Skocz do zawartości

Pokonać demony.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie :) Na początku napiszę, co w poprzednim roku z grubsza się u mnie zmieniło.

Pierwszą sprawą jest alkohol, który całkowicie wyeliminowałem. To było totalnie niewymuszone. Samo się stało. Nigdy sobie nie obiecywałem, że nie będę pił, po prostu stopniowo docierał do mnie bezsens tego wszystkiego, więc od jakiegoś czasu w towarzystwie nie piję, odmawiam, nie czuję potrzeby i czuję się z tym bardzo dobrze.

Drugą sprawą, jest, że zrzuciłem 8% tłuszczu. Zaczęło się od zapisania na początku maja na karate. Zmieniłem do tego dietę, zmodyfikowałem trening siłowy i to się stało. Zrzuciłem 12 kg wagi ogółem w 5 miesięcy, a sucha masa mięśniowa nie ucierpiała. Brawo ja, ładnie to rozegrałem :)

Trzecią sprawą jest, że skończyłem licencjat, obroniłem się, kamień z serca.


Czwarta rzecz. Po tym jak ukończyłem studia I stopnia powiedziałem sobie, że dosyć studiowania tego co mnie nie kręci i zapisałem się na nowe studia, to co chciałem studiować od zawsze. Nareszcie posłuchałem głosu serca. Będę miał trochę pod górkę na początku z materiałem przez zaległości, ale jasne, że dam radę :) 

Przez dwa lata piekielnie dużo zmieniło się u mnie na lepsze, ale to nie koniec walki z samym sobą. Muszę tutaj aż złożyć przysięgę, żeby pokazać sobie jaja, bo walczę, walczę i nie mogę. Strasznie mnie to udupia. Chcę się postawić w takiej sytuacji, żeby mi głupio było jak się poddam. W nowym roku konkretne zmiany.

Po pierwsze wyrzucam ze swojego życia kawę. Piję codziennie, tak nie może być. Czuję, że to wymyka się już spod kontroli. Odstawiam. Zamiast tego herbata biała, zielona i miętowa. Dużo lepiej na tym wyjdę.

Po drugie, rzucam palenie. Już miałem okres, że nie paliłem. Jak zapisałem się na wspomniane karate, od pierwszego treningu przestałem palić. Zrobiłem to z łatwością. Żadnych zjazdów. Niestety w wakacje wróciłem. Żenada. Czuję, że to jest ten moment. Pierwszy dzień bez palenia już za mną na dobry początek. Nie palę. Jestem wolny.

Po trzecie, nie wiem jak to zrobię, ale zrobię to. Będę się regularnie uczył :) Nigdy tego nie potrafiłem. Regularność, rutyna, to mnie zabijało od kiedy pamiętam. Zawsze odkładam wszystkie sprawy na ostatnią chwilę i dopiero wtedy wjeżdżam. Jestem taki, że potrzebuję bardzo silnego kopa, aby pobudzić układ nerwowy, stąd to odkładanie na później i stawianie się ciągle w trudnych sytuacjach.Wtedy dopiero potrafię działać, żyć. Zmienię to, bo czuję, że daleko nie zajdę z takim podejściem. To potrafi być wyniszczające. Całe życie nie można tak. Zawsze udawało mi się, ale to nie jest taka jakość jak bym chciał. Łapię się na tym do dziś, nawet kiedy nareszcie się uczę tego co mnie interesuje, dlatego mnie tak to boli, bo zawsze gadałem, że brakuje mi motywacji, bo nie robię tego co lubię, ale teraz wybrałem kierunek, który mnie jara, więc nie mogę mieć wymówek. Pokonam tego demona. Nie chcę być przeciętnym studentem. Chce być the best. Wiem, że tak powinno być, dlatego dosyć tego marnowania życia - od tej pory regularnie się uczę i jestem the best.

 

Po czwarte, też nie wiem jak to się stanie, ale zrobię to. Mam to gdzieś, że mam traumy z dzieciństwa i strach przed motoryzacją. Co w tym takiego strasznego? Dosyć bycia stulejką życiową. Zrobię prawo jazdy. Tak jest! I to z przyjemnością. Jeszcze w tym roku będę śmigał furą. Zapamiętajcie to sobie. Jeżeli ja zdam prawo jazdy, to znaczy, że każdy może zdać i nie ma w życiu rzeczy niemożliwych. A potem kupie sobie Mercedesa W124 B)

Realizując wszystkie cztery punkty, moja jakość życia wzrośnie o jakieś tysiąc procent, więc jest o co walczyć. Marzę o tym, żeby to wszystko mieć za sobą. Trzymajcie za mnie kciuki, żeby nie zabrakło mi mocy w dążeniu do celu. Dzięki, że jesteście.

 

 

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, TasteThePain napisał:


Po trzecie, nie wiem jak to zrobię, ale zrobię to. Będę się regularnie uczył :) Nigdy tego nie potrafiłem. Regularność, rutyna, to mnie zabijało od kiedy pamiętam. Zawsze odkładam wszystkie sprawy na ostatnią chwilę i dopiero wtedy wjeżdżam. Jestem taki, że potrzebuję bardzo silnego kopa, aby pobudzić układ nerwowy, stąd to odkładanie na później i stawianie się ciągle w trudnych sytuacjach.Wtedy dopiero potrafię działać, żyć. Zmienię to, bo czuję, że daleko nie zajdę z takim podejściem.

 

Przede wszystkim się nam tutaj nie zajedź, bo nie będziemy mieć tutaj z Ciebie żadnego pożytku :D Wystarczy po prostu zacząć dopinać tego co się założyło i wytrwać w tym, a nawyk sam wejdzie w krew i zanim się zorientujesz wyrośniesz na zdolnego kujonka :P

 

A i uwaga jeszcze raz. Zrób sobie czasem przerwę, dzień albo dwa pełnego luzu, aby się nie wypalić.

 

Powodzenia! :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze. Taki plan działania jest zawsze cenny. Nawet jeśli nie uda Ci się zrealizować wszystkiego a np. kilkadziesiąt procent to też dobrze. Ważne żeby uczyć się realizować swoje postanowienia i pozostać w tym konsekwentnym :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.