Skocz do zawartości

Wiedza z książek/forum, a kłotnia z wieloletnim kolegą...


Mariuszsoq

Rekomendowane odpowiedzi

Witam w temacie,

 

Tak w skrócie, jestem lekko po 30, że tak powiem "dobrą partią dla samiczek na usiedlenie".

 

Rozmawiałem ostatnio z kolegą którego znam hmm.... 25 lat ? zagląda tu na forum, a zaczęło się od tego, że poleciłem mu temat

a po wysłaniu tematu dumnie stwierdziłem, ze mam duzo większą wiedzę niż gdy miałem 22 lata, ze kiedyś to bym wpadł jak lamus, a teraz nie wyobrazam sobie by nie ustalić ojcostwa dziecka, powiedziałem ze natury kobiet nie da się oszukać...

 

I tu się zaczęło... ze "za duzo czytam stulejarzy, " poczytaj sobie madre ksiazki a nie jego ktory przykłada prawdziwa wiedza na swoj sposob" , "wiec po co Ci kobieta jak jej nie zaufasz, zeby sprawdzac czy dziecko jak z nia bedziesz mial to czy to jest Twoje"..., " nie znaczy ze jak ktos Cie zranil to kazda taka jest" - odpowiedzialem, dlatego sprawdze jak bede mial z jakas dzieck oczy jest kazda czy nie, a on "przeciez jak ona sie dowie o tym to bedzie sie na boki puszczac" ja mowie, nie dowie sie i go wyśmiałem, stwiedzil jeszcze, ze po co laskom mowie o jakiejs intercyzie, ze pozniej powiedz tzw "dzien przed slubem"... nie ma opcji, a tak serio to niektore samiczki same mnie pytaja na hm 3-5 spotkaniu czy będzie intercyza, ja mowie ze tak, a one to nara.... hahaa ;) powiedziałem koledze, ze gada jak "typowa baba" i wtedy wybuch wulkan kolega powiedział znów madrosci, ja odpuscilem, niby cos tam pogadalismy jeszcze cos o innym temacie, ale od razu dalo sie wyczuc juz dystans z jego strony, zniesmaczenie.

 

 

Teraz pytanie, czy naprawdę mnie tak nie lubi, że chce zeby mi sie nie powiodło ? czy to jest czysta zazdrosc ? czy tak mocno ma wpojone jakies dziwne wartosci ?

 

Znam go bdb, cieszy mnie to ze zawsze mielismy podobne podejscie do polityki motoryzacji kazdy z nas chcial dobra milo ciepla rodzine zalozyc (niczym nasi rodzice).

 

 

 

 

 

BTW: Oczywiscie, żeby nie bylo, z wieloma aspektami sie z Wami drodzy uzytkownicy nie zgadzam, chodzi o: motoryzacja,polityka, a tym bardziej pieniadze ;) to nie jest tak jak na filmach, ze ktos jak ma ich duzo to ma lepiej, ludzie, kontakty, dobre spedzanie czasu, hehehe może w duzym miescie, ja zyje w malym i tu jest z tym wiecej problemów z tym niz sie moze wydawac, zawisc ludzka nie zna granic i podlosc, a gdy jakies doswiadczenie w kontaktach z ludzmi idzie, widzisz wprost jakby mogli to by Cie w lyzce wody utopili...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ciągle słyszę te same teksty:
- bo nienawidzisz kobiet;

- bo zostałeś skrzywdzony;

- nie wszystkie są takie same;

- kiedyś znajdziesz sobie odpowiednią.

To jest taki standard u ludzi, którzy żyją we własnym świecie. Nie znają kobiet, a jedynie ich sztucznie wykreowany obraz.

Ludzie mają taką ciekawą cechę, że chcą być w tłumie jak stado baranów. Wtedy czują się bezpiecznie, bo "skoro inni myślą tak samo, jak ja, to nie mogę się mylić". A, że większość żyje złudzeniami...

Mam podobnego kolegę. Świeżo po rozwodzie szuka nowej kobiety wszędzie, gdzie się da. Chodzi do knajp, chciałby szukać na portalach społecznościowych. Jak usłyszy, że jakaś kobieta jest sama, to już myśli o tym, jak by to z nią było i chciałby ją poznać. Nawet jak zobaczy kobietę z dzieckiem, to już mu się wydaje, że jest to "samotna matka", którą mógłby przygarnąć.
Od początku próbowałem mu tłumaczyć pewne rzeczy. Teraz nawet mi się nie chce. Po prostu śmieję się z niego ile wlezie, a jak mnie wnerwi, to wyzywam jak tylko potrafię. On nadal robi swoje. Co tydzień chodzi po knajpach w nadziei, że pozna jakąś księżniczkę. Po weekendzie żali się, że wszystkie baby są takie same i lecą tylko na kasę... ale w piątek znów tam idzie.

Ja robię swoje i nie przejmuję się gadaniem ludzi. Nie potrzebuję nikogo na siłę i nie chce mi się użerać z jakąś głupią babą. Nie czuję się gorszy od innych tylko dlatego, że mieszkam sam. Mam wrażenie, że wielu ludzi traktuje związek z kobietą jako swój cel życiowy.


Z wiedzą z książek i tą przekazywaną na tym forum jest jeden problem - czasami trudno jest w to wszystko uwierzyć.
Ja najpierw przeżyłem większość opisywanych sytuacji, a później zacząłem szukać wytłumaczenia, dlaczego tak się stało. Zacząłem czytać forum i słuchać audycji Marka i wszystko zaczęło nabierać sensu. Co chwilę myślałem: "no, kurwa, faktycznie".
Ja nie patrzę na tę wiedzę jak na coś, co może się wydarzyć. U mnie to już się stało, a od Marka i od Braci z forum dowiedziałem się, dlaczego.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój kolega pewnie ma tak mocno zakorzenione i zakodowane pewne wzorce, że ciężko mu się odnieśc w sposób normalny do tego, o czym mówisz i jego reakcja może wynikac właśnie z braku jakichś 

doświadczeń. Wszyscy widzimy tylko ułamek rzeczywistości. Jeśli całe życie spędzałeś z ludźmi uczciwymi, to odrazę będzie u Ciebie budziło, że ktoś kłamie i kradnie. Jeśli całe życie przebywałeś w określonym środowisku, gdzie są takie a nie inne wzorce zachowań, sposób mówienia, poruszania się, ubierania się, to gdy wejdziesz do innego świata, wtedy możesz czuc się zdezorientowany, zagubiony, zdziwiony ich zachowaniem i podejrzliwy wobec ich stylu. Od razu zamiast zastanowic się, czy jest jakiś sens w tym, co ktoś mówi, zaklasyfikujesz kogoś jako głupi/co on może wiedziec/szalony, itd.

 

Znam ból życia w małym mieście. Ludzie nie chcą, żeby Ci się powiodło. Może nie wszyscy, ale większośc niestety tak. Nie ma co z tym walczyc i podcinac sobie skrzydeł, bo komuś się nie podoba, że się rozwijasz. Ludzie, którzy mają zostac w Twoim życiu zostaną, a Ci co mają odejśc odejdą. Zawsze mój mniejszy czy większy sukces kończył się tym, że jakiś kumpel znikał z mojego życia. Chyba się przyzwyczaiłem. Co do wiedzy z forum i dzielenia się z nią innymi- moje spostrzeżenie jest takie, że nie warto się tym dzielic, bo stracisz bardzo dużo znajomych, którzy mają zamknięte głowy. Robię swoje, a myślę swoje. Marek kiedyś wspominał w jednej ze swoich audcyji o dyplomacji i według mnie trochę dyplomatycznym trzeba byc:)

 

  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Mariuszsoq napisał:

Teraz pytanie, czy naprawdę mnie tak nie lubi, że chce zeby mi sie nie powiodło ? czy to jest czysta zazdrosc ? czy tak mocno ma wpojone jakies dziwne wartosci ?

 

Znam go bdb, cieszy mnie to ze zawsze mielismy podobne podejscie do polityki motoryzacji kazdy z nas chcial dobra milo ciepla rodzine zalozyc (niczym nasi rodzice).

 

Kolega ma dysonans poznawczy. Bo z jednej strony całe lata wiary w piękną bajeczkę pod tytułem "i żyli długo i szczęśliwie" a  z drugiej dostaje gorzką pajdę forumowego chleba. I tych dwóch światopoglądów nie da się w łatwy sposób pogodzić, nie da się przymknąć oka na sprzeczności bo dotyczą one kwestii fundamentalnych. Następuje moment kryzysowy: albo ktoś w to wchodzi albo następuje wyparcie. Twój kolega wybrał to drugie ale od prawdy nie da się uciec. Gdzieś z tyłu mózgu zostanie mu myśl, która może eksploduje w pewnym momencie. Oby nie był to moment gdy ujrzawszy zgliszcza związku gorzko przyzna nam rację

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś dobry kolega żalił się, że ma problem z żoną i nie wiedział co robić. Wszystko podręcznikowo - brak seksu, jakieś dziwne fochy, ciche dni, podobno jakiś kolega na fejsie do niej zaczął zagadywać. Pożyczyłem mu książkę Marka. Mówił, że przeczytał, ale jakoś z jego miny wychodziło, że nie bardzo mu się ta wiedza spodobała. Nie wiem jak jest teraz, nie podnoszę tematu, on też nic nie mówi. Może nas czyta, mam taką nadzieję, ale tego nie wiem. Tak czy tak, doszedłem do wniosku, że nikomu więcej nie będę tej wiedzy reklamował. Jeśli komuś zależy na takiej wiedzy, to sam ją znajdzie i doceni.

 

Mam kilku kumpli, którzy żyją w Matriksie i jakakolwiek próba pokazania im tej drugiej strony skończyłaby się powolnym zanikiem tej znajomości. W porządku chłopaki, ale sam nie będę wyskakiwał z linkiem do forum, czy audycji. Inna sprawa jakby przyszedł i spytał czy mogę pomóc, coś doradzić. Wtedy jak najbardziej, ale oni nie wiedzą, że ja wiem co w trawie piszczy.

Ich żony mogą coś podejrzewać, bo jak dzwonię do któregoś, żeby się na jakiś wypad ustawić to najpierw jest że musi się spytać żony Za kilka minut sms: sorki, jutro nie da rady bo żona coś wymyśliła i wieczorem będę zmęczony, a pojutrze muszę rano wstać. Klasyka: kolega kawaler mojego męża może mi narobić koło pióra.

Kiedyś dobry kolega żalił się, że ma problem z żoną i nie wiedział co robić. Wszystko podręcznikowo - brak seksu, jakieś dziwne fochy, ciche dni, podobno jakiś kolega na fejsie do niej zaczął zagadywać. Pożyczyłem mu książkę Marka. Mówił, że przeczytał, ale jakoś z jego miny wychodziło, że nie bardzo mu się ta wiedza spodobała. Nie wiem jak jest teraz, nie podnoszę tematu, on też nic nie mówi. Może nas czyta, mam taką nadzieję, ale tego nie wiem. Tak czy tak, doszedłem do wniosku, że nikomu więcej nie będę tej wiedzy reklamował. Jeśli komuś zależy na takiej wiedzy, to sam ją znajdzie i doceni.

 

 

Klasyka: kolega kawaler mojego męża może mi narobić koło pióra. Nawet mam wrażenie że żona jednego z kumpli napierdala na mnie mężowi za moimi plecami. Nie ma powodów, ale mam podświadome wrażenie, że mnie nie lubi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawa Biało Rycerska to lata indoktrynacji, szkoleń. Zakodowane pochwały za "dobre" zachowanie. Tego nie da się zmienić przez jeden post, czy książkę. Nawet jeśli ktoś jest inteligentny bardzo to zaiskrzy ale pozostanie praca nad sobą, nad zmianą przyzwyczajeń, nawyków, wpojonych i zakodowanych zachowań. Tak, dokładnie. Przez wychowanie w rodzinie, społeczeństwie jesteśmy po prostu programowani na określonych płaszczyznach. Żyjemy w Matrixie przekonani o słuszności wpojonych zachowań, wpojonych zazwyczaj przez autorytety dla Nas.

 

Można podsunąć wiedzę komuś. Na pierwszej linii zawsze będzie bunt, atak na Nas. Taka jest po prostu reakcja ludzi na coś nowego, atakującego ich wieloletnie dotychczasowe przekonania. Ludzie boją się prawdy, nieznanego, stąd takie reakcje. Wolą męczyć się w swojej "strefie komfortu" bo strach przed zmianami ich najczęściej paraliżuje,

 

Ludzie dzisiaj są w większości leniwi. Nie chcą pracować nad sobą aby coś zmienić.

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na jednej z grup, które obserwuje na Facebooku, jakaś loszka napisała, że jej chłopak/przyjaciel/potencjalny partner (trudno było się zorientować, kim on dla niej jest) nie pozwala jej opiekować się sobą, gdy jest chory, że woli poprosić o pomoc kogoś z rodziny. Ona nie wie, co z tym zrobić, bo chciałaby mu pomagać, a on odrzuca pomoc.

Wytłumaczenie jest proste - mężczyzna nie chce, aby kobieta widziała jego słabość, nawet spowodowaną chorobą. Poza tym prawdopodobnie dla niego nie jest dla niego kimś wystarczająco bliskim. Powinna uszanować jego decyzję.

Oczywiście standardowo w dyskusję włączył się rycerzyk, który zaczął wypisywać swoje brednie. Twierdzi, że mężczyzna powinien liczyć się z jej uczuciami (a ona z jego uczuciami już nie musi, bo po co). Skoro ona chce mu pomóc, to powinien się zgodzić, nawet jeśli on sam tego nie chce... aby ją uszczęśliwić. Że najważniejsze powinno być dla niego jej szczęście. No debil po prostu.

W pewnym momencie zaprosił ją do rozmowy prywatnej. Pewnie myśli, że coś zdziała w temacie...

 

Ja jestem zażenowany postawą wielu "facetów", bo mężczyznami tego czegoś nazwać nie można. Jak baba czegoś chce, to facet ma jej to dać, bo to ją uszczęśliwi. Jeśli facet chce czegoś, to nie może tego zrobić, bo oczekiwania kobiety są inne. Facet ma się dostosować do oczekiwań kobiety, ale ona do jego oczekiwań nie musi się dostosowywać. On ją uszczęśliwi jeśli zrobi coś wbrew sobie, dla niej, ale ona nie musi robić dla niego nic. To ona dostosować się do niej, a nie ona do niego.

Przy takiej postawie rycerzyków wcale nie dziwi mnie nagonka w sieci na Marka i nasze forum :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro piszesz o dobrej partii, to wypadałoby zapytać czy stan posiadania kolegi jest podobny do Twojego i czy rozmawiacie jak równy z równym.

Jeżeli nie, to już jest pole do potencjalnego konfliktu. Kolega może ukrywać zazdrość że sobie dobrze poradziłeś.

 

Co do nawracania pogan na "stulejosławie reformowane" to już kiedyś był poświęcony temu temat. 

Wnioski były takie że im mocniej naciskasz na ziomeczków aby przejrzeli na oczy - tym oni się lepiej betonują w matrixie. 

 

Jak Twojemu koleżce zależy na znajomości i jest jako-tako świadomy, to prędzej czy później klapki mu pospadają i sam do Ciebie przyjdzie i powie: "wiesz, @Mariuszsoq Ty to jednak miałeś rację". 

Jeżeli tego nie zrobi, a stosunki ulegną ochłodzeniu - to na wielką przyjaźń i dobre kumplowanie bym raczej nie liczył.
Najbardziej fatalny scenariusz jest taki że 'kolega' nigdy kolegą tak na prawdę nie był, a kumplował się z Tobą tylko dla określonych korzyści, bo widział że coś mógłbyś mu dać. W tej sytuacji wiedza nabyta od Marka jest dla niego niebezpieczna bo praktycznie nie ma on możliwości żeby Tobą manipulować. Dlatego takie rozpaczliwe apele żebyś 'zmądrzał' i przestał czytać co piszą stulejki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie jest równy z równym, moze kiedys, od małego formowalismy swoja przyjazn na samochodach (najpierw plastikowe zabawki z ZSRR :), z prawdziwymi: zaczynałem od poloneza, on do golfa 2, w sumie nawet ja mialem gorzej... teraz jest odwronie.

Jest jeszcze cos, ma dziecko z kobieta z która nie jest, placi alimenty na to dziecko, a wraz żyje w takim matrixie.......  wynajmuje mieszkanie, ja swój własny duzy dom, kawaler.

 

Takich pseudo kumpli dużo miałem, łatwo się przejechać "bo Ty masz a ja nie to Ci ukradne"... ale to raczej krótkie znajomosci, a w tej nie spodziewałem się takiego wybuchu, złosci, tzn., że co ? ze jak on nie zrobił testu ojcostwa, to ja jak będe miał dziecko to też mam nie robić ? żenujące...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mariuszsoq - będę brutalny, masz nauczkę żeby nie dyskutować na takie tematy z osobami, które nie chcą wiedzy. Jak ktoś przychodzi po wiedzę to pyta i chce wysłuchać, "dyskutować" chce zazwyczaj osoba, która się z tobą nie zgadza i chce zmienić twoje podejście dla swoich własnych korzyści.

 

Pół biedy, jeśli przyczyna zachowania kolegi jest samooszukiwanie - niechęć do pogodzenia się z rzeczywistością. Wiele osób boi się zaakceptować realny świat ponieważ musi wyjść z własnej strefy komfortu i chwieje to wszystkim co mieli wpojone od dziecka.

 

Cała bieda, jeśli kumpel sam cierpi i aby utwierdzić siebie w przekonaniu ("tak ma być", "tak jest u wszystkich", "to jest normalne") chce wpierdolić na minę ciebie. To taki syndrom, im więcej osób żyje w ten sam sposób, ignorując te same rzeczy, znosząc te same upodlenia tym łatwiej sobie wmówić, że taki jest świat i tak mają wszyscy. Tak jakby zbiorowość niedoli miała wpłynąć na poprawę jego samopoczucia, co oczywiście jest gównoprawdą, gdy jesteś nieszczęśliwy i ktoś inny jest nieszczęśliwy z tego samego powodu to nie czujecie się przez to lepiej tylko ciągniecie siebie wzajemnie w jeszcze głębsza dupę.

 

Dwie biedy, jeśli kumpel z pełną świadomością chce wpierdolić cię na minę, tak z czystej złośliwości i zawiści, bo zazdrości czy czegoś (najczęściej będzie to kasa/ kobiety) i chce żebyś zwyczajnie, jak zwykły śmiertelnik spierdolił coś w życiu.

 

 

3 godziny temu, Mariuszsoq napisał:

BTW: Oczywiscie, żeby nie bylo, z wieloma aspektami sie z Wami drodzy uzytkownicy nie zgadzam, chodzi o: motoryzacja,polityka, a tym bardziej pieniadze ;) to nie jest tak jak na filmach, ze ktos jak ma ich duzo to ma lepiej, ludzie, kontakty, dobre spedzanie czasu, hehehe może w duzym miescie, ja zyje w malym i tu jest z tym wiecej problemów z tym niz sie moze wydawac, zawisc ludzka nie zna granic i podlosc, a gdy jakies doswiadczenie w kontaktach z ludzmi idzie, widzisz wprost jakby mogli to by Cie w lyzce wody utopili...

 

Już im to tłumaczyłem, ale kto Żydowi uwierzy xD. I kto zrozumie problemy pierwszego świata.

 

A tak serio, to zawiść z powodu statusu materialnego jest gigantyczna, zmyślone plotki, obrabianie dupy, wyczekiwanie aż się coś nie uda, donosy gdzie się da.

 

Próby wejścia w kontakt fizyczny, jak jakiś Seba czy Janusz za dużo wypije standardowe przypierdalanie "Co myślisz, że jesteś lepszy?" ; "Co myślisz, że jak masz kasę to ci wszystko wolno"; no i zazwyczaj akceleratorem problemu jest gdy jesteś singlem i często cię widują z różnymi kobietami.

 

On nie ma kasy, nie ma kobiet, albo ma chujowe, czytaj takie na jakie go stać, bo niestety tak to działa i po paru głębszych się zaczyna.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mariuszsoq

Nikt nikogo nie może i nawet nie próbował zmienić.

Zbawianie ludzi to niewdzięczne zajęcie - spytajcie się Jezusa, Kenediego czy Ghandiego.

Jedyna forma wywierania wpływu na innych to dawanie przykładu - tak jak opisał Brzytwa - kumpel przyjdzie do Ciebie i w sposób pośredni lub bezpośredni przyzna Ci racje.

 

 

@Dobi A jak kolega chce mieć prawdziwą miłość to musi mieć odpowiedni samochód, gorąco polecam taki - laski się kleją jak palce po SuperGlue

 

skoda-felicia-fun.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jasiu Horsie napisał:

 

Klasyka: kolega kawaler mojego męża może mi narobić koło pióra. Nawet mam wrażenie że żona jednego z kumpli napierdala na mnie mężowi za moimi plecami. Nie ma powodów, ale mam podświadome wrażenie, że mnie nie lubi.

 

straciłem  kontakt z dużą częścią kolegów przez podobne działania samic (kiedyś nie wiedziałem o co chodzi, teraz jest to dla mnie czytelne) - zostali odcięci od mojej osoby, naprawdę nieliczni zostali, ale oni trzymają ramę i "kawałek dupy" nie jest dla nich sensem życia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedys jak miałem lepszy kontakt z ojcem to mi tak tłumaczył... to co mówi @Mosze Red

 

Prawda bywa niewygodna, jeden dostanie przykład i da mu do myslenia, inny powyzywa od "zjebów" i pójdzie w swój "szczesliwy swiat" ;)

 

 

a ten cytat " "Co myślisz, że jak masz kasę to ci wszystko wolno" " słysze od każdej koleżanki mojej ex czy to ostatniej czy poprzedniej, czy jeszcze wczesniej, slysze to zawsze gdy cos sie konczylo, lub niewychodziło w zwiazku to samiczka leciała do koleżanki na skargę jaki to ja zły, a później telefony od "adwokatów" czyli zawistnych pseudoprzyjaciółek tej samiczki, "ze co jak mam to Ci wszystko wolno"... czasem się zastanawiam (nie mam zbyt obycia wsród innych narodów, nacji) ale czy tylko w polkach/polakach siedzi taka zazdrosć, zawisć, podłosć...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mariuszsoq napisał:

a ten cytat " "Co myślisz, że jak masz kasę to ci wszystko wolno" " słysze od każdej koleżanki mojej ex czy to ostatniej czy poprzedniej, czy jeszcze wczesniej, slysze to zawsze gdy cos sie konczylo, lub niewychodziło w zwiazku to samiczka leciała do koleżanki na skargę jaki to ja zły, a później telefony od "adwokatów" czyli zawistnych pseudoprzyjaciółek tej samiczki, "ze co jak mam to Ci wszystko wolno"... czasem się zastanawiam (nie mam zbyt obycia wsród innych narodów, nacji) ale czy tylko w polkach/polakach siedzi taka zazdrosć, zawisć, podłosć...

 

Jak mówią loszki to jest norma ;)

 

Jak mówią to podpici faceci to jest żałosne i zazwyczaj jest wstępem/ próbą sprowokowania bójki.

 

Dotarłeś do sedna problemu w Polkach i Polakach dokładnie siedzi taka zazdrość. W sumie jest to charakterystyczne dla krajów mało zamożnych. W krajach bogatych częściej występuje zazdrość pozytywna.

 

U nas jest tak:

 

"Patrz ten Red kupił mercedesa, pewnie narobił przekrętów, uczciwy człowiek by się nie dorobił .... bla bla bla".

 

 

W bogatych krajach najczęściej tak:

 

"Widziałeś? John kupił nowego mercedesa, powodzi się facetowi, ma głowę do biznesu, chciałbym być jak on.... bla bla bla"

 

 

No i to jest różnica. Zazdrość też ma różne oblicza, niekoniecznie negatywne.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie warto nawracać. Chyba że ktoś sam do nas przychodzi i prosi o pomoc. Rozumiem, że zależy nam na naszych bliskich, ale to co my uważamy za dobre dla nich, niekoniecznie rzeczywiście będzie dobre. Do tej wiedzy trzeba dojrzeć. Jedni nauczeni doświadczeniem zauważą, że coś jest nie tak, a inni będą trwać w oszukiwaniu siebie. Można jedynie czekać.

 

Nie dziwi mnie reakcja Twojego kolegi. Nikt nie lubi jak ktoś atakuje nasz sposób życia, nasze poglądy i stawia się w pozycji mądrzejszego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli dana osoba sama tego nie zechce to nie da rady, chyba że jak  w "mechanicznej pomarańczy"  LINK zrobił byś mu pranie.  

 

Przykład kolega jeszcze w mare świeżo po ślubie  ,sam śmiał się z "kredytów jak można je brać "  , ogólnie był bardziej anty-systemowy, czytał sporo wątków o takich sprawach. Po dłuższej przerwie , wygadał się  ma kredyt na milion lat,rozmowy idą tylko na takie tematy "teraźniejsze" lub wątki co ktoś w TV powiedział , .

   Opowiedziałem mu pewną historyjkę o znajomym który  był patolem (ukrytym odwalał różne krzywe akcje, do tego zachowanie )  jego wybranka też normalna do końca nie była.  Jego oburzenie było tak wielkie jak mogę tak mówić, "Pewnie mu zazdrościsz" " i twoi znajomi też" "gość się ożenił a ty co!"  i takie pełne pogardy  politowanie :P . Kiedyś reagował na takie tematy normalnie dziś omijam przy nim takie sprawy, to jest auto-blokada,Orwell .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Voqlsky napisał:

"Pewnie mu zazdrościsz" " i twoi znajomi też" "gość się ożenił a ty co!"

Na takie teksty mam zawsze standardową odpowiedź:

- Tak. Zazdroszczę.

A po chwili pytam:
 

- Napijemy się wódki w piątek?
Standardowa odpowiedź brzmi "nie, bo coś tam" (najczęściej jakieś plany związane z kobietą). Wtedy odpowiadam krótko:
- Widzisz, a ja mogę :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.