Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś mnie to mocno wkurwiało a teraz się do tego przyzwyczajam powoli. Piszę o niesłowności loszek, co nie raz było tutaj poruszane ale w kwestiach związkowych, małżeńskich i łamania dość poważnych obietnic przez zdradę czy kłamstwa. Natomiast tutaj, chciałbym się skupić na czymś lżejszym, czyli na zwykłych obietnicach, które loszki składają w momencie gdy na coś się umawiamy. Życie wygląda tak, że nie jest łatwo załatwiać sprawy tylko z mężczyznami ( a i nie wszyscy faceci są słowni). Niekoniecznie musi być to randka, może to być... a zresztą podam zaraz przykłady :)

Wierzcie mi, jeszcze jakiś czas temu wkurwiało mnie konkretnie takie zlewanie tematu przez loszkę mimo, że wcześniej coś sobie ustaliliśmy. Dzisiaj jestem na trochę innym etapie, który dokładniej zaraz przedstawię. Oto przykładowa sytuacja, która mnie kiedyś spotkała, gdy jeszcze nie przepracowałem w sobie pewnych przekonań. Mam nadzieję, że to Wam szerzej rozjaśni o co mi chodzi w tym wątku:

 

1. Szukałem partnerki na wesele. Zaproponowałem to znajomej z uczelni. Powiedziała, że pomyśli. Potem napisałem do niej na FB, jak wygląda sytuacja, kiedy wesele itp. itd. Usłyszałem od niej magiczne "dam Ci znać". Mówię: ok, ale chciałbym wiedzieć jak najszybciej więc czekam na odpowiedź tydzień. Napisałem do niej po dwóch tygodniach, bo ona nie odpisała oczywiście. Byłem zły na nią za takie olanie, napisałem, że już za późno skoro mi nie dała znać. Ona odpisała: że zapomniała. Miała wyjebane po całości. A we mnie było sporo złości za takie coś. Moje pytanie w tej sytuacji brzmi: czy tak trudno napisać idę lub nie idę? Czego one się boją? Przecież nie będę krzyczeć jak mi odmówi :D 

 

Kolejne sytuacje miały miejsce w trakcie pracy nad sobą i to całkiem niedawno:

 

2. Zacząłem pisać z pewną starą znajomą. Miałem do niej jakąś sprawę i się zgadaliśmy. Zareagowała radością na moją wiadomość, albo tak też grała. I to ona zaczęła mnie naciskać na spotkanie. Co ciekawe, znam ją na tyle, że już z dystansem podchodziłem do jej obietnic. Popisaliśmy trochę, ona o tym spotkaniu cały czas mi truła, no to mówię: ok, proponuję tego i tego - nawet nie pytałem czy jej pasuje, czysta pozycja. I co? I cisza. Kiedyś wielokrotnie tak ze mną pogrywała a ja się wkurwiałem strasznie i jej robiłem "awantury" na fejsie za to ;D Dziś po prostu chciałem ją przetestować, czy znowu to zrobi i obserwowałem jej zachowanie. Zobaczyłem totalne olanie. Przeczytała moją wiadomość i nic nie odpisała. Więc i ja nic nie odpisałem. Poczułem satysfakcję, że moje przypuszczenia się potwierdziły. Oraz spokój.  Moje pytanie: po co reagowała takim podnieceniem na początku naszej rozmowy, skoro po jakimś czasie i tak mnie olała?

 

3. Ustawiłem się z jakąś loszką z uczelni, żeby jej teksty na jeden przedmiot sprzedać. Napisałem, żeby mi potwierdziła czy w przyszłym tygodniu (kiedy mieliśmy się spotkać) dalej je będzie chciała i podałem jej numer telefonu do siebie, w sprawie kontaktu. Tu też zrobiłem pewien eksperyment. To ja dałem jej swój numer i poprosiłem ją o zainwestowanie w naszą rozmowę "byznesową". Zaciekawiło mnie czy sama napisze czy jak ta księżniczka będzie leżeć i czekać na swojego rycerzyka. Mija tydzień, panna nic nie napisała oczywiście. Napisałem do niej na fejsie czy chce te teksty czy nie i nie dostałem odpowiedzi. Moje pytanie brzmi: skoro najpierw ma zapotrzebowanie na coś, daje ogłoszenie o tym to potem gdy się już transakcja ma dokonać zaczyna to olewać? Odnoszę wrażenie, że ona liczyła, że będę skakać wokół niej. Dla mnie to trochę nielogiczne, jeśli mi na czymś zależy, żeby od kogoś to odkupić to dążę do tego, umawiam się i finalizuję transakcję. A tutaj? To ja musiałem przejąć inicjatywę i podpytywać jaśnie panią kiedy się możemy ustawić na handel :D Wyszło na to, że ja bardziej chciałem te teksty sprzedać niż ona kupić :D Genialne manipulantki :D

 

4. Ostatnia sytuacja z tego weekendu. Miałem wycieczkę pieszą w ten weekend i zaproponowałem taki wypad jednej mojej znajomej. Zawsze to raźniej gdy kolejna znajoma twarz jest w grupie gdzie większość stanowią nieznane mi osoby. Miała się namyślić i właśnie też "dać znać". Oczywiście cisza. Nic do niej nie pisałem, bo stwierdziłem, że nie będę jej błagać, w końcu ona miała się odezwać. Wycieczka się odbyła, do znajomej jako pierwszy nie napiszę. A gdy już się ona odezwie to zastanawiam się czy nie wrócę do tego jej olania i grzecznie nie zwrócę jej uwagi, że tak nie powinno się robić w relacji ze mną :) 

 

Tak to wygląda panowie, mnie zastanawia jak Wy sobie radzicie w podobnych sytuacjach. Jak się zachować w momencie przyłapania loszki na takiej niesłowności? Niby nic a jednak moim zdaniem jest to mało odpowiedzialne zachowanie. I takie nietraktowanie drugiego człowieka na poważnie. A chodzi o kwestie codzienne, normalne, nie żadne zdrady czy małżeństwa. Również jeżeli wyłapaliście jakieś błędy w moim zachowaniu to zachęcam do analizy powyższych sytuacji :) 

 

No i pomimo zadania Wam powyższych pytań, mam pewien morał z tej historii, który też może być odpowiedzią na nie, choć chciałbym usłyszeć Wasze uzupełnienie i podpowiedzi. A morał ten brzmi: loszek nie można traktować poważnie. I jest znacznie łatwiej :) 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim nie należy nalegać, jeśli ja o coś pannę poproszę, zaproponuję, czy zapytam, a ona zwyczajnie mnie oleje, to zwykle powtarzam tą czynność, ale tylko i wyłącznie raz. Jeśli za drugim razem nie dostaję odpowiedzi, to po prostu sobie odpuszczam, bo nie warto prosić się w nieskończoność i liczyć na łaskawość księżniczki.

 

Prosty schemat, ona ma wyjebane na Ciebie ? W porządku, Ty miej wyjebane na nią :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Po prostu miała wyjebane. Wolała w tym czasie robić co innego.

2. Na początku radość, bo widocznie liczyła na coś od Ciebie. Nigdy nie wiadomo kiedy trafi się okazja żeby coś od kogoś dostać. Nawet atencje czy wyżalenie się, podbudowanie się itd. Jak skumała, że tak nie będzie, entuzjazm opadł. I że jeszcze miała coś dać od siebie? Jak śmiesz coś od niej wymagać :D Olała.

3. Dostała już to co chciała od kogoś innego taniej lub za darmo, więc Twoją ofertę olała.

4. Analogicznie do 1.

 

Kobiety nie mają zasad ani skropułów. Jeśli z czegoś rezygnuje to nawet nie kiwnie palcem w tą stronę. Czyli nie da Ci znać. Mają wyjebane, są królowymi świata, nie liczą się z "podludźmi". A gdzie kultura, zapytasz? Szacunek? Haha, zapomnij. Królewn to nie dotyczy.

 

Co robić w takich sytuacjach? Mam wyjebane na ludzi, którzy nie szanują innych. O ile nie muszę, trzymam się od takich z dala i nie zawracam sobie nimi głowy. Szkoda czasu i nerwów.

Edytowane przez Drizzt
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Artem napisał:

Ona odpisała: że zapomniała. Miała wyjebane po całości. A we mnie było sporo złości za takie coś. Moje pytanie w tej sytuacji brzmi: czy tak trudno napisać idę lub nie idę? Czego one się boją? Przecież nie będę krzyczeć jak mi odmówi :D 

 

Tutaj mamy jeden z głównych problemów XXI wieku, dotyczy on obu płci. 

 

Niezdolność do powiedzenia "NIE". 

 

Jest to w zasadzie dość pokrętne, bo ludzie nie mówią "NIE" liczą, że skoro odwlecze się coś w czasie, osoba prosząca załatwi sobie dane "coś" gdzie indziej. 

 

No i taki odwlekacz po pierwsze ma "kamień z serca", bo nie będzie musiał, a po drugie zawsze może powiedzieć (on/ona) już po fakcie, "ja mogła/ em" , "chciałam," < taka udawana gotowośc po fakcie jak już nie ma wymogu ;)  , żeby przypucować się robieniem niczego, a najzabawniejsze, że większość ludzi się na ten zabieg nabiera.

 

Drugą przyczyną odwlekania jest obawa przed spierdoleniem relacji z osobą proszącą i/ lub wejściem z nią w konflikt. Tutaj też mamy magiczne oczekiwanie, że problem sam się rozwiąże i wtedy j/w. Tutaj finał może być dwojaki:

 

- odwlekanie i olanie

- odwlekanie i zgoda w końcówce terminu (jak już nie ma wyjścia)

 

Lekarstwo jest jedno, zawsze dawaj ramy czasowe na podjęcie decyzji, po dobiciu do terminu wiesz na czym stoisz, nie przypominaj się, nie proś, nie rób wyrzutów  załatw sprawę gdzie indziej i odnotuj sobie, że osoba którą prosiłeś o "coś" nie jest warta twojego czasu i zachodu jeśli ciebie poprosi o pomoc. 

 

Ja np. sobie takie rzeczy notuję, lubię jak jest w przyrodzie równowaga, ktoś mi pomógł i ja pomogę. Ktoś mnie olał, drugi raz o nic nie poproszę i sam nie pomogę (chyba, że wystąpiły faktycznie ciężkie zdarzenia losowe, to ok usprawiedliwię, oczywiście na loszkowkręty nabierać się nie daję ;) ).  

 

 

Dodatkowa metoda, zamiast dania twardych ram czasowych, nie proś o pomoc tylko wymagaj (działa jeśli jesteś z pozycji siły - osobie zależy na relacji z tobą). 

 

 

I tutaj jeśli chodzi o facetów nie ma większych problemów, jeśli chodzi o loszki sprawa jest ciut inna. Zawsze dawaj 2 sposoby do wyboru jak ci pomóc lub dwa terminy do wyboru kiedy ci pomóc.

 

"Ewa to pomożesz mi z tą rachunkowością w piątek czy niedzielę?"

 

"Idziesz ze mną na wesele 20 go czy załatwisz mi fajną koleżankę w zastępstwie?"

 

Kminisz, nie ma opcji "NIE", jest tylko albo/ albo. 

 

Podkreślam jeszcze raz wasza relacja musi być z pozycji siły - tej osobie zależy na jej podtrzymaniu. 

 

 

 

 

 

  

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standard... "zobacze co bede robic", "dam Ci znac"... czekanie w miedzy czasie no cos innego, na jakis cudy ktory mialby u niej nastapic...

 

jak sobie radzimy, kazdy inaczej :) przewaznie wymagam konkretnie albo czarne albo białe, jak "nie bo cos tam cos tam" a to ok nie ma sprawy, relaks, a jak jest odezwe sie za dwa dni i pozniej cisza, to ja czekam tydzien dwa i sam sie odzywam ale z innym tonem :) mowie co mysle, hehe, wprost, dosadnie,  w swoim stylu........... :) wtedy sie to konczy diametralnym koncem znajomosi i tyle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalka, kolega też się wczoraj umówil z nowo poznaną loszką i ona zapomniała haha :-) w swoim życiu miałem tysiące takich sytuacji. Staram się jakieś ważniejsze sprawy załatwiać z samcami, bo wiadomo większa pewność. Nie wolno ufać czemuś co krwawi tydzień w miesiącu I nie zdycha ;-) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, fajna opcja to prowadzenie rozmowy wg schematu @Mosze Red, chociaż sam preferuję totalny spokój z krótkim przypomnieniem się o sprawie (nie czekam długo). Po odpowiedzi wymijającej zawsze dodaję, że sam sobie poradzę. Dużo "znajomych" tak straciłem:) nie ma żadnego sensu utrzymywać takich relacji.

Edytowane przez Miner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia mogę Ci napisać, że niestety sprawa prawdopodobnie wynika głównie z małej twojej wartości w ich oczach. Po prostu nie jesteś dla nich atrakcyjny czy to fizycznie, osobowościowo, czy zasobami. To co masz/miałeś do zaoferowania ma dla nich znikomą wartość, stąd gdy np. zdobyły mniejszym kosztem te notatki, to już miały Cię w dupie.

 

Z weselem miałem też taką historię, że zaprosiłem koleżankę, znaną "od lat" i zgodziła się. Gdy pomału zaczynało się zbliżać do wesela, napisałem jej czy wszystko zgodnie z planem i idziemy razem - brak odpowiedzi. Olałem, nic nie pisałem. Potem jakoś doszła do kontaktu i mi próbowała sprzedać bajkę, że przecież mi pisała, że jednak nie bo coś tam. Zjebałem ją i w sumie nasze kontakty się b. mocno ograniczyły.

 

Z drugiej strony miałem też relacje z koleżankami, które poniekąd przeczą treściom tego forum. W sumie to dotyczy jednej koleżanki. Mógłbym nawet powiedzieć, że jest ona konkretniejszą osobą niż nie jeden z facetów, z którymi się koleguję/kolegowałem. Nigdy z jej strony nie było gierek, ani ja ani ona, do siebie nic poza koleżeństwem nie mieliśmy (choć dla mnie była w miarę atrakcyjna).

 

Jak jesteś dla kobiety wartościowy, to ona będzie obsrana, żeby nie zrobić coś źle byś Ty się nie rozmyślił.

 

 

O tej koleżance "innej niż wszystkie" chyba aż napiszę temat, bo jest to przypadek na prawdę warty rozważenia.

Edytowane przez żniwiarz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Artem w takich sytuacjach sprawę stawiasz jasno, dając konkretny termin, jeśli Ona coś spierdoli, to problem po jej stronie, Ty sie wywiązałeś, pozbyłeś się niesłownej raszpli...

Dlaczego One tak robią? bo mogą, bo nie czeka ich za to żadna konsekwencja z Twojej strony według jej mniemania, czyli mówiąc w dużym skrócie nic przy Tobie nie zyskają, taka znajomość mogą spuścić z poranną kupą...

Jeśli natomiast rokujesz, to w tym przypadku jej zależy, bo może coś zyskać, to kolejne potwierdzenie że kobiety opierają znajomość z facetem tylko i wyłącznie przez pryzmat zysku, bo jeśli była by to kwestia kręgosłupa moralnego, było by tak;

''Artem, miałam dać znać odnośnie Twojego zaproszenia na wesele do dzisiaj , nie pójdę z Tobą na nią, dziękuje za zaproszenie, do zobaczenia, dobrej zabawy ''

Natomiast większość kobiet myśli tak ''A zapomniałam mu dać znać, aaa chuj z tym, nie zależy mi, mam to w dupie'''

Absolutnie nie chciałbym Ciebie tutaj obrazić czy coś w tym stylu, ale chciałem zwrócić uwagę na istotę sprawy...W ogóle niesłowność staję sie chorobą tych czasów i jest domeną nie tylko kobiet ale i facetów choć w ich przypadku w mniejszym stopniu,  to jest jedna z trzech rzeczy która niemiłosiernie mnie wkurwia u ludzi pozostałe to  nieuczciwość i niepunktualność...

W moim przypadku jeśli dana osoba się nie wywiązuje to po prostu dzwonie i mówię mu dosyć kulturalnie co o tym myślę, to działa w przypadku mężczyzn, natomiast jeśli kobieta Cię olała już przed, to Twoję wyciąganie konsekwencji w postaci telefonu i reprymendy wobec karyny nic nie dadzą, bo i tak się nie nauczy...Kobieta słucha z podziwem nawet głupot z usta faceta na którym mu zależy bądź ma jakiś zysk w perspektywie czasu...

 

 

Edytowane przez Assasyn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, wrócę na chwilę jeszcze do kwestii wesel. Kiedy znajomi byli w wieku poborowym to było tych imprez trochę. Więc jako starszy brat, dam Ci @Artem pewien hint - nie wozi się drewna do lasu (a już na pewno nie w Twoim wieku).

 

Jeśli ktoś woli, zobrazuję pewną anegdotą z życia wziętą. Kontekst można w miarę dowolnie poszerzać.

Byłem mniej więcej w wieku Artema. Ślub i wesele mojej kuzynki. Od początku imprezy wpadła mi w oko jedna dziewoja o jak się później okazało biblijnym imieniu. Trudno było nie zauważyć że z wzajemnością. Oszczędzając Wam zbędnych szczegółów, których łatwo się domyślić, przejdę od razu do następnego dnia, kiedy w towarzystwie zapytałem o nią rodzinę "pana młodego" (z ich strony była) bo jakoś nieswojo się (czyt. białorycersko) czułem nie wiedząc o pannie zbyt wiele. Widząc moje nią zainteresowanie, pojęli po swojemu sytuację i niemal chóralnie odparli - "Ewcia? Haha! Nie masz szans, ona ma chłopaka na poważnie" i zaczęli się podśmiechiwać z mojej "naiwności". Musiałem mieć wtedy dość idiotyczny wyraz twarzy, bo sytuacja mnie przerosła.

Schemat parę razy powtarzany... Ech życie...

 

Spójrz na taką odmowę jak no zajedwabiście nieprzewidywalną szansę i prezent od zlewającej samiczki.

Edytowane przez Rnext
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Przemek1991 napisał:

Przede wszystkim nie należy nalegać, jeśli ja o coś pannę poproszę, zaproponuję, czy zapytam, a ona zwyczajnie mnie oleje, to zwykle powtarzam tą czynność, ale tylko i wyłącznie raz. 

No właśnie jednak napisałem do tamtej jednej znajomej która zjebała akcję w weekend. Daję jej "ostatnią szansę" - nawet tak jej napisałem. A napisałem do niej bo znamy się dość długo i stąd ta szansa. 

 

2 godziny temu, Drizzt napisał:

Kobiety nie mają zasad ani skropułów. Jeśli z czegoś rezygnuje to nawet nie kiwnie palcem w tą stronę. Czyli nie da Ci znać. Mają wyjebane, są królowymi świata, nie liczą się z "podludźmi". A gdzie kultura, zapytasz? Szacunek? Haha, zapomnij. Królewn to nie dotyczy.

Utwierdzam się mocno w przekonaniu, że loszek NIE WOLNO traktować poważnie. Teraz mam w głowie te wszystkie sceny z filmów, gdzie biznesmeni coś tam omawiają a loszki tylko siedzą i się nie odzywają. Dać loszkom więcej władzy to wszystko co złe z nich zaczyna wychodzić.

 

@żniwiarz, @Assasyn, @Rnext, @Drizzt -  ano właśnie, zdaję sobie sprawę, że mogę stanowić dla nich niską wartość jako samiec/ dawca czy co tam. Teraz to widzę i obserwuje jak ego się chce wściec ale rozum mu mówi,  że to nie ma sensu, a "szacunek" tych loszek nie jest mi do niczego potrzebny. Ale panowie, przyznać się przed sobą, że jest się dla loszki nikim ważnym to nie lada wyzwanie. Trzeba schować dumę i z pokorą przyjąć fakty. A jaki spokój jest, hah :D 

 

@Mosze Red jak zwykle świetnie rozbiłeś na schematy. Dzięki.

 

Myślicie czy jest sens rozbijać to na różne konteksty? Bo trochę inaczej to może wyglądać w pracy, inaczej w relacji koleżeńskiej a inaczej w relacji z loszką do której się podbija prawda? Macie z tym jakieś pomysły czy tak samo działacie?

 

EDIT:

Tak w ogóle to dziękuję za komentarze i Wasze rady.

 

@Rnext na tamto wesele poszedłem z inną. I kurde żałowałem  XD Zaprosiłem ją dla świętego spokoju przed znajomymi, żeby mi nie pierdolili, że z nikim nie przyszedłem. I faktycznie rozważę Twój pomysł :D 

 

 

Edytowane przez Artem
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Artem napisał:

@Rnext na tamto wesele poszedłem z inną. I kurde żałowałem  XD Zaprosiłem ją dla świętego spokoju przed znajomymi, żeby mi nie pierdolili, że z nikim nie przyszedłem.

 

Odniosę do tej wypowiedzi i zasugeruję, żebyś przepracował pewną rzecz. Powiedz mi, po co zapraszać kogoś tylko po to, żeby Ci znajomi nie truli dupy? Jeżeli gdzieś idziesz to TY masz się czuć dobrze, nawet jeżeli wiąże się z tym samotny wypad gdzieś tam. Zadowalanie znajomych swoim własnym kosztem nie jest niczym dobrym, bo robisz coś wbrew sobie a potem czujesz się do kitu będąc gdzieś tam z osobą z którą nawet nie chciałeś się tam znaleźć. Z doświadczenia powiem tak, że nieraz lepiej jest iść gdzieś bez osoby towarzyszącej i dobrze się bawić, niż na siłę "uszczęśliwiać" kogoś tam dla świętego spokoju.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loszki nie powiedziały od razu NIE, bo one zawsze chcą mieć w rezerwie jak najwięcej możliwości i orbiterów.

Taka ich natura.

 

Co do słowności (gdyby już się któraś zgodziła), to mam też jak najgorsze zdanie - na ogół one nie dotrzymują niczego, czy to rzeczy ważne ,czy pierdoły...

 

P.S.

Zgadzam się z kolegami, że nieraz o wiele lepiej jest iść samemu na imprezę...

Ile możliwości się otwiera! :lol:

No i pewność, że nikt Ci nie zepsuje wyjścia swoimi fochami...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę, widzę że po raz kolejny @Mosze Redmnie uprzedził z wyczerpującą odpowiedzią :) Kiedy Ty masz Bracie czas na to ? ;)

 

Panowie,

 

W 90% gdy słyszycie od panny 'dam znać', 'zastanowię się' itp - wszelkie odpowiedzi wskazujące, że teraz Wam nie da odpowiedzi ale 'kiedyśtam' - znaczy to jedno. Jest to NIE powiedziane w kobiecy sposób. Nie powie wprost więc odmówi w ten sposób.

Czemu nie powie nie bezpośrednio? Raz, one tak mają. Dwa - kalkulują jak bukmacherzy i nie wiadomo, czy w przyszłości do czegoś się jeszcze jej nie przydacie. Więc po co ma Was do siebie zrazić ;)

 

Również polecam to co zaproponował Red odnośnie trybu pytanie. Macie zadawać pytania w istotnych kwestiach, na których Wam zależy nie tak aby można było na nie odpowiedzieć TAK/NIE ale dając alternatywę do wyboru. Jak z ową kawą w czwartek czy piątek, bliżej 17ej czy 19ej. Wówczas sprawa jasna - będzie chciała - odpowie pozytywnie co najwyżej modyfikując czas i miejsce. Nie będzie chciała - dziękuję, do widzenia.

 

Zero żebraniny. I uwaga - ważna kwestia, którą 'przeocza' duża część męskiej populacji. Zdarza się, że to co my traktujemy jako pytanie np. 'czy umówisz się ze mną na spotkanie w sobotę o 19ej gdzieśtam?' - ze względu na ową składnie, sposób mówienia, naszą nieświadomą mowę ciała (bo nam zależy - a to na słowiańskich szczerych twarzach widać jakby czarnym markerem wyrysował!!!) oraz wysokie mniemanie o sobie panny - owa panna potraktuje jako 'tryb żebraczy'. Ot kolejny 'proszący petent' i na drzewo z nim, niegodnym obcowania z doskonałością ;)

 

Pamiętajcie o tym.

 

S.

 

Slide-11.jpg

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Subiektywny napisał:

Kiedy Ty masz Bracie czas na to ? ;)

 

Przywilej stołka, powoli przerzucam część mniej istotnych obowiązków na personel niższego szczebla.

 

Idzie mi to z dużym bólem i oporami, byłem przyzwyczajony że ogarniam większość rzeczy sam. 

 

Sobie zostawiam tylko najważniejsze projekty/ spotkania itp. 

 

Opór mej podświadomości jest duży, siła przyzwyczajenia też, wewnętrzne przekonanie, że zrobię to czy tamto lepiej niż podwładny mnie dręczy (szczególnie, że nie zawsze musi być to prawdą).

 

W każdym razie jak zlecam coś co jeszcze robiłem rok - dwa lata temu sam komuś, mam takie wewnętrzne uczucie niepokoju + gdzieś się czai lęk, że ktoś coś spierdoli i będę się wkurwiał iż nie zrobiłem tego sam :mellow:

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza zasada pewności siebie i odwagi:

"Nigdy niczego nie oczekuj z góry"

Druga zasada:

"Nie utożsamiaj się z wynikami Twoich działań".

 

Dzięki tym dwóm zasadom nikt nie popadnie z was frustrację oraz stanie się o wiele pewniejszy siebie i szczęśliwszy.

Zacznijcie robić swoje, budować szczęście w was samych i w swoim towarzystwie. Sarenki zawsze się znajdą tam gdzie dobra zabawa - łajzy zawsze się podczepią jak pszczoły do słodkiego.

A wtedy hyc - obuchem w łeb i do łóżka :lol: 

 

To był fragment książki "Bądź jak GluX" - do której gorąca zachęcam

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze co do koleżanki nr 2 - to też jest schemat/manipulacja, z którą się spotkałem. Panna reaguje pozytywnie, czasami wręcz jakby sama coś proponowała. Po czym gdy pokażesz swój entuzjazm, zainteresowanie, to nagle pojawiają się jakieś wymówki, że " wtedy to nie dam rady" a bo tamto-sramto, albo zapomina i potem Ci mówi, że "aż jej głupio, że znowu się nie udało spotkać". A chodzi tu o to, że panna po prostu zarzuca przynętę tym swoim pozytywnym zachowaniem i patrzy na to, jak Ty zareagujesz. Ty np. od razu przystajesz na to, pokazujesz, że jesteś dostępny i ona ma już to co chciała - wie, że jesteś zainteresowany, potwierdziła swoją zajebistość, to że ma na skinienie takiego koleżkę. Pewnie raz na jakiś czas się spotka, bo powie sobie w myślach " jak się tak prosi, to niech pozna moją łaskę".

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu pierwszego posta nasunęły mi się odpowiedzi, które zostały już udzielone. Skoro już zacząłem pisać, to napiszę to samo, tylko ujmę to w inne słowa. Panny po prostu nie odniosłyby żadnych korzyści spotykając się z Tobą. Gdybyś miał bogactwo Trumpa czy innego Redstone'a, urodę Pitta czy innego Banderasa, popularność Lewandowskiego czy innego Messiego (albo to wszystko razem!), wówczas otrzymałbyś odpowiedź od razu.

 

Ale... nie przejmuj się (wiem, że się nie przejmujesz). Ostatnio dostałem od panny odmowę przez telefon. Za późno się odezwałem (po jakichś trzech tygodniach lub więcej), a z krótkiej rozmowy wynikało, że panna się przestraszyła. Dziesięć lat młodsza ode mnie i prawdopodobnie nigdy z nikim nie była. Powiedziała mi to w rozmowie w cztery oczy, gdy ją zaczepiłem (mogła oczywiście kłamać). Co również jest warte uwagi, panna miała, moim zdaniem, niższe SMV jako kobieta niż ja jako mężczyzna, co tłumaczyłoby to, że dotąd nikt do niej nie podszedł. No... ale miała coś w sobie, co mnie zaciekawiło.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam do tego jeszcze, że Świnka której odmowę od razu się rozszyfrowało np. "może kiedy indziej"  i zlało ciepłym moczem, później sama wyraża zainteresowanie. Ego bierze górę - jak to?! on ze mnie tak szybko zrezygnował? pokaże frajerowi że jeszcze będzie za mną latał!

 

Swoją drogą to te wymówki mają na żenującym poziomie. Czuje się znieważony nie samą odmową, bo to zero żalu zero złości wyjebane po całości, ale właśnie tym że uważają mnie za łatwowiernego jelenia co się da wodzić za nos jak reszta białorycerzy. Mogły by wymyślić coś oryginalnego i wiarygodnego a nie lanie wody dla naiwniaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GluX

 

W miarę się to pokrywa z moimi odczuciami. 

Staram się żyć mając z tyłu głowy zalatujące stoicyzmem hasło "oczekiwania źródłem rozczarowań".

A punkt drugi to zmodyfikowane pikaczowskie "baw się procesem". Tak łatwiej się zdystansować i uświadomić, że czyjaś reakcja, to nie jesteśmy my, tylko

czyjeś wyobrażenie o nas, skonstruowane na podstawie wycinka rzeczywistości przefiltrowanego przez aparat logiczno-poznawczy danej osoby.

No, przynajmniej ja tak mam. Wchodzi w nawyk, ale w chwilach zmniejszonej uwagi przy nieoczekiwanych problemach stare nawyki

czasem wracają i ego rzuca się do nogawki.

 

Co do głównego wątku, później coś dodam, muszę wyjść na dłuższą chwilę.

Dam znać, papatki.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.