Skocz do zawartości

Czy jest coś sympatyczniejszego ...


Rekomendowane odpowiedzi

Drobne niuanse zmieniające światło na pozytywne każdego, zwykłego dnia dnia. Ale to My musimy być ich kreatorem

 

Sam lubię i jak tylko mam okazję i niestety humor (ale nad tym staram się popracować)  po prostu zagadać czy zażartować z jakaś kobietą. One uwielbiają się śmiać i lubią takie zaczepki, wcale nie wymyśle teksty wysokich lotów, po prostu coś innego i niestandardowego, zaskakującego. Jak ludzie się uśmiechają jest jakoś inaczej, kolorowo. Różne ciekawe sytuacje też mogą z tego wyniknąć.

 

Zwykłe proste rzeczy jak np przy zamawianiu hot doga laska sprzedająca pyta się:

 

Ona: Duży czy mały?

JA: średni      (średniego nie ma w ofercie)

Ona: yyyyy......(śmiech)  ale HotDog .... duży czy mały (śmieje się)

JA: aaaaa pytałaś o HotDoga

Ona: a Pan myślał, że o co?

 

no i tak samo już się kręci.... nie raz coś spaliłem ale i tak niestandardowe zagrywki są zazwyczaj bardzo pozytywnie odbierane.

 

Tak samo jak widzę Panią sprzątającą na osiedlu zawsze coś do niej zagaduje i żartuję dwie minuty. To mi i jej po prostu poprawia humor.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny bo nam się jeszcze zakochasz i co to będzie ? :D

 

A tak na poważnie, to wierzę na słowo, że musiało Ci się miło na duszy zrobić. Szkoda tylko, że w większości przypadków smartphone jest przedłużeniem ręki współczesnej kobiety, to od razu psuje cały efekt :/ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, Zwierzak said:

 

Odpowiada wyrazem twarzy "spieprzaj pętaku" bo facet nie był dla niej atrakcyjny lub nawet był odrzucający. Czy zdarzały Ci się takie sytuacje?

 

Owszem, ale tylko w PL. Najwyraźniej jestem odrażający tylko dla Polek ?

 

On 27/01/2017 at 8:44 AM, Rnext said:

Bracie Janie, opowiem Ci anegdotkę z życia. Umówiliśmy spotkanie trójstronne u klienta - jego wierchuszka, moja skromna osoba i jeszcze przedstawiciele trzeciej firmy. Temat nie dotyczył kwot śmieciowych jak by co. Obliczyłem sobie, że tramwajem będę jechał 10 minut + dojście (daleko są od przystanku) co najmniej 15 a rowerem dotrę tam na luzach w 15 minut. Więc, nogi na pedały i bez spiny byłem 5 minut przed czasem. Ale potrzebna była obecność jeszcze trzeciej strony. Czekamy 10 minut, 15, 20... w końcu klient podkurwiony dzwoni do nich no a ci, że przepraszają ale się przebijają przez miasto, stoją w korkach itd. Dla rozluźnienia sytuacji rzuciłem tekścik "ja nie mam czasu jeździć po mieście samochodem" (jesli jest na forum ktoś z tego spotkania, to pozdrawiam ;))

 

Wiesz kiedy wyprowadziłem ostatnio bryczkę z garażu? Jakoś ponad 2 tygodnie temu, jak jechaliśmy na pogrzeb na podmiejską wieś. Łatwiej i szybciej jest mi skorzystać z tramwajów.

 

Słusznie. Mieszkając w Warszawie lub innym mieście, gdzie jest metro lub inny normalny system transportu zbiorowego szybciej dojeżdża się wszędzie właśnie transportem publicznym. W Londynie, Paryżu czy Madrycie jazda samochodem to recepta na ciągłe spóźnienia, nie mówiąc już o fakcie problemów z parkowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.