Skocz do zawartości

Wytrzep dywan, zabij karpia i najedz się do oporu dla Jezusa.


Eredin

Rekomendowane odpowiedzi

A dlaczego masz jebnąć w stół?

Gadasz normalnie z facetami. Kobieta się oburza, że jej nie słuchasz... ty rzucasz tekst: "No mów, ja teraz rozmawiam z XX" :)
 

Sposobów na zlewanie tych ludzi jest masa. Wszystko zależy od sytuacji. Jeżeli znasz zasady działania babskiej psychiki, to będziesz umiał je zaorać w każdej sytuacji. Albo porównanie do kogoś z rodziny, kto ma jakiś autorytet. Albo wstawianie głupich tekstów typu: "nie stać mnie na żonę i dziecko", albo zupełne ignorowanie ich gadania.

Logiczne argumenty generalnie nie działają. Najlepiej jest gadać głupoty na ich poziomie :)

Coś w rodzaju: "Ja chcę mieć młodą żonę - czekam aż się urodzi :) "


Gdy byłem młody i głupi, to próbowałem ludziom tłumaczyć coś logicznie - to nie ma sensu. W ich gadaniu nie ma logiki.
Dobrze jest podawać przykłady z ich życia.
Ja wszystko możesz odpowiedzieć sensownie, zgodnie z prawdą w taki sposób, że wszyscy zostaną "zaorani" :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co.... tak teraz sobie myślę - nigdy nie byłem na święta u rodziców mojego ojca, gdy jeszcze żyli.

To mi podpada pod pantoflarstwo starego.
Jak dla mnie dziadek i babcia byli w porządku. Dla matki - podobno nie.
Jeśli spędzaliśmy święta na wiosce, to zawsze u babci od strony mamy.
Fakt, babcia od strony taty wcześnie umarła, wtedy byłem jeszcze mały. Dziadek umarł parę lat później, ale z tych czasów pamiętam niewiele.

Jak teraz o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że stary jednak pod pantoflem był i jest do tej pory :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ludzie w ogóle nie myślą. Oni tylko myślą, że myślą. Jeśli większość ludzi wierzy, iż coś jest prawdą, uciekaj od takiej prawdy jak najdalej." - Mark Twain

 

Znalazłem to u jednego z braci i tym zdaniem można podsumować całe pseudo święta ,latające mikołaje i inne cuda niewidy .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś życzenia były namacalne..

Znalezione obrazy dla zapytania boże narodzenie kartki

 

Dziś spróbujcie wziąść sms-a w palce.

Wszystko sztuczne, wirtualne,sztuczne uśmiechy, sztuczne żarcie, plastikowe Chińskie bąbki, festiwal sztuczności,plastiku i tandety,ludzie też coraz bardziej nienaturalni...

Przykre że ludzie dają się prowadzić jak barany przez takich

Znalezione obrazy dla zapytania georg soros

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Dobi napisał:

Wiecie co.... tak teraz sobie myślę - nigdy nie byłem na święta u rodziców mojego ojca, gdy jeszcze żyli.

Gdzieś już tu napisałem, że u mnie było tak samo. Z moimi EX tak samo było. Powielałem model. I teraz pierwsze święta sam (bez dzieci, za to z eM).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, GluX napisał:

Czy zadbaliście o najważniejszą osobę w waszym życiu?

Siebie samego ? Jaki prezent sobie zrobiliście? ;)

Nawigację

 

Bo święta byłyby bez sensu gdybym się modlił o to co chcę i dostał to od bliskich - to jest prawie tak jak chcemy podwyżkę i szef ma się domyśleć.

Trzeba samemu sięgać po prezenty które chcemy :>

Ja nakupowałem sobie książek za 600zł oraz idę do pani lekkich obyczajów :lol:

 

A za "panią" musi żona wystarczyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Brat Jan napisał:

A za "panią" musi żona wystarczyć...

Fraszka "Na matematyka"

 

Ziemię pomierzył i głębokie morze,

Wie, jako wstają i zachodzą zorze;

Wiatrom rozumie, praktykuje komu,

A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

 

Jan Kochanowski

 

duuuuuży skrót myślowy :D

 

Edytowane przez Grzenio
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa święta - czas nieszczerych życzeń, fałszywych uśmiechów i "nawzajem" a na drugi dzień wszystko wraca do normy. Rodzinę odwiedzę ale tylko tą która nią jest naprawde a reszta niech spada. Cały ten zakupowy lans, wylewanie frustracji na bogu ducha winnych pracowników marketów, piekarni bo za wolno pracują, zeby sie pośpieszyli bo tyle jeszcze muszę pracy zrobić a w kolejce stoje. Festiwal wrzucania slitasnych zdjęć z rodziną , choinką dla pokazania jacy to jesteśmy fajni i udawanie świątecznej atmosfery. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak... Obłuda i hipokryzja wszędzie...

 

Oj, ile nasłuchałem się w autobusie to moje.  Ile rozmów "na żywo" czy przez telefon odbyło się w mojej obecności, to szkoda gadać.

 

Powtarzające się schematy, obgadywanie, wymyślanie, narzekanie. Przodują w tym panie.

 

Jakaż nienawiść płynęła z ich ust gdy opowiadały o członkach rodziny, którym w życiu powiodło się, czy mają za granicą normalną, stabilną pracę... Wszystko to co opisujecie.

 

I wyładowywanie frustracji na mnie. Próba awantury, że przyjechałem 10 min później bo przedświąteczne korki na drogach, bo ślisko a ja wiozę ludzi.

 

Raz nie wytrzymałem. Zatrzymałem autobus i wstałem zza kierownicy i powiedziałem pani, żeby w takim razie pokierowała za mnie bo ja już mam serdecznie dosyć tego, że wyładowuje na mnie swoje niespełnione życie, że bezrefleksyjnie uczestniczy w tym wyścigu szczurów. Za to, że zamiast coś zmienić u siebie, to szuka awantur po okolicy, że napierdala przez telefon na rodzinę kupując u mnie bilet i nie szanuje mnie jako kierowcę, który wiezie i jako człowieka. Że jej święta, to festiwal obłudy a nie spotkanie rodzinne. Przy pełnym autobusie wyrzuciłem to z siebie.

 

Autobus zamilkł. Widać, że do wielu dotarło lub uderzyło. Jeżeli chociaż jedna osoba przemyśli to, to i tak sukces. Tamta pani przeprosiła jak wysiadała. I widać było, że zrobiła to szczerze.

 

Co do mnie- W tym roku nie mam ochoty na święta. Niestety, ale za dużo przeżyłem przez ostatnie miesiące. Tak, byłem na wigilii dziewczyny nie żyjącego już mojego taty. Zrobiłem to przez czystą grzeczność i o dziwo nie żałuje. Było naprawdę rodzinnie i bez picia. Dzisiaj, t.j. w pierwszy dzień świąt odwiedzę brata  jego dzieciaki. Tam będzie fajnie. Bo brat jest przynajmniej szczery i człowiek odpoczywa mogąc pośmiać się i pobawić.

 

Reszta rodziny? Mówiąc krótko zlewam ją. Nie chcę i nie muszę. Nie jestem niczym z nikim związanym. Znajomi? Nie chcę, bo skończy się popijawą by zrzucić z siebie ciężary życia- bo wiadomo, że po pijaku nie liczy się.

 

Tyle. Obłuda i hipokryzja. Hipokryzja i obłuda.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale ci się @Arox nie dziwie, sam pewnie też bym nie wytrzymał. U mnie z kolei do jednych nie jade dlatego iż w tamtym roku prawie nie doszło do bijatyki w pierwszy dzien świąt miedzy mna a bratem ciotecznym ktory na moje odmowy względem picia (prowadziłem wtedy) próbował wyprowadzić mnie z równowagi, dogryzać itd Nie udało mu się bo umiejętnie i inteligentnie go kontrowałem na co on wybuchał jeszcze bardziej a teksty że obrażam ich w ich domu, że nie mam szacunku do nich i że ze mną mają problem utwierdziło mnie w przekonaniu że są mega zakompleksieni i takimi sposobami próbowali podwyższyć swoje ego - wiadome pozerzy tak mają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marios27

 

Nie wiem jak kiedyś- ale teraz na takie dogryzanie po prostu bym wstał, ubrał się i wsiadł w auto i pojechał do siebie. Rodzinka może sobie taxi załatwić i wrócić. Kiedyś pewnie pieściłbym się jak babcia z łobuzem, teraz nie miałbym skropułów.

 

Po prostu przestałem się przejmować tym co ludzie czy rodzina o mnie powie. Nie powiem, że ego nie boli, gdy dochodzą do mnie ploty, bo bym skłamał. Ale ego jest jakby troszkę z boku mnie. Ja jestem dla siebie i cały czas szukam siebie i tego co dla mnie najlepsze. A skoro rodzina ze mną tak postępuje, to znaczy, że rodzina nie jest dla mnie najlepsza.

 

Na początku ostracyzm boli, ale jeżeli jasno i grzecznie zakomunikujesz dlaczego nie jedziesz- bez owijania w bawełnę i bez zbędnych epitetów- rodzina mimo wszystko zacznie Cię szanować. To tak jak z Adolfem i jego opisem wigilii.

 

Jeszcze mam jedno takie pytanie, jak ktoś zaczyna być zbyt wścibski wobec mojego życiorysu i dlaczego tak postępuje, gdy zaczynają się docinki itd. Brzmi ono mniej więcej: "A co? Czujesz się życiowym przegrywem, bo zaczynasz grzebać w moim życiu by lepiej się poczuć?"  Nic więcej nic mniej.

 

Wypowiadam to na głos, grzecznie, spokojnie i w sposób opanowany. Oczywiście, że powstaje kwas ale to nie mój problem. Jeżeli zaczynają "wsiadać na mnie" to wstaję od stołu i grzecznie mówię, iż idę sobie, bo mnie nie szanują a z takimi ludźmi nie chce przebywać.

 

Ciężko to na początku wprowadzić, człowiek boi się- to przychodzi (może nie koniecznie w takiej formie) z czasem jaki poświęcimy na pracę nad sobą i dla siebie.

 

I smutne jest to, że najczęściej takie słowa padają z moich ust właśnie w okresie świat, gdy wszyscy są już podpici i puszczają hamulce kurtuazji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wtedy z tata, bo z nim bylem wstaliśmy i mimo jakiś tam grózb ze strony wujka i braciaka wyszliśmy i pojechaliśmy do domu :) Też przestalem się przejmować tym co inni o mnie myślą wisi mi to i powiewa. Nie jestem w stanie w czasie świat być wobec takich osób miły i składać im życzenia, nie umiem grać tak jak w przypadku gdy mam iść do babci i dzielić się też z jej synkiem ktory jest alkoholikiem i który swoją życiową porażką (kobieta - zona go zniszczyla i odebrała kontakt z dziećmi) wylewał na nas i na własnej matce. W tamtym roku tak zrobiłem i w tym też a co będzie ktoś o mnie sądził jego sprawa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam od siebie meldunek z ostatnich 20godzin świąt.  PARODIA :mellow:

Na długo przed świętami uprzedziłem każdego, że w tym roku chciałbym pominąć kłopotliwą kwestie dawania prezentów, oraz że ja również dziękuję za wszystkie podarki. Nie dam, ale też nie chcę czuć się zakłopotany otrzymując coś, a nie mając nic w zamian. W tym miesiącu była już duża rodzinna uroczystość, więc wystarczy już tych prezentów.
Wywnioskowałem, że każdy, z którym rozmawiałem przyjął to z aprobatą. 

Wigilia w rodzinnym domu oddalonym ode mnie o dobre 100km. W tygodniu umawiam się więc, że wyjeżdżam o 15:00 i powinienem być przy wigilijnym stole około 17:00.
Wczoraj jeszcze przed wyjazdem kolejny telefon - uspokajam, że zaraz wyjeżdżam, że JEŚLI będą korzystne warunki to będę około 16:30. 
Jadę. Ruch jak cholera. Na trasie pełno niedzielnych kierowców. Trudno. Noga z gazu i trzeba jechać ostrożniej. W audycji radiowej pani ciepłym głosem mówi, by się nie spieszyć, przecież bliscy na pewno na każdego poczekają.

Wchodzę do domu 17:10, i od progu pełen pretensji ton matki, "nigdy nie można na ciebie liczyć, spóźniłeś się 40minut- logika kobiet" (chociaż sama jeszcze nerwowo biegała niegotowa, nakrywając stół), krzątający się wokół goście i ich pretensjonalne komentarze "mógłbyś chociaż w taki dzień się postarać nie spóźnić, jak zawsze na ciebie trzeba czekać".
5 minut później  ci sami goście z serdecznie fałszywym uśmiechem składają mi życzenia.

Kolacja. TV w tle gra. Jakieś wiadomości. Sejm, zamachy - oczywiście przy stole zaczynają się komentarze i spory. Jedna głupota prześciga drugą.
Prezenty. Kurwa, oczom nie wierzę. Od każdego dostaję upominek. Prezent lub kase "ty studenciak więc trzymaj tu stówe bo pewnie nie masz i głodem tam przymierasz". Przez chwilkę czułem się zamroczony, czując nadchodzące poczucie winy, ale natychmiast doszedł do głowy zdrowy rozsądek. Przecież każdego uprzedziłem. Nie jestem niczemu winien.:)Zresztą przed świętami zrobiłem sobie kilka droższych prezentów, inwestując tym samym w siebie ^_^ To lubię najbardziej.

Po kolacji dom się wyludnił. Gdy ostatni gość zamknął drzwi dostałem od matki stos pretensji pod tytułem "dlaczego nikomu nie zrobiłeś prezentu"? - wyjaśniłem. Nie przyjęła - "tak się nie robi".
Dlaczego nie idziesz na pasterke? - wyjaśniłem. Nie przyjęła. Widzę, że zaczyna zwierać styki. Podszedłem, przytuliłem (mimo wszystko matke bardzo kocham) i poszedłem spać.   

Dziś przybędą kolejni goście. Od rana bieganie po kuchni i pod domu. Szykowanie i przygotowanie. Nerwowa atmosfera. Pretensje do mnie, że nie pomagam - przecież jestem gościem, nie ja zaprosiłem tyle ludzi.  
Jestem bardzo pedantyczny. Czasami aż mnie skręca. Po wczorajszej kolacji nanoszone mnóstwo brudu i błota. Chcę pomóc. Chwytam odkurzacz (10min i gotowe) - dostaje kolejny stos pretensji "święta są, jak ci nie wstyd odkurzać". Odkurzyłem. Skończyłem robić swoje i poszedłem do swojego starego pokoju. Pierdole to. Biore pada i odpalam gierke. Znów będę strzelał do wszystkiego co się rusza - muszę przecież odreagować i zebrać siły na nadchodzącą dziś kolejną wizytę gości.   
20 godzin świąt, a wokół tyle jadu i nerwów (przeważają kobiety). Mam dość. Jednak spokój i gierka powinny mnie rozładować.
W rodzinnym domu mam zostać do 27 grudnia. Ciekawe czy dam rade.:wub:
 

Edytowane przez The Saint
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie kobity robiły wszystkie potrawy, ja się do kuchni nie wpieprzam bo talerzem po łbie dostane xD. Do mnie jedynie należały zakupy, porządki oraz kupno choinki i jej wystrojenie. Przedświąteczne zakupy robiłem z tygodniowym wyprzedzeniem po to żeby uniknąć nerwowych sytuacji na dzien, dwa przed wigilią a jedynie co kupić to drobne pierdoły plus chleb, czyli totalny luz i spokój. Wiadome trzeba było odstać w kolejce swoje ale wogole się tym nie przejmowałem, co innego pozostali klienci marketu czy piekarni :D Gdyby mogli to kasjerów i sprzedawczynie by zamordowali bo a to za wolno a to jakąś pomyłkę ktoś zrobił a to że za mało ludzi na kasach siedzi, istna chora gorączka w imię obżarstwa, żałosne. Porządki raz dwa sie zrobilo, choinke ogarnęło i chill do konca piątkowego dnia a sobota już co najlepsze człowiek się wyspał, pobiegał i odpowiednio wyluzowany przygotowal się do rodzinnej wigilii :) a życzenia wiadomo sukcesów zawodowych, dziewczyny, wnuków bla bla bla xD

Edytowane przez marios27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Saint a jakbyś się ubrał tak jak ten gość co go masz w avatarze to dopiero byś miał jazdy hehe . W liceum czytałem jedno zdanie ale wtedy go nie rozumiałem ale pasuje jak ulał : Marność nad marnościami i wszystko marność i nic nowego pod słońcem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie też luzik. 

 

Nie czuję w ogóle potrzeby świętowania tego. To nie moje tradycje, bo ja ich sobie nie wymyśliłem, ani też nie przyjąłem gotowych z chęcią. Dla mnie święta to czas odcięcia psychicznego od wielu spraw, ale to czym są naprawdę uwarunkowane nie interesuje mnie w ogóle.

 

I śmieszy mnie ten cyrk. Jutro połowa żarcia będzie lądowała w śmietnikach w wielu polskich domach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wstałem od stołu i sobie po prostu pojechałem, cisza, spokój, jeziora, to jest dopiero atmosfera, z dala od świątecznego zgiełku...

Rodzina? przez ostatni rok zrobili się gorliwymi fanami PIS-u, coś nieprawdopodobnego jak wychwalali zasługi Jarka i spółki, to było słychać wszędzie, zadawałem prowokujące pytania, to agresja wobec mnie, słowna, no bo przecież dobę wcześniej podzieliliśmy się opłatkiem, to nie wypada(narazie) opierdolić Assasyna za poglądy......Dalej z rodzinami przyjechały malutkie dzieci, ojejku ileż to stania przy tych niemowlakach, o jaki On piękny, malutki, fajniutki, czym tu się podniecać? sam lubie dzieciaki, ale jakoś nie dostaje skurczy odbytu, bo kobiety na widok tych dzieci to dostawały skurczy, ale macicznych...Dalej wszedłem w rozmowę z dziewczyną kuzyna, która pokazała prawdziwy festiwal naciągania i przekłamywania tego co powiedziałem...

 

Powiedziałem że feministki narzekają na mężczyzn że Ci je tu uciskają a jednocześnie są za tym aby ściągać mężczyzn z kultury gdzie kobieta traktowana jest gorzej jak dywan do modlitwy...

Potem dodałem że kobieta ma swoję role a facet swoję, spotkałem się ze stwierdzeniem ''Co Ty nie powiesz, naprawdę?'' czyli próba ośmieszenia mnie przy wszystkich, dalej loszka już naginała pod swoje gówno warte poglądy, czyli tak zwane damskie przeinaczanie które mnie wkurwia, jak powiedziałem o tym że kobiety mają swoją role do odegrania, to loszka zrozumiała to tak że skwitowała to tekstem ''Czemu uważasz że kobiety są gorsze?'' :) dałem sobie spokój z dyskusją...

 

Ogólnie jakby było można to co najmniej 8/10 osób by się pokłóciło, ale że mało wódki było na stole i nie każdy mógł pić to był względny spokój...

Mnóstwo nienawiści, ganiania za dziećmi, krzyku, wrzasków, przy składaniu życzeń atmosfera i fałsz były tak napięte jak przysłowiowe baranie jaja, ludzie nie patrzą sobie w oczy, jeden do drugiego ma jakiś problem, wieczna rozmowa o pieniądzach, polityce przy akompaniamencie kolęd w wykonaniu disco-polowców :)

 

Oczywiście jak co roku czuję sie jak intruz, mam kompletnie inne poglądy odnośnie życia niż reszta, oczywiście nie zabrakło rad typu wpierdolić się w kredyt, mieć dziewczynę, bachora i zapierdalać do końca życia, czyli standardowe postępowanie, spotkać się potem raz do roku w całym gronie i napierdalać znowu te same oklepane tematy...

 

Za rok nie przyjeżdżam na święta...

 

 

 

 

 

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.