zuckerfrei Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Jeżeli nie ten dział proszę o przeniesienie. Nie umiem pisać, nigdy nie miałem tego skilla. Więc musisz sie przemęczyć. Jest to opis, mojej pierwszej "miłości", pseudo związku czy tzw chodzenia ze sobą. Byla to 8 klasa szkoły podstawowej, czyli szmat czasu temu, ów koleżanka "Y" dołączyła w roku szóstym do mojej klasy - niezdane - oficjalnie kłopoty ze zdrowiem jak było chuj wi. W końcówce 6 klasy wracając z inna koleżanka ze szkoły, zostałem zapytany co sądzę o Y, - bardzo sie podobam itd i czy chciałbym z nią chodzić. Tu ślizgi jak wąż odpowiedziałem jak polityk, że to fajna koleżanka, ale nie jestem zainteresowany - coś w ten deseń + byłem przerażony. W tamtej chwili dziewczyny w ogóle mnie nie interesowały ale muzyka, modelarstwo, Amiga 600, starsi koledzy to było to - oczywiście pamietam jakieś zauroczenia z koloni letniej (tu chyba mogę mowić o tzw miłości od pierwszego...) przedszkola i bawienie sie w dom - hehe. Rozeszło się po kościach. Klasa 7 - ciągnie wilczka do lasu. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki końcówka 7 roku to zmiana - samice zaczęły mnie zauważać, a ja je!!!(...) może nie chodziło mi o sam sex, a loffcianie i trzymanie za rączkę. Także na horyzoncie pojawiła się Z (od początku w klasie), od słowa do słowa Z chciałaby wyjsć ze mną do kina.... ( wszystko to opisuje w telegraficznym skrócie były jakieś macanki na przerwach, przepychanki słowem konskie zaloty). No i zastały nas wakacje.... Jakos tak mi się układało zawsze na wakacje ze nie widzalem się z ludźmi z klasy - na obozie letnim poznałem dziewczynę, która została "moją" - loffcianie nic specjalnego ale rodzice ją straszne pilnowali bo już wyczuli we mnie cffaniaka. Pamietam tylko ze zachowała sie z klasą, po wakacjach napisała do mnie list (dzieliło nas z 350km) że zrywa bo poznała innego - Respekt - mimo iż małolata, nic z tego by nigdy nie było to bardzo mi sie to spodobało. Klasa 8 - prawie wydymany No i jest - 8 klasa najstarszy rocznik w szkole - w końcu My obejmujemy tron i rządy na korytarzach szkoły:). Z ciagle podbija, a ja jestem coraz bliżej decyzji o tym kinie - śmiej się śmiej ale to był niezły challenge dla mnie, ale Y nie śpi - w przeciągu 2 tygodni dostaje liścik od Y, że kolega z naszej klasy K spotyka sie już z J i ona by bardzo chciała spotykać sie ze mną w domu J - jak to ujęła - na sam początek, a Z najchętniej by zabiła - miałem to na piśmie hehe. Następny tydzień. Najlepsza kumpela Y dajmy na to B miała starszego brata któremu Z wpadła w oko - o tym nie wiedzalem... bardzo szybko zostałem sprowadzony do parteru, typ wjechał we mnie góralem na świecy, tak mnie zaskoczył, ze zaliczyłem glebę - rozjebalem, nos i nowa kurtkę Reeboka (do dzis mi jej szkoda) he. Wycofałem się - jasny i prosty argument - nie chodził w mojej wadze... Y sprawnie wykreowała "związek" Z z bratem B. W tym samym tygodniu odwiedza mnie kolega K z J i wciskają mi Y (mam nadzieje ze wszyscy młodzianie kumają że za tym tez stoi Y) i spotkanie z nią - pod presja i naporem - godzę się - zostajemy "parą" (kurwa parą wodną chyba). No i dwa tygodnie mija - loffcianie we 4, czasem w 3 (tzn ja Y i B ) dokładnie w drugą tygodnicę tego poważnego i rozsądnego konkubinatu - dostaje liścik od Y - ze to juz jest poważny związek i informuje mnie o swoich uczuciach i mnie kocha (czytając to miałem bekę i zapalone czerwone światło, skąd we mnie to czerwone światło - nie wiem ale tak było, a miałem 16 lat!). A teraz najlepsze: jest gotowa na kolejny krok - chodziło jej o sex - ja wtedy tego nie wiedzalem, nie byłem gotowy na pukanie... Tu śmieszna sytuacja po przeczytaniu tego zacnego listu - podbijam do Y i pytam o co chodzi z tym następnym krokiem przy K i J..... Ale mieli z mnie bekę... Potem Y mówiła juz bez ogródek ze będziemy sie jebać - takie wulgarne przedstawianie sprawy bardzo, ale to bardzo mi nie odpowiadało.... Tu na chwilę musimy cofnąć się do klasy 7 czasem w opowieściach Y przewijał sie niejaki F - starszy typek - BadBoy - co wiecznie remontował swojego Junaka i jeździł jakimś czoperem - imponował i musiał się podobać. Ja to dopiero początkujący BadBoy i cffaniaczek. Mimo iż moja "miłość" zapewniała mnie o swoim uczuciu to F gdzieś tam ciagle był. Jednym słowem Y była chora na "dziewictwo" (natomiast koleżanka B została okłamana i myślała ze Y ma to juz za sobą). Nasze uczucie kwitło jak bez - coraz odważniejsze macanki, organizowanie czasu przez Y tak, ze zostawialiśmy sami u niej w domu tak aby tylko sie gzic, przyjmowała mnie w samym szlafroku, pamietam taka sytuacje, ze wpadły jeszcze inne kumpelki i oglądaliśmy jakis film na vhs, a ona przez cały film w tym szlafroku waliła sobie placówke moja ręką). Pierwsza palcówka - właściwie to wpierw mnie to obrzydziło - niesamowity kisiel w gaciach - potem było lepiej :). Naciskała na sex coraz bardziej ale go nie było - wtedy jeszcze nie wiedzalem jak chore było jej rozumowanie... Pewnego dnia idę z kumplem po osiedlu a tu "moja" Y gdzieś idzie z F.... Coś tam do niej powiedzalem i wydawało sie ze to koniec.... Jak rozumowała ta suka.... osobiscie wyleczyłem sie z tej "porażki" w 48h - w późniejszym życiu nie przychodziło to tak łatwo - przyszły egzaminy do LO - dostałem się, wakacje.... I kolejny liścik od Y, ze przeprasza, ze źle zrobiła, ze chce być z F ale to ja zasługuje na jej wianuszek - no kurwa - prosi o spotkanie... Spotkaliśmy się na spacer - i tam moi mili czytelnicy, na tym spacerku ona chcala abym ją zrobił!!!! Chodziło o to ze chcala ze mną to zrobić, aby być juz doświadczona w związku z F (od samego początku). Wstydziła sie tego ze jest dziewica, a ja miałem być tylko narzędziem do jej celu i wspaniałego życia z F.... Odmówiłem, zmacalismy sie trochę i odprowadziłem ja do jej bloku..... Jej mina..... Hehe..... Dopiero w domu - wyciszyłem sie - przeanalizowałem i z zadowoleniem stwierdziłem ze nie dałem sie wyruchać - oczywiście strach i brak doświadczenia w pukaniu tez odegrały jakaś rolę.... Mimo iż nie ruchałem to sam wyruchać sie nie dałem... Jak skończyła samica Pan F został w niedługim czasie tatą, a Y młodocianą mama w jednym z LO, obecnie pan F nie żyje - zawał, alkohol, chyba dragi - nie dożył 40 roku życia... Pancia Y ma 2 lub trójkę dzieci z rożnymi facetami - stan finansowy/materialny - nieznany. W czasach świetności naszej-klasy zaprosiła mnie do znajomych, ale jakos sie tam nie logowałem i nie dodawałem osób do grona znajomych, czy jakos tak po 24h wiadomość czy nie poznaje starej koleżanki z klasy - wiec loguje się dodaje - przeglada moj profil i zdjecia.... Żadnych ruchów z jej ani mojej strony - ja nie byłem juz od dawna zainteresowany. Spisalem to dla młodszego pokolenia, nie było wtedy tel komórkowych zaczy tata miał juz centertela... Proszę nie pisać mi tu rad co zle, a co dobrze to historia stara jak świat która ma obrazować co 17 latka potrafi i jak myśli. Like wystarczy, na pytania chętnie odpowiem. Dało mi to duzo do myślenia i uchroniło mnie przed życiową wtopą.... pzdr ZF 13 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Grzegorz Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 1 godzinę temu, zuckerfrei napisał: Like wystarczy Na lajka to se trza zasłużyć Ale doceniam trud włożony w te wypociny. Jak se przypomnę te szczenięce lata... Ile to lasek mogłem zaliczyć. Ale tak jak piszesz człowiek nie wiedział co do czego. Fajne to były czasy. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
seba33 Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Nie doczytałem do końca, bo szczerze to pogubiłem się w tych wątkach Twierdzisz, że nie umiesz pisać, a ja tu widzę dobry scenariusz na kolejne 1000 odcinków "M jak musztarda" Daję lajka za to, że Ci się chciało klepać tyle w klawiaturę 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RedBull1973 Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 (edytowane) Nie mam juz lajków, bracie @zuckerfrei! Skoro już tak wspominamy, to w wieku 16 lat po raz pierwszy... nie wykorzystałem sytuacji.... Sylwester 1989 u kumpla w willi , doborowe towarzystwo, zaprosiliśmy też M. - najładniejszą dziewczynę, którą znaliśmy jeszcze z podstawówki... Naprawdę niesamowita uroda, a przede wszystkim ogromny sex-appeal, całe nasze miasteczko wzdychało do niej... Właściwie to nikt nie wierzył , że ona w ogóle przyjdzie akurat do nas na tego Sylwestra, no ale..przyszła! Jak weszła (spóźniona, ale teraz to już wiadomo - celowa zagrywka żeby zrobić Wejście Smoka), wszystkim szczeny opadły, dosłownie jak uciął ucichły wszystkie rozmowy... Wow! Bez przesady, wyglądała dla nas wtedy jak milion dolarów...a jak pachniała! Do dziś pamiętam ten zapach....i to całe PIORUNUJĄCE wrażenie ,jakie zrobiła... Cudowny uśmiech do tego , luz, humor - żadna tam napuszona lalunia... Ech, zwariowaliśmy wszyscy! OK, zatem biorę się za nią ja, bo miałem największe SMV ze wszystkich kumpli w tym czasie...chuj ze skromnością Wszystko super, M. siedzi koło mnie, żartujemy, pijemy (m.in. Ciociosan...kto to pamięta...?), tańczymy... Do dziś pamiętam kawałek, jaki wtedy puściłem nam do tańca, Squash Gang - I Want An Illusion... M. wpatrzona we mnie jak w obrazek, jakieś lekkie macanie, tańce przytulańce non-stop... Ja oczywiście euforia 1000000 %... Potem poszlismy tylko we dwoje na górę, do innego pokoju... Ona siadła mi na kolana, i mówi - pocałuj mnie... A ja jak ta pizda....dałem jej buziaka w policzek...! Ona znowu - ale jeszcze raz, no co to było ? Na to ja znów powtórzyłem niezdarnie swój "pocałunek"... Co tu dużo mówić, nie miałem doświadczenia ! Bałem się ,że nie umiem całować, że mi z japy może capi alkoholem, i takie tam.... M. była wyraźnie rozczarowana moją postawą ,zeszliśmy na dół, nie wiem czy wołali nas, czy coś innego...no nieważne... Potem przyszli (po północy) inni koledzy w odwiedziny do nas ,i .... Zgarnęli ją ze sobą ! A ja.... rozjebałem garnek z kompotem w kuchni, a potem spałem w wannie... Koleś, który ją zgarnął z tego Sylwestra u nas, potem z nią chodził, kilka lat.... Pomimo że ona miała tylko 15 lat, ruchała się z nim OD RAZU na potęgę, od razu w tego Sylwestra....bo powiedzmy szczerze - była nimfomanką... On nawet potem aż narzekał, ze już nie dawał rady z nią, że miał kutasa ciągle poobcieranego... Jak przychodził do niej, to nieraz miała już przygotowane kasety VHS z pornusami... (matki często nie było - byzneswoman, a ojca wcale ...) Co ciekawe, gdzieś tak po 20-ce zrobiła się z niej dość przeciętna dziewczyna, za mocno chuda.... Ogólnie nie skończyła chyba najciekawiej ,z tego co wiem... Link do tego niezapomnianego kawałka jeszcze (od 3:30 jak słucham, to az mnie przeszywa...pomimo tylu lat!...) P.S. Jeszcze Roxette "Listen To your Heart" wtedy wiele razy sobie puszczaliśmy....też mam zawsze ciary przy tym.... Edytowane 1 Grudnia 2016 przez RedBull1973 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zuckerfrei Opublikowano 1 Grudnia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 @Adolf tyle klepalem w tego iPada i nie zasłużyłem? Hehe wiem ze na tle innych samców to nudne flaki z olejem .... Ale zeby popuścić mi szpary tylko dlatego aby zaimponować innemu samcowi to do tego jest tylko zolna kobieta Ehhh te lata fajnie było...... @seba33 następne akty bedą krótsze, a będzie o trzymaniu 3-4 srok za ogon.... Bo młodzieży to imponuje i pytają na priva.... Pamietam o Tobie @hermes. @RedBull1973 ja po tym wszystkim to bałem się zdania mojgo taty szanownego trena i sędziego piłki nożnej, a mianowice ze nie wykorzystane sytuacje sie mszczą uffff na szczęście powiedzenie to odnosi sie TYLKO do piłki nożnej...... Tam była tylko jedna samica? Przynajmniej siusiaka nie miałeś obdartego.... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SledgeHammer Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Z utęsknieniem czekam na akt drugi @zuckerfrei, zasłużyłeś na laicka. Ogólnie to bardzo fajnie się to czytało, coś jak zadanie z matematyki studiów wyższych technicznych. Równanie z bardzo wieloma niewiadomymi przeplątane interwałem czasowym. Weź na to znajdź wzór. @RedBull1973 proszę weź sobie trochę wolnego, bo limit śmiechu już u mnie wyczerpałeś, w tym tygodniu. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RedBull1973 Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 (edytowane) 1 godzinę temu, zuckerfrei napisał: @RedBull1973 Tam była tylko jedna samica? Przynajmniej siusiaka nie miałeś obdartego.... Nie, było więcej samiczek, ale żadnej takiej, która by choć do pięt dorastała tamtej boskiej M. ... Na pewno były jeszcze jakieś trzy starsze od nas, koleżanki kumpla siostry...gdzieś tak 17-18 lat miały chyba... Ogólnie jednak dość szybko potem zrozumiałem ,że te najładniejsze laski... najwięcej się prują...! W wieku 20 lat już bez skrupułów posuwałem prześliczną 15-latkę (została potem Miss naszego miasteczka) ... Ta to miała fantazję ! Na przykład wymyśliła sobie raz, że chce bzykać się na ławce przed swoją szkołą...Spoko, ze mną wszystko! :-) Pornusy też lubiła...ech, piękne czasy... Oczywiście zdradzała mnie ze swoim trenerem karate, który ją wcześniej rozdziewiczył w wieku... 14 lat!.... To skurwesyn, pedofil jeden ! :-) Wystarczyło, że wyjechałem na kilka tygodni do Niemiec "na roboty" :-) Potem jednorazowo "wziąłem" jeszcze inną 15-latkę , na klatce schodowej...:-) Ale to już wiedziałem od kumpla, że ona lubi dać...:-) Też fajna była, bardzo ładna! Też półdługie, czarne włosy... Ogólnie na tych klatkach schodowych to miałem multum ruchania, kilkadziesiąt razy jak nic :-) Kumple nawet mnie nazywali "Klatkowiec" :-) Ale wiadomo, w wieku 20-23 lat mieszkałem z rodzicami , więc lokum nie było żadnego... Kiedyś zeszliśmy z taką starszą ode mnie do piwnicy, rzuciłem płaszcz na ziemię jak gentelmen, no i dymam...a tu pies podszedł i się gapi centralnie, prosto mi w oczy... Tak się zacząłem śmiać , że przestał mi stać z tego wszystkiego :-) Innym razem miałem bzykanie w parku, po prostu poszliśmy nagle w krzaki... M. była bardzo dystyngowana, kończyła stomatologię, z bardzo dobrej rodziny, bardzo atrakcyjna... Taki byłem podjarany (19 lat, ona 25), że od razu po pierwszym wytrysku dalej mi stał, i miałem zaraz drugi strzał! Pozycja od tyłu, na stojąco...do dziś uwielbiam tę pozycję! :-) Innym razem ,z tą samą panią M. ,seks pod wieżą ciśnień, w środku naszego miasteczka... Albo seks w konsoli DJ, podczas dyskoteki...to to nie raz i nie tylko z nią! Notabene, M. to była moja największa miłość w życiu... Jak ze mną zerwała (niby że to bez sensu, bo ona w innym mieście), tak się upiłem (ze swoim przyszłym świadkiem), że po wtoczeniu się do domu podobno tylko załkałem do matki: "M. ze mną zerwała..." i padłem na podłogę... Aaaa, jeszcze mi się przypomniało , jak posuwaliśmy z kumplem laskę we dwóch u niego na chacie (dom piętrowy)... Wszedł nagle jego brat zaspany, i mówi nietomny do brata: - Co tu się dzieje ? - Ja kto co, nie widzisz ...chcesz poruchać ? - Nieeee.... - Nie ? To idź taty zapytaj, czy nie chce... Opowieść była kultowa przez wiele lat :-) Edytowane 1 Grudnia 2016 przez RedBull1973 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zuckerfrei Opublikowano 1 Grudnia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 No tak lepiej mi czytać schemat elektroniki jak Pana Tadeusza, opisze napewno postaram się ASAP, może @dr Mordechaj B'rzyt-wa da mi jakiegoś czasowego bana to znów mnie zmotywuje idę juz chyba na rekord w banach . ps @RedBull1973 spanie w wannie u mnie było nazywanie spaniem w bobsleju - nie da rady sie wydostać - i zawsze ktoś może obmyć zimna woda.... Ach ten bobslej.... 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi