Skocz do zawartości

Czuję się pokonany


Rekomendowane odpowiedzi

Czuję się pokonany. Mam pracę, odkładam jakieś 3-3.5 tys na miesiąc. Wstaję o 10 do pracy, wracam do domu około 20.00, coś poczytam, zwalę konia, popatrzę na fb, pooglądam śmieszne kotki, idę spać o 1 w nocy itd... W weekend do rodziców, w niedzielę wracam do wynajmowanego mieszkania i w poniedziałek od nowa... Czuję się pokonany. Straciłem szacunek do samego siebie jakieś 12 lat temu (teraz mam 31), oczywiście przez kobietę - dziś już ta sprawa nieważna. Od tamtego momentu w zasadzie z nikim nie nawiązałem żadnej relacji - koleżeńskiej, jakiejkolwiek. Był tylko jakiś romans z 42 letnią rozwódką, jeden ONS z jeszcze inną. Czuję do siebie ogromną niechęć. Moje marzenia gdzieś odpłynęły, marzył mi się wielki świat a jest korpo w Wawie. Wiem że inni mają mniej albo nic i w dodatku są chorzy. Mam ogromne poczucie pustki i beznadziei. Obecnej pracy wręcz patologicznie nienawidzę. Niestety, nie umiem nic innego robić, nie mam żadnego hobby, nic mnie nie interesuje, nic mnie nie pociąga. Jestem odpychający dla towarzystwa pod każdym względem, mam problemy nawet z tym by swobodnie pogadać. W towarzystwie praktycznie nie istnieję, zawsze wycofany, smutny. Tak było w zasadzie od dzieciństwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic dziwnego, że tak się czujesz. To zupełnie naturalna konsekwencja Twojego trybu życia przy takich poglądach ("nie umiem nic innego robić", "jestem odpychający (...) pod każdym względem", "zawsze wycofany, smutny". Byłbym zdziwiony, gdybyś czuł się inaczej.

 

Może Cię zaskoczę, ale odnoszę wrażenie, że masz wręcz... zawyżone (!) poczucie własnej wartości - już tłumaczę.

W krótkim tekście, udało Ci się zawrzeć cały szereg dychotomicznych (skrajnych) sformułowań:

 

Twoje poczucie pustki i beznadziei jest ogromne,

pracy nienawidzisz patologicznie,

nie umiesz niczego (innego),

jesteś odpychający pod każdym względem,

smutny i wycofany jesteś zawsze.


Wierzę że Ci źle (i współczuję), ale stawiam dolary przeciw orzechom, że łatwo znajdę kontrprzykład dla każdego z wymienionych powyżej stwierdzeń. Zabrzmi to szorstko, ale serio - nie jesteś taki wyjątkowy. Nikt nie jest. Nawet najgorszy filmik na YT nie ma samych łapek w dół. Nawet największy nieudacznik, nie jest przez wszystkich pogardzany.

Dla większości jesteś przeciętny i obojętny. Tak po prostu.

 

Proponuję, żebyś wypisał tutaj sytuacje (minimum po jednej), które przeczą Twoim słowom. Możesz ich od razu nie dostrzegać, ale uwierz mi - są takie.

Gdybym uderzył Cię z otwartej w twarz (albo chociaż opluł), to chyba nie byłbyś taki smutny i wycofany, hm?

 

No i podaj nam adres korpo, gdzie płacą ~5k takiej zawsze smutnej, nieumiejętnej i odpychającej pod każdym względem osobie ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, seba33 napisał:

Pachnie trollem:D. Odrób lekcje: posłuchaj audycji, poczytaj forum, felietony i książki Marka.

 

Właśnie przed chwilą zajechało mi smrodem.

Nie puszczam baków, mieszkanie wymyte, okno otwarte, świeże powietrze:D, a TU JAK ZAŚMIERDZIAŁO:D.

Capi a nawet cuchnię;).

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, toreador napisał:

@TheGood Jakie marzenia Ci odpłynęły?

 

Zawsze chciałem żyć inaczej niż szary zjadacz chleba. Chciałem pracować w dyplomacji lub służbach specjalnych. Studiować zagranicą, osiągnąć coś więcej. Żyć inaczej niż kierat 8h dziennie od poniedziałku do piątku. Tak, wiem. Bije z tego egocentryzm. Tymczasem na karku już 30, zmiany radykalne są coraz trudniejsze. Czuję upływ mijającego czasu, czuję jak życie mi przepływa między palcami. Zostałem trybikiem maszyny której los mnie nie interesuje. Chciałbym żyć dla siebie. 

Edytowane przez TheGood
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki moment w życiu mężczyzny, około 30, gdy zaczyna rozumiec cos wiecej...

Się nie przejmuj - z korpo Cię kiedyś wypierdolą i problem się rozwiąże sam. Bedziesz wolny i spełnisz swoje marzenia.

 

Z robotą jak z kobietą - się nie przywiązuj, bo Cię wchłonie, zdusi, wyciśnie, wyssa i wysra na koniec porzucając pod krzakiem.

 

I jeszcze jedno. Jak baba się zachowujesz. Chyba masz w biurze przewagę samic. Chłoniesz ich schematy zachowań. Zacznij jeszcze jeść lody przed tv i plakac do poduszki... pozostanie tylko wydac oszczednosci na sztuczne cycki...

 

 

Weź się kurwa w garść i nie pierdol smutków - Twój praprzodek żeby być na Twoim miejscu zabiłby Cie gazetą... no ale nie dożył nawet Twego wieku, bo go lwy wszamały.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, XYZ napisał:

Weź się kurwa w garść i nie pierdol smutków - Twój praprzodek żeby być na Twoim miejscu zabiłby Cie gazetą... no ale nie dożył nawet Twego wieku, bo go lwy wszamały.

:lol::lol::lol:

 

Rumcajs co jest z tobą:D.

Ja tu sobie czytam na forum o lizaniu rowa (tfu) a teraz do tego takie słownictwo:lol:.

Trochę miłosierdzia dla "nowego".

 

Tak sobie myśle, że cie trzyma jeszcze to, że twoja przyszłabyła zajebała ci ozdoby choinkowe:lol:

Może poddasz się jakiejś terapii po świętach, bo jeszcze co odjebie i się wysadzisz w metrze w Krakowie:lol:.

 

P.S. A u mnie świeci, że widać mnie z kosmosu, dokupiłem dzisiaj kilka sznurów i napieprza mnie po gałach;).

      Na balkonie mam dyskotekę a energetyk 6 stopień zasilania:D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SledgeHammer

Na choinkę powiesze cukierki i bibułę i bedzie jeszcze fajniej :P

 

Aj dość mam subtelności i poprawności. Wystarczy, że w robocie muszę grać pizdencję... - podobne klimaty jak u kolegi z wątku. Wysadzać się nie będę, bo strasznie siebie pokochałem i szkoda by było, a dziewice allaha... wolę te doczesne :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i git;).

A tu masz ode mnie, fajową do samodzielnego montażu, dzieciaki się ucieszą a w portfelu zety zostaną:lol:.

Choinka origami;).

Papier masz, myślę:D

Źródło: https://lubietworzyc.blogspot.de/2012/11/swiateczna-choinka-origami.html

 

Choinka+origami+foto1.jpg

 

 

4 minuty temu, TheGood napisał:

Dodatkowo czuję że moja permanentne wyobcowanie sprawiło że jestem człowiekiem pod względem społecznym strasznie upośledzonym.

 

Nie przeszkadzaj na razie, bo my tu ważne sprawy poruszamy:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, TheGood napisał:

. Czuję upływ mijającego czasu, czuję jak życie mi przepływa między palcami. Zostałem trybikiem maszyny której los mnie nie interesuje. Chciałbym żyć dla siebie. 

 

No o w czym problem ?A jakie to korpo? Co to za branża ? Jeśli It to może praca zdalna albo własny biznes. Będziesz miał więcej czasu dla siebie. Zacznij czytać jakieś książki, zacznij chodzić na siłkę. Tam fajne panny chodzą;). Może do teatru albo do kina. Przypomnij sobie co lubiłeś robić w dzieciństwie. Co ci sprawiało przyjemność. I weź się za to ponownie. I nie słuchaj opinii innych dotyczących twojego życia. Olej toksyczne towarzystwo a wampirów unikaj. Pamiętaj zacznij pasję zmieniać w pieniądze to przyniesie ci więcej spełnienia niż seks z typową kobietą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.12.2016 o 23:05, TheGood napisał:

Czuję się pokonany.

 

Póki oddychasz jesteś w grze. Zdajesz sobie sprawę ilu czuło się wygranymi, a nagle pojawiło im się game over na wyświetlaczu? Zawsze mnie bawił ten frazes "póki walczysz jesteś zwycięzcą", ale prawda jest taka, że mecz trwa do ostatniego gwizdka sędziego - tutaj dużo lepiej brzmi "nigdy nie przegrywasz gdy walczysz, przegrywasz gdy przestajesz walczyć". Jeżeli w swoim mniemaniu przegrywasz, to zastanów się, co zrobić, żeby najpierw doprowadzić do remisu, a potem wyjść na prowadzenie.

 

Dnia 20.12.2016 o 23:05, TheGood napisał:

Mam pracę, odkładam jakieś 3-3.5 tys na miesiąc. Wstaję o 10 do pracy, wracam do domu około 20.00, coś poczytam, zwalę konia, popatrzę na fb, pooglądam śmieszne kotki, idę spać o 1 w nocy itd... W weekend do rodziców, w niedzielę wracam do wynajmowanego mieszkania i w poniedziałek od nowa...

 

Musisz znaleźć sobie jakiś cel i polecam Tobie, żeby był to cel sportowy z konkretną datą zamknięcia, jakby to w korpo światku powiedzieć - "dedlajnem". Może to być przebiegnięcie maratonu. Niech to będzie wyzwanie dla Ciebie, które dodatkowo zmotywuje do pracy nad sobą i zmiany swojego trybu życia. Definitywnie przynajmniej ogranicz masturbację, ja takie przygnębiające myśli miewałem często właśnie po niej. Internet to jest błogosławieństwo, czasem też dobrze pooglądać te śmieszne kotki, ale musisz trzymać palec na pulsie, tak żeby nie stał się Twoją klątwą. Jak narzucisz sobie reżim treningowy, to automatycznie ograniczysz czas poświęcany na jakieś pejsbuki. Zakładam, że zgromadziłeś jakieś tam oszczędności, więc masz solidny wytrych do lepszej przyszłości - nie wystarczą szczere chęci, bo w końcu z pustego i Salomon nie naleje.

 

Dnia 20.12.2016 o 23:05, TheGood napisał:

oczywiście przez kobietę - dziś już ta sprawa nieważna. Od tamtego momentu w zasadzie z nikim nie nawiązałem żadnej relacji - koleżeńskiej, jakiejkolwiek. Był tylko jakiś romans z 42 letnią rozwódką, jeden ONS z jeszcze inną.

 

Odnoszę wrażenie, że ta kobieta sprzed 12 lat wciąż siedzi w Twojej głowie. Wtedy coś w Tobie pękło i jak sam zauważasz do dzisiaj tego nie naprawiłeś. Wywal tego wirusa z głowy, inaczej sam będziesz stanowił swoją piątą kolumnę. Zresztą bez kobiety da się żyć, bez kontaktu z innymi pewnie też da się żyć, ale gdybyś go nie potrzebował to nie pojawiłbyś się tutaj.

 

Dnia 20.12.2016 o 23:05, TheGood napisał:

Mam ogromne poczucie pustki i beznadziei. Obecnej pracy wręcz patologicznie nienawidzę. Niestety, nie umiem nic innego robić, nie mam żadnego hobby, nic mnie nie interesuje, nic mnie nie pociąga.

 

Też źle się czułem w korpo za biurkiem i dzień w którym rzuciłem tę robotę był ważnym dniem w moim życiu. Posłuchaj sobie takich utworów jak Kościey - Life is Good, Kaz Bałagane - Korpotwarze i jeżeli masz podobne odczucia, to nastaw się na porzucenie tej pracy. Tylko nie rób tego na zasadzie "chuj z tym jakoś to będzie", zastanów się, co mógłbyś robić tak, żeby mieć z tego sensowny dochód, a przy tym uniknąć całej tej korpo otoczki. To, że nie masz jakiegoś konkretnego zawodu to nie jest większy problem gdy masz pieniądze, jest cała masa kursów - więc teoretycznie masz szeroki wybór. Naprawdę ważne jest to, żebyś czuł się dobrze w pracy i żeby umożliwiała ona finansowo dalszy samorozwój. Ewentualnie żebyś zarabiał na swoje utrzymanie, gdyż lepszy na wolności kąsek byle jaki niźli w niewoli przysmaki.

 

12 godzin temu, TheGood napisał:

Czuję upływ mijającego czasu, czuję jak życie mi przepływa między palcami. Zostałem trybikiem maszyny której los mnie nie interesuje. Chciałbym żyć dla siebie. 

 

Sam stwarzasz sobie ograniczenia. Wystarczy, że przeczytasz swój pierwszy wpis w tym temacie i powinieneś sam zrozumieć jakie. Pokaż jaja (nie dosłownie) i rób swoje, albo przynajmniej przestań użalać się nad sobą jakbyś był małą dziewczynką z zapałkami. Masz szczęście żyć w takich czasach, że ogranicza Ciebie głównie orbita ziemska. Przemyśl to.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, TheGood napisał:

Tymczasem na karku już 30, zmiany radykalne są coraz trudniejsze.

 

Już 30? No Bracie sam nie wiem - współczuć Ci czy zazdrościć ... ;)

Współczuć to mogę kobiecie, która pisze że ma 30. Bo najlepsze lata jej urody właśnie idą out - i będzie coraz gorzej a strumień adoratorów za free będzie systematycznie wysychał.

Zazdrościć to mogę mądremu mężczyźnie - bo po 30tce statystycznie dopiero zaczyna się rozkręcać i piąć w górę.

 

S.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, SledgeHammer napisał:

Choinka origami.

Taką małą anegdotę mi przypomniałeś Sledge.

Kumpela rozsyłała CV po studiach i napisała że interesuje się m.in. origami. Tyle że jej autokorekta poprawiła na "orgiami". :D

I takie rozesłała... no niestety o dziwo bez echa :D 

Więc orgia pod choinką... niegłupie, niegłupie...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu się podśmiechujecie, a kolega może głodem nie przymiera, ale problem ma :)

 

Pomijając na razie przeszłość i to jaki ona ma wpływ na Ciebie, a skupiając się wyłącznie na tym co jest teraz, powiedziałbym, że wpadłeś w "rutynę spierdolenia". Chodzisz do roboty, której nie lubisz, a w czasie który masz poza nią robisz tylko destruktywne rzeczy. Wyobraź sobie osobę, która tylko siedzi przed tv i wpierdala tonę słodyczy i po pewnym czasie zaczyna się czuć źle i uskarża się na dolegliwości. Bardzo podobnie jest w twoim przypadku, gdy serwujesz sobie bicie konia i inne gówniane zajęcia, które ani trochę nie rozładowują tego stresu związanego z robotą, a które same w sobie też są bardzo szkodliwe. No po prostu nie ma opcji, żeby nie czuć się chujowo w takiej sytuacji.

 

Powiem Ci, że jakoś dziwnym trafem mnie też mało co interesuje i muszę się zmuszać do różnych rzeczy, kiedy wpadam w ciągi regularnego fapania. I cudownym sposobem, po tygodniu się poprawia, a po ok. 3 tygodniach bez, nawet jak nie mam ochoty czegoś zrobić, jestem zmęczony, to coś z tyłu głowy popycha mnie do działania. Niektórych to może śmieszyć, ale moim zdaniem większość problemów takich jak twoje kręci wokół "kręcenia śmigłem". Włącznie z aspołecznością.

 

Moja rady są takie:

 

1)koniec z fapaniem, a już na pewno do pornusów. Pornusy przestają istnieć dla Ciebie.

 

2) Po robocie oddajesz się aktywności fizycznej, minimum 4 razy w tyg. Bieganie, podciąganie na drążku, pompki - wszystko na co nie można znaleźć wymówki, że się nie da, bo karnet, bo nie ma sprzętu. Wysiłek musi być solidny, musisz być zmęczony i nie ma że się nie chce. Jak się nie chce, to masz się zmusić. Bieganie jest spoko, bo dodatkowo ruszasz dupę z mieszkania, mijasz ludzi, czujesz rytm miasta wieczorem itd.

 

3) Wyłączasz obserwowanie wszystkiego na fb, poza tym co ew. jest istotne. Czas przed kompem konstruktywnie, czyli pozytywne treści - mogą nawet być te kotki i inne duperele jeśli faktycznie bawią i powodują uśmiech, a nie są tylko sposobem na bezmyślne zabicie czasu.

 

Na początek wystarczy i po miesiącu na pewno będzie różnica i można myśleć co dalej. Bez takich zmian nie ma co formułować jakichś skomplikowanych planów zmiany życia, bo to chuj strzeli zanim cokolwiek wdrożysz bez podjęcia podstawowych kroków.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 lat, trochę długo Go trzyma. Mi rok mija od rozstania i jedynie dziś przy ubieraniu chujinki mi się przykro zrobiło bo sam byłą wciągnąłem w tą tradycję a dziś widze na pejsbuczku fotę byłej z nowym przy chujince.  Życie , co zrobić,pewnie po ubieraniu zajęła się jego bombkami i szyszką a pewnie on jej wypatroszył karpia. Co zrobić , było nie zaglądać na pejsa. Na szczęście przyszedł sąsiad i zapomniałem o byłej. Właśnie w tych świętach mnie wkurza to że takie klimaty się przypominają, jakieś złudzenia kłują jak ości z karpia że człowiek marzy o czułej kochającej rodzinie śpiewającej Jeżu malusieńki itp. To że kłuje po roku to jeszcze kumam ale po 12 latach ??? 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.