Skocz do zawartości

Jaki jest sens relacji damsko-męskich, skoro jest tak źle?


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś to kobiety marzyły o rycerzu. Teraz szukają szybkiego zaspokojenia w każdej materii. Bez nieczulenia. Czy one ewoluowały, a my przespaliśmy dekadę? Albo dwie? Ja po dzisiejszym 'pożegnaniu' wracam na sprawdzone tory. Bez złudzeń. Po raz drugi doświadczyłem, że bezwzględnie należy trzymać się podstaw. Nigdy, ale to nigdy nie pokazywać jak ci zależy.;)

 

16 godzin temu, dr Mordechaj B'rzyt-wa napisał:

@wojskowy33 wróć zatem do nauk Pontifex Maximus 'Gloria Stuleiae' Marcusa I

 

Skoro z jednej strony uważasz, że prawda jest to, że wszystkie są takie same (co sam przyznałeś) a jednocześnie twierdzisz, że są 'ogarnięte' i 'nieogranięte' to zrozum, że bez podania konkretnych obszarów odnosisz się zawsze do zgeneralizowanego obrazu Pań, przez co gwałcisz logikę.

 

Porównanie zasadniczo trafne, ale mylisz funkcje, cele i obszary.

 

Co Panie odróżnia:
1. Wygląd (chyba oczywiste?)

2. Wychowanie (podświadome wzorce postępowania i nawyki)

3. Bagaż emocjonalny

W powyższych można zaobserwować schematy i wzory konkretnych typów: cicha myszka, atencjuszka, panna z 'dobrego domu', królowa balu, kurewna z drewna ... i tak dalej.

Jak ktoś jest kumaty i ma zmysł obserwacji, to znajdzie te wzory bez większego problemu.

 

Co Panie łączy:

Instynkt przetrwania gatunku (imperatyw biologiczny).

Pod tą kategorię podpada cała grupa zachowań typu shittesty, Syndrom Kameleona, hypergamia, posiadanie orbiterów, szukanie jelenia, itd.

To jest obszar IDENTYCZNY dla wszystkich kobiet - z prostej przyczyny - ludzki gatunek, żeby przetrwać, MUSI się rozmnażać. 

Dlatego właśnie instynkt bierze górę i wygrywa ze wszystkimi rzeczami które Panie odróżnia unifikując je jako jeden wielki społecznie działający byt, którego skutki działania obserwujemy i nazywamy pojęciem 'matrix'.

Dlatego piszę o Paniach, że są identyczne, i że podział na ogarnięte i nieogranięte jest sztuczny jak makijaż na ich twarzach i tak na dobrą sprawę niewiele zmienia.

Pod spodem mamy czysto biologiczny system reprodukcyjny, którego gówno obchodzi Twoje zadowolenie.

I tak jest, czy się to Tobie podoba - czy nie, czy się z tym zgadzasz - czy nie.

 

Wybierając kobietę masz do wyboru tylko różne wersje tapicerki, bo silnik i mechanika jakimi jest biologia jest u wszystkich taka sama.

W przeciwieństwie do mechaniki samochodowej biologia działa tak samo, biologia się nie psuje, i finalnie biologia nie ma dostarczyć Tobie przyjemności (w przeciwieństwie do samochodu który z samej ZASADY DZIAŁANIA daje komfort i skraca czas przemieszczania się - czyli daje zadowolenie).

To tylko ogólniki i powielane schematy o instynktach. Takie zero jedynkowe porównania. Oczywiście można na tym bezrefleksyjnie bazować, ale to ślepa ulica.

 

Edytowane przez Le velieur silencieux
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Le velieur silencieux said:

Ja po dzisiejszym 'pożegnaniu' wracam na sprawdzone tory. Bez złudzeń. Po raz drugi doświadczyłem, że bezwzględnie należy trzymać się podstaw. Nigdy, ale to nigdy nie pokazywać jak ci zależy.

 

Dobrze napisane. To jest właśnie ta ciężka praca, którą my mężczyźni wkładamy w związek aby był udany. Jej nie widać, ale bez niej to wszytko by się szybko rozleciało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Najszło'' mnie na przemyślenia o poranku:

 

Jaki jest sens relacji damsko-męskich? REALNY to przetrwanie gatunku. Idąc w tym kierunku, kobiety MUSZĄ być jakie są (chodzi mi o poszukiwanie możliwie jak najlepiej usytuowanego samca z jak najlepszymi genami, chociaż jak wiemy w okolicach 30 roku życia wymagania często spadają... albo drastycznie wzrastają - powodzenia takim życzę ;)), bo inaczej nasz gatunek by nie przetrwał albo trwałby w kiepskiej kondycji. W skrócie: potomstwo, kobieca OPIEKA (nie wychowanie!) nad nim, zajmowanie się gospodarstwem domowym i tak dalej. 

 

Ale gdzieś po drodze ludzie stworzyli sobie ten wyimaginowany cel, który zakłada, że kobieta jest IDENTYCZNA jak samiec, jest mu równa we wszystkim i trzeba ją traktować na równi z sobą, a często nawet znacznie lepiej (rycerstwo). I w ten sposób paniom się popierniczyło w ślicznych główkach, dzięki czemu dzisiejszy świat wygląda jak wygląda.

 

Gdy każdy zna swoje miejsce w szeregu i społeczeństwie - jest w porządku. Od jakiegoś czasu próbuje się zniszczyć ten porządek wmawiając kotu, że może szczekać, a tygrysowi, że powinien mleko dawać. 

 

W związku z tym: Panowie, jeśli będziecie szukać w kobiecie ,,romantyzmu'' i całej reszty tego syfu jaki się ludziom aktualnie wciska, zawiedziecie się. Nie taki jest cel kobiety na tej planecie.

 

Kluczem do sukcesu jest zrozumienie tego i albo się gra w grę na odpowiednich zasadach, albo się z gry wychodzi (jak np. moja skromna osoba), bo odkryło się, że tak naprawdę ma się inne ambicje i cele w życiu niż biologiczny pęd bez namysłu. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Le velieur silencieux napisał:

Nigdy, ale to nigdy nie pokazywać jak ci zależy.

 

Nie nie pokazywać, ale po prostu mieć wyjebane, tak od serca. 

Jak tak sobie przypominam relacje dziadków z babciami u mnie w rodzinie, to w sumie bardzo mało czasu spędzali ze sobą, babcie w kuchni i dom ogarniały, a dziadki u kolegów albo gdzieś w garażu się krzątali. Jedyny moment wspólny to był przy stole, gdzie z reguł i tak nie rozmawiali. A teraz wygląda to tak, że traktuje się laski jako równoprawnych partnerów do rozmów :D gdzie człowiek tylko się wkurwia, i znam tylko jedną laskę wyłamującą się z schematu, ale tutaj podejrzewał, że jest półsierotą wychowaną tylko przez ojca. 

 

Właśnie stuknie mi 3 lata "samotności" w smutku i rozpaczy ;) aktualnie stworzyłem sobie harem kobiet, gdzie każda ma jakąś rolę do odegrania: jedna do seksu, druga do tańczenia, trzecia do nauki mnie angielskiego, inna do wydarzeń kulturowych, inna do gimnastyki/tańca, inna do zabaw w kuchni, do tego jeszcze pani lekarz i pani prawnik. Spotkanie 1-2h, same konkrety i nara. Zastanawiam się tylko, czy mimo profesjonalnego podejścia z mojej strony (brak dotyku i inicjacji seksualnej, 100% koleżeństwa), tak czy siak w dłuższym terminie nie zaczną dążyć do związku i się to wszystko spierdoli. 

Edytowane przez radeq
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, radeq napisał:

Zastanawiam się tylko, czy mimo profesjonalnego podejścia z mojej strony (brak dotyku i inicjacji seksualnej, 100% koleżeństwa), tak czy siak w dłuższym terminie nie zaczną dążyć do związku i się to wszystko spierdoli. 

 

Wszystko zależy od Twojego podejścia do tych kobiet, jeśli nie będziesz dawał im jasnych sygnałów, że mogą liczyć na związek, to raczej same z siebie nie będą tego chciały. Jeśli natomiast, któraś zechce czegoś poważniejszego, to myślę, że wiesz co robić ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, radeq napisał:

 

Nie nie pokazywać, ale po prostu mieć wyjebane, tak od serca. 

Jak tak sobie przypominam relacje dziadków z babciami u mnie w rodzinie, to w sumie bardzo mało czasu spędzali ze sobą, babcie w kuchni i dom ogarniały, a dziadki u kolegów albo gdzieś w garażu się krzątali. Jedyny moment wspólny to był przy stole, gdzie z reguł i tak nie rozmawiali. A teraz wygląda to tak, że traktuje się laski jako równoprawnych partnerów do rozmów :D gdzie człowiek tylko się wkurwia, i znam tylko jedną laskę wyłamującą się z schematu, ale tutaj podejrzewał, że jest półsierotą wychowaną tylko przez ojca. 

 

Właśnie stuknie mi 3 lata "samotności" w smutku i rozpaczy ;) aktualnie stworzyłem sobie harem kobiet, gdzie każda ma jakąś rolę do odegrania: jedna do seksu, druga do tańczenia, trzecia do nauki mnie angielskiego, inna do wydarzeń kulturowych, inna do gimnastyki/tańca, inna do zabaw w kuchni, do tego jeszcze pani lekarz i pani prawnik. Spotkanie 1-2h, same konkrety i nara. Zastanawiam się tylko, czy mimo profesjonalnego podejścia z mojej strony (brak dotyku i inicjacji seksualnej, 100% koleżeństwa), tak czy siak w dłuższym terminie nie zaczną dążyć do związku i się to wszystko spierdoli. 

Tak po przemyśleniu to wcale nie jest takie głupie. Jedna do ruchania druga do innych rozrywek :D Zagłębię myśli w temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, radeq napisał:

tak czy siak w dłuższym terminie nie zaczną dążyć do związku i się to wszystko spierdoli.

 

Na pewno nie wszystkie ale większość zacznie sygnalizować Tobie chęć związku. Przerabiałem temat. Wiecznie nie utrzymasz ich na dystans. Cześć odejdzie do innych część się wkurwi na Ciebie. Jak z kimś zaczniesz się częściej spotykać i będziesz miał mniej czasu dla pozostałych mogą zacząć się jazdy. U mnie po czasie wszystko się spierdoliło i nawet w sumie nie chciało mi się tego naprawiać. Została jedna która ku mojemu zdziwieniu jakoś trawi ten układ a ja na razie mam urlop od kobiet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Eredin napisał:

,,Najszło'' mnie na przemyślenia o poranku:

 

W związku z tym: Panowie, jeśli będziecie szukać w kobiecie ,,romantyzmu'' i całej reszty tego syfu jaki się ludziom aktualnie wciska, zawiedziecie się. Nie taki jest cel kobiety na tej planecie.

 

Kluczem do sukcesu jest zrozumienie tego i albo się gra w grę na odpowiednich zasadach, albo się z gry wychodzi (jak np. moja skromna osoba), bo odkryło się, że tak naprawdę ma się inne ambicje i cele w życiu niż biologiczny pęd bez namysłu. 

Duże uogólnienie. Znam sporo kobiet, które ani myślą o związku, dzieciach i mieszkaniu pod jednym dachem. Robią kariery albo używają ile się da. Najlepiej im wychodzi zaliczanie obcokrajowców.

 

Taki dowcip mi się przypomniał.

Dlaczego panny mają w domu kota?

Bo w końcu zrozumiały, że i tak muszą komuś służyć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Le velieur silencieux

Nie, no kurwa chylę czoła przed dogłębną analizą problemu. Dziękuję za tak szerokie i bogate opracowanie tematu i załączone przykłady, oraz merytoryczne argumenty...

 

A tak na poważnie, to jedziemy z koksem:

Dnia 28.10.2016 o 23:45, Le velieur silencieux napisał:

To tylko ogólniki i powielane schematy o instynktach. - znamię 'dogłębnej analizy', bon-mot rzucony w celu podważenia wartości logicznych argumentów oponenta bez konieczności odnoszenia się do ich treści. Jak typowa baba, albo panienka w męskim ciele.

Takie zero jedynkowe porównania. - pusty, płytki i emocjonalnie niedojrzały frazes, cel zastosowania - patrz wyżej

Oczywiście można na tym bezrefleksyjnie bazować, - oczywiście JA jestem 'mondra/y'... ale to ślepa ulica. - ... więc co WY tam wiecie, oczywiście nic więcej WAM nie powiem, bo po co?

 

Bardzo się cieszę, że normalna część użytkowników tego Forum nie pisze takich szmaciarskich i prowokacyjnych komentarzy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

To tylko ogólniki i powielane schematy o instynktach. Takie zero jedynkowe porównania. Oczywiście można na tym bezrefleksyjnie bazować, ale to ślepa ulica

 

Dzięki tym ,,ogólnikom'' i ,,powielanym schematom o instynktach'' lwia część forum w tej chwili żyje własnym i ciekawym życiem zamiast szarpać się po salach sądowych tylko dlatego, że zignorowało się FAKTY na temat kobiecej natury. Fakty, które działają od zarania dziejów i działać będą do końca ludzkości. 

 

Czym się kończy ignorowanie (lub niewiedza, chociaż tą akurat można usprawiedliwić, ignorancję niekoniecznie) faktów można się przekonać tutaj:

 

http://braciasamcy.pl/index.php?/forum/11-rozstania-zdrady-prawo-rozwodowe/

 

http://braciasamcy.pl/index.php?/forum/132-moje-doświadczenia-ze-związku-małżeństwa/

 


 

Cytat

 

Duże uogólnienie. Znam sporo kobiet, które ani myślą o związku, dzieciach i mieszkaniu pod jednym dachem. Robią kariery albo używają ile się da. Najlepiej im wychodzi zaliczanie obcokrajowców.

 

 

 

 

Cywilizacyjno-zachodnia spierdolina XXI wieku nie ,,kasuje'' kobietom biologii, a ta NAKAZUJE im rodzić potomstwo. Wszelkie odchyły od tej normy świadczą o tym, że dany egzemplarz samicy nie jest do końca ,,stuprocentowy''. A kobiece ,,niechcenie dzieci'' kończy się w momencie, gdy wskazówki na zegarze biologicznym docierają do godziny 'zero', także współczuję ludziom, którzy te fakty naukowe ignorują, bo mogą się później zdziwić. 

 

Oprócz tego co napisałem powyżej, następnym razem liczę na konkretniejsze odniesienie się do danej wypowiedzi, miast rzucać krótkim ,,nie macie racji i chuj''. 

 

Na tym forum ceniona jest konstruktywna krytyka, bo takich ,,nie macie racji i chuj'' czytaliśmy już tu mnóstwo i nic z tego nie wynikało. Tak - krytyka POPARTA KONKRETNYMI ARGUMENTAMI jest wszędzie mile widziana, jednak jak na razie przyjmuje ona formę ,,pieprzycie głupoty, wcale tak nie jest'' - życie weryfikuje, która strona ma słuszność. 

Edytowane przez Eredin
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Le velieur silencieux napisał:

Duże uogólnienie.

Teoria względności również jest... o, oouuu, ogólna! ;) 

 

20 godzin temu, Le velieur silencieux napisał:

Znam sporo kobiet

Nie wiem co znaczy w Twoim przypadku "znam", jednak wydaje mi się, że hm... nie znasz, jeno się z nimi tylko kontaktujesz. 

 

20 godzin temu, Le velieur silencieux napisał:

ani myślą o związku, dzieciach i mieszkaniu pod jednym dachem. Robią kariery albo używają ile się da.

To tzw. "wersja oficjalna" dla otoczenia, racjonalizacja i poza narzucona przymusem podążania owiec za wyznaczonym przez głównego barana celem. A to jest proste jak zapałka.

 

Znałem (w dosłownym rozumieniu - znałem) parę kobiet tzw. "sukcesu". Prawniczki, korpo, medyczki itp. W oficjalnych rozmowach towarzyskich podkreślały (wężykiem) słowa kariera, sukces i niezależność i przebijała się pewna forma pogardy do zbędnych w ich życiu facetów. W zupełnie otwartych kontaktach face2face okazywało się, że jedna to chciałaby mieć dzieci i założyć przedszkole (dość dawno już o tym na forum pisałem, ale wierz mi, zabawnie wygląda umundurowana "profesjonalistka" składająca takie deklaracje), druga chciałaby mieć dzieci, dom i opiekuńczego męża, kolejna i kolejna i kolejna podobnie. Jednak przychodziły w mundurku do roboty i grały swoje role. Do czasu. Bang, bang, bang! Człowiek się nie obejrzał a tu każda ma dziecko albo dwa i urlopik macierzyński. Kariera? WTF kariera? Wicie gniazdka a mężowie niech to ogarną ekonomicznie i logistycznie.

Rozumiesz już o jaki "sukces" kobietom chodzi? Re-pro-duk-cyj-ny.

 

Na koniec drobna sugestia @Le velieur silencieux, cytuj rozważniej i oszczędniej.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rnext napisał:
Cytat

Teoria względności również jest... o, oouuu, ogólna! ;) 

Jak każda teoria.

Cytat

Nie wiem co znaczy w Twoim przypadku "znam", jednak wydaje mi się, że hm... nie znasz, jeno się z nimi tylko kontaktujesz. 

Znam czyli przebywam z nimi towarzysko, imprezowo, rekreacyjnie itd.

 

To tzw. "wersja oficjalna" dla otoczenia, racjonalizacja i poza narzucona przymusem podążania owiec za wyznaczonym przez głównego barana celem. A to jest proste jak zapałka.

Cytat

Znałem (w dosłownym rozumieniu - znałem) parę kobiet tzw. "sukcesu". Prawniczki, korpo, medyczki itp. W oficjalnych rozmowach towarzyskich podkreślały (wężykiem) słowa kariera, sukces i niezależność i przebijała się pewna forma pogardy do zbędnych w ich życiu facetów. W zupełnie otwartych kontaktach face2face okazywało się, że jedna to chciałaby mieć dzieci i założyć przedszkole (dość dawno już o tym na forum pisałem, ale wierz mi, zabawnie wygląda umundurowana "profesjonalistka" składająca takie deklaracje), druga chciałaby mieć dzieci, dom i opiekuńczego męża, kolejna i kolejna i kolejna podobnie. Jednak przychodziły w mundurku do roboty i grały swoje role. Do czasu. Bang, bang, bang! Człowiek się nie obejrzał a tu każda ma dziecko albo dwa i urlopik macierzyński. Kariera? WTF kariera? Wicie gniazdka a mężowie niech to ogarną ekonomicznie i logistycznie.

Rozumiesz już o jaki "sukces" kobietom chodzi? Re-pro-duk-cyj-ny.

 Nie neguje tego co napisałeś. Twierdzę jedynie, że jest grupa kobiet pozbawiona instynktu macierzyńskiego i i nie są to wybrakowane egzemplarze. Jeśli facet nie chce potomka, to też według Ciebie ma coś nie tak pod kopułą?

1 godzinę temu, Rnext napisał:

Na koniec drobna sugestia @Le velieur silencieux, cytuj rozważniej i oszczędniej.

Postaram się pamiętać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Le velieur silencieux Wiesz tylko to co mówią, one nawet mogą tak myśleć, z tym że to nie zależy od świadomości. Muszą sobie jakoś tłumaczyć to, że nie mają spełniającego ich wymagania adoratora. W jakim wieku są te kobiety?

Mężczyzna generalnie ma ruchać, dzieci nie urodzi więc po co miałby chcieć je mieć? To jest "wmówiona" potrzeba, zasadzić drzewo, spłodzić syna itd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał:

Do czasu. Bang, bang, bang! Człowiek się nie obejrzał a tu każda ma dziecko albo dwa i urlopik macierzyński. Kariera? WTF kariera? Wicie gniazdka a mężowie niech to ogarną ekonomicznie i logistycznie.

 

A za parę lat te panie znudzone już macierzyństwem i pieluchami jak dziecko podrośnie znów zazdrośnie będą zerkać na koleżanki które robią karierę. Będą chciały iść do pracy i się "realizować". 

Mąż jednak wciąż będzie to musiał ogarniać ekonomicznie i logistycznie tylko że ze zdwojoną siłą. Gdy mąż będzie się rzucał że dom nieogarnięty, obiad by się przydał jakiś to usłyszy to zrób obiad, to ogarnij dom a tak w ogóle to ty mi nie pomagasz i mnie nie wspierasz, chcesz zrobić ze mnie kurę domową.... (cytat oparty na faktach autentycznych :)...:mellow:)

 

Kobiety często nie mają własnego zdania. Pójdzie taka do pracy gdzie same młode matki i temat dzieci to i ona zapragnie dziecka i szczęśliwego domu. Gdy trafi w środowisko panien lub rozwódek to i jej w głowie zacznie świtać pomysł rozstania bo koleżanki przedstawią same plusy - wizję wolności i bezpieczeństwa ekonomicznego dziecka (alimenty).  

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Normalny
literówka
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda jest taka sama. Jak ktoś wspomniał - różnią się tylko trochę wyglądem, tapetą czy ubraniem. Kierują nimi te same instynkty. Nie ma siły, z naturą nie wygrasz.

Dodatkowo kobiety doskonale dostosowują się do mężczyzn. Mówią im to, co oni chcą usłyszeć. Jeśli zależy na mężczyźnie, to będzie twierdzić, że kocha pająki, bo on je hoduje... Zawsze na początku będzie och i ach. Gdy nabędzie pewności, że już go zdobyła, to zaczyna go zmieniać.

 

Znałem już takie singielki, które robiły karierę i zarzekały się, że nie chcą mieć dzieci i nie chcą brać ślubu... Ale już miały na to cały plan. Wiedziały, gdzie chciałyby mieć wesele, kogo zaproszą itp. To była tylko taka gra.

 

Jeśli kobieta spotyka się z mężczyzną, to jest pewne, że prędzej czy później będzie dążyć do sformalizowania związku. Niektóre robią delikatnie, inne - prawie od razu. Taki jest ich cel. Jeśli mamy tego świadomość, to możemy coś z tym zrobić.

 

Baby są strasznie podatne na manipulacje. Ja bym powiedział nawet, że są głupie. Od dłuższego czasu obserwuję je trochę dokładniej i widzę, jak same dają sobie wykręcać różne dziwne rzeczy. Baba, która ma męża i dzieci wierzy w to, że po rozwodzie pozna kogoś lepszego i będzie szczęśliwa. Wierzy w to, że teraz jest jej źle, bo tak powiedziały koleżanki, matka albo ktoś z rodziny.

Znam wiele przykładów bab, które doprowadziły do rozwodu i teraz mieszkają z matkami. Wmawiają sobie, że są szczęśliwe.

Mężczyzna, w przeciwieństwie do baby, sam potrafi ocenić własną sytuację. Baba nawet jeśli ma dobrze, to i tak uwierzy innym w to, że jest nieszczęśliwa.

 

 

Po rozwodzie okazuje się, że życie nie jest tak piękne, jak opowiadały koleżanki. Po wielu nieudanych związkach baba dochodzi do wniosku, że ten mysz jednak nie był taki zły. To dlatego baby trzymają byłych mężów w pobliżu i dostają wścieklizny macicy, gdy zwiąże się on z inną kobietą. Uważają, że tylko one mają do niego prawo.

 

Zachowania bab są schematyczne i generalnie takie same. Różnice są pomijalnie małe, więc z czystym sumieniem można powiedzieć, że wszystkie baby są takie same. Albo ktoś to zrozumie i nauczy się wykorzystywać te wiedzę, albo nie i będzie szukał wyjątkowej księżniczki... A później i tak wszystko skończy się tak, jak zawsze.

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi + reszta likeów mi brakło....

 

Baby to małpy raz ze szukają gałęzi dwa, to mi w nich najtrudniej bylo zaakceptować - małpują od innych samiczek...

 

 

Jedyny + z tego w moim życiu to porządne ruchanie jej w buzie za taka sprawa ze jej psiapsula tez tak lubi to ona tez.... hihi

 

Potem było juz tylko gorzej bo jedna robi "karierę" to ona też....

i nie chce dzieci - ona tez nie hihi 

 

Nie bo będę independent woman.... I cały świat u stóp... Chyba na portalu fb

 

 

+ kreowanie mojej osoby w jej miejscu pracy na kompletnego buraka - a jak doszło do firmowego spotkania to widziałem ze były w SZOKU i ze "fajny chłopak jestem" jak chuj obchodziło mnie ich zdanie a ona juz jątrzyła planowała - ale to osobny temat...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym z postów pisałem o tym, jakbaby będące w związkach chwalą się swoimi kochankami. Jedna ma chłopaka chyba od 15, a druga przez podobny czas- męża i dzieci.

 

Gdy wyjaśniłem im, że mówiąc o takich rzeczach w męskim towarzystwie robią z siebie kurwy, a ze swoich facetów - jeleni, to nagle zmieniły swoją gadkę. Zaczęły mówić, ze to był tylko test i chciały sprawdzić, jak faceci się zachowają... Robić z siebie kurwę w oczach innych, aby sprawdzić, jak się zachowają?

Wszystko jedno, jaka jest prawda. Ja mówię im wprost, że bez powodu czy nawet dla testu kurew by z siebie nie robiły. W końcu kobiety o opinię na swój temat dbają.

 

To wszystko wpisuje się w to, o czym piszesz @zuckerfrei - we własnym gronie kreują wizerunek siebie i partnera tak, jak jest im wygodnie.

Jeśli jedna zacznie narzekać na partnera, to zaraz wszystkie to robią. Jeżeli jedna będzie go chwalić, to pozostałe także.

 

Bardzo ważne jest to, aby rozpoznać towarzystwo, w którym obrac się loszka. Jeśli ma koleżanki, które źle wyrażają się o swoich partnerach, to prędzej czy później ona też będzie to robić.

 

W sumie ja zawsze miałem gdzieś to wszystko ;) Teraz czasami zaczyna mnie to wkurzać, bo nic nie można normalnie załatwić. Ex robi mi taki negatywny PR, że ludzie niemal uciekają przede mną ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A najgorsze w motłochu jest to ze EX coś mówi i ludzie uznają to za prawdę, ja osobiście jestem ostatni który miałby kogoś ocenić, ale jak ktoś mi wpierdala piłkę że to tamto, to mowie ze chciałbym wysychać i druga stronę..... I gęby się otwierają ze zdziwienia... Bo nie przytakuje jak osioł...

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ludzie tacy byli od zawsze,  że łykają jedną stronę medalu bez sprawdzenia drugiej strony. Ja podobnie jak Ty, wolę poznać obie strony. Jeśli nie mam możliwości poznać drugiej strony, to na pytanie co sądzę o danej osobie,  odpowiadam, że nie mogę ocenić bez drugiej strony bo byłoby to nieuczciwe.  Trochę osób przestało mnie lubić,  ale sram na nie. Nie będę naiwniakiem co kupi bajki. Duzo ludzi lubi się wybielać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Brzytwa zmienił(a) tytuł na Jaki jest sens relacji damsko-męskich, skoro jest tak źle?

Pomijając sprawy damsko-męskie wśród moich znajomych jest dość spora kosa, ja pomiędzy młotem, a kowadłem słucham obu stron - kiedy zaproponowałem konfrontacje obu stron, nie było chętnych. W końcu przyszedł dzień spotkania bo musieli od siebie coś odebrać... Typ X wchodzi do domu Y zaczyna się gadka a zona typa z domu Y tłumaczy się, umywa ręce i mówi ze to mąż (był na gorze i nie wystawił nosa)....

Kurwa własna żona zwalała na męża aby się wybielic, a sprawą dotyczyła ich jako małżeństwa... Kurwa wyszła za mąż ale za mężem NIE BYŁA!!!!

Edytowane przez zuckerfrei
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Aaa Bracia, to już jest obcykana praktyka wśród kobiet. Moja była opowiadała takie historie na mój temat, że sam Martin Scorsese nie powstydziłby się tego wykorzystać w swoich scenariuszach :D

 

Normalny cipeusz by się wkurzył, ale przyznam szczerze miałem niezły ubaw, kiedy ludzie mi to opowiadali i okazywało się, że jednak wcale nie jestem takim bydlakiem bez serca :D

 

Przecież to normalne, że nie będzie Cię wychwalała przed koleżankami po zerwaniu, bo jeszcze nie daj Boże któraś się skusi i co ta bidulka pocznie. 

 

Trzeba pogodzić się z faktem, że są pewne prawa natury, których obejść się nie da, i mieć na to po prostu wyjebane.

Edytowane przez Przemek1991
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie to wkurwiało. Wyszła za mąż, ale nigdy nie była za mężem. Zawsze była ważniejsza jej rodzina. ZAWSZE. Nigdy nie potrafiła się odezwać, gdy oni napierdalali na mnie. Nigdy nie potrafiła powiedzieć nic dobrego.

Dla rozweselenia, kilka przykładowych tekstów członków jej rodziny:

- Tobie zależy tylko na pieniądzach, bo za dużo zarabiasz;
- Mój synuś jest lepszy, bo pracuje w ABB, a Ty masz dobrą pracę, bo głupi to ma szczęście (synuś zarabiał wówczas jakieś 2000zł miesięcznie mniej niż ja);
- Na niczym się nie znasz, a XXXX potrafi murować ściany, tynkować i coś tam jeszcze (ale, że nigdy taka umiejętność nie była mi potrzebna, to już chuj;) );

- Synuś kupił żonie kwiaty, jak urodziła syna, a ty nie kupiłeś! (jakoś przez rok nikomu to nie przeszkadzało, później okazało się, że synuś zrobił coś inaczej niż ja, więc ja jestem zły :D );

- W pracy nic nie robisz, bo pracujesz w biurze i powinieneś pomagać żonie w domu (a ta siedziała całe dnie na dupie i nie robiła nic :D - oczywiście nikt z nich nie pracował w biurze, bo to głąby, ale wiedzą lepiej);

- XXXX pracuje na trzech etatach, a ty tylko na jednym (a, że i tak zarabia w sumie dużo mniej niż ja, to już mało istotne :D );

 

 

Takich rzeczy było pełno. Teraz śmieję się z tego tak samo, jak wówczas się śmiałem :) Wkurzało trochę to, że ex łykała te wszystkie teksty. Widać było po niej, jak zmienia nastawienie do mnie. Przestała doceniać wszystko. Zauważała tylko to, co złe. Nawet to, że wychodzę do roboty na 8 godzin było złe, "bo ona musi zostać z dzieckiem" (widać tę matczyną miłość... ech). Później włączyły jej się pretensje o to, że pracuję, że coś osiągnąłem, a ona nie. Jakaś głupia zazdrość. Nigdy nie ogarniała, że jak ja będę miał kupę hajsu, to ona i córka też dostaną. Taki łeb.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.10.2016 o 11:01, Eredin napisał:

Kluczem do sukcesu jest zrozumienie tego i albo się gra w grę na odpowiednich zasadach, albo się z gry wychodzi (jak np. moja skromna osoba), bo odkryło się, że tak naprawdę ma się inne ambicje i cele w życiu niż biologiczny pęd bez namysłu. 

 

Jak jesteśmy piękni i młodzi to możemy korzystać z życia, mieć wiele partnerek seksualnych itp... ale na stare lata wydaje mi się że warto mieć kogoś.

\ pytanie:
jak się bronić przed kobietami aby nie wpakować się w związek bez przyszłości, a jednocześnie jesień swojego życia nie spędzać samotnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.