Skocz do zawartości

Związki typu LAT


Rekomendowane odpowiedzi

@Rnext - tak , miałem podejrzenia co do swojej LATki...W sumie okazało się, że co prawda okłamała mnie, ale zdrady ani nic podobnego nie było.

A kłamała ze względów...hmmmm...powiedzmy, prestiżowych. Nie chcę tego rozwijać na forum.

 

Zresztą, przyjąłem zasadę ,że kobieta jest dodatkiem do mojego życia, a nie celem samym w sobie...:P

Takie podejście bardzo upraszcza życie.

Zdradzi mnie ? Trudno, poszukam innej...niczego mi nie przysięgała, ani ja jej....

 

Co do fikcyjności związków LAT...To nie jest fikcja, po prostu taki układ...

A jeśli nawet - to czy nie są fikcją wszystkie inne związki ,a szczególnie małżeństwa ?

To dopiero jest fikcja!

Ludzie przysięgają sobie wierność, lojalność, szepczą sobie "I love you so much",  a potem co się dzieje ?

"Płacz i zgrzytanie zębów" ^_^

Ja nie znam ani jednego małżeństwa, gdzie nie byłoby zdrad przynajmniej z jednej strony.

Tylko nikt o tym głośno nie mówi, dopóki człowiek sam mu najpierw się nie otworzy, nie wygada, i nie wypije z nim flaszki...

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na związek LAT nie będzie gotowy lub takiego chciał 20 parolatek. On jednak będzie chciał spróbować tzw. normalnego związku (normalnego wg matrix). Takiego ze ślubem, super dziećmi i wspólnym zamieszkaniem nawet na działce teściów - a czemu nie skoro młodej parze odejdzie zakup działki i będzie taniej dom postawić (ironia zamierzona :P)

 

Mijają lata i następują różne wydarzenia. Że ta co przysięgała lub ten co przysiegał ma to gdzieś.

 

Ale taki 35 latek wzwyż (generalnie facet) już się mocno zastanowi nad LAT. Jednym z powodów będzie powód prozaiczny ale nie wiem czy nie najważniejszy - nie będzie go już stać na kolejne umowy cywilno prawne typu małżeństwo.

 

Matematyka :).

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim ergonomia życiowa.
 

Podstawowy problem polega na tym, że babom po prostu bije. Naprawdę jest zupełnie inaczej niż było w czasach naszych rodziców. Teraz każda chciałaby rządzić, nawet nie u siebie. Mężczyznę traktują jak swoją własność. Jeśli jeszcze facet pokaże słabość albo, że mu zależy, to już koniec.

Po 2,5 roku samodzielnego życia nie wyobrażam sobie sytuacji, aby ktoś miał do mnie przyjść i decydować o tym, jakie powinienem mieć firanki albo kolor ścian. A tak było, kiedy żyłem w małżeństwie - tam głównie matka ex podejmowała decyzje, a ex zgadzała się na wszystko.
 

Nie wyobrażam sobie sytuacji, abym nie mógł wypierdolić z mieszkania kogoś, kto mnie wnerwia. Jakiś czas temu wyrzuciłem stąd starych, bo znów przyleźli mi truć dupę i obwiniać o wszystko.

Z doświadczeń z takich związków mam jedną ciekawą konkluzję. Wspomniałem o tym w jednym z postów, gdzie pisałem o tym, jak rodzina kobiety manipuluje mężczyzną przed ślubem.
Jeśli kobieta mieszka z rodziną, to nikt nie będzie miał nic przeciwko temu, abyście zostawali na noc, jeśli traktują Was jako potencjalnego męża swojej córki/siostry itp.

Wiadomo, że na początku może być różnie, ale jeśli uznają Was za dobrą partię, to nikt nie będzie przeszkadzał :) 

W paru relacjach tak miałem. Dopóki byłem "brany pod uwagę", to nikomu nie przeszkadzało to, że czasami zostawałem. Jak tylko przestałem się podobać rodzinie, to nagle zaczęli kręcić nosem: "bo co sąsiedzi powiedzą", "bo tak nie wypada" itp.

To jest też dobry test na rodzinę kobiety ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Rnext napisał:

w kwestii Skandynawii mam ledwie mgliste wyobrażenia (zimne krainy są poza moimi zainteresowaniami) ale @SledgeHammer niedawno opisywał, że tam facet zbyt wiele ryzykuje (połową majątku) jeśli nawet tylko odrobinę za długo pomieszka z kobietą.

@Rnext - prawie trafiłeś;)

 

Facet żyjący w "konkubinacie" nie ryzykuję utraty połowy majątku.

Ryzykuje utratę całego majątku !!! w szczególnych przypadkach, jeśli mieszka z "wybranką serca" dłużej niż 3 lata.

Traci np. cały dom z wyposażeniem, nawet jak tylko on płacił raty !!!.

Szczególnych przypadków nie znam, nie zagłębiałem się w opowieści.

 

 

10 godzin temu, RedBull1973 napisał:

Przypomniała mi się rozmowa z matką kolegi, która mieszka od lat zagranicą, i ma tam "faceta".

Otóż oznajmiła ona, że kupiła sobie TAM mieszkanie.

Kupiła, choć jej facet jest bardzo zamożny, i spokojnie mogłaby mieszkać u niego.

Ale ona nie chce!

Bo chce być niezależna i wolna...

 

Niemożliwe !!!!

 

Opowieści dziwnej treści - jej wersja.

 

Jeśli facet jest "bogaty" w Skandynawii to napewno nie jest głupi.

Nie weźmie "kotwicy" pod swój dach, nigdy !!!

Takie rzeczy tylko w ERZE:D.

 

W rzeczywistości w zamian za "partnerstwo" może jej co najwyżej pomóc w zdobyciu kredytu na dom,

może ją wspomagać po cichu finansowo itd.

Nigdy ale to nigdy nie weźmie pod swój dach samicy, bo dość szybko przestanie być bogaty:D.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Przemek1991 said:

 

Hmm... Ona kupiła ? :D

Za duzo zeby czytac caly wątek ale tu jest punkt z wykrzyknikiem.

Tata kupil albo jakis facet, moze nawet po to zeby sie jej pozbyc.

W zyciu nie widzialem baby co sama sobie kupila chate.

 

Co do wczesniejszych wpisow:

Jak sie ma wolna mete - mozna miec bab tyle ile da sie namowic na pieprzenie i bzykac sie z inna co 2 godziny jesli ktos da rade.

Tym to sie rozni od mieszkania razem.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlueTo jest pani po 60-ce, pisałem przecież,  że matka kumpla...^_^

Pół życia siedzi za granicą i stać ją na to....

Drugie mieszkanie ma w Polsce, ja tu teraz mieszkam.

 

Po drugie , moja LAT'ka też "prawie" sama sobie kupiła mieszkanie, tzn. rodzice trochę jej pomogli.

Ale żaden facet.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry LAT nie jest zły, tylko skąd tu wziąć panią do tego, jak się aktualnie mieszka ledwo w 100-tysięcznym mieście i nie chodzi się po klubach czy inna lokalach (taki styl życia...)? Ja bym nie miał nic przeciwko, raz w tygodniu się spotykać byłoby dla mnie idealnie.

 

Nie jestem po rozwodzie jak starsi koledzy, nie mam dzieci, ale miałem kiedyś pannę i jakiś czas mieszkaliśmy razem. Był to istny koszmar, z tym że ja nie dałem się zniewolić tak, że robiłem co chciała, co nie znaczy, że nie próbowała dominować. Koszmar polegał na tym, że mimo że byliśmy w jednym miejscu, to czułem się jakby każdy sobie żył swoim życiem, mnóstwo tzw. cichych dni + jakieś olewanie mnie, ignorancja co mnie doprowadzało do kurwicy. Nie było z nią o czym pogadać, a jak chciałem wyjść w takim razie wieczorem z kumplem (zamiast patrzeć jak ona ogląda sukienki w internecie) to mówiła, że wolę kolegów zamiast niej (jak proponowałem razem coś porobić - nie chciała) .

 

Miałem to w dupie, szedłem się napić z kumplem, żadnych dziewczyn przy tym nawet nie było. Ona jednak po iluś takich moich wyjściach uroiła sobie, że ją z pewnością zdradzam (a wychodziłem często - bo "wiało chujem" w mieszkaniu"), no i tak coraz bardziej się spłycała ta relacja (o ile od początku nie była zerowa poza tym, że wyjątkowo mi jej uroda odpowiadała i drąg często był w akcji...), aż kiedy już byłem bliski powiedzenia jej, że nie widzę w tym żadnego sensu, ona nagle wypaliła, że dla niej się liczę tylko ja (i nieważne, że mi nie ufa), i że ona chce ślub i dzieci (miałem też znacznie więcej pieniędzy od niej, a mimo to nie zgadzałem się żeby się z nią dzielić, co powodowało u niej wielkie niezadowolenie) - to mnie zwaliło z nóg. Powiedziałem, że po pierwsze za wcześnie dla mnie, po drugie nie z nią. Ona się wyniosła, ja się wyniosłem i tak się zakończyła historia. 

Edytowane przez Medulla_Oblongata
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medulla_Oblongata Ja mieszkam w jeszcze mniejszym mieście i nie widzę żadnych problemów, aby kogoś poznać.

Chodząc po knajpach możesz poznać tylko kobietę, która... chodzi po knajpach. Jak dla mnie, to jest słabe miejsce do zwierania znajomości.
Z resztą ja nikogo nie szukam, więc może jestem w innej sytuacji ;)

 

Poznałeś, jak wygląda życie z kobietą. Możesz wyciągnąć z tego wnioski i decydować świadomie, czy chcesz się w to pakować. Takie doświadczenia przydają się w życiu.


Kiedyś też mieszkałem z dziewczyną.

W domu ciągle kłóciła się z matka. Gdy zamieszkaliśmy razem, większość czasu spędzała u rodziców. Bo trzeba pomóc ojcu, bo coś tam...

Nie miała dostępu do mojej kasy i ciągle okłamywałem ją w tym temacie :D Mówiłem, że nic nie mam i musi się dorzucić do czegoś... Do dziś pamiętam jej minę, gdy zobaczyła przez przypadek stan mojego konta. Nie było zbyt wiele pieniędzy - jakieś 1500zł. Ale ten błysk w oku i nadzieja, że będzie można to wydać - bezcenny widok.
Nic nie dostała :)

Edytowane przez Dobi
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medulla_Oblongata Nie szukaj, a znajdziesz.

100 tyś mieszkańców to i tak ok.

LAT to taki związek i nie związek. Dwoje ludzi żyje swoim życiem (inna praca, inne zainteresowania, czasami dzieci) ale też chce od czasu do czasu spotkać się, napić się wina, pogadać, pójść do kina lub do łóżka ;). Za wyjście z kumplami nikt się nie obraża, za wyjście jej z kumpelami też. Ale jest niepisana umowa, że "te" sprawy załatwiacie między sobą. Nie wiem - może niektórzy nie mają takiej umowy lub mają ją gdzieś.

Ale jak dla mnie LAT jest dla ludzi po przejściach lub mocno zapracowanych stawiających na karierę. I tyczy się i panów i pań. 

 

1 godzinę temu, Medulla_Oblongata napisał:

(miałem też znacznie więcej pieniędzy od niej, a mimo to nie zgadzałem się żeby się z nią dzielić, co powodowało u niej wielkie niezadowolenie) - to mnie zwaliło z nóg.  

 

....dobrze, że teraz zwaliło. Masz bez kosztowną naukę. A skoro masz kasę i jesteś młody to będziesz miał kolejne lekcje od pań i sprawdziany - a Ty jesteś już przygotowany. 

Ale może przyjdzie taki czas, że powiesz e tam...zakochuje się i zamieszkamy razem. Może ślub nawet będzie. Ok, Twój wybór, ale pamiętaj....kasa ma być Twoja!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi, ja właśnie też nie szukam... :D


@Normalny, ja już prawie 2 lata nie szukam i prawdę mówiąc nic się samo nie znajduje (choć fakt, były jakieś chętne, ale niestety wybredny jestem i olałem bo nie były w moim guście), co nie zmienia faktu, że dobrze mi samemu, głównie ze względu na możliwość intensywnego samorozwoju. Jak miałem babę to piłem wódkę z kumplami na zapominanie o tym gównie jakim był "związek". Teraz jestem sam i w ogóle nie czuję potrzeby picia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Medulla_Oblongata A tak podświadomie, w środku głowy - też nie szukasz? Czy może jednak? Fajnie jakby jakaś się znalazła? 

Nie pijesz bo jesteś wolny - wewnętrznie wolny. 

A jak znajdziesz lub Ciebie ona znajdzie to i tak będziesz miał problem bo będzie chciała być w związku z Tobą i Twoim kontem bankowym - ale wiesz tak ludzie robią co się kochają i sobie ufają ;):lol: - do końca świata i o jeden dzień dłużej :wub:

 

 

Edytowane przez Normalny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe :) czy podświadomie bym chciał? z 2 razy w miesiącu jak mi się zdarzy wolny wieczór (nie jestem w pracy/nie trenuje/gdzieś na wyjeździe nie jestem) to mi przeleci przez głowę myśl, że ten film co za chwilę obejrzę sam, chętnie bym obejrzał z jakąś dupeczką. Chwilę potem jest kolejna myśl: tyle szarpania się po to, żeby z raz w miesiącu mieć z kim obejrzeć film? pytanie retoryczne. Do mojego konta bankowego + jakiejś samicy władającej nim moje myśli nawet nie docierają. Jestem w pełni kompatybilny z założeniami, że podstawa dobrego małżeństwa (jeśli kiedyś by miało do niego dojść, co na dzień dzisiejszy jest abstrakcją) to spisanie intercyzy + testy na ojcostwo :D Nigdy nie byłem materialistą, zawsze mnie to brzydziło. Pieniądze nie biorą udziału w relacji damsko-męskiej, więc jeśli kobieta próbowała by je podłączyć, automatycznie mnie odłączy z tej relacji.

Edytowane przez Medulla_Oblongata
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Medulla_Oblongata napisał:

Nie było z nią o czym pogadać, a jak chciałem wyjść w takim razie wieczorem z kumplem (zamiast patrzeć jak ona ogląda sukienki w internecie) to mówiła, że wolę kolegów zamiast niej

 

Typowe :D

 

3 godziny temu, Medulla_Oblongata napisał:

Miałem to w dupie, szedłem się napić z kumplem, żadnych dziewczyn przy tym nawet nie było. Ona jednak po iluś takich moich wyjściach uroiła sobie, że ją z pewnością zdradzam (a wychodziłem często - bo "wiało chujem" w mieszkaniu"), no i tak coraz bardziej się spłycała ta relacja

 

I bardzo dobrze, a zachowanie Twojej ówczesnej panny tylko potwierdza regułę, że baby to jednak głupiutkie istotki :wub:

 

3 godziny temu, Medulla_Oblongata napisał:

aż kiedy już byłem bliski powiedzenia jej, że nie widzę w tym żadnego sensu, ona nagle wypaliła, że dla niej się liczę tylko ja (i nieważne, że mi nie ufa), i że ona chce ślub i dzieci (miałem też znacznie więcej pieniędzy od niej, a mimo to nie zgadzałem się żeby się z nią dzielić, co powodowało u niej wielkie niezadowolenie) - to mnie zwaliło z nóg.

 

Po prostu się zorientowała, że zaczyna się jej palić pod dupą, stąd ten tekst. W moim przypadku była analogiczna sytuacja, niesamowite parcie na ślub i dziecko, ale to, że ja nie mam na to ochoty, to już jej zupełnie nie interesowało. W kwestii pieniędzy postąpiłeś bardzo dobrze, rozpieściłbyś raz, drugi, trzeci, i byłoby po zawodach. 

 

Co do tego zdania: 

1 godzinę temu, Medulla_Oblongata napisał:

czy podświadomie bym chciał? z 2 razy w miesiącu jak mi się zdarzy wolny wieczór (nie jestem w pracy/nie trenuje/gdzieś na wyjeździe nie jestem) to mi przeleci przez głowę myśl, że ten film co za chwilę obejrzę sam, chętnie bym obejrzał z jakąś dupeczką.

 

Eee, ja wiele razy oglądałem filmy z kobieta u boku, i w 80% one miały zupełnie wyjebane na to, co działo się na ekranie, więc ich obecność w takich chwilach jest zbędna :D

 

Marek fajnie to opisał, że żadna kobieta nie zapewni facetowi szczęścia. Tylko i wyłącznie MY to szczęście sobie możemy zapewnić, prowadząc takie życie, jakie nas będzie rajcowało. Kobieta może być jedynie dodatkiem do tego wszystkiego, a jak doskonale wiemy one idealnie potrafią sabotować nasze pasje. Grunt, to żyć zgodnie z własnymi przekonaniami i tak po prostu lubić samego siebie ;) Tak wnioskuję ja, Wasz Brat Przemek :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.