Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  Oglądam ostatnio serial zamieszczony poniżej. Byłem w tym syfie w latach 87-89, od jebane 714 dni, w tym 19 dni ancla za nie posłuszeństwo, - 72 dni urlopu, z młodą dupą, mą przyszłą żoną.

Polecam Tym którzy mówią że im źle, nie dobrze, bo w domu było nie fajnie, a Tata i Mama dużo krzyczą i wymagają. Walcie się, w Woju zrozumiecie że ciężkie życie w cywilu jest fajne.

Nie żebym popierał wojsko i przeszkolenie. Nienawidziłem tego, bo jako tako inteligentny człowiek widziałem bez sens tego wszystkiego. Na wojnę wtedy się nie zapowiadało, a mnie szkolono na mięso armatnie.

Nie mniej jednak , dostałem w dupę i to doceniam. Więź która mnie łączyła z ziomkami jest nie do ocenienia. Ciężko wspominam tamte czasy, bo zabrało mi to dwa lata życia. Najlepsze dwa lata. Mogłem się bzykać z panną aż do odwodnienia. Ale nie, bo trzeba było 'służyć Ojczyźnie'. Trudno trafiło na moich równolatków. Takie życie.  Na koniec JEBAĆ DZIKÓW Z JESIENI! :D

 

Wklejam serial.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

9 minut temu, ThePowerOfNow napisał:

 

Mój ojciec był w wojsku i twierdzi, że poza piciem i paleniem nie nauczył się niczego pożytecznego :P

W woju się bzykałem z panną jak byłem w domu na urlopie, 74 dni na urlopie czy przepustce. Chuj furczał jak wentylator, testo. powyżej skali, ale do dupy i w dłoń bo panna daleko.

Ja wyniosłem z woja że nie na każdym możesz polegać. Palenia się nauczył bo: Kto nie pali, ten nie ma przerwy.:D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tata też był i często opowiada co tam nie było. Wszystko fajnie, ale jak przychodzi co do czego albo ja mam jakąś sprawę lub problem to: "tyś w życiu gówno widział, tam to było to i to a to twoje to pikuś". Mam chęć odwrotu jak tylko usłyszę gdzieś temat: "obowiązkowa służba wojskowa". Brrr... źle mi się to wszystko kojarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam ten serial, był emitowany gdy ja byłem w szkole średniej. No i nie powiem, robił na mnie i kolegach z klasy wrażenie. I nie zachęcał do wojska, oj nie :D Teraz gdy tak zaglądam na te sceny, to wydają mi się nie takie straszne, nie robią szczególnego wrażenia. Te pokrzykiwania, rozkazy, dryl..

Mój przyjaciel dostał się do wojska na ostatni pobór, ten 9cio miesięczny. Miał 28 lat. Wyrwano go z życia, od dziewczyny, pracy. Był najstarszym poborowym wśród dzieciaków dwudziestoletnich. Nie zrobiło na nim dobrego wrażenia. Próbowano na nim różnych środków wychowawczych, kija i marchewki  - od prawa jazdy na ciężarowe, po marszobieg dla całego plutonu czy tak kompanii. Chyba wojskowi liczyli że chłopcy zrobią mu kocówę lub poczuje się winny. Nic to nie dało. Prawo jazdy zrobił, choć mu nie potrzebne. Marszobieg sie nie odbył, bo za dużo zachodu z załatwianiem karetki dla osłony medycznej i w ogóle papierkowa robota. W sumie to na ile go znam, to on robił co od niego wymagano, tyle że bez entuzjazmu i pewnie czasem jakiś komentarz mu wyskoczył.

Nie udało się wojsku, jaki był taki wrócił - nie zrobiło z niego "mężczyzny" :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojsko wojskiem, ale jest inna sprawa. Mianowicie taka jak zostało napisane 'obowiązkowa służba wojskowa'. Wtedy były to dwa lata. Dwa lata.  Moje i tylko moje. Siłą i przymusem odebrane  z życia ówczesnej młodzieży. W te dwa lata mógłbym stać się kurwa inżynierem statków kosmicznych, ale niee. Trzeba było odklepać swoje. "Za ojczyznę" Pf. Dobre mi sobie.  

Jestem zdecydowanie przeciwny jakiejkolwiek formie przymusu odgórnego. Żaden grubas w garniturku nie powinien mieć najmniejszego prawa odbierać komukolwiek jakiegokolwiek czasu z życia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Adolf napisał:

 

Polecam Tym którzy mówią że im źle, nie dobrze, bo w domu było nie fajnie, a Tata i Mama dużo krzyczą i wymagają. Walcie się, w Woju zrozumiecie że ciężkie życie w cywilu jest fajne.

 

 

Zgadzam się. Ja, co prawda, byłem równe 20 lat później, ale dopiero wtedy, gdy poczułem te wszystkie niewygody, w pełni doceniłem to, co rodzice dla mnie zrobili. Zacząłem doceniać takie "banalne" rzeczy, jak obiady, wygodne łóżko (na które wcześniej niekiedy narzekałem) czy dach nad głową. Tęsknota za domem, za tą wolnością. Kto nie był, ten nie zrozumie.

 

Nie wiem, czy w tamtym stanie świadomości wytrzymałbym tam dwa lata. Raczej nie...

 

A te teksty pamiętacie? "Pejotka", "stałka", "prasowanie wozu", "wupetka", "okejka"...

 

Tak czy tak, miło wspominam i czasami chciałbym dostać porządnie w kość przez miesiąc (u mnie tyle trwało szkolenie unitarne). Ja także "jesion"...

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biorąc pod uwagę historię naszego kraju, każdy powinien te dwa miechy jak mówicie - zaliczyć. Ja też bym poszedł. Biegać bym nie dał rady, ale chociaż do niemca bym z kałacha kilka razy strzelił jakby co. 

 

Czytałem (nie wiem na ile to jest prawda), że w wehrmachcie nie upadlano ludzi - kładziono nacisk na miłość do ojczyzny. Uderzony w twarz popełniał samobójstwo - a u ruskich czy japońców znęcano się nad żołnierzami. Jakie było moralne tych wojsk nie muszę chyba mówić. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, TPakal1 napisał:

 

 

Mam pomysł. Baby do woja!!! :)

 

 

Trochę się spóźniłeś. Już ich tam mnogo i pełno.

 

A opowiem wam krótką historię. 

 

Przez całe wakacje pracowałem w jednostce wojskowej. Kładłem szeroko pojęte okablowanie w starych magazynach pełnych min, amunicji itp.

Cały czas musiał siedzieć przy nas wojskowy, abyśmy nie wynieśli miny i nie wysadzili pałacu kultury. Co ciekawe! Odgórnym zarządzeniem było, że musieli chodzić w dwójkę. Obowiązkowo facet i baba. Panowie wojskowi bardzo rozmowni, można było się dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy. Całą jednostką zarządzał pan major. Podobno starszy facet z bardzo 'tradycyjnymi' poglądami. 

 

Tradycyjnymi do tego stopnia, że rolą kobiet w całej jednostce było sprzątanie, wypełnianie papierków, otwieranie i zamykanie bramy wjazdowej pilotem, pranie mundurów itp. Podobno nawet jakieś związki zawodowe czy feministyczne chciały zmiany tego majora, bo poszedł na niego donos anonim, że traktuje kobiety właśnie w taki sposób.

Ogólnie zauważyłem, że wszyscy wojskowi faceci boją się dać kobiecie nawet klucze od magazynu żeby czegoś nie zjebała. Ich głównym zadaniem było sprzątanie pyłu który nawierciliśmy itp.

Z drugiej strony - pomyślcie jakie te kobietki musiały czuć się spełnione. "Dzielna kobieta w wojsku" pełniąca bardzo ważne obowiązki. Pewnie rozpierała je wszystkie duma :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciągnąc temat.

 

1 godzinę temu, Romek napisał:

Ze wschodu przyszła do nas tzw "fala".

    "Fala" to zjawisko odpowiadające panującemu wtedy  systemowi i odpowiadającemu wtedy metodzie wychowania żołnierza.

 

Po prostu. Stare wojsko wychowywało młode. Po 15-tej kadra szła do domu, a że koszary pełne młodego wojska to ktoś musiał nad tym za panować. Od tego była fala.

To ona rządziła, jak w więźniu. Były tam wszelkie patologie. Wiecie, w cywilu pizda, ale dajcie mu jakąkolwiek władzę w mundurze...

1 godzinę temu, Silny napisał:

 

Biorąc pod uwagę historię naszego kraju, każdy powinien te dwa miechy jak mówicie

 

     

    Te dwa miechy to za krótko. Min. 6 miechów to zapoznanie z Kałachem i dyscyplina wojskowa. Bo jest potrzeba wpojenia tego. Nie ma 'mądrzejszego' po za dowódcę!

 

Osobiście jestem za 'modelem' szwajcarskim. Nie ma nic mądrzejszego ponad uzbrojeniem społeczeństwa. 10 mln. kałachów to brzmi dumnie.

Do tego RPG, coś do strącania statków powietrznych, i w każdej drużynie Strzelec wyborowy, zorganizowana partyzantka... Pomarzyć. 

 

Komu by się chciało zaatakować taki kraj? Ech...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Adolf napisał:

 Te dwa miechy to za krótko. Min. 6 miechów to zapoznanie z Kałachem i dyscyplina wojskowa. Bo jest potrzeba wpojenia tego.

 

 

Racja! Ja bym to jeszcze rozłożył na trzy miesiące służby w zimie i trzy miesiące w lecie, żeby zaznajomić się z warunkami pogodowymi.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Adolf napisał:

Po prostu. Stare wojsko wychowywało młode. Po 15-tej kadra szła do domu, a że koszary pełne młodego wojska to ktoś musiał nad tym za panować. Od tego była fala.

To ona rządziła, jak w więźniu. Były tam wszelkie patologie. Wiecie, w cywilu pizda, ale dajcie mu jakąkolwiek władzę w mundurze...

Pułk lotniczy w którym służyłem to było ponad 1000 chłopa stłoczonych na relatywnie małym obszarze. Tysiąc pomysłów, tysiąc durnot, tysiąc paczek fajek i jedna cholera wie jak dużo wódki. Spróbuj nad tym zapanować będąc uzbrojonym w regulamin :P. W pułku w Pile fala była twarda, ale do jakiejś mega patoli nie dochodziło.

 

Służyłem w dziwnym czasie. Przysięgę składałem za PRL-u i sojuszniczej Armii Czerwonej, do domu wracałem za Rzeczypospolitej, a i sojusznik był już inien. Przyszło mi się w biegu przestrajać z Obywatela na Pana :P

Trzy miesiące unitarki w Oleśnicy Śląskiej to była chujnia, byłem wiecznie nie wyspany i wiecznie głodny. W pułku było już zupełnie inne życie. Fala nie obowiązywała w trakcie ćwiczeń, zajęć i poligonów, wszyscy jebali tak samo. Miałem specjalność "bombol", natachałem się bomb, rakiet, wyrzutni i taśm z amunicją. Z drugiej strony: polatałem TS11-Iskra, skakałem ze spadochronem.

Wojsko nauczyło mnie polegać na sobie i swojej ocenie sytuacji jak nikt nigdy potem. Do dziś został mi dryl: micha, zjadł, ogarnął po sobie.

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Pingwing napisał:

Te pokrzykiwania, rozkazy, dryl..

 

Przypomniała mi się taka historia, jak odbywając swoją krótką służbę na Wyższej Szkole Oficerskiej młody narybek trenował właśnie pod okiem instruktora wydawanie rozkazów. Wszyscy dobrani w pary stojąc na placu w odległości kilku metrów od siebie wydzierali się na siebie. Nagle jakiś typ z przeszkolenia na którym byłem otworzył okno (ja akurat byłem na zewnątrz) i wydarł się "ZAMKNĄĆ TE MORDY KUR#@". Musielibyście to zobaczyć, zapanowała taka cisza, że można byłoby usłyszeć przelatującą muchę :lol: Przerwał ją po dość długo trwającej chwili prowadzący zajęcia rozpoczynając krótkie śledztwo "który to taki odważny?", ale ogółem rozeszło się po kościach. Żartowaliśmy potem całkiem serio, że właśnie tak się wydaje rozkazy, bo spora grupa ludzi zamilkła momentalnie razem z prowadzącym zajęcia.

 

Ogółem dobrze wspominam czas, który spędziłem w szeregach Wojska Polskiego. Jednak im większy indywidualista tym będzie miał tam ciężej, miałem takiego na oddziale, bardzo w porządku gość, ale na szkolenie stawił się z dużym irokezem. Ze wszystkich z mojego plutonu to chyba on najgorzej znosił unifikacje i to, że musiał się pożegnać z długo hodowaną fryzurą nie miało żadnego znaczenia. Pisząc w wielkim skrócie moje obserwacje są takie, że książki "Paragraf 22" czy "Fabryka Oficerów" świetnie opisują panujące w wojsku realia, jest tam cała masa cwaniaków, służbistów i ludzi, którym poczucie władzy mocno miesza w głowie. Jednak jest też spore grono pasjonatów, ludzi którzy żyją tym co robią i honorem dla mnie było, że mogłem być przez nich szkolony.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie tylko mogę gdybać, bo obowiązkowej służby nie doświadczyłem.

Myślę, że przydałoby się, przynajmniej mi, doświadczyć zdrowej dyscypliny, nauczyć się strzelać, pożyć trochę w kiepskich warunkach, pomęczyć się fizycznie, porywalizować. I w tej kwestii to tak, wojsko czyni z chłopca mężczyznę. Chciałbym tych wszystkich rurkowców wyżelowanych również tam zobaczyć :D 

Ale chlanie, kocówa czy palenie? No tutaj bym polemizował, chyba, że macie inne doświadczenia :) 

Aż skojarzył mi się film "Samowolka"... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Artem napisał:

Myślę, że przydałoby się, przynajmniej mi, doświadczyć zdrowej dyscypliny, nauczyć się strzelać, pożyć trochę w kiepskich warunkach, pomęczyć się fizycznie, porywalizować. I w tej kwestii to tak, wojsko czyni z chłopca mężczyznę.

 

To się może zatrudnij na kopalni. Strzelania mało, ale kto wie.

Jak dupnie metan to nawet będzie adrenalina.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojsko mi podziękowało pomimo kategorii A - brali absolwentów polibudy, ja im byłem zwyczajnie nie potrzebny. Dostałem przeniesienie do rezerwy bez odbywania.

Moje zdanie?

Każdy mężczyzna zdolny do obrony powinien przejść przeszkolenie, chociażby w podstawowym zakresie - obsługa broni, podstawa dyscypliny, podstawa taktyki, zachowanie w przypadku godziny W i w warunkach klęsk żywiołowych. A później - raz do roku odbywać tygodniowe szkolenie rezerwistów na poligonie.

 

Sił specjalnych z tego nie będzie - ale w miarę porządną piechotę zmechanizowaną da się z tak przeszkolonych mas ludzkich stworzyć. Osobiście 'przeszkalam' się we własnym zakresie więc obsługa broni z rodziny AK i najpopularniejszych pistoletów nie jest mi obca. Zasady kamuflażu i podstawy taktyki, zielonej i czarnej - również. Raz do roku mogę zrzucić garniak i wbić się w wz.2010 w kamo wz.93 pantera i pogryźć piach na poligonie w Drawsku czy Żaganiu. Korona mi z głowy nie spadnie ...

 

Swoja drogą jak widzę coraz większą ilość, za przeproszeniem, quasimęskich pizd na ulicy w rurkach, apaszkach i wydekoltowanych swetrach - to tylko utwierdzam się w przekonaniu że takie przeszkolenie wojskowe tylko wyszło by im na dobre. Inaczej wpadnie byle dżihadysta i pół miasta pizd w pół godziny zaorze.

 

664234d1395485219-polish-wz-93-a-108humm

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Subiektywny napisał:

Wojsko mi podziękowało pomimo kategorii A - brali absolwentów polibudy, ja im byłem zwyczajnie nie potrzebny. Dostałem przeniesienie do rezerwy bez odbywania.

 

To samo. Mimo sukcesów sportowych i dana w kk nie chcieli mnie po studiach, tyle że mi powiedzieli wprost, że cwaniaków nie potrzebują. :lol:

 

Co ciekawe wzięli moich 2 kumpli po kierunkach humanistycznych, którzy nie przejawiali żadnej aktywności fizycznej.

 

Wtedy sobie wyrobiłem własne zdanie na temat tego jak funkcjonuje polskie wojsko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jedyny kontakt z wojskiem miałem po studiach kiedy chcieli mnie zachęcić do wstąpienia do armii zawodowej. Potrzebowali specjalistów po Polibudzie, w ten sposób wylądowałem w ichniejszej kartotece, w sekcji wojsk rakietowych i jak coś dupnie, to będę tam przydzielony, do obsługi generatorów prądotwórczych. Jakoś nie chciałbym sprawdzać ich biurokracji w okresie wojny ;-)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.