki odzew, tego się nie spodziewałem.

 

Postaram się krótko każdemu odpowiedzieć. 

 

22 godziny temu, nieidealny świat napisał:

To co Cie dotknęło to wręcz idealny przykład syndromu sztokholmskiego (https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_sztokholmski). Jesteś tak zdominowany i sponiewierany przez swoja żonę, ze nawet myślenie o odejściu sprawia Ci ból.

 

(...)

Opcje są dwie:

1. odchodzisz - bądź wtedy przygotowany na każde możliwe skurwysyństwo ze strony swojej małżonki (DYKTAFON) jest tutaj wiele tematów jak się do tego przygotować psychicznie i jak się zabezpieczyć, zaraz ktoś podrzuci.

2. próbujesz coś zmienić - chodzenie po szkle boso ale zakładam ze dla dziecka warto spróbować się przemęczyć jeszcze troche

(..)

Podsumowując:

- niezależnie od wszystkiego kup dyktafon

- rozdzielność majątkowa, oddzielne konta, wymagaj udziału w opłatach

- dokumentuj wszystko

- trzymaj ramę, nie daj się sprowokować
 

 

 

Zauważyłem już pewną analogię pomiędzy moim przykładem a tym syndromem. Przywiązałem się do osoby która mnie krzywdzi.

Nagrywam ją od pół roku i mam już kilka ciekawych nagrań z jej akcji, do tego "ciągnę ją ja język" w sms kiedy jest w pracy, zauważyłem że pisze tam pewne rzeczy których nie mówi w twarz a to dobry materiał dla sądu

Rozdzielności nie wprowadzę od tak. Dla niej to równoznaczne z rozwodem. 

Jak zauważyliście mam niebiańską wręcz cierpliwość i ona chodź by chciała nie potrafi mnie sprowokować ale potrafi niestety mnie złamać. Ucieka mi grunt, afera sięga dna i zaczynam wycofywać się ze swojego stanowiska. 

 

22 godziny temu, TPakal1 napisał:

Może zacznij od tego, aby to jej powiedzieć. Odważ się, tym bardziej, że jak widać przestaje Ci na niej zależeć. Może wreszcie pogadacie ze sobą naprawdę szczerze. Podejrzewam, że to niewiele zmieni, ale spróbować warto.

Wywaliłem już jej w twarz wszystko co mnie boli ale bez podkreślenia że nawet rozważam rozwód. Wymieniłem i tyle. Czy coś dało ? Minimalną poprawę bo widzę po niej że odrobinę mniej się czepia i trochę gryzie w język ale to tyle. 

 

 

22 godziny temu, Subiektywny napisał:

Odpowiem Ci nie wprost.

Jest takie powiedzenie w piłce nożnej, że gra się na tyle na ile pozwala przeciwna drużyna.

Ty pozwalasz przeciwnej drużynie, z tego co czytam, na wiele. Więc w sprzężeniu zwrotnym dostajesz to co dostajesz - permanentne sytuacje podbramkowe, z których coraz ciężej Ci wyjść obronną ręką.

Zanim podejmiesz jakąkolwiek wiążącą decyzję - solidnie popracuj nad swoją postawą i generalnie - nad sobą. Dopiero będąc pewnym siebie i świadomym mężczyzną możesz zabrać się za sanowanie swoich aktualnych problemów. Czy będziesz naprawiał relację czy też ją kończył - wybór jest Twój, Twoje są również konsekwencje, zarówno te pozytywne jak i negatywne.

Tak czy inaczej - jedynie będąc silnym i stabilnym wewnętrznie mężczyzną będziesz w stanie konsekwentnie zrealizować plan i ściśle się go trzymać. W innym przypadku - pożrą Cię wątpliwości, wyrzuty sumienia i spiętrzające się przeciwności.

 

S.

 

Bardzo dobre i ciekawe porównanie. Bardzo zależy mi żeby przed najważniejszym meczem w moim życiu podnieść formę psychiczną bo to ona jest problemem. Na razie przegrywam już w szatni

 

21 godzin temu, Rnext napisał:

Pkt 1. Decyzja - musisz ją podjąć. Żyjesz własnym życiem czy życiem zombie. Żadnego z Was ta sytuacja nie rozwija, odchodząc (jakkolwiek) być może większą przysługę oddasz partnerce niż sobie. Pomyśl o tym, zwłaszcza w kontekście poczucia winy. Przecież ona sama deklaruje i okazuje (bo i mówi i robi) że jest z Tobą nieszczęśliwa. Jeśli naprawdę tak cierpi, uszczęśliw ją odchodząc. Tym bardziej, że któregoś dnia możesz się bardzo zdziwić.

Pkt 2. Działanie - krótko: plan i konsekwencja, będąca skutkiem decyzji z pkt. 1.

W kwestii kredyt i kolejne dziecko - spierdalaj!!! Rozumiesz rolę do której zostałeś przydzielony?

 

 

Czy podjąłem decyzję ? Uważam że tak, zbyt wiele już widzę. Wiem doskonale że mógł bym z nią przeżyć całe życie ale jako bezwolny nieszczęśliwy człowiek w więzieniu bez krat. Problem tkwi w sile, pewności siebie by przejść do działania. 

20 godzin temu, qbacki napisał:

Hmmm czegokolwiek nie zrobisz to będzie tak k*rwa ciężka walka, że nie masz pojęcia.
Opcje masz trzy:
-zostawić to tak jak jest i do końca życia realizować się jako niewolnik

-postawić sprawę jasno: jestem facet, mam jaja odchodzę ale wcześniej kupić dyktafon i zebrać niezbite dowody na winę kobiety

- moim zdaniem najlepsza (tak mówię bo już jestem wolny jak ptak:D ): znaleźć inną robotę w innym mieście/państwie i SPIERDALAĆ BEZ SŁOWA

 

 

Trzecia opcja kusząca ale niewykonalna - kocham swoje dziecko i go nie zostawię nigdy. Jedyna najlepsza droga to bramka nr 2. 

 

19 godzin temu, RedBull1973 napisał:

Zacznij czynić wszelkie przygotowania do rozwodu, bo to , że się rozejdziecie (wcześniej czy później), jest dla mnie wręcz PEWNE !

Nie widzę najmniejszych szans! Owszem, możesz z nią życ nawet i do śmierci, ale na 100% będziesz NIESZCZĘŚLIWY...

 

NIE MA NA CO CZEKAĆ -  NIE NAPRAWISZ JUŻ TEGO....SZKODA CZASU I NERWÓW !!

Nie zmienisz już tego, nie zmienisz swojego życia z TĄ KOBIETĄ, będzie już tylko coraz gorzej, oczywiście z drobnymi przerwami na fajne , lecz krótkie momenty.

 

Przede wszystkim przygotuj i ukryj gdzieś kasę, zabezpiecz i wywieź poza dom cenne rzeczy (fotki, pamiątki itp.)...

 

W pełni się z tobą zgadzam. Ja nie widzę szans na zmianę ona nie zgodzi się na nowe warunki gry i będzie walczyć do ostatniej kropli krwi by zachować swój stan posiadania - czyli mnie sługusa

Co do pieniędzy to już zacząłem odkładać , są to drobne kwoty bo nie zarabiam zbyt wiele a moja zona wydaje dużo, co prawda nie na siebie tylko na ciuszki dla córki ale uważam że nieadekwatnie drogie do naszego stanu majątkowego. 

Wszystko po to by pięknie mała wyglądała na jej FB

 

 

14 godzin temu, Normalny napisał:

 

Dużo podobieństw z moją historią.

Te garnki, sprzątanie, zajmowaniem się dzieckiem - pewnie robisz to "bo tak powinno być", bo masz rodzinę i chcesz dbać o nią. Może nawet jesteś z tego dumny, a zabawa z córką daje ci satysfakcje. Ale to wszystko zniechęca  żonę do ciebie.

 

 

Żaden kredyt!!!! A jeśli już to kiedyś jak będziesz niezależny od niej finansowo.

Żadnego kolejnego dziecka!!!! Masz córkę. Możesz realizować się już jako ojciec

 

 

Tak mam takie poczucie obowiązku staram się go strasznie pozbyć. Niestety ona może i chce samca z prawdziwego zdarzenia ale nie zaakceptuje mnie takiego. Muszę odejść. Sama to powiedziała kiedy się stanowczo jej postawiłem że "nie za takiego ciebie wychodziłam i jak takiego męża nie chce, mam prawo bo to ty się zmieniłeś a nie ja, ja jestem cały czas taka sama i wiedziałeś co bierzesz"

 

 

14 godzin temu, SennaRot napisał:

 

Bracia na serio myślicie, że On przejdzie ten rozwód? Przecież Ona go zajedzie, zniszczy psychicznie. W ogóle nie jest do tego gotowy, nie zdaje sobie sprawy z tego co go czeka. Nie zna natury kobiet, jeszcze nie wie jak daleko potrafią się posunąć i jak są bezwzględne.

 

 

Bardzo się tego boje bo przede mną piekło. To mi nie pozwala działać. Jedno jest pewne, nie chcę żadnych związków. Po rozwodzie nie mam zamiaru się z nikim wiązać. Oczywiście mówię tylko o stałych związkach czy małżeństwach.  Nigdy więcej ! te kilkanaście lat dało mi tak w kość że więcej się nie dam. Również obawiam się że mógł bym ponowić swój schemat i wpakować się w podobne bagno. 

 

 

13 godzin temu, rarek2 napisał:

 

 

W zasadzie chłopaki wszystko już napisali.  Dodam od siebie, że trochę szkoda, że bomba wybucha teraz kiedy córka ma 3 lata. To trochę mało, żeby dobrze nawiązać więzi z córunią. 

 

Napiszę, że twój związek nie jest toksyczny - to jest KATASTROFA. Myślałem, że to ja miałem źle ale widzę, że może być naprawdę tragicznie. Zostałeś zeszmacony do granic możliwości, do granicy BUNTU, który się już pojawił. Zostałeś przyparty już do muru. Zrobiła z Ciebie NIEWOLNIKA. Brakuje jeszcze tylko łańcucha i skobla w ścianie do którego będzie cię przypinać zaraz po przyjściu z pracy.  Gada o dziecku dla swojej ochrony gdyby przypadkiem wpadła z gachem, wtedy nagle zaciągnie cię do łóżka i będzie bez gumy ze strzałem do środka - a potem miiiś zaciążyłam, cieszysz się? Najlepiej nie chodź z nią już do łóżka.

 

Zaciągnij ją na tą terapię - i zacznij poruszać wszystkie niewygodne jej tematy - ale stopniowo żeby od razu nie wstała i nie wyszła - i wszystko nagrywaj - tylko uważaj, żeby o sobie jak najmniej.

 

 

Pamiętaj powolutku.  Oczywiście idź do innego banku i załóż tam konto, adres do korespondencji podaj np rodziców, żeby poczta nie przychodziła do domu. Potem dyspozycja w pracy żeby kasę przelewali na to nowe konto, potem rób przelew na to wspólne z tytułem przelewu takim jak firma robi tobie - baba będzie myśleć że kasa dalej przychodzi z twojej firmy. Wszelkie premie dodatki kasę na święta oczywiście zostawiasz na nowym koncie a na wspólne idzie goła pensyjka. Potem możesz nawet wymyślić obniżkę pensji. Lub przeniesienie na gorsze stanowisko za mniejsza kase. nie będzie problemu bo odcięci jesteście od ludzi - przynajmniej Ty bo ona pewnie nie.

 

Koniecznie zbieraj kasę - będzie ci bardzo potrzebna.

 

Jeżeli macie w koncie tzw linie kredyt/debet - zlikwiduj to koniecznie. żebyś nie musiał tego sam spłacać.  Wszelkie operacje na kasie - tylko przelewy. Gotówki nie trzymaj w domu. W historii konta ma być ile weszło ile wyszło i kto to robił.

 

 

Wiem że każdy tak twierdzi ale moja żona kochanka nie ma i mieć nie będzie. Jest już nie tak urodziwa jak kiedyś a do tego jak sama twierdzi "nienawidzi ludzi" z nikim się nie spotyka, nie wychodzi, nie rozmawia. Koleżanki tylko z pracy i bez przerwy na nie najeżdża wg niej wszyscy dookoła są głupcami. Do tego wiem zawsze gdzie jest i co robi, nie ma wystarczającej luki czasowej. 

 

Mówiliście o sporcie i zajęciu się sobą, pół roku temu kiedy się obudziłem to zacząłem zmiany - zapuściłem brodę na którą ona nigdy się nie zgadzała i zacząłem biegać. Efekt? ja czuję się lepiej a ona gorzej. Robi mi wyrzuty że biegam zamiast spędzać z nią czas. Na siłownie wg niej chodzę żeby poznać nową żonę. Kiedy chwaliłem się jakimiś swoimi osiągnięciami typu życiówka na jakimś dystansie to mnie zbywała, albo nie odpowiadała nic. Bardzo jej w nie sam to co robię. Takie małe rzeczy już ją denerwują bardzo niech to zobrazuje wam jaki jest bunt kiedy stawiam się w jakiejś sprawie. 

Ostatnia kłótnia trwała 4 dni bo nie chciałem jej przeprosić za jakąś bzdurę , i nie przeprosiłem ale i tak przegrałem bo doszło do postawienia sprawy na ostrzu  noża "jak nie chcesz już ze mną być to powiedz a odejdę" itp a ja się wycofałem. Brakło mi odwagi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, przyszlyrozwodnik napisał:

"jak nie chcesz już ze mną być to powiedz a odejdę" itp a ja się wycofałem. Brakło mi odwagi. 

 

Wcale tak nie myślała mówiąc to. To był tylko jej test. Testuje Cię jak daleko może się posunąć.

 

1 godzinę temu, przyszlyrozwodnik napisał:

"nie za takiego ciebie wychodziłam i jak takiego męża nie chce, mam prawo bo to ty się zmieniłeś a nie ja, ja jestem cały czas taka sama i wiedziałeś co bierzesz"

 

Nie daj sobie wmówić poczucia winy. Nie pozwól aby grała na Twoich emocjach, zasadach, to jest nic innego jak manipulacja. Nie muszę dodawać, że zdanie wyżej to tylko jej farmazon i nędzna próba wytłumaczenia.

 

1 godzinę temu, przyszlyrozwodnik napisał:

Wywaliłem już jej w twarz wszystko co mnie boli ale bez podkreślenia że nawet rozważam rozwód. Wymieniłem i tyle. Czy coś dało ? Minimalną poprawę bo widzę po niej że odrobinę mniej się czepia i trochę gryzie w język ale to tyle. 

 

Kolejny schemat. Zbuntowałeś się troszeczkę co przyniosło wymierne skutki w zachowaniu kobiety.

 

 

Dobrze, że masz odskocznie w sporcie. Jak już napisał wyżej @rarek2 Twoje życie wymaga zmian ale musisz je wprowadzać powoli, z wyczuciem. Podtrzymuję od siebie, że musisz też zdobyć trochę wiedzy "taktycznej". Czytaj i zdobywaj wiedzę. Twoja historia nie jest aż taka wyjątkowa. Kobiety są schematyczne w zachowaniach i powtarzalne w emocjach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie staram się teraz nadrobić braki w mojej wiedzy. Czytam to forum oraz jedną książkę która ktoś mi polecił która dokładnie opisuje facetów takich jak ja l"good guy syndrome" nie pamiętam autora. 

 

Długo wierzyłem w to że mówi prawdę i jeżeli jej powiem że chce rozwodu to ona odejdzie. Teraz wiem że to element gry, jak na to reagować jeśli taka sytuacja miała by miejsce ponownie dziś, Chi akurat możliwe bo od wczoraj są jakieś pretensje. Mówicie o powolnym dążeniu do rozwodu ale jak się zachować podczas takiego testu. 

 

Tak by wyjsc z niego jako zwycięzca a nie upodlone zwierzę. 

 

Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli widzę zaczynasz rozumieć co się na prawdę dzieje. Czytaj i zdobywaj wiedzę, to podstawa na początek.

 

@rarek2 napisał Ci co masz robić - terapia, że niby Ty jej potrzebujesz.... tak  samo z techniką gotującej się powoli żaby. Przeczytaj sobie ten post jeszcze raz, jest bardzo ważny.

 

Widzisz..... Ona zna Ciebie bardzo dobrze. Nie wykluczam, że może nawet lepiej niż Ty sam siebie? Jeżeli teraz zaczniesz nagle wyskakiwać z rozwodem to zrozumie, że koniec jest w perspektywie i zacznie  się do niego przygotowywać. Nie możesz dopuścić do takiej sytuacji bo to Ty masz się przygotować do wdrożenia swojego planu, nieważne jakim będzie.

 

Kiedy zmienisz zachowanie albo zaczniesz się mocno buntować będzie to dla niej znak, że coś zaczyna się dziać w Twoim życiu. Taka diametralna zmiana w zachowaniu czy decyzjach jest momentalnie wyczuwana przez kobietę. Będzie chciała drążyć temat wiedzieć co i dlaczego. Może to robić za Twoimi plecami. Nawet nie musi być do tego jakoś wybitnie sprytna czy inteligentna, One to mają po prostu w naturze.

 

Dawaj jej odczuć, że pewne sprawy Ci nie pasują i na pewne się nie zgadzasz ale metodą małych kroczków. Pamiętaj o technice gotującej się żaby. Nie wykonuj gwałtownych posunięć. Musisz zyskać na czasie i się przygotować/ogarnąć.

 

Większe zdecydowanie ( o czym już zaznaczył wyraźnie Brat @rarek2 w swoim poście ) poświęć na kwestie finansów, tak abyś nie został z niczym i na lodzie. Wyżej było napisane więc nie będę powielał.

 

Ten pomysł z terapia małżeńską uznaję za bardzo bardzo dobry. Gdybym był na Twoim miejscu zagrałbym dokładnie tak jak pisał @rarek2.  O tym też jej mów kiedy pojawi się temat rozwodu, ma być przekonana, że chcesz wszystko układać i ratować.

 

Pracuj nad sobą i czytaj.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, przyszlyrozwodnik said:

W pełni się z tobą zgadzam. Ja nie widzę szans na zmianę ona nie zgodzi się na nowe warunki gry i będzie walczyć do ostatniej kropli krwi by zachować swój stan posiadania - czyli mnie sługusa

@RedBull1973ma rację pisząc, że co byś nie zrobił będziesz nieszczęśliwy. Od siebie dodam tylko, że samiczka spokojnie zgodzi się na nowe warunki gry.

 

Zrób proste kroki:

-zadbaj o siebie wizualnie: fryzjer, fajne ciuchy, siłownia;

-zacznij chodzić na kawę z innymi ładnymi loszkami, ale tak żeby o tym wiedziała, np. powiedz, że to wyjście z pracy i że ją zabierasz i niech przyjdą dwie fajne loszki z pracy Ty i ta Twoja kula u nogi, niech poczuje, że nie jest taka niezastąpiona;

-w łóżku pokaż jej, że rządzisz - możesz zgodzić się na sex z nią, ale nie pozwalaj jej dojść, jak będzie obciągać w połowie powiedz: "Dość, słabo się starasz, wypnij się i masz nie dochodzić", przytrzymaj ją tak bez orgazmu miesiąc lub dwa;

-w domu nic nie rób, powiedz, że nie masz czasu, bo siłka, spotkanie z pracy itp;

Te wszystkie kroki pomogą o tyle, że będziesz miał dobry sex, loszka zacznie starać się na nowo. Ale niestety będzie tak jak koledzy wyżej napisali, czyli nadal będzie Tobie ciężko. Ja byłem parę lat z laską z DDA i borderline. Chodziła jak zegarek, sex był fantastyczny ale co jakiś czas jej odpierdalało i w rezultacie nie byłem z nią w pełni szczęśliwy.

Więc moja rada: najpierw powyższe kroki, żeby mieć dobry sex i rozdawać karty. A potem zdecydujesz czy kopnąć ją w dupę. Jak kopniesz ją w dupę z pozycji samca alfa, to spokojnie po rozwodzie będzie przyjeżdżała na obciąganie, będziesz miał dobry kontakt z córką itd. A jak rozwiedziesz się z nią z pozycji pantofla, to będzie robić Ci pod górkę całe życie.  

 

Pozwolę sobie jeszcze odnieść się do tego:

23 hours ago, rarek2 said:

Musisz działać po cichu i ostrożnie. Uważam, że nagłe ruchy nie będą dobre.

Moim zdaniem nie ma potrzeby działać po cichu i ostrożnie. Zwyczajnie powiedz, że nie odpowiadało Ci życie do tej pory i teraz chcesz, żeby było tak jak ona chce. Że o siebie zadbasz, że będziecie razem wychodzili i postarasz się, żeby sex był bardziej pikantny, bo zależy Ci żeby ona poczuła się jak prawdziwa kobieta. I po tym spokojnie możesz wdrożyć opisane przeze mnie kroki. Takie laski uwielbiają typ bad boya i tego jej w Tobie brakuje. Ale to poprawi związek tylko w paru obszarach a nie uczyni Ciebie szczęśliwym. O czym dokładnie opisali chłopaki na własnych przykładach.

 

Edytowane przez wojskowy33
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wojskowy33 napisał:

Moim zdaniem nie ma potrzeby działać po cichu i ostrożnie. Zwyczajnie powiedz, że nie odpowiadało Ci życie do tej pory i teraz chcesz, żeby było tak jak ona chce. Że o siebie zadbasz, że będziecie razem wychodzili i postarasz się, żeby sex był bardziej pikantny, bo zależy Ci żeby ona poczuła się jak prawdziwa kobieta. I po tym spokojnie możesz wdrożyć opisane przeze mnie kroki. Takie laski uwielbiają typ bad boya i tego jej w Tobie brakuje. Ale to poprawi związek tylko w paru obszarach a nie uczyni Ciebie szczęśliwym. O czym dokładnie opisali chłopaki na własnych przykładach.

 

Jak już przestałem się śmiać to napiszę.  Gdyby to było takie proste !!!!  To Marek nie miałby co robić....i nie byłoby tego forum. A ona powie "poczuję się jak kobieta prawdziwa jak oddasz mi majątek, poczuję się bezpiecznie, oddasz mi całą kasę i będziesz siedział cicho...bo jak nie to rozwód"  -  kto pęknie pierwszy?

 

A to postępowanie opisane to ewidentne działanie samca gamma. Zrobię wszystko co pani chce byleby by pani była zadowolona i poczuła się jak prawdziwa kobieta czytaj księżniczka - czyli po staremu ale inaczej.

 

 

1 godzinę temu, wojskowy33 napisał:

Od siebie dodam tylko, że samiczka spokojnie zgodzi się na nowe warunki gry.

 

Już to widzę jak samiczka z DDA z minuty na minutę podporządkuje się zdominowanemu pantoflarzowi który boi się jej spojrzenia. Bo on powiedział że nie odpowiada mu życie do tej pory - ale jak, na kolanach będzie to mówił czy jak, w kuchni na łańcuchu.   Wiesz co pani powie? " ROZWODZĘ SIĘ, to przez ciebie mam życie złamane, nie kochasz mnie ani naszej córki, nie dbasz o nas, nie starasz się, powiedz słowo a odejdę"  będą ciche dni aż któraś strona pęknie, ale to nie ona pęknie tylko "przyszłyrozwodnik".

 

I ona już będzie wiedziała, że ma bunt na pokładzie, a bunt się tłumi mniej albo bardziej wyszukanymi metodami.

 

 

 

Edytowane przez rarek2
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wojskowy33 z jednej strony masz rację ale z drugiej obawiam się że to co napisałeś może dotyczyć takiej samej kobiety jak moja ale nie po tak długim związku. 

 

Ona już tak zaplanowała na swoją pozycję że jej nie odda, o mniejsze rzeczy niż te które podałeś były ogromne afery z rzucaniem rzeczami po domu. Dla przykładu od kad zdałem sobie sprawę że swojego otoczenia lekko się wycofalem. Nie latam za nią, wieczorem zamiast siedzieć i rozmawiać z nią wyciągam telefon i gram lub coś czytam. Od razu zaczęły się afery że z nią za mało rozmawiam. Wystarczy lekka korekta która wywołuje u niej niewspolmierna reakcję. Dziś też uznała że z nią nie rozmawiam a ja gdy polozylismy mała spać poszedłem biegać na 40 minut. Gdy wróciłem naskoczyla na mnie zanim wziąłem łyk wody że jak mogłem, znów jest między nami źle bo zamiast spędzać czas razem to ją sobie biegam, że sa chyba sprawy ważniejsze. Afera rozkreca się na calego . 

 

Chce żebyście wiedzieli że jej granie że się może wprowadzić jak chce i dwu dniowy placz ryk itp może wywołać jedno moje zdanie, a kiedy robię coś czego się nie spodziewa typu jawne stanowcze przeciwstawienie się jej dostaje furii. Ona nie akceptuje najmniejszej zmiany w jej świecie. 

 

Swoją droga wszystko nagrywam i ciekawie brzmi kiedy ja mówię jakieś zupełnie neutralne dla postronnego słuchacza zdanie aw odpowiedzi następuje wściekły atak personalny. To w sądzie może się przydać jeśli potrzebował bym zrobić z niej wariatke

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że w jej domu rodzinnym wszystkie sprawy załatwiało się poprzez krzyk, agresję, terror, dominację. Przekłada to teraz na swój związek. To taki rodzaj dialogu. Kto bardziej krzyczy, jest bardziej dominujący po jego stronie jest racja. Albo kompilacje. Np. narzucanie swojej woli innym poprzez wymienione wcześniej zachowania. Chyba nie muszę dodawać, że wszelki konstruktywny dialog nie jest osiągalny. Miotają nią też chore emocje. Z tego co piszesz ma problemy z własną emocjonalnością. Takie zaburzenia powinno się leczyć.

 

Jak wyglądały jej relacje z ojcem?

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz dużo racji @sennaRot

jej relacje z ojcem dość łatwo sobie wyobrazić podając kilka informacji o nim:

Emerytowany Wojskowy (przed odejściem major), weekendowy alkoholik, pije do dziś bardzo dużo ale tylko kiedy może, w tygodniu normalnie chodzi do pracy jest bardzo poukładany skrupulatny ale jednocześnie jest niesamowitym cholerykiem, wybucha bez ostrzeżenia mówi co ślina na język przyniesie, nie wiem o żadnym bezpośrednim znęcaniu się ale dzieciom w dupę dawał i wstrząsnąć też potrafił. Potem przychodziła dopiero refleksja . Ogólnie zarząd twardą ale pijaną ręką. Dopiero teraz po latach kiedy moja żona ma rodzinę i skończyła studia uzyskała u niego coś na kształt szacunku i uznania, w pewnym stopniu ale jednak. 

 

Moja żona nie umie komunikować się inaczej, każde przejaw mojego samodzielnego myślenia traktuje jak największą zniewagę, rozmowa na argumenty jest nie możliwa w najmniejszym stopniu. Każdą najmniejszą rzecz uznaje za wielką zniewagę - dla przykładu po tym jak wczoraj poszedłem biegać uznała że "z kimś takim nie będzie rozmawiać" nie to nie, mam spokój przynajmniej 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z tego, że ma rodzinę skoro z domu rodzinnego nic nie wyniosła. No oprócz negatywnych emocji. Brak akceptacji, poczucia własnej wartości, odrzucenie. Co najgorsze brak sensownych wzorców relacji oraz jak sam widzisz wzorzec komunikowania się o ile w ogóle tak można to nazwać.

 

Generalnie ta kobieta wymaga terapii i przepracowania własnych emocji, stanów, leków i zranień z dzieciństwa bo takie na pewno są.

 

Niestety nie mam dla Ciebie dobrej wiadomości - takie osoby mają to bardzo głęboko zakorzenione i to bardzo trudne poza tym jestem przekonany, że Ona jest bardzo upartą osobą.

 

Nie daj sobie wmówić żadnego poczucia winy, Ty nie jestem winien tutaj za nic. No może oprócz tego, że byłeś za dobry, spolegliwy. Ale to akurat szczegół. Nie daj sobie nic wmówić, nie miej wyrzutów sumienia, nawet litości. Życie z taką osobą to koszmar. Horror. Wcześniej czy później Twoje nerwy się sypnął. To naturalne. Musisz coś zmienić. Nadal podtrzymuje pomysł z terapią.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co kolego @przyszlyrozwodnik piszesz, to Twoja partnerka też może mieć borderline, to trochę poważniejsze zaburzenie niż samo DDA.
 

12 hours ago, rarek2 said:

A to postępowanie opisane to ewidentne działanie samca gamma.

Wyraziłem się mało czytelnie. Miałem na myśli, żeby zakomunikował jej, że od teraz zmiana i będzie tak jak ona chce. Że on się będzie starał, żeby jej było dobrze w łóżku i że będzie dla niej atrakcyjnym partnerem. Ten wstęp jest potrzebny, żeby ona rozumiała skąd bierze się ta nagła zmiana i czemu ma służyć. A zmiana ma polegać na:

13 hours ago, wojskowy33 said:

Zrób proste kroki:

-zadbaj o siebie wizualnie: fryzjer, fajne ciuchy, siłownia;

-zacznij chodzić na kawę z innymi ładnymi loszkami, ale tak żeby o tym wiedziała, np. powiedz, że to wyjście z pracy i że ją zabierasz i niech przyjdą dwie fajne loszki z pracy Ty i ta Twoja kula u nogi, niech poczuje, że nie jest taka niezastąpiona;

-w łóżku pokaż jej, że rządzisz - możesz zgodzić się na sex z nią, ale nie pozwalaj jej dojść, jak będzie obciągać w połowie powiedz: "Dość, słabo się starasz, wypnij się i masz nie dochodzić", przytrzymaj ją tak bez orgazmu miesiąc lub dwa;

-w domu nic nie rób, powiedz, że nie masz czasu, bo siłka, spotkanie z pracy itp;

 

Kolega dobrze zaczął z tym bieganiem. To już poruszyło loszkę i zaczęła swoje. Wystarczyło ją wtedy zerżnąć i już pierwszy krok w kierunku zmiany na lepsze byłby zrobiony. Ale ta metoda gwarantuje, że sytuacja ulegnie znacznej poprawie: loszka będzie sporadycznie miała odpały, będziesz miał z nią fantastyczny sex, będzie się bardzo starała. Ale moim zdaniem trudno będzie przeskoczyć najważniejsze:

On 12.10.2016 at 10:33 PM, rarek2 said:

Nie ma innej drogi niż rozwód - nic nie naprawisz. A będzie tylko gorzej. Zdecyduj czy chcesz być poniewierany całe życie. Czy normalnie żyć.   Wiem co piszę, bo już 3 lata żyję bez psychicznie chorego z DDA i zaburzeniami osobowości pasożyta.

Bo taka zaburzona laska działa zero-jedynkowo. Albo jest super albo katastrofa. O ile samo DDA można leczyć(terapia grupowa trwa około 2 lata potem indywidualna) i syndrom ten jest do zaleczenia. To borderline praktycznie jest nieuleczalne, gdyż sam pacjent uważa się za zdrowego i nie chce się leczyć.

 

Te proste kroki, które opisałem dadzą tylko chwilową poprawę. Dostarczysz lasce emocji, zacznie się wściekać, przy okazji poczuje, że Też możesz ją dobrze dominować w łóżku a nie tylko jej byli kochankowie i czas do rozwodu będzie bardziej znośny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tylko dodał taką kwestię:

@przyszlyrozwodnik zrozum, że przez te wszystkie lata nie miałeś wsparcia ani wiedzy by poukładać relacje tak jak byś chciał.

Lata złych nawyków czyli wzorców nie zmienisz ot tak.

 

Zmiana z dnia na dzień o 180 stopni będzie śmieszna i nietrwała, daj sobie czas i pomalutku bez spinki czytaj i testuj co działa w Twoim związku.

 

Jedno jest pewne ona nic nie zrobi by było lepiej (to nie jest jej rola po prostu)  - wszystko jest w Twoich rękach a żonka jest lustrem.

 

Oczywiście jest to robota na całe życie, wymagająca mnóstwa energii ale da się (chyba, że Twoja baba faktycznie jest chora) - pytanie czy chcesz ale jakąkolwiek podejmiesz decyzję - podejmij ja świadomie a żeby to zrobić musisz znaleźć siebie w tym wszystkim a to wymaga czasu.

 

Przerwij po kolei wszystkie manipulację - zwłaszcza te bazujące na poczuciu winy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.