Skocz do zawartości

Sposobów kilka na niezłego wilka - czyli o rozwoju, także duchowym.


Guliver

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jeśli choć jedna osoba uzna ten temat za ‘life-changing experience’ uznam zainwestowanie czasu w napisanie go za mądrą decyzję. A o czym będzie ten temat? O znalezieniu prawdziwego siebie, o znalezieniu swojej duchowej ścieżki, o życiu.

Jest tyle materiałów i systemów na ten temat, o których warto wspomnieć i je poruszyć, że właściwie nie ma opcji, żeby nawet polizać granice ‘satysfakcjonującej relacji’. Samo zgłębianie tych tematów stało się moim życiowym numerem jeden przed dwoma laty, kiedy to postanowiłem wyjechać za granicę studiować. Uważam tą decyzję za najlepsze co mi się w życiu przytrafiło, wyrwałem się z nędznie nudnego i przewidywalnego życia które czekałoby mnie na miejscu. Jeśli jesteś ojcem i masz nastoletniego syna czy córkę – wykop je na studia (albo nawet szkołę średnią/college) gdzieś hen daleko. Na początku będzie ciężko ale smak wolności nie da się porównać z niczym innym. Osobiście czas beztroski i zerowej ilości obowiązków, że gdyby nie ten wyjazd, byłbym życiową kaleką. A tak – życie wzięło mnie za pysk, przetarło po podłodze i pokazało co to jest odpowiedzialność i prawdziwa dorosłość (a nie obiadki od mamusi i zjazd na weekend do domu co weekend). Na początku było ciężko, przyznaję, ale nic w życiu nie ma za darmo. Z perspektywy czasu – nic, co w życiu dotychczas zrobiłem, nie dało mi większej satysfakcji niż pełna odpowiedzialność za swoje życie.

Terapia szokowa jest chyba najlepszą terapią na wszystkie problemy związane z szeroko pojętą dorosłością. Jeśli czujesz, że nie jest dobrze, że twoje życie przecieka ci przez palce, że jest nudno, że jest przewidywalnie, nie ma przygody – uzbieraj trochę oszczędności i po prostu wyjedź gdzieś w ciemno – przeżycie, znalezienie pracy i noclegu – wszystko spoczywa wtedy na twoich barkach. Gwarantuję, że sobie poradzisz. Myślisz, że to jeszcze nie czas? Że później? Nie będzie bardziej odpowiedniego czasu niż TERAZ. Norwegia jest chyba najlepszą opcją na taki wypad.

Załóżmy, że jesteś odpowiedzialny za swoje życie w satysfakcjonującym stopniu. Ok.
Załóżmy, że czujesz, że nie jesteś usatysfakcjonowany tym co w życiu robisz i tym w jakiej sytuacji życiowej się znajdujesz. Nie masz pasji, nie masz jakiś głębszych zainteresowań, jakiegoś wielkiego celu w życiu też nie masz... byle do piątku. Jeśli na prawdę chcesz się zmienić – musisz zaakceptować fakt, że twoje nowe życie będzie zupełnie inne niż dotychczas. ZUPEŁNIE INNE.
Na tym etapie wymięka zdecydowana większość ludzi. A bo nie chcą rezygnować z uchlewania ryja co weekend, a to bo ich niunia im nie pozwoli na wyjazd, a to bo mama mówi, że ją kręgosłup boli i powinni zostać z nią i jej pilnować. Przykładów jest tyle ilu ludzi. Dużo.

Załóżmy, że jesteś tak bardzo zmotywowany, tak bardzo chcesz w końcu poczuć długotrwałą satysfakcję, poczuć się prawdziwym mężczyzną, łapiącym życie za wszystko za co się da – że gotów jesteś na naprawdę duże poświęcenia. Ok.
Pierwszym faktem do zaakceptowania jest ten – wszystko co do tej pory myślałeś o świecie jest totalnym kłamstwem, twój umysł został zaprogramowany po to, żebyś był dobrym niewolnikiem. W szkole nie uczono cię jak znaleźć swoje powołanie, nie uczono cię jak działa psychika ludzka, nauczono cię fałszywej duchowości, która nie ma nic wspólnego z prawdziwą duchowością, dano ci nakazy i zakazy które stosujesz po dziś dzień, kazano ci się uczyć na pamięć kompletnie bezwartościowych rzeczy, z których pamiętasz może 5%.
Można się solidnie wkurwić jak się o tym wszystkim pomyśli – gdyby ilość czasu spędzonego w szkole poświęcić na doskonalenie swojego talentu (który znano by już w dzieciństwie za sprawą dogłębnej wiedzy psychologicznej i systemów takich jak numerologia) – w wieku 18 lat (a więc w wieku ukończenia obowiązkowego prania mózgu pod groźbą kary) byłbyś mistrzem w tym co robisz, gotowym do wejścia na rynek z nieocenionymi umiejętnościami i wiedzą. Tak było kiedyś, na przykład ojciec kowal uczył swoich potomków fachu od małego. Gdy dorastali, byli mistrzami w tym co robili.

Nigdy jednak nie jest za późno na zmianę. Lepiej późno niż później.

Co to oznacza dla kogoś, kto chce wziąć życie w swoje ręce? Odrzucenie wszystkich autorytetów. Co do jednego – i lepiej dla ciebie, jeśli nigdy w życiu nie zaakceptujesz innego autorytetu niż ty sam.
Można oczywiście mieć ulubionych guru, przewodników duchowych, idoli – chodzi o samo odrzucenie bezmyślnej satysfakcji czegokolwiek, co nie pochodzi od ciebie prawdziwego (intuicja).

Są przeróżne sposoby na trenowanie intuicji, na odróżnianie jej od wyobraźni. Twoja intuicja to najpotężniejszy magnes, który działa tylko wtedy, kiedy go słuchasz. Twoja boska cząstka staje się wtedy silniejsza niż ego i życie toczy się tak, jak powinno – w zgodzie z prawdziwym tobą – i do tego stanu wciąż dążę. Jest to stan osiągnięcia pełnej zgodności umysłu z intuicją (czyli z duszą), stopienie się tych dwóch energii, osiągnięcie stanu najwyższej inspiracji i największych możliwości.

Taka mała analogia – kiedy widzisz czołg (programowanie umysłu przez społeczeństwo i władzę zakłada ci na oczy worek przez który nic nie widać. Coś tam słyszysz ale i tak nie wiesz o co biega) jaką broń wybierzesz? Rewolwer czy RPG-7? Czołg to twój życiowy cel który musisz zrealizować (jeśli nie w tym życiu to w następnym, jak to mawia Pika „Przed sobą nie spierdolisz”. Ja to trochę inaczej zinterpretowałem – „Przed swoją karmą nie spierdolisz”, i im szybciej się uporasz ze swoimi lękami i cieniami, ze swoimi długami karmicznymi, tym lepiej dla ciebie). Rewolwer oznacza moc umysłu, RPG oznacza w tym przypadku moc ducha.

Może się okazać, że twoja idealna droga rozwoju duchowego różni się od tej obranej przez twój umysł tak bardzo, że właściwie nie ma nic wspólnego z twoim obecnym życiem. Co wtedy? Albo, albo.
Albo wybierasz podporządkowanie się duszy albo przeżywasz życie, które może będzie przyjemne i wygodne, ale do nikąd nie zaprowadzi. Oczywiście bierzemy tu pod uwagę, że istnieje coś takiego jak reinkarnacja. Jeśli nie wierzysz w reinkarnację – postaraj się przez chwilę nie upierać się przy swoim stanowisku po prostu dopuść do siebie myśl, że ona faktycznie może istnieć. Nie ma nic pewnego na tym świecie, ale coś w moim wnętrzu mówi mi, że jest w tym ziarno prawdy.


Dobra, ale jak poznać swój życiowy cel? Jak poznać cele swojej duszy? Jak w ogóle się zdystansować od tej rzeczywistości? Przecież to wszystko jest TAKIE PRAWDZIWE.
Zauważ, że podczas snu rzeczywistość też jest prawdziwa. W snach często doświadczam silniejszych doznań i emocji niż w ‘realnym’ życiu. Ciekawe.
Sen różni się od ‘realnej’ rzeczywistości tym, że nie jest ciągły. To właśnie ta ciągłość daje nam wrażenie istnienia czegoś takiego jak czas. Jak to jest, że zarówno zwierzęta jak i ludzie MUSZĄ codziennie odłączać się od tego pełnego zła i cierpienia świata? Gdzie wtedy są? Jak to świadczym o tym ‘realnym świecie’? Pozostawiam do swojej własnej interpretacji.


Czas teraz napisać trochę o faktycznym poszukiwaniu swojej duchowej ścieżki. Wszelkich sceptyków proszę o zostawienie ego w innej karcie w przeglądarce i dopuszczenie do siebie świadomości, że to wszystko MOŻE być prawdziwe. Kto wie. A nóż.
Przeczytasz, wypróbujesz – najwyżej stracisz trochę czasu który i tak poświęciłbyś na walenie gruchy czy inną, równie pożyteczną czynność. A co jeśli to się okaże prawdziwe?

Wszelkie systemy sprawdziłem na sporej ilości osób w moim życiu, wszystko się zgadza. Poświadczam swoją godnością, że warto. A jeśli tobie się nie zgodzi – możesz mnie ukrzyżować lub nazwać debilem i oszołomem.

Żeby zrozumieć swoją duszę trzeba najpierw zrozumieć swój umysł (czyli ego).
Zacznijmy tą część od przedstawienia systemów, które pozwalają określić i poznać swoją osobowość. W psychologii ‘uznawanej’ przez naukę są to racjonalne systemy które da się udowodnić faktami. Przejdę w dalszej części do systemów, które już tej etykietce umykają – uchodząc za paranaukę.
Umysł ma to do siebie, że nie potrafi dokładnie sam określić swojej osobowości – musi mieć odniesienie i spory zasób użytecznej wiedzy. Tym zajęli się w XX wieku Freud i Jung. Chwała im za to.

Na samym początku polecam zrobić sobie test osobowości MBTI. Typów jest szesnaście, każdy z nich jest bardzo głęboko i dokładnie scharakteryzowany. Jeśli nie masz pojęcia kim jesteś i co wyniosłeś z domu tak na prawdę – możesz się tutaj BARDZO zaskoczyć. Podczas czytania opisu danej osobowości mogą przypominać się na bieżąco zdarzenia z przeszłości które ową cechę wywołały.
Test można przeprowadzić tutaj:

 https://www.16personalities.com/pl/darmowy-test-osobowosci
E-booka z bardzo szerokim opisem własnej osobowości dostać można tutaj:
https://www.smashwords.com/books/byseries/17620
Jest mnóstwo materiałów na ten temat w Internecie, powstało też mnóstwo for internetowych poświęconych temu tematowi.


Dobra, już coś o sobie wiesz – czas na coś, co mną wstrząsnęło – enneagram. Taka sama zasada jak w systemie powyżej – odpowiadasz na pytania. Rezultat udzielonych odpowiedzi to twój typ – zakres i zgodność szczegółów opisów danych typów jest dla mnie po prostu roz-pier-da-la-ją-cy.


http://enneagram.pl/ test można wykonać na ten stronie. Zawiera ona też (w porównaniu z innymi źródłami) krótkie opisy danych typów. Zastanawiałeś się zawsze co zrobić, żeby twoja panna cię nie opuściła? W opisach masz podane wskazówki jak powinieneś się wobec niej zachowywać, żeby czuła się przy tobie jak w niebie. J
Ponownie – materiałów na temat typów enneagramu jest tyle, że siedząc na bezludnej wyspie do końca życia pewnie by się ich wszystkich nie przerobiło.


Tu właściwie kończy się ten temat dla Janusza nauki i speca od życia.
Ja natomiast przechodzę dalej – najważniejszy moim zdaniem system – numerologia daty urodzenia.
To właściwie dopiero teraz zaczynamy wgłębiać się w to, czego może chcieć dusza.

Nassim Haramein wysnuł teorię, że wszystko we wszechświecie jest połączone. Co na górze, to na dole. Polecam zapoznać się najpierw z tym filmikiem:

https://www.youtube.com/watch?v=0fKBhvDjuy0&t=86s

Wynika z niego jasno, że przestrzeń w najodleglejszym punkcie znanego wszechświata oraz przestrzeń w najmniejszym obserwowanym przez człowieka elemencie materii jest rażąca do siebie podobna.
Jeśli kogoś temat zainteresuje – wspomniany pan wygłasza swoją teorię w tym filmiku:
Nassim Haramein 2015 - The Connected Universe
Dodam tylko, że Einstein swoje ostatnie chwile przed śmiercią poświęcił na próby dojścia do tej samej teorii co pan Haramein (Prace Einsteina na ten temat zostały wydane dopiero kilka lat temu).

Ułożenie gwiazd i planet w chwili narodzin wibruje z jakąś charakterystyczną energią, która będzie towarzyszyła danemu człowiekowi do końca życia. Nie ma w numerologii lepszych czy gorszych numerów – każdy z nich ma zadanie do spełnienia, każdy jest tak samo ważny. Pychy należy unikać jak ognia (tu trochę poleciałem autoostrzeżeniem) – to ona, razem ze stresem jest główną przyczyną wszelkich chorób i problemów zdrowotnych (również psychicznych).
Numerologia to bardzo potężny system którego prawdziwość w moim życiu (jak również znajomych mi osób) tak dobitnie jest stale akcentowana, że nie widzę innej opcji jak tylko trwale podążać za jej wytycznymi.

Ważna informacja – jesteśmy więźniami wszystkiego, co nieuświadomione. Znając informacje na temat wszystkich tych systemów, ziarenko zostaje zasiane, umysł zaczyna analizować, drążyć, doszukiwać się powiązań. Już w momencie, w którym sprawdzisz dane systemy i ich opisy, twój umysł odkryje nigdy nie znaną mapę. Odkrywanie siebie jest tak satysfakcjonujące i daje tyle frajdy, że nie wyobrażam sobie przestać, nawet kosztem ubogiego życia.

Według numerologii jestem mistrzowską jedenastką, starą duszą, która przyszła ponownie na ten świat aby zdobywać wiedzę na temat świata i jego tajemnic (co przytrafia mi się z taką łatwością, z taką precyzją... czary jakie), dzielić się wiedzą oraz inicjować ludzi w kierunku rozwoju duchowego.
Najbardziej niezwykłym elementem mojego ciała według wszystkich ludzi których o to pytałem są... oczy. Oczy to zwierciadło duszy. Podobno jest w nich coś niesamowitego, magicznego i niezwykle tajemniczego. Całe życie bałem się patrzeć ludziom w oczy. Dopiero po przepracowaniu swojego najważniejszego cienia odkryłem, po zrozumieniu nieuświadomionej wcześniej części siebie przestałem się lękać to robić. Moje oczy to element, który powoduje wspomniane inicjowanie ludzi.
Potrafię prześwietlić człowieka wzdłuż i wszerz samym spojrzeniem, odkryć co go gryzie i jaki ma najważniejszy cień do przepracowania. Czuję, że nie byłem wcześniej gotowy na taką wielką odpowiedzialność. Musiałem dojrzeć aby używać tej mocy tylko w celach, które mają przynieść ludzkości pożytek.
Możesz pomyśleć – oszołom, jakiś neo-szaman, za kogo on się uważa. Też tak myślałem, jeszcze jakieś trzy tygodnie temu. Druga połowa grudnia to dla mnie taki splot, tak nieprawdopodobnych synchroniczności i zbiegów okoliczności, że po prostu się poddałem. Poddałem się swojej intuicji, to ona mnie teraz prowadzi. Najwyraźniej potrzebowałem sygnału od Absolutu, że moje ego (ultra-logiczny umysł, typ osobowości LOGIK) ma ustąpić miejsca Intuicji. Od tamtego czasu jestem świadomy prawie non stop. Tylko kiedy osiąga się autentyczność (jedność umysłu z intuicją) można być świadomym w 100% - czyli przebywać w tu i teraz. Bo tylko tu i teraz się liczy. Tak na prawdę nie ma nic innego niż TU I TERAZ.

Myśląc o przeszłości czy o przyszłości JESTEŚ nimi. Każdy z nas ma jakieś wydarzenie ze swojego życia do którego notorycznie wraca i je roztrząsa na nowo czując te same emocje które towarzyszyły owemu wydarzeniu. Sztuką jest uczyć się z przeszłości aby nie popełniać tych samych błędów w teraźniejszości. A jak to zrobić? Będąc świadomym – tylko wtedy unikniesz popełnienia tych samych błędów.

Jest taki czas, że trzeba wszystko to sobie pogrupować, posegregować, poustalać, poprzypominać, przechodzi się wtedy przez na prawdę ciężki okres – czyli Ciemną Noc Duszy. Oznacza to tyle, że należy się zgłębić w swoje wnętrze, rozpracować wszystkie przyczyny i skutki, ZROZUMIEĆ dlaczego jest tak a nie inaczej i... zacząć działać.

Wiedza -> Mądrość -> Działanie
Mówi o tym Mark Passio w swoich wykładach na temat prawa przyciągania. Polecam.

Trzeba stać się introwertykiem na jakiś czas (ciężkie zadanie dla ekstrawertyków) aby przejść przez ten okres. U różnych ludzi trwa on różną ilość czasu – u niektórych 2 lata, u niektórych 10 lat. Jeśli tobie idzie dłużej niż innym, nie znaczy to że jesteś gorszy.

Wróćmy do systemów – kolejnym związanym z datą urodzin (tutaj również z miejscem) jest Human Design. Dokładność tego systemu i ilość szczegółów jest (powtórzę się) roz-pier-da-la-ją-ca.
Niestety większość informacji na jego temat jest po angielsku, co może odrzucić tych, którzy języka nie znają.
Chłopaki z Tresury Matrixa (aka DwieHerbaty) bardzo przystępnie wyjaśniają po polsku detale tego systemu. Wszystko dostępne na Youtubie:
https://www.youtube.com/user/dwieherbaty/videos
Ostatnim, póki co, systemem który stosuję jest znak zodiaku. Niesamowita ilość danych, niesamowita dokładność, niesamowite źródło wiedzy o sobie samym i innych.
http://krystian.homelinux.org/testy/znaki/index.php




Według Neila Kramera (polecam pana, można znaleźć jego wystąpienia i wywiady na Youtubie) życie może występować w trzech wersjach:
1) Nie jesteś świadomy większości rzeczy które dzieją się wokół ciebie – poddajesz się im i mówisz/myślisz „trudno, nic i tak nie zmienię”.
2) Jesteś świadomy – znasz przyczyny, znasz skutki, masz wiedzę, ale płyniesz z życiem. Zostawiasz wiedzę dla siebie, nie propagujesz jej, może też używasz do własnych celów materialnych.

3) Jesteś w pełni świadomy, oddałeś wodzę swojej intuicji, dzielisz się wiedzą, zminimalizowałeś udział ego w swoim życiu ale się go nie pozbyłeś – nie o to chodzi żeby się go pozbywać. Masz ego z jakiegoś powodu – tym powodem jest zrozumieć je i używać do swoich celów aby dać coś wartościowego od siebie światu. Bez ego nie byłoby nas. Nie byłoby jak przekazać tego co w wyobraźni, bo w Absolucie jest WSZYSTKO ale nie ma drogi ujścia. Nie ma kto tego wszystkiego podziwiać. I tutaj nasuwa się idea – po to właśnie powstała ludzkość – żeby doświadczać piękna tego świata. Po to jest ego, żeby każdy miał swój punkt widzenia. Na samym końcu i tak wszyscy jesteśmy jednością i nie ma znaczenia czy przeżyłeś X czy Y w swoim życiu. Żadne życie nie jest lepsze od innego. Jednakże tylko życie W PEŁNI ŚWIADOME jest warte przeżycia.
Na tym etapie inicjujesz innych, i najważniejsze – TWORZYSZ. Cokolwiek. DAJESZ SIEBIE światu.

Nie opisałem tutaj mnóstwa innych, równie ważnych informacji o świecie, myślę, że zrobię to kiedyś w swojej książce. Czuję, że kiedyś taką napiszę. Przerobienie tych wszystkich informacji i systemów to tygodnie (jeśli nie miesiące) pracy i obserwacji. Mam jeszcze tyle do opowiedzenia. :D
W razie jakichkolwiek pytań – chętnie odpowiem.

Dziękuję za uwagę.
Guliver




 



  • Like 23
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za tekst. Napracowałeś się i minie trochę czasu, zanim odpowiednio wszystko przetrawię.

 

Może zechcesz opisać szerzej drugą połowę grudnia? Stwierdzasz o intuicji "ona mnie teraz prowadzi", jakby nastąpił jakiś wielki przełom w dotychczasowym wzorcu. Interesuje mnie, co Cię tak wyrwało z automatu.

 

Ciekawi mnie też, jak przepracowałeś swój najważniejszy cień. Po jednym sformułowaniu kojarzy mi się to ze szkołą terapii, do której chodzi mój przyjaciel, ale może to "tylko" przypadek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Guliver napisał:


Przeczytasz, wypróbujesz – najwyżej stracisz trochę czasu który i tak poświęciłbyś na walenie gruchy czy inną, równie pożyteczną czynność. A co jeśli to się okaże prawdziwe?





 


 

Rozjebało mnie to zdanie :D:DXD

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testy wyżej wymienione są może i fajne, ale nie zawsze dadzą ci prawdziwą odpowiedź. Możesz go wykonać np tydzień później i już wynik niekoniecznie będzie identyczny jak wcześniej.
Moim zdaniem lepiej nabyć podstawową wiedzę dotyczącą wyników ( numery enneagram, typy osobowości MBTI) i dopasować swoją osobę do tego. Mi pomogło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gaindalf Wyrwał mnie zarówno szereg zbiegów okoliczności i synchroniczności - między innymi telepatia i czytanie w myślach, jak i odpowiednio przygotowana i przeprowadzona sesja z użyciem MDMA. Zbieg synchroniczności był tak rozległy i tak potężny, obejmował tak wiele elementów mojego życia, że po prostu się poddałem. To jest tak, jakbyś był chłopem ze wsi i próbował udowodnić wykształconemu doktorowi, że to ty masz rację a nie on. Nie da rady. Lepiej się po prostu poddać.
Natomiast MDMA stosuje się między innymi do leczenia osób z PTSD (shell shock) czy problemem alkoholowym - w Ameryce 60% pacjentów którzy przeszli tą niewiarygodną traumę, po kilku sesjach uwolnili się od niej. SZEŚĆDZIESIĄT PROCENT.
Jak chcesz więcej poczytać o terapeutycznym użyciu psychodelików w terapiach z cieniami polecam wszystko co prof. Stanisłav Grof napisał (książki dostępne między innymi na okultura.pl).

@ReddAnthony Nie tylko Ciebie. :>
Cały tekst napisałem w dwie godziny i ani razu go nie przeczytałem przed wklejeniem. Czyste flow. Okazało się, że mam talent do pisania. Myślę nad założeniem bloga, a do trzydziestki chcę napisać książkę.

@FoxMulderJr Zgoda, można i tak. Ja wykonuję test do pół roku i od 2 lat wychodzi mi cały czas ten sam typ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Terapią psychodeliczną i transpersonalną (jak i samym prof. Grofem) interesowałem się przy okazji przygody z LSD i depresji. Ogólnie, całe zagadnienie pracy z żalem/wypartymi emocjami jest super interesujące. Słyszałeś o leczeniu PTSD ...maskami?

 

slide_397472_4887728_free.jpg

 

Temat cienia do mnie wrócił, przy artykule o oddychaniu holotropowym. To nie przypadek ;>

 

Jak wyglądała sesja MDMA? Miałeś terapeutę czy przyjaciela?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gaindalf Nigdy o tym wcześniej nie słyszałem. Zainteresuję się bo brzmi aż zbyt odjazdowo.
Przy oddychaniu holotropowym miotają mną takie pozytywne emocje miłości, wszechogarniającej błogości i nieopisywalnej energii, że całe ciało wygina się w ekstazie. Zdecydowanie za rzadko to praktykuję. Podejrzewam, że to przez moją przebudzoną energię Kundalini. Mistrzostwo świata to jest. Polecam się zainteresować tematem, jak również książką Mężczyzna Multiorgazmiczny. Jak połączysz oddychanie holotropowe z ćwiczeniami z tej książki to odpłyniesz z rozkoszy. Laski już nie będą potrzebne. :>

Niesamowity jest ten blog ciemnanoc.pl. Czytam od kilku dni wszystko co tam się znajduje, robię notatki, analizuję, medytuję nad opisywanymi zagadnieniami. Czuję się jakbym w przyspieszonym tempie odkrywał swoje najgłębsze sekrety.

Sesja wyglądała tak, że para doświadczonych portugalczyków mnie i mojego przyjaciela wzięła w swoje ramiona. MDMA kilka razy zażywałem ale dopiero ta sesja mnie uderzyła jak piorun. Jestem pewien, że to przez tą parę - wiedzieli co robią, czuli się absolutnie swobodnie, mogliśmy się wszyscy otworzyć i połączyć, prosić o wszystko. Panna portugalka była dla nas jak matka, tuliliśmy się do niej wszyscy jak niemowlęta do piersi matki.
Moim cieniem było to, że bałem się ludzi. Bałem się im zaufać - i to zrozumiałem podczas tej sesji. Przypomniałem sobie zdarzenie z życia które to zapoczątkowało w dzieciństwie i... czar prysł.

Jesteśmy więźniami tego, czego nie jesteśmy świadomi.

Od tamtego czasu jestem na wyższym poziomie świadomości, zupełnie inaczej podchodzę do życia i zupełnie inaczej się zachowuję wobec ludzi. Przestałem się ich bać - zaufałem przestrzeni i życiu.
Zamówiłem pięć książek Davida Hawkinsa, coś czuję, że będą kolejnymi kamieniami milowymi w moim życiu.

OKO W OKO Z JAŹNIĄ
PRZEKRACZANIE POZIOMÓW ŚWIADOMOŚCI
PRZYWRACANIE ZDROWIA
SIŁĄ CZY MOC
TECHNIKA UWALNIANIA

Wiesz, że LSD zawsze znajduje odpowiednią osobę w odpowiednim momencie jej życia? ;>
Opiszesz swoje doświadczenie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetnie, że potrafiłeś się tak oddać. Ja miewam z tym problem. Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że wtedy umarłeś? 

 

Z Hawkinsem miałem tylko pośredni kontakt. 3 moich przyjaciół pracowało z jego książkami. Polecają, ale ja mam jakiś opór. Widzę, jak jeden proces prowadzi do kolejnego i wydaje się to nie mieć końca. Jakby wbiegli na kołowrotek.

 

Jednocześnie czuję, że rozpracowanie pewnych emocji może zadziałać jak antydepresanty - pozwalają pójść dalej, ale rdzeń pracy powinien być u źródła - wzorcach. Sam będę teraz pracował z wypartymi emocjami.

 

Znowu prawda gdzieś pośrodku :>

 

W kontekście H, cytuję jeszcze Marka:

 

Quote

 

Książki nie czytałem, ale byłbym szalenie ostrożny. Co to kurwa znaczy wypuścić negatywne emocje? Czy wiecie że emocje to są takie łańcuchy, sięgające bardzo głęboko? Wyciągniesz kawałek i wcale nie ma końca... aż w końcu wychodzi taka emocja, która Cię totalnie rozbije psychicznie. Dopóki umiesz zachować UWAŻNOŚĆ i nie angażować się w emocje, można tak działać - ale kto bez wieloletniego treningu umie to zrobić? Bo ja np. po kilkunastu latach pracy nad sobą nie czułbym się na siłach, żeby wyciągnąć wypchnięte, bardzo silne emocje np. z dzieciństwa - wiem co by się stało ze mną, byłbym wrakiem człowieka, a może i do Tworek trafił.

 

Emocje stworzył jakiś wzorzec, program, przekonanie. Emocja jest SKUTKIEM tego wzorca, czy praca nad skutkami ma sens? Czy podawanie komuś z raną kłutą brzucha ibupromu pomoże?

 

Dlatego ja zalecam podnoszenie samooceny, czyli zmianę wzorca tworzącego emocje. A różni guru polecają zajmowanie się skutkami - w ten sposób można pracować 60 lat i uwalniać emocje, które będą ciągle przez wzorzec tworzone. Można i tak, tylko po co?

 

 

 

Teraz @LSD

Opiszę. Wydarzenie było zorganizowane fatalnie. Aż dziwne, że jestem jeszcze ...normalny ;>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gaindalf Najważniejsza lekcja jaką wyniosłem z psychodelików - rodzić się wciąż na nowo. Co sekundę, co klatkę, wciąż na nowo i na nowo, bo nic nie jest stałe, wszystko się zmienia i tylko rodząc się ponownie w danej sytuacji, w następnej sekundzie, jesteś w stanie adekwatnie zareagować, jesteś w stanie stopić się z teraźniejszością. W rozwoju duchowym chodzi o przepracowanie całej przeszłości, czyli podświadomości w celu dotarcia do przyczyn powstania swojego ego i połączenia tych zdarzeń w uporządkowane szeregi wiedzy, prowadzące do mądrości, która jest 'w kościach'. Bo dopiero jak coś poczujesz - wtedy to poznałeś. Dlatego tak ważne jest żeby wiedzę którą się posiada zamienić w mądrość. Ileż to razy miałem coś w głowie, niby wiedziałem że tak jest lubi tak się powinno robić, a okazywało się że dopiero kiedy to POCZUŁEM stało się to dla mnie oczywiste i jasne. To jest tak, jakbyś miał coś ważnego napisanego na tablicy ale równocześnie miał wielką wadę wzroku, i dopiero nałożenie okularów świadomości pozwoli ci widzieć to co czytasz. Niby potrafiłeś to przeczytać, ale nie było to ostre i wyraźne, było rozmazane. Okulary świadomości (poznanie) - to klucz do pełnego rozwoju.

Dopóki nie przepracujemy swojej całej przeszłości - nie możemy mówić o pełnym rozwoju duchowym. Dopiero przepracowanie jej i skupienie się na niekończącym się TU i TERAZ pozwala żyć w pełni. Nie idzie żyć w pełni, skupionym na czasie rzeczywistym (czyli płaszczyźnie właściwej DZIAŁANIU, z zależności Wiedza->Mądrość->Działanie). To właśnie dlatego ktoś, kto raz zarobił milion najprawdopodobniej zrobi to i drugi i trzeci i czwarty raz. Na świecie jest mnóstwo przykładów takich ludzi - zyskiwali i tracili całe majątki po kilka razy w życiu, dlaczego im się udawało? - bo mieli mądrość i skupili się działaniu.

Dopóki nie mamy mądrości - czyli przepracowanej swojej przeszłości (a przynajmniej najważniejszych jej elementów, czyli cieni), według mnie głupim jest działać - błądzi się wtedy po omacku jak niewidomy w supermarkecie.
Stąd tak ważne jest aby najpierw określić siebie, zdystansować się od przeszłości i zacząć ją analizować, skanować, łączyć fakty itd. Im się ma więcej wiedzy na ten temat tym łatwiej jest zrozumieć swoje położenie w świecie, a tym samym swój potencjalny życiowy cel i drogę do jego osiągnięcia. Według Osho człowiek jest jak zagubiony żeglarz na tratwie na rzece. Nierozsądnym jest próbować płynąć pod prąd rzeki, próbując osiągnąć jakieś wyimaginowane cele ego, tracąc przy tym mnóstwo energii i ciągle się frustrując. Oprócz tej taktyki są jeszcze dwie inne - jedna z nich to totalne odpuszczenie kontroli i płynięcie z prądem rzeki bez sterowania tratwą podczas drogi (np. podczas rozwidleń). Ostatnim sposobem na życie jest płynęcie z prądem rzeki i jednoczesne używanie swojej świadomości aby nakierować tratwę na odowiednie rozwidlenia i nadać jej kierunek jaki zgadza się z jej oryginalnym korytem. Według Osho - człowiek powinien zawsze wybierać w życiu opcje które są dla niego najbardziej proste, nieskomplikowane i intuicyjne.

Jeśli np. zastanawiasz się czy pracować w miejscu A czy B, wybierz to, gdzie będziesz miał łatwiej. Ambicja to coś, co potrafi być bardzo toksyczne w życiu. Sam się o tym przekonałem, obrzydzając sobie zabawę i przyjemność z robienia muzyki bo jak najszybciej chciałem robić rzeczy na światowym poziomie i je wydawać na różnych wydawnictwach.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Guliver

Po tym jak dałeś znać w innym temacie że przygotujesz ten tekst, przyznam że byłem ciekaw i dużo sobie po nim obiecywałem. Przeczytałem go w całości dwa razy (teraz będzie trzeci) i mam mieszane uczucia, tudzież kilka uwag. Lećmy po kolei:

 

1. Z wysłaniem dziecka daleko na studia, ew. wyjechaniem gdzieś w pizdiec do roboty - zgadzam się w 100%. To uczy życia, daje pewność siebie i podbija samoocenę. Sam studiowałem w miejscu zamieszkania i wiem, że zrobiło mi to krzywdę na całe życie: przede wszystkim cierpi na tym wiara w siebie i samoocena. Dopiero wyjazd za granicę i praca w oddalonym mieście pomogły mi jako tako ogarnąć swoje emocje i całą resztę życia. Co więcej, w świetle mojej obecnej wiedzy wiele rzeczy, które niegdyś przeklinałem, są dzisiaj raczej powodem aby dziękować Stwórcy i Opatrzności:

 

Jeżeli uda mi się kiedyś poradzić ze swoim istnieniem na tyle, że poczuję sens w powołaniu kogoś nowego do życia w tym naszym universum, to jak najwcześniej wyślę go z domu w szeroki świat.

 

Bardzo mocnym przykładem na skrajną szkodliwość długotrwałej (i wielopostaciowej!) zależności od rodziców jest moim skromnym zdaniem los Tomasza Beksińskiego. Warto poczytać o tej rodzinie lub choćby obejrzeć film, to niezmiernie ciekawa i pouczająca historia.

 

2. Zgadzam się, że dobrze jest odrzucić autorytety (w dzisiejszych zdegenerowanych czasach kiedy za takie robią c(w)elebryci i ludzie pokroju Frasyniuka, Baumana czy Kijowskiego to naprawdę nietrudne!) i myśleć samodzielnie: starać się nie przyjmować niczego bezrefleksyjnie, nie działać automatycznie, tylko przed każdą decyzją wykonać pracę myślową.

 

3. Warto też poznać samego siebie: testy osobowości, szukanie i odkrywanie swoich talentów i szczerych zainteresowań. Mi w testach osobowości wychodzi INTJ-T i 5w4. Ciekawie się o tym czyta i wiele rzeczy się zgadza, dzięki temu nieco lepiej rozumiem motywy swoich zachowań.

 

4. Widocznie jestem Januszem (nie widzę w tym imieniu nic obciachowego btw.), bo tutaj kończy się u mnie zrozumienie dla Twoich argumentów. Jeżeli tym sformułowaniem chciałeś obrazić ludzi myślących podobnie jak ja, to jest to tylko Twój problem. Dalsza część Twojego postu jest po prostu skierowana do osób, które weszły głeboko w ezoteryczne klimaty. Pokrótce wyłożę, co o tym myślę:

 

5. Po pierwsze nie wierzę w reinkarnację, sceptycznie podchodzę również do ezoteryki. Dla mnie osobiście są to rzeczy niesprawdzalne, mój umysł został ukształtowany w taki sposób, że jest na takie rzeczy w dużym stopniu zamknięty. Miewałem świadome sny, paraliż przysenny, spełnione modlitwy i coś w rodzaju oobe. Być może rzeczywiście coś tu jest na rzeczy. Tym niemniej sądzę że człowiek doświadczający takich fenomenów nie jest i nigdy nie będzie w stanie odróżnić, czy są to zjawiska duchowe, czy może objawy choroby nerwowej albo psychicznej. Istnieje we mnie obawa, że silna wiara i koncentracja uwagi na tego typu "wiedzy" - z całym szacunkiem dla wierzących w nią, ale dla mnie to jest właśnie wiara i osobiste odczucia, a nie dowiedzione fakty - może doprowadzić do choroby psychicznej lub wejścia w rzeczywisty świat duchowy, którego skutki będą takie same. To taka uwaga ogólna.

 

6. Patrząc z tej pozycji wszelkie ezoteryczne systemy uważam za ludzką próbę stworzenia takiego złożonego z "ezoterycznych" pojęć interfejsu, nakładanego na codzienną rzeczywistość. Zapewne ułatwia to wierzącym poruszanie się w niej i daje wytłumaczenie różnych zagadkowych zjawisk.

 

7. Systemy, które wymieniasz są wszystkie bardzo złożone i wejście w nie wymaga mnóstwa czasu i pacy. Z tego powodu zasadne wydaje się pytanie o celowość wchodzenia w ten temat.

 

Dla ułatwienia załóżmy, że np. numerologia i horoskopy rzeczywiście coś dają. Że pozwalają przewidzieć pewne rzeczy od nas niezależne i się np. na nie lepiej przygotować.

 

Czy w takiej sytuacji mimo wszystko nie lepiej skoncentrować się raczej na swej wewnętrznej postawie: systemie przekonań i pojęć, pracy nad emocjami i samooceną. Dla mnie osobiście ideałem jest niezależność emocjonalna i pełna wewnątrzsterowność. Wyjście z autopilota i porzucenie automatyzmów, czy raczej świadome z nich korzystanie. Kiedy będę gotowy, napiszę o tym więcej.

 

Tymczasem poobserwuję ten wątek i może się czegoś nauczę. Pozdrawiam wszystkich Januszy, tudzież i Grażyny B)

Edytowane przez Ziomisław
perfekcjonizm :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ziomisław Jeśli nie potrzebujesz ezoteryki to z niej po prostu nie korzystasz i żyjesz w swoim świecie. Nie ma w tym nic złego, o ile nie krzywdzisz innych. Według mnie przyjdzie czas, że i tak będziesz zmuszony (czy jako osobowość, czy jako dusza, niekoniecznie w tym wcieleniu) się zainteresować tym tematem żeby zrozumieć ideę i cel życia na Ziemi.

Twój umysł został tak ukształtowany, żebyś nie wierzył w takie rzeczy jak ezoteryka czy astrologia bo nauka ich nie może sprawdzić (notabene astrologia do XVIII w. była jednym z głównych przedmiotów na każdym uniwersytecie, dopiero wtedy zrzucono ją do rangi pseudonauki. Dzięki Bogu, obecnie wraca do łask). Problem ludzkości polega na uwięzieniu umysłu w lewej półkuli móżgu, zbytniej racjonalności, nie dopuszczając prawej do głosu. Władza oczywiście robi wszystko żeby to jeszcze bardziej poszerzyć. Nie musisz wierzyć - po prostu otwórz umysł i sprawdzaj zdobyte informacje w swoim życiu.

Co do systemów - oczywiście - człowiek jest bardzo złożoną istotą i niektórzy całe życie poświęcają na odkrycie swojej prawdziwej tożsamości. Jeśli to dla Ciebie niezbyt optymistyczna informacja - nikt cię nie zmusza. Własnie po to jest wolność wyboru.
Każdy na tym świecie jest absolutnie unikalny i każdy ma swój własny cel życiowy. Dopóki nie oczyścisz się w całości z cieni podświadomości (Jung o tym pisał, wyjaśnił przyczynę ale nie potrafił podać celu pojawienia się cieni w życiu człowieka. Jeśli nie wierzysz w ezoterykę to może cię przekona potwierdzona naukowo teoria? :) ) nie staniesz się swoim prawdziwym powołaniem. Im więcej wiedzy o sobie, między innymi dzięki tym systemom o których wspomniałem - tym łatwiej i szybciej jest się z tych cieni oczyścić i odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość.

Z fartem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ogólnego wydźwięku tekstu domyślam się, że możesz być na ten moment podłączony pod wysoki egregor.

Pozwolę sobie na uwagę ogólną, nie skierowaną bezpośrednio do Ciebie.

 

Prozelita zgłębiający ścieżkę ezoteryczno-okultystycznego mambo jambo powinien mieć świadomość, że wraz

ze wzrostem energetyki człowieka rośnie też odpowiedzialność i wymagania co do jego postawy życiowej, a pod kanał łączący człowieka z ideałem mogą próbować

podłączyć się istoty subtelne wprowadzające chaos, pasożytujące na tej energetyce, a w dalszej kolejności zrywające ją, zmieniające punkt zbioru.

Także czujność zalecana na każdym stopniu rozwoju.

 

To wszystko ode mnie.

;)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Guliver nie chciałbym żebyś odbierał moją wypowiedź jako atak. Ja też uważam, że najważniejszym celem człowieka jest poznanie sensu istnienia swojego, tudzież całej reszty. Różnimy się co do środków, cel pozostaje ten sam.

 

To, że mi akurat ezoteryka wydaje się ślepą uliczką wcale nie oznacza, że chcę Cię zniechęcić do jej wyboru. Wręcz przeciwnie - z ciekawością prześledzę Twoją podróż tą ścieżką żeby sprawdzić, dokąd Cię ona zaprowadzi. Każdy ma własną drogę. Co będzie po śmierci to nie wiem, kiedyś się przekonamy ;)

 

Chciałbym zaproponować pewien eksperyment. Czy mógłbyś polecić mi jakąś instrukcję/wprowadzenie dot. numerologii, dzięki której mógłbym sprawdzić w sposób prosty, szybki i praktyczny, czy jej wykorzystanie może mi dać cokolwiek w temacie poznania siebie?

 

Moje wyniki testów osobowości znasz, może (nie znam się, pytam) da się to też np. przełożyć na jakieś liczby?

 

Uprzedzam, że jestem świadom iż po uważnej lekturze moich postów na forum da się wydedukować przybliżoną datę urodzenia ;)

Edytowane przez Ziomisław
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pogromca_wdów_i_sierot A ja czuję, że połączyłem się ze swoją prawdziwą tożsamością. Czuję, że spoczywa na mnie wielka odpowiedzialność, dlatego ani się ważę używać swoich zdolności i talentów do niecnych celów.
Odczuwam rozkosz w każdym momencie dnia, nie ważne czy jestem w pracy czy w domu, czy akurat ćwiczę, czy biorę zimny prysznic - niekończąca się rozkosz wypełnia moje ciało.
Stałem się wolny od nałogów, nie piję alkoholu, nie palę papierosów, nie jem w ogóle cukru, nie trzepię kapucyna, nie gram już w counter strike'a itd.

Mam wrażenie jakbym pozbył się tego dualistycznego ograniczenia człowieka w postrzeganiu świata - dzięki temu czuję się wolny jak ptak nad oceanem. Nie ma dla mnie złych lub dobrych emocji - są tylko te wartościowe i potrzebne do mojego rozwoju.
Nie ma dla mnie złych lub dobrych chwil w życiu - każda jest tak samo potrzebna i tak samo cenna.

@Eryk Dziękuję za troskę ale obejdzie się. Coś mi mówi, że projektujesz na mnie swój strach dotyczący nieprzepracowanego wzorca mściwego i zawistnego Boga z Chrześcijanizmu którego nie umiesz uwolnić.

@Ziomisław Nikt ani nic na świecie nie jest w stanie zniechęcić mnie do podążania ścieżką duchowości. To, że ciebie to nie interesuje to według mnie twoja strata. Oczywiście mogę się mylić.
Data urodzenia, czyli np. 25.02.1993 = 2+5+0+2+1+9+9+3=31=3+1=4 (liczb 11,22,33,44 się nie skraca).
Obliczasz to, wyszukujesz opis danej liczby w google, na przykład tutaj: http://magiakart.pl/numerologia/
Czytasz opis i analizujesz z otwartym umysłem to co jest tam napisane.
Nie ma opcji, żebyś przeczytał opis który do ciebie nie pasuje. Często się zdarza tak, że dana osoba sobie nawet nie uświadamia tego, co jest w tych opisach, i to właśnie dlatego one tak bardzo pomagają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GuliverOczywiście, że to z troski i trochę złośliwo-żartobliwie ale mam nadzieję, że się z tego powodu gniewać na mnie nie będziesz. :)

Co do mojego Boga to mój wzorzec jest przepracowany i nie jest to strach ale bojaźń wynikająca z szacunku i nie uważam go za mściwego czy zawistnego. Zazdrosny to jest co sam przyznał no ale nie ma co się dziwić skoro dał nam wszystko a my mu z jakimś podrzędnymi bożkami wyjeżdzamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Guliver wyszło mi 33:

 

http://magiakart.pl/numerologiczna-33/

 

Nie będę wklejał opisu, kto chce niech sobie zajrzy. Opiszę pierwsze wrażenie:

 

Jest tam oczywiście wiele miłych rzeczy, z którymi chętnie bym się zgodził. Z drugiej strony niektóre z wymienionych cech nijak mi nie pasują. W moim skromnym odczuciu i w świetle wiedzy o Bossie, ta charakterystyka najlepiej pasuje do Marka B)

 

Z drugiej strony wszystko to wzięte razem jest niezwykle pojemne i ogólnikowe. Podejrzewam, że jeśli ktoś by się uparł, to mógłby bez problemu wpasować się w każdy wynik. W tym sensie skojarzyło mi się to z horoskopami, o których nic nie napiszę gdyż mógłbym kogoś obrazić. Z tego powodu czuję do siebie nawet lekki żal, iż poświęciłem czas ma tego rodzaju aktywność, no ale cóż - eksperyment ;)

 

Mimo wszystko jeszcze nad tym pomyślę, na spokojnie parę razy przeczytam, i jeśli dojdę do jakichś nowych ustaleń to chętnie dam Ci znać.

 

P.S. 

Ciekawa rzecz, ale gdy przeczytałem to drugi raz, doszedłem do wniosku że właściwie to zgadza się wszystko. No, może z wyjątkiem zdolności terapeutycznych, bo tym się nie zajmowałem, tudzież tarapatów finansowych, gdyż jeśli chodzi o wydatki to jestem bardzo zdyscyplinowany.

 

Pytana: dlaczego się zgadza? Prawda, ogólnikowość czy auto sugestia? A może tylko w tej chwili tak mi się wydaje?

Edytowane przez Ziomisław
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Ziomisław napisał:

niektóre z wymienionych cech nijak mi nie pasują

(...)

Ciekawa rzecz, ale gdy przeczytałem to drugi raz, doszedłem do wniosku że właściwie to zgadza się wszystko.

(...)

Pytana: dlaczego się zgadza? Prawda, ogólnikowość czy auto sugestia? A może tylko w tej chwili tak mi się wydaje?

 

Być może osobowość mnoga. ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pogromca_wdów_i_sierot Jak już pisałem, z pomysłem, że mi odjebało też się starłem - póki co, zgodnie z zasadą 'po owocach ich poznacie' wychodzi na to, że jestem poczytalny i żadnej osobowości mnogiej nie mam, jak również nie projektuję na otoczenie cech z wszelkich opisów, których w rzeczywistości nie posiadam.
Podejrzewałem przez ponad rok u siebie osobowość paranoiczną ale wyszło na to, że wpadanie w paranoje było efektem ubocznym bardzo mrocznego, nieprzepracowanego cienia.

@Ziomisław Czytaj, zgłębiaj, obserwuj, analizuj, oczywiście z otwartym umysłem. Tyle ode mnie.

Edytowane przez Guliver
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.01.2017 o 21:53, Guliver napisał:



Wiesz, że LSD zawsze znajduje odpowiednią osobę w odpowiednim momencie jej życia? ;>
Opiszesz swoje doświadczenie?

Jest w tym jakaś prawda, mnie LSD też znalazło w takim momencie, że byłem krok od kilku bardzo głupich, wręcz szalonych decyzji. Faza na kwasie pokazała mi trochę szerszą perspektywę, spojrzałem no to co jest lub było jako kolejny puzzel całej układanki. Odpuściłem agresję wobec kilku osób bo zobaczyłem w jakiej oni żałosnej pozycji się znajdują. ZObaczyłem to bo wyłączone były emocje, a sytuacje zobaczyłem tylko z roli obserwatora.

 

W ogóle na kwasie mam tak, że wszystko mnie  fascynuje. Jedeznie głupiego grejfruta było tak ciekawe..oglądałem każdy jego kawałek jakby to było zupełnie coś nowego. Jarałem fajkę w oknie na 10 piętrze i wcale nie miałem ochoty wyskakiwać - jak to niektórzy się obawiają. Muzyka wchodzi tak, że zwykły seks przy tym jak się odczuwa muze to niepotrzebna męczarnia i pocenie się. Szkoda tylko, że tak mało osób jest, z którymi można wspólnie odbyć tripa LSD. Przede wszystkim nie mogą to być ludzie, którzy mają do CIebie o coś żale i krzywe akcje kiedyś robili, najlepiej żeby samemu nie mieć do nich o nic żalu.

 

I broń wrzucać kwasa z głupimi babami, na trzeźwo potrafią mnie wkurwiac. Nie wiem co bym zrobił na kwasie, zabił pokroił i wyjął organy żeby im się poprzyglądać?:D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Guliver napisał:


Obliczasz to, wyszukujesz opis danej liczby w google, na przykład tutaj: http://magiakart.pl/numerologia/
Czytasz opis i analizujesz z otwartym umysłem to co jest tam napisane.
Nie ma opcji, żebyś przeczytał opis który do ciebie nie pasuje.

 

Wyszła mi 3. Nie pasuje, choć nawet bym chciał, by było inaczej. Jakby się uprzeć albo po prostu spojrzeć na horoskopy dla znaku zodiaku, też można wiele pod nas pasującego znaleźć. Nie należy

się jednak zrażać tym, co zupełnie nie pasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 2 miesiące temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.