Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Przeglądam forum raz na kilka tygodni od kilku miesięcy, dzisiaj będzie ten pamiętny dzień kiedy postanowiłem założyć konto. 

Na wstępie zaznaczę, że wychowuje mnie mama i choć brakowało jej szczęścia w kilku związkach to przez około trzynaście pierwszych lat mojej ziemskiej egzystencji dostałem tyle uwagi, ile tylko mogła mi zapewnić pracując popołudniami. 
Za tydzień i jeden dzień zaliczę metę na drugiej dekadzie mojego życia, a gdzieś między liczbami 10-11 zachorowała prababcia i skończyło się moje dzieciństwo ( to historia na oddzielny temat). 
Jako dziecko nie zastanawiałem się nad sensem życia, ideami jakie powinny kierować moją osobą toteż stopniowo umysł przestawiał się na tryb młodzieżowy. Podstawówka przebiegła pomyślnie, byłem cichym, skrytym ale silnym fizycznie chłopcem.
Zdarzało się wrócić upodlonym, ze zniszczonymi moralami do domu, bo kilku kolegów z klasy miało mniej udane rodziny i wyszli z domów zaopatrzeni w przemoc słowną. Były też momenty, w których ci sami koledzy dostawali wpierdol lądując pod ławką, dupą w koszu na śmieci lub po prostu na podłodze. 

Stało się, przyszedł czas gimnazjum - rozstałem się z "przyjacielem z podstawówki" i ogarnęło mnie osamotnienie. Pierwsza z klas płynęła dość rwącym strumieniem, nie czułem się tam komfortowo, przygasłem, bałem się chodzić do szkoły. Były spięcia między nowymi znajomymi, a mną i to chyba właśnie wtedy trzymałem się przy (podam nowe imię, bo jeśli wyrzucać to w twarz) Janku. 
Burze hormonów, rozkwit osobowości i szukanie wzorców - wylądowałem w nocniku, (tutaj muzyka objawia się jako element kształtujący moją osobowość do dzisiaj) słuchając pewnego znanego zespołu glam rockowego, którego nazwa jest sumą pięknej kobiety i mordercy. 
Możecie się domyślić panowie jak się ubierałem: rureczki, bluzeczki, zapuściłem włosy - potem zacząłem używać prostownicy :D, wyszedł z tego prawie emoboy. Ten styl muzyczny zbudował we mnie mur, którym oddzieliłem się od świata zewnętrznego, zgadnijcie z czego wypiekane były cegły... 
Nienawiść wyżarła moją osobowość dość szybko, nie mogłem się uspokoić - brak statyczności zdegradował resztki wolności mojego ja i zamknął mnie w klatce. Wszystko co obce ( a obce chłopaczkowi w gimnazjum jest wszystko) traktowałem jako podrzędne wartości, miałem również przeświadczenie, że rap to muzyka dla patusów i drą tam tylko ryje :). Druga i trzecia klasa to presja od nauczycieli, typów z przeciwnych klas (wsiuny), którzy uważali się z jakiegoś powodu za lepszych. Zakolegowałem się z chłopakami z mojej grupy i pewnego dnia pod koniec mojej edukacji spytałem, czy nie polecili by czegoś z tego rapu (nie wiem, dlaczego o to poprosiłem). Było mięło został Janek i moje pamiętne zdanie "chodź pójdziemy do technikum informatycznego, po tym jest praca z komputerem" - nie wspomniałem, że miałem słabość do gier komputerowych ( w sumie nadal mam, ale tylko nie mając innego zajęcia). 

Mamy technikum, dość młody zespół szkół ponadgimnazjalnych. Moje postanowienie (pierwsze) zmienić wygląd. 
Na odtwarzacz wrzuciłem Ostrego, Łonę i parę innych rzeczy, których nie pamiętam. Nadal w mojej szafce widniały ubrania a'la pizduś (z jednym rodzicem ciężko być majętnym) ale przestałem wyglądać jak emo. Poszedłem z nowym kolegą na siłownię, jednak mój regres umysłowy trwał dalej w najlepsze. Po kilku miesiącach dołączył się do nas Janek. Szybko przesiadłem się z delikatnego rapu na Słonia, przecież nienawiść bardziej kręci i łatwiej było mi się odnaleźć w tym gównie. 

Druga klasa, podekscytowany ( nazwijmy go inaczej :x) Staś zachęcił mnie do pisania rymów, w zamyśle mielibyśmy zostać jakimś zespołem, czy czymś podobnym. Dalszy znajomy w gimnazjum nagrywał kawałki, z pomocą "starszyzny" rapowej mojego miasta. Początki bywają trudne, ciężko było ogarnąć coś więcej niż kot-płot ale nieważne zostałem z tym.
Chyba w tym okresie poznałem moją obecną dziewczynę przez Stasia, pozornie zwykła jak każda inna wtedy 6/10. Nie pamiętam rachuby czasu, ciężko się o tym pisze wybaczcie, poznałem ją, choć nie całkiem bo podczas pierwszego stosunku okazało się, że miała kogoś raz przede mną. Koleś był kilka lat starszy 2/3, i chodził do niej do szkoły. Na piszę najkrócej jak się da, dostałem informację, że zgwałcił ją, wykorzystał, potem szykanował w szkole razem z kumplami.( wiem, że różne rzeczy są na forum i mógłbym w to nie wierzyć). Ta sytuacja wywarła na mnie okropną traumę, nie chciałem jej tego mówić - nadal ręce mi się trzęsą jak o tym piszę. Kilka razy chciałem się rozstawać, żeby oderwać się od kłopotu ale ona nie dała za wygraną. Dlaczego jej wierzę, widziałem zmiany nastroju przed tym jak mi powiedziała prawdę, wystarczyło słowo gwałt w telewizji/filmie, czy gdziekolwiek indziej. Widziałem strach w jej oczach. Do tego sam miałem chyba wyjebany kortyzol z kilka razy ponad normę przez te dwa? lata. Spokoju nadal nie daję mi to, że nikt z tym nie zrobił porządku - nie powiedziała rodzicom, oni myślą, że nadal jest dziewicą. Poznałem ich, wiem jak by zareagowali, wiem że ona miałaby największy problem w tej sytuacji ( jej rodzice to też bajka na osobny temat). Ogólne bała się nawet tego, że chciałem possać jej piersi na początku, czy dotknąć tam i ówdzie. 

Od 4 klasy opiekowałem się sam siostrą 4 lata młodszą.
Zawsze miałem jedzenie, ubrania, rzadko miałem co chciałem takie polskie realia.
Miałem problem z rówieśnikami zawsze, mam usposobienie introwertyczne ( a może to przez świadome izolowanie się - nie wiem?)
Do tego wydarzenia z ostatnich kilku lat.
Dobra nie wiem ile lat, ile miesięcy przetrwałem w takim stresie, że chciałem umierać i to dość często. Sen był mi obcy, nie mogłem nic przełknąć, ciężko nawet było myśleć o jedzeniu. Było blisko podcięcia sobie żył, powieszenia się, zabicia kogoś kogo nienawidzę, wyjścia na pociąg - tory mam za 150 metrów. 

Jejku z drugą godzinę to piszę, przejdźmy do meritum sprawy. 
Janek - okazał się dwulicowym chujem, do którego miałem zaufanie, a który przylepił się do mnie z powodu (może?) trudności w nawiązaniu kontaktów w klasie.

Stasiek- z naszego rapowania nic nie wyszło, kolegowałem się z nim, raz miał mnie w dupie :D - raz nie. Ma problemy z własną osobowością, pisał jakieś poematy dla lasek, prosi się koleżanek żeby wysłały mu zdjęcia swoich stóp, jest gruby i ostatnio jedynym jego zainteresowaniem jest granie. " nie mam weny do pisania(rapu)"

"nowi znajomi z gimnazjum"- miałem z nimi kontakt w pierwszej klasie szkoły średniej, potem o nich zapomniałem. Odezwali się pod koniec trzeciej z pytaniem "co się ze mną dzieje" i tak widzimy się raz na kilka tygodni i jesteśmy  w kontakcie ( jestem bardzo zadowolony bo są szczerzy, warto im zaufać, wyciągnęli do mnie rękę)

Moja dziewczyna - zakazałem jej nosić makijaż, zaczęła ćwiczyć i nago wygląda imo 8,5/10 ( obniżam za krostki po goleniu, jeżeli to przeczytasz :P). Oprócz stałego kontaktu (że żyję) i odrobiny ciepła od mojej osoby nie wymaga nic więcej. Otworzyłem jej oczy, zostawiła fałszywe koleżanki z klasy - znalazła nowe, które i tak przesiewa żeby się na nich nie poślizgnąć. Jest chętna do pomocy w utrzymaniu mojego mieszkania w porządku, do pomocy mojej babci na wsi( jak obieranie drobiu z piór) i takie tam, dobry człowiek z niej.

Ja- Kupiłem mikrofon parę lat temu, no drogi dość jak na początkujące standardy. Nagrałem pięć kawałków, które już zniknęły z youtube - nie podobała mi się ich jakość. Jestem w trakcie robienia wyciszenia do mieszkania z wełny mineralnej, mogę powiedzieć raper u bram. Przez teksty zainteresowałem się wieloma dziedzinami, psychologią, socjologią, językiem polskim, epokami w kulturze, rzeczami nad naturalnymi, biologią, anatomią człowieka, historią, polityką i tu nie skończyłbym wymieniać. Chłonę ciekawostki ze wszystkich dziedzin, znalazłem przyjemność w poszerzaniu ramy swojego umysłu. Jestem osobą dużo twardszą emocjonalnie od rówieśników, ciężko jest mi się odnaleźć w tym towarzystwie, za bardzo łatwo rozmawia mi się ze starszymi od mnie. Pokochałem dźwięki, dużą satysfakcje sprawia mi słuchanie różnych rodzajów muzyki. W ostatnim roku przestałem oglądać filmy jako (widz nieświadomy), interesuje mnie akcent, sposób wypowiadania słów, wzrok i mimika, oprawa dźwiękowa- to co całokształt chce pokazać. Porzuciłem religię chrześcijańską, skłaniam się ku korzeniom naszej wiary bo wiem, że bóg istnieje ( też historia na osobny temat). Kocham przebywać w górach bo stanowią dla mnie krystalizację piękna, interesuje mnie survival, kąpiele w zimnej wodzie.
Skończyłem się użalać nad sobą, mam słabsze dni- oczywiście, ale mój kalendarz zaczyna wypełniać coraz więcej iksów, w których miałem jasność umysłu. Dużo tego się robi, dlatego tutaj zakończę mój wywód...

Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło bo wiem co chcę osiągnąć i chcę z wami tworzyć świadomą społeczność, w której nie ma miejsca na obolałe od kopniaków jajka. Pokój! 
 
 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.