Skocz do zawartości

Szukam szczęścia


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Chciałem wam po prostu opisać historię przybitego życiem 22 latka który już nie wie co robić i stoi u progu samobójstwa...
Dzieciństwo miałem strasznie ciężkie, nie ukrywam. W domu może i było dosyć spokojnie, można było pooglądać bez stresu, pograć na PlayStation czy podobne rozrywki to szkołę w latach 2000-2010 wspominam jako najgorszy okres w życiu. Ten, który chyba najbardziej odbił się na mojej psychice. Już od najmłodszych lat wszyscy, dosłownie wszyscy wyżywali się na mnie psychicznie. Spostrzegli, że jestem cholernie wrażliwy i łatwo było doprowadzić mnie do płaczu i to wykorzystywali. Próbowałem jakoś to zgłaszać czy to nauczycielom czy rodzicom ale nigdy nic to nie dawało.


Skończyło się gimnazjum i przyszedł czas na liceum. Wybrałem takie, które było najdalej ode mnie jak to tylko możliwe. I najwyższe poziomem w okolicy, gdyż miałem nie najgorsze wyniki z egzaminów gimnazjalnych. Takie, do którego poszłoby najmniej osób ze szkoły, która przyniosła mi tyle traumatycznych przeżyć. Nawet jeśli pod względem poniżania psychicznego było dużo spokojniej to co innego mi przeszkadzało przez te 3 lata. Doświadczenia z podstawówki i gimnazjum sprawiły, że byłem dużo ostrożniejszy. Bałem się chodzić po szkole w miejsca gdzie są grupki osób, które sprawiały wrażenie, że znów moga mnie poniżać. Nie byłem całkowicie wyluzowany w gronie klasowym, postrzegali mnie chyba jako gbura a ja po prostu najzwyczajniej w świecie się bałem, żeby sie historia nie powtórzyła.


W międzyczasie już wtedy, jako 16-18 letni chłopak strasznie chciałem w końcu zakochac sie ze wzajemnością, bo do tej pory od razu dziewczyny mnie odrzucały a w domu raczej nie praktykuje się jakichś takich odruchów typu przytulanie itd. Zawsze tak było.


No to w międzyczasie na młodzieżowym portalu internetowym 22 kwietnia 2012 roku poznałem JĄ. Dziewczynę, z którą wiązałem naprawdę ogromne nadzieje na przyszłość. "Byliśmy" ze sobą ponad pół roku, obiecywaliśmy sobie naprawdę wiele. Że pójdę do jej okolic na studia, że będziemy się regularnie spotykać, że poczekamy tyle ile będzie trzeba itd. No ale znów demony przeszłości dawały o sobie znać. Bardzo często dawałem jej do zrozumienia, że na Nią nie zasługuję, że powinna znaleźć sobie kogoś lepszego. Ona chyba nie wytrzymała tego ciężaru (tak mi się wydaje) i 7 stycznia 2013 roku "rzuciła" mnie... Strasznie to przeżyłem i do tej pory przeżywam. W rocznicę naszego poznania najzwyczajniej w świecie próbowałem odebrać sobie życie poprzez kolizję na skuterze z innym samochodem. Skuter w drobny mak ale ja miałem tylko potłuczone żebro. A gdybym odchylił głowę w drugą stronę to już mógłbym wtedy mieć ją pod kołami tego samochodu.


Zdałem maturę i postanowiłem iść na studia. Najpierw do Katowic, niedaleko "byłej". Spotkaliśmy się, w okolicy października. Jeszcze bardziej żałowałem mojego zachowania, bo była ona jeszcze piękniejsza i dokładnie taka, jak pisaliśmy... Same studia mi nie szły, czy to w Katowicach czy Kielcach. Zaczęła chyba dawać o sobie znac depresja. Nigdy nie miałem jej stwierdzonej przez specjalistę ale czuję, że to właśnie to. NIe potrafiłem kompletnie skupić swoich myśli na nauce, nie widziałem i nie widzę sensu robienia czegokolwiek, połowę studiów przesiedziałem w akademiku.


Po tych dwóch latach niepowodzeń wróciłem do domu, szukając pracy. W styczniu tego roku rozpocząłem staż w pierwszej pracy, który trwac miał pół roku a trwał 4 miesiące. Zrezygnowali ze mnie nawet nie mówiąc mi o tym. Dowiedziałem się tego od urzędniczki z urzędu pracy. Pracowałem też od sierpnia do października w sklepie RTV-AGD. Sama praca była bardzo przyjemna, nie powiem, ale z szefem praktycznie nie dało się współpracować. Wykorzystywał mnie po godzinach często że o nie zapłaceniu mi za październik do tej pory nie wspomnę..


W międzyczasie, pomiędzy właśnie majem a sierpniem podjąłem drugą próbę samobójczą, poprzez zatrucie proszkami. Niestety lub stety tych proszków było w domu za mało i z tych moich planów nici. Moja "była" w międzyczasie z jednym chłopakiem chodziła 2 lata a z obecnym jest pół roku i promienieje, opowiadała mi, że to najlepsze pół roku jej życia, on sam z jej opowiadań jest taki, jaki ja zawsze chciałem być, pełny poczucia humoru, przebojowy, energiczny, pełen pomysłów... No i takiej dziewczyny szukam.


Wkurza mnie tylko i frustruje, że gdy z nią piszę(a wznowiliśmy kontakt) to mówi, że to wszystko samo przychodzi, z tym chłopakiem wystarczył jeden taniec, wymiana numerów i już ich do siebie ciągnęło... A ja staram się jak tylko mogę żeby wyjść na prostą... Żeby żyć "normalnie"A co do tej pory osiągnąłem? Nieudane studia za sobą, 2 próby samobójcze, praca za minimalną krajową, póki co mi wystarczy, ale mam większe ambicje... No i absolutnie bez związków i jakichkolwiek doświadczeń z dziewczynami a mam już 22 lata... No i zapomniałem wspomnieć o mojej pasji, muzyce.


Miałem ja Ci zespół rockowy. Przez 3 lata razem z kumplami z liceum graliśmy to tu to tam. Nawet mieliśmy kilka własnych przebojów. Kochałem to. Kochałem siedzieć na próbach po 3-4 godziny dziennie i szlifować utwory tylko po to by potem wystąpić najlepiej jak potrafię. Doceniali nas nawet profesjonaliści. Niestety wszystko się rozpadło, gdyż rozjechaliśmy się po Polsce. Po cichu liczyłem, że dzięki temu zespołowi może jakaś dziewczyna zwróci na mnie uwagę ale gdzie tam... To perkusista zawsze miał wzięcie.
Od 3 lat próbuję wkręcić się do nowego zespołu, bo tu w okolicy zakładać go nie mam z kim. Na razie bez rezultatu.
 

 

Ostatnio też pojawiła się kolejna dziewczyna. Praktycznie codziennie mieliśmy ze sobą kontakt głosowy i wymienialiśmy się wiadomościami. W końcu zaproponowała mi wspólne mieszkanie i u niej szukanie pracy. Nie byłem tak zaślepiony jak w poprzednim przypadku, po prostu chciałem spróbować w końcu wyrwać się z tej zabitej dechami wsi. Po paru tygodniach się jednak zmieniła. Ciągle pretensje do mnie, dogryzanie itd. Na szczęście inni też to widzieli i stanęli po mojej stronie. Jeszcze na dodatek zrezygnowała z mojego przyjazdu bo jedzie do swojej córki, tzn. tam gdzie ona mieszka by móc się nią opiekować. W tej sytuacji postanowiłem nie dać sobie wejść na głowę i jej podziękowałem. Już przechodziłem to raz, nie chcę tego przechodzić ponownie.

 

Po tym wszystkim coraz częściej zastanawiam się, czy to wszystko w ogóle ma sens. Za co bym się nie wziął to mi się nie udaje, szczęścia w ogóle nie mogę znaleźć, do psychiatry i psychologa chodzę, tabletki biorę ale dzięki nim tylko nie mam myśli samobójczych. To wszystko. Mimo, że znam kilka dziewczyn, które są bardzo w porzadku to coraz częściej zastanawiam się czy jest jakakolwiek dziewczyna która będzie mnie traktować z szacunkiem i będę w końcu szczęśliwy. Bo póki co to życie to bardziej jakaś farsa.

 

 

Zdaję sobie sprawę, że te myśli mogą być napisane strasznie chaotycznie, ale piszę to wszystko pod wpływem emocji. Najzwyczajniej w świecie mnie to wszystko wkurwia.

 

Jeśli jest coś dla was niejasne to piszcie, na wszystkie pytania odpowiem

 

Pozdrawiam.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, korzystałem. I nie, nie jestem trollem. Pamiętam, że wspominał, że mam po prostu zaburzenia osobowości, nawet nie powiedział jakie, później się okazało, że robiłem badanie WISKAD, z którego wynikło, że potrzebuję terapii, ale w tej dziurze i nigdzie w okolicy nie ma terapeutki, bo jest na urlopie macierzyńskim..

 

Po jaką cholerę miałbym trollować x.x 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No kolego masz plusa za szczery wpis. Ja chociaz nie mialem odwagi opisac moich demonów to drążyłem tematy. Trafiłem na Markowe felietony z ecoego i samczego runa. Polecam tez stosunkowo dobry. Efekty są, ale po czasie jak zaczniesz tego jebanego tetrisa zwanego życiem ukladac pod swoje warunki. Niech schematy spłoną i rozsypią się w drobny mak. Polecam też transerfing rzeczywistosci vadima zelanda. Gosc opisuje konkretnie przyklady z zycia. Tez mi ta seria duzo dala i pewne rzeczy załapałem

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Veaith Również polecam książki Marka. Bardzo pomagają. Moim zdaniem masz ogromny problem z własnym poczuciem wartości i jedynie praca związana z podniesieniem własnej samooceny może dać ci spokój wewnętrzny i szczęście. Ja bym dziewczyny odpuścił na razie, poświęć się teraz pracy nad sobą. Musisz przede wszystkim pozbyć się tego usilnego pragnienia związku - żaden związek Ci szczęścia nie da, tylko ty sam możesz je sobie dać.

 

Powodzenia bracie, jesteś młody i jeśli będziesz uczciwie pracować nad sobą za kilka lat będziesz bardzo szczęśliwym silnym facetem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@brushedsteel Dzięki wielkie za słowa otuchy, staram się jak umiem zmienić tę paskudną rzeczywistość ale na razie marnie idzie. Czytałem również twoją historię i szczerze Ci współczuję. Mam nadzieję że się uwolnisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vaeith Fajnie, że się podzieliłeś swoją historią. Czasem samo uzewnętrznienie daje pewną ulgę.

 

Co Ci poradzić? Hmm. Po pierwsze, świat nie jest taki zły, jak Ci się wydaje. Ty jesteś tylko odbiornikiem rzeczywistości, która jest jaka jest. Sam nadajesz jej znaczenie i sposób w jaki ją odbierasz. Musisz zrozumieć, że wszystko zaczyna się od tego co sam o sobie myślisz oraz jak siebie traktujesz. Każda ofiara zachowuje się jak ofiara. Zanim jeszcze stanie się ofiarą dla ludzi z zewnątrz, jest nią sama dla siebie. Dlatego, zmieniając siebie, zmieniasz cały świat. A raczej Twój obraz. Bo świat jest jeden, ale każdy odbiera go inaczej. Śmieszne nie? Jak jedna, ta sama sytuacja może być różnie odebrana.

 

Oprócz tego, Twój stan emocjonalny wpływa na to, co Ci się przydarza. O tym przeczytasz w transerfingu. Np. Jak może Ci się coś udać, skoro masz w sobie przekonanie, że skończy się porażką? Z takim nastawieniem nawet nie ma sensu próbować. Warto być gotowym na przyjęcie porażki, ale nie może to być myśl przewodnia, które determinuje Twoje nastawienie, działania i stan emocjonalny.

 

Poza tym, wszystko dzieje się po coś. To nie są złośliwości losu. Takie zdarzenia mają Cię czegoś nauczyć lub z czegoś wyleczyć. Trzeba to przyjąć, zaakceptować i spróbować zrozumieć. Polecam Ci mocno Łazariewa. Na początek możesz posłuchać z Youtube. Na prawdę wrtościowe treści, które jeśli się wczujesz, zmieniają postrzeganie wielu spraw i pomagają "lżej" żyć.

 

Przeżyłeś trochę nieprzyjemnych rzeczy, teraz czas odwrócić sytuację i poznać inne doznania :) To co było, jest dla Ciebie zestawem lekcji, które należy odrobić i wyciągnąć wnioski. Tylko tyle, nie przeżywaj tego w kółko od nowa.

Jesteś tak samo wartościowym człowiekiem, jak każdy inny. Nikt nie jest wyjątkowy. W końcu wszyscy składamy się z tego samego.

 

Powodzenia i głowa do góry! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w szkole było bardzo podobnie. Z tą różnicą, że dochodziła jeszcze przemoc fizyczna. Do tego w domu miałem konkretny młyn- awantury praktycznie dzień w dzień, ojciec lubił wypić i nie pracował, a matka go nie kochała i zdradzała. 

 

Jak czytam Twój post to dziwię się sam sobie, że nie miałem myśli samobójczych.

 

Moje rady- czytaj Marka, forum, słuchaj audycji i powoli wcielaj nową wiedzę w życie. A baby na razie musisz olać. 

 

Co do poprawy samooceny. Zacznij uprawiać jakiś sport. Ja sam osiągnąłem całkiem niezłą sprawność fizyczną, jeśli weźmie się pod uwagę, że w gimnazjum nie mogłem przebiec 500 metrów. I ręczę, że to bardzo dużo daje. No i ogarniaj ten zespół.

 

Czy po "cudownych" latach w szkole miałeś/masz objawy fobii społecznej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SpecimenSix Tak, cały czas mam objawy fobii społecznej, strasznie się boję gdziekolwiek wyjść do ludzi, nawet głupia rozmowa przez telefon mnie przerasta. 

 

I z tego co ogólnie wywnioskowałem to chyba baby muszę w ogóle olać a tak nie chcę...

 

Na razie staram się skupiać na znalezieniu pracy i radości z pasji, tj. grania na gitarze czy kompie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trzy lata temu jak poszedłem na staż, to tak się bałem, że z nikim się nie przywitałem i nie przedstawiłem się. Zdarza Ci się fapować? Jeśli tak, to przestań, albo maksymalnie ogranicz. Częste strzelanie tylko pogłębia fobię, sprawdzone. Czytałem nawet artykuł i było tam napisane dlaczego tak się dzieje, ale niestety nie mogę go znaleźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Twoja historia jest w pewnym sensie podobna do mojej. Nie było u mnie nigdy myśli samobójczych, ale i tak sporo nas łączy. Jestem od Ciebie starszy tylko dwa lata, a też mam ogromne problemy z pewnością siebie i z poczuciem własnej wartości. Często myślę, że w życiu na coś nie zasługuję, jestem lękliwy i zamknięty w sobie. Mimo tego, że ktoś z boku może powiedziec, że tak dużo już zrobiłem, studia dobre skończyłem, mam ogromne perspektywy na rozwój, to ja tego nie czuję. Również mam problem z wrażliwością- w przeszłości często byłem przedmiotem ataków ze strony "kolegów". Nawet łączy nas pasja do muzyki- zespołu nie mam i nie miałem, ale miłośc do muzyki i pasja do grania na gitarze wciąż płonie:) 

 

  Stany zakochania i hormonalnego zaślepienia każdy z nas przeżywał. Z czasem zrozumiesz, że to normalne. Jak sobie przypomnę, co robiłem, żeby dziewczynę do siebie przekonac, zatrzymac i zaimponowac, to dzisiaj się szczerze do siebie uśmiecham. Zrozumiałem, że to walka bez końca i należy skupic się na sobie.  Radzę Ci wrzucic na luz i inwestowac w siebie. Nie ganiaj za kobietami, bo to nie jest najważniejsza rzecz w życiu. Piszesz, że liczyłeś na to, że dzięki zespołowi muzycznemu poznasz jakieś dziewczyny, a perkusista miał powodzenie. Widzisz- nie możemy miec w życiu wszystkiego. Może facet jest z natury przystojny i należy to zaakceptowac. Ty zaś możesz miec inne zalety, które niekoniecznie muszą przykuwac uwagę kobiet. 

 

 Według mnie powinienieś odpowiedziec sobie na pytania: co lubisz robic w życiu? co sprawia Ci radośc, satysfakcję? Wyznacz jakieś cele i dąż do czegoś. Jesteś jeszcze młody i dużo przed Tobą:)

 

 Dobrze, że korzystasz z pomocy psychiatrów i psychologów, bo czasami samo forum nie wystarcza. Czeka Cię wiele pracy, ale czytaj forum i słuchaj audycji. Efekty się pojawią:)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SpecimenSix Owszem, normalnie kilka razy dziennie ale odkąd biorę antydepresanty to libido mi strasznie spadło.

 

@ciekawyswiata No widzisz, ty chociaż skończyłeś studia i możesz mieć świetną przyszłość, ja nawet studiów nie skończyłem, pracy szukam, dobrze, że mam chociaż prawo jazdy. Najbardziej lubię jeździć samochodem, grać na gitarze, na kompie, słuchać muzyki itp. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radzę nie narzekac. Nie trzeba miec studiów, zeby byc szczęśliwym i zarabiac. Widzisz- Ty masz prawo jazdy, a mam znajomych starszych ode mnie i nie mają. Zainteresuj się czymś, szukaj, czytaj i nie marudź. Pracuj nad sobą. Z takim podejściem to rzeczywiście nic się nie da. Rozumiem, że jesteś w dołku, ale od czegoś trzeba zacząc. To nie jest prosta i szybka droga, ale jeśli będziesz konsekwentny, to zobaczysz efekty.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierniczę, dlaczego wszyscy mnie postrzegają jakbym tylko marudził... Codziennie siedzę na tych cholernych portalach typu olx czy ogłoszeniach o pracę i wysyłam na wiele ogłoszeń CV gdzie miałbym szansę bo widzę kogo szukają i co sam potrafię i nie ma  w ogóle odzewu od października czyli odkąd zrezygnowałem z poprzedniej pracy. Robię co mogę przecież, a że mnie wkurwia brak rezultatu to o tym mówię... Ale nie, bo przecież marudzę..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vaeith SSRI? Ja też raz byłem u psychiatry i przepisał mi te leki. Ale jak przeczytałem o PSSD natychmiast przestałem je brać i powiedziałem, że sam znajdę inny, alternatywny sposób. No i znalazłem to forum i felietony Marka. Odwyk od fapania znacznie zmniejszy Twoją fobię, jak nie możesz całkiem wyeliminować, to po prostu ograniczaj jak tylko się da.

 

Cytuj

Ja pierniczę, dlaczego wszyscy mnie postrzegają jakbym tylko marudził

 Bo najzwyczajniej w świecie marudzisz. Był czas (1,5 roku temu), że pod względem psychicznym było ze mną naprawdę tragicznie. Teraz też nie jest za dobrze. I za 5 lat pewnie dalej nie będzie. Ale wiesz co? Im bardziej się nad sobą użalałem, im więcej narzekałem i marudziłem, tym było gorzej. Po co tkwić w czymś co nie przynosi rezultatów?

 

A co do pracy to.. może rodzice, albo dalsza rodzina mogą Ci coś ogarnąć? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SpecimenSix Konkretnie to jest paroksetyna, nie wiem do jakiej grupy to się zalicza. I nie, rodzice ani dalsza rodzina nie może mi nic ogarnąć bo nie mają jak. Byłem umówiony z najlepszym przyjacielem na wyjazd do Niemiec ale się na mnie wypiął znajdując intratną posadę z możliwością awansu na miejscu mówiąc mi tylko "plany się zmieniają" x.x Nikomu nie można ufać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze pomyśl sobie jaki jest z Ciebie twardy zawodnik, że tyle wytrzymał i dalej ma siły grać w grę zwaną życiem.

 

Zero kontaktu z dziewczynami, masz ukrócić do zera kontakt ze swoją "eks". Nie w takim stanie psychicznym jakim jesteś. Kup książki Marki i zacznij je czytać. Niech będą Twoją cegłą pod którą zbudujesz nowego silnego samego siebie.

 

Cóż mogę Ci więcej doradzić? Jeśli naprawdę chcesz zmiany to jej dokonasz. Chwycisz swoje jajca i pokażesz, że matka natura bez powodu Cię nimi nie obdarowała.

 

Skup się na samym sobie. Muzyka tak? Niech to będzie Twój punkt zaczepny. Idź w jego kierunku. Masz dziś tyle możliwości na świecie. Dostrzeż je i zacznij wykorzystywać pod siebie.

 

A co zrobisz to Twoja decyzja. Pamiętaj, że użalania nad sobą nie wzbudza w nikim, a w szczególności w samicy szacunku i pożądania.

 

Zrozum zasady na jakich opiera się świat i obróć je na swoją korzyść. Trafiając tutaj bracia przekażą Ci pałeczkę. Ty decydujesz jak z nią pobiegniesz i czy dotrzesz do mety.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytaj Marka , mi pomogło mówienie sobie do lustra ciepłych słów pełnych miłości plus afirmacje . Tak ja Marek pisał, na początku będzie to meeeeega dziwne i takie u mnie było ale po czasie powoli , powoli samoocena się poprawiała. Dziś nie potrafię obojętnie przejść koło lustra żeby nie mrugnąć do siebie , nie powiedzieć - Jaro ale Ty jesteś zajebisty- wiem że dziś wydaje Ci się to dziwne ale zacznij afirmacje plus lustro. Z tego co mi pomogło to też akceptacja tego że byłem cipą wołową a nawet spojrzenie na to z tej strony że nie do końca była to wada a czasem zaleta bo uchroniło mnie to od wielkiego gówna w życiu. Dziś traktuję się jak kochane dziecko, czasem pierwsza reakcja jest jeszcze żeby opierd..lić ale zaraz potem jest : nic się nie stało, nikt nie urodził się Einsteinem ,przyjdzie czas że będziesz potrafił więcej.  I nawet jak mam gorszy dzień to następny zaczyna się od uśmiechniętej japy z samego rana - podświadomość oddaje z nawiązką tak jak Marek mówił.  

Prawda jest wszędzie tylko z w różny sposób rozwodniona kłamstwem, Marek ma tą przewagę że tu jest sam kondensat aż czasem ścina z nóg skąd ten synek :) ma taką wiedzę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Vaeith napisał:

Po tym wszystkim coraz częściej zastanawiam się, czy to wszystko w ogóle ma sens. Za co bym się nie wziął to mi się nie udaje, szczęścia w ogóle nie mogę znaleźć, do psychiatry i psychologa chodzę, tabletki biorę ale dzięki nim tylko nie mam myśli samobójczych. To wszystko. Mimo, że znam kilka dziewczyn, które są bardzo w porzadku to coraz częściej zastanawiam się czy jest jakakolwiek dziewczyna która będzie mnie traktować z szacunkiem i będę w końcu szczęśliwy. Bo póki co to życie to bardziej jakaś farsa.

Wiesz jakie są moim zdaniem, jedne z najpiękniejszych chwil w życiu; chwile gdy uświadamiamy sobie jak duży wpływ mamy na kształtowanie, odbieranie rzeczywistości, codzienności która nas otacza. Im częściej jesteśmy w danej energii tym łatwiej nam jest później w te stany wchodzić, pozostawać w nich. Strach, lęk; emocje te zawsze nam coś "mówią". Nie rzadko, pokazują nam byśmy się zatrzymali, byśmy się przyglądnęli wszystkiemu temu, co nam towarzyszy.

 

4 godziny temu, Vaeith napisał:

I z tego co ogólnie wywnioskowałem to chyba baby muszę w ogóle olać a tak nie chcę...

Spójrz, czyż to nie paradoks; szukać szczęścia, spełnienia "na zewnątrz" nie znajdując tego w sobie samym. Nie akceptując siebie, wymagać by to inni nas akceptowali. Przyglądnij się, jakie cechy, zachowania w sobie nie akceptujesz. Zadaj sobie pytanie; czy ty byłbyś w stanie akceptować te stany u innych. Wpierw wejrzyj w siebie.

 

Uwierz, piękny to stan w którym pragnie się pielęgnować, kontrolować własne myśli.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.