Skocz do zawartości

Presja społeczna


ciekawyswiata

Rekomendowane odpowiedzi

Cześc wszystkim, 

 

 Mam 24 lata, właśnie skończyłem w czerwcu studia, pracuję, próbuję się rozwijac. Niestety sukces wymaga wysiłku, wytrwałości, cierpliwości. Pewnych rzeczy nie da się przyspieszyc. Ze strony rówieśników, ludzi w podobnym wieku, a nawet starszych pojawia się presja, że kiedy wszystko zrobię, założę rodzinę, spłodzę potomstwo, wybuduję dom, itd. To wszystko nie jest takie proste. Cały czas muszą mi finansowo pomagac rodzice. Rzeczywistośc w tym kraju nie wygląda tak prosto. Ja myślę, że ciężko będzie to wszystko osiągnąc przed 30 rokiem życia. Powoli mnie wkurwia takie pierdzielenie. Tak naprawdę ja czuję się jeszcze bardzo młodo i w ogóle mnie do tego nie ciągnie- nie wiem, czy to jakieś upośledzenie z mojej strony. Faceci w moim wieku zachowują się jak mentalni starcy, cały czas prawiąc o rodzinie, związku, wybudowaniu domu i pieniądzach, a sami tego nie mają. Żyją z dnia na dzień, zapierniczając w robocie 10h na dobę, w pracy, której nie lubią, i w której się nie rozwijają i nie mogą rozwinąc. I cały czas próbują mi dopiec, że już mam tyle lat, a marne grosze, że się nigdy nie dorobię. Życie kurwa nie kończy się przecież na 24 latach. Trochę wyczuwam ból dupy, ale też nie zmienię ich przecież, bo trzeba w piątek i sobotę z kimś wyjśc, a możliwości towarzyskie w małym mieście są małe. Ostatnio po prostu pomijam jakieś ich uszczypliwości, uśmiecham się i to chyba najlepsza strategia walki. Po prostu mentalnośc tego społeczeństwa mnie dobija. Jednak nie zamierzam rezygnowac, mimo że życie w tym kraju jest trudne dla kogoś, kto chce coś więcej niż przeciętnośc i wegetacja w tym samym miejscu do końca dni. Ciągłe próby ściągania w dół potrafią skutecznie zniechęcac.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chuj cie powinno interesować ich zadnie na twój temat. Też tak miałem swego czasu. "Idź na studia, idź na studia, bo jak nie to będziesz menelem. Już pół roku nie masz dziewczyny? Co ty pedał?" Nie kurwa. Zlewaj hejterów, zazdrośników i smutnych gówniaków którzy tak mówią tylko dlatego, bo sami już tak naprawdę wiedzą, że są pułapce i nie mają jaj by się z niej wydostać. Usuwaj takie osoby ze swojego otoczenia, bo z takich  znajomości nie ma najmniejszego pożytku. 

 

Osobiście wole siedzieć w domu i poczytać fajną książkę niż umawiać się na spotkania z osobami które swoje niepowodzenia przelewają na innych.  

Edytowane przez Gekoneks
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli w wieku 24 lat cokolwiek zarabiasz, to już jest nieźle. Bardzo wiele osób w tym czasie studiuje na koszt rodziców :D


Olej to, co gadają inni i rób swoje. Jak kumple trują Ci dupę, to nie są kumple. Po co w ogóle z nimi gadać?

Zakładanie rodziny w tych czasach, to prawdziwe samobójstwo. Poczytaj trochę forum, to się dowiesz, dlaczego. Nie ma to najmniejszego sensu. Dla samicy jest to źródło dochodu. Dla mężczyzny - męczarnia, strata pieniędzy i czasu.

Wszystko w swoim czasie. Jesteś jeszcze młody, a jak masz ambicję i będziesz nad sobą pracował, to dasz radę coś osiągnąć. Nie myśl o innych, myśl tylko o sobie. Rób to, co może przynieść Ci korzyść albo wpłynie na Twój rozwój.

Studia niczego nie gwarantują, a szczególnie te na prywatnych uczelniach. Po co komu jakiś magister europeistyki? :D 


Zawsze mnie to bawi :D 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

 Niestety sukces wymaga wysiłku, wytrwałości, cierpliwości.

Całe szczęście, że wymaga tego wszystkiego bo w przeciwnym razie nigdy byś nie docenił osiągając go.

 

1 godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

 Ze strony rówieśników, ludzi w podobnym wieku, a nawet starszych pojawia się presja, że kiedy wszystko zrobię, założę rodzinę, spłodzę potomstwo, wybuduję dom, itd.

 Wszystko w swoim czasie i tylko Ty wiesz czy i kiedy nastąpi odpowiedni moment na takie decyzje. Presja otoczenia zawsze prowadzi do zguby, konsekwencje spadną na Twoje bary a koledzy, znajomi, którzy służyli "dobrą" radą prawdopodobnie znikną z pola widzenia. Nie dostrzegam w Twoim zachowaniu żadnego upośledzenia tylko trzeźwy ogląd sytuacji i mierzenie sił na zamiary a to już samo w sobie stawia Ciebie w niezłej pozycji wyjściowej. Brawo. Żartuj z tego wszystkiego i róbmy swoje

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jedna rzecz, o której wiele osób zapomina - każdy przez życie idzie swoim tempem. To, że ktoś w wieku 22 lat zarabia 3 tys na rękę nie znaczy, że ty też musisz. Tobie może to się udać w wieku 30 lat i nie będzie w tym nic złego. Z kolei ty zaliczyłeś pierwszą dziewczynę w wieku powiedzmy 17 lat, a ten bogatszy od ciebie koleś w wieku 25 lat.

 

Ja zawsze byłem opóźniony względem rówieśników. Ostatni w klasie i wśród znajomych miałem telefon, komputer, zdane prawo jazdy, dobre markowe ciuchy. Alkohol zacząłem pić gdzieś koło 19 roku życia. Dopiero w wieku 24 lat kupiłem swój pierwszy samochód i pojechałem na wczasy zagranicę. Śmieję się, że jak oni będą się żenić, to ja znajdę sobie dziewczynę, a jak się rozwodzić - ja będę się żenił. Nie cisnę z planami na siłę, bo widzę, że całe moje życie byłem opóźniony względem innych, więc pewnie z innymi sprawami będzie tak samo. Czekam cierpliwie na swoją kolej i nie patrzę na innych, bo inni mają inne życie, które toczy się innym tempem niż moje.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej istotne jest to z jakiego miejsca startujesz, chodzi mi generalnie o środowisko w jakim dorastałeś, relacje rodzinne i podobne         czynniki. Nie jest sztuką wybić się kiedy się ma bogatych rodziców i ich znajomości, dostęp do najlepszych szkół, inteligentnych rówieśników, z takim zapleczem naprawdę trzeba się 'starać' aby się zmarnować...

Moim zdaniem, prawdziwymi ''Czempionami'' są Ci którzy mimo fatalnego startu, braku siana, znajomości, wybili się ponad przeciętność, osiągnęli coś, satysfakcja z tego jest ogromna...:)

tego Ci życzę :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warren Buffett, Richard Branson, Walt Disney, Richard i Maurice McDonald itd

Powyższe postacie zanim stworzyły imperia bankrutowały wielokrotnie. Coca cola w ciągu pierwszego roku produkcji sprzedała jedynie 100 butelek.

A Ty kurwa pozwalasz sobie aby matrix Cię wpierdolił i wysrał? Jesteś tutaj na jeden raz, więc wykorzystaj to na swój wyjątkowy sposób, jakikolwiek by nie był, jest Twój i nie możesz dać sobie tego odebrać.

Masz dwie drogi.

Pierwsza z nich to utarty schemat, bierzesz ochłapy i z postawą roszczeniową żądasz więcej "bo ja chcę i chuj".

Druga to ta gdy postanawiasz być jednoosobową instytucją, decydujesz się na odsuniętą w czasie gratyfikację, każdego dnia starasz się być lepszy na wybranych płaszczyznach, albo na każdej, bo możesz. Postanawiasz zejść sobie z drogi. Zaczynasz rozumieć, że wielcy są wielcy bo to my klęczymy. Bo nie pozwalamy sobie na zerżnięcie rzeczywistości. Masz słabsze okresy ale wykształcona dyscyplina chwyta Cię za mordę i przypomina o Twojej wizji życia. Będziesz przegrywać dziesiątki razy, ale wystarczy że wygrasz raz, bo ten jeden raz wystarczy. Bo nie ma istotniejszej walki niż ta o samego siebie.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki dobrze mówią. Ja bym dodał jeszcze jedną sentencję - jeśli można tak to nazwać. 

Czasem lepiej teraz wybrać dłuższą drogę, albo być kilka kroków do tyłu w stosunku do innych, ale za 10 lat może się okazać, że to ty jesteś o 100 kroków przed innymi. Zdobywasz doświadczenie, umiejętności i z czasem może być tak, że twój jeden krok do przodu to 5 kroczków twoich znajomych. Świat to ciągłe zmiany dziś jest tak, jutro inaczej za rok jeszcze inaczej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary! (nie dosłownie :D), nie spiesz się, rób wszystko w swoim tempie i sukces przyjdzie, bo musi przyjść jeśli wkładasz serce w to, co robisz. Studenci często wciąż są na garnuszku rodziców, co więcej, często wolą chlać zamiast się zająć czymś konkretnym. Ty działasz, pracujesz, nie poddajesz się. Ludzie mają to do siebie, że chcą ściągać w dół, a jak myślisz, dlaczego? Sami muszą mieć w sobie duże pokłady frustracji. Nie zamierzasz się poddawać? No i zajebiście, walcz o swoje. To do ciebie wróci. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, DeMasta napisał:

Bo nie ma istotniejszej walki niż ta o samego siebie.

Dokładnie tak.

 

@ciekawyswiata to, że słowa innych ludzi wywołują w Tobie określone emocje to ważna informacja dla Ciebie, zobacz na spokojnie dlaczego tak się dzieje, jaki proces w Tobie zachodzi bo może się okazać, że to co robisz wcale nie jest Twoją drogą.

 

Znaleźć siebie to przede wszystkim pozbyć się nieuświadomionych nawyków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jebać co ludzie mówią i myślą. Nie powinieneś słuchać nikogo kto nie świeci dobrym przykładem.

Chcesz zostać przedsiębiorcą słuchaj ludzi biznesu itp itd.

Rozejrzyj się dookoła, banda idiotów w domach, autach, ciuchach na kredyt. 

Sprzedają ci swoją chorą wizję świata, dopierdalając bo mogą.

 

Masz być silniejszy, mądrzejszy, bardziej niezależny od nich.

Masz sam kreować swoją rzeczywistość.

Jeśli dasz radę za 2 koła super. Za trzy ekstra. Za cztery wow. itd...

 

Nie słuchaj nieszczęśliwych doradców, internetowych, znajomych, kobiet.

Czytaj, myśl, ćwicz, obracaj się w kręgu ludzi sukcesy i pracy. 

Zobacz jak to działa - sukces przyciąga, upadek odpycha.

Wszyscy kochają zwyciężców. A czas pokaże kto miał rację...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś Ci dokucza - ma to swoje drugie dno. Najpewniej chce podbudować swoje ego mogąc Cię pouczyć. Zapewne czyni to nieświadomie. Życzliwy uśmiech z Twojej strony jest bardzo mile widziany.

 

Musisz mieć z tyłu głowy, że każda ścieżka kariery idzie swoim tempem. Nie ma tutaj znaczenia czy ktoś jest lub nie jest ambitny. W wieku 24 lat nie patrz jak ktoś zarabia, bo to jest dopiero początek i na wiele rzeczy po prostu nie masz wpływu. Jak sam zauważyłeś wiele osób zarabia już dużo więcej od Ciebie, ale w swojej pracy wyżej już nie podskoczą. Poza tym, jeżeli lubi się swoją pracę, to brak odpowiednich finansów można przez jakiś czas przeboleć:)

 

Masz przed sobą dobre 6-10 lat na tzw. rozwój zawodowy. Nie trać tego czasu na dywagacje nad rzeczami na które nie masz wpływu. Lepiej spożytkujesz ten okres na rozwój (w każdej dostępnej formie). Myślę, że po 30-stce zaczniesz zbierać tego owoce.

 

A tak na marginesie. Myślę, że Twoje wątpliwości nieco rozwieje wiedza nt. tego w jakich warunkach ekonomicznych i społecznych startowali w dorosłość dzisiejsi 60-cio/50-cio/40-sto/30-stolatkowie, a jakich startujesz Ty. Każde pokolenie ma inne możliwości, inne perspektywy. Do pewnych rzeczy ma możliwość dojść szybciej lub wolniej. Dlatego nie wolno się tym przejmować tylko robić swoje. Co nieco na ten temat przewinęło się przez forum. Można znaleźć dla siebie dużo fajnych ripost na gówniane teksty w stylu: bo ja w Twoim wieku to już rodzinę miałem i sam się utrzymywałem i wszystko bez kredytów za własną pracę. Ty znając wiek i co nieco historii o takim delikwencie delikatnie mu wspominasz, że: a ile Cię kosztowało mieszkanie za komuny? Ile czekałeś na swoje M2? Malutki wkład własny na książeczce i bez żadnych znajomości w wieku 25-27 lat miałeś mieszkanie praktycznie na własność, którego koszty utrzymania to był promil dzisiejszych cen. Dzisiaj, w wieku 27 lat to ja mogę mieć zdolność kredytową co najwyżej na Skodę w gazie, a o kredycie na 35 lat to mogę zapomnieć. Poza tym każdy z Was miał pracę z pensją za którą szło wszystko popłacić, bo Państwo tak kazało. A do tego dostałeś talony na wyposażenie mieszkania, które dzisiaj warte by były z 15.000 zł (tak było za komuny), o wyprawce na nowonarodzone dziecko, opłatach za szkołę, przedszkole czy żłobek albo organizowanych imprezach dla mas (za friko!) nie wspomnę. Uwierz mi że tego rodzaju wiedza potrafi studzić zapał niejednej starszej osoby, która chciałaby podreperować swoje mniemanie o sobie Twoim kosztem, a Ty skutecznie wyleczysz się z kompleksów na tle innych.

 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, ciekawyswiata said:

Ja myślę, że ciężko będzie to wszystko osiągnąc przed 30 rokiem życia.

@Mosze Redpopełnił artykuł o wyborze żon. I tam masz instrukcję krok po kroku. Z niej wynika, że nie możesz się teraz ożenić bo nie czas na to. Link:

http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/5200-szanuj-się-samcu-o-żon-wyborze/#comment-112250

 

Skup się na inwestowaniu w siebie i rozwoju własnego biznesu. A po 30-stce spokojnie wybierzesz sobie samiczkę, taką jak Tobie odpowiada. Ja tak zrobiłem i mam udane małżeństwo. Gdybym zrobił falstart w wieku 24 lat, pewnie byłbym już rozwodnikiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, icman napisał:

Dokładnie tak.

 

@ciekawyswiata to, że słowa innych ludzi wywołują w Tobie określone emocje to ważna informacja dla Ciebie, zobacz na spokojnie dlaczego tak się dzieje, jaki proces w Tobie zachodzi bo może się okazać, że to co robisz wcale nie jest Twoją drogą.

 

Znaleźć siebie to przede wszystkim pozbyć się nieuświadomionych nawyków.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Miner - Takie tłumaczenia nie do każdego trafiają. Swego czasu w identyczny sposób próbowałem ludziom wyjaśniać pewne kwestie. Ich odpowiedź: - trzeba było się wcześniej urodzić, to byś dostał mieszkanie :D Chyba nigdy w życiu tak głośno się nie śmiałem. Tym bardziej, że ten tekst słyszałem od ojca :D:D:D 
Później były inne: "Bo ktoś tam wziął kredyt i teraz ma mieszkanie". Ale, że kupił "na górce" i teraz jest kilkadziesiąt tysięcy zł do tyłu, to nie miało znaczenia. Kupił i ma.
To, że wówczas sam zarabiałem niewiele - dopiero po ukończeniu studiów coś się "ruszyło" i kupowanie mieszkania na kredyt oznaczałoby wegetację przez wiele lat, też nie miało dla tych ludzi żadnego znaczenia.
Znam ludzi, którzy kupowali mieszkanie kilka lat temu. Wówczas cieszyli się, że trafili na "okazję". Dziś to samo mieszkanie mogliby kupić o jakieś 30% taniej. Do tego mieliby znacznie większy wybór niż wówczas. Cóż - ich decyzja. Próbowałem im to wszystko tłumaczyć, ale potrafili tylko wściekać się na mnie. Teraz pewnie plują sobie w brodę, że mnie nie posłuchali :D

Jest takie prawo w ekonomii, ale nie pamiętam, jak się nazywa. Polega to na tym, że ludzie zaczynają kupować towary, które drożeją, w momencie, gdy są one już bardzo drogie. Tak było z cukrem kilka lat temu. Gdy kosztował 2zł, to w sklepach było go pełno. Gdy cena podskoczyła do 5zł - ludzie wywozili go ze sklepów całymi tonami ;) 

Kupiłem mieszkanie po trzydziestce. Takie, jakie mi się podobało. W cenie, którą byłem w stanie zaakceptować i mam spokój. Zrobiłem to dla siebie, a nie dla innych ludzi. To moja sprawa, na co wydaję pieniądze.

Nie ma sensu kupować czegokolwiek tylko po to, aby zatkać ludziom gęby. Ja jestem odporny na takie gadanie.
Parę lat temu, gdy kumple kupowali samochody, ja odkładałem całą zarobioną kasę na studia. Teraz dzięki temu zarabiam więcej niż ci koledzy.
Gdy inni wydawali pieniądze na gadżety: telefony, komputery itp. ja odkładałem i kupiłem sobie motocykl oraz garaż, aby mieć gdzie go trzymać :D 

 

@wojskowy33 Dobrze prawi. Ślub przed trzydziestką jest prawdziwą głupotą. Człowiek jeszcze nie myśli tak, jak powinien. Mężczyzna zanim zacznie myśleć o związku i zakładaniu rodziny, powinien dobrze rozpoznać, co siedzi w babskich łbach. Tak dla własnego dobra. Wszystko po to, aby wybrać właściwą kobietę.
Jeśli ktoś zamierza mieć dziecko, to radzę najpierw zorientować się, jak wygląda sytuacja ojców w tym kraju. Tutaj jest sporo historii, sam napisałem parę. Na facebooku jest wiele grup o tej tematyce. Warto poczytać, co się dzieje. To nie są żadne wyjątkowe przypadki, bo to, co opisują chłopaki, dzieje się praktycznie zawsze.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej autorze!

Słuchaj, mam identyczną kwestie, jak Ty;) z tym, że mam 26 lat, jestem świeżo po studiach, od niedawna pracuję (właśnie zmieniam na inną) i tez mam problem z presją. Wszyscy dookoła wytwarzają ciśnienie na kasę, jak najwięcej, tu i teraz. Fakt,  miałem z tym problem, ale widze, że "jest nas wielu". Teraz mam to w dupie - liczy się moje ja i moje życie - mam plany, ambicje i horyzont celów na najbliższe 3-5 lat i wiem, że będzie dobrze - co to znaczy, a no to, ze w perspektywie 2-3 lat temat zacznie się "odkuwwac" i czlowiek wejdzie na tę właściwą ścieżkę zycia. Głowa do góry! Miej w dupie rówiesników i zasuwaj wlasną droga!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z pracy, powiem Ci że wkurwiłem się dzisiaj na jednego leszcza który robił sobie ze mojej pracy podśmiechujki. A jak kiedyś przyszedł do pracy to mu pomogłem.

Pogadałem z team lederem żeby go uprzedził że sobie bardzo stanowczo nie życzę, typek jak to usłyszał to zbladł i 2 godziny siedział cicho na dupie. I TAK PRAWIE CODZIENNIE.

WNIOSEK: ludzie zawsze będą próbować, nawet takie marne typki, kobiety też, generalnie twoim kosztem będą poprawiać sobie humor.

Im wyżej będziesz tym lepiej dla ciebie, im bardziej niezależny od nich tym lepiej, im dalej od nich, chociaż w innym pokoju, biurze, sali itp itd.

Otoczenie ma doła bo nie kumają, zadziobią cię jak kury jak się będziesz wyróżniał ze stada. Dlatego hoduj jaja ze stali i powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie zawsze był ten sam schemat- byli znajomi, później zaczynają się docinki, bo robisz coś innego niż oni, masz większe plany, robisz coś długofalowo, próbują ci dopiec, że nie zarobisz, a kiedy odpowiadasz stoickim spokojem, że jakoś ludzie się dorabiają, ale wymaga to czasu, to zaczyna się pierdolenie, że ukradli, że wyzysk, że się nie da. I to cebulacka mentalnośc, że jak ja bym wygrał w totka to hohoho. Dzisiaj wracając autobusem, pomyślałem sobie, że tak naprawdę pieniądze to tylko pieniądze. Samochód to tylko samochód. Liczy się droga, którą pokonujesz, gdzie tworzysz swój charakter. I kiedy tej drogi nie przejdziesz, to nie tyle nie będzie samochodu i pieniędzy, co nigdy nie odczuję satysfakcji. Marek fajnie mówił w jednej audycji, że szczęście jest nawykiem. W sumie mając grubą kasę, nie musisz odczuwac szczęścia. Mając super samochód to samo. Te rzeczy znudzą się tak samo jak nowe jeansy, nowy iphone. Sam nie jestem święty i łapię się na tym, że ktoś jest bogaty, ma super brykę, super dom i pojawia się jakaś nutka zazdrości. Tylko nie ma sensu kogoś za to potępiac. Nie znam człowieka na tyle, żeby go oceniac. Trzeba byc kretynem, żeby mowic, że wyzyskiwacz czy oszust. Ten człowiek może miec podobne problemy, co Ci co zarabiają 2000.  Mogę to uczucie przekuc na inspirację i chęc do działania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sraj na system, rób to co czujesz. Mam co jakiś czas jazdy że ''jak ja moge tak'' a nie tak jak oni chcą ^^  To jest właśnie to nasze kochane życie. W Irlandii jak byłem to tam nikt sie nikim nie interesuje, robią swoje i tyle , dlatego tam jest luksus przede wszystkim mentalny . Jednym z lepszych taktyk na ludzi dookoła jest nauka angielskiego bo zawsze bedziesz miał wybór - możesz wyjechać np: do USA pomyśl o tym .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem leży częściowo w Tobie,  są takie pojęcia w psychologii jak wewnątrzsterowność i zewnątrzsterowność,  mam wrażenie, żę Ty przejawiasz tą druga cechę, posłużę się cytatem żeby było jasniej:

" Człowiek zewnątrzsterowny cechuje się działaniem zgodnym z oczekiwaniami i preferencjami innych ludzi. Może to prowadzić do utraty poczucia tożsamości, pewności kim się jest i dokąd się dąży. Żyje jakby według tego, co dyktują mu inni, w jaki sposób go oceniają i czego od niego oczekują. Czynniki zewnętrzne – nacisk społeczny, rozkazy a nawet, sugestie, wskazówki innych ludzi, nagrody, kary, instytucje, są głównym sprawcą zachowań i przekładają się bezpośrednio na jego zachowanie. "

Inteligentne, świadome jednostki to zaledwie mały promil,  tak zwane "społeczeństwo" to w istocie ciemna głupia masa, sterowana przez biologiczne popędy i wzorce kulturowe, która w dupie ma dobro jednostki, liczy się bycie "szarym" trybikiem w społecznej machinie. Czemu akurat "szarym" ? Bo jak będziesz zbyt wysoko, tzn będziesz miał świetną pracę, piękną żonę, ładne dzieci, dom z basenem, super auto to okaże się że stracisz 90% znajomych, których nazwyczajniej w świecie zeżre zazdrość, a dalsza rodzina zacznie Ci obrabiać dupę. Dlatego nie ma sensu schlebiać społecznym gustom, trzeba robić swoje, nie oglądać się na boki tylko krok po kroku realizować swój plan na życie.

 

Edytowane przez jake
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jest szerszy. Jeśli mówimy już o szarej masie- to jest bardzo rozległe zagadnienie. Można chyba pisac elaboraty na temat gówna, jakim jesteśmy otoczeni. Od śmieciowego jedzenia, papierosów, alkoholu przez idiotyczną mentalnośc aż do sterowania przez media. 90% znajomych to stracisz, nie mając nawet samochodu, świetnej pracy, pięknej żony i domu z basenem. Wystarczy, że masz dobre studia, plany na przyszłośc, możliwośc rozwoju i dbasz o sylwetkę. I już znajomi chcą prysnąc. Nigdy nikomu nie staram się pokazywac, że kim to nie jestem, bo uważam, że jeszcze nic nie osiągnąłem wielkiego. A nawet jeśli coś osiągnę, to i tak będę skromnym gościem- nie lubię pozerstwa i  taniego szpanowania. Mimo wszystko to nic nie daje, bo i tak ludzie krzywo patrzą i robią docinki. I jeszcze myślą, że jak się nie urobisz fizycznie to wtedy nie jest praca, bo leżysz, pachniesz i jesteś wypoczęty. Mało wiedzą, ale oni tego nie zrozumieją, bo nigdy nie pracowali umysłowo. Ja miałem możliwośc pracy fizycznej- owszem jest ciężko, pewnie mógłbym się przyzwyczaic, ale to nie dla mnie, bo jestem wtedy sfrustrowany. I wcale nie twierdzę, że oni mają łatwiej, bo spróbowałem. Oni nie spróbowali, więc niech żyją w przeświadczeniu, że jest tak fajnie, leżę, pachnę i ok:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomych to się traci, jak się nie ma kasy.

Jak jest kasa i tzw. sukces życiowy, to od znajomych nie można się odgonić.

 

Co do szarej masy, pełna zgoda - poziom umysłowy większości ludzi jest przerażający, to po prostu prymitywne bydło, jak się bliżej przyjrzeć...

 

Ostatnie dwie imprezy miałem takie ,że polegały na chlaniu wódy do nieprzytomności, i napierdalaniu disco-polo podobnej muzyki , i tak do rana...

Ja nie mam nic przeciwko wódce, ani nawet disco-polowej muzyce.

Do tańca i zabawy może być czasami.

Ale kurwa kiedyś przy wódce, to się JESZCZE prowadziło ciekawe dyskusje. Albo śmieszne opowieści, sytuacje...

 

Tak samo muzyka - kiedyś jeden drugiemu chciał zaimponować DOBRĄ muzyką , jakimś nowym wykonawcą, czymś ciekawym...

Dziś ...szkoda gadać...

Impreza z ciekawymi ludźmi to wyjątek. Wszyscy tylko patrzą, aby się szybciej najebać, i coś poruchać.

Laski takie same , albo i gorsze od facetów...

 

Powtarzam , ja nie mam nic przeciwko alkoholowi i ruchaniu... Lubię! :lol:

Ale chciałoby się coś więcej na tych spotkaniach, a nie tylko wynieść smutne przekonanie, że ludzie to debile...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.