Skocz do zawartości

Praca w hipermarkecie od kuchni


koksownik

Rekomendowane odpowiedzi

 

Witajcie. Natchniony powyższą audycją Marka, chciałbym opisać jak wyglądała moja praca w hipermarkecie. Spędziłem tam w sumie 7 miesięcy, głównie dorabiając podczas nauki w poprzednich klasach technikum. Pracowałem głównie przy kasie, a od święta jako pomoc na różnych działach (byłem dosłownie wszędzie, pieczywo, ryby, sery, nabiał, itd). 

Muszę się zgodzić z Szefem, że praca w sklepie jest niesamowicie niewdzięczna. Najwięcej nieprzyjemności doświadczyłem od sfrustrowanych ludzi w wieku 40+. Te osoby zachowywały się jakby im wszystko się należało. Cokolwiek byś im nie zaoferował, wiecznie im będzie nie pasowało (podejrzewam, że od tego komfortu w dupie się przewraca). Najbardziej irytowało mnie podejście klienteli w stosunku do reklamówek, bowiem kasjerzy muszą im za każdym razem dawać za darmo (te z nadrukiem o ochronie środowiska :lol:). Byłem tak kulturalny, że za każdym razem się pytałem, czy ich nie podać. Bydło, jak nazwał Marek, miało zwyczaj odpowiadać zburzonym głosem "No przecież to jest pański obowiązek"...

 

Jednego dnia miałem sytuację, gdzie stara baba zrobiła mi awanturę, że nie dałem worka na cieknącą kapustę. Rzekłem zgodnie z prawdą, że nie zauważyłem i trzeba było poprosić. Skończyło się wezwaniem kierownika (standard...). W międzyczasie poszło parę wyzwisk w moją stronę. Nie byłem dłużny, więc zripostowałem jej karygodne zachowanie. Kobiecinie styki się przegrzały i napisała na mnie skargę. Zwisało mi to.

Innym razem dostałem groźby od typa, którego obsługiwałem z zakupami. Miał ze sobą fajerwerki ze stanowiska, które już były zapłacone. Moim obowiązkiem było sprawdzenie zawartości z paragonu i "machnięcie" nim. Oburzenie sięgnęło zenitu, bo jakim cudem mogłem zażądać czegoś takiego. Skończyło się na wezwaniu ochrony.

Ostatnio nie miałem klientce jak wydać z 50 złotych, więc musiałem wydać samymi drobnymi. Wzrok pogardy młodej, wyzywającej dziewczyny, rzucanie mięsem i wręczenie bilonu towarzyszącemu mężczyźnie z dopierdoleniem zażenował mnie kompletnie. Na marginesie: strasznie mnie irytuje brak szacunku do pieniądza. Większość osób żółte "miedziaki" traktuje jak śmieci, a niektórzy chcą się pokazać na co ich stać i odmawiają mi wydania reszty w 1 i 2-złotówkach (na co mam to w dupie).

 

W pracy w sklepie - jak to przeważnie, w większości są to samice. Niektóre młode, a inne w kwiecie wieku. Bywały kobiety, które na prośbę o pomoc, ruszały się jak wóz z węglem, jęcząc, że miałem czelność jej coś przerwać.

 

Wisienką na torcie jest firma zewnętrzna, która zatrudnia ludzi do pracy w tymże hipermarkecie na umowę-zlecenie. W niej jest cała litania, jakie są kary nakładane na pracownika za złamanie któregoś podpunktu. Jestem w stanie to zrozumieć. Ale z jakiej racji pracując cały miesiąc, wynagrodzenie otrzymuję dopiero 25 dnia miesiąca następnego? I to jeszcze mając tyle czasu, spółka nie jest w stanie się z tego obowiązku wywiązać! Dwa razy spotkała mnie ta nieprzyjemność. Pod firmę zatrudnia się nie tylko uczniów, studentów, ale również starsze osoby, którzy dorabiają sobie do psiej emerytury (ten epitet to w stronę ZUS-u, żeby nie było). Wiele razy skarżono mi się, że gdy zalegają im z pensją, nie płacą rachunków na czas.

 

Ostatni raz wróciłem tam na chwilę, przed świętami Bożego Narodzenia, kuszony wyższymi stawkami netto. Okazało się, że omawiana firma podała kwotę w brutto, a nie na rękę, jak mnie przekonywano. Wypłaty do dziś nie otrzymałem.

 

Uważam, że z Polski zrobiono kolonię, a w niej Polaków traktuje się jak niewolników przy zbiorze bawełny. Ich panowie (w moim rozumieniu: właściciele zagranicznych koncernów) mogą sobie na dużo pozwolić, bo mają zezwolenie od rządu. Nie szanuje się nas, Polaków i przykro mi o tym pisać.

 

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba domyślam się o jaki market chodzi hahahha bo kolega miał taką samą sytuacje w związku z zachowaniem się klientów. Można tylko ubolewać nad tym że kasjerzy nie mogą zbytnio reagować na takie sytuacje z obawy o utratę pracy. Wielu ludzi przychodzi rozładować swoje napięcie, problemy na bogu ducha winnych pracownikach supermarketów lub pokazać swoją wyższość jeśli chodzi o status społeczny. Brat jak pracował w pewnym niemieckim markecie to skanując produkty usłyszał jak matka mówi do swojego dziecka : ucz się kochanie bo skończysz jak ten pan na kasie, pokazując ze na takich stanowiskach pracują ludzie bez wykształcenia i całkowicie nie potrafiący sobie znaleźć lepszego zatrudnienia - mylą się. Wielu znajomych jest po wyższych szkołach i konkretnych kierunkach a nie mogą podjąć pracy w swoich zawodach bo albo po znajomości dostaje córka/syn/koleżanka tego i owego albo ktoś posiada wyższy stopień naukowy od niektórych kierowników, ba nawet szefów albo po prostu nikt nie chce dać im szansy sądząc że nie warto inwestować w nową osobę i wolą zostawiać starą gwardię nie wprowadzając w niej świeżej krwi. Mam zawsze szacunek do tych ludzi, zawsze z uśmiechem się witam i żegnam oraz nie stwarzam problemów z dupy a atrakcje mam na siłowni, bieganiu itd

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, marios27 napisał:

Mam zawsze szacunek do tych ludzi, zawsze z uśmiechem się witam i żegnam oraz nie stwarzam problemów z dupy a atrakcje mam na siłowni, bieganiu itd

Oj tak, praca nauczyła mnie pokory wobec obsługi. Większość kasjerów która mnie obsługuje, niestety nie wierzy w moje intencje. Wcale się nie dziwię.

Cytuj

Brat jak pracował w pewnym niemieckim markecie to skanując produkty usłyszał jak matka mówi do swojego dziecka : ucz się kochanie bo skończysz jak ten pan na kasie, pokazując ze na takich stanowiskach pracują ludzie bez wykształcenia i całkowicie nie potrafiący sobie znaleźć lepszego zatrudnienia - mylą się.

Ja za to nie raz byłem przekonywany przez "ludzi sukcesu", że się marnuję. Wychodzi na to samo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, marios27 napisał:

 Wielu znajomych jest po wyższych szkołach i konkretnych kierunkach a nie mogą podjąć pracy w swoich zawodach bo albo po znajomości dostaje córka/syn/koleżanka tego i owego

jeśli nie pomagają-musisz sobie sam wyrąbać drogę do sukcesu, to zależy tylko od Ciebie, jeśli interesuje Cię ich zdanie (mnie by nie interesowało)-to pokaż, ile jesteś wart. Działalność gospodarcza chyba nie jest tylko dla ''wybranych'', jeśli nie da rady w zawodzie to miej w dupie ''zawód'' i sam bądź sobie szefem, jak-to już pisałem różne wskazówki

 

albo ktoś posiada wyższy stopień naukowy od niektórych kierowników, ba nawet szefów to nie te czasy, że reprezentowanie sobą czegoś dawało nadzieje na awans, burakom wystarczą koneksje, by wiedli swój nędzny żywot dorobkiewiczów januszów-olej ich i rób swoje z daleka, aby nie słuchać prostaków

 

albo po prostu nikt nie chce dać im szansy sądząc że nie warto inwestować w nową osobę i wolą zostawiać starą gwardię nie wprowadzając w niej świeżej krwi. miej to w dupie, stare komuszki kisną we własnym sosie i prowincjonalnym przekonaniu o rzekomej wyższości, choć świat o nich nie słyszał

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Cholernie Ci współczuję. Kurewsko niewdzięczna robota. 

Może to dziwnie zabrzmi, ale nie miałem poczucia niewdzięczności. Bardziej irytowało mnie to, że siedzę na dupie i marnuję czas na nadskakiwaniu nad znudzonymi ludźmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Takeo napisał:

Czy jako pracownik hipermarketu, możesz coś powiedziec o merchandisingu ? Orientujesz się jak tam atmosfera pracy wygląda ?Zastanawiam się nad dorobieniem sobie w tej pracy 

Wszystko zależy od sklepu. W jednym francuskim hipermarkecie był burdel z produktami. Stały sobie upchane na szczycie regału, a merchadiser musiał je ściągać i ukladać dokladnie we właściwe miejsce. Wypakowywanie artykułów było na czas. Jak nie wyrabiałeś się z czasem, musiałeś słuchać marudzenia, że przez ciebie jestescie do tylu itd. Tam, gdzie pracowałem na kasie, była większą swoboda. Brałeś co trzeba z magazynu i tylko ukladałeś tak, żeby to w miarę ładnie wyglądało. Ogółem mówiąc - mniej stresu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe chodze codziennie do tesco to mam wrażenie że większość kasjerów i nie tylko ma tam swój drugi dom. Co tam ide to zawsze mam wrażenie jakby tam mieszkali :D Śmieszy mnie że są dalej w tym samym miejscu w życiu, nic a nic po nich nie widać żeby był jakiś rozwój ,ot tak odbębnic szychte i do domu :D . Byłem ochroniarzem w Tesco i co ja tam widziałem to sie w pale nie mieści ... książke można byłoby napisać ale to było dawno temu, robiłem  tam miesiąc i poprostu teraz z perspektywy czasu widze że dobrze zrobiłem odchodząc bo i tak nic bym nie osiągnął a tylko sie czas marnowało .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wcisnę się ze swoim zdaniem, o tuż w pewnym markecie kupiłem laptopa marki X, po 2mc użytkowania padła bateria na amen.

 

Znalazłem centrum serwisowe na stronie producenta i z papierami zawiozlem do serwisu. Omijając market bo tylko dłużejby było. Po 2 dniach tel z serwisu:

Laptop stał w markecie ponad 0.5 roku, wiec gwarancja na baterię - nie może być uznana - rada aby interweniować w markecie. Przy zakupie nikt mnie o tym nie informował, a laptop nie był na przecenie czy promocji.

 

I znów pudło, papiery, jednostka i do marketu do obsługi klienta...

I tu uwaga jestem grzeczny, tłumacze o co chodzi, a tam siedzi młody koleżka i mówi cos w deseń ze za późno i to moja wina... market sie tym nie zajmie....

 

Gdyby nie ex ten smark wyciągnięty byłby zaa lady...

 

Proszę kierowniczkę: ta podejmuje decyzje w 5 sekund, market kupuje mi baterie do mojego laptopa.

 

Zgadzam się z postem @koksownik ale ten typ był bliski niezłego wpierdolu, to wygladalo tak ze chciał  mnie osmieszyc wobec EX, ja na jego miejscu odrazu w takiej sytuacji poprosiłbym kierownika.

 

@marios27 - masz głowę i chuj? To kombinuj! a nie patrz co i jak maja inni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też pracowałem kiedyś na kasie (jakieś 6 lat temu) w Tesco i w Carrefour ale zatrudniony byłem przez agencję pracy za zawrotną kwotę 7zł/h.

Z mojego doświadczenia praca byłaby całkiem spoko gdyby nie było klientów i kierowników-bab.

 

Kilka perełek z pracy:

 

- nagminnie zdarzało się, że przychodzi zazwyczaj baba 40+ i wykłóca się, że wczoraj bułki były 2 grosze taniej, albo że jogurt wystawiony na przecenie jest droższy na kasie o 10 gr. Nie moja wina, ja jako pikacz tylko pikam produktami, nie mogę jej oddać od tak kasy, procedura wygląda tak że z paragonem trzeba udać się do Punktu Obsługi Klienta gdzie po wyjaśnieniu wątpliwości zwrócą różnice - nie mieściło się to w ichniejszym rozumowaniu.

 

- każdy kasjer miał swoją kasetkę, którą po skończonej pracy należało rozliczyć, a w kasetce można było zostawić sobie do 350 zł na następny dzień, najlepiej jak najdrobniej. Wystarczą 3 osoby które na początku zmiany będą chciały zapłacić 100-złotowym banknotem aby pozbyć się wszystkich drobnych, teoretycznie istnieje możliwość aby poprosić kierownika o rozmianę, ale trzeba zadzwonić lub samemu odszukać kogoś kto nam rozmieni pieniądze a to trwa i klienci się wkurwiają na kasjera jakby to była jego wina...

 

- ludzie debile - nie rozumieją co się do nich mówi albo nie umiejący czytać - kasuję babce zakupy, jest promocja na czekolady 3 w cenie dwóch, podczas kasowania na czytniku nabijała się normalna cena, a na koniec doliczany jest rabat, nie zliczę ile razy musiałem tłumaczyć że tak to działa - ok może ktoś nie wiedzieć, rozumiem - ale gdy ktoś zaczyna stroić fochy, że mam zrobić tak aby nabijała się już promocyjna cena bo na pewno chcę go oszukać - nie rozumiem.

 

Innym przykładem są ludzie, którzy zaczynają się kłócić dlaczego kawa nabiła się za 19,99 i macha gazetką z promocją że ma być za 12,99, termin rozpoczęcia promocji za tydzień...

 

- ludzie cwaniacy - zważę kiwi jako ziemniaki (były stanowiska samodzielne do ważenia), pełna siata pomidorów o wadze pół kilo...

 

- ludzie nie szanujący cudzej pracy - po to są foliówki na stanowisku z warzywami aby ich używać. Były sobie ziemniaczki, smaczne ziemniaczki ale nieco zapylone, takie pakowane w siatce po 2,5 kg. Zamiast wsadzić tą siatkę do foliówki bo widać że ziemnaiki nieco brudne (rosną w ziemi w końcu, takie przyjechały i takie są) to lepiej jebnąć na taśme, aż się cały pył posypie, ja po każdym takim kliencie musiałem czyścić taśme, a klienci z tyłu się pieklą bo muszą czekać. Jak nie wyczyszczę taśmy to też będą się srać, bo sobie pobrudzili zakupy na taśmie.

Ludzie którzy odkładają produkty gdzie popadnie, nabiały na pułki z dżemami, paluszki do czipsów, orzeszki do paluszków. Ktoś przecież musi to posprzątać, a potem zdziwienie, że na kasach mało kasjerów.

 

- kierownictwo - gdy kierownikiem był facet koło 30, wszystko było ok, bez fukania, bez fochów, gdy jest zajęty to krótka odpowiedź - "nie mam teraz czasu, później podejdę", często werbował mnie do pomocy na części magazynowej, bo był mikrej postury a to palety puste trzeba w stos poukładać, tu coś przenieść - dla mnie spoko, godziny lecą a nie muszę się użerać z ludźmi. Natomiast baby to zupełnie inny gatunek, gdy potrzebowałem rozmiany to notoryczne było darcie ryja, że mam klientów prosić o drobne, tak jakbym tego nie robił. Potrzebuję się rozliczyć bo moje godziny pracy się kończą. Zz wielką łąską i urażona że ją odrywam od pracy, no sorry, ale to jej obowiązek otworzyć mi pomieszczenie biurowe.

Ogólnie był zakaz używania telefonów komórkowych w trakcie pracy, ale szafka na rzeczy typu torba, plecak i inne osobiste rzeczy była współdzielona więc nie zostawię tam swojego telefonu w szafce, do której ch** wie kto ma klucze. Pewnego dnia kończę już pracę, przychodzi kierowniczka, zamknęła kasę i mówi, że mam iść się rozliczyć, więc zbieram kasetkę i idę za nią. W tym czasie zadzwonił mi telefon od dziewczyny, pomyślałem że skoro idę, nie obsługuję klientów to odbiorę i powiem, że już kończę i wychodzę. Kierowniczka się nieopatrznie odwróciła, zauważyła to i powiedziała "już tutaj nie pracujesz". Chyba liczyła że będę ją błagał o litość. Trafiłem do innego marketu.

 

- menele - wszystko można zdzierżyć jak się ma mocne nerwy, ale na śmierdzącego na 3 metry żula to nie zadziała bo nozdrza i oczy robią swoje. Nie można go wyprosić, możesz tylko zaakceptować obrzydliwą prawdę, że za chwilę dostaniesz do ręki pieniądze które były przetrzymywane w takich warunkach, że wolałbym je wygrzebywać ze świńskiego gnoju...

 

Ogólnie to chamstwo na każdym kroku, ludzie się mylą, normalna rzecz, ale kiedy uświadamiam klienta grzecznie o jego pomyłce to prawie zawsze kończy się urażoną dumą i stekiem wyzwisk.

Ogólnie stanowsiko kasjer było na papierku, a robiłem wszystko co kazali, obsługi oczywiście było za mało. Wieczne darcie ryja o nierozpakowany towar, który miałem rozkładać, ale poprzednia kierowniczka, która już skończyła zmianę kazała mi kasować bo ludzi dużo. Drugi market który pracowałem Carrefour Express był mały a towar był upakowany od podłogi do sufitu, gdzie nikt po niego nie sięgnie bez drabiny.

 

Dla mnie to była forma dorobienia w trakcie studiów, ale żal mi było starszych ludzi, takich koło 50 którzy też pochodzili z agencji pracy, bez perspektyw na lepsze zajęcie, na jakąkolwiek zmianę losu.

Bez płatnych urlopów, chorobowego, zero zabezpieczenia.

 

Nie wiem jak się to zmieniło na przestrzeni ostatnich 6 lat, wiem że etatowi mieli niebo lepsze warunki, ale ich zawsze jest garstka w tych największych hipermarketach.

Edytowane przez Nomorepanic
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz plus był taki, że wysyłałem swoją dyspozycyjność do agencji pracy, jakie dni i jakie godziny mogę pracować, a oni układali mi pod to grafik. Jak mają umowę z 20 hipermarketami to mogę sobie robić takie roszady. W pracy na budowie raczej by się nie zgodzili, że w poniedziałek jesteś od 16 do 24, we wtorek wolne, w środę od 6 do 12 i tak dalej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Róbcie jak chcecie-ja odsyłam do tematu

Czy nie lepiej dorobić sobie np. na ulotkach, gdzie chodzisz po świeżym powietrzu (rozdajesz albo roznosisz do klatek) i nie masz babochłopów nad głową? To już setny raz gdy ktoś stwierdza (może są wyjątki)-baby w pracy, w kierownictwie, to burdel, gdzie jełopy bez ambicji i wykształcenia pomiatają inteligentami. To nie jest kwestia chęci do pracy. To kwestia tego, że jeśli postawicie do zarządzania i wykonywania baby, to pojawia się bałagan i niepotrzebne nerwy. Kwestia braku logiki (skąd my to znamy), prostych procedur. I jeszcze barachło się mądrzy,bo udaje, że kieruje tym kurnikiem.

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1.02.2017 o 11:28, Nomorepanic napisał:

Pewnego dnia kończę już pracę, przychodzi kierowniczka, zamknęła kasę i mówi, że mam iść się rozliczyć, więc zbieram kasetkę i idę za nią. W tym czasie zadzwonił mi telefon od dziewczyny, pomyślałem że skoro idę, nie obsługuję klientów to odbiorę i powiem, że już kończę i wychodzę. Kierowniczka się nieopatrznie odwróciła, zauważyła to i powiedziała "już tutaj nie pracujesz". Chyba liczyła że będę ją błagał o litość. Trafiłem do innego marketu.

 

 

Dla mnie to była forma dorobienia w trakcie studiów, ale żal mi było starszych ludzi, takich koło 50 którzy też pochodzili z agencji pracy, bez perspektyw na lepsze zajęcie, na jakąkolwiek zmianę losu.

Bez płatnych urlopów, chorobowego, zero zabezpieczenia.

 

 

Strasznie to smutne.

Polsza to pojebany kraj 

 

Strasznie to smutne

Edytowane przez ZERO
zwiększenie klarowności
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutna jest zarówno sytuacja ludzi, którzy są zmuszeni pracować w takich warunkach, ale też mentalność wielu Polaków, którzy dostali kierownicze stanowisko, podczas gdy mają kompetencje jedynie do kierowania taczką. A i to jedynie jak im ktoś szlak wyznaczy.

 

Poczucie władzy to silne uczucie, niestety dużo silniejsze niż poczucie odpowiedzialności. Potem takiej niedorżniętej za młodu megierze wydaje się, że ona jest kimś ważnym, bo została kierownikiem sklepu. Wydaje im się że robią Ci łaskę, że pozwalają pracować, albo wogóle że wykonują swoje obowiązki. Widać to w urzędach, w sklapach, na pocztach. Dodatkowo ta chęć dopierdolenia innym, zazwyczaj podwładnym, no bo przecież nie podskoczy jak ma 50 lat albo dzieci na utrzymaniu.

 

Masz rację to jest smutne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Nomorepanic napisał:

Smutna jest zarówno sytuacja ludzi, którzy są zmuszeni pracować w takich warunkach, ale też mentalność wielu Polaków, którzy dostali kierownicze stanowisko, podczas gdy mają kompetencje jedynie do kierowania taczką. A i to jedynie jak im ktoś szlak wyznaczy.

 

Poczucie władzy to silne uczucie, niestety dużo silniejsze niż poczucie odpowiedzialności. Potem takiej niedorżniętej za młodu megierze wydaje się, że ona jest kimś ważnym, bo została kierownikiem sklepu. Wydaje im się że robią Ci łaskę, że pozwalają pracować, albo wogóle że wykonują swoje obowiązki. Widać to w urzędach, w sklapach, na pocztach. Dodatkowo ta chęć dopierdolenia innym, zazwyczaj podwładnym, no bo przecież nie podskoczy jak ma 50 lat albo dzieci na utrzymaniu.

 

Masz rację to jest smutne.

To świadczy tylko o słabości Polaków ,dlaczego ? Dlatego że silny człowiek potrafi pokonać siebie i wykonywać to co trzeba no ale w kwestii kobiet to raczej chyba nie możliwe :D Ogólnie za dużo jest tych przeszkadzajek w postaci niedomówień ,wpływu losu,danej sytuacji itp. masakra .

Jak Cie zwolniła to wypłacili ci kase ? czy udawali że tak jakbyś nigdy u nich nie robił ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.