Skocz do zawartości

Czy warto uświadamiać? Sposoby, zagrożenia, doświadczenia


Rekomendowane odpowiedzi

Ja ci powiem na przykladzie ksiazki o rzucaniu palenia. Przeczytalem ta ksiazke i rzucilem palenie z dnia na dzien - zadzialalao. Pozyczylem ja kumplowi, ktory tam cos o rzucaniu przebakiwal. Pol roku jezdzil z ta ksiazka na tylnym siedzeniu. Spytalem go: przeczytales chociaz 10 stron ksiazk? - nie - a ty w ogole chcesz rzucic palenie? - nie, lubie fajki. Tak tez wlasnie jest z forum i pluszowymi misiami.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podam dość drastyczny przykład ze swego otoczenia. Mój bardzo bliski ziom wpadł w sidła starej baby. To jest historia sama w sobie do opowiedzenia, ale teraz w temacie. Mieliśmy 20+, ostatnie lata studiów. Jego wybranka otóż, to raszpla starsza od niego o kilka lat, z mordą jak predator, decha z przodu, na doktoracie z takiego kierunku, że nawet dr. S. wydaje się z tamtej perspektywy poważnym specjalistą. Pobożna chrześcijanka.

 

Mówiłem mu kilka razy: stary, nie rób tego. Używałem argumentów oczywistych dla każdego tutaj, jak wyjętych z forum.

 

I to pomimo, że sam wtedy gówno o życiu wiedziałem i byłem skrajnie rycerski, tudzież sfrustrowany brakiem kobiet w życiu: tragizm tej sytuacji był gołym okiem widoczny nawet z serca matrixu.

 

Uświadamianie? Niby rozmowa na kulturce, ziomuś niby część chwyta, na koniec powiedziałem: życzę, żebyś miał rację. Byłem przy nim do końca, na weselu piłem. W nagrodę miałem zerwanie kontaktu na parę lat.

 

Tyle tytułem wstępu. 

 

Teraz do konkretów. Otóż był inny ziomuś, znany ogólnie ruchacz. Tego owa niewiasta sama z własnego popędu błagała o sex usilnie, z wielką chcicą w ślepiach. A że ten się jej brzydził lecz miał serduszko miękkie, to dał się w końcu uprosić na pociągnięcie druta przy zgaszonym świetle. Jako, że dwóch kolegów było znajomymi a ruchacz jest człowiekiem porządnym i honorowym, zadzwonił do mego ziomka aby go przed nią ostrzec. Lojalnie, jak brat do brata, a dodam że w owym czasie przyjaciel mój księżniczkę swoją widywał wyłącznie w ubraniu i mowy nawet nie było o chodzeniu ze sobą. W zamian za ostrzeżenie kosa do końca życia i groźby karalne najcięższego kalibru. Na szczęście obaj panowie nigdy już się nie spotkali, gdyż mój ostatecznie i po bożemu wyruchany przez kosmitę przyjaciel był tęgim fighterem.

 

Po prawie 10 latach małżeństwa i dwójce dzieci dalej czekam na jego: miałeś rację, stary. Jak mi ją przyzna, dam znać. Sam widzę że wie że się męczy, ucieka w dziwne klimaty, czasem półgębkiem się skarży. Może za 10 lat?...;)

 

Człowiek musi sam szukać, musi chcieć mu się chcieć. Dopiero kogoś takiego można nakierować na jakąś sensowną drogę. Tyle z uświadamianiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś próbowałem wyjaśniać pewne sprawy jednemu człowiekowi. Wówczas mieliśmy dość dobre relacje.

Ja byłem już w trakcie rozwodu i zacząłem otwierać oczy. On był w parpletnim z związku z "księżniczką". Ciągle na nią narzekał, bo coś odwalila, bo chamsko się zachowała, bo ma jej dość i wyrzuci ją z domu (mieszkali u niego). Jednak nie. Nie wyrzuci, bo gdzie ona by się podziała, taka bidulka.

Początkowo ona i jej rodzina naciskali na ślub, ale w pewnym momencie im przeszło i frajer uznał, że jest dobrze. Żyje z nią do dziś.

 

Ze mną zaczął się kłócić i gadać publicznie o tym, o czym rozmawialiśmy na osobności. Później wyszło, że to zwykły konfident i idiota, więc nie utrzymuję z debilem żadnego kontaktu, choć widuje go codziennie. Skoro tak, to ja zacząłem robić to samo.

 

Do tej pory rzuca głupie uśmieszki, gdy wyrażam swoje zdanie na temat kobiet i związków. Na mnie nie robi to żadnego wrażenia, wrecz jest to zabawne. Gość udowadnia tym zachowaniem, że nie ma zielonego pojęcia o tym, co sie dzieje.

 

Jak to mówią niektórzy: "Oczy dupą mu zaszły".

Niech sobie żyje, jak chce. To jest jego problem, a nie mój. Teraz obserwuję to tylko z boku i często się śmieje z tego, co ten osobnik robi.

 

Gdybym miał wybór, czy zrobić to samo jeszcze raz, to postąpiłbym identycznie. Dzięki temu zagraniu wyszło na jaw, że mam do czynienia idiotą.

 

Nigdy nie żałowałem tego, że próbowałem kogoś "ratować". Jak zrozumie - fajnie. Jeśli nie - żyje dalej po swojemu, a ja mam poczucie wypełnionej misji ;)

 

Mam kumpla, który już trzeci raz jest żonaty. Jego nigdy nie uswiadamiałem. To jest jego sprawa. Choć dziwne dla mnie było to, że zaraz po rozwodzie znalazł sobie nową kobietę i z nią zamieszkał. Nie moja sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka mnie myśl dzisiaj naszła gdy wróciłem z pracy. Otóż pracuje ze mną facet o 10 lat starszy ode mnie, żonaty, dwójka dzieci, kredyt zaciągnięty pod budowę mieszkania, czyli typowa polska rodzinka :D

 

Rzecz w tym, że ten kolega jest totalną... pizdą. Wiem, że tak nie ładnie mówić i pisać o nieobecnych, ale po prostu jak tak dzisiaj sobie popatrzyłem na niego z boku, słuchałem jak z nami rozmawia i przede wszystkim co mówi, to w zasadzie panowie ja się nie dziwie, że nasze kochane Panie tak wykorzystują facetów, skoro oni sami sobie na to pozwalają. Generalnie kolega jest pod dużym pantoflem, każdą jedną decyzję musi podjąć podpierając się opinii małżonki, no bo jeśli jej nie będzie pasowało, to źle się skończy.

 

Opowiadał o sytuacji z soboty, a mianowicie jego żona bez jego wiedzy zaprosiła sobie na wieczór koleżanki z mężami. Kolega oczywiście niepocieszony, bo nic o tym nie wiedział, no ale słowem się oczywiście nie odezwał. Goście przyszli, spotkanie trwa, tylko co z tego, skoro żona zabroniła mu pić wódkę ? Tylko i wyłącznie piwko, góra dwa i koniec, bo się nie daj Boże kaca nabawi na drugi dzień i co to będzie ? Oczywiście pozostali faceci mogli sobie popijać czystą, więc nie muszę zapewniać jak mój kolega musiał wyglądać w ich oczach.

 

Kolejna sprawa to chęć zmiany pracy, ale żona nie pozwoliła, bo tu praca stabilna, bo umowa do 2025 roku, więc jest git, kredyt będzie można spłacać. Kolega interesuje się bronią i generalnie pierdołami związanymi z czasami wojny. Chciał sobie zakupić kilka replik i urządzić w domu takie pomieszczenie tylko i wyłącznie na te gadżety. Oczywiście nie można, bo jak to tak pieniądze marnować na pierdoły. 

 

Powiem Wam szczerze, że nie ma dnia, by kolega nie sprzedał nam jakiegoś ciekawego faktu ze swojego prywatnego życia. Ja to puszczam mimo uszu, bo mnie cudze życie nie interesuje, i generalnie nie popieram takiego publicznego spowiadania się z prywatnych spraw. Przykre dla mnie jest to, że dorosły facet tak bardzo pozwolił sobie wejść na głowę i zrobić z siebie takiego cipeusza. Jego osoba aż się prosi, aby go tu skierować, ale nie będę nawet próbował tego robić, gdyż uważam, że jest on już w tak zaawansowanym stadium białorycerstwa, że nawet My nie zdołamy mu pomóc.

 

Jednym słowem, Boże widzisz i nie grzmisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem wam moją próbę uświadomienia pewnych podstaw kumplowi. Znajduje się on obecnie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Na własne życzenie oczywiście.

Jest kilkanaście lat po ślubie, są dzieci. Żona ustawiała go po kątach od samego początku. On był po prostu chłopcem na posyłki i służącym. Zero godności męskiej wobec kobiety.  Efekt? Żona, dacie wiarę, od jakiegoś roku czy dwóch brzydzi się nim, nie daje mu się dotknąć, mówi, że ich małżeństwo nie ma sensu. Twierdzi, że on się nie rozwija, że jest złym ojcem, że nie ma zasad mężczyzny itp. I to wszystko prawda. On zaś twierdzi, że jest taki jak zawsze, że jest dobry i wrażliwy (jego słowa...) i nie rozumie o co jej chodzi.

 

Pewnego razu na osobności, po tym jak żona kazała mu się wynosić z domu (jej), czego oczywiście nie zrobił, spróbowałem mu zdradzić kilka podstawowych rzeczy. Np. to, żeby nigdy, ale to nigdy, nie błagał o seks, nie prosił o niego i nie łasił się jak żebrak. Nie chce to nie - trudno. Co ciekawe ona twierdzi także, że jedną z rzeczy, które najbardziej ją w nim irytują jest właśnie ta służalczość, to łaszenie się i błagalne postawy, które dotyczą nie tylko seksu. Mówię człowiekowi żeby tak nie robił, że kobiecie podobają się inne postawy i zachowania, dlaczego etc. On coś tam wydaje się, że rozumie. Że będzie na to uważał. Ok - zobaczę, pomyślałem. Za kilka dni jego żona opowiada jak znowu się do niej dobierał, chociaż dostał wyraźny komunikat "nie" w postaci "spierdalaj".

 

Drugą sprawą, która mocno irytowała jego żonę było uporczywe wydzwanianie do niej i pisanie sms kompletnie bezsensownych i niepotrzebnych. W stylu "Kocham Cię Kochanie!", czy "oddasz mi się wieczorem?" Ona mówi mu wyraźnie: "nie pierdol do mnie tych swoich głupot przez telefon i daj mi spokój". On dalej swoje. Ja mówię mu, aby kompletnie w tej sytuacji przestał do niej wydzwaniać i nie wysyłał żadnych sms. I nigdy, ale to przenigdy nie mówił do niej "kocham Cię", szczególnie w tej, praktycznie beznadziejnej już sytuacji. On odpowiada, że faktycznie, że nie będzie. Że rozumie swój błąd, a tak w ogóle to on tak praktycznie nie robi i to jego żona przesadza.

 

Jaki jest efekt? Na następny dzień człowiek robi to samo. Jego żona czyta mi smsy, które faktycznie wskazują, że mamy do czynienia z idiotą.

 

Inny przykład. Mówię mu, zgodnie z zasadą wyrażoną przez F. Błaszkiewicza, "nigdy nie kupuj swojej kobiety". Czyli, że chcąc osiągnąć np. seks, nigdy nie postępuj tak, aby kobieta myślała (świadomie czy nie), że ją czymś kupujesz. Najczęstszy błąd to np. zabranie żony na drogą kolację czy kupienie jej perfum a potem postawa, nieraz wyrażona wprost "teraz to mi się chyba należy?". Kobiety tego nienawidzą (normalne oczywiście). Mówię mu, że nie tędy droga, że to jego postawa jest problemem, że gdy będzie zachowywał się jak mężczyzna to żona sama będzie mu się pchała do łóżka (nie śpią razem od kilku lat, bo małe dziecko niby się przyzwyczaiło spać z mamą...). On mówi "tak, tak, aha, faktycznie" i zmienia temat. Po kilku miesiącach dowiaduję się, że kupił żonie drogą bieliznę (nie mają zbyt dużo pieniędzy) i po wręczeniu tego prezentu zaczął wysyłać sms w stylu "to co, wieczorem przyjdziesz do mnie tej bieliźnie" itp. O ile jeszcze w normalnym małżeństwie taki akurat sms byłby czymś normalnym, to w jego położeniu, gdy dupy nie widział od lat, jeszcze bardziej go pogrążał. A on potem jeszcze zdziwiony: "to ja tyle pieniędzy wydałem a ona nie chciała mi dać!"...

 

Zauważyłem, że w tym związku to ona zna lepiej zasady relacji damsko-męskich niż on, i jest wielu rzeczy świadoma. On natomiast jest odporny na jakąkolwiek wiedzę, o wprowadzeniu jej w życie nie mówiąc. Widząc takich głupców wcale się nie dziwię, że kobiety uciekają w ramiona innych mężczyzn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wspomniałem we wcześniejszym poście, kiedyś próbowałem uświadamiać gościa, którego traktowałem jak dobrego kumpla. Skończyło się na tym, że teraz jest moim największym wrogiem, choć generalnie ignoruję go - dla mnie ten człowiek nie istnieje.

Gdy trafiłem tutaj i mówiłem o paru mechanizmach, według których działają kobiety - on miał najczęściej głupi uśmieszek.

Teraz już tego uśmiechu nie ma. Zauważa, że kobiety, z którymi pracuję, traktują mnie inaczej niż pozostałych facetów. Choć z niektórymi miałem ostre spięcia i często dochodziło do kłótni (głównie w tematach związanych z polityką i poglądami - jedna to zagorzała feministka), to teraz rozmawiamy normalnie. Ze mną rozmawiają poważnie. Z pozostałymi tylko żartują.

Ostatnio jedna z nich trochę się nimi pobawiła. Ci uwierzyli we wszystko, a później mieli pretensje, że zostali oszukani i długo jej to wypominali. Ona sama powiedziała, że tylko ja nie dałem się nabrać na jej grę i od początku wiedziałem, jak to się skończy.
Myślę, że chciała przetestować, ale nie mnie - jednego z tych, którzy się nabrali. Wyciągnie zapewne ciekawe wnioski z tej akcji. Ja już wyciągnąłem.

Czasami nawet te dziewczyny mówią mi wprost, co myślą o sobie nawzajem. Oczywiście na osobności. Już widać pewne tarcia, choć na razie niegroźne. Już dawno im powiedziałem, że niedługo się pokłócą i czekam dnia, kiedy to nastąpi z niecierpliwością, aby powiedzieć: "a nie mówiłem?".
Czasami nawet same pytają mnie: "O co jej chodzi?" :D 

Nawet nie starałem się nimi manipulować. Właściwie, to zawsze traktowałem neutralnie, ale one zauważyły zmianę. Faceci w otoczeniu - także. Ci, którym chciałem pomóc, śmiali się ze mnie, pukając się w swoje puste łby. Gdy kobiety powiedziały wprost, że mam rację, a oni sami zauważyli, że jestem przez nie traktowany inaczej, to mina im zrzedła.


Nikogo nie uświadamiam na siłę. Czasami pokazuję swoją postawą, co myślę o niektórych zachowaniach.
Ostatnio wyzwałem jednego z kolegów za to, że mając propozycję wyjazdu do kumpla na imprezę, zaczął się zastanawiać, jaką wymówkę wymyślić dla żony, co jej powiedzieć, aby pozwoliła jechać...
Powiedziałem wprost, że więcej mu ręki nie podam, bo nie witam się z pizdami.

 

------------------------------------------------

 

UPDATE

Wspomniałem o koledze, który niedawno się rozwodził. Próbowałem go uświadamiać, coś tłumaczyć i wyjaśniać. Twierdził, że rozumie, ale nic nie zrozumiał. Co tydzień chodził do knajpy w nadziei, że pozna swoją księżniczkę.
Niedawno prosił o to, abym założył mu konto na Facebooku i Sympatii.pl, by mógł wyrywać laski (niekumaty w ogóle w sprawach internetu).

No i proszę... dzisiaj cały dzień do mnie dzwonił, aby pochwalić się, że znalazł swoją księżniczkę.
Oczywiście standard:

- Na razie to jest tylko koleżanka;
- Ona mówi, że nie chce ślubu;

- Ona jest taka fajna, mądra, dobra, pracowita itp.

A mnie zaczął dogryzać, że niby szukam lasek na portalach i nie znalazłem - no jak nie szukam, to jak mam znaleźć? :) 

Jego celem było znalezienie kobiety i temu było podporządkowane całe życie. Nie wiem, co to za loszka, bo jej nie znam i nie widziałem nawet zdjęcia, może kiedyś ją obejrzę i ocenię ;) 
Mnie to raczej podpada pod akt desperacji z jej strony - czyli znów standard.
Ona ma prawie 34, jak on. Dla niej to najwyższy czas, aby znaleźć sobie kogoś.

 


Z jego strony zaczęło się dogryzanie mi w każdy możliwy sposób. A to, że płacę alimenty na dziecko (w sumie po ich opłaceniu i tak mam znacznie więcej kasiory niż on ;) ). A to, że on sobie kogoś znalazł, a ja nie. Taka nieudolna próba dowartościowania się. Jakby to mnie ruszało... ;)

Czekam na rozwój akcji według znanego scenariusza :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.