Skocz do zawartości

Rozmowy o "szczęściu" przed 40 stką


Rekomendowane odpowiedzi

Przeprowadziłem ostatnio rozmowę z koleżanką (sympatyczna/ładna i lubię ją - dużo gadamy ;) (tylko gadamy). Spytała mnie jak tam moja znajoma z którą podobno się spotykam i w ogóle co zamierzam w życiu osobistym. Zaczęła się miłą rozmową a skończyło stwierdzeniem, że jestem powalony. A było to tak:

 

Kobieta-kumpela: No i jak tam ta twoja znajoma?

Mężczyzna-ja: W porządku?

K: Ale coś więcej będzie?

M: Nie wiem. Po co? Tak jest ok. 

K: Jak to po co? Nie chcesz ułożyć sobie życia?

M: Ale ja mam ułożone życie - mam pracę, dziecko, odpukać zdrowie - mam wszystko. Dochodzę psychicznie do siebie po rozwodzie i jest już prawie ok.

K: No dobra, ale może ta znajoma będzie chciała ułożyć sobie życie z Tobą, może jej się podobasz, skąd wiesz co ona planuje? A ty nie chcesz sobie ułożyć życia?

M: Nie wiem co planuje, tak jak jest teraz jest ok. A poza tym powtarzam, że mam ułożone życie.

K: Nie gadaj głupot, nie chcesz kobiety?

M: No toż mam kobietę! (już lekko zdenerwowany) 

K: Ale ona może chciałaby być z tobą na stałe, no wiesz?

M: Nie ma czegoś takiego jak kobieta na stałe, tak mi dobrze jak jest ( @Długowłosy to cytat z Ciebie)

K: Co ty gadasz! Ale jej może tak nie jest dobrze?!

M: To może się ze mną nie spotykać?

K: Ty nic nie rozumiesz!!!

M: No właśnie chodzi o to że rozumiem, teraz właśnie rozumiem (już spokojnym głosem)  

K: Dziwny jesteś, powaliło cię, gadasz inaczej niż jak wtedy gdy się rozwodziłeś!

M: Może i dziwny, a wtedy byłem załamany i w psychicznym dole, wyszedłem z niego i jest ok, jestem zadowolony, dzieciaka tylko mi żal i tęsknie cholernie.

K: No ale nie chcesz aby ona była szczęśliwa? Może ona z tobą chce być? Ożenić się?

M: No toż jest. Ale nie musi być, droga wolna. Zero przymusu i żadnego ślubu. Żonę miałem i starczy już, dziękuję już za sądy, alimenty i podziały kasy - starczy mi. Dlaczego mam dbać o jej szczęście? O swoje muszę dbać. Przecież jak nie będzie chciała ze mną być to odejdzie. 

K: Wiesz co...głupoty pieprzysz! 

M: Może dla ciebie tak, ale nie sądzę. 

K: Oj dobra..kończmy rozmowę!

M: OK...czego się denerwujesz? Luz. 

 

Pani parę lat przed 40. Wykształcona - mężatka (notabene mam z jej mężem nie gadać o tym jak mnie ex załatwiła finansowo/mieszkaniowo - on też mieszka u niej, ale raczej go nie pogodni - nie dałaby rady ogarnąć sporej posesji). Może wrócę do tej rozmowy bo była fajna. Gdy zaczepiłem temat seksu, że jest o niebo lepszy - lekki rumieniec u niej :P.  

 

Nie wiem czy to dobry przykład manipulacji - ale to tak koleżanka nieświadomie kreowała mi wizję szczęścia - wizję w której moje szczęście to "szczęście" innej kobiety.

Podziękował za takie szczęście.

Edytowane przez Normalny
  • Like 28
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbym słyszał wszelkie doradczynie mojej LAT-ki :). Notabene taką jej presję dały, że i ona zmienia front. Tylko patrzeć końca.

Tak się zastanawiam czy u kobiet to podświadome płynące z głębi pragnienie czy też miał na to wpływ sposób ich wychowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbiłeś laskę na atomy. :) Jak już widziała, że jej argumenty działające na okadzonych białych rycerzy na Ciebie nie działają, to najlepiej skończyć rozmowę. Dlaczego? bo jej już zabrakło rozsądnych i racjonalnych środków aby Ciebie przekonać. Typowa kobieta i nawet wykształcenie jej nie pomogło. :)

 

5 minut temu, Normalny napisał:

Pani parę lat przed 40. Wykształcona - mężatka (notabene mam z jej mężem nie gadać o tym jak mnie ex załatwiła finansowo/mieszkaniowo - on też mieszka u niej, ale raczej go nie pogodni - nie dałaby rady ogarnąć sporej posesji).

 

Czyli mąż ma żyć w niewiedzy, jak to kobieta może sponiewierać mężczyznę w trakcie rozwodu. Ciekawe czy on faktycznie taki nie kumaty? Taka nieszczerość i zakłamywanie to właśnie czysty kliniczny przykład patologii małżeństwa. Czyli faktycznie chłop swój los w tym swoim stadle rodzinnym zawdzięcza jedynie zbyt dużej posesji do utrzymania. Smutne. Zobaczysz, że niedługo laska zabroni swojemu mężulowi kontaktów z Tobą.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, seba33 napisał:

Jakie one wszystkie powtarzalne. Jak zaprogramowane roboty. To samo mam w rozmowach ze znajomy kobietami. Olej i rób swoje :)

Seba ''BIO'' roboty :) . Miałem kilka takich rozmów zwłaszcza z matką mojej obecnej laski,w sumie jestem z nią bo jestem ale jej matka schematyczny przykład - kiedy bedziecie już wreszcie na swoim w sensie ślub itp. ,zawsze unikam rozmów z laskami a czym starsza tym głupsza .

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi nie rozumie, że można być szczęśliwym i spełnionym, mieszkając samemu...

A nie rozumieją , bo nigdy tego nie doświadczyli.

Myślą, że jak sami tkwią po kilka-kilkanaście lat w toksycznych lub co najwyżej niezbyt udanych związkach, to to jest jedyny sposób na życie i innego nie ma...

 

Boss nie raz trafnie stwierdzał , że szczęście trzeba najpierw odnaleźć w samym sobie.

Człowiek szczęśliwy wewnętrzne ,zawsze będzie szczęśliwy -  czy to sam , czy to z kimś...

Druga osoba nam tego nie da "z automatu", a już najgorsza opcja (typowa niestety)- dwoje nieszczęśliwych ludzi , szuka szczęścia będąc razem...

Dwa nieszczęścia nie mogą przecież dać w wyniku bycia ze sobą - szczęścia...

Edytowane przez RedBull1973
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Verside napisał:

Jakbym słyszał wszelkie doradczynie mojej LAT-ki :). Notabene taką jej presję dały, że i ona zmienia front. Tylko patrzeć końca.

Z kim przystaje takim się staje. Moja ex poczuła zapach kasy i poszła w takie towarzystwo choć nam niczego nie brakowało. Ale po co jeździć np. Megane jak można Talisman (nie swoim).

 

3 godziny temu, seba33 napisał:

Jakie one wszystkie powtarzalne. Jak zaprogramowane roboty. To samo mam w rozmowach ze znajomy kobietami. Olej i rób swoje :)

No właśnie. Babka naprawdę sympatyczna, idzie pogadać na różne tematy ale jak zeszliśmy na temat związków to zabłyszczała standardem. No ale jak miała inaczej zareagować? Ot kobieta :).

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie ta słynna "solidarność jajników". Baba troszczy się o to, aby inna kobieta była szczęśliwa, a nie kolega, brat, szwagier... Z tej rozmowy wynika to wprost, że ma gdzieś Twoje zdanie. Dla niej liczy się to, aby obca jej kobieta była szczęśliwa. Ty nie musisz.

 

Ślub tak naprawdę jest potrzebny tylko kobiecie. To jej gwarantuje stały dopływ gotówki, możliwość zniszczenia męża w przypadku rozwodu wiele innych profitów. Dla mężczyzny ślub jest wprost wkładaniem głowy w pętlę szubienicy.

 

 

A podobno one są takie wrażliwe, nie liczy się dla nich kasa, tylko wnętrze... Poza tym mają "intuicję", więc powinny dobrze wiedzieć czy partner je zostawi, czy nie.... A jakoś tego nie wiedzą i muszą mieć wszystko na papierze...

Matiz, normalnie :)

Co innego widzę, co innego słyszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Dobi napisał:

Dla niej liczy się to, aby obca jej kobieta była szczęśliwa. Ty nie musisz.

 

Nie masz racji ;).

 

Ta rozmowa to sytuacja jak w tym kawale:

- Słyszałam, że się ożeniłeś. Musisz być szczęśliwy?!

- Tak, masz rację ... muszę

 

:D

Edytowane przez Normalny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ta wizja szczęścia to ja się mecze codziennie...

Ja już nawet nie zaczynam tłumaczyć ze dobrze jest być samemu, ze kobieta nie może być utożsamiana ze szczęściem bo ostatnio na imprezie rodzinnej jeszcze trochę by się na mnie obrazili.

Jak mi się teraz pytają czy mam kogoś na stałe to mówię:

-Nie

-Dlaczego?

- Bo jestem strasznym egoista i chce mieć wszystko dla siebie. Nie dam rady płacić za laske na randce a co dopiero brać z kimś ślub i dzielić z nim mieszkanie.

-No ale jak tak cały czas na ręcznym?

- Nie, mam dwie mało inteligentne koleżanki którym wymówiłem ze jestem zakochany. One idiotki w to wierzą a ja korzystam. Jak nie mogę z nich to jadę na Rokse i mam to samo za 200.

- Jak Ty tak możesz...

 

Na tym się kończy rozmowa i serdecznie polecam dziękuje dobranoc ;)

Nie marnuje swojej energi na tłumaczenia. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Normalny napisał:

Nie wiem czy to dobry przykład manipulacji - ale to tak koleżanka nieświadomie kreowała mi wizję szczęścia - wizję w której moje szczęście to "szczęście" innej kobiety.

Podziękował za takie szczęście.

 

Myślę, że po prostu sama ma taką definicję szczęścia, więc nie ogarniała, że można inaczej. Nie sądzę, żeby było to wymierzone przeciw Tobie i celowo chciała Cię zmanipulować. Dla wielu moich koleżanek facet=szczęście, więc analogicznie uważają, że dla mężczyzny szczęściem jest związek z kobietą. Najlepiej małżeński ;) Jeśli kobieta jest sama i mówi, że jest szczęśliwa to zdaniem innych kobiet - kłamie :) Szczerze mówiąc jak czytałam kiedyś De Mello (polecił mi wujek, nie myślcie sobie, że jako kobieta sama do tego doszłam :P ) i już patrzyłam inaczej na pojęcie szczęścia, to z koleżankami nie było w ogóle możliwości o tym pogadać. O tym, że szczęście może być stanem "wyjściowym" :) Jedna kiedyś ode mnie pożyczyła książki De Mello i wracając stwierdziła, że jednak woli Coelho :D 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, qbacki napisał:

- Nie, mam dwie mało inteligentne koleżanki którym wymówiłem ze jestem zakochany. One idiotki w to wierzą a ja korzystam. Jak nie mogę z nich to jadę na Rokse i mam to samo za 200.

 

Ale łobuz z Ciebie :D Mówisz wprost w towarzystwie, że wbijasz na divy? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@qbacki Zatem masz to samo, co wszyscy ;)


Znajomym opowiadam różne rzeczy. Kiedyś próbowałem tłumaczyć, teraz robię to inaczej.

Jeśli rozmawiam z jakimś facetem:
- Po co mam się wiązać? Ty masz żonę i co? - Jesteś szczęśliwy? - Tylko mów szczerze!
- No jestem szczęśliwy!
- Nie gadam z Tobą, bo próbujesz mnie oszukać ;)

Jeśli z kimś z rodziny:
- Żadna ze mną nie wytrzyma.

I tak uchodzę za czarną owcę i mam to w dupie, a tym sposobem zamykam im mordy, bo przestają mi to wmawiać. Z reguły sami nie wiedzą, co powiedzieć. Byli nastawieni na pouczanie mnie i krytykę, ale się nie da, bo ja to zrobiłem :D

 


Najbardziej rozbraja gadka pantoflarzy. Ostatnio jeden zaczął gadać na mój temat: o tym, że mam płacić kasę ex itp. No debil normalnie. Sam utrzymuje żonę, z którą prawie się nie widuje, a seks był pewnie w ubiegłym roku... Zbeształem gnoja i nie gadam z nim w ogóle. Mogłem jeszcze bardziej, ale nawet mi się nie chciało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Normalny

 

Nie licz na jej zrozumienie.

Jest kobietą. Więc z automatu 'postawiła się miejscu' Twojej aktualnej partnerki. Kobiety w swojej masie są jak BORG z uniwersum StarTreka, wsio na jedno kopyto.

 

I mała rada, taka od serca.

Mam wiele koleżanek i, nazwijmy je tak - 'przyjaciółek'. Z żadną nie rozmawiałbym o tym co tak naprawdę sądzę, wiem i myślę w zakresie układów damsko-męskich. Wiesz czemu @Normalny? Bo ostatnią rzeczą jaką mógłbym się wówczas od nich spodziewać byłoby właśnie zrozumienie.

 

Uśmiechaj się i rób swoje.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ta Twoja koleżanka za przeproszeniem pierdoli...

 

Nie ważne, że Ty czujesz się szczęśliwy, ważne, że Twoja panna "może" chcieć ślubu i układać sobie z Tobą życie, nie dziwie się, że ciśnienie Ci się podniosło :D

 

19 godzin temu, Normalny napisał:

Pani parę lat przed 40. Wykształcona - mężatka (notabene mam z jej mężem nie gadać o tym jak mnie ex załatwiła finansowo/mieszkaniowo

 

Interesujące :D

 

19 godzin temu, Normalny napisał:

Gdy zaczepiłem temat seksu, że jest o niebo lepszy - lekki rumieniec u niej :P.  

 

Bo ona doskonale wie, że dobrze gadasz, ale za Chiny tego nie przyzna bo wyszłaby na jakąś nienormalną :D Ech te nasze kochane panie :D

Edytowane przez Przemek1991
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że obce baby tak myślą to jeszcze kumam ale jak matka mnie namawia do żeniaczki to tego już nie dźwigam. Poznałem ostatnio spoko laskę 36 ale z dzieciakiem 10 letnim więc ostry nawrót na ręcznym i spadam od panny bo na samym seksie na pewno się nie skończy. Dowiedziała się o tym moja matula i nawija że może powinienem to przemyśleć , że z taką kobietą łatwiej ułożyć życie bo już jest rodzina , bo ona jest odpowiedzialna itp. Tak , w choooy odpowiedzialne jest puszczenie się z bad boyem a potem szukanie usilne bo się data przydatności do spożycia kończy. Moja siostra miała w młodości taką samą "przygodę-wpadkę"  czytaj nieudane wyhaczenie gościa na dzieciaka więc pewnie dlatego matka to tak tłumaczy. Po czasie dowiedziałem się że panna kiedy zaciążyła była sekretarką w jakiejś sporej firmie więc pewnie przez szefa była używana częściej niż ekspres do kawy.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona zna moją historie. Ja jej jakieś tam małe tajemnice. Stąd i rozmowa. Kiedyś coś tam iskrzyło - chyba, no ale mężatka ;). Patrzę - nie dotykam. 

@Subiektywny Chciałem poeksperymentować z forumową wiedzą na żywej babie. To nie były zwierzenia. Raczej zabawa choć ciśnienie podniosła mi w pewnym momencie. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie i tak mają za kogoś najgorszego. Oczywiście bez żadnego sensownego powodu. Tak po prostu sobie wymyślili, że jeden syn jest ideałem, a drugi - złem wcielonym.

Czasami wkręcam im różne dziwne rzeczy albo wprost przy nich coś odwalam. A co! Mogę! Przecież i tak ciągle na mnie napierdalają, więc niech będzie to prawdą :D


Pamiętam, jak pewnego dnia matce odbiło i zaczęła mi wmawiać, że jestem leniem, nic nie potrafię i do niczego się nie nadaję... a za chwilę chciała, abym wyszedł wyrzucić śmieci. Odpowiadałem krótko: "Nie mogę, jestem leniem". Nigdy już nie wyrzuciłem śmieci. Zawsze robił to stary, albo ona sama.
Później stary próbował mnie do tego "przekonywać" - zawsze odmawiałem. Wtedy się złościł i mówił: "ty to jesteś leń!" - Odpowiadałem krótko: "No tak, jestem. Przecież matka tak powiedziała. Zrobiłbym to za ciebie, ale nie mogę, moje lenistwo mi nie pozwala" :D Czerwony ze złości zapitalał z czwartego piętra :D

Identycznie było w każdej innej sytuacji, gdy czegokolwiek ode mnie wymagali :D

 

Wiem, że mają o mnie jak najgorsze zdanie, wiec nie muszę niczego udawać. Mogę być nawet jeszcze gorszy niż jestem - niech mają radochę, że mieli rację. Mogę wszystko! :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że ten temat stał się tematem audycji.

 

Moje uzupełnienie - nie zawsze po +/- 3 latach kończy się tzw. miłość w małżeństwie. 

Wg mnie graniczną datą jest pojawienie się dziecka. Matka dostaje korby na punkcie synka - ojciec dostaje korby na punkcie córeczki.

I jedno i drugie przenosi wtedy emocje/miłość na dziecko, a małżonkowie stają się dla siebie coraz bardziej obcy. 

 

Jedni się rozwodzą, drudzy żyją razem bo gdzieś muszą i nie opłaca się finansowo rozwodzić (no i Ci co są naprawdę wciąż z siebie zadowoleni, tzw. szczęśliwi - matrix mi szepce że tacy są) 

 

Edytowane przez Normalny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja bym się zapytał czy wie jak to jest się wpierdalać w nie swoje sprawy? Bo jeśli ona czegoś nie rozumie, to wytłumaczyć, że jej mąż na pewno jest trochę znudzony i niech mu przyprowadzi lache do trójkąta to na pewno będzie szczęśliwy. No jak to nie rozumie!!! No jak, że jest dobrze tak jak jest!!! Ale jak będzie lacha do trójkąta, to ON będzie szczęśliwy BARDZIEJ!!! :D   No chyba jest powalona, że tego nie rozumie. Ty jesteś facet i wiesz, że po iluś-tam latach chemia mija i urozmaicenie musi być. :D Chyba by tego nie przeżyła.

Edytowane przez Grzenio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę na razie kontynuować rozmowy o "szczęściu" z kumpelą, ale jak będę mógł zapytam ją: "słuchaj, ale po co tak naprawdę potrzebny jest facet kobiecie już z tym wieku?" Ciekaw jestem jak wybrnie.

 

Natomiast z racji, że ja tzw. wolny to panie zaczęły mi dowalać bo im chyba ta moja wolność denerwuje - choć ja nie chwalę się tym - nic nie opowiadam, pokora, spokój ale też uśmiech i głowa podniesiona.

A jak dowalały? (takie panie 35+), niby rozmowy między sobą ale tak abym słyszał:

- a wiecie co, kupiłam mężowi fajny szampon ...

- a wiecie co mój mąż jak pojechał gdzieś tam to widział coś tam ...

- a wiecie co ostatnio z mężem jak byliśmy w sklepie ...

 

Kurde tak jakby pojechanie z mężem do dyskontu to było osiągnięcie życia. 

Chyba przeszkadza im tak moja swoboda ... wolały mnie gdy byłem przybity. Niestety mam dużo bab w pracy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.