Skocz do zawartości

Dom budowany na gruncie żony nie należy do męża


Jasiu Horsie

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

Przeglądając z rana internety natrafiłem na ważny artykuł:

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Dom-budowany-na-gruncie-zony-nie-nalezy-do-meza-7482112.html

 

 

Cytat

Podatnik zaciągnął wraz z żoną kredyt na budowę domu. Bank nie robił problemu przy udzielaniu wspólnego finansowania. Ale kiedy część kredytu podatnik chciał spłacić dzięki sprzedaży niedawno otrzymanej działki, fiskus zażądał podatku. Bo – jak stwierdzili urzędnicy – dom nie będzie należał do podatnika.

 

 
 
Dom budowany na gruncie żony nie należy do męża (thetaXstock)

Urzędnicy skarbowi bardzo pilnują, aby podatnicy zamierzający skorzystać z ulgi podatkowej przy sprzedaży nieruchomości dokładnie wypełnili wszystkie warunki. Oczywiście, chodzi o pieniądze z podatków, ale trudno czasem nie odnieść wrażenia, że fiskus przesadza tutaj ze skrupulatnością.

Dwie darowizny

Żona podatnika już w trakcie małżeństwa uzyskała w darowiźnie działkę budowlaną. Działka została przekazana bezpośrednio jej, a więc należy do jej majątku osobistego. Mimo to podatnik wraz z żoną zaczęli budowę domu na tym gruncie. Na ten cel zaciągnęli wspólny kredyt w banku.

 

 

Również podatnik otrzymał w darowiźnie działkę. On jednak zdecydował się sprzedać swój grunt, aby z uzyskanych środków spłacić część kredytu. Nim zdecydował się na spłatę, zwrócił się do fiskusa z pytaniem, czy spłata kredytu zaciągniętego na budowę domu pozwala na uniknięcie konieczności płacenia podatku od dochodu ze sprzedaży.

 

Podatnik uznał, że przeznaczając na spłatę kredytu uzyskane środki wypełnia warunki konieczne do skorzystania z ulgi.

Własna potrzeba mieszkaniowa nie może być realizowana w cudzym domu

Izba Skarbowa w Katowicach w interpretacji z 20 października 2016 r. (sygn. 2461-IBPB-2-2.4511.812.2016.1.BF) stwierdziła, że stanowisko podatnika jest błędne. Otóż ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych daje prawo do ulgi w podatku, jeśli pieniądze ze sprzedaży nieruchomości zostaną przeznaczone na spełnienie „własnych potrzeb mieszkaniowych” podatnika. Dla fiskusa oznacza to sytuację, kiedy podatnik kupuje, buduje czy remontuje nieruchomość, której jest właścicielem. Nie można uniknąć ulgi, jeśli pieniądze są przeznaczone na zakup, remont czy budowę nieruchomości, która należy do kogoś innego – nawet bliskiego, mimo że podatnik w takiej nieruchomości będzie mieszkał.

A w tym przypadku – zdaniem fiskusa – mamy do czynienia z sytuacją, że podatnik finansuje budowę domu należącego do kogoś innego. Skoro bowiem żona podatnika otrzymała grunt w darowiźnie, to należy on wyłącznie do niej (jak majątek prywatny). Nieprawdą jest, jak chciałby podatnik, że cokolwiek zostanie podarowane jednemu z małżonków, staje się własnością obojga.

 

 

Skoro zaś podatnik chce spłacić kredyt zaciągnięty na budowę domu stojącego na cudzym gruncie, to nie spełnia wymagania, związanego z „własnymi potrzebami mieszkaniowymi”. Nie przysługuje mu więc prawo do skorzystania z ulgi.

 

Fiskus nadmiernie czujny

Nie da się ukryć, że fiskus ma rację – dom budowany na działce należącej do żony podatnika będzie jej wyłączną własnością. I rzeczywiście, nie byłoby problemu z podatkami, gdyby działka z powstającym budynkiem została przez żonę podatnika wprowadzoną do ich majątku wspólnego (co jeszcze można zrobić).

Jednak ciekawe jest, że w tym przypadku bardziej liberalny był bank – który nie miał problemu z udzieleniem wspólnego kredytu – niż fiskus. W końcu jest mało prawdopodobne, aby podatnik, który zaciągnął kredyt na budowę domu wraz z żoną, nie mógł w tym budynku zamieszkać.

 

Marek Siudaj

 

 

Większość z Braci Samców ma tego świadomość, ale myślę że przypominania nigdy dość, tym bardziej, że artykuł jest wart przeczytania.

Sam mam w rodzinie dwóch czy trzech, którzy pobudowali domy na działce żony. Póki jest dobrze, to jest dobrze, ale jak żonce coś odwali, to wtedy można się spodziewać wszystkiego. Historie o tym, jak ktoś z Braci włożył pieniądze w remont czy budowę nie swojego domu już były na forum.

 

 

 

 

Edytowane przez Jasiu Horsie
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde,  przyznam bez bicia, sam o tym niuansie prawnym nie wiedziałem...  i pewnie bym się nie dowiedział gdybym nie trafił na to forum - albo bym się dowiedział w przyszłości na sali sądowej o.O    

Btw gdyby teraz oblecieć po zaobrączkowanych kolegach jak to ich "chałupami" jest.  Oj cosik czuję, że spora część panów jakiś czas temu nadepnęła na zapalnik obciążeniowy.  W takcie rozwodu będzie się działo...  

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Podatnik zaciągnął wraz z żoną kredyt na budowę domu. Bank nie robił problemu przy udzielaniu wspólnego finansowania. Ale kiedy część kredytu podatnik chciał spłacić dzięki sprzedaży niedawno otrzymanej działki, fiskus zażądał podatku. Bo – jak stwierdzili urzędnicy – dom nie będzie należał do podatnika.

 

Nie da się ukryć, że fiskus ma rację – dom budowany na działce należącej do żony podatnika będzie jej wyłączną własnością. I rzeczywiście, nie byłoby problemu z podatkami, gdyby działka z powstającym budynkiem została przez żonę podatnika wprowadzoną do ich majątku wspólnego (co jeszcze można zrobić).

 

źródło: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Dom-budowany-na-gruncie-zony-nie-nalezy-do-meza-7482112.html

 

 

Nie spamuj tylko sprawdzaj co już było.

Dł.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk

Cytat

Skoro bowiem żona podatnika otrzymała grunt w darowiźnie, to należy on wyłącznie do niej (jak majątek prywatny). Nieprawdą jest, jak chciałby podatnik, że cokolwiek zostanie podarowane jednemu z małżonków, staje się własnością obojga.

 

źródło: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Dom-budowany-na-gruncie-zony-nie-nalezy-do-meza-7482112.html

 

Nie spamuj tylko sprawdzaj co już było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam inny przypadek. Kochany mężuś pracuje za granicą przesyłając swojej żonce pieniądze na budowę domu na jej działce od rodziców. Wysyła gotówkę do rak żony, za która finansuje kolejne etapy powoli budowy. Teraz w zasadzie wykańczają. Szczegółów dokładnie finalizowania inwestycji nie znam ale wiem, że działka jest jej od rodziców a on wysyła całą kasę miesięcznie jaką zarobi na ten cel. Zarabia dość dobrze.

 

Ciekawe na kogo bierze żonka faktury i rachunki jak opłaca fachowców i płaci za materiały. na siebie czy na męża?

 

Facet niczego nie świadomy w Matrixie. Przypadek i schemat wcale nie taki odosobniony.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Długowłosy zablokował(a) i odblokował(a) ten temat

Opowiadałem znajomej w obecności jej męża jak to u mnie było z kwestią mieszkaniową (nie zdradzając szczegółów chata nie moja tylko EX - "parę" zł włożyłem i straciłem, nie chciałem się szarpać).

W trakcie opowieści mąż znajomej robił coraz większe oczy :blink: - on mieszka i finansuje posesje rodziny żony na której wspólnie mieszkają.

Znajoma poprosiła mnie abym nie rozmawiał z jej mężem na takie tematy - pewnie go bardzo kocha i w trosce o niego chce mu oszczędzić nerwówki :D.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieli rozmowę. Zapytał czy też mu zamierza odwalić kiedyś taki numer. Podobno mu powiedziała, że nie każda jest taka jak moja była żona. No po cóż ma go wywalać jak płaci, finansuje, remontuje? No i dzieciaka mają. Nie opłaca jej się, albo rzeczywiście go mocno kocha ;).

 

Temat mieszkaniowo-budowlany jest w rzeczywistości bardzo poważny. Gdy człowiek młody,o tym nie myśli. Nie ma też wiedzy na takie tematy. Poza tym wiadomo jak jest z kasą, często mieszka się u tzw rodziny lub w domu rodziców czy teściów, czy na działce rodziców. 

 

A są różne sytuacje - choroby, wypadki. Trzeba na dom czy mieszkanie mieć papier na siebie- własność lub współwłasność. Bo nie daj Bóg jakaś sytuacja losowa i zostajesz na lodzie .... tzn. pod mostem, bo nagle szybko znajdzie się rodzina, spadkobiercy czy inni dalecy krewni którzy będą sobie rościć prawo do miejsca w którym przez lata mieszkałeś, budowałeś i dbałeś....a wtedy okaże się że robiłeś na nie swoje.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy, ale to nigdy w życiu nie dam się wmanewrować w mieszkanie u kobiety... o ile w ogóle kiedykolwiek jeszcze z jakąś się zwiążę. Jedyna opcja - mieszkanie u mnie na moich zasadach.
Jeśli facet mieszka u baby, to z góry stawia siebie na przegranej pozycji. Ma niewiele do powiedzenia, samiczka czuje się bardzo pewnie, bo jest u siebie, mężczyzna nie ma praktycznie żadnego wpływu choćby na teściową, która zaczyna włazić z buciorami w jego życie.

Z doświadczenia i obserwacji wiem, że babie może odwalić w dowolnym momencie życia i nic nie ma dla niej znaczenia. Żadne przysięgi, dzieci, wspólnie spędzone pół życia. Jak chce, to i tak zniszczy rodzinę i jeszcze zostanie za to nagrodzona.

Ja popełniłem ten błąd, że zgodziłem się zamieszkać po ślubie w mieszkaniu rodziców ex. Nie przypilnowałem tej sprawy i okazało się, że przepisali je na nią parę dni przed ślubem. Jak to później mówiła ex teściowa: "żebyś po rozwodzie nic nie miał". Dla siebie zostawili dożywotnią służebność największego pokoju i nigdy z tego mieszkania się nie wymeldowali.

Gdybym wiedział to wszystko przed ślubem, to nigdy by do niego nie doszło. Odwołałbym wszystko i postawił warunek: Albo mieszkanie będzie wspólne, albo nie będzie żadnego ślubu.

Ja byłem przeciwnikiem darowania ex mieszkania przez rodziców. Wolałem kupić własne. Wówczas był jeszcze program "rodzina na swoim". Tak naprawdę można by mieszkać u siebie, a mieszkanie rodziców np.: wynajmować - kredyt na nowe mieszkanie spłacałby się sam.

Ale gdzie tam... ja jestem głupi, nie znam się, nie rozumiem i w ogóle brak słów. Oni wszyscy są mądrzejsi.

A tak naprawdę, to teściowa bała się tego, że utraci kontrolę nad córeczką i w moim mieszkaniu to ja będę stawiał warunku. Co się z tym wiąże - jej wizyty byłyby pod moją ścisłą kontrolą, a ona sama nie miałaby tam nic do gadania.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobi schemat u mnie identyczny , zrobiłem remont częściowy domku mej baby jagi z mojego siana jakie miałem + jakiś tam spadek (FRAJER).

Słowa żonki wtedy ja NIC nie mam ale tak cię kocham .....

A ja rycerzyk w chuj  ..

Po rozwodzie uwaga oddała mi 10 tys zł .

A sam blaszany garaż i posadzka wyniosła 3 tys....

Małpiszon oczywiście po ślubie miał na siebie przepisane pól chaty .

A ja teraz kurwa się tułam po wynajmowanych chata bo na swoje to kurwa nie mam żadnych szans.

A po otrzymaniu spadku byłem w stanie wyłożyc na 2 pokojowe mieszkanie wtedy pół wartości .

Po prostu jak o tym myslę to mam się ochotę powiesić.

Oczywiście tłumaczę sobie , że mój synek mieszka w lepszych warunkach ale  no własnie to ale.

A jeszcze niedawno uslyszałem ,że jestem bida i plebs . KURWA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hicks - Przynajmniej coś oddała.

Ex uważa, że wszystko jej się należy, wszystko jest jej i nie ma nawet możliwości, aby cokolwiek ustalić (adwokatka zabroniła rozmawiać). Jedyne wyjście - sprawa o podział majątku wspólnego.

Minus jest taki, że to kosztuje 1000zł, można jednak żądać zwrotu kosztów procesu, uzasadniając to uniemożliwianiem zawarcia porozumienia przez ex.

Powoli się do tego zabieram.


Jak by nie patrzeć - to też jest schemat. To słynne "nasze". Po rozstaniu - "moje".
Dzieci też są "nasze", ale tylko na sprawie o alimenty. Później są już tylko "moje".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja też nic nie oddała. Stwierdziła, że mogę sądownie dochodzić swoich praw - podłe babsko. Odpuściłem, chyba nie mam nerwów na to. Poza tym może próbować robić ekscesy i np ostentacyjnie oddać mi tv albo jakiś mebel a dziecku wytłumaczyć że to tatuś jej zabiera a koleżankom rozgłosić jaki to ja jestem. Na cholerę mi to, niech się nażre tą kasą. To tylko rzeczy materialne, niedługo nie będą miały żadnej wartości. A kasa włożona w remont? Powoli i to już niszczeje i trzeba robić na nowo...już nie za moje :) 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze się nad tym wszystkim zastanawiam, ale prawdopodobnie będzie sprawa o podział majątku.

Ona nie ma o niczym pojęcia, więc pewnie znowu rodzice zatrudnią adwokata i wydadzą kasiorę ;) Ja ogarniam ten temat sam, choć muszę się jeszcze trochę przygotować.

Chodzi o zasady.
Jakieś 20 tys.zł - dużo albo niedużo - zależy dla kogo.

Nie chcę, aby po sprawie rozwodowej nosiła łeb w chmurach, jaka to ona jest cwana. Chcę w końcu coś wygrać. Niech by nawet to było kilka tys.zł. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Nieszczęśnicy nie wiecie tego, że to co zostawiacie kobietom, to odszkodowanie dla nich za stracony czas i podłe zachowanie wasze. "

Moja też w ten deseń.

Najgorsze jest to ,że mam kumpla który się ochajtał 2 miechy temu . Był już urobiony bo mieszkają ze sobą już kilka lat ona przed 30 itd.

A teraz uważajcie JEJ rodzice kupili działkę pod Poznaniem gdzie trwała budowa szeregowców przez jakiegoś dewelopera .

Ziemia jest na nią , kumpel płaci raty bo wiadomo kredyt  , zapierdala na 2 etaty .

Cały czas starałem się mu otworzyć patrzałki ale się nie dało. Podawałem namiary n a forum - qupa.

Pani przestała mnie lubić bo jestem zazdrosny i tp.

Kurwa włos się jeży jak się to słucha i widzi SCHEMAT.

Wiadomo jak to się zakończy.

Żal kolesia .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Hicks napisał:

Ziemia jest na nią , kumpel płaci raty bo wiadomo kredyt  , zapierdala na 2 etaty .

 

Kolega mi też mówił ze robię nie na swoje, że w jego rodzinie były podobne przypadki i warto mieć na siebie lokal.

Odpowiadałem, że jak u kogoś coś się zepsuło to nie znaczy ze u mnie też. 

 

Czasami żeby dotarło trzeba się sparzyć - dziękuję po części życiu za tą naukę. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż...

Od duzo wiecej niz od polowy zycia wiem ze papiery sa wazniejsze od pieniedzy, ktore zreszta tez sa papierami.

Odkad pamietam jest tak ze czyj jest grunt tego jest to co na nim.

 

Nie dotyczy to tylko samego państwa.

Co POD ziemia - panstwowe.

U nas gdyby ktos znalazl u siebie rope tak jak w USA - nie zostalby milionerem.

Zostalby wywalony z wlasnej ziemi a o odszkodowanie sądziłby sie w sądzie latami chocby mu je przyznano od razu.

Jesli pieprzony meteoryt spadnie na twoj teren - tez nie jest twoj. Jest państwa.

TO sie nazywa wladza. Siega do nieba i do jądra Ziemi.

Dziwic sie ze dla niej ludzie mordują?

Co tu gadac o zonie i innych drobiazgach...

 

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.