Skocz do zawartości

Podwójne standardy wpierdolu


Phantom Slasher

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czy tytuł będzie pasował do tego, co pragnę poruszyć w tym temacie, ale jedziemy, jedziemy z tym koksem.

 

Przypomniały mi się rozkminy z czasów liceum, które nie były ciekawe. Na początku, oczywiście spoko, ale jak to zwykle ze mną było, nie musiałem szukać zaczepki żeby być wrogiem publicznym nr 1. Odstawałem od reszty - wiecie, ani nie słuchałem tej muzyki "co trzeba", ani nie imprezkowałem, i ińsze pierdoły. Żeby było jeszcze gorzej zainteresowałem się pewną panienką i tu już szlag mnie zaczął trafiać do reszty, weźcie pod uwagę że miałem wówczas te 16 lat i do tego czasu zdołano mi nawciskać różne romantyczne śmieci do głowy. Laska to oczywiście szybko to wyczuła i równie szybko zaczęła się szlajać z jakimś rok starszym bad boyem co wyrywał panienki na swoją szrotowatą Toyotę, a w dodatku był prymitywnym kibolskim zwierzakiem. Cóż, typek z obydwu tych powodów zaczął mi działać na nerwy, sam on wiedział o tym że ona mi się podobała i prowokował mnie często. Nie raz atmosfera była tak gorąca że komuś z nas mogłyby puścić hamulce i doszłoby do rozróby.

 

I tym oto doszedłem do sedna tematu. Ten łobuz, gdyby chciał, położyłby mnie na łopatki, robiłby co chciał, i nikt by mu w tym nie przeszkodził. Nikt. Wszyscy by tylko oglądali jak obskakuję wpierdol, pewnie jeszcze zdjęcia telefonami sobie robili, a na koniec winę za zajście i tak by zrzucono na mnie. A nawet jakby on byłby obarczony winą, to by sobie z tego nic nie robił, tylko pewnie jeszcze "honorowo" z koleżkami po szkole by mi dojebali. To jeden z powodów, dla których unikałem niebezpiecznych sytuacji mogących doprowadzić do konfrontacji, choć to niby zachowanie typowe dla "samca beta", nauczony doświadczeniami z gimnazjum i podstawówki oraz poradami ojca unikałem bijatyk w ogóle. Ale nie oznacza to, że daję sobie pluć w mordę i wmawiać, że pada deszcz. Pomimo relatywnie pacyfistycznej postawy nie byłem potulnym misiem, oj nie...

 

Teraz odwróćmy sytuację. Wiecie co by się najpewniej zdarzyło, gdybym to ja znienacka kolesia zaatakował, a potem bez litości i pohamowań dosłownie niszczył, równał z ziemią? Płacz, zwłaszcza jego panienki i innych dup, cała okolica by się na mnie rzuciła celem powstrzymania mnie, ktoś by zadzwonił na policję, i byłbym załatwiony po wsze czasy. Niestety z innym typkiem, też takim typowym Sebastianem, doszło do spięcia po tym jak mnie zamknął w szatni niczym małpę w klatce (oczywiście reszta klasy w górę telefoniki i zdjęcia robili!). Po wyjściu zacząłem typka złomować, i gdyby klasa się nad nim nie zlitowała, miałby przejebane (i ja pewnie też, nawet bardziej jak on). Rzecz jasna nie obeszło się bez wizyty u pana pedagoga, który powiedzmy sobie szczerze, udawał że mi pomaga, tak naprawdę mając mnie za kolejny problem do zbycia (nawiasem mówiąc, ten sam facet potem kandydował na prezydenta mojego miasta z ramienia PO).

 

Od tamtych czasów minęło bite 10 lat, a ja dalej nie rozumiem, czym się różni wpierdol jednego kolesia od wpierdolu drugiego kolesia? Dlaczego oni mogliby mnie prać jak chcą, a ja musiałem udawać że mam wyjebane? Z jednej strony ojciec mi mówił, by unikać potyczek, ale z drugiej, jak już do czegoś dojdzie, to roznieść przeciwnika na atomy - wtedy wzbudzisz szacunek. No chyba nie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Phantom Slasher napisał:

Od tamtych czasów minęło bite 10 lat, a ja dalej nie rozumiem, czym się różni wpierdol jednego kolesia od wpierdolu drugiego kolesia

 

Teoretycznie niczym, ale Tobie chodzi o różnicę pomiędzy sytuacją, kiedy Ty dostajesz od Lubianego a Lubiany od Ciebie - nie ma sensu rozpisywać się, więc powiem Ci tylko, żebyś poczytał o efekcie aureoli, powinno Ci to rozjaśnić obraz.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_aureoli_(psychologia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo istnieje coś takiego jak SPOŁECZNY DOWÓD. A mianowicie skoro wszyscy mówią, że jest ok to jest ok. 

Dla przykładu stań na środku ulicy i zacznij patrzeć się w niebo. Ktoś się zatrzyma obok Ciebie też spojrzy, ktoś przejdzie i tyle. Zbierz 10 osób i patrzcie się razem w niebo. Nagle coraz więcej osób zacznie się zatrzymywać i robić to samo.

I tak jak u Ciebie jeśli ktoś ma duży społeczny dowód, jest znany, lubiany, rozpoznawalny itp. to dużo rzeczy przejdzie mu płazem bo przecież w gruncie rzeczy "to dobry chłopak".

Dlatego też w życiu warto być społecznie otwartym i znać sporo ludzi. Nie mówię, że bycie samotnym wilkiem jest złe tylko na pewno jest dużo ciężej. I mówię tutaj o wielu aspektach życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Phantom Slasher

 

Nie powiem Ci, bo w czasach LO to ja byłem w tej grupie "rządzącej". Ja wiem dzisiaj jedno - nikt nigdy nie tracił szacunku do upartych jednostek. Do kogoś kto nie dawał się pokonać.

Oczywiście, z tego co piszesz to nadal masz takie wzorce ofiary w sobie - a gdzie ktoś myśli o sobie jak o ofierze to zapewne znajdzie się tam osoba, która lubi to wykorzystywać.

Ja sam nigdy tego nie robiłem, bo cenię sobie spokój - ale wiele moich kumpli znęcało się, wręcz sadystycznie na takich jak Ty w przeszłości.

Nigdy nie rozumiałem, skąd taka zwierzęca natura w co niektórych.

 

 

Co do samego wpierdolu - to nie jest on taki zły - najgorsze to jest myślenie o wpierdolu, potrafi tworzyć stany lękowe, urojenia socjalne, depresje i wiele rzeczy z naszą psychiką.

Ale sam wpierdol nie jest aż tak zły - boli i tyle.

 

Widzę też w Twoim poście pewną nienawiść do takich "topowych" jednostek - to znak, że też byś tak chciał jak one wtedy.

A co do tych "topowych" paczek - wielu nie potrafi radzić sobie z życiem dorosłym i większości przypadków gdyby nie bogaci rodzice to dzisiaj by robili już zagranicą na zmywaku.

Papierosy, alkohol i dragi - to jest mieszanka wybuchowa - dodatkowo rozróby, pobicia, mnóstwo dziewczyn, dobre auta. Większość zazdrościła wtedy, dziś jak spotykam tych ludzi - to pożal się boże, słabe jednostki z nich się zrobiły.

Problem z alko i dragami pozostał, chłopaki mają już "przypadkowe" dzieci z jakimiś pannami. Długi. Wstyd co z nich zostało - a byli to naprawdę fajni goście.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, infamous napisał:

Dlatego też w życiu warto być społecznie otwartym i znać sporo ludzi. Nie mówię, że bycie samotnym wilkiem jest złe tylko na pewno jest dużo ciężej. I mówię tutaj o wielu aspektach życia.

Chciałem jak najbardziej, zawsze staram się dogadywać z ludźmi i wchodzić w znajomości. Tak najłatwiej niby, ale to nie ja ich odrzuciłem, tylko oni mnie. Nie uszanowano mnie i mojego podejścia do pewnych spraw (choćby to że nie chodziłem na imprezki kończące narżnięciem się jak świnia, jak nie gorszymi rzeczami), i stałem się wyrzutkiem, domyślnie "tym złym", pomimo tego że do nikogo z łapami czy mordą nie wyskakiwałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Propo uporu i stawiania na swoim, poczytaj jak poznali się Lucky Luciano i Meyer Lansky. 

Możliwe, że to masz problem z tym o czym pisze Glux, czyli wzorcem ofiary i odludka.

Ja w nie byłem w szkole podstawowej w żadnej grupie, ale stawałem do bójki jak tylko ktoś mi podskoczył, a nigdy nie byłem duży ani napakowany. Po prostu nie bałem się przypierdolić.

W ten sposób miałem spokój bo ktoś dwa razy pomyślał zanim zaczął ze mną konflikt.

W średniej biłem się rzadko, ale ze względu  na znajomości  i porywczy charakter woleli mnie omijać szerokim łukiem. Sam za to gnoiłem "cioty", widocznie mam w sobie coś z sadysty...

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, ReddAnthony napisał:

Ja w nie byłem w szkole podstawowej w żadnej grupie, ale stawałem do bójki jak tylko ktoś mi podskoczył, a nigdy nie byłem duży ani napakowany. Po prostu nie bałem się przypierdolić.

Pamiętam, że za taką postawę dostałem ironiczny "order" z papieru (zwany "krzyżem walecznych") na koniec podstawówki. Takie jedno ze "specjalnych" wyróżnień, którego mimo wszystko się wstydziłem. W szkole podstawowej faktycznie, jedyne co potrafiono mi zrobić to mi nawrzucać i zaraz po tym spieprzać, bo tylko na to było wszystkich stać. Podejście bliżej kończyłoby się odejściem z płaczem do wychowawczyni/dyrektorki/nie wiem kogo jeszcze.

 

22 minuty temu, ReddAnthony napisał:

Sam za to gnoiłem "cioty", widocznie mam w sobie coś z sadysty...

Próbowałem to robić żeby zyskać poklask i żeby mnie nie widzieli jako ciotę, tym samym załatwiając sobie spokój. Spokoju jednak nie było, miałem wyrzuty, a mnie dalej się przypierdalano o byle gówno.

 

1 godzinę temu, GluX napisał:

Widzę też w Twoim poście pewną nienawiść do takich "topowych" jednostek - to znak, że też byś tak chciał jak one wtedy.

Nie wiem co w takich jednostkach jest "topowego" prawdę mówiąc, topowe jest dla mnie bycie kimś wyjątkowym i wyróżniającym się spośród innych, nie będąc jednocześnie przy tym jakimś snobem. "Topowość" oparta na tak prymitywnych wartościach jakie reprezentuje typowy współczesny nastolatek to ściek. Ale myślę, że w tym przypadku chodzi o naszą naturę - "alfa" gardzi mną, to ja chcę tego "alfę" zdetronizować w każdy możliwy sposób. Sęk w tym, że po załatwieniu "czołowego osobnika" byłbym chyba jeszcze bardziej znienawidzony i pogardzany przez otoczenie.

 

1 godzinę temu, GluX napisał:

Papierosy, alkohol i dragi - to jest mieszanka wybuchowa

To jest syf, do którego się wówczas nie tykałem. Kolejny powód by mieć reputację nic nie wartego wyrzutka, pomimo własnych, silnie zakorzenionych poglądów. Zazwyczaj jest to w stylu: "Co? Nie palisz/pijesz/ćpasz bo mamusia ci nie pozwala? Co za lamus hohohohoho."

 

 

Jednak czemu o tym wszystkim wspominam? Nie chcę nigdzie być postrzegany jako łatwy cel dla wszelkiego rodzaju cwaniaczków, złośników i innych "topowych jednostek" i doprowadzać do sytuacji, w którym ich ewentualne rękoczyny będą gloryfikowane, a moje tępione. Niestety, nie pomaga to, że jestem niesamowity choleryk i łatwo innym wykorzystać mnie przeciwko samemu sobie. Od dzieciaka nad tym pracuję ale bez skutków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka słów prawdy dla Ciebie - będzie boleć ale przyznasz rację.

 

Nie jesteś ani trochę szczególny czy wyjątkowy czy wyróżniający się.

Gdyby alfa widział w Tobie kogoś silnego to by się z Tobą trzymał.

Jesteś gościem który ma problem z świadomością otaczającego go świata.

Wmawiasz sobie i rekompensujesz sobie to co Cię boli w tym wszystkim swoimi historyjkami.

To że nie brałeś używek nie robi z Ciebie nikogo silnego - znam sporo osób które nie "bawiły" się i nie nazwałbym żadnej z tych osób silna poza 2 facetami. Ale to są życiowe kozaki.

Jako że jesteś osobą odizolowaną, samotną - jesteś łatwym celem. Alfę zawsze wyróżnia jego środowisko które stworzył i które mu służy.

 

 

Dodatkowo - przypominasz mi gościa z pracy.

I ta zawiść, nienawiść, bycie cholerykiem - to jest Twoja słabość. Okłamujesz się, bo dzięki takim emocjom masz poczucie kontroli na życiem - bo masz energię.

Suma sumarum - jest to tylko zagrywka ego, żeby świadomość nie dotarła do miejsc w których możesz odczuć cierpienie.

Jesteś tak łatwy do zmanipulowania w tym co piszesz, że aż nie dziwię się że Cię coś tam gnębili kiedyś. Ogólnie smutna z Ciebie istota musi być bo na każdym kroku próbujesz coś udowodnić, że jednak miałeś jakąś wartość.

A jeśli musisz o tym pisać to znak, że nie miałeś i wiesz o tym w głębi serca.

 

Masz sporo pracy nad sobą - zapraszam do tematu "uwalnianie emocji".

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Phantom Slasher napisał:

 

 

Próbowałem to robić żeby zyskać poklask i żeby mnie nie widzieli jako ciotę, tym samym załatwiając sobie spokój. Spokoju jednak nie było, miałem wyrzuty, a mnie dalej się przypierdalano o byle gówno.

 

 

Poklask i wyrzuty, no to nie idzie ze sobą w parze. Ja po latach dopiero jestem w stanie stwierdzić dlaczego gnoiłem. Taki mam charakter, tzn. nie robiłem tego może z czystego sadyzmu, a raczej dlatego, żeby się przekonać gdzie leży granica. Kręci mnie to, zarówno w przypadku mężczyzn jak i kobiet, szarpać za ich struny i obserwować reakcję. 

 

Gdzie leży granica zanim taki "ciota" powie dość? Gdzie leży granica zanim kobieta powie "zostaw te majtki" albo "wyjmij ten palec z mojej dupy " :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat. Glux może mieć rację. Trochę wychodzi z Twoich postów żal, że nie byłeś akceptowany, że nie mogłeś się wpasować ani odgryźć.

I że przejmowałeś się bardzo "co by było gdyby", i co inni by pomyśleli, np:

 

Cytat

Sęk w tym, że po załatwieniu "czołowego osobnika" byłbym chyba jeszcze bardziej znienawidzony i pogardzany przez otoczenie.

Itd.

Grupy społeczne to nie monolit. Zawsze możesz stworzyć własną, albo wbić się w inną. Najgorzej jak jesteś zupełnie sam i wszyscy mają Cię w dupie.

Czytając twoje posty odnoszę wrażenie, że zawsze podświadomie chciałeś się wpasować, zamiast wciągać innych w swoją grę.

 

Ja zawsze byłem jednym z najmniejszych w klasie. W podstawówce wyglądałem, jakbym uciekł z Auschwitz. W sumie dalej mam podobne gabaryty. Do tego wtedy byłem jeszcze bardzo niski, więc grubo.

Natomiast NIGDY nie zostałem kozłem ofiarnym. Ani w podstawówce, ani w gimnazjum (a chodziłem do 3 różnych) ani w liceum. Ba, zawsze byłem jedną z bardziej lubianych postaci, nawet przez skurwysynów.

 

W podstawówce zadawałem się z dużymi kolesiami, więc miałem ochronę, ale dobre stosunki trzymałem z każdym. W skutek tego tylko kilka razy ktoś się do mnie sadził, ale zazwyczaj był odganiany przez moich kumpli. Kilka razy robiłem małe pokazówki, wykonując proste obalenie z judo którego nauczył mnie kolega z osiedla i tyle. Później dowiedziałem się, że mój tata miał podobną taktykę. Dawał ściągać i spisywać gnojkom, tłumaczył im matmę i inne rzeczy, w zamian miał ochronę i większych kumpli którzy byli w niego wpatrzeni, bo kilkukrotnie przerastał ich inteligencją :D

 

W gimnazjach była totalna patologia, ale tam leciałem na psychopatę. Np. jeden idiota ciągle wysypywał mi rzeczy z piórnika. Prosiłem go kilkukrotnie żeby się uspokoił, bo nie jest śmieszny. Nie posluchał, więc wyciągnałem z piórnika cyrkiel i kiedy znów obrócił się, żeby zabrać piórnik, wbiłem mu cyrkiel w łapę. Cała igła weszła mu w dłoń plus jeszcze kawałek nóżki cyrkla. Przerażenie i zdziwienie na jego tępym ryju było bezcenne. Nigdy więcej już mi nie dokuczał. Do tego przez całą formalną edukację robiłem sobie nieraz jaja z nauczycieli i ogólnie lubiłem rozbawiać całą klasę, więc miałem "szacun". Byłem ekstrawagancki i miałem wyjebane. 

 

Piszesz, że nie bawiły Cię imprezy itd. To było trzeba wyjść z inicjatywą, zebrać grupę ludzi i samemu coś wymyślić. Ja np. nieraz inicjowałem wagary, bo lubiłem spieprzać z lekcji, a kiedyś  wymyśliłem ucieczkę z kilku lekcji i włamanie się na dach wieżowca. Prawie nas za to wydupczyli ze szkoły, policja była wzywana, rodzice powiadamiani, stresu się nażarliśmy jak 150, ale wspomnienia super no i wymyśliłem coś dobrze pojebanego, zamiast dostosowywać się do reszty i znów chlać wódę na jakiejś fatalnej domówce. A jeśli chodziłeś do szkoły gdzie byli SAMI idioci (co jest mało prawdopodobne, chyba że chodziłeś do najgorszej szkoły w mieście albo umiejscowionej w rejonie totalnej patologii), to trzeba było zmienić szkołę. 

 

Może wyciągniesz z tego posta coś dla siebie. Być może kluczem jest to, że ja zawsze miałem w dupie co o mnie pomyślą ludzie. W liceum miałem swój krąg społeczny w którym miałem najwyższą wartość i byłem jakimś takim alfą. Zawsze spóźniałem się na spotkania a oni wszyscy zawsze czekali na mnie jak psy pod budą. Wiem, brak punktualności to zła cecha i później życie mi za to dojebało, ale wtedy po prostu miałem to w dupie. Miałem wszystkich w dupie a jednocześnie ja lubiłem ich, a oni mnie.

W Liceum założyłem klasowe forum internetowe na którym byłem administratorem i miałem autorytet. Zawsze wyszukiwałem ludzi z odpowiednik stosunkiem IQ do masy ciała (niegłupi i duzi) i się nimi otaczałem. Później dobierałem do tego kręgu kilku ludzi na moim poziomie umysłowym i zazwyczaj było spoko. Ew. po prostu wbijałem w najbardziej lubianą grupę, które mi pasowała. To w sumie była polityka.

Raz tylko miałem sytuację, gdzie jeden o rok starszy idiota (grubas) ciągle czepiał się mojej niedowagi i próbował mnie upokorzyć. Teraz żałuję, że nigdy mu nie przypierdoliłem, bo też byłem uczony przez ojca, żeby unikać bójek (to jest chyba duży błąd wychowawczy). Zazwyczaj bronił mnie kumpel, ale jak byłem sam, to był problem. Niemniej jednak trzy razy zmieniałem gimnazja, więc po prostu ewakuowałem się wtedy do lepszej szkoły (nie przez niego, ale też był jednym z powodów) i chuj mu w uszy.

Tak, trzy razy musiałem od nowa się ustawiać.

 

 

Może to jest nastawienie które powinieneś mieć:

b480e0cbd368ffbd4d7bf8811ae3d32d.jpg

Co NIE OZNACZA bycia samotnikiem, wręcz przeciwnie. Myslę że w pracy i w biznesie też jest tak samo. Trzeba być politykiem. Trzeba tak robić, żeby ludzie Cię lubili, trzeba być kontrowersyjnym, trzeba zwracać na siebie uwagę w przemyślany sposób. Bardzo możliwe że gdybyś miał odpowiednią pozycję w szkolę, nawet będąc takim małym kolesiem jak ja, to w tej sytuacji po prostu poszedł byś do tamtego Seby, powiedział że tamta laska Ci się podoba, a on by powiedział "O sorry stary, nie wiedziałem kurwa hehehe, ok to idź i jej to powiedz ja nic do ciebie nie mam ziomuś". Albo coś w tym stylu. W najgorszym przypadku po prostu by Cię nie podkręcał.

 

A samemu to chuja zdziałasz.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
Dnia 12.11.2016 o 15:15, Phantom Slasher napisał:

Teraz odwróćmy sytuację. Wiecie co by się najpewniej zdarzyło, gdybym to ja znienacka kolesia zaatakował, a potem bez litości i pohamowań dosłownie niszczył, równał z ziemią? Płacz, zwłaszcza jego panienki i innych dup, cała okolica by się na mnie rzuciła celem powstrzymania mnie, ktoś by zadzwonił na policję, i byłbym załatwiony po wsze czasy.

Ja tak kiedyś zrobiłem. Był taki typu u mnie w klasie co się ciągle czepiał, a na domiar złego jeszcze mieliśmy po drodze ze szkoły. Ja go unikałem jak mogłem, a on mnie szukał i szkalował. W końcu dostał oklep w drodze ze szkoły. Efekt był taki, że wystąpiło zawirowanie hierarchii w klasie i zaczęły się do mnie ustawiać kolejki lizod#pów. W tym dziewczyny, które chciały z nim chodzić. Problem polegał na tym, że to wydarzenie pokazało mi ile warta jest ich "przyjaźń" i "szacunek" nie chciałem mieć do czynienia z ludźmi tak mizernego pokroju. Za rok zmieniałem szkołę. Nauczyciele wiedzieli, ale w związku z tym, że było to poza godzinami lekcyjnymi udawali, że nic nie wiedzą, za to mieli nas na oku. W telewizji jak ktoś się zabije z uczniów albo coś odwali, też zawsze mówią, że "taki spokojny i nikt nic nie wiedział i nie widział".

Nie wiem jak by to wyglądało u ciebie, ale na pewno nie tak tragicznie jak opisujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Z autopsji wiem, że podczas wychodzenia z tych problemów/NISKIEJ SAMOOCENY, osoby o niskiej energetyce będą się do Ciebie dopierdalały, wmawiały że nic się nie zmieniłeś, że jesteś porażką, podobnie jak Sławomir do guru (ja tak miałem). Dlaczego tak robią ? Potrzebują twojej energii, pamiętam jak w szkole kiedy mnie nie było, to było dziwnie cicho w klasie; parę osób mi to powiedziało, a jak ja byłem, pomimo odstawania i bycia cichym zasilałem innych swoją energią poprzez silnie paranoidalne myśli. Na całe szczęście osoby o wyższej energetyce powoli będą zaczynały Cię lubić jakbyś był nowy, pod wpływem pracy nad sobą. Najważniejszą rzeczą dla mnie był dobry "wizerunek/obraz" Boga, na tym budowałem samoocenę i cel w życiu (tutaj najbardziej podstawowy: dążenie do bycia szczęśliwym i że to ma sens). Dużym problemem był kompletny brak pokory i poczucie unikatowości pod każdym względem, poszukiwanie czegoś "głębszego" od szczęścia.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.