Skocz do zawartości

Jak pozbyć się mobbera?


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

 

Od razu pragnę zaznaczyć, że trudno było mi wybrać odpowiedni do tego tematu dział, lecz niestety Rezerwat jest w owe działy dość ubogi, choć rozumiem, że przykładowo taki zatytułowany: "Problemy kobiet" powodowałby u Was dreszcz obrzydzenia i chęć szybkiej ewakuacji ;)
Do rzeczy.

 

Od roku pracuję w pewnej firmie. Jest nas 12 - 8 mężczyzn i 4 kobiety. Praca jak dla mnie idealna, bo pozwala zdobywać doświadczenie i praktykę będąca uzupełnieniem studiowanego kierunku. Zarobki niezłe jak na studenciarę (23 l.), zakres obowiązków w pełni mi odpowiadający, ludzie - z jednym wyjątkiem - naprawdę sympatyczni i towarzyscy. Ale właśnie - jest wyjątek. Nazwijmy go O.

O. ma 33 lata, pracuje w firmie od 6 i trzeba przyznać, że jest naprawdę dobry w tym, co robi. Jest również bardzo pewny siebie i arogancki. Typ lovelaso-pakerko-żelusia (a kysz!).
Odkąd pojawiłam się w zespole, usiłuje zwrócić na siebie moją uwagę. Początkowo zagadywał i zgrywał tzw. "dobrego kolegę". Pomagał mi wdrożyć się w strukturę firmy, dawał dobre rady dotyczące wykonywania obowiązków, zwracał uwagę na błędy, które popełniałam, bym mogła się ich w przyszłości wystrzegać, opowiadał o szefostwie itp. Ogólnie pod tym kątem zawdzięczam mu naprawdę dużo, wiecie - moja pierwsza poważna praca, duży stres związany z tym, czy się sprawdzę i paraliż, że nie podołam. Dałam radę, ale to on pozwolił mi się wyluzować i uwierzyć w swoje możliwości. Jednakże dopytywał mnie o życie prywatne, dawał do zrozumienia, że jestem w jego typie ("w tej bluzce wyglądasz zjawiskowo", "ta sukienka sprawia, że trudno oderwać od ciebie wzrok" i tego typu pierdy). Żeby była jasność - od razu powiedziałam mu, że jestem w wieloletnim, szczęśliwym związku, a na komplementy mówiłam krótkie "dziękuję". Wyczułam, że chce ode mnie czegoś więcej, więc ucinałam wszelkie próby flirtu czy propozycji na "koleżeński wypad na piwo po robocie". Na jedną z takich propozycji odparłam, że bardzo chętnie stawię się na takim  piwku z moim chłopakiem, by mogli się poznać, ale wtedy się wymigał i temat chwilowo ucichł.

Po dwóch miesiącach zostałam pochwalona przez szefostwo, a że - w moim mniemaniu - sporo O. zawdzięczałam, kupiłam mu litra jego ulubionej "łychy". I to chyba był błąd - ja chciałam się po prostu odwdzięczyć za pomoc, a on najwyraźniej uznał, że... no właśnie nie wiem, co uznał, bo od tamtej pory wygląda to mniej więcej tak:
- 10-7 mies. temu: podchodził do mnie, zagadywał, ja z nim normalnie rozmawiałam (mieliśmy fajny kontakt, czysto koleżeński, bez żadnych aluzji z mojej strony, tym bardziej, że on mnie kompletnie nie kręci), po jakimś czasie zaczynał swoje wywody na temat mojego wyglądu, które ja kwitowałam: "proszę, daj spokój, nie chcę tego słuchać"; nie muszę chyba dodawać, że nie odnosiło to skutku;
- 7-5 mies. temu: zagadywał jak zwykle, choć ja starałam się go unikać - znikałam w toalecie, szłam z "nagłym" problemem natury zawodowej do koleżanki/kolegi z zespołu, "byłam zajęta pracą" (i chciałam, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, że on zaraz podejdzie i znowu zacznie swoje słabe gadki o wyjściu na piwo);
- 5-3 mies. temu: złapałam się na tym, że zaczynam się go po prostu obawiać; moje ucinanie tematów podczas rozmów nie przynosiły większych efektów, bo usiłował ciągnąć je dalej; moje prośby, by mnie nie komplementował (szczególnie gdy robił to na głos przy wszystkich), bo mnie to peszy i źle się z tym czuję, kwitował, że taka kobieta zasługuje na komplementy; gdy mówiłam, że mnie to wręcz DENERWUJE, odparł, bym zmieniła nastawienie, bo "złość piękności szkodzi"; unikałam go coraz bardziej;
- 3 mies. temu - do dziś: w końcu uznałam, że skoro moje prośby i dosadne komunikowanie mu, że mnie to denerwuje i czuję się z tym źle nie dały rezultatów, postanowiłam pogadać z nim na poważnie; podczas przerwy, gdy byliśmy sami, powiedziałam mu wprost, że go lubię jako kumpla, ale nie podoba mi się jako facet, tym bardziej, że mam wspaniałego mężczyznę, jestem z nim szczęśliwa, a te jego zagadywanie będące próbą flirtu i komplementy zaczynają mnie denerwować i czuję się przez to źle w jego towarzystwie - on słuchał uważnie, jednak na koniec uśmiechnął się szyderczo i odparł "zawsze dostaję to, czego chcę", po czym usiłował odgarnąć mi z czoła kosmyk włosów, ale nie zdążył, bo złapałam go za jego dłoń i przywaliłam nią w policzek (jego), dodając naprawdę zimno i z wielkim wku*wieniem, by NIGDY NIE PRÓBOWAŁ MNIE WIĘCEJ DOTKNĄĆ.

Miałam spokój na jakiś tydzień. Zlewał mnie kompletnie, nie podchodził, nie zagadywał, jedynie obserwował. Ja byłam rozdarta - z jednej strony szczęśliwa, że mam spokój i mogę skupić się na pracy, a z drugiej, że zrobił się kwas (nie cierpię takiej atmosfery, lubię się konfrontować i mieć jasność sytuacji). Uznałam jednak, że jest dobrze, jak jest i miałam nadzieję, że mu przeszło.
Myliłam się.
Po tygodniu znów zaczął zagadywać, znów komplementować i zauważyłam, że szczególnie polubił dotykanie mnie przelotem - gdy idę, usiłuje minąć mnie tak, by się jakkolwiek otrzeć. Dwa razy próbował też złapać mnie za rękę.
Żeby była jasność - ja odpowiadam jedynie na "cześć", gdy podchodzi i się produkuje, mówię, że "jestem zajęta, daj mi spokój", gdy komplementuje,  nie odpowiadam w ogóle, a gdy próbuje dotknąć, uciekam jak oparzona i usłyszał już kilka razy, że "jest obleśny". Nie przestaje. Zaczął mi też wysyłać mms-y z jakimiś pluszakami, serduszkami i "Skarbami". 

Opisany w ostatnim akapicie stan trwa już dobre trzy miesiące. Złapałam się na tym, że na myśl o pracy robi mi się słabo. Gdy wstaję rano, czuję jedynie ścisk żołądka i ból głowy, choć wcześniej cieszyłam się z takiej życiowej szansy. W firmie robię wszystko, by znajdować się blisko innych ludzi, staram się go jak najbardziej unikać, odpowiadać zdawkowo. Zauważyłam, że jestem mniej wydajnym pracownikiem, bo nawet gdy wkręcę się w robotę i idzie mi naprawdę dobrze, staję się przerażonym paralitykiem, ilekroć on przechodzi obok. Nie cierpię jego widoku, jego uśmieszków, jego obleśnego zachowania.
Koleżanki z załogi (30+) mówią mi, że mam szczęście, że takie ciacho zwróciło na mnie uwagę i że - tu cytat - "popierdoliło (mi) się w głowie, jestem za młoda na poważne związki, a on jest przystojny i ma dużo kasy, więc powinnam korzystać". Tego, pozwólcie, nie skomentuję.

Chcę tylko na koniec tej żałosnej historii dodać, że NAPRAWDĘ NIGDY nie chciałam jego atencji, NIGDY nie sprawiała mi ona radości, NIGDY nie czułam się "lepsza" od starszych koleżanek (błagam, nie podważajcie tego, ja w tej robocie chcę tylko się rozwijać i zarabiać kasę, nic więcej), NIGDY też nie podejmowałam flirtu. Nie cierpię takich lovelasów, napawają mnie obrzydzeniem. Mizianko i seks poza związkiem też.

Panowie i Świadome Panie, odpowiedzcie, proszę:

1. Gdzie popełniłam błąd, że zaczął się tak zachowywać? Czy zbyt długo zwlekałam z powiedzeniem mu wprost,  żeby dał spokój, choć to i tak nie odniosło skutku, a jest wręcz gorzej?
2. Jak go ukrócić? (Nie chciałam do tej pory zwracać się do Szefostwa, jako że to jego kumple, a poza tym obawiam się, że zacznie się na mnie mścić)
3. Czy powiedzieć o tym swojemu partnerowi? (Wie tylko o jakimś koledze z pracy, który pomógł mi się wdrożyć w życie firmy i zapraszał na piwo po pracy, dając do zrozumienia, że mu się podobam - w domyśle "chce zaliczyć") Nawet gdyby mój facet chciał z nim pogadać, wypadłoby to dość... słabo: mój jest 23-letnim studentem i jego szczupłe 180cm może wyglądać dość marnie na tle napakowanego i wyżelowanego 33-letniego 190+cm... żeby była jasność - mój facet podoba mi się okrutnie i w życiu nie dodawałabym mu masy ani centymetrów, ale wiem, jak takie samcze rozmowy często wyglądają i O. mógłby mojego faceta po prostu... wyśmiać :/ Poza tym nie chcę, by partner martwił się o mnie każdego dnia, ilekroć wyjdę do pracy. Nie chcę go tym obarczać.
4. Mimo wszystko poinformować szefostwo?
5. Nasłać na O. napakowanych kolegów, którzy "przetłumaczą" mu, że jego zachowanie naprawdę mi się nie podoba?
6. Zacisnąć zęby i przeczekać, aż O. zmieni obiekt wraz z pojawieniem się nowej kobiety w firmie? (Podobno nie jestem pierwsza, którą próbuje urobić)
7. Zmienić pracę? Tego wolałabym uniknąć, mam tu fajne perspektywy, wdrożyłam się, są fajni ludzie i możliwości rozwoju, co dla mnie jest teraz kluczowe :(

Piszcie, co sądzicie. Wytłuszczajcie, co robiłam źle. I, proszę, doradźcie coś, co zadziała na takiego imbecyla, bo albo nabawię się nerwicy, albo wywalą mnie z roboty.
I nie - nie szukam adoracji, atencji i Bóg wie czego jeszcze na forum. To nie jest trolling. Jestem przerażona tą sytuacją i pytam Doświadczonych o rady, jak ją rozwiązać.

Z góry pięknie dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Olka napisał:

Panowie i Świadome Panie, odpowiedzcie, proszę:

 

Świadome Panie - czy Ja już kiedyś tego tutaj nie czytałem:D

 

Ja bym ci poradził tak:

 

13 godzin temu, Olka napisał:

5. Nasłać na O. napakowanych kolegów, którzy "przetłumaczą" mu, że jego zachowanie naprawdę mi się nie podoba?

 

Punkt  nr 5 najbardziej mi sie podoba:).

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Drogie samiczki z naszego cudownego forum, wesprzyjcie radami naszą koleżankę.

Ja na razie będę się tylko przyglądał.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Olka said:

1. Gdzie popełniłam błąd, że zaczął się tak zachowywać? Czy zbyt długo zwlekałam z powiedzeniem mu wprost,  żeby dał spokój, choć to i tak nie odniosło skutku, a jest wręcz gorzej?

Zwlekanie nie pomogło.
2. Jak go ukrócić? (Nie chciałam do tej pory zwracać się do Szefostwa, jako że to jego kumple, a poza tym obawiam się, że zacznie się na mnie mścić)

Nagraj jego teksty. Możesz mieć przy sobie dyktafon. Nie rzucaj oskarżeń bez dowodów, sam fakt, że "wszyscy widza" to żaden dowód.
3. Czy powiedzieć o tym swojemu partnerowi? (Wie tylko o jakimś koledze z pracy, który pomógł mi się wdrożyć w życie firmy i zapraszał na piwo po pracy, dając do zrozumienia, że mu się podobam - w domyśle "chce zaliczyć") Nawet gdyby mój facet chciał z nim pogadać, wypadłoby to dość... słabo: mój jest 23-letnim studentem i jego szczupłe 180cm może wyglądać dość marnie na tle napakowanego i wyżelowanego 33-letniego 190+cm... żeby była jasność - mój facet podoba mi się okrutnie i w życiu nie dodawałabym mu masy ani centymetrów, ale wiem, jak takie samcze rozmowy często wyglądają i O. mógłby mojego faceta po prostu... wyśmiać :/ Poza tym nie chcę, by partner martwił się o mnie każdego dnia, ilekroć wyjdę do pracy. Nie chcę go tym obarczać.

Sama sobie odpowiedziałaś. Twój facet nie jest takim alfa jak gość, który do Ciebie podbija wiec konfrontacja wiele nie da. "Suka nie da pies nie weźmie". Za słabo na niego warczysz.
4. Mimo wszystko poinformować szefostwo?

Majac dowód poproś o rozmowę z szefem i powiedz spokojnie i w prost, że jest Ci niezręcznie bo się znają ale zachowanie gościa powoduje że nie czujesz się bezpiecznie w pracy - a to już ich problem. Odtwórz jakieś głupie teksty, powiedz ze nie chcesz nic z tym zrobić i nie chcesz żeby to się na Tobie odbiło ale Twoja jedyna wina jest to fakt ze tam pracujesz. Zaznacz tez ze nagranie tego nie sprawiło Ci żadnej radości ani satysfakcji i nie chciałabyś chodzić z dyktafonem do pracy żeby nie być nagabywana.
5. Nasłać na O. napakowanych kolegów, którzy "przetłumaczą" mu, że jego zachowanie naprawdę mi się nie podoba?

Można, ale jeśli obija mu ryj bo się postawi to i tak wywala Cie z pracy.
6. Zacisnąć zęby i przeczekać, aż O. zmieni obiekt wraz z pojawieniem się nowej kobiety w firmie? (Podobno nie jestem pierwsza, którą próbuje urobić)

Ponosisz konsekwencje tego, że na początku łechtało Cie mniej lub bardziej świadomie jego zainteresowanie. "Suka nie da pies nie weźmie". Za słabo na niego warczysz.
7. Zmienić pracę? Tego wolałabym uniknąć, mam tu fajne perspektywy, wdrożyłam się, są fajni ludzie i możliwości rozwoju, co dla mnie jest teraz kluczowe :(

Uciec zawsze zdążysz;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, SledgeHammer napisał:

Świadome Panie - czy Ja już kiedyś tego tutaj nie czytałem:D

Spodziewałam się, że aktywne użytkowniczki będą charakteryzowały się właśnie tą Świadomością, bo pozostałe na bank pouciekały w popłochu :P

 

6 godzin temu, SledgeHammer napisał:

Punkt  nr 5 najbardziej mi sie podoba:).

 

Mnie się podoba o tyle, o ile być może pomogłoby to zetrzeć mu z twarzy ten jego paskudny uśmieszek, ale obawiam się mocno konsekwencji w postaci jego zemsty/zwolnienia mnie z pracy.

@nieidealny świat, dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi. Przeszedł mi przez myśl motyw z dyktafonem i nagraniem jego tekstów, lecz obawiam się, że męskie (i lubiące go od lat) szefostwo stwierdzi, że facet jest po prostu miły i powinnam się raczej cieszyć, że darzy mnie sympatią (a między sobą śmiać z mojej głupoty i naiwności). Jednakże ten pomysł chyba wydaje mi się póki co najsensowniejszy i pewnie niebawem go zrealizuję.

A odnośnie tego, że "za słabo warczę" - jak powinnam więc zareagować? Nie pomogły prośby, nie pomogło unikanie, nie pomogło powiedzenie mu wprost, że NIE CHCĘ, nie pomogło olewanie i wyzywanie od oblechów.
Powinnam go ostrzej zwyzywać? Dać mu w mordę? Skopać krocze? Być wyniosła i sprowadzać go chamsko do parteru? Obawiam się, że takie reakcje mogłyby jedynie doprowadzić do eskalacji tej porąbanej atmosfery, a jemu w to graj... 

Jakie konkretnie słowa bądź zachowania mogłyby go na maksa zniechęcić? (Zaprzestanie dbania o higienę, dłubanie w nosie i chodzenie w brudnych, za dużych ciuchach nie wchodzi w grę :P )

(Raz jeszcze dziękuję za odzew :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   @Olka. Czytając Twój post za pierwszym razem doznałem 'ciemni' w mózgownicy. Starałem się coś wymyśleć, a tu dupa. Cały czas doradzamy facetom, jednocześnie nie zastanawiamy się jak 

to wygląda z drugiej strony. Taki brak utożsamiania się z kobietą. Zresztą jak widzę, koledzy też stracili  wątek również, a uwierz, dla kobiet na forum jest dużo atencji, wynikającej z chęci zaimponowania w samczej postaci.:)

   Co do problemu który poruszyłaś. W pierwszej chwili chciałem Ci doradzić, aby Twój facet kazał mu się od Ciebie odpierdolić. Ale piszesz że mogło by to wyglądać śmiesznie w bezpośredniej konfrontacji.

Racja, tylko można też użyć telefonu, można poprosić 'mocnego' w głosie faceta aby pogadał w tej sprawie. Może się przedstawić za Twojego faceta, ojca, wujka. To jest do zrobienia.

    Osobiście, na Twoim miejscu zrobił bym mu jazdę przy dużej liczbie obserwatorów. Coś w męskim stylu: "Kurwa, weź się o de mnie odpierdol, i tak nie poruchasz, mam faceta i basta".

Gwarantuję Ci że takie słowa w obecności 'załogi' i to męskiej części dadzą Ci 50%+ do Twojej pozycji w pracy. Męska stanowczość, spróbuj złapać ten wzorzec.

    Jest jeszcze jeden pomysł. Zaciągnij go w ustronne miejsce, gdzie będzie ustawiona kamerka, podpuść go żeby wyjął fiuta i później wyśmiej że ma za małego dla Ciebie i niech spierdala z tym na drzewo.:D

 

Olka, mam nadzieję że nie jesteś trollem, bo właśnie straciłem 10 min. swojego życia na Ciebie.:angry:

Pozdro.

  

Edytowane przez Adolf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Adolf napisał:

Osobiście, na Twoim miejscu zrobił bym mu jazdę przy dużej liczbie obserwatorów. Coś w męskim stylu: "Kurwa, weź się o de mnie odpierdol, i tak nie poruchasz, mam faceta i basta".

Gwarantuję Ci że takie słowa w obecności 'załogi' i to męskiej części dadzą Ci 50%+ do Twojej pozycji w pracy. Męska stanowczość, spróbuj złapać ten wzorzec.

Generalnie nie mam problemu tego typu przywaleniem kumplowi/obcemu kolesiowi, bo wiem, że to skutecznie kurczy im jaja, ale w tym wypadku mam spore opory wynikające z tego, że:
- nie chciałabym wyjść w miejscu pracy, w obecności starszych i bardziej doświadczonych ode mnie osób na wulgarną, pyskatą i niepanująca nad emocjami gówniarę, bo być może przestaną mnie traktować poważnie,
- po takim objeździe mógłby uznać, że lubi takie cięte jęzorki (gdy głośno nazwałam go oblechem, zaśmiał się i odparł coś w stylu "przecież lubicie niegrzecznych chłopców", także niezbyt się przejął, pajac jeden ;/ ).
I choć z jednej strony rozumiem, że takim warknięciem mogłabym mieć trochę większy szacun, to z drugiej wątpię, by jego szefo-koledzy ryknęli na to śmiechem i przybili mi piątkę - prędzej uznaliby, że studenciarę lekko poniosło i trzeba przykręcić jej śrubę. Pewnie mam jakieś 50/50 szans na wystąpienie ww. konsekwencji, ale nie jestem pewna, czy chcę ryzykować. Jakbym była tam dłużej, miała luźniejsze relacje z załogą (najmłodsza po mnie osoba jest ode mnie 6 lat starsza i większość traktuje mnie jak "młodszą siostrę") lub była w zbliżonym do nich wieku, to pewnie nie zastanawiałabym się nad tym ani chwili. 
 

 

27 minut temu, Adolf napisał:

Jest jeszcze jeden pomysł. Zaciągnij go w ustronne miejsce, gdzie będzie ustawiona kamerka, podpuść go żeby wyjął fiuta i później wyśmiej że ma za małego dla Ciebie i niech spierdala z tym na drzewo.

To natomiast jest BARDZO dobre, ale zamiast go jawnie wyśmiewać (bo co, jeśli zamiast marnego korniszonka wyciągnąłby przerażającego pytona? Moje wyśmianie mogłoby nie zabrzmieć wiarygodnie :( ), mogę nagranie skutecznie ukryć i go nim szantażować, że w razie jego kolejnego podskakiwania ujawnię kompromitujące treści. W końcu w tej branży wyciąganie wacka na zawołanie nie należy do obowiązków pracowniczych... To może się udać. Tylko muszę to dobrze zorganizować.



Dziękuję, Panowie! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie loszka was wkręca, a wy się dajecie. Jeszcze dajecie porady jak udupić faceta, szczególnie twoja postawa @Adolf mnie rozbawiła w tym względzie. 

 

Loszka zakwiczy, że jest biedna i nieszczęśliwa i lecicie w lśniącej białej zbroi na pomoc ;) 

 

Miałem u siebie kilka takich przypadków, tzw. molestowania, mobbingu, pokrzywdzonych pań i każdy miał drugie dno i o żadnym molestowaniu nie mogło być mowy. Trochę wam opowiem jak to wygląda z perspektywy przełożonego/ pracodawcy, przy okazji odniosę się do postu głównego loszko schizo - żalów. 

 

Lecimy z tym koksem. Dziś w cyklu "red bawi i uczy" wykład z cyklu loszkologia dla zaawansowanych, pod tytułem "jak wykorzystać kumpla z pracy, wycisnąć z niego soki i wyjebać z posady gdy jest już zbędny".

 

 

Na początek mamy do czynienia z sytuacją:

 

Przychodzi do pracy nowa loszka studentka lub świeżo po studiach/ bez doświadczenia/ bez umiejętności/ bez wykształcenia/ bez znajomości branży. Taka osoba może robić kilka rzeczy, parzyć kawę, robić ksero, latać z papierami, drukować faktury, czyli robi za biurowe popychadło. Oczywiście pojawia się ambicja, ale brak siły przebicia w zgranym zespole, cały czas powtarzalne proste zajęcia

 

Zadajcie pytanie, co taka loszka zrobi w miejscu pracy, gdzie nie ma opcji wybicia się?

 

Podczepi się pod najbardziej kompetentnego faceta w swoim dziale/ zespole! 

 

W jaki sposób może osiągnąć swój cel? Muszę wam chyba tłumaczyć jak dzieciom, musi wzbudzić zainteresowanie tego faceta. W jaki sposób loszka wzbudza zainteresowanie? Szczując cycem i innymi atrybutami, bo nie wiedzą i fachowością, których zwyczajnie nie posiada na tym etapie życia. 

 

Zaczyna się "niewinne kumplowanie" , uśmiechy, kokietowanie, pogłaskanie po główce lub dłoni, przyklejenie się do ramienia, jakieś zwierzenia typu jak mi ciężko w życiu << w domyśle jestem biedna/ nieszczęśliwa/ miałam chujowy start w życiu (niepotrzebne skreślić), w domyśle ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ. 

 

No i żuczki, 98% facetów się na to fumflowanie łapie, im więcej trzeba pomóc/ nauczyć/ zrobić za nią -  tym więcej młoda loszka kokietuje i daje nadzieje. Oczywiście nigdy w prost, zawsze półsłówka, aluzje, robienie nadziei, czyli uwiedzenie faceta w taki sposób aby nic mu realnie nie obiecać ;)  

 

Gdy już naiwny facet robi się zbędny bo loszka zaczyna ogarniać + dostaje pochwały od wyższego szczebla (co automatycznie daje nadzieje na podczepienie się pod kogoś wyższego szczebla np. z referentki u kierownika/ szefa zespołu - który jest fumflem, do podczepienia się pod funkcję asystentki dyrektora/ głównego księgowego/ prezesa itp. ... )

 

Pierwsza akcja ze strony loszki, to próba wykupienia się + zdystansowania (za wielomiesięczną pomoc zamiast dupci, którą szczuła jest kosz słodkości lub "ulubiona łycha") :lol:

 

Później leci zdystansowanie i ignorowania, ona przecież "nic nie zrobiła" więc liczy, że biedak zrozumie aluzję i da spokój.

 

Wtedy zaczyna się przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi/ przecież ja nigdy nic nie obiecywałam/ ja nie wiedziałam że się zauroczysz/ to nie moja wina/ my nigdy, w ten sposób. :lol: 

 

Nie pamiętam czyj to był wpis, jeden z braci opisywał analogiczną sytuację jak loszka robiła umizgi i doiła go z czasu i wiedzy w firmie, a po 3 miesiącach przestała zauważać ;)  

 

 

Mechanizm jest banalnie prosty, facet który poświęcił loszce swój czas, przekazał cenne umiejętności zawodowe, pomagał jest dla niej nic nie warty mimo wyższej pozycji zawodowej. Dał wszystko co miał, za miraż "czegoś więcej".

 

 

Kolejna faza następuje gdy już wycisnęła wszystko co mógł dać, a loszka umocniła swoją pozycję, jest gotowa podczepić się pod wyższy szczebel + ma psiapsiółki, które w obrębie solidarności jajników poprą ja w razie czego, żeby dojebać biedakowi bo są zazdrosne - lepiej pracuje/ więcej zarabia/ ma szacunek przełożonych = mają z nim zadawnione zatargi = okazja do zemsty.

 

Faza druga polega na dyskredytacji "fumfla" bo:

 

- nie jest już potrzebny

- jest przeszkodą w podbijaniu do innego w miejscu pracy

- stracił szacunek bo oddał wszystko za darmo

- łasi się czyli nim gardzi

- ponadto każda loszka lubi myśleć, że zawdzięcza wszystko "swojej ciężkiej pracy" więc trzeba się pozbyć chodzącego dowodu iż tak nie jest najlepiej doprowadzając do jego zwolnienia

- dodatkowo dyskredytacja/ pozbycie się z działu i/lub firmy otwiera drogę awansu, jeśli jest za cienka w uszach na jego miejsce to zostanie przydupasem nr. 1 jego następcy np. z - ca kierownika loszka lat 23 ;)  

 

No i tutaj zaczynają się jazdy typu ON MNIE PRZEŚLADUJE/ POMOCY MOBBING W MIEJSCU PRACY/ON NIE CHCE SIĘ ODCZEPIĆ/ ŹLE SIĘ CZUJĘ PRZEZ NIEGO W PRACY.

 

 

Jak widzicie same profity ;) 

 

Teraz przetłumaczę wam z loszkowego na ludzki:

 

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

1. Gdzie popełniłam błąd, że zaczął się tak zachowywać? Czy zbyt długo zwlekałam z powiedzeniem mu wprost,  żeby dał spokój, choć to i tak nie odniosło skutku, a jest wręcz gorzej?

 

Ponosi konsekwencje własnych akcji liczyła na standardowy schemat, wykorzystać, a później bez konsekwencji kopnąć w dupę. 

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

2. Jak go ukrócić?

 

Zjebałam, niech inni naiwniacy płci męskiej zrobią za mnie czarną robotę i pomogą wypić mleko, które sama naważyłam ;) 

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

3. Czy powiedzieć o tym swojemu partnerowi?

 

Może standardowo napuszczę na niego swojego chłopaka, przy okazji wzbudzę zazdrość ;) A może jednak nie tamten jest większy, a chłopak studenciak się przydaje wszak jeszcze studiów nie skończyłam :) 

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

4. Mimo wszystko poinformować szefostwo?

 

Oj duże ryzyko bo to ja narozrabiałam i różnie może być jak się oprze o górę, moje loszkowręty mogą nie przejść ;) - strach przed konfrontacją prawdy z rzeczywistością urojoną. (przy okazji zastanówcie się czemu nie poszło od razu do szefa tylko ciągnie to długi czas, podpowiem wam wcześniej miała POŻYTEK z tej relacji).

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

5. Nasłać na O. napakowanych kolegów, którzy "przetłumaczą" mu, że jego zachowanie naprawdę mi się nie podoba?

 

Kurwa chyba się nie wykręcę sianem, do szefa nie pójdę, załatwmy to jak w gimnazjum i napuśćmy na frajera kolegów, co o tym myślicie? Czyli posprzątajmy własne gówno za pomocą białych rycerzy, którzy zaryzykują dla mnie za frajer życie i długoletnią odsiadkę.

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

6. Zacisnąć zęby i przeczekać, aż O. zmieni obiekt wraz z pojawieniem się nowej kobiety w firmie? (Podobno nie jestem pierwsza, którą próbuje urobić)

 

Wracamy do opcji standardowej, poczekać aż problem rozwiąże się sam. 

 

 

22 godziny temu, Olka napisał:

7. Zmienić pracę? Tego wolałabym uniknąć, mam tu fajne perspektywy, wdrożyłam się, są fajni ludzie i możliwości rozwoju, co dla mnie jest teraz kluczowe

 

Może nie ryzykować konfrontacji i zgarnąć profity doświadczenie & zaświadczenie i iść powtórzyć numer gdzie indziej? 

 

 

Tak moi drodzy bracia, tyle czasu na forum, a dajecie się wkręcać. Zachowanie loszki w pracy i jej zagrywki nie różnią się niczym od zachowań w LTR czy małżeństwie. 

 

Miałem u siebie kilka takich przypadków, i to molestowanie czy ten mobbing po przejrzeniu nagrań z ostatnich 2 miesięcy wyglądał tak, że loszki latały za facetem, uśmiechały się, przytulały do ramienia i co chwilę zjadały jego czas aby ich czegoś uczył i/ lub robił za nie robotę, za uśmiech i zakręcenie dupką.  

 

I później tak: pani Aniu jak to on panią molestował jak tutaj na taśmie widać jak 7 minut przytula się pani do swojego kierownika, a na tym widać jak szczypie go pani w tyłek.

 

 

 

Z dedykacją dla "molestowanej" pani ;) 

 

 

 

 

  • Like 22
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Zgadza się Red, właśnie popsułeś zabawę.

Jest jeszcze jedna opcja. Mianowicie to facet, troll, lubi brać w okrężnice.:D

 

  Napisałem szczerze, jak każdemu który chce porady. Czy to facet, czy to baba. Każdy ma u mnie kredyt zaufania, dla każdego parę minut czasu i zadumy. 

To się zwróci, nie wiem czy troll, czy ktoś potrzebujący pomocy. Walić to, ważni są ludzie w pomocy!

 

@Olka. Jeśli jesteś trollem, wal się, ale Twój temat zaowocował. Będziemy meli o czym myśleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Mosze Red napisał:

Tak moi drodzy bracia, tyle czasu na forum, a dajecie się wkręcać. Zachowanie loszki w pracy i jej zagrywki nie różnią się niczym od zachowań w LTR czy małżeństwie. 

 

Nic sie nie dajemy wkręcać, wypraszamy sobie, właśnie miałem coś napisać bo się temat nie posuwa, a tu takie oskarżenia.

 

@Mosze Red twoje doświadczenie jest nam bardzo przydatne, masz ogromną wiedzę ale nie obraź się: taką szefowską.

Wszystko oceniasz z pozycji nadDyrektora koncernu międzynarodowego, może i w twojej firmie tak się dzieje (działo), co nie znaczy, że w szystkich jest tak samo.

@Mosze Red Prawie każdy problem poruszany na forum, szczególnie gdy dotyczy samicy jest dla ciebie wypadkową zdarzeń w twojej firmie.

A świat na twojej firmie sie nie kończy i mam w dupie to jak bajecznie bogaty jesteś i jak świetnie prosperuje twoja firma.

Dlatego twoje "lekko zwichrowane" spojrzenie nt. "normalnych" problemów zwyczajnych ludzi zaczyna mnie trochę irytować.

Nie wszyscy są szefami i milionerami, dlatego każdy z nas ma prawo do własnych ocen i niekoniecznie muszą się zgadzać z twoją.

Proszę bez urazy brachu @Mosze Red.

 

@Olka Moja rada

Żaden z powyzszych pomysłów nie był dobry, z tym nr 5 troche cię wkręciłem, moja wina przyznaję się;), wybacz.

 

Jak wczytałem sie w twoje posty to zauważyłem , że lubisz dość niekonwencjonalny "seks" , którym inne samice gardzą.

Zanim jednak przedstawie swoją propozycje rozwiązania problemu, przeanalizowałem zachowanie tego typa;).

To zwykły pozorant, żaden samiec alfa, samiec alfa nie wysyła durnych mms-ów z kwiatkami czy serduszkami. To zwykły mięczak.

 

Tak więc proponuje ci dość nietypowe zagranie, myślę, że się odczepi i będziesz miała spokój.

Napisałaś, że lubisz anal (dość ciekawe upodobanie jak na 23 -latkę) i możesz to wykorzystać jako oręż.

 

Stawiam piątaka, że to mięczak.:D

Poproś go na stronę i zaproponuj seks (1 raz) w zamian aby się odczepił - myślę, że oczy mu zabłysną.

Następnie spokojnie powoli wytłumacz mu jakie zbliżenie wchodzi jedynie w grę, nie tłumacz dlaczego, po prostu to lubisz.

Żadnych macanek itd., zwykla penetracja okrężnicy.

Jak to jest zwykły pozorant, to sobie da spokój, jak będzie chciał pokazać, że nie, to najzwyczajniej wypnij pupę daj mu dobre kondomy i każ to zrobić.

Proponuje abyś tego dnia się za bardzo nie umyła w tych rejonach - wiesz o co chodzi;).

 

Jak dla mnie to pozorant zwieje w popłochu, ty nie zdradzisz swojego ukochanego i będziesz mogła spokojnie pracować.

Nawet jak "wejdzie", to też nie zdrada, bo pupa się nie liczy.

Jestem pewny na 100% , że się od ciebie odpiepszy;).

Ja na przykład nie lubię "analu" i po takiej propozycji omijałbym cię z daleka (w domyśle - zwichrowana baba)

Ode mnie tyle, na razie.

 

BTW.

@Adolf co jest z tobą, żona wkurwiła, przeproś ładnie,proszę, @Olka jest tu nowa.

 

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, SledgeHammer napisał:

koncernu międzynarodowego, może i w twojej firmie tak się dzieje (działo), co nie znaczy, że w szystkich jest tak samo

 

Już się nie dzieje po kilku pierwszych przypadkach wśród loszek rozeszło się, że takie numery nie przechodzą. Poza tym monitoring to wspaniała rzecz :lol: 

 

 

11 minut temu, SledgeHammer napisał:

Prawie każdy problem poruszany na forum, szczególnie gdy dotyczy samicy jest dla ciebie wypadkową zdarzeń w twojej firmie.

 

Wypraszam sobie, wypadkową zdarzeń z mojego całego życia + znajomych/ kolegów/ rodziny - ludzi, których obserwuję :P 

 

 

12 minut temu, SledgeHammer napisał:

A świat na twojej firmie sie nie kończy i mam w dupie to jak bajecznie bogaty jesteś i jak świetnie prosperuje twoja firma.

 

Nie jestem bajecznie bogaty, tylko tak zwyczajnie :(  

 

 

12 minut temu, SledgeHammer napisał:

Dlatego twoje "lekko zwichrowane" spojrzenie nt. "normalnych" problemów zwyczajnych ludzi zaczyna mnie trochę irytować.

 

Ja tu się pochylam nad losem żuczków, nie chcę odsunąć się od proletariatu, a tu taka potwarz, me serce krwawi :lol:

 

 

14 minut temu, SledgeHammer napisał:

Nie wszyscy są szefami i milionerami, dlatego każdy z nas ma prawo do własnych ocen i niekoniecznie muszą się zgadzać z twoją.

 

A czy ja gdzieś pisałem, że muszą? ;)  lub, że nie mają prawa ;) 

 

 

14 minut temu, SledgeHammer napisał:

Proszę bez urazy brachu

 

>>red rwie szaty i płacze przed monitorem bo ktoś ma inne zdanie<< :lol: 

 

 

16 minut temu, SledgeHammer napisał:

Jak to jest zwykły pozorant, to sobie da spokój, jak będzie chciał pokazać, że nie, to najzwyczajniej wypnij pupę daj mu dobre kondomy i każ to zrobić.

Proponuje abyś tego dnia się za bardzo nie umyła w tych rejonach - wiesz o co chodzi;).

 

Jak dla mnie to pozorant zwieje w popłochu, ty nie zdradzisz swojego ukochanego i będziesz mogła spokojnie pracować.

Nawet jak "wejdzie", to też nie zdrada, bo pupa się nie liczy.

Jestem pewny na 100% , że się od ciebie odpiepszy;).

 

kisnę :P 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Przychodzi do pracy nowa loszka studentka lub świeżo po studiach/ bez doświadczenia/ bez umiejętności/ bez wykształcenia/ bez znajomości branży. Taka osoba może robić kilka rzeczy, parzyć kawę, robić ksero, latać z papierami, drukować faktury, czyli robi za biurowe popychadło. Oczywiście pojawia się ambicja, ale brak siły przebicia w zgranym zespole, cały czas powtarzalne proste zajęcia

Pojawiłam się, doświadczenie miałam niewielkie, ale na tyle spore, by móc od razu otrzymywać konkretne zadania  dalekie od parzenia kawy i kserowania dokumentów (sporządzanie pism procesowych, sporządzanie umów handlowych - przy umowach właśnie O. pomagał mi najbardziej, wyszczególniając, na co powinnam zwracać uwagę, czego się wystrzegać, jakich sformułowań używać, jak kombinować, by była najbardziej korzystna dla Klienta).
 

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Podczepi się pod najbardziej kompetentnego faceta w swoim dziale/ zespole! 

 

Chyba nie napisałam zbyt wyraźnie w 1. poście, że to O. podszedł jako pierwszy, przedstawił się i zapytał, czy mnie "poprowadzić" i wdrożyć w obowiązki, czy chcę poprosić o to kogoś innego. Jako że wydawał się sympatyczny (nie sprawiał wrażenia bycia psycholem), zgodziłam się, zadowolona, że ktoś ogarnięty zechce sam z siebie poświęcić mi swój czas. Propozycja z jego strony padła w ciągu pierwszych 20 minut od pojawienia się mnie po raz pierwszy w firmie.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

W jaki sposób może osiągnąć swój cel? Muszę wam chyba tłumaczyć jak dzieciom, musi wzbudzić zainteresowanie tego faceta. W jaki sposób loszka wzbudza zainteresowanie? Szczując cycem i innymi atrybutami, bo nie wiedzą i fachowością, których zwyczajnie nie posiada na tym etapie życia. 

To, co napisałam wyżej, podważa Twoją tezę. Poza tym nie ubieram się wyzywająco (wow?), nie noszę miniówek i wydekoltowanych bluzek, chyba że wyuzdanym są eleganckie koszule, ołówkowe spódnice przed kolano i niewysokie szpilki, to wtedy, przyznaję, mogłam dać do zrozumienia, że chętnie pokupczę pupą.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Zaczyna się "niewinne kumplowanie" , uśmiechy, kokietowanie, pogłaskanie po główce lub dłoni, przyklejenie się do ramienia, jakieś zwierzenia typu jak mi ciężko w życiu << w domyśle jestem biedna/ nieszczęśliwa/ miałam chujowy start w życiu (niepotrzebne skreślić), w domyśle ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ. 

Opisałam moją relację z O., ale chyba nie dość dokładnie. Otóż:
- uśmiechy i owszem, uśmiecham się do wszystkich, których lubię. Niezależnie od wieku i płci;
- z jego strony to kumplowanie nie było niewinne od początku (o czym napisałam), bo wypytywał mnie o życie prywatne, a ja z marszu poinformowałam go, że jestem w wieloletnim, szczęśliwym związku;
- nigdy nie dotknęłam O., bo nigdy też nie czułam się przy nim na tyle swobodnie, by potraktować go jak dobrego kumpla (a tylko dobrego kumpla mogę poklepać po ramieniu czy przywitać buziakiem w policzek)
- nigdy też nie dałam mu do zrozumienia, że sobie nie radzę; robiłam swoje, a gdy miałam problem, pytałam, czy moje rozumowanie jest właściwe, czy może gdzieś popełniam błąd i dlaczego - on przyznawał rację bądź tłumaczył, co jest nie tak; w ramach jasności - nie tylko jego o to pytałam :) .

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

No i żuczki, 98% facetów się na to fumflowanie łapie, im więcej trzeba pomóc/ nauczyć/ zrobić za nią -  tym więcej młoda loszka kokietuje i daje nadzieje. Oczywiście nigdy w prost, zawsze półsłówka, aluzje, robienie nadziei, czyli uwiedzenie faceta w taki sposób aby nic mu realnie nie obiecać ;)  

 

Nie kokietowałam, napisałam wyżej, że wręcz prosiłam, by mnie nie komplementował - nie zauważyłeś, czy nie chciałeś zauważyć? Każda próba flirtu z jego strony spotykała się z murem. Każda. 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Gdy już naiwny facet robi się zbędny bo loszka zaczyna ogarniać + dostaje pochwały od wyższego szczebla (co automatycznie daje nadzieje na podczepienie się pod kogoś wyższego szczebla np. z referentki u kierownika/ szefa zespołu - który jest fumflem, do podczepienia się pod funkcję asystentki dyrektora/ głównego księgowego/ prezesa itp. ... )

Otóż nie bardzo. Dostałam pochwałę, która sprawiła, że uwierzyłam w swoje możliwości i to, że uda mi się rozwinąć skrzydła, gdy podwoję starania i zaangażowanie. O. w ramach wdzięczności (której nigdy nie ukrywałam) otrzymał ode mnie ulubiony alkohol (uznałam, że tak wypada).

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Pierwsza akcja ze strony loszki, to próba wykupienia się + zdystansowania (za wielomiesięczną pomoc zamiast dupci, którą szczuła jest kosz słodkości lub "ulubiona łycha") 

Jako że dupcią nigdy nie szczułam, nie czułam się w obowiązku się nią dzielić.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Później leci zdystansowanie i ignorowania, ona przecież "nic nie zrobiła" więc liczy, że biedak zrozumie aluzję i da spokój.

Później, drogi Red, starałam się niezmiennie od początku utrzymywać kontakt na stopie koleżeńskiej, ale on zaczął być bardziej nachalny pomimo moich próśb, rozmów o tym, że nie życzę sobie takiego zachowania i tekstów oraz oznajmienia, że lubię go jako kolegę i źle się czuję, gdy wali do mnie takie teksty. On to wiedział od samego początku. Stawiałam sprawę jasno.
Sądziłam, że dla mężczyzny tekst: "Jestem w szczęśliwym związku, nie komplementuj mnie, nigdzie z tobą nie pójdę" = "nie zaciągniesz mnie do łóżka, więc jeśli jest to twój główny cel, przestać to robić pod przykrywką pomocy w pracy - po prostu z tym skończ".

Jeśli nie, to jak z Wami rozmawiać? Zawsze trzeba wyzywać, od samego początku? "Odwal się ode mnie, gnoju, nie znam cię, ale wiem, że chcesz mi pomóc, by zaruchać"? Wtedy wyszłabym na wyniosłą dupcię przekonaną o swojej zajebistości i cudowności posiadanego tyłka. Poza tym, powtórzę, OD SAMEGO POCZĄTKU SPRAWIAŁ WRAŻENIE PO PROSTU SYMPATYCZNEGO GOŚCIA, zaczął odwalać manianę po ok. miesiącu.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Nie pamiętam czyj to był wpis, jeden z braci opisywał analogiczną sytuację jak loszka robiła umizgi i doiła go z czasu i wiedzy w firmie, a po 3 miesiącach przestała zauważać ;)  

 

Nie myl "przestała zauważać" z "poprosiła, żeby jej nie komplementował, mówiła, że źle się z tym czuje, zabroniła mu się kiedykolwiek dotykać", bo ja go zauważać nie przestałam. Jedyne, co ucinałam, to próby flirtu i spotkań. O sprawach zawodowych czy neutralnych rozmawialiśmy jeszcze do niedawna swobodnie, z uśmiechem. Bez kokieterii.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Mechanizm jest banalnie prosty, facet który poświęcił loszce swój czas, przekazał cenne umiejętności zawodowe, pomagał jest dla niej nic nie warty mimo wyższej pozycji zawodowej. Dał wszystko co miał, za miraż "czegoś więcej"

Od początku, odkąd zapytał, wiedział, że jestem w związku. Szczęśliwym. Że nie podoba mi się jego komplementowanie mnie. Dlaczego więc liczył na coś więcej?
Wy tak zawsze?
Mam wielu kumpli. Gdy któreś z nas prosiło drugie o pomoc, nie było problemu. Gdy jakiś dawał do zrozumienia, że chciałby się umówić, mówiłam wprost, że nie jestem zainteresowana i jeśli przysługa ma być za "przysługę", to ja podziękuję. Wtedy odpuszczał. Dla mnie to normalne, że po zakomunikowaniu komuś wprost "nic z tego" ten ktoś uważa, że "nic z tego".

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Kolejna faza następuje gdy już wycisnęła wszystko co mógł dać, a loszka umocniła swoją pozycję, jest gotowa podczepić się pod wyższy szczebel + ma psiapsiółki, które w obrębie solidarności jajników poprą ja w razie czego, żeby dojebać biedakowi bo są zazdrosne - lepiej pracuje/ więcej zarabia/ ma szacunek przełożonych = mają z nim zadawnione zatargi = okazja do zemst

 1. Nie umocniłam pozycji, jedynie uwierzyłam w swoje możliwości. Nadal się uczę. Nie noszę głowy wysoko, bo wiem, jak bardzo jest to złudne.
2. Nie mam psiapsiółek, tylko starsze o 10 lat współpracownice dziwiące się, że nie chcę się z nim przespać. Jak wyżej napisałam, co powinieneś również dostrzec, nie zgadzam się z ich opinią. Gardzę tym. I przez to nie mam zamiar bawić się w żadne gierki i być pośrednikiem do mszczenia się na kimkolwiek. Nie kumpluję się z nimi.
 

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

- nie jest już potrzebny

- jest przeszkodą w podbijaniu do innego w miejscu pracy

- stracił szacunek bo oddał wszystko za darmo

- łasi się czyli nim gardzi

- ponadto każda loszka lubi myśleć, że zawdzięcza wszystko "swojej ciężkiej pracy" więc trzeba się pozbyć chodzącego dowodu iż tak nie jest najlepiej doprowadzając do jego zwolnienia

- dodatkowo dyskredytacja/ pozbycie się z działu i/lub firmy otwiera drogę awansu, jeśli jest za cienka w uszach na jego miejsce to zostanie przydupasem nr. 1 jego następcy np. z - ca kierownika loszka lat 23 ;)  

- był, jest i będzie potrzeby jak każda osoba w tym zespole. Uczę się, nie tylko we własnym zakresie, ale często właśnie od nich - starszych pracowników. Bardzo go cenię za jego wiedzę i umiejętności, jest profesjonalistą i często się także na nim wzoruję (o czym wie);

- nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ z racji bycia w związku nie mam zamiaru wdawać się w żadne pozazawodowe relacje z kimkolwiek;

- szanuję go jako pracownika, uważam za swego rodzaju mentora, szanuję jego umiejętności i pracę, do pewnego momentu szanowałam go jako człowieka, ale on przestał szanować mnie w momencie, gdy był głuchy na moje prośby, dotykał mnie wbrew mojej woli (KTÓRĄ GŁOŚNO ARTYKUŁOWAŁAM), śmiał się, gdy mówiłam, że mnie to denerwuje i czuję się niezręczne - czy taka osoba zasługuje na szacunek?

- nie gardzę NIM, tylko JEGO ZACHOWANIEM - od początku tak było i się to nie zmienia

- to, co napisałam wyżej, sprawia, że Twój argument upadł; 

- szans na awans nie mam jeszcze na pewno choćby z racji przygotowywania się dopiero do egzaminu na aplikację, do którego jeszcze daleka droga :) więc nie, nie chcę żadnych awansów, tylko zdobywać doświadczenie i mieć do wpisać w CV

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

No i tutaj zaczynają się jazdy typu ON MNIE PRZEŚLADUJE/ POMOCY MOBBING W MIEJSCU PRACY/ON NIE CHCE SIĘ ODCZEPIĆ/ ŹLE SIĘ CZUJĘ PRZEZ NIEGO W PRACY.

On: nie słucha tego, o co proszę, ma gdzieś mur obojętności, wyśmiewa moje zdenerwowani i prośby, by mnie nie dotykał, arogancko zlewa na moje złe samopoczucie i wprost wypowiedziane "daj mi spokój" i męczy mmsami z serduszkami. To jak ja mam się czuć? Zamiast fajnego kolegi zyskałam... firmowego stalkera? Dla mnie jego działania, które wykonuje WBREW MOIM PROŚBOM I ROZMOWOM, podchodzą pod mobbing. Ja się go po prostu, ku*wa, boję.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Ponosi konsekwencje własnych akcji liczyła na standardowy schemat, wykorzystać, a później bez konsekwencji kopnąć w dupę. 

 

 

Nie zgadzam się. Wyżej opisałam, dlaczego. Nigdy nie chciałam go wykorzystywać i naiwnie sądziłam, że robi to bezinteresownie. Ale młoda jestem, uczę się. Również dzięki Wam.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Zjebałam, niech inni naiwniacy płci męskiej zrobią za mnie czarną robotę i pomogą wypić mleko, które sama naważyłam ;) 

Tu się zgadzam - zjebałam, że wyraziłam chęć przyjęcia pomocy. Teraz widzę, że tak naprawdę właśnie to stało się przyczyną tej całej syfiastej sytuacji. A inne samce? Podobno na niektórych działa tylko argument siłowy, którego ja - z racji fizyczności - nie posiadam. Nie ukrywam również, że wolałabym go uniknąć. Napisałam w którymś poście wyżej, dlaczego.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Może standardowo napuszczę na niego swojego chłopaka, przy okazji wzbudzę zazdrość ;) A może jednak nie tamten jest większy, a chłopak studenciak się przydaje wszak jeszcze studiów nie skończyłam :) 

Jakbym chciała wzbudzić zazdrość, to już by o wszystkim wiedział. Zastanawia mnie natomiast, do czego przydaje mi się niby chłopak - studenciak? Odpowiedz, proszę, bardzo mnie to nurtuje.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Oj duże ryzyko bo to ja narozrabiałam i różnie może być jak się oprze o górę, moje loszkowręty mogą nie przejść ;) - strach przed konfrontacją prawdy z rzeczywistością urojoną. (przy okazji zastanówcie się czemu nie poszło od razu do szefa tylko ciągnie to długi czas, podpowiem wam wcześniej miała POŻYTEK z tej relacji).

Pozwól, że odpowiem, choć napisałam to w 1. poście - nie poszłam do szefów, bo:
- kumplują się z O.
- nie chcę robić syfu w firmie
- obawiam się zemsty O.

w związku z czym: nie mam szans. I jeśli przeczytasz to, co napisałam wyżej, zobaczysz być może, dlaczego powyższa sytuacja nie jest urojona.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Wracamy do opcji standardowej, poczekać aż problem rozwiąże się sam. 

Ja to nazywam: poczekać, aż da mi święty spokój i znów zacznie być normalnym kolegą bez nachodzenia, dotykania i uskuteczniania prób flirtu.

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Może nie ryzykować konfrontacji i zgarnąć profity doświadczenie & zaświadczenie i iść powtórzyć numer gdzie indziej?

Na podstawie mojego powyższego wywodu, ta napisana przez Ciebie teza jest mocno naciągana. 

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Miałem u siebie kilka takich przypadków, i to molestowanie czy ten mobbing po przejrzeniu nagrań z ostatnich 2 miesięcy wyglądał tak, że loszki latały za facetem, uśmiechały się, przytulały do ramienia i co chwilę zjadały jego czas aby ich czegoś uczył i/ lub robił za nie robotę, za uśmiech i zakręcenie dupką

To, że Ty miałeś takie podwładne nie oznacza, że ja również do nich należę. Od jakichś 2 miesięcy proszę o pomoc głównie kobiety, bo zaczęło do mnie docierać, że wielu mężczyzn nie pomaga kobietom bezinteresownie, choć znam takich, którzy to potrafią.
I nie kręcę dupką, dżizes. Tylko przed swoim mężczyzną.

 

47 minut temu, GluX napisał:

Warto było czekać.

Popieram. Serio.

28 minut temu, Adolf napisał:

Napisałem szczerze, jak każdemu który chce porady. Czy to facet, czy to baba. Każdy ma u mnie kredyt zaufania, dla każdego parę minut czasu i zadumy. 

To się zwróci, nie wiem czy troll, czy ktoś potrzebujący pomocy. Walić to, ważni są ludzie w pomocy!

 

@Olka. Jeśli jesteś trollem, wal się, ale Twój temat zaowocował. Będziemy meli o czym myśleć.

Napisałeś szczerze, poświęciłeś swój czas, ja to doceniam i dziękuję, bo także Twoja wypowiedź dała mi do myślenia. Choćby z tą kamerą.
Chcę, by było jasne - ostatnią rzeczą, jaką bym życzyła sobie, O., tej firmie jest to, by go udupczyć. Jest świetny, wnosi do firmy bardzo wiele, wniósł bardzo wiele w moje wyniki i byłby naprawdę fajnym człowiekiem, gdyby mnie tylko posłuchał i dał spokój z tym wszystkim. Ale Red chyba naprawdę nie rozumie, jak to wygląda, być może opisałam to niezbyt dokładnie, nie wiem. Ja po prostu mam wrażenie, że O. chce mnie w jakiś sposób od siebie uzależnić. Jakby czerpał radość z tego, że sztywnieję i ogarnia mnie paraliż, gdy podchodzi blisko, jakby cieszył się, gdy mówię, że sobie nie życzę. Jakby postawił sobie za cel złamanie mnie, skoro - jak mówił - "zawsze dostaje to, czego chce". Jakby w coś grał. Raz podchodzi i, widząc moje spięcie, zagaduje o najzwyklejszą duperelę, ja się rozluźniam, gadamy normalnie, usypia na jakiś czas moją czujność, by za jakiś czas i podejść i uskutecznić zaczepki w stylu "ale bym ci wycałował te usteczka" , po czym mam ochotę się rozpłakać albo mu przywalić z nerwów, a on to widzi i się ewidentnie cieszy. I siedzę sobie rozdygotana przez kolejne 15 minut. I jestem w dupie z robotą.

Więc, @Adolf, pragnę Ci raz jeszcze podziękować za poświęcony czas i zapewniam, że nie zawracałabym Wam tyłków, gdyby mnie to nie zżerało od środka. Sądziłam, że tylko ogarnięci panowie dadzą najskuteczniejsze rady na kogoś tego pokroju.

 

4 minuty temu, SledgeHammer napisał:

Żaden z powyzszych pomysłów nie był dobry, z tym nr 5 troche cię wkręciłem, moja wina przyznaję się;), wybacz.

Wybaczam :) Jak dla mnie, to żadna opcja nie jest wystarczająco dobra :/

4 minuty temu, SledgeHammer napisał:

Jak wczytałem sie w twoje posty to zauważyłem , że lubisz dość niekonwencjonalny "seks" , którym inne samice gardzą.

Nie sądziłam, że to coś niekonwencjonalnego. Ja pod tym pojęciem rozumiem bardziej zabawy typu mocne BDSM, bukkake, gangbang, do których mi jednak daleko. Bardzo. 

8 minut temu, SledgeHammer napisał:

Poproś go na stronę i zaproponuj seks (1 raz) w zamian aby się odczepił - myślę, że oczy mu zabłysną.

Następnie spokojnie powoli wytłumacz mu jakie zbliżenie wchodzi jedynie w grę, nie tłumacz dlaczego, po prostu to lubisz.

Żadnych macanek itd., zwykla penetracja okrężnicy.

Jak to jest zwykły pozorant, to sobie da spokój, jak będzie chciał pokazać, że nie, to najzwyczajniej wypnij pupę daj mu dobre kondomy i każ to zrobić.

Proponuje abyś tego dnia się za bardzo nie umyła w tych rejonach - wiesz o co chodzi;).

Pomysł równie powalony, co przerażający, ale rozbawił mnie :D Problem polega jednak na tym, że:
- miałam i mam jedynego partnera i żeby pokazać komuś innemu tyłek, musiałabym się chyba nieźle znieczulić... psychicznie;
- nie wiem, czy mogłabym wyjść z taką propozycją, bo samo - nawet dla takich celów - zaproponowanie numerka sprawiłoby, że czułabym się jak szmata

Jak dla mnie to pozorant zwieje w popłochu, ty nie zdradzisz swojego ukochanego i będziesz mogła spokojnie pracować.

Istnieje prawdopodobieństwo, że jednak zechce skorzystać z dupy, do której próbuje się dobrać od prawie roku... I dziura może nie zrobić mu większej różnicy.

Nawet jak "wejdzie", to też nie zdrada, bo pupa się nie liczy.

Chyba się jednak ze mnie nabijasz, hm? ;) 

Jestem pewny na 100% , że się od ciebie odpiepszy;).

Ja na przykład nie lubię "analu" i po takiej propozycji omijałbym cię z daleka (w domyśle - zwichrowana baba)

Znam wielu, którzy lubią, znam takich, którzy nie biorą tego pod uwagę. Grunt, to spotkać kogoś, kto podziela łóżkowe poglądy, a jeśli nie - nie przymuszać ;)

Ode mnie tyle, na razie.

Dziękuję uprzejmie :) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Olka zanim tobie na poważnie odpowiem, muszę coś napisać;).

 

Wiesz męskie sprawy, bracha trzeba ostrzec, choć nie przepadamy za sobą:)

 

Mr. @Subiektywny twoja aplikankta sie zalogowała:lol:.

I co Panie Paragraf;), myślałeś, że wszystko dopięte, taki cwany jesteś, że się nie zorientuje:D.

A tu masz........... "schabowego":P.

W tej historii występujesz jako czarny charakter o inicjale O.

Nie dziękuj, tylko lepiej kompy zabezpieczaj:lol:.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SledgeHammer

 

Stanę w obronie Reda - niestety traktowanie siebie i relacji na poziomie firmy jest bardzo praktyczne, bo to właśnie w pracy spędzamy najwięcej czasu gdy nie śpimy.

I tam wychodzą takie właśnie perypetie jak opisane akcje niby mobbingu gdzie laska przytulała się kilka minut do kierownika na kamerze.

Bo każda relacja jest nastawiona na zysk i profity - tak jak biznes. Dlatego biznes jest intuicyjny.

 

Zapomniałeś Sledge oraz Adolf jeszcze dodać jedną rzecz nt. @Olka - "Ona jest inna niż wszystkie" :lol:

 

A szersza perspektywa Reda zapewne bardzo konkretnie jest skorelowana z tym co osiąga w życiu widząc problem z szerszej perspektywy.

Sam się na tym łapie i widzę jak to jest genialne - widzieć schematy i na nich działać - niczym programowanie w realu :>

 

11 minut temu, Mosze Red napisał:

Nie jestem bajecznie bogaty, tylko tak zwyczajnie :( 

 

Spokojnie, jeszcze będziesz bajecznie bogaty:lol:

 

 

Co do @Olka

 

Jaki jest cel autorki w tym temacie? Dostać pomysł na użycie mechanizmu na odpierdolenie się typa od niej.

Red pokazał idealnie jaki był mechanizm - sam pracuje w korpo i poza moim działem jest sporo sprzedawców, HR, działu finansowego itp.

Teraz widzę, że faktycznie coś takiego ma miejsce i przypadkiem taka kobieta (bo to nigdy nie jest facet - opiszę potem dlaczego) czasem przychodzi - po studiach, aktywna, pełna werwy -

"jestem po studiach, jestem kimś, niech mi tylko ktoś skoczy"

i taka właśnie samica dostaje - "weź odpisz na maile do klientów - jak czegoś nie wiesz to tu masz bazę informacji" albo "zrób tabelkę - masz 5h".

Raz usłyszałem jak stażystka w dziale rachunkowości palneła po kilku godzin w pierwszy dzień księgowania FV - "no ale robicie coś ciekawszego tutaj też, no nie?"

 

"ALE ONA JEST INNA NIŻ WSZYSTKIE"

 

Autorka tematu to przebiegła łajza w ładnym opakowaniu zapewne - takie uwielbiam - są zajebiste w łóżku.

Bo pod ich maską - dobroci, koleżeństwa - jest taka żmija, która twardo stąpa po ziemi i bez problemu powie np. o swoim ex - że go zostawiła albo zdradziła bo był tępy.

I zapewne chciałaś nawet takiego skoku - ale wiesz że nic trwalszego z tego by nie było, wyruchałby Cię i zostawił - bo tak postępują tacy goście - max kilka miesięcy romansu i poszłabyś w odstawkę.

Nie jesteś głupia - zamiast tego masz swoje studenta - bezpieczna opcja "na teraz".

Przypominasz mi pewną ex - "ja chcę tylko pracować". Gdybyś tylko pracowała to byś nie miała atencji tego gościa.

(Z tego co opisałaś to gość jest podobny do mnie) więc spróbuję się wypowiedzieć za niego:

 

Nie podbijam nigdy, nawet się nie interesuję średniakami - ochłapy zostawiam dla betowców. Musisz być dobrej urody i potrafić dobrze kręcić lody emocjonalne na takim typie - bo on uwielbia wyzwania.
A Ty mu je dajesz, to typ zdobywcy - a Ty zapewne sfrienzowałaś go po tym wszystkim co on zrobił dla Ciebie i Ciebie nauczył wystarczająco.

Zaraz walniesz coś "byłam miła, żeby lepiej nam się pracowało" czy "robiłam wszystko, żeby chętniej mi pomagał" - kochana, ja wiem kiedy laska jest ładna i kokietuje, a kiedy tylko jest ładna.

Ten ziomek też wie.

 

"ALE NIE, ONA JEST INNA NIŻ WSZYSTKIE"

 

@SledgeHammer @Adolf

 

Przypominacie mi tych gości:

c33de4700eddeaa2b61daca2fee561bd.jpg

 

 

 

Muszę przyznać z całego serca - że nie nabrałem się na to - choć widziałem to inaczej. Red ogromnie mi oświetlił jakie jest ogromne prawdopodobieństwo tego co zaszło u autorki w pracy.

Ale was, starzy wyjadacze userka zrobiła jak chciała. Ten typ tak ma - robi oczka jak kot ze shreka, a wy zakładacie wełnianą zbroję i krzyczycie "na ratunek dziewoi!"

Zobaczcie na filmiku jak koteczek uzyskuje to co chce albo używa swoich oczek aby zaślepić swoją prawdziwą naturę:

 

 

 

 

Nic się nie uczycie na błędach:

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, GluX napisał:

Teraz widzę, że faktycznie coś takiego ma miejsce i przypadkiem taka kobieta (bo to nigdy nie jest facet - opiszę potem dlaczego) czasem przychodzi - po studiach, aktywna, pełna werwy -

"jestem po studiach, jestem kimś, niech mi tylko ktoś skoczy"

Odniosłeś takie wrażenie, czytając mojego posta, czy z góry szufladkujesz, bo tak wygodniej? Ja za tę robotę miałam ochotę tych ludzi po rękach całować, więc nie pisz bzdur, że miałabym się czuć Wielką Panią po Studiach (których nie skończyłam :D )

1 godzinę temu, GluX napisał:

i taka właśnie samica dostaje - "weź odpisz na maile do klientów - jak czegoś nie wiesz to tu masz bazę informacji" albo "zrób tabelkę - masz 5h".

To robiłam wiele razy na poprzednich praktykach i cieszyłam, że uczę się nowych rzeczy. Jeżeli sądzisz, że wszystkie samice są tak tępe, by uważać, że OD RAZU dostaną super odpowiedzialne zadania, to bardzo grubo się mylisz. Śmiać mi się z tego chce tak samo jak ze świeżo upieczonych absolwentów uczelni wyższej, którzy "za mniej niż 3 koła tyrać nie będę", jakby mieli faktycznie duży wybór na starcie. Mnie życie od małego  już dziecka nauczyło pokory. I z pokorą idę w świat.

1 godzinę temu, GluX napisał:

Raz usłyszałem jak stażystka w dziale rachunkowości palneła po kilku godzin w pierwszy dzień księgowania FV - "no ale robicie coś ciekawszego tutaj też, no nie?"

Współczuję spotykania na swojej drodze tego typu kobiet. Ja staram się unikać :)

1 godzinę temu, GluX napisał:

"ALE ONA JEST INNA NIŻ WSZYSTKIE"

Nadinterpretacja. Kolejna zresztą.

1 godzinę temu, GluX napisał:

Autorka tematu to przebiegła łajza w ładnym opakowaniu zapewne - takie uwielbiam - są zajebiste w łóżku.

Do przebiegłości mi daleko (pokora), ale czytając tego typu posty aż żałuję, że nie urodziłam się w lisim futerku. Wolałabym jednak nie spotykać na swojej drodze mężczyzn mających Twoje poglądy, bo chciałabym żyć uczciwie, nie przebiegle, a z takimi jak Ty chyba się niestety nie da (to by wyjaśniało, dlaczego zadają się z Tobą głównie tego typu przebiegłe kobiety, a muszą zadawać, skoro uważasz, że to nasza domena )...

1 godzinę temu, GluX napisał:

Bo pod ich maską - dobroci, koleżeństwa - jest taka żmija, która twardo stąpa po ziemi i bez problemu powie np. o swoim ex - że go zostawiła albo zdradziła bo był tępy.

Jesteś w bardzo wielkim błędzie. I przykro czytać takie rewelacje na swój temat, wiedząc, że są bezpodstawne i nieprawdziwe. I w przeciwieństwie do niektórych mam szacunek do drugiego człowieka - z urzędu. Do momentu, aż on wykaże się brakiem szacunku do mnie. Mnie obgadywanie swoich byłych obrzydza, bo wiem, że osoba, która nadaje na kogoś, z kim kiedyś dzieliła chwile, jest fałszywa i niewarta zaufania. I będzie mówiła tak o każdej kolejnej osobie przewijającej się w jej życiu.

1 godzinę temu, GluX napisał:

I zapewne chciałaś nawet takiego skoku - ale wiesz że nic trwalszego z tego by nie było, wyruchałby Cię i zostawił - bo tak postępują tacy goście - max kilka miesięcy romansu i poszłabyś w odstawkę.

Jakbym chciała skoku, to bym skoczyła - to takie trudne? Po co mi coś trwalszego, skoro mam fantastycznego faceta, któremu żaden inny nie dorasta do pięt? Jak sądzisz, po co informowałam O., o szczęśliwym związku? Żeby miał co rozwalać, czy może żeby się odczepił?

1 godzinę temu, GluX napisał:

Nie jesteś głupia - zamiast tego masz swoje studenta - bezpieczna opcja "na teraz".

Nie nazywaj mojego mężczyzny opcją, bo mnie to obraża. Tym bardziej, że niczego od niego nie potrzebuję. Żyjemy razem kilka lat, uzupełniamy w wielu kwestiach, finansowo jestem całkowicie niezależna. Jestem z nim z wyboru, bo go kocham (tak, wiem, "miłość nie istnieje"), bo chcę z nim być, a nie dlatego, że jest kołem zapasowym w razie, gdybym nie znalazła innego Alfy. Nie musiałabym wcale daleko szukać.

1 godzinę temu, GluX napisał:

Przypominasz mi pewną ex - "ja chcę tylko pracować". Gdybyś tylko pracowała to byś nie miała atencji tego gościa.

Napisałam w poprzednim poście, jak to DOKŁADNIE wyglądało i wygląda. Jedyne, co robiłam, a co mogło go zachęcić, to uśmiech (uśmiecham się DO WSZYSTKICH LUBIANYCH PRZEZE MNIE OSÓB). Właśnie z uwagi na to, że po niedługim czasie zaczął mnie "rwać", bardzo mocno zwracałam uwagę na to, by nie zachowywać się kokieteryjnie. Nawet koszule zaczęłam zapinać pod samą szyję. Bardzo pilnowałam tego, by żadnego mojego zachowania nie odebrał jako próbę flirtu. Nawet przestałam patrzeć mu w oczy, kompletnie unikałam kontaktu wzrokowego. I, jak już wyżej pisałam, mówiłam mu chłodnym tonem, żeby przestał, że sobie nie życzę. I moje słowa były spójne z zachowaniem, bo - o dziwo - nie kręciłam wówczas pupcią i nie puszczałam zachęcająco oczka.

1 godzinę temu, GluX napisał:

A Ty mu je dajesz, to typ zdobywcy - a Ty zapewne sfrienzowałaś go po tym wszystkim co on zrobił dla Ciebie i Ciebie nauczył wystarczająco.

Czy mogłam go sfriendować po tym, jak nigdy nie dałam mu choćby najmniejszego przyzwolenia na jakikolwiek flirt? Najmniejszy.

1 godzinę temu, GluX napisał:

Zaraz walniesz coś "byłam miła, żeby lepiej nam się pracowało" czy "robiłam wszystko, żeby chętniej mi pomagał" - kochana, ja wiem kiedy laska jest ładna i kokietuje, a kiedy tylko jest ładna.

Ten ziomek też wie.

Nie. Byłam miła, bo jestem miła dla tych, których lubię. Wszystkich tak samo. Dla mego mężczyzny, dla szefostwa, dla O., dla załogi, dla mamy, dla pani w sklepie, dla dziecka na placu zabaw. Nie lubię ludzi sprawiających wrażenie wiecznie niezadowolonych i burczących, nie lubię też bitch face'ów, nie lubię cwaniaków. I staram się nie być taka, czego nie lubię w innych. 

 

Nie, nie robiłam wszystkiego, by chętniej pomagał. On proponował pomoc, ja się zgodziłam. Podczas pisania pierwszej umowy co  jakiś czas pochodził i sprawdzał, jak się sprawy mają, po czym wdawaliśmy się w dyskusje na jej temat. Następnie on doradzał, czego unikać, zwracał uwagę na błędy, mówił, co jest dobrze. I wiedziałam, że zarówno do niego i jak reszty ludzi mogę się zawsze zwrócić z pytaniem bądź prośbą o chociażby interpretację jakiegoś przepisu. Sądziłam, że ta otwartość ma na celu dobre wyszkolenie nowego członka grupy, by firma mogła na tym tylko zyskać. Naiwnie, wiem. Może więc Twoje słowa o tym, że nie jestem głupia, nie mają tutaj poparcia. 
Im więcej analizuję, czytam Wasze posty i na nie odpowiadam, tym więcej widzę. Tylko nadal nie wiem, co naprawdę mogło go zachęcić do próby wyrywania, skoro od początku mówiłam wprost, że nic z tego.

@GluX, czy gdyby taka panna powiedziała Ci, że jest w szczęśliwym związku i nie życzy sobie, byś jej prawił komplementy, nadal byś do niej podbijał? 

 

Odniosłam wrażenie, że macie mnie za jakiegoś wampa, który usadził się na 10 lat starszym Alfa i wyssał z niego wszystko, co było mu potrzebne, po czym wyrzuciło do kosza. Moje odczucia natomiast są takie, że błędem było przyjmowanie tej pomocy, bo mogłam założyć, że zechce mnie wyrwać. Nie założyłam tego. Sądziłam wręcz, że mężczyzna jego pokroju szukałby zdobyczy u kobiety na jego poziomie zawodowym, w podobnym wieku, która wie, czego chce i ma jakiś konkretny cel, wiecie, taka typowo businesswoman. Dlatego czułam się bezpiecznie, bo jestem o wiele głupsza i na samym początku jakiejkolwiek kariery. Kompletnie inny poziom. 

 

I teraz wychodzi na to, że się go boję, nie jestem w stanie przewidzieć jego zachowania w danym dniu, nie wiem, co mu strzeli do głowy. Wstaję rano i zamiast myśleć o rozpoczęciu dnia dobrym seksem z moim facetem, mam ochotę zniknąć na myśl, że znowu spotkam w firmie O., bo cholera wie, czy będzie tylko miły, czy może chciał mnie podenerwować, napawając moim strachem. 

On się zachowuje nie jak Alfa, tylko niestabilny emocjonalnie dzieciak, który wkurza się, że nie dostanie upatrzonej zabawki. 

Może Ty, @GluX, stawiasz się na jego miejscu zupełnie niezasadnie, może dlatego, że Ty jesteś normalnie myślącym facetem, a on ma jakieś zaburzenia? 

Poza tym, wiedz, proszę, że ogromne prawdopodobieństwo =/= pewność. W tym wypadku tak jest.

Zresztą, dobra, fajnie, analizujemy, Wy stawiacie tezy, ja odpowiadam, Wy podważacie, ja znów odpowiadam i tak w koło Macieju, ale jak i czy można to jakoś rozwiązać? Konkretnie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Olka

 

Cytat

@GluX, czy gdyby taka panna powiedziała Ci, że jest w szczęśliwym związku i nie życzy sobie, byś jej prawił komplementy, nadal byś do niej podbijał? 

Byłbym już z inną - nie straciłbym sekundy więcej na Ciebie.

A każde wołanie o pomoc, kazałbym Ci iść do kogoś innego bo jestem zajęty.

 

@Olka

 

Ja mam dokładnie taką laskę u siebie w robocie. Tylko, że ona jest tak tępa że wytworzyła w sobie ofiarę życia + ubiera wyzywająco. W efekcie każdy ma na nią ślinkę a ona nie wie czemu.

Ale nie sądzę żebyś była tego typu laską - bo dawno byś poszła do szefostwa na skargę na tego ziomka.

 

Kochana, nie interesuje mnie zbytnio co piszesz, mówisz - interesuje mnie co robisz - a do tego nie mam wglądu.

Ile to razy słyszałem od gości, że im kobieta mówi "kocham Cię" a kilka godzin później "żartowałam, tu masz swoje walizki" - taka wasza natura po prostu. A pro po mojej kochanej Piły :>

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Olka może daj mu w końcu po prostu. Patrz same plusy:

 

a. Koleś da Ci spokój, tylko musisz poudawać że jesteś słaba w łóżku

 

lub

 

b. A może Ci się on spodoba? Może to jego naprawdę pokochasz i to jest prawdziwa miłość do końca życia? Nigdy tego nie wiesz na 100 procent i nigdy się nie dowiesz jak nie spróbujesz. Wiesz kto się czubi ten się lubi :) 

 

lub 

 

c. Uratujesz swój związek przed rutyną

 

d. Zdradą upewnisz się kogo tak naprawdę kochasz i czy Twój obecny związek ma sens. I czy jesteś ze swoim obecnym partnerem szczęśliwa.

 

e. Dodasz do swojego związku i do życia trochę pikanterii oraz szaleństwa.

 

f. Jesteś silną i niezależną, młodą i piękną, współczesną kobietą- taki numerek Ci się należy a żyje się tylko raz! Carpe dieeem! 

 

g. Wywołasz zazdrość wśród innych koleżanek z pracy. Czyż nie ma przyjemniejszego widoku niż wyjące z zazdrości koleżanki?

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Olka napisał:

Nie nazywaj mojego mężczyzny opcją, bo mnie to obraża. Tym bardziej, że niczego od niego nie potrzebuję. Żyjemy razem kilka lat, uzupełniamy w wielu kwestiach, finansowo jestem całkowicie niezależna. Jestem z nim z wyboru, bo go kocham (tak, wiem, "miłość nie istnieje"), bo chcę z nim być, a nie dlatego, że jest kołem zapasowym w razie, gdybym nie znalazła "innego" Alfy. Nie musiałabym wcale daleko szukać.

 

Poczekaj bo się już trochę pogubiłem w twoich opowieściach.

To kto w końcu jest tą alfą ? , nieboski żigolo - żelek, czy twój "ukochany" biedaczyna studeńcina wątłej postury:).

 

A i jeszcze to: finansowo całkiem niezależna, po co to piszesz jak w miłości to absolutnie nie ma znaczenia:D.

 

12 godzin temu, Olka napisał:

Zresztą, dobra, fajnie, analizujemy, Wy stawiacie tezy, ja odpowiadam, Wy podważacie, ja znów odpowiadam i tak w koło Macieju, ale jak i czy można to jakoś rozwiązać? Konkretnie  - to przeanalizujemy:D

 

Dostałaś już tyle rad i to konkretnie, a mimo to nadal z uporem "maniaka" po nocach domagasz się rozwiązania "problemu".

Konkretnie - bardzo rzadko używane słowo w jakiejkolwiek dyskusji przez samicę:D.

Samice znają to słowo, ale nie rozumnieją, nawet konkretnie nie są w stanie wybrać bluzki czy gatek w sklepie, nawet jak wszystkie modele są takie same;).

 

No i jeszcze się przyczepie do twojej "pokory" - jak ty to napisałaś, że niby od dziecka, z nią przez świat, czyli pokora ponad wszystko.

Brawo tobie:D.

 

W takim razie dlaczego z taką zapalczywiścią, próbujesz zbijać nasze próby pomocy tobie w problemie.

Jak to ma się do pokory, skoro ze wszystkich sił, próbujesz udowodnić nam, że jesteśmy nieznającymi się na życiu niedojrzałymi ignorantami:)

Poświecasz pół nocy aby nam to udowodnić, po czym mija chyba 5 godz. i znowu sie logujesz.

Skąd masz tyle siły i uporu graniczącego z psychozą maniakalną.;)

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Warto, takiej beki nie było na forum z  miesiąc :lol: 

 

Naprawdę, było watro, Olek

 

BTW.

Karnister, to ty ?:lol:

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, GluX napisał:

Byłbym już z inną - nie straciłbym sekundy więcej na Ciebie.

A każde wołanie o pomoc, kazałbym Ci iść do kogoś innego bo jestem zajęty.

I tego właśnie chciałam - by po moim "HALO, JESTEM ZAJĘTA, NIE ZARUCHASZ" określił się i albo był kolegą, albo dał sobie ze mną spokój - tak, kosztem pomocy również.  Ale Ty jesteś normalny, on najwyraźniej ma z tym problem.

6 godzin temu, GluX napisał:

Ja mam dokładnie taką laskę u siebie w robocie. Tylko, że ona jest tak tępa że wytworzyła w sobie ofiarę życia + ubiera wyzywająco.

Jakbym miała robić z siebie ofiarę, to nie miałabym czego szukać w tej branży. Z ubiorem już się określiłam.

7 godzin temu, GluX napisał:

Kochana, nie interesuje mnie zbytnio co piszesz, mówisz - interesuje mnie co robisz - a do tego nie mam wglądu.

Skoro tak, to dlaczego się tutaj udzielasz? Opisałam, co robię, ale to i tak najwyraźniej nie ma najmniejszego dla Ciebie znaczenia. W takim razie szczerze dziękuję za poświęcony mi czas i próbę dokonania analizy mojej osobowości (tu też pragnę podziękować @Mosze Red - wiem, tracicie swój czas na moim wątku głównie po to, by ostrzec innych chłopaków, ja to rozumiem, ale naprawdę nie sądzę, by Wasze tezy odnosiły się w tym przypadku do mnie. Niemniej - dzięki za sam czas :) )

@Artem, dzięki za odzew, pośmialiśmy się, fajnie było. Peace :)

1 godzinę temu, SledgeHammer napisał:

To kto w końcu jest tą alfą ? , nieboski żigolo - żelek, czy twój "ukochany" biedaczyna studeńcina wątłej postury:).

Dla mnie Alfą jest mój facet (nie, nie jest wątły, niski, mały ani w typie życiowej sieroty, ale mniejszy od O., więc konfrontacja raczej sensu nie ma. Tylko dlatego o tym wspomniałam.)

1 godzinę temu, SledgeHammer napisał:

A i jeszcze to: finansowo całkiem niezależna, po co to piszesz jak w miłości to absolutnie nie ma znaczenia:D

Bo nie ma. Napisałam, ponieważ zasugerowano mi, że jestem z moim, bo jest mi do czegoś potrzebny, a do czego (męskim tokiem rozumowania) mógłby być potrzebny, jak nie do opłacania mi życia i seksu? Hajsu z niego nie doję,  na innych skakać nie chcę, z nim chcę być,  więc nazywam to miłością.

1 godzinę temu, SledgeHammer napisał:

Samice znają to słowo, ale nie rozumnieją, nawet konkretnie nie są w stanie wybrać bluzki czy gatek w sklepie, nawet jak wszystkie modele są takie same;).

Może i są takie samice, ja mam to do siebie, że wchodzę do sklepu tylko wtedy, kiedy wiem, co chcę kupić. I jak tego nie ma, szukam dalej. Tak, są baby nielubiące kupować ciuchów i butów. Ja dostaję szału, musząc w tym wszystkim grzebać, przymierzać i stać w kolejkach. Dlatego zamawiam z neta - konkretny model i kolor :)

1 godzinę temu, SledgeHammer napisał:

W takim razie dlaczego z taką zapalczywiścią, próbujesz zbijać nasze próby pomocy tobie w problemie.

Jak to ma się do pokory, skoro ze wszystkich sił, próbujesz udowodnić nam, że jesteśmy nieznającymi się na życiu niedojrzałymi ignorantami:)

Naprawdę tak do odbieracie? Ja poprosiłam o radę, dostałam kilka propozycji pt.: "daj mu dupy" (odpada, aż się dziwię, że chcecie tak dowalić mojemu chłopu nie wiedzieć czemu, choć chwytam to poczucie humoru) i jedną "z kamerką" (kamerkę uważam za spoko pomysł, w ostateczności). Poza tym otrzymałam tez szereg tez na "mój" temat, choć starałam się wyczerpująco wyjaśniać, dlaczego się z nimi nie zgadzam. Stąd też, z uwagi na to wyczerpujące wyjaśnianie, nie mogę zgodzić się z kolejną tezą, jakobym traktowała Was jak niedojrzałych ignorantów. Mam Was za świadomych swojej wartości samców, którzy nie skamlą kobiety o chwilę uwagi (I MNIE TO CIESZY, BO WSZĘDZIE ALBO PIZDUSIE W RURKACH, ALBO SIEROTY ŻYCIOWE UPATRUJĄCE W PARTNERCE POŁĄCZENIA MAMUSI I WĄSKIEJ PIPKI, ale to nawiasem). Dlatego właśnie Was postanowiłam poprosić o radę. Jak wyżej napisałam - dostałam w gruncie rzeczy dwie konkretne, jedna z nich wydaje się być sensowna, choć ryzykowna.
Ale serio - jeśli któryś z Was odebrał moje posty jako chęć dowalenia bądź nazwania Was ignorantami, to, zapewniam, nie to miałam na celu. Nie uważam tak.

 

Dlatego, drodzy Panowie, dziękuję raz jeszcze za poświęcony czas. Będę ten wątek czytać jeszcze kilkukrotnie, może nasuną mi się nowe wnioski, może spojrzę na tę sprawę innym okiem. I, chcąc uczynić zadość Waszemu dyskomfortowi pt." zmarnowałem czas na trolla?" pragnę zapewnić, że nie jestem facetem, a sytuacja przeze mnie opisywana zdarzyła się naprawdę. I w sumie nadal trwa.

Pozdrawiam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, Artem napisał:

Pośmialiśmy się - ale takie "rady" sobie same dajecie. Tak potem tłumaczycie zdrady swoim facetom. Śmieszne prawda? A my jeszcze mamy według Was w  to uwierzyć :)

Ja takiej rady nigdy nikomu nie dałam, nigdy nie zdradziłam (za to zostałam zdradzona i wiem, jakie to ku*ewskie uczucie) i brzydzę się tym. A to, że znajome z pracy poleciły mi, bym poszła z O. do łóżka, niewiele mnie obchodzi. Po co mam rozwalać coś, co się sprawdza, daje radość i stabilizację? Jakbym miała spojrzeć w oczy swojemu mężczyźnie po tym, jak zrobiłam z siebie szmatę? No błagam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.