Skocz do zawartości

Jak spędzacie tegorocznego Sylwestra?


seba33

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie jak w temacie. Kiedyś usilnie dążyłem do tego, by w ten dzień iść na jakąś imprezę, a gdy się nie udawało to strasznie żałowałem. Sądziłem, że przecież wszyscy się bawią to ja też muszę. W tamtym roku całego sylwka spędziłem w pracy i przysiągłem sobie, że w tym pójdę gdzieś na bal. Minął rok i szczerze to nie mam jakoś ochoty balować, dlatego jadę do rodziców, kupuję flasię, zapodaję dobre komedie i odpoczywam. Tak po prostu. Im bardziej ogarniam nauki Marka i samorozwój tym mniejszą mam ochotę robić coś pod publiczkę. Wszyscy mają zamiar imprezować, ale ja nie muszę. A jak będzie u Was?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaa sam szczerze nie mam ochoty jechać na imprezę typu Sylwester z Dwójką czy Polsatem. Niby w Wawie na Placu Defilad będzie organizowana impra na 50tys osób ale z poprzednich lat jak byłem to powiedzmy szczerze? Bydło nie ludzie więc raczej wole pojechać z kumplem do drugiego kumpla, wsiąść flache, pogadać, coś obejrzeć i potem obejrzeć fajerwerki ale nie swoje tylko ludzi którzy chcą się zalansować i wydać po 2tys na petardy, rakiety itd :) Może plany wydają się nudne ale poprzednie lata były mega imprezowe a ten rok chce mieć chill od tego :)

Edytowane przez marios27
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domówka koło 20 osób.

Podchodzę do tego na luzie.

Nie spodziewam się niczego wyjątkowego, nie nastawiam na ponadprzeciętną zabawę itd.

Towarzystwo robi się coraz bardzie 'zasiedziałe' i w zasadzie skoncentrowane na ćwiczeniach ramion i przedramion z obciążnikiem w postaci kieliszka wódki/szklanki z drinkiem.

Jako że trening przedramion etanolem zasadniczo przestał mnie bawić w znacznym stopniu (wprost proporcjonalnie do poszerzenia świadomości na inne rzeczy) zamierzam

obtańczyć moje ulubione koleżanki, pouśmiechać się do nich w ten specjalny sposób, porozmawiać o ich osobistych sprawach. A potem chwycić za rękę i ponownie obtańczyć. Taki miks różnych doznać i otwartości by utrwalić w nich pożądaną przeze mnie reakcję. Trening emocjonalny i wywierania pożądanego wpływu. W końcu nauki wyniesiono z forum nie mogą iść w las :rolleyes:

 

Takich 'sylwestrów' co roku to na dobrą sprawę mam z kilkanaście - tj. spotkań w gronie przyjaciół i znajomych. A czy to 31 grudnia czy 3 marca, 17 maja czy 13 października - wsio ryba.

 

Mi to tito. Mogę sobie posiedzieć z dobrą książką - i będę zadowolony. Mogę obejrzeć dobry film - będę zadowolony. Spędzić sylwestra na spacerze z psami na łąkach i lesie - będę zadowolony. Domówka? Będę zadowolony. Sztuką życia i gwarantem poczucie zadowolenia z niego jest umiejętność cieszenia się z prostych, codziennych rzeczy. Nastawiając się na super doznania, żądając coraz więcej i wymagając ponadprzeciętnych doznań raz za razem - krzywdzimy się sami bo wpadamy w frustrację i poczucie nieszczęścia z powodu ich niespełnienia. Wiem, bo sam przez wiele lat nakręcałem spiralę oczekiwań a później ... mierzyłem się z jej niezrealizowaniem.

Nie.Ma.Sensu.

 

Konieczność hucznego świętowania sylwestra to też taki element społecznego matrixa. Ma być głośno, tłumnie, zakrapianie a 1 stycznie (najbardziej przepiernicozny dzień w roku moim zdaniem) - mega kacowo.

 

S.

 

200.gif#15

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prywatna impreza tematyczna "lata dwudzieste" w scenerii malowniczego pałacyku gdzieś w pobliżu trasy między Lublinem, a Warszawą.

 

Więc wbijam się w biały garnitur, kamizelkę, zakładam kapelusz panama i białe pantofle, zegarek z epoki, zawijam loszkę i jadę.

 

Jak będzie? Pewnie jak zwykle, dużo alko, zapalę sobie cygaro (raz do roku nie zaszkodzi :lol:). Jakieś 70% ludzi będę znał, a tych co nie znam, poznam. 

 

Nadziei na jakoś szczególnie fantastyczną imprezę sobie nie robię.    

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, marios27 napisał:

Taaaa sam szczerze nie mam ochoty jechać na imprezę typu Sylwester z Dwójką czy Polsatem. Niby w Wawie na Placu Defilad będzie organizowana impra na 50tys osób ale z poprzednich lat jak byłem to powiedzmy szczerze? Bydło nie ludzie

Miałem podobny plan jednak zostaję w domu rodzinnym. Z bratem zapuścimy sobie jakieś filmy :)

Też zauważyłem że ta spina pod publiczkę mi gdzieś zniknęła. A serio, już na siłe chciałem coś ogarniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ta babcia klozetowa na stołku; będę siedział na forum, pilnował, obserwował, "zgłaszał" i donosił na delikwentów, którzy będą spamować. :lol:
To będzie drugi z rzędu 31 grudnia, w którym zostanę w domu. Tak na spokojnie.

Zaproszenia na domówki grzecznie poodmawiałem - takich domówek w tym roku było już kilka i wiem jak to wygląda.
Na zabawy, huczne imprezy zwyczajnie przestało mnie ciągnąć. Wokół tylko sama pijana hołota, tłok, chamstwo, prześciganie się loszek w kreacjach, zazdrosne spojrzenia, wszystko kilka razy droższe i petardy w rękach nieodpowiedzialnych osób.
Niestety pospolite sylwestry, nawet w tych bardziej renomowanych miejscach przestały się różnić od większości wydarzeń organizowanych w ciągu roku w klubach.

Niee bym komuś obrzydzał :P nie jestem jakimś malkontentem. 
Chętnie uczestniczyłbym w jakiejś kameralnej uroczystości na poziomie. Gdzie nie ma picia do oporu, jest kultura, są interesujące rozmowy, po których nie będzie wyrzutów że znów 1 stycznia będzie ciężkim dniem.  
Trzeba jednak piąć się w górę; może tam tego zaznam ;)

Edytowane przez The Saint
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rano siłownia

Bo poniedziałek było święto to piątkowy trening robię w sobotę - wszystko się przesunęło o jeden dzień w prawo -_-

Potem nauka na studia, praca na projektem.

 

Wieczorem turlam u przyjaciółki, wracam do siebie zapewne przed 12stą spać - żadnego alko, cały czas dieta i praca nad tym co lubię najbardziej - swoimi celami ;)

Coraz bardziej rozumiem, że nie ważne co inni robią - ważne, co ja chcę i co jest dobre dla mnie. Alkohol nie jest dobry bo jest sprzeczny z moimi celami.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@seba33 - Od pewnego czasu traktuję Sylwester jak kolejny zwykły dzień w roku, który musi minąć. Więc po prostu sam sobie zapewniam rozrywkę, ewentualnie idę do jakiegoś kumpla z flaszką. 

Przyznaję, że kiedyś też miałem spinę by bawić się pod publiczkę, ale od pewnego czasu idę w myśl "To mi ma być dobrze, a nie innym.". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sylwka spędzamy nadzwyczajnie :) jako że staramy się każdy dzień tak spędzać. Generalnie niewielką różnicę robi mi świątek czy piątek, żyję swoim rytmem i planami przeplatanymi strzałami tego, na co mam ochotę. 

 

Wstępnie na ten dzień zaplanowałem sobie rozpoczęcie pewnego projektu, trochę kucharzenia przy muzyce bo zasadzam się na małże, no i w końcu obejrzę Amatora (naprawdę nie widziałem nigdy, niesamowite). Koło północy wyjdziemy popatrzeć na fajerwerki a w noworoczny poranek, tradycyjny wypad z aparatem foto na miasto.

Jest wówczas taka postapokaliptyczna cisza i spokój...

Z dedykacją dla Was z któregoś noworocznego spaceru:

64911c3ad0.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnieliście mi jedną rzecz :)

 

Z dekadę temu w 8 osób kupiliśmy drogie wejściówki do fancy klubu. W cenie miała być butelka schłodzonej wódki 1L Finlandia, przekąski oraz

siedzenia przy stoliku. Klub wpuszczał ludzi o 21:00.

Weszliśmy ok. 22ej. Panny jak to panny - marudziły z makijażami i kreacjami więc poślizg musiał być.

A na miejscu ...

 

Stolik ktoś na okupował na krzywy ryj. I bezczelnie z tekstem, że to ich miejscówka. Zanim złapałem menadżera - minęło z dobrych 20 minut.

Pogonił podpitych gości, którzy uznali że to taka fajna zabawa w sumie nas podsiąść i ściemniać. Zero agresji z ich strony ale przyznaję, że kawału wówczas nie

kupiłem. Loszki miny już miały nietęgie.

Potem okazało się, że brakuje pufek dla 4 osób do siedzenia. Ktoś się nie bał i .... pożyczył. Weź tu teraz szukaj pufek w takim tłoku...

Loszki miny jeszcze bardziej nietęgie ...

Znowu szukam menadżera - po 20 minutach przyniósł jakieś kulawe taborety...

23... siadamy.

Nie ma wódki, nie ma przekąsek.

No żesz !

Idę po manago - ten na mój widok robi minę jak srający kot. No rozumiem gościa ale niech on zrozumie mnie ... Zabuliliśmy ciężki kawał szekli...

Wraca po 20 minutach. W ręku ma dwie CIEPŁE butelki Wyborowej, paczkę chipsów i paczkę paluszków (SIC!). Okazuje się, 1L Finlandii 'już wyszedł z baru' a

ciepłe przekąski się 'skończyły'. W ramach 'przeprosin' przynosi litr soku w kartonie ...

O żesz ty ...

 

Bar oblężony - żeby się dobić trzeba odstać w kilometrowej kolejce. Na parkiecie jeszcze przed 24tą masa naprutych gości, którym się wydaje że tańczą zajebiście jak

Fred Astaire a wymachują łapami, że lepiej na półtora metra od nich nie pochodzić. Duchota, głośno, nie ma nawet jak porozmawiać.

Woń potu przemieszana z miksującym się zapachem perfum, kwaśnego alkoholu itd ... Jacyś napruci goście w trzech próbują nam obtańczyć żonę przyjaciela a

przy okazji obmacać ją, a co! Nowy rok! Interweniujemy, lekkie spięcie ale dają sobie spokój - tym niemniej zaczyna robić się średnio przyjemnie.

Zamiast się bawić - człowiek męczy się w kolejce do baru, lawiruje między naprutymi koczkodanami szukającymi panny do obmacania i kolesia do fiknięcia.

Zaduch, pot, głośno i wcale niefajnie.

 

I podsumuję jednym zdaniem - dupa nie zabawa. Dziękuję.

 

Ktoś był ostatnio w klubach na Sylwestra? Coś się zmieniło?

 

S.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, dr Mordechaj B'rzyt-wa napisał:

 

Jak świat światem tak dalej cebula 100%

 

Kurde, szkoda ...

A miałem ciągoty żeby w tym roku pójść do klubu...

Domówki mi się nieco przejadły. Ale wolę domówkę w sprawdzonym, choć nieco skostniałym towarzystwie niż randomową, generującą problemy cebulę w klubie.

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Subiektywny napisał:

A miałem ciągoty żeby w tym roku pójść do klubu...

Domówki mi się nieco przejadły. Ale wolę domówkę w sprawdzonym, choć nieco skostniałym towarzystwie niż randomową, generującą problemy cebulę w klubie.

 

Zawsze możesz taki wypad potraktować jak trening na poligonie umiejętności 'miękkich' zamiast liczyć na zabawę i odprężenie :>

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie takiego sylwestra to każdy z nas ma w ciągu roku nie raz nie dwa z ta różnica, że teraz prawie cała Polska będzie w jednym dniu pić i się bawić...:)

 

Podobnie do Was, kiedyś człowiek kombinował z imprezą sylwestrową teraz ciśnienie spadło

 

 

P.s jak już jesteśmy przy tym temacie to...

 

Szczęśliwego Nowego Roku Panowie, dużo energii, sił witalnych do realizowania swoich celów, zajebistego samopoczucia bez względu na okoliczności oraz tego żebyśmy kolejny rok trzymali się razem na tym forum:)!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu byłem na takiej dyskotece i więcej nie pójdę. Ogólnie podobne wrażenia jak @Subiektywny. Kumpel rok temu był w warszawskim klubie. Na dzień dobry sprzedali 150% ilości biletów w porównaniu do normalnej imprezy. Dodatkowo wpuszczali ludzi z ulicy...  Podobno nie dało się tam wytrzymać. Ludzie na schodach siedzieli, bo już nie było gdzie. 

 

W tym roku wyjątkowo nie mam ochoty na zakrapiane imprezy. 2 domówki odmówiłem. U mnie plan jest prosty - dobry alkohol, sushi, naga kobieta. Początkowo miałem siedzieć sam i też by mi to pasowało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idę do znajomych na imprezę - bo chcę, bo mnie zaprosili, bo ich lubię i akurat nadarzyła się taka sposobność, że tą imprezę robią z jutrzejszej okazji.

 

Mi osobiście jest całkowicie obojętny ten sylwester i cała ta otoczka. Rok temu nigdzie nie byłem, przechodziłem zakupionego dzień przed wigilią Wiedźmina 3 i bawiłem się sto razy lepiej niż idąc na siłę na sztuczną imprezę ,,bo tak trzeba''. Nic nie trzeba.

 

W tym roku idę bo mam na to ochotę. Gdybym nie chciał to bym odmówił i został w domu. Nie widzę żadnego sensu w nadawaniu jutrzejszej nocy jakiejś wyjątkowości z powodu tego, że nadchodzi nowy rok. Jeśli będę chciał to uczynię wyjątkowym dzień np. 18 lutego albo 31 sierpnia... bo tak po prostu, bo sobie wymyślę jakiś własny powód, a nie wmówiony mi przez kogoś. 

 

:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę z ekipą i walę browary w pociągach. Już raz tak spędziłem sylwestra, z Przemyśla do Szczecina, uznałbym go za udanego, gdyby nie chlor-fest jednego z kolegów. Tenże kolega postanowił skosztować całego dobrodziejstwa inwentarza - reszty szczegółów oszczędzę z dość oczywistych powodów :D

 

Gdybym jednak miał pracę, nie płakałbym. Po prostu mam okazję spotkać się z kolegami, z którymi nie widziałem się od miesięcy, to ją wykorzystuję.

Edytowane przez Phantom Slasher
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.