Skocz do zawartości

Wycofanie z relacji międzyludzkich


Samiec Alfa

Rekomendowane odpowiedzi

23 godziny temu, Samiec Alfa napisał:

Kolejny problem natury emocjonalnej, który dość mocno mnie zaskoczył, bo szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że może on wybić, ale to co mnie nie zabije to mnie wzmocni :D Otóż jak mówi tytuł całkowicie jestem bierny, aby samoistnie podejmować tworzenia nowych znajomości, a szczególnie przebywać wśród ludzi. Stałem się jakimś aspołecznym odludkiem, który stroni od innych. Wcześniej zanim też podjąłem się pracy nad sobą też taki byłem. Głównie wiązało się to z emocjami strachu, nienawiści i gniewu. A brały się one z tego, że w okresie wczesnej młodości byłem gnębiony i prześladowany.

 

Nie rozchodzi się też tutaj o samoocenę, ani o strach. W większości podczas obserwowania są to emocje głównie nienawiści i obrzydzenia. Moja podświadomość nie toleruje ludzi. Oczywiście wiem jak sobie z tym poradzić, ale prosiłbym o podanie konkretnych afirmacji, które byłyby w stanie przemówić do samego wnętrza, albo też innych sposobów.

 

Będzie to jedna z najtrudniejszych rzeczy z którą się zmierzę, więc będę się dzielić tutaj efektami.

Nie radzę tego robić, bo marnie skończysz, ale wolna droga. Prędzej się rozchorujesz, niż myślisz. Poczytaj o Totalnej Biologii, poczytaj Łazariewa. Masz w sobie dużo pychy. Jak tego nie zmienisz, czeka Cię choroba, poważna choroba. "Oni" tego chcą. Nie jesteś jedyny, wielu ludzi to trapi. Niech Cię to pocieszy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, DeMasta napisał:

Im jestem starszy tym bardziej uświadamiam sobie, że nikt nie ogarnia życia. Wszyscy po prostu udają, że wiedzą o co chodzi.

Ale my wiemy, że oni udają. Dlatego właśnie podejmujemy świadomą decyzję aby wycofać się z większości relacji.

Kierownik naszej mafii ogarnia życie.

Im dłużej go słucham, tym bardziej to sobie uświadamiam.

Czasami się z nim nie zgadzam i już zaczynam pisać komentarz na Youtube, ale gość przywali takim argumentem, że nie ma dyskusji. Nie daję rady podważyć tego co mówi szef.

Jako jeden z niewielu braci, przeszedłem dość długą drogę. Zacząłem szukać odpowiedzi na pytanie "dlaczego". No i znalazłem ją tutaj. Szukałem w wielu miejscach, ale ciągle coś było nie tak i zawsze miałem jakieś wątpliwości. Jedynie kierownik naszej mafii potrafi wyjaśnić wszystko wprost i ma takie uzasadnienia, że ja nie śmiem wątpić w jego słowa ;) 

Bardziej wyjaśnia mi to, co przeżyłem niż tłumaczy nieznane zjawiska. Stąd to moje uznanie dla szefa. Ja wiem, że ma rację, a w audycjach szukam tylko odpowiedzi na niektóre pytania.
 

Czasami myślę sobie "no nie! kolejny wróżbita Maciej!" Ale nie! Szef wie. On nie wróży z kart. To, co mówi, sprawdza się.


To my decydujemy o tym, kto znajdzie się w naszym otoczeniu. Nie ludzie, którzy się tam znajdują. My możemy ich usunąć, odejść.

 

 


Mam takie ulubione powiedzenie: "W dupie to mam". To jest dobre. Pomaga w życiu :) Idziemy do przodu, sami. Nikt nas nie hamuje, nikt nie ogranicza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Samiec Alfa napisał:

Mam wrażenie, że spotykam co chwila ludzi, którzy są podobni do siebie, zmienia się tylko wygląd, a schemat zachowań jest powielany jak przez kalkę.

Trafiłeś w dziesiątkę tym zdaniem. Zauważam, że profile były podobne i to bez znaczenia, czy w gimnazjum, liceum, czy na studiach. Czy to chłopaki, czy to dziewczyny. Jest coś na rzeczy. Tylko nigdy nie potrafiłem tego wykorzystać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze byłem nieufny. Przyjaciół nigdy nie miałem więcej niż paru, trochę kolegów, dalszych "znajomych" olewam. 

 

Od dawna zauważam, że im jestem starszy tym więcej osób odpada. Na początek ci ze szkoły i studiów, którzy poszli swoją drogą a nigdy nie byli mi bliscy.

 

Potem ci "przyjaciele", który zostali spantofleni przez samice i przestali mieć czas na "niepoważne" zajęcia. Kiedy tkwiłem w matrixie to im zazdrościłem, myślałem że taka kolej rzeczy i się obwiniałem że ze mną jest coś nie tak. Na szczęście w końcu mi przeszło i trochę się ogarnąłem.

 

Kiedy się pozbierałem i bardziej świadomie zacząłem się rozwijać, jako ostatni odpadli kumple od butelki. Dokładnie tak jak piszecie: schemat, schemat, schemat. Ile razy można chlać i gadać o tym samym? Narzekać, nie robiąc nic? Został właściwie jeden ziomek, którego chciałbym stopniowo uświadomić...

 

Jako ostatni na placu boju pozostali ludzie, z którymi łączą mnie pasje. Znajomość z nimi jest oczywiście w jakiś sposób interesowna: w końcu razem robimy zajebiste rzeczy.

 

Niedawno zauważyłem też, że większość z ludzi, którzy naprawdę mają w życiu zainteresowania i widzą coś więcej niż cipę i hajs, jakoś też instynktownie lepiej ogarnia tematy z tego forum. Nawet jeśli częściowo w matrixie jeszcze tkwią. Dzięki temu jest jakaś nić porozumienia, i póki ona istnieje to chętnie się z nimi spotykam - nawet gdy tylko na piwko i zwykłe pogaduchy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem podobny temat jakiś czas temu co autor niniejszego wątku( jakiś miesiąc temu, może dwa). Od  zawsze starałem się poznac ten świat. W końcu dotarłem na forum i po jakichś dwóch tygodniach od przybycia tu, straciłem całkowicie ochotę na relacje z niektórymi ludźmi. Przestało mi się chciec wychodzic. Wcześniej wydawało mi się, że coś ze mną jest nie tak jak powinno, bo inni żyją inaczej niż ja. Tutaj znalazłem jakieś wsparcie i nabyłem przekonania, że nie tylko ja tak mam. Rzeczywiście ludzie zachowują się schematycznie( robotę masz? laskę masz? na flaszkę idziesz? auto kupiłeś? zmieniłeś smartfona, bo ja to kupiłem to i tamto, wydałem 3 klocki na to... ). Zero tu myślenia, celów, oni ciągle za czymś biegną, gonią szczęście, nie kochają siebie, odczuwają pustkę, narzekają na brak pieniędzy( instynktownie wiem, że dalej będą nieszczęśliwi, nawet gdy wygrają milion w lotka).

 

Też jestem jakiś podejrzliwy w stosunku do ludzi, coraz mniej ludziom ufam. Ostatnio przemieniło się to u mnie w paranoję, ponieważ wkręciłem sobie w głowę, że szef jest niezadowolony z mojej pracy, że jestem zbyt flegmatyczny, że nie podołam, nie poradzę sobie i że chce mnie zwolnic. Nie wiem, skąd nagle bardzo dobre relacje, które mam, dają mi takie obawy. Skąd to się mi w ogóle wzięło? Czy ktoś miał taki problem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pracy robię swoje najlepiej, jak się da.

Sam czasami im mówię, że się zwolnię jeśli będą mnie denerwować. A jeśli oni mnie wywalą, to zostanę kierowcą trucka. Czym tu się przejmować?

 

Być może musiałbym pracować więcej, może krócej, może dłużej. Być może zarabiałbym mniej, ale może więcej.

 

Czym tu się przejmować? Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie.

Być może coś by mnie zmusiło do pracy na własny rachunek.

Zawsze jest jakieś wyjście. Nie ma sensu patrzeć tylko w jeden punkt. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowałem siebie i po prostu jestem znudzony. Większość ludzi nie oferuje nic tak naprawdę wartościowego. Nie jestem  do nikogo przywiązany mogę wśród innych przebierać. Jeśli ktoś się nie sprawdzi to szybko potrafię go zastąpić i często później jest tak, że ta osoba sama dąży do tego, by mieć ze mną kontakt.

 

Mogę śmiało stwierdzić, że nie jestem uzależniony od nikogo emocjonalnie.

 

Też z tym zdystansowaniem się do innych wyszło to, że to inni starają się o moją uwagę.

 

Wiele historii na forum pokazuje tutaj, że często jak oddajemy siebie w pełni innym to jesteśmy z automatu uznawani za "słabych", których można wykorzystywać.

 

@nowhereman80 Możesz rozwinąć kwestię tajemniczych "ich"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Samiec Alfa- większośc ludzi nie oferuje rzeczywiście nic wartościowego. Przyglądam się i zauważam to, że oni nie są świadomi tego, w jakim matrixie funkcjonują. Ciągle gonią za pieniędzmi i poznawaniem dziewczyn, samochodami, komputerami, sprzętem RTV. Później im się to nudzi i smutek zalewają alkoholem. Ich problemem jest, że szukają szczęścia w rzeczach materialnych. Natomiast nie każdy jest na takim poziomie świadomości jak ludzie na tej stronie i ja to akceptuję. Staram się dopatrywac dobrych cech w ludziach. Każdy człowiek jest inny i zawsze coś mogę się dowiedziec na tematy, o których zawsze sądziłem, że mi się totalnie nie przydadzą. Więc jest to trochę egoistyczne podejście, ale jeden zna się na stolarce, drugi na samochodach, trzeci na gitarach, a ktoś jeszcze świetnie zna języki obce czy informatykę. 

 

Akurat z tym oddawaniem siebie się zgodzę. Często jest tak, a doświadczenia nie tylko moje, ale również bliskich mi osób pokazują, że im bardziej starasz się, to kobiety bardziej olewają, a nawet w pracy chcesz byc efektywniejszy, to zamiast uznania ludzie dowalą więcej roboty:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie teraz Wasze wpisy dały mi trochę do myślenia. Mam do przepracowania w sobie kilka rzeczy i wtedy mógłbym się wypowiedzieć w tym temacie. Zauważyłem pewne zależności i zadałem sobie pytanie dlaczego chcę się spotykać z ludźmi. Po głowie zaczęły mi chodzić ciekawe odpowiedzi...

Mimo wszystko ja dalej podchodzę z innym podejściem do ludzi. Bardziej ciekawością. Patrzę na ich charakter, zachowanie i oceniam z kim mam do czynienia. A tutaj bywa różnie. I czasami się łapie 'te same fale', czasami źle ocenię człowieka ale mogę go odkrywać od nowa. 

Jeżeli samorozwój się wiąże z takim patrzeniem na innych z góry no to słabo trochę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam nie mam problemów w relacjach z ludźmi. Potrafię podejść do każdego gdziekolwiek i porozmawiać. Często rozmawiam nawet z przypadkowymi osobami. Nie mam problemu z tym, aby rzucić jakiś żart, uśmiechnąć się i powiedzieć coś na rozluźnienie atmosfery. Bardzo często przeradza się to w dłuższą rozmowę. Nawet z kasjerkami w Biedronce zdarza się wejść w krótką rozmowę, tak dla rozluźnienia atmosfery :) 

 

Ja mam problem trochę inny problem.
Nawet jeśli gdzieś np.: na imprezie widzę dziewczynę, która mi się podoba i miałbym ochotę ją poznać, to odechciewa mi się, gdy tylko ona się odezwie :D Po prostu nie. Nie lubię gadania o pierdołach. Wolę konkretne sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dobi napisał:


Nawet jeśli gdzieś np.: na imprezie widzę dziewczynę, która mi się podoba i miałbym ochotę ją poznać, to odechciewa mi się, gdy tylko ona się odezwie :D Po prostu nie. Nie lubię gadania o pierdołach. Wolę konkretne sprawy.

 

Też tak mam, o czym miałbym rozmawiać z maniurą? Mi się nie chce gadać o jakichś głupotach i UDAWAĆ, że interesuje mnie jako osoba:lol:, bo mnie nie interesuje, a laska na 99% nie ma nic do powiedzenia w tematach ważnych dla mnie.

Ja już momentami nie czaję o czym gadają moje rówieśnice, jakieś snapy, insta i inne wynalazki do których wole się nie zbliżać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.