Skocz do zawartości

Kontrolowany haj.


Drizzt

Rekomendowane odpowiedzi

Witam męską Brać.

 

Przytoczę Wam kawałek swojej przygody. Takie mini Love Story, to co tygryski lubią najbardziej :)

 

Sytuacja zaczęła się kilka miesięcy temu, gdy razem ze znajomymi i nie tylko, wyjechaliśmy na tygodniowy wypad. Była tam Pani X, którą trochę znałem. Lekarka, blondynka, przed 30, szczupła, fajna ;) Polubiłem ją głównie za tzw. "osobowość" :D. Taka normalna, inteligentna, kobieca kobieta. Uległa, mająca dystans, można normalnie pogadać i pośmiać się. Coś zupełnie innego niż wariatki, które zazwyczaj spotykam. Na wyjeździe poza tym, że nie doszło do łóżkowych ekscesów, właściwie zaczęliśmy się zachowywać jak para. Pasowało mi to. Oczywiście wyciągnąwszy lekcje z forum, nie latałem za nią jak piesek. Wręcz odwrotnie - trochę jej unikałem, tworzyłem swoją bezpieczną przestrzeń, do której ona chciała się dostać. Gdy zdarzyło jej się dostać ode mnie komplement, uważała to za duży przywilej i wyróżnienie. Fajnie, przyjemnie, śmiesznie. Do tego stopnia, że wracając wyraziliśmy chęć na kontynuowanie tego, pomimo dzielącej nas odległosci (<--> 160km).

 

Dopiero gdy wróciłem, ogarnąłem emocje. Uświadomiłem sobie, że myślę nie tą częścią ciała, którą powinieniem. Zrozumiałem co wyprawiam i jakie to jest schematyczne. Zanim wybrałem się do swojego miasta, pojechałem do niej, aby wszystko wyjaśnić. Bez ściemy. Zanim wylądujemy w łóżku. Podałem jej 2 powody. Po pierwsze, nie chcę się z nikim wiązać na stałe w tym momencie. Po drugie, bardzo ją lubię i chciałbym żeby tak pozostało. A wiadomo, gdyby coś nie wyszło, znajomość by się posypała, do tego wspólni znajomi, itd. Po co mi to. Jakoś to przyjęła, ponoć też miała wątpliwości, bla bla bla.

 

Minął miesiąc, drugi wyjazd podobnym składem. No i tu Pani X chyba wpadła na zajebisty pomysł, że może jednak mnie złapie bzykankiem. Cóż... No nie broniłem się. Aczkolwiek po pierwszym razie zaznaczyłem, że dla mnie to nic nie zmienia, żeby była jasność. Powtarzaliśmy to chyba codziennie przez wyjazd i ze 2 razy później. Emocje były zajebiste. Głównie z tego powodu się na to decydowałem. Nie było to mechaniczne ruchanie. Był haj między nami. Mimo wszystko starałem się być na dłuższą metę niedostępny. Ojj potrzebowała dziewczyna tych emocji, a ja jako gentleman nie odmawiałem ;) Po prostu sprytnie się z nią drażniłem, a ona to uwielbiała. Kurczę lubię ten błysk w kobiecym oku, gdy wie, że już nie ma w zanadrzu riposty na to co usłyszała lub jest zawstydzona. I ta udawana bezbronność :D

 

Gdy wracałem do swojego miasta, stwierdziła, że teraz potrzebuje czasu żeby się oswoić z tym co się stało. Prawdopodobnie nie będzie chciała się ze mną spotkać przez jakiś czas. Ponoć nigdy poza związkiem nie robiła takich rzeczy. Tiaaa. Może i tak, ale jak coś słyszę od kobiety, to jednak mimowolnie w mojej głowie odpala się piosenka "Nie wierz nigdy kobiecie" :D

Nie widzieliśmy się jakiś czas, pewnie ściemniała, że nie może. Aż ostatnio wyszliśmy razem ze znajomymi. Po pewnej dawce alkoholu - "wygarnęła mi" :P Stwierdziła, że właściwie zachowałem się jak dupek i szuja. I że zawsze muszę dostać to co chcę! (przejebane... Jak żyć?) Jako, że z doświadczenia wiem, iż nie warto z kobietą dyskutować na argumenty, przyznałem rację. Jestem dupkiem, ale niestety bywa, że nie zawsze dzieje się tak jakbym chciał. Rzadko. Ale zdarza się. Dodatkowo dośc perfidnie się uśmiechnąłem :) Coż... Nikomu szkody nie zrobiłem i byłem z nią szczery. Więc dla mnie jest OK. Nie mogę sobie tylko przypomnieć, czy jak w niej byłem tego samego wieczora dalej nazywała mnie dupkiem <mysli> Rano podziękowałem za gościnę, poranną kawę i towarzystwo. W odpowiedzi dostałem sms typu "Przemyślałam, wyrzyciłam co mi ciążyło (o kurwa jak to brzmi :P ) Nie musimy się już unikać. Było fajnie, dziękuję."

 

 

Dla mnie to kolejna historia potwierdzająca "na żywo" nauki Marka i forum. Przy okazji sprawdzian dla mnie, czy potrafię pozostawać świadomy procesów. Jak widać na początku prawie popłynąłem. Tutaj z mojej strony wyrazy uznania dla @Subiektywny za to, że potrafi przejść przez to świadomie od A do Z. Następnym razem się poprawię :D

 

Moje wnioski:

 

1. Zakochiwanie się (czyt. haj hormonalny) jest piękne, o ile jesteś w stanie to kontrolować.

2. Ściemnianie dla zadupczenia jest chujowe! Należy być szczerym i komunikować swoje zamiary. Jak widać to wcale nie oznacza, że panna się obrazi i ucieknie.

3. Obserwowanie rozbieżności między tym co kobitka mówi, robi, czuje jest fajne :)

4. Emocje i niedostępność działa na laski mokropędnie.

5. Właściwie w większości rozchodzi się o to żeby nie myśleć chujem. Zachować świadomość, logikę i rozsądek. - Ale to takie trudne przy dostępnej zdrowej brzoskwince, prawda? :) Szczególnie w młodości.

 

Tyle ode mnie.

Może młodzi coś wyciągną dla siebie z historyjki.

 

Świadomości i powodzenia na szlaku ;)

Drizzt.

  • Like 32
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa historia.

 

Brawa dla Ciebie za opanowanie się w ostatniej chwili. Co Twoje, to Twoje, a kobieta straciła konkretne argumenty, więc pozostało jej tylko nazwać Cię dupkiem :D

 

Kocham za to nasze panie, pewne schematy postępowań pozostają niezmienne.

 

Też jestem dupkiem, ale dobrze mi z tym, i na pewno nie zamierzam nikogo za to przepraszać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego masz u mnie lajka:D 

Bardzo ciekawa historia. 

Mlodziaki uczyć się!!!

 

Co do relacji i samych pań- właśnie to jest bardzo przyjemne i piękne- to obserwowanie kobiety gdy już nie wie co powiedzieć, to udawanie bezbronnej... kur*a panowie jak mnie to kręci ;] jak widać kobiety nie są takie złe gdy tylko wiemy "jak ich używać" ;]

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacje z kobietami fajne są (tak, ja to powiedziałem, nie wydaje wam się :P) pod warunkiem, że:

 

-przeczytaliśmy Kobietopedię (czyli ogólnie wiemy jak działają niewiasty)

-bawimy się tym, bo nam to sprawia przyjemność...

-... a nie przymuszamy się z powodu jakichś durnych społecznych wymysłów, że TRZEBA mieć dziewczynę i że ten, kto nie rucha to nieudacznik

-nie traktujemy tego jako przymus ani jako coś, co MUSI być i MUSI być odegrane w sposób prawidłowy - to po prostu jeden z wielu dodatków do życia. Nie najlepszy, nie najważniejszy, ale całkiem miły.

 

Fajna historyjka Bracie. Oby więcej takich udanych przygód z wspólną przyjemnością i bez szkody dla kogokolwiek. :) 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balansowanie dawką hormonów na pożądanym dla nas i bezpiecznym równocześnie poziomie hormonów zakochania pozwala nam kontrolować sytuację, a kobieta wówczas wygina, spina i wypina się, aby mężczyzna "oszalał na jej punkcie.

 

Nie to jest ważne, aby kobieta się zakochała, ale aby to samiec popłynął, a wtedy "zrobi dla niej wszystko", nawet "góry przenosi', będzie można go eksploatować od siebie niewiele dając.

 

Świadome podchodzenie do relacji z loszkami daje więcej satysfakcji, bo odbywa się na naszych warunkach i chroni nas przed wpakowaniem się w kłopoty.

 

Kiedyś sam już mocno przedawkowałem i chyba dzięki temu, że już byłem czytelnikiem naszego szefa, to po kilku dniach wyregulowałem hormony.

 

Mógłby Marek nagrać audycję o sposobach odkochiwania się - kiedyś już bardzo dawno temu o tym pisał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.01.2017 o 14:24, Romek napisał:

Balansowanie dawką hormonów na pożądanym dla nas i bezpiecznym równocześnie poziomie hormonów zakochania pozwala nam kontrolować sytuację, a kobieta wówczas wygina, spina i wypina się, aby mężczyzna "oszalał na jej punkcie.

 

@Drizzt

 

Tak odnośnie tego co 'wygarnęła' owa niewiasta. Czyli żeś 'szuja i dupek'.

Stety ale niestety sekwencja wygląda właśnie w ten sposób, zacytowany od @Romek.

 

Panna będzie spinała się by rozpalić w nas stricte chemiczno-zwierzęce pożądanie. Każda z nich zarówno uwielbia czuć, że mężczyzna stracił dla niej głowę jak i pożąda tej

sytuacji w zakresie trzymania lejcy w relacji. Wiadomo - stracił głowę to jest gotów dać z siebie wiele. A jak wiele - to już panna potestuje, oj potestuje ...

 

Kulminacyjnym punktem w takiej relacji jest seks.

 

W środowisku inwestorów kapitałowych i spekulantów zwykło się mawiać 'nie ma darmowych obiadów'. W relacji damsko męskiej można to przełożyć na 'nie ma seksu bez wymagania ze strony kobiety pewnych zobowiązań'* - ot takie money for nothing, chicks for free.

 

Założę się o 5zł, że nie ma (od osiągnięcia pewnego wieku) żadnej Klaudii, Agnieszki, Kasi czy Nikoli która seks z jej strony uzna za wkład 'tobie dobrze i mi dobrze więc to tylko wymiana obopólnej przyjemności'*. Nie - seks jest 1)wabikiem 2)kartą przetargową 3)walutą 4)zależnością, na której ma być trzymany facet. No ok, może zdarzą się wyjątki ale będą to ... wyjątki.

 

Więc za każdym razem, gdy dostajemy po 'łóżku' stek epitetów 'dupek/łajdak/bydlak/egoista' to jest to nic innego jak jęk zawodu, że ona zainwestowała własne ciało, własne wyobrażenia o 'was' a na końcu okazało się, że nic z tego nie będzie. Więc panna zawiedziona. A zawód ten tłumaczy sobie tym, że facet to bydlak i dupek.

 

I dochodzimy do sedna wpisu.

Czasami mając fajną relację z kobietą i chcąc ją kontynuować - warto sobie ... odpuścić z nią seks. Nawet jeśli przestrzeń między Wami iskrzy. Bo w więcej niż 9 na 10 przypadków jeśli po owym seksie nie będziecie chcieli wejść w klasyczny układ, jaki uważają za naturalny nasze panie (piesek na pasku łaski pani, petent-zabawiacz-adorator) to owa relacja skończy się na mur-beton.

 

Dla kobiet pójście do łóżka jest takim pokerowym 'sprawdzam'. I albo się później angażujesz jak chce tego kobieta albo - do widzenia, szujo i dupku :D

 

S.

 

* - nie dotyczy gości o SMV (bazującej na urodzie) szybującej po stratosferą, gdzie spora część pań będzie zainteresowana seksem dla samego seksu z 'ciachem'. Owszem, będzie kombinowała jak go 'uzwiązkowić' ale i na szybki numerek bez zobowiązań da się prawdopodobnie równie chętnie namówić.

 

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1/28/2017 o 13:52, Eredin napisał:

-... a nie przymuszamy się z powodu jakichś durnych społecznych wymysłów, że TRZEBA mieć dziewczynę i że ten, kto nie rucha to nieudacznik

-nie traktujemy tego jako przymus ani jako coś, co MUSI być i MUSI być odegrane w sposób prawidłowy - to po prostu jeden z wielu dodatków do życia. Nie najlepszy, nie najważniejszy, ale całkiem miły.

 

O tak, tak. Dokładnie. Też nie jestem zwolennikiem tych motywacyjnych tekstów - musisz, zmuś się, przełam się. Motyla noga, da się inaczej. Jak się odpowiednio nastawisz, zadbasz o swoje samopoczucie, chęć na różne rzeczy przychodzi jakby sama. Wiadomo, czasem trzeba przekroczyć jakieś swoje bariery, ale chodzi o to, że po prostu Ci się chce to zrobić. I wtedy wszystko wychodzi dużo lepiej, naturalniej.

 

Gdzieś tam głęboko sami wiemy, co dla nas najlepsze. Ufam, że tak jest i jestem zwolennikiem robienia tego na co sam mam ochotę (oczywiście jest to ograniczone kilkoma czynnikami). A jak czegoś nie czuję, to znaczy, że mam tego nie robić, no i chuj no i cześć.

 

 

 

Dnia 1/30/2017 o 08:53, Subiektywny napisał:

Nie - seks jest 1)wabikiem 2)kartą przetargową 3)walutą 4)zależnością, na której ma być trzymany facet.

 

Zgadzam się. Wiem, że w tej sytuacji był to wabik na mnie i świadomie poddałem się tej próbie.

 

 

Dnia 1/30/2017 o 08:53, Subiektywny napisał:

Czasami mając fajną relację z kobietą i chcąc ją kontynuować - warto sobie ... odpuścić z nią seks. Nawet jeśli przestrzeń między Wami iskrzy. Bo w więcej niż 9 na 10 przypadków jeśli po owym seksie nie będziecie chcieli wejść w klasyczny układ, jaki uważają za naturalny nasze panie (piesek na pasku łaski pani, petent-zabawiacz-adorator) to owa relacja skończy się na mur-beton.

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że ta znajomość prawdopodobnie pryśnie. Przynajmniej na jakiś czas (panna potrafi się spotkać z byłymi). Trudno. Ale i tak było warto. Życie składa się z chwil i wspomnień. Ta gra uczuć i sytuacje, które były, zostaną nam jako fajne przeżycia. Wiem na co się pisałem i nie żałuję.

 

 

Dnia 1/30/2017 o 08:53, Subiektywny napisał:

No ok, może zdarzą się wyjątki ale będą to ... wyjątki.

 

Swoją drogą, poznałem taki wyjątek, który z różną częstotliwością trwa u mnie ponad rok. Ale to musi być kobieta przynajmniej w minimalnym stopniu samoświadoma i mądra życiowo. Nie napiszę, że po przejściach, ale związkowo doświadczona. Z taką 20-letnią, głupiutką dziewuszką, nie ma szans na coś takiego. Aczkolwiek wszystko ma swój początek i koniec. W momencie gdy ta zacznie się spotykać z kimś na poważnie - skończy się. Wiadomo.

 

Pozdro.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt nic dodać, nic ująć.

 

Każdy człowiek jest inny. Wiadomo, że podstawowe biologiczne potrzeby mamy wszyscy takie same, bo należymy do tego samego gatunku, ale jeśli ktoś np. nie potrzebuje być w związku to niech tego nie robi. A jeśli ktoś ma taką potrzebę, to niech się nie obraża na kobiety za ich naturę, tylko ją zrozumie i będzie w tym związku. Jeden lubi pić herbatę, drugi coca-colę, trzeci sok jabłkowy. Który z nich ma rację? Wszyscy i nikt. Nie ma wspólnego mianownika, każdy niech działa indywidualnie dla siebie. Zwolennik Mercedesa jest lepszy czy gorszy od zwolennika Audi? Nie, jeden woli to, drugi tamto. Bokser jest lepszy czy gorszy od zapaśnika? Nie, po prostu inny sport mu odpowiada. Pracownik fizyczny jest gorszy od profesora (prawdziwego, nie pół- ;))? Nie jest ani gorszy ani lepszy, ani bardziej wartościowy ani mniej. Wszyscy są potrzebni, dla każdego jest miejsce, świat jest duży i piękny, każdy ma coś do wyboru dla siebie.

 

My to rozumiemy, ale społeczeństwo stworzyło sobie pewne szablony. Jesteś taki i taki, robisz to i to = jesteś w porządku. Wyłamujesz się ze schematu = jesteś nieudacznikiem, jesteś głupi.

Jak można być tak ograniczonym? Dla mnie np. bezsensem jest picie alkoholu o czym doskonale wiecie, ale powtarzam- dla mnie. Mnie, mojej osoby, mojego ciała, psychiki, ducha. Nic więcej. Czy wytykam ludziom, że oni piją? NIKT NIGDY nie usłyszał ode mnie nawet półsłówka krytyki. Gdy jestem zaproszony gdzieś w gości, to biorę pół litra albo sześciopak w zależności od charakteru spotkania i daję tym, którzy mnie zaprosili (gdy wiem, że są pijący i będą pili). Bo ja jestem abstynentem dla siebie, a nie żeby zmieniać świat.

 

Niestety nawet na naszym forum pojawia się czasem podejście w stylu ,,nie ruchasz panienek? Jesteś jakiś dziwny''. Kurwa, ludzie, przyjrzyjmy się temu na chłodno z boku a najlepiej z góry używając rakietowego tornistra autorstwa naszego szefa :D. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Czy to, że kolega X wyruchał Kaśkę, Paulinę, Martę i Ewelinę czyni go lepszym od kolegi Y, który uprawiał seks tylko z Moniką? Jeśli ten seks byłby aż tak wspaniały, to nie ludzie powinni rządzić na tej planecie. Powinny rządzić wiejskie psy, które zaliczają hurtowo samice swojego gatunku uganiając się za nimi po polach, powinny rządzić króliki i inne stworzenia pieprzące się bez opamiętania. 

 

Każdy ma swoje miejsce w społeczeństwie. Każdy ma swoje cele do spełnienia. Wielce nieprzemyślanym postępowaniem jest stawianie jednych wyżej a drugich niżej patrząc przez pryzmat swoich celów życiowych, zainteresowań i tak dalej. 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.