Skocz do zawartości

Granie dziećmi po rozstaniu


Dobi

Rekomendowane odpowiedzi

Wnerwia mnie granie dziećmi po rozstaniu rodziców. Praktycznie wszystkie lochy to robią. W przypadku małżeństwa, sąd praktycznie zawsze ustala miejsce zamieszkania dziecka przy niej, a "psychologowie" (bez prawa do wykonywania zawodu) znajdują na to swoje uzasadnienie. Zawsze jest z dupy i nie ma nic wspólnego z dobrem dziecka, ale dla suki w todze jest to wiarygodne, dobre, fajny i w ogóle super.
Dawny RODK, przemianowany przez Prezydenta Andrzeja Dudę - ustawę napisał rząd PO, ale prezydent ją podpisał - znają postanowienia sądu, wiedzą, czego sędzia oczekuje i dostosowują się do tego. Nie znam przypadku, aby wydali opinię sprzeczną z oczekiwaniami sądu.

Lochy w większości przypadków grają dziećmi, bo wiedzą, że mogą. Wszyscy maja w dupie stosowaną przez nie przemoc. Znam wiele przykładów, gdzie locha izoluje dziecko od ojca pomimo prawomocnego wyroku i wszyscy mają to w dupie. WSZYSCY. Gdy tylko ojciec zatrzyma dziecko u siebie, to policja przyjeżdża po dziecko na sygnałach i siłą wyrywa je z rąk taty. W przypadku lochy - nigdy taka sytuacja nie miała miejsca.


Ojciec nie ma prawa decydować o niczym. KOMPLETNIE O NICZYM! Teoretycznie ma prawo, a locha ma pewne obowiązki, ale to nie działa.

Przykład - Przedszkole:

Locha może wyznaczyć do odbioru dziecka kogokolwiek. Teoretycznie prawo nie pozwala dyrektorowi ingerować w sprawy rodziny. Dyrektor nie ma także prawa do interpretacji i egzekucji postanowień sądów, ale tylko teoretycznie. Ojciec nie ma prawa - według dyrektora - widywać własnego dziecka w przedszkolu i odbierać go.... bo nie jest upoważniony. JAK TO, KURWA, NIE JEST UPOWAŻNIONY? A kto ma upoważnić ojca do tego? - On sam? Czy może locha? 
Wszyscy mają w dupie przepisy prawa. Każdy broni lochy. Od dyrektora przedszkola, poprzez organ nadzorujący, poprzez kuratorium, na prokuraturze i sądzie kończąc.

Locha może wyznaczyć do odbierania dziecka swojego fagasa, a dyrektor będzie twierdził, że tak jest fajnie i dobrze... a ojciec nie ma prawa. Wszyscy go bronią i popierają jego działanie.

Wkurwia mnie to, że lochy grają dziećmi. Manipulują nimi na różne sposoby.

Ostatnio "mamusia" mojej córki nie dała jej rękawiczek. Córka skarżyła się, że jest jej zimno. Oczywiście od razu pojechaliśmy po cały komplet: czapka, szalik, rękawiczki. Kolejne noszę przy sobie na wszelki wypadek. I co? - "Mamusia" twierdzi: "Co z ciebie za ojciec, że nawet dziecku ubrań nie kupisz?". Ale o tym, że bierze co miesiąc 800zł na dziecko + 400zł na siebie, to nawet mnie wspomni. Ojciec ma ubierać dziecko, żywić, opłacać co się da... alimenty? - To przecież obowiązek ojca.


Wnerwia mnie to całkowite skurwienie wszystkich instytucji państwowych. Wszyscy latają jak popierdoleni, gdy locha się poskarży, ale mają w dupie sprawy zgłaszane przez ojca. Ojciec jest w tym kraju traktowany jak śmieć. Ma żyć, ale tylko po to, aby płacić alimenty, bo locha sobie tego życzy, a kurwa w todze wypełnia jej żądania.

Wkurwia mnie to całe spierdolenie na tym punkcie. Nawet ze zwykłymi policjantami są problemy, bo głąby nie znają swoich obowiązków i praktycznie zawsze wychodzą z założenia, że mężczyzna zrobił coś złego. Nawet wtedy, gdy ojciec prosi o interwencję w sprawie, gdzie locha robi coś nie tak. Przyjeżdżają nawiedzone feministki i od razu pytają: "Co on zrobił?".

Wkurwia mnie to wszystko, że w tym kraju od lat nic się nie zmienia. Wszyscy pierdolą, że ojciec powinien brać udział w wychowywaniu dziecka, ale nikt nawet nie wspomni, że po rozwodach ojcowie chcą, mogą, potrafią... tylko te kurwy sądowe na to nie pozwalają. Wszyscy mają to w dupie. Liczy się tylko to, aby locha dostawała alimenty. Nad tym zawsze wszyscy płaczą. W dupie mają dzieci i całe to młode pokolenie. Przez to jest tyle spierdolenia wszędzie. Dzieciaki nie mają żadnego męskiego wzorca. Nie wiedzą, jak wygląda mężczyzna i jak się zachowuje. Nie wiedzą, jak powinny wyglądać relacje pomiędzy dwojgiem ludzi, bo są wychowywane przez lochy, którym zależy tylko na pieniądzach.
Ci ludzie w przyszłości będą sędziami, prokuratorami, policjantami, politykami... i nadal będą tłuc ten sam schemat - ojciec jest zły! Dlaczego? - Bo mama tak powiedziała.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę to powtarzał do upadłego: Obowiązek łożenia na utrzymanie dzieci ciąży na obojgu rodzicach. A jak to jest w praktyce? Brat @Dobi pięknie nam to zilustrował. "Nie kupujesz ubrań dziecku" A alimenty to kurwa na co są? No tak, na wygodne życie dla loszki i fagasa! Jad długo jeszcze facet w tym kraju będzie traktowany instrumentalnie? "Ty jesteś facet!" - Padają często te słowa, gdy trzeba coś zrobić, kupić itp. Oczywiście, bo facet od zarania dziejów miał żywić i chronić rodzinę, ale gdy już się loszce powie, że jest kobietą to wtedy padają oskarżenia o seksizm. @Dobi a mógłbyś (chyba że już pisałeś, to z łaski swojej podaj linka) jak doszło do tego, że płacisz na pańcię? Nie może pracować, jest chora itp? Bo kurwa to dla mnie niepojęte! Trzymaj się Bracie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie liczcie na zmiany w najbliższym czasie  ... :/

Jakiekolwiek przełożenie w KRO, doktrynie oraz orzecznictwie większej wagi na prawa ojca - spotka się z masowym 'różowym protestem' wśród kobiet i nakręcających je organizacji feministycznych, kobiecych i Bóg wie jakich jeszcze. Poza tym nie widzę w potencjalnym ustawodawcy woli do zmiany KRO.

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy:
Art. 60. § 1. Małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia i który znajduje się w niedostatku, może żądać od drugiego małżonka rozwiedzionego dostarczania środków utrzymania w zakresie odpowiadającym usprawiedliwionym potrzebom uprawnionego oraz możliwościom zarobkowym i majątkowym zobowiązanego.

§ 2. Jeżeli jeden z małżonków został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia, a rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej małżonka niewinnego, sąd na żądanie małżonka niewinnego może orzec, że małżonek wyłącznie winny obowiązany jest przyczyniać się w odpowiednim zakresie do zaspokajania usprawiedliwionych potrzeb małżonka niewinnego, chociażby ten nie znajdował się w niedostatku.

§ 3. Obowiązek dostarczania środków utrzymania małżonkowi rozwiedzionemu wygasa w razie zawarcia przez tego małżonka nowego małżeństwa. Jednakże gdy zobowiązanym jest małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za winnego rozkładu pożycia, obowiązek ten wygasa także z upływem pięciu lat od orzeczenia rozwodu, chyba że ze względu na wyjątkowe okoliczności sąd, na żądanie uprawnionego, przedłuży wymieniony termin pięcioletni.


Przekładając to na język ludzki:
- Małżonek może żądać alimentów, jeśli znajduje się w niedostatku.

- W przypadku orzeczenia wyłącznej winy drugiego małżonka - nie musi być w niedostatku.
- W takim przypadku alimenty mogą być na całe życie lub do momentu zawarcia nowego związku małżeńskiego.

 

 

Cytując klasyka: "Sądowe kurwy!".

Baba żąda alimentów, bo nie pracuje... ale "sądowej kurwy" nie obchodzi już to, że ona nawet nie stara się znaleźć pracę. Baba nie musi nawet udowadniać, że próbuje. Wręcz przeciwnie. Suka w todze zawsze ją usprawiedliwi, bo "nie ma pracy".

 

Poza tym orzekanie winy mężczyzny ma miejsce praktycznie zawsze. Chyba, że udowodni się ponad wszelką wątpliwość zdradę.

Mój wyrok rozwodowy, to jest prawdziwe kuriozum. Tak naprawdę nadaje się do kasacji. Został wydany niezgodnie z prawem, z pominięciem wielu istotnych dowodów. Suka w todze postawiła tezę, którą później próbowała udowadniać w uzasadnieniu. Z resztą samo uzasadnienie to są jakieś brednie skopiowane z paru innych orzeczeń.

@DTL - Film "Tato" naprawdę w sposób bardzo delikatny porusza temat. Zauważ, że tam mimo wszystko pokazano ojca w negatywnym świetle - czasami chla wódę, ma pracę, przez którą musi często wyjeżdżać, wyrywa nauczycielkę własnej córki itp. W rzeczywistości jest znacznie gorzej: Ojciec zajmuje się dziećmi, spędza z nimi każdą wolną chwilę, a z domu wychodzi tylko po to, aby zarobić pieniądze na utrzymanie rodziny. Nigdy nie wyrywa żadnych lasek, unika alkoholu, nie spotyka się nawet z kumplami "bo rodzina" itp. itd.


Sądy, to jest prawdziwa patologia tego kraju. 


Przykład:

Ex nie pracuje i żąda alimentów dla siebie. Sama przyznaje, że pół roku wcześniej pytała w jednym miejscu, czy jest praca. Powiedzieli jej, że nie ma. No i spoko. Sprawa załatwiona.

Przynoszę na sprawę 15 ofert pracy dla niej, a suka w todze na to: "Nie wiadomo, czy oferty są aktualne, ile by zarabiała i w ogóle nie zostało udowodnione, że ona by tę pracę dostała". W uzasadnieniu o przyznaniu alimentów: "Nie ma pracy." (A skąd ona może to wiedzieć? Czy jest biegłym w tym zakresie? - No nie jest. Bezprawnie wykracza poza swoje kompetencje.)

Stan zdrowia ex. Najpierw jest chora. Później pokazuje zaświadczenie o tym, że jest już zdrowa, następnie znów twierdzi, że jest chora. No i wszystko spoko. Jest chora - nie może pracować. Zatem nie powinna też zajmować się dzieckiem, prawda? - A figa z makiem! Ona pokazuje zaświadczenie, że już wyzdrowiała. Może zajmować się dzieckiem, ale pracy nadal nie może podjąć, bo pracy nie ma.

Wnoszę o powołanie biegłych w celu oceny jej stanu zdrowia (bo w końcu nie wiadomo, jak to z nią jest) - sędzia ma to w dupie i stwierdza, że wyzdrowiała, bo przecież pokazała zaświadczenie.
Wnoszę o powołanie na świadka jej lekarza, bo zaświadczenie o cudownym wyzdrowieniu było od takiego, który nigdy jej nie leczył - odrzucone, bo po co? Po co specjalista ma się wypowiadać? - Jeszcze powie, że ex nie jest w stanie zajmować się dzieckiem i musi mieć kogoś, kto będzie ją kontrolował. Wtedy trzeba by zmienić wyrok, a przecież został już napisany. Tyle to roboty... :) 



A tak w ogóle, to ja i tak nie mam najgorzej. Mam kupli, którym "sądowe kurwy" zasądziły alimenty na dzieci wyższe niż oni zarabiają. Mało tego, "mamusie" izolują od nich dzieci całkowicie i nikt nic z tym nie robi.
Żeby było jeszcze śmieszniej, "sądowa kurwa" chce im ograniczyć skromne kontakty z dzieckiem, "bo ojciec nie spotyka się z dziećmi". To jest dopiero hardkor.

 

W kwestii pieniędzy to jest raczej standard. Pokazuje to bardzo wyraźnie, że "mamusia" traktuje alimenty jako kasę dla niej, a nie dla dziecka. Ojciec ma płacić jej kasiorę (nie wiadomo za co), ale ma utrzymywać dziecko - czyli najlepiej, gdyby dawał jej jeszcze więcej.

W tej sprawie pobawimy się w sądzie. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Skoro mam kupować dziecku ubranie i inne rzeczy, to oczywistym jest, że "mamusia" tego nie robi choć dostaje na to pieniądze. W związku z tym wniosek o obniżenie alimentów jest zasadny.


Jeszcze taka ciekawostka. Sądzę, że niewiele osób o tym wie...

- Za pozew o podwyższenie alimentów nie płaci się nic.
- Obniżenie alimentów kosztuje procentowo w zależności od kwoty, ale nie mniej niż 200zł.


To bardzo wyraźnie pokazuje, jak traktowany jest mężczyzna - ojciec. Dyskryminacja jest jawna i w każdym możliwym miejscu. Żadnego równouprawnienia nie ma.

Edytowane przez Dobi
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Dobi napisał:

Mój wyrok rozwodowy, to jest prawdziwe kuriozum. Tak naprawdę nadaje się do kasacji. Został wydany niezgodnie z prawem, z pominięciem wielu istotnych dowodów. Suka w todze postawiła tezę, którą później próbowała udowadniać w uzasadnieniu.

To teraz się trzymaj, bo padniesz! :) Skarga kasacyjna jest niedopuszczalna w sprawach o rozwód lub separację.

Prawo rodzinne jako zbiór aktów prawnych w naszym kraju może nie jest jeszcze taki zły, ale to co sądy z tym zrobiły, jaką stworzyły patologię i jak to wynaturzyły to naprawdę szczyt bezprawia. Czyli bezprawie zgodne z prawem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to spoko ;)

W sumie, to nie ma większego znaczenia dla mnie. Ja już to wszystko "przetrafiłem". Teraz wnerwia mnie tylko to, co "mamuśka" robi z moim dzieckiem. Nawet kasa dla niej mi nie przeszkadza. Niech się nażre moją krzywdą :D i tak zostaje mi więcej niż wtedy, gdy byłem z nią.


Jedynym sensownym określeniem na cały system sądowniczy w Polsce, to "sądowe kurwy". Zbigniew Stonoga ma tutaj 100% racji. Inaczej nie da się tego określić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I co tu się kurwa dziwić że faceci pod most wpadają później mowa że lump czy alkoholik trzeba popatrzeć co człowieka wepchneło w takie gówno.

Zasądzenie alimentów wyższych niż się zarabia to co najmniej złamanie prawa i wpędzanie facetów w skrajne ubóstwo , wierzyć się nie chce rozbój i dziadostwo w biały dzień.

Pisałem tutaj już chyba milion razy że ja to jednak miałem farta póki co bo nigdy nic nie wiadomo co ex odbije.Będąc tu na forum widzę że wszystko jest możliwe nigdy nie wierzyłem samicą i nie uwierzę dlatego spisałem intercyzę przed ślubem mimo że kiedy popełniałem ten błąd wszyscy byli oburzeni jak ja traktuję ex , wyszło na moje miałem racje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega @Dobi pięknie obnażył jak wygląda te całe równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Nigdy nie będzie pełnego równouprawnienia, będzie tylko równouprawnienie z korzyściami dla kobiet. Inaczej byłby kolejny czarny strajk.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, Bracia, że to wszystko zaczyna mnie wnerwiać.

Pracuję nad sobą, słucham rad szefa, ale czasami trudno jest powstrzymać nerwy i po prostu ma się ochotę komuś porządnie przypierdolić w ten pusty baniak, może wtedy by trochę otrzeźwiał.

Dzisiaj przyjeżdżam po córkę. Dzwonię domofonem - odbiera matka ex. Proszę, aby otworzyła drzwi do klatki, bo pada deszcz i co? - I nic. Pierdolnęła słuchawką. Po co to? - Oczywiście po to, aby maksymalnie człowieka poniżyć i upokorzyć. Ojciec ma czekać pod blokiem na swoje dziecko jak pies.
Kiedyś życzyłem jej, aby zdechła w męczarniach. Teraz życzę jej, aby żyła jak najdłużej w dobrym zdrowiu.
 

Jeszcze raz paluję: Bracia, nigdy się nie żeńcie! Zawsze róbcie tak, aby nie mieć dzieci! Nie w tym kraju, nie teraz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Dobi said:

Bracia, nigdy się nie żeńcie! Zawsze róbcie tak, aby nie mieć dzieci!

Bez przesady. Nie ma sensu się żenić, bez upewnienia się, że przyszła żona jest i będzie dobrą niewolnicą.

Jeśli będzie zawsze Wam posłuszna to możecie się żenić.

 

Ja tak zrobiłem i póki co nie jest źle. A nawet powiedział bym, że o wiele bardziej mi się to podoba, niż życie jakie miałem wcześniej, które polegało na zaliczaniu coraz to nowych samic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.10.2016 o 11:07, DTL napisał:

Zasądzenie alimentów wyższych niż się zarabia to co najmniej złamanie prawa i wpędzanie facetów w skrajne ubóstwo , wierzyć się nie chce rozbój i dziadostwo w biały dzień.

 

Tabela alimentacyjna rozwiązaniem problemu. Niby trwają przymiarki i prace w Min Sprawiedliwości. Ale na bardzo wstępnym etapie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wkurwu i dzieci. 

Jak sobie radzicie lub poradźcie jak sobie poradzić z sytuacją gdy ex angażuje moje dziecko w relacje ze swoim "księciem". Wspólne wyjazdy, wakacje, weekendy. 

Tak wiem, ona ma prawo "układać" sobie życie, ale po prostu nie potrafię zaakceptować że ex wprowadziła do życia małego dziecka jakiegoś gościa (gościa z kasą, pozycją itp.) i z nim pokazuje dziecku świat a ja jestem ograniczony do alimentów i brania na weekend.

 

Staram się o tym nie myśleć, zoobojętnieć....ale czasami po prostu nie potrafię, nerw bierze górę. 

 

(A co do ex i rycerza. Lekko pod 40 oboje. Dziwię się że młodszej samiczki nie wybrał - chyba ze podyma i zostawi, ale może się kurwa zakochał) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej do Normalnego ja mam to samo .

Syn ma już prawie 5lat , suka bryluje z supermanem od 3 lat tak oficjalnie (bubek zamieszkał z nią i moim dzieckiem).

Teraz przerabiam temat wrabiania mnie w to iz jestem z jakiegoś tam powodu zdrowotnego (już nieaktualnego) niezdolny  do samodzielnej opieki nad synem .

Nie może zrozumieć ,że Ja mieszkam sam i daję sobie radę.

A syn już ma tak zryty beret że to masakra .

Na pociechę mogę dodać iż jest strasznie za mną , nie chce wracać do wujka chujka i super mamusi .

Opinia psychologa , bab z przedszkola jest podobna ,że jestem super ojcem.

Ale co z tego syna widzę 2x 4h w tygodniu i oczywiście 1 i 3 weekend w miesiącu gdzie u mnie śpi .KURWA 2 NOCE W MIESIĄCU .

 

Edytowane przez Hicks
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, JoeBlue said:

Od kiedy?

Pierwsze 3 lata to czas euforii.

Ponad 6 lat razem. Nie przypominam sobie czasu euforii, chyba za dużo kobiet miałem wcześniej, żeby jeszcze coś takiego przeżywać. A jeśli już to może 2-3 miesiące, na pewno nie 3 lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia Friday, October 21, 2016 o 09:19, Hicks napisał:

Na pociechę mogę dodać iż jest strasznie za mną , nie chce wracać do wujka chujka i super mamusi

 

Obyśmy doczekali gdy nasze dzieciaki powiedzą tym "wujkom" - a kim ty kurwa jesteś aby mi mówić co mam robić. 

 

Nie rozumie tych bab-matek, ale juz teraz wiem po pobycie na forum ze one same nie rozumieją swoich zachowań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem, co kieruje ex. Raczej "kto" - jej matka. Ona traktuje moją córkę jak swoje dziecko. Uważa, że to ona wie najlepiej, jak ją wychować. To ona wpędzała ex w kompleksy przez całe życie, a ta zawsze chciała zadowolić swoją matkę, ale nigdy jej się to nie uda.

Jeśli matka wymyśliła sobie, że to ona będzie wychowywać moje dziecko, to ex się z tym zgadza - bo matka będzie dzięki temu szczęśliwa. Typowe działanie patologicznej matki.

Z ex dałoby się jakoś porozumieć, jednak matka tego zabrania. To matka kazała jej brać rozwód i praktycznie przez cały czas tłukła jej w banie, że jej mąż jest zły. Z byle pierdoły robiła mega problem i wmawiała ex, że to jest coś strasznego. Ta wierzyła we wszystko, bo przecież matka zawsze ma rację.

Nawet jej adwokatka mówiła wprost, że wszystko ustala z rodziną. Nie z ex, ale z jej rodziną. To jest prawdziwa patologia. Ex nie ma nic do powiedzenia. Ona nie rozumie, że można żyć inaczej, podejmować decyzje samodzielnie i nawet nie chce widzieć tego, że to matka niszczy jej własne życie. Nie ma znaczenia to, z kim się zwiąże. Ma przede wszystkim zadowolić jej matkę, co jest niemożliwe. Stara jest zazdrosna o swoją "córeczkę" i nie pozwoli na to, aby ktokolwiek stał się dla niej ważny. Wielokrotnie to odczuwałem. Gdy zaczynało być w miarę dobrze i dla ex mąż stawał się kimś ważnym, to zawsze wkraczała stara. Cały czas kontrolowała swoją córeczkę, aby ta zbyt daleko nie oddaliła się od matki. Można powiedzieć, że trzymała ją na krótkim łańcuchu w budzie. To dlatego przepisali na nią mieszkanie i tłukli ex do łba, że kupowanie własnego jest bez sensu. Nawet perspektywa budowy domu ją przerażała. Bała się utraty kontroli nad córką. Ex wierzyła, że matka chce dla niej dobrze i sama powtarzała jej głupie argumenty. Mój ulubiony: "Ile Ty masz lat, aby budować dom?" Nie wiem, czy byłem za młody, czy za stary... Kumpel młodszy ode mnie zbudował dom kilka lat wcześniej i spoko - on może, a ja nie. To był jakiś absurd.

 

W działaniu ex i jej rodziny (bo tak należy to traktować, gdyż w walkę ze mną zaangażowała cała swoją rodzinę) nie ma mowy o dobru dziecka. Dziecko jest tylko narzędziem do osiągania pewnych celów. Celów jest kilka: wysokie alimenty, upodlenie mnie jako człowieka, pozbawienie dziecka taty.

 

Niczego dobrego nie spodziewam się po nich. Z doświadczenia wiem, że dzieci prędzej czy później odwracają się od takich "matek". Szczególnie wtedy, gdy kończą się alimenty "do rąk matki" i dziecko może otrzymywać je na własne konto oraz robić z nimi, co tylko chce. Nagle kończy się ta "miłość matki do dziecka". Dziecko przestaje być potrzebne, bo nie ma z niego zysku, wręcz przeciwnie - trzeba w nie inwestować. Znam kilka dorosłych kobiet, które jako dziwić były izolowane przez matki od ojców. Wszystkie mówią to samo: Nienawidzą matek za to, co im zrobiły. Cały czas czuły pustkę, że czegoś im brakowało. Czuły się gorsze od innych dzieci. Niektóre nie utrzymują z matkami żadnego kontaktu.

 

 

Najbardziej w tej sytuacji wnerwia mnie co innego: Zachowanie mojej "rodziny". Ciągle napierdalają na mnie, a ex całują po dupie. Odwiedzają ją, jeżdżą na imieniny itp. Nie chcą w żaden sposób pomóc dziecku. W dniu urodzin córki, byli u ex. Nawet nie powiedzieli jej słowa, aby pozwoliła tacie spędzić czas z dzieckiem. Bardziej zależy im na tym, co myślą o nich obcy ludzie niż na wnuczce. Dla mnie to jest chore i nie rozumiem, o co chodzi, ale próbuję

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi - masz jakiś temat gdzie prowadzisz "dzienniczek" tego rozwodu, reklacji córką ?  Bo z tych wszystkich postów z różnych tematów chciałoby się mieć to gdzieś w jednym miejscu chronologicznie fajnie opisane. 
Btw to się w pale się nie mieści. Zastanawiam się co się stanie kiedy umrze matka twojej ex.  Obawiam się, że to będzie niezłe "odcięcie prądu".  Nagle będzie musiała popatrzeć na to wszystko swoim okiem i sama podejmować decyzje.  

Suma summarum jeżeli ty sobie sam ze sobą Dobi radzisz i wszystko sobie układasz teraz w życiu na swój chłopski logiczny rozum - to jesteś wbrew pozorom chyba w nieco lepszym położeniu. 

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie prowadzę takich notatek. Myślałem i tym, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Przez pewien czas notowałem różne rzeczy. Być może do tego powrócę. Zobaczymy.

 

Jeśli matka ex pójdzie tam, gdzie jest jej miejsce, czyli do diabła, to ex znajdzie sobie inną osobę, która będzie kierować jej życiem. Być może będzie to ciotka, może ojciec, choć z niego jest prawdziwa ciota. Ludziom trudno jest uwolnić się od takich rodziców. Sami muszą zrozumieć, że w ich życiu coś nie gra i przede wszystkim muszą mieć świadomość, że można żyć inaczej. Tacy ludzie są nauczeni tego, że zawsze mają kogoś nad sobą. Całe życie są komuś podporządkowani. Nie jest łatwo wyleczyć się z takiego uzależnienia.

 

W ogóle uważam, że ex już przestała swoje życie. Sądzę też, że ona sama zdaje sobie z tego sprawę. Już wie, że życie z matką nie jest tak piękne, jak miało być. Twierdzi, że jest szczęśliwa, bo mieszka z rodzicami, a ja nie ;) Ja się z tego śmieje, bo co innego można zrobić?

Wmawia sobie, że jestem zły. Standardowy mechanizm. Z resztą już jakiś czas temu mówiła moim rodzicom, że po rozwodzie będziemy razem, ale na sprawie rozwodowej musi mnie niszczyć, bo adwokatka tak kazała. Myślę, że nic więcej nie trzeba dodawac. To wszystko świadczy wyraźnie o tym, że ma sieczkę zamiast mózgu. Matka kazała isc do adwokata i brać rozwód, to wykonała jej polecenia, choć sama tego nie chciała. Zrobiła to po to, aby zadowolić matkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.