Skocz do zawartości

Akt pierwszy - z mojego życia...


Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli nie ten dział proszę o przeniesienie.

Nie umiem pisać, nigdy nie miałem tego skilla. Więc musisz sie przemęczyć.

 

Jest to opis, mojej pierwszej "miłości", pseudo związku czy tzw chodzenia ze sobą.

 

Byla to 8 klasa szkoły podstawowej, czyli szmat czasu temu, ów koleżanka "Y" dołączyła w roku szóstym do mojej klasy - niezdane - oficjalnie kłopoty ze zdrowiem jak było chuj wi.

 

W końcówce 6 klasy wracając z inna koleżanka ze szkoły, zostałem zapytany co sądzę o Y, - bardzo sie podobam itd i czy chciałbym z nią chodzić. Tu ślizgi jak wąż odpowiedziałem jak polityk, że to fajna koleżanka, ale nie jestem zainteresowany - coś w ten deseń + byłem przerażony. W tamtej chwili dziewczyny w ogóle mnie nie interesowały ale muzyka, modelarstwo, Amiga 600, starsi koledzy to było to - oczywiście pamietam jakieś zauroczenia z koloni letniej (tu chyba mogę mowić o tzw miłości od pierwszego...) przedszkola i bawienie sie w dom - hehe.

Rozeszło się po kościach.

 

Klasa 7  - ciągnie wilczka do lasu.

 

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki końcówka 7 roku to zmiana - samice zaczęły mnie zauważać, a ja je!!!(...) może nie chodziło mi o sam sex, a loffcianie i trzymanie za rączkę. Także na horyzoncie pojawiła się Z (od początku w klasie), od słowa do słowa Z chciałaby wyjsć ze mną do kina.... ( wszystko to opisuje w telegraficznym skrócie były jakieś macanki na przerwach, przepychanki słowem konskie zaloty).  No i zastały nas wakacje.... Jakos tak mi się układało zawsze na wakacje ze nie widzalem się z ludźmi z klasy - na obozie letnim poznałem dziewczynę, która została "moją" - loffcianie nic specjalnego ale rodzice ją straszne pilnowali bo już wyczuli we mnie cffaniaka. Pamietam tylko ze zachowała sie z klasą, po wakacjach napisała do mnie list (dzieliło nas z 350km) że zrywa bo poznała innego - Respekt - mimo iż małolata, nic z tego by nigdy nie było to bardzo mi sie to spodobało.

 

Klasa 8 - prawie wydymany

 

No i jest - 8 klasa najstarszy rocznik w szkole - w końcu My obejmujemy tron i rządy na korytarzach szkoły:). Z ciagle podbija, a ja jestem coraz bliżej decyzji o tym kinie - śmiej się śmiej ale to był niezły challenge dla mnie, ale Y nie śpi - w przeciągu 2 tygodni dostaje liścik od Y, że kolega z naszej klasy K spotyka sie już z J i ona by bardzo chciała spotykać sie ze mną w domu J - jak to ujęła - na sam początek, a Z najchętniej by zabiła - miałem to na piśmie hehe.

 

Następny tydzień. Najlepsza kumpela Y dajmy na to B miała starszego brata któremu Z wpadła w oko - o tym nie wiedzalem... bardzo szybko zostałem sprowadzony do parteru, typ wjechał we mnie góralem na świecy, tak mnie zaskoczył, ze zaliczyłem glebę - rozjebalem, nos i nowa kurtkę Reeboka (do dzis mi jej szkoda) he. Wycofałem się - jasny i prosty argument - nie chodził w mojej wadze...

 

Y sprawnie wykreowała "związek" Z z bratem B. W tym samym tygodniu odwiedza mnie kolega K z J i wciskają mi Y (mam nadzieje ze wszyscy młodzianie kumają że za tym tez stoi Y) i spotkanie z nią - pod presja i naporem - godzę się - zostajemy "parą" (kurwa parą wodną chyba).

 

No i dwa tygodnie mija - loffcianie we 4, czasem w 3 (tzn ja Y i B ) dokładnie w drugą tygodnicę tego poważnego i rozsądnego konkubinatu - dostaje liścik od Y - ze to juz jest poważny związek i informuje mnie o swoich uczuciach i mnie kocha (czytając to miałem bekę i zapalone czerwone światło, skąd we mnie to czerwone światło - nie wiem ale tak było, a miałem 16 lat!).

A teraz najlepsze: jest gotowa na kolejny krok - chodziło jej o sex - ja wtedy tego nie wiedzalem, nie byłem gotowy na pukanie...

 

Tu śmieszna sytuacja po przeczytaniu tego zacnego listu - podbijam do Y i pytam o co chodzi z tym następnym krokiem przy K i J..... Ale mieli z mnie bekę... Potem Y mówiła juz bez ogródek ze będziemy sie jebać - takie wulgarne przedstawianie sprawy bardzo, ale to bardzo mi nie odpowiadało....

 

Tu na chwilę musimy cofnąć się do klasy 7 czasem w opowieściach Y przewijał sie niejaki F - starszy typek - BadBoy - co wiecznie remontował swojego Junaka i jeździł jakimś czoperem - imponował i musiał się podobać. Ja to dopiero początkujący BadBoy i cffaniaczek.

 

Mimo iż moja "miłość" zapewniała mnie o swoim uczuciu to F gdzieś tam ciagle był. Jednym słowem Y była chora na "dziewictwo" (natomiast koleżanka B została okłamana i myślała ze Y ma to juz za sobą). Nasze uczucie kwitło jak bez - coraz odważniejsze macanki, organizowanie czasu przez Y tak, ze zostawialiśmy sami u niej w domu tak aby tylko sie gzic, przyjmowała mnie w samym szlafroku, pamietam taka sytuacje, ze wpadły jeszcze inne kumpelki i oglądaliśmy jakis film na vhs, a ona przez cały film w tym szlafroku waliła sobie placówke moja ręką).

Pierwsza palcówka - właściwie to wpierw mnie to obrzydziło - niesamowity kisiel w gaciach - potem było lepiej :). Naciskała na sex coraz bardziej ale go nie było - wtedy jeszcze nie wiedzalem jak chore było jej rozumowanie...

Pewnego dnia idę z kumplem po osiedlu a tu "moja" Y gdzieś idzie z F.... Coś tam do niej powiedzalem i wydawało sie ze to koniec....

 

Jak rozumowała ta suka....

 

osobiscie wyleczyłem sie z tej "porażki" w 48h - w późniejszym życiu nie przychodziło to tak łatwo - przyszły egzaminy do LO - dostałem się, wakacje....

 

I kolejny liścik od Y, ze przeprasza, ze źle zrobiła, ze chce być z F ale to ja zasługuje na jej wianuszek - no kurwa - prosi o spotkanie... Spotkaliśmy się na spacer - i tam moi mili czytelnicy, na tym spacerku ona chcala abym ją zrobił!!!! Chodziło o to ze chcala ze mną to zrobić, aby być juz doświadczona w związku z F (od samego początku). Wstydziła sie tego ze jest dziewica, a ja miałem być tylko narzędziem do jej celu i wspaniałego życia z F.... Odmówiłem, zmacalismy sie trochę i odprowadziłem ja do jej bloku..... Jej mina..... Hehe..... Dopiero w domu - wyciszyłem sie - przeanalizowałem i z zadowoleniem stwierdziłem ze nie dałem sie wyruchać - oczywiście strach i brak doświadczenia w pukaniu tez odegrały jakaś rolę.... Mimo iż nie ruchałem to sam wyruchać sie nie dałem...

 

 

Jak skończyła samica

 

Pan F został w niedługim czasie tatą, a Y młodocianą mama w jednym z LO, obecnie pan F nie żyje - zawał, alkohol, chyba dragi - nie dożył 40 roku życia... Pancia Y ma 2 lub trójkę dzieci z rożnymi facetami - stan finansowy/materialny - nieznany.

 

W czasach świetności naszej-klasy zaprosiła mnie do znajomych, ale jakos sie tam nie logowałem i nie dodawałem osób do grona znajomych, czy jakos tak po 24h wiadomość czy nie poznaje starej koleżanki z klasy - wiec loguje się dodaje - przeglada moj profil i zdjecia.... Żadnych ruchów z jej ani mojej strony - ja nie byłem juz od dawna zainteresowany.

 

Spisalem to dla młodszego pokolenia, nie było wtedy tel komórkowych zaczy tata miał juz centertela... Proszę nie pisać mi tu rad co zle, a co dobrze to historia stara jak świat która ma obrazować co 17 latka potrafi i jak myśli. Like wystarczy, na pytania chętnie odpowiem. Dało mi to duzo do myślenia i uchroniło mnie przed życiową wtopą....

 

pzdr ZF

 

 

 

 

 

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zuckerfrei napisał:

Like wystarczy

 

  Na lajka to se trza zasłużyć:D Ale doceniam trud włożony w te wypociny.:D

Jak se przypomnę te szczenięce lata... Ile to lasek mogłem zaliczyć. Ale tak jak piszesz człowiek nie wiedział co do czego.:D

Fajne to były czasy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie doczytałem do końca, bo szczerze to pogubiłem się w tych wątkach :D Twierdzisz, że nie umiesz pisać, a ja tu widzę dobry scenariusz na kolejne 1000 odcinków "M jak musztarda" :D Daję lajka za to, że Ci się chciało klepać tyle w klawiaturę :P

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam juz lajków, bracie @zuckerfrei!

 

Skoro już tak wspominamy, to w wieku 16 lat po raz pierwszy... nie wykorzystałem sytuacji....

Sylwester 1989 u kumpla w willi , doborowe towarzystwo, zaprosiliśmy też M. - najładniejszą dziewczynę, którą znaliśmy jeszcze z podstawówki...

Naprawdę niesamowita uroda, a przede wszystkim ogromny sex-appeal, całe nasze miasteczko wzdychało do niej...

 

Właściwie to nikt nie wierzył , że ona w ogóle przyjdzie akurat do nas na tego Sylwestra, no ale..przyszła!

Jak weszła (spóźniona, ale teraz to już wiadomo - celowa zagrywka żeby zrobić Wejście Smoka), wszystkim szczeny opadły, dosłownie jak uciął ucichły wszystkie rozmowy...

Wow!

Bez przesady, wyglądała dla nas wtedy jak milion dolarów...a jak pachniała! :P Do dziś pamiętam ten zapach....i to całe PIORUNUJĄCE  wrażenie ,jakie zrobiła...

Cudowny uśmiech do tego , luz, humor - żadna tam napuszona lalunia...

Ech, zwariowaliśmy wszyscy!

 

OK, zatem biorę się za nią ja, bo miałem największe SMV ze wszystkich kumpli w tym czasie...chuj ze skromnością :lol:

 

Wszystko super, M. siedzi koło mnie, żartujemy, pijemy (m.in. Ciociosan...kto to pamięta...?), tańczymy...

Do dziś pamiętam kawałek, jaki wtedy puściłem nam do tańca, Squash Gang - I Want An Illusion...

M. wpatrzona we mnie jak w obrazek, jakieś lekkie macanie, tańce przytulańce non-stop...

Ja oczywiście euforia 1000000 %...

Potem poszlismy tylko we dwoje na górę, do innego pokoju...

Ona siadła mi na kolana, i mówi - pocałuj mnie...

A ja jak ta pizda....dałem jej buziaka w policzek...!

Ona znowu - ale jeszcze raz, no co to było ?

Na to ja znów powtórzyłem niezdarnie swój "pocałunek"...

Co tu dużo mówić, nie miałem doświadczenia !

Bałem się ,że nie umiem całować, że mi z japy może capi alkoholem, i takie tam....

 

M. była wyraźnie rozczarowana moją postawą ,zeszliśmy na dół, nie wiem czy wołali nas, czy coś innego...no nieważne...

 

Potem przyszli (po północy) inni koledzy w odwiedziny do nas ,i ....

Zgarnęli ją ze sobą !

 

A ja.... rozjebałem garnek z kompotem w kuchni, a potem spałem w wannie...:lol:

 

Koleś, który ją zgarnął z tego Sylwestra u nas, potem z nią chodził, kilka lat....

Pomimo że ona miała tylko 15 lat, ruchała się z nim OD RAZU na potęgę, od razu w tego Sylwestra....bo powiedzmy szczerze - była nimfomanką...

On nawet potem aż narzekał, ze już nie dawał rady z nią, że miał kutasa ciągle poobcieranego...

Jak przychodził do niej, to nieraz miała już przygotowane kasety VHS z pornusami...:P

(matki często nie było - byzneswoman, a ojca wcale ...)

 

 

Co ciekawe, gdzieś tak po 20-ce zrobiła się z niej dość przeciętna dziewczyna, za mocno chuda....

Ogólnie nie skończyła chyba najciekawiej ,z tego co wiem...

 

Link do tego niezapomnianego kawałka jeszcze (od 3:30 jak słucham, to az mnie przeszywa...pomimo tylu lat!...)

 

 

 

 

P.S.

Jeszcze Roxette "Listen To your Heart" wtedy wiele razy sobie puszczaliśmy....też mam zawsze ciary przy tym....

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez RedBull1973
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf tyle klepalem w tego iPada i nie zasłużyłem? Hehe wiem ze na tle innych samców to nudne flaki z olejem .... Ale zeby popuścić mi szpary tylko dlatego aby zaimponować innemu samcowi to do tego jest tylko zolna kobieta :) Ehhh  te lata fajnie było...... @seba33 następne akty bedą krótsze, a będzie o trzymaniu 3-4 srok za ogon.... Bo młodzieży to imponuje i pytają na priva.... Pamietam o Tobie @hermes.

@RedBull1973 ja po tym wszystkim to bałem się zdania mojgo taty szanownego trena i sędziego piłki nożnej, a mianowice ze nie wykorzystane sytuacje sie mszczą uffff na szczęście powiedzenie to odnosi sie TYLKO do piłki nożnej......  Tam była tylko jedna samica? Przynajmniej siusiaka nie miałeś obdartego.... :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z utęsknieniem czekam na akt drugi @zuckerfrei, zasłużyłeś na laicka;).

 

Ogólnie to bardzo fajnie się to czytało:blink:, coś jak zadanie z matematyki studiów wyższych technicznych:lol:.

Równanie z bardzo wieloma niewiadomymi przeplątane interwałem czasowym:wacko:.

Weź na to znajdź wzór:).

 

@RedBull1973 proszę weź sobie trochę wolnego, bo limit śmiechu już u mnie wyczerpałeś, w tym tygodniu:lol:.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zuckerfrei napisał:

 

@RedBull1973 Tam była tylko jedna samica? Przynajmniej siusiaka nie miałeś obdartego.... :)

 

 

Nie, było więcej samiczek, ale żadnej takiej, która by choć do pięt dorastała tamtej boskiej M. ...

Na pewno były jeszcze jakieś trzy starsze od nas, koleżanki kumpla siostry...gdzieś tak 17-18 lat miały chyba...

 

Ogólnie jednak dość szybko potem zrozumiałem ,że te najładniejsze laski... najwięcej się prują...!

 

W wieku 20 lat już bez skrupułów posuwałem prześliczną 15-latkę (została potem Miss naszego miasteczka) ...

Ta to miała fantazję ! Na przykład wymyśliła sobie raz, że chce bzykać się na ławce przed swoją szkołą...Spoko, ze mną wszystko! :-)

Pornusy też lubiła...ech, piękne czasy...

Oczywiście zdradzała mnie ze swoim trenerem karate, który ją wcześniej rozdziewiczył w wieku... 14 lat!....

To skurwesyn, pedofil jeden ! :-)

Wystarczyło, że wyjechałem na kilka tygodni do Niemiec "na roboty" :-)

 

Potem jednorazowo "wziąłem" jeszcze inną 15-latkę , na klatce schodowej...:-)

Ale to już wiedziałem od kumpla, że ona lubi dać...:-) Też fajna była, bardzo ładna! Też półdługie, czarne włosy...

 

Ogólnie na tych klatkach schodowych to miałem multum ruchania, kilkadziesiąt razy jak nic :-)

Kumple nawet mnie nazywali "Klatkowiec" :-)

Ale wiadomo, w wieku 20-23 lat mieszkałem z rodzicami , więc lokum nie było żadnego...

 

Kiedyś zeszliśmy z taką starszą ode mnie do piwnicy, rzuciłem płaszcz na ziemię jak gentelmen, no i dymam...a tu pies podszedł i się gapi centralnie, prosto mi w oczy...

Tak się zacząłem śmiać , że przestał mi stać z tego wszystkiego :-)

 

Innym razem miałem bzykanie w parku, po prostu poszliśmy nagle w krzaki...

M. była bardzo dystyngowana, kończyła stomatologię, z bardzo dobrej rodziny, bardzo atrakcyjna...

Taki byłem podjarany (19 lat, ona 25), że od razu po pierwszym wytrysku dalej mi stał, i miałem zaraz drugi strzał!

Pozycja od tyłu, na stojąco...do dziś uwielbiam tę pozycję! :-)

Innym razem ,z tą samą panią M. ,seks pod wieżą ciśnień, w środku naszego miasteczka...

Albo seks w konsoli DJ, podczas dyskoteki...to to nie raz i nie tylko z nią!

Notabene, M. to była moja największa miłość w życiu...

Jak ze mną zerwała (niby że to bez sensu, bo ona w innym mieście), tak się upiłem (ze swoim przyszłym świadkiem), że po wtoczeniu się do domu podobno tylko załkałem do matki:

"M. ze mną zerwała..."  i padłem na podłogę...

 

Aaaa, jeszcze mi się przypomniało , jak posuwaliśmy z kumplem laskę we dwóch u niego na chacie (dom piętrowy)...

Wszedł nagle jego brat zaspany, i mówi nietomny do brata:

- Co tu się dzieje ?

- Ja kto co, nie widzisz ...chcesz poruchać ?

- Nieeee....

- Nie ? To idź taty zapytaj, czy nie chce...

 

Opowieść była kultowa przez wiele lat :-)

 

 

 

 

Edytowane przez RedBull1973
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak lepiej mi czytać schemat elektroniki jak Pana Tadeusza, opisze napewno postaram się ASAP, może @dr Mordechaj B'rzyt-wa da mi jakiegoś czasowego bana to znów mnie zmotywuje :P idę juz chyba na rekord w banach :).

 

 

ps @RedBull1973  spanie w wannie u mnie było nazywanie spaniem w bobsleju - nie da rady sie wydostać - i zawsze ktoś może obmyć zimna woda.... Ach ten bobslej....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.