Skocz do zawartości

Kumple są i nagle ich nie ma


Rekomendowane odpowiedzi

    Mam nadzieję, że piszę we właściwym dziale. Jeśli nie, proszę serdecznie o przeniesienie. Temat dotyczy trochę podejścia do związków, trochę samotności, a ociera się także w jakimś sensie o męskośc.

 

Dzisiaj historia o tym, że kumple są i nagle znikają. Najczęściej koledzy są, jeśli potrzebują ponarzekac, doradzic się i wyżalic. Koszty takich znajomości są ogromne, bo pomaganie innym to ciężki kawałek chleba. Oczywiście dla nich to oczywiste, że Ty będziesz chodził uśmiechnięty, wspierał i dawał dobre rady, bo przecież według nich to nic nie kosztuje. Jednak za sprawą naszych kochanych Pań możemy się przekonac, że już nie jesteśmy tak potrzebnymi kolegami. A więc znajduje taki Romeo jeden z drugim kobietę i nagle w weekend jesteś sam jak palec. Kumpel z siłowni znajduje nowego partnera treningowego, którym jest... tak, tak- dziewczyna. Drugi nie ma zamiaru Ci odpisywac na sms-a o treści " jak tam plany na weekend?", bo przecież jest tak zakochany, więc wszystko inne traci znaczenie. Zauważyłem, że odkąd jest z tą dziewczyną, przestał wychodzic do innych ludzi. Prawdopodobnie wynika to z tego, że boi się, że jakiś samiec( nawet najlepszy kumpel) może odbic mu kobietę. I to jest ten cudowny i magiczny sposób na zatrzymanie kobiety przy sobie.

 

Tak więc była to krótka historyjka, a właściwie przykład matrixowego podejścia do związku, jednocześnie nauka, że w życiu człowiek zawsze w jakimś sensie jest sam. 

 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolo nie wychodzi bo munia by się obraziła, że poświęca jej za mało czasu.

Ty natomiast, najpewniej uzależniłeś się od uwagi innych.

Przyjaciele, koledzy z czasem stają się znajomymi twarzami i za wiele

na to nie poradzisz. Zajmij się sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój najlepszy kumpel ze szkoły średniej po tym jak znalazł sobie loszkę, zrezygnował z kontaktu ze mną i z resztą naszej paczki. Wcześniej były wspólne imprezy co weekend. 

Jakiś czas temu chyba się rozstali, związek trwał ze 3 lata tak na oko. Odezwał się do mnie: co tam? co robisz? idziemy na piwo? A chuja! Mimo że gościa bardzo lubię, to nie zacznę się z nim znów kumplować po tym jak dla loszki 6/10 rzucił w pizdu z dnia na dzień naszą znajomość.

Teraz starannie selekcjonuję swoich znajomych, "samotność" ma na mnie zbawienny wpływ, w porównaniu z matrixowcami dużo szybciej się rozwijam.

 

Trzeba liczyć na siebie, inwestować w rozwój na każdej płaszczyźnie a wszystko będzie dobrze.

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziomek nie przejmuj się tym że ich nie ma, wielu dla laski traci głowę i zapomina o bożym świecie a tym bardziej o kumplach. Nic na to nie poradzisz że haj zakochania odebrał całkowicie rozum ale spokojnie kwestia czasu jak z nieba spadnie do piekła i będzie chciał się wyżalić i szukać porady. Wtedy będziesz mu potrzebny a w takim momencie po prostu olej i zajmij się sobą. Miałem takie przypadki i szczerze ? Ciesze się ze stało się jak stało i mam spokój od takich osób, bez nich życie jest zajebiste i przynajmniej nie trują dupy swoimi problemami.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest norma. Tak było, jest i będzie. Większość moich znajomych jest zaobrączkowana. Ciężko się z nimi spotkać. Wyjście na miasto jest praktycznie niemożliwe. Zapraszają mnie raczej do siebie, a tam nadzór żony, herbatka i latające wokół dzieciaki... Najlepszy przyjaciel od momentu zaobrączkowania, co w tej rodzinie równa się z zakupieniem go na własność przez teściów, już nawet nie odpowiada nawet na moje świąteczne życzenia (i pomyśleć, że jak był gołodupcem pożyczałem mu kasę a następnie załatwiłem mu pracę). Takie życie. Doradzam nauczenie się cieszenia swoim własnym towarzystwem.

Edytowane przez Kleofas
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest akurat powszechne zjawisko, ale daj im trochę czasu, aż opadnie magiczny urok wywołany nową cipką. Twoi koledzy jadą aktualnie na hormonalnym haju, więc to oczywiste, że nie jesteś im potrzebny.

 

To wszystko z czasem minie, no chyba, że zostaną totalnie wykastrowani przez swoje myszki.

 

Twoim zadaniem jest robić swoje i nie oglądać się na innych. Nie uzależniaj swojego poczucia szczęścia od kobiety, czy kolegów, bo zawsze będziesz rozczarowany. 

Edytowane przez Przemek1991
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to już jest. Mój kumpel znalazł dziewczynę i też ograniczył się kontakt strasznie. Spotykałem się z nim i jego dziewczyną na picie i jaranie. Jednak to już nie było to samo, ponieważ wszędzie mu towarzyszyła dziewczyna. Ich reakcja na to, że już nie jaram i nie palę (zmiana) to było coś w stylu "skoro nie pijesz to nie ma sensu nawet wychodzić". Więc się urwało, wyśle mu jakiegoś mema raz na miesiąc i tyle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mocny Wilk napisał:

Mój najlepszy kumpel ze szkoły średniej po tym jak znalazł sobie loszkę, zrezygnował z kontaktu ze mną i z resztą naszej paczki. Wcześniej były wspólne imprezy co weekend. 

Jakiś czas temu chyba się rozstali, związek trwał ze 3 lata tak na oko. Odezwał się do mnie: co tam? co robisz? idziemy na piwo? A chuja! Mimo że gościa bardzo lubię, to nie zacznę się z nim znów kumplować po tym jak dla loszki 6/10 rzucił w pizdu z dnia na dzień naszą znajomość.

Teraz starannie selekcjonuję swoich znajomych, "samotność" ma na mnie zbawienny wpływ, w porównaniu z matrixowcami dużo szybciej się rozwijam.

 

Dałeś mu chociaż do zrozumienia dlaczego nie chcesz odnawiać znajomości?

Warto uświadamiać, choćby sms grosze kosztuje, a może koleś zacznie szukać wyjścia z matrixa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata - Nie Ty jeden tak kolegów straciłeś. Nic nie jest wieczne, nie jest pewne. Dlatego nie można się zbytnio przywiązywać do ludzi, by potem żałować tej znajomości. Sam nieraz straciłem kumpli przez loszki czy też przez sam fakt, że nie uzyskali żadnych korzyści ze znajomości ze mną. Mam na myśli, że załatwię im pracę u siebie albo w firmach, z którymi mam świetny kontakt. 

Niestety nie jestem osobą, która popiera zatrudnianie po znajomości/kumpli. Co jakiś czas robię odsiew by nie mieć za dużo roszczeniowych osób, które o mnie przypomną jak czegoś będą chciały. Jako programista/informatyk/budowlaniec niestety jestem narażony na "nagłe zainteresowanie" dawnych "znajomych". Bo coś im się popsuło w komputerze/telefonie, bo coś im w mieszkaniu gnije/grzyby się robią, odpada, ale postawią parę browarów za naprawę.  Naturalnie olewam.


Tak naprawdę trzeba liczyć na samego siebie, a ludzi traktować tak jakby byli pewnym etapem w życiu czyli na chwilę dobiją do naszego portu, a potem się oddalą. Żadnych oczekiwań wobec tych osób. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Myślę że on sam wie dlaczego, raczej kumaty gościu. To że zacznie teraz szukać wyjścia z matrixa jest raczej nierealne, wydaje mi się że prędzej zaczynie pchać się jeszcze mocniej w jego ramiona.

 

Co do uświadamiania, pokazałem forum i twórczość Marka pewnemu znajomemu u którego w niedalekiej przyszłości przewiduję kłopoty życiowo-związkowe, z jego opowieści wyciągnąłem bardzo niepokojące wnioski i mu o tym powiedziałem. 

Wytłumaczyłem pewne kwestie, pokazałem przykłady. Z początku był zainteresowany ale olał wszystko, jego myszka taka nie jest. Zauważyłem też że po tym zmienił się jego stosunek do mnie na mnie przychylny. 

Także wstrzymuje się z uświadamianiem, nie zacznę już sam tego tematu z kumplami. Jak im się wszystko spierdoli i zapytają to pomogę.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mocny Wilk - Wbrew pozorom większość nie chce słuchać słów prawdy, wolą gnić w kłamstwach i iluzji. Też próbowałem wytłumaczyć paru znajomym, że to nie jest tak jak im się wydaje. Efekt taki, że kilku odsunęło się od znajomości ze mną, a dwóch stwierdziło, że pewnie tak gadam przez to, że nie mam stałego związku z kobietą. Dla nich to co jest na Samczym Runie i w Kobietopedii jest niczym jak herezja. Trudno, niech giną w tym matrixie. 


 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem kumpla, który wpadł w sidła dziewczyny. Poznali się na wyjeździe. Mówił mi, że to tylko wakacyjna przygoda, ale biedny chłopak się tak zadurzył, że pisali ze sobą bez przerwy. Kiedy zaczęło się łkanie księżniczki przez telefon, sam przyznał, że ta kobieta jest wampirem emocjonalnym. Radziłem mu już wtedy, żeby ją rzucił, skoro tak się źle czuje. Niestety, wizja straty seksu była dla niego okropna, więc wciągał się w to gówno coraz bardziej. Kiedy byłem w ich towarzystwie, czułem się jak piąte koło u wozu. Chcieli przyjść do mnie na sylwestra, ale pamiętając tamtą sytuację, nie chciałem ich u siebie. Od tamtej pory kumpel ma focha i nie odzywa się do tej pory. :lol:

Edytowane przez koksownik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, CalvinCandie napisał:

Tak naprawdę trzeba liczyć na samego siebie, a ludzi traktować tak jakby byli pewnym etapem w życiu czyli na chwilę dobiją do naszego portu, a potem się oddalą. Żadnych oczekiwań wobec tych osób. 

 

To jest kwintesencja. Zrozumie to każdy kto w życiu kiedyś wierzył np. w związek na zawsze :) a kto nie wierzył kiedyś ? ;)

 

Niestety jest tak, że ludzie (kumple , przyjaciele, laski) przychodzą i odchodzą i naprawdę warto sobie to uświadomić, bo potem można przeżyć małe rozczarowanie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś kumpla. Było to w czasach, jak powiedzmy.. koniunktura była lepsza, tylko ja zamiast kupić Lamborghini wolałem imprezować, chlać i na dziwki chodzić.

Często imprezowaliśmy razem. Ponieważ moja sytuacja materialna była lepsza najczęściej sponsorowałem te dziwki i wódę.

 

Jak przestałem chlać to jakoś się ta "przyjaźń" nagle skończyła. Kiedyś dzwoniłem do niego i nie rozłączył połączenia po zakończeniu rozmowy i relacjonował swojej samicy z kim rozmawiał.

Była to rozmowa typu "znowu dzwonił ten taki owaki ......" Ile ja się nasłuchałem wtedy jaki to ja jestem chuj i co on o mnie myśli. No kawał chuja ogólnie. W sumie to pewnie jestem kawał chuja.

 

Z przyjaźniami tak bywa. Jeśli nie jest z piaskownicy, to pewnie jej nie ma.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata poruszyłeś jeszcze jedna kwestie - jak to dobrzy koledzy maja loszki i puszczają teksty do mnie np. ej nie siedź koło niej, za bisko albo idzie się wylać i 'ja was i tak widzę'. Kurwa znam typa od dzieciaka on do mnie tak - nigdy nie ruszyłem, nie zrobiłem dwuznacznej sytuacji co do dziewczyn kolegów nawet jak już były EX, a oni to samo do zajebania. Zawsze musze się ugryź w język bo jakbym opierdolił z góry na dół i powytykał jeszcze tym loszką. Natomiast ja zawsze wybaczam jak dzwoni po latach, i mogę się umówić i pogadać, ale jak nawija już o EX to mówię hola hola kowboju mnie to nie interesuje, i zmieniam temat - często okazuje się ze nie ma o czym gadać, i potem oni znów, szukają i najczęściej wchodzą w jeszcze większe gówno!!   

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tych znajomych, których mógłbym nazwać przyjaciółmi prawie wszyscy się już pożenili i mają dzieci. Staram się z nimi utrzymywać kontakt, ale zazwyczaj to się odbywa na zasadzie: "wpadnij do mnie do domu na herbatę, to pogadamy". Dokładnie jak wspomniał @Kleofas, w obecności żony ;) O czym można wtedy pogadać? O pogodzie?

 

Jeden się ostał, jeszcze nieżonaty, ale poznał jakiś czas temu dziewczynę i widać, że go dziewczę obrabia tyłeczkiem. Intensywnie. Laska zgrabna i ładna, ale co z tego jak starsza od niego i już po 30-tce (zgrabna i ładna jak na swoje lata oczywiście).  Mówił, że na razie jest ok, ale nie chce chłopak zalać formy, więc się pilnuje. Dziewczynie już zaczyna zależeć na czasie, bo zegarek tyka.

 

Umówienie się z dwoma kumplami z podstawówki na jakiś wspólny wypad to normalnie cała operacja logistyczna. Ja to rozumiem, bo każdy ma mniej lub więcej obowiązków, szczególnie jeśli ma rodzinę, dlatego już od dawna nauczyłem się sam sobie organizować czas wolny, szczególnie w weekendy. I muszę przyznać, że mi się ta niezależność podoba.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jasiu Horsie - Nie chce zalać formy, to lepiej niech nie spuszcza się do mordy/nie zostawia prezerwatyw. Możesz mi wierzyć lub nie, ale Bracia z tego forum Ci powiedzą, że był przypadek tenisisty Borisa Beckera(?), który po oralu nie dopilnował tego i babka z mordy do cipy sobie wstrzyknela strzykawką przygotowaną ;). Ma teraz alimenty od Borisa Beckera. Dlatego niech kumpel uważa na siebie bo kobiety są zdolne do wszystkiego by zatrzymać przy sobie samca i mieć bezpieczną dupę.

Żony zawsze pilnują bo samotnych kumpli swego partnera traktują jako zagrożenie, które może wybudzić jej męża z szeregu manipulacji. 

@zuckerfrei - Też tak nieraz miewam z tym tekstem, że mnie widzą z jakąś loszką i mam się pilnować. Nie nerwuję się i po prostu się uśmiecham pewnie. 

@Grzenio - Takich kumpli to bym palił na stosie, bez kitu. Zwykli materialiści co lubią ogrzać się w blasku czyjegoś bogactwa/sławy. Nie jesteś chujem, po prostu ma ból dupy, że lepiej sobie radzisz w życiu niż on. Ten naród polski tak już ma. Jak komuś się powiedzie, to chętnie by go zniszczyli, zakablowali do urzędów itd. 

@koksownik - Nic nie straciłeś, a wręcz zyskałeś święty spokój od desperata, który ma oczy zarośnięte cipskiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapamiętajcie sobie że w życiu nie ma przyjaciół, w życiu są znajome twarze...

 

Każda przyjaźń ma szansę się posypać nie tylko przez kobietę ale przez inne rzeczy: kasa (bo nią stracisz/będziesz mieć za dużo), sukces (bo spadniesz na dno albo wybijesz się na sam szczyt) albo najzwyczajniej w świecie przestaniesz być potrzebny (bo przyjaźń to relacja dwoje ludzi którzy siebie potrzebują, gdy druga strona weźmie od Ciebie coś (choćby rozmowę) i stanie na nogi to pytanie czy jesteś jej/jemu potrzebny?). Warto mieć przyjaciół w życiu ale nie wpuszczajcie ich w pełni do swego życia (np. opierając wasz wolny czas na nich tylko) bo na dłuższą metę nie ma przyjaciół, są znajome twarze i wspólnota interesu....

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, każdy z nas kiedyś popełnił taki błąd kiedy pierwszy raz się zakochał lub się zauroczył i olał wtedy kolegów. Niektórzy przeżyli ten etap jak mieli 14 lat inni jak mają ponad 20. Sam miałem dobrego kumpla w sumie najlepszego. Poznał dupę, zakochał się po uszy i olał wszystkich. Wybaczyłem mu bo wiem że każdy facet musi przez to przejść. Sam tak zrobiłem jak miałem 15 lat więc wiedziałem o co chodzi. Jeśli raz ziomek zbłądzi i już więcej nie da się wciągnąć w toksyczne relacje z dupami jest okej potem możecie się z tego pośmiać jak był z niego pantofel :) Jeśli jednak sytuacja się powtórzy i kolega/przyjaciel znowu zrobi taką akcję polecam zakończyć tą znajomość. Ja tak zrobiłem i nie żałuję. Jeśli z kimś się przyjaznimy to szacunek musi iść od dwóch stron inaczej nie ma powodu aby utrzymywać taką relacje. Najpierw ziomki potem dupy złota zasada. Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CalvinCandie Marek @Stulejman Wspaniały kiedyś miał audycję, że to nie jest prawda, że przyjaciół poznaje się w biedzie tylko wprost przeciwnie - w bogactwie. I coś ogólnie w tym jest A ludziom ogólnie jak widzą kasę często odpierdala. Samicom szczególnie, jak widzą samca zaradnego.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, dopiero gdy forum zaczęło fajnie śmigać - a książki się ładnie sprzedawać, a ja pierwszy raz w życiu mam luz finansowy, na własne oczy się przekonałem o własnych naukach życiowych. Gdzie się podziali moi koledzy? Jedni na wykopie plują na mnie, drudzy zniknęli, kolejni się do mnie zaczęli przypieprzać, mówić że się sprzedałem.

 

Sukces i porażka weryfikuje nasze znajomości - ale nadal jestem zdania, że sukces robi to znacznie głębiej.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.02.2017 o 15:12, ciekawyswiata napisał:

 

Dzisiaj historia o tym, że kumple są i nagle znikają.

 

 

To stały element rzeczywistości w której funkcjonujemy.

Część przepada na zawsze, część po jakimś czasie wraca.

Nie należy z tym walczyć wewnętrznie ani kwestionować. To naturalne jak zmiana pór roku czy cykl dzień - noc.

 

Przyjaciele-koledzy, którzy w jakiś niepojęty do końca dla mnie sposób są istotni w moim życiu - są 'zawsze'. Raz bliżej, rad dalej - ale są. Czasami możemy się nie widzieć i parę lat - co w niczym nie przeszkadza naszej relacji. Inni z kolei wykruszają się z byle powodu.

 

I tak jak napisał @Stulejman Wspaniały- gro znajomych osób bez problemu zaakceptuje naszą porażkę, niewiele z nich będzie potrafiło cieszyć się z odniesionego przez nas spektakularnego sukcesu.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.